(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura
Link specjalny do TABELI: Bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu.


(13 kB)

Rozdział Jedenasty
WNIOSKI:
BOGU POWIEDZIANE „NIE”
A BLUŹNIERSTWO
PRZECIWKO DUCHOWI ŚWIĘTEMU

f85a (3 kB)

1. Podstawowe przypomnienie:
Bóg nie potępia

kww1c! (3 kB)

Dotychczasowe rozważania były osnute w zasadzie wokół coraz innych w Ewangeliach przedstawionych sytuacji, kiedy to zarówno CZYNY dokonywane przez Jezusa jako Syna Człowieczego, jak i Jego NAUCZANIE, nierzadko zdecydowanie odrzucające narzucane przez faryzeuszów interpretacje Bożych Przykazań – spotykały się przez określone środowiska wiodących przewodników duchowych Ludu Bożego z całkowitym odrzuceniem.


famil5 (26 kB)
Oto obrazek z życia na co dzień na wsi. Rodziny trzymają się razem. Jak zwykle: dziadkowie bardziej kochają wnuczków, aniżeli właśni ich rodzice, którzy zwykle zajęci są pracą zarobkową poza domem. Tutaj nadarzyła się chwila swobodniejsza, gdy wszyscy mogli wyjść z mieszkania na ogród i podychać świeżym powietrzem. A wnuczka widocznie dobrze się czuje, siedząc na szyi dziadka i mogąc z wysoka objąć wzrokiem szeroki horyzont ...

Ponownie oczywiście mocno podkreślamy, że określenia ‘faryzeusze’ używamy w sensie specyficznym jedynie wybiórczo. Nie wolno nam – i tego też nie czynimy tworzyć uogólnienia, w tym wypadku potępić wszystkich faryzeuszów. Po wszystkie czasy były wśród nich ponad wątpliwość OSOBY również na wskroś prawe, szczerze szukający żywotnego kontaktu z Bogiem, zatroskane o dostosowanie swego postępowania do ‘ducha’ unoszącego Boże Przykazania. Świadczą o tym również zapisy zarówno Ewangelii, jak i pozostałe pozostałych Pism Apostolskich (zob. odnośną uwagę wyż., Bardzo wielu KAPŁANÓW przyjmowało wiarę).

Pozostaje w tej chwili niełatwe do dokładniejszego ukazania wyprowadzenie oczekiwanych wniosków z ukazanych, w jakiejś mierze przeanalizowanych dzieł i nauczania Jezusa. Nasuwają się następujące ważne pytania i oczekiwane odpowiedzi:

1) Czy raz po raz ukazane przykłady, kiedy to faryzeusze z góry odrzucali czy to dokonywane przez Jezusa:
– dzieła-czyny (cuda-znaki),
– czy też głoszone przez Niego SŁOWO Boże (nauczanie o Królestwie Bożym, czyli o Odkupieniu-mocą-Krwi Syna Bożego)
dorastają do ich kwalifikowania jako grzech bluźnierstwa przeciw Duchowi Świętemu.

2) Tym bardziej trudne do udzielenia wiążącej odpowiedzi jest nasuwające się pytanie: dlaczego ten właśnie rodzaj grzechu określony został przez Syna Bożego jako grzech bluźnierstwa przeciw DUCHOWI Świętemu ?

3) Kolejnym aspektem jest precyzyjna odpowiedź na pytanie: dlaczego w sam raz Osoba DUCHA Świętego zostaje wymieniona w omawianych przypadkach bluźnierstwa jako powód, dla którego grzech takiego bluźnierstwa staje się definitywnie niemożliwy do odpuszczenia ani w tym, ani w przyszłym życiu
.

Piszący tu autor wyraża ponownie swoje (prywatne) zdania, że ukazana problematyka jest z punktu widzenia teologicznego nadal jedynie słabo przedeptana. Pojawiające się od czasu do czasu artykuły o grzechach przeciw DUCHOWI Świętemu, na które surfującemu po internecie nietrudno natrafić, są utrzymane zwykle w tonie paru ogólników i poważnych, jeśli nie wręcz groźnych ostrzeżeń. Ich czytanie może doprowadzić pewnych Czytelników do nieutulonej rozpaczy. Tak stanie się w wyniku przekonania, że ‘wszelkie moje wysiłki w celu uzyskania łaski Bożego Miłosierdzia i przebaczenia są z góry daremne’, skoro poczuwam się do popełnienia tego czy owego grzechu wymienionego na tabeli grzechów przeciw DUCHOWI Świętemu. Ten bowiem rodzaj grzech ma być z góry niemożliwy do odpuszczenia grzechem – „w tym i przyszłym życiu”.

Bóg gotów przebaczyć każdy grzech

Poprzedzające rozważania doprowadzały niezmiennie do zasadniczego wniosku, który pragniemy w tej chwili ponownie mocno uwydatnić. Mianowicie:

(0,13 kB) Bóg nikogo nie skazuje na wieczne potępienie.

W przypadku gdy OSOBA dopuści się grzechu czy nawet zbrodni, chociażby niewyobrażalnie okrutnej, z kolei gdyby dopuściła się czynów najbardziej nawet hańbiących ją samą i jej godność – Bóg z nie kończącą się cierpliwością podejmuje coraz inne starania, by doprowadzić ją do skruchy serca i poproszenie Boga o przebaczenie krzywd wyrządzonych w grzechu czy to sobie samemu, czy bliźnim albo i wielu bliźnim. Bóg sam sugeruje grzesznikowi, żeby poprosił Boga o litość i podarowanie wyrządzonej Bogu zniewagi.

Jeśli tu i ówdzie napotykamy np. u Jeremiasza słowo Boże, żeby np. już NIE prosił Boga o przebaczenie swemu Ludowi, bo Bóg i tak prośby jego już NIE WYSŁUCHA, jest to każdorazowo jedynie wyrazem swoistego ‘droczenia się’ Boga z prorokiem. Tak działo się m.in. w przypadku, gdy Bóg mówi do Jeremiasza wyraźnie, żeby się już nie modlił za Jeruzalem, bo i tak mu już nie przebaczy (zob. np. Jr 7,16; ).

Bóg ponad wątpliwość nadal gotów jest wszystkie nawet najcięższe grzechy i niewierności przebaczyć. A stwierdzenie Boże, że już więcej nie przebaczy, jest każdorazowo jedynie silnym antropopatyzmem (wyrażeniem za pomocą ludzkich słów i uczuć rzeczywistości rozgrywającej się na poziomie samego Boga). Bóg wtedy tym bardziej niejako przynagla człowieka, żeby nie ustawał w modlitwie wstawienniczej. Bóg sam pobudza do niej, jak w przypadku Abrahama w obliczu dramatu Sodomy i Gomory („Czyż miałbym zataić przed Abrahamem to, co zamierzam czynić”), albo z kolei Mojżesz po rychłej totalnej zdradzie Przymierza, gdy modlił się na Górze Przymierza („Wierność Boga zawartemu swemu ZAMYSŁOWI Zbawienia po apostazji kultu cielca”).

Innymi słowy wydaje się, że słusznie podtrzymujemy parokrotnie już wyżej mocno uwydatnione twierdzenie: NIEPRZEBACZALNOŚĆ bluźnierstwa (ewentualnie innych jakichkolwiek grzechów) przenigdy nie będzie leżała po stronie Boga, a natomiast będzie musiała być poczytana jedynie i wyłącznie jako swoisty anty-owoc faktu, że określona OSOBA zaprzedała swoją wolną wolę całkowicie oszukującemu ją „... Wielkiemu SMOKOWI, Wężowi Starodawnemu, który się zwie DIABEŁ i SZATAN, zwodzącemu całą zamieszkałą ziemię ...” (por. Ap 12,7nn).

Osobie, sprytnie omamionej przez Szatana, który „od początku był ... zabójcą ... i jest kłamcą oraz OJCEM kłamstwa...”(J 8,44), będzie się początkowo wydawało, że wreszcie uwolniła się od tego ‘NIE-Dobrego BOGA’. Bóg bowiem nieustannie ostrzega przed wyborem „szerokiej bramy i przestronnej drogi, która prowadzi do zguby” (por. Mt 7,13n). Tymczasem ten ‘ZŁY’ właśnie takie wybory jak najbardziej popiera i potrafi osłodzić je słodkimi przeżyciami, jakich daremnie szukać na drodze wiodącej według Boga ... do „Domu Ojca”.

Złudne zawierzenie swej wolności Temu ZŁEMU okaże się niebawem straszliwą niewolą. Uwolnienie się z takiej – świadomie-dobrowolnie zaakceptowanej niewoli będzie wymagało nierzadko cudu Bożej specjalnej interwencji. Jezus nie na darmo ostrzega, jednocześnie wciąż dając do zrozumienia, że przenigdy nie odbierze OSOBIE podarowanej jej ... wolnej woli:

„Każdy, kto popełnia grzech,
jest niewolnikiem grzechu” (J8,34).

Po tym przypomnieniu wyżej już wielokrotnie wypracowanego i potwierdzonego pewnika teologicznego chcielibyśmy obecnie podjąć się wyprowadzenia wniosków z wyżej nieco dokładniej przeanalizowanych trzech grup relacji Ewangelii:

– ‘NIE’ faryzeuszów wobec dokonanych cudów-znaków;
– ‘NIE’ wobec Bożej interwencji w przypadku uwolnienia z opętania;
– ‘NIE’ dla Boga przy wskrzeszeniu Łazarza
.

2. Aprioryczne odrzucanie
Bożego świadectwa
w dokonywanych cudach

kww1c! (3 kB)

Wyżej przyjrzeliśmy się szczególnie cudownemu uzdrowieniu niewidomego od urodzenia (zob.. wyż.: „Niedopuszczenie uzdrowionego niewidomego od urodzenia do wyznania wiary”). Wypada zastanowić się nad wyprowadzeniem jakiegoś wniosku z tego obszernie przez Jana Ewangelistę przedstawionego cudu. O wadze samego wydarzenia świadczy naprędce przez Sanhedryn zorganizowane prawno-religijne dochodzenie.

Widzieliśmy przywołanych na przesłuchanie świadków – przede wszystkim rodziców tego od urodzenia niewidomego. Rodzice są wystraszeni złowrogą informacją, że w razie uznania przez kogokolwiek Jezusa za Mesjasza zostanie on natychmiast ekskomunikowany. Toteż wymówili się od własnych zeznań, obarczając samoobroną samego swego właśnie uzdrowionego syna: „...Ma swoje lata, niech mówi sam za siebie” (J 9,21nn).

Argumentacja teologiczna uzdrowionego niewidomego

Jesteśmy jednak świadkami przedziwnej argumentacji teologicznej. Podjął się jej sam ów nieuczony, cudownie uzdrowiony. Trzeba by w tej sytuacji stwierdzić, że już tutaj spełniły się dokładnie słowa samego Jezusa o sytuacji, gdy ktokolwiek będzie pociągany na przesłuchanie dla imienia Jezusa. Jezus przyobiecał, żeby się wtedy nie martwić, bo Duch Swięty podpowie wszystko, co trzeba powiedzieć (zob. Mk 13,11). Był to najwidoczniej człowiek zahartowany trudami zaawansowanego już życia, niewykształcony, a przecież głęboko wierzący w zawierzeniu swego mizernego życia jako niewidomego – Bogu.

Z jednej strony obserwujemy pełni zachwytu, jak ów cudownie uzdrowiony broni swym ciętym językiem oraz trafną, nad podziw teologicznie precyzyjną argumentacją, że Bóg nie mógłby wysłuchać tego Człowieka, który go uzdrowił, gdyby to był ‘grzesznik’.

Tymczasem faryzeusze zmuszali go najwyraźniej do potępienia Jezusa z racji tego, że uzdrowienie miało miejsce w dzień, który według ‘Tradycji STARSZYCH’ był stanowczo ... ‘zakazany’. Uzdrowienie miało przecież miejsce w święty dzień SZABATU, kiedy to ich zdaniem nie wolno podejmować żadnego dobrego uczynku.

Ci sami faryzeusze nie mieli oczywiście najmniejszego skrupułu, by wszcząć w ten właśnie, taki święty SZABAT – proces pokazowy z racji uzdrowienia tego niewidomego od urodzenia.
– Jedynym celem naprędce zorganizowanego dochodzenia prawnego miało być zdyskredytowanie Jezusa i wykazanie, jakiej dopuścił się zbrodni, skoro przywrócił wzrok niewidomemu od urodzenia właśnie w szabat ... !

Konieczność Bożej wiary

Jan Ewangelista podkreśla raz po raz istotne znaczenie żywej WIARY. Sam uzdrowiony zrazu nie wiedział dokładnie, kto go właściwie uzdrowił. W międzyczasie, już po uzyskaniu pełnego widzenia, miało miejsce wspomniane przesłuchanie. Przesłuchanie to stało się jednak dla faryzeuszów pułapką dla zgotowanej sobie samym haniebnej porażki. Uzdrowiony wyprowadził wszystkich przesłuchujących z równowagi i wybuchu złości.

Okazało się, że ten niewykształcony człowiek odpowiadał na stawiane mu podchwytliwe pytania z miejsca, formułując swoje odpowiedzi teologicznie zdumiewająco jasno – ku zaskoczeniu członków Sanhedrynu. Ten uzdrowiony, dziecko „... owego przeklętego tłumu, który nie zna PRAWA” (J 7,49), wykazał niechcący tym wysoce „wykształconym w Piśmie i Prawie” ich teologiczną ignorancję i złą wolę.
– Jak potężne okazało się tutaj wspomagające działanie ... Darów DUCHA Świętego! (zob. np. Mk 13,11; Mt 10,19n; itd.)

Przesłuchanie skończyło się niestety na tym, że doprowadzeni do szału złości członkowie Sanhedrynu rzucili na uzdrowionego ekskomunikę i wyrzucili go, okraszając swoją złość wiązanką złorzeczeń pod jego adresem.

Sięgnięcie po ekskomunikę stało się jednak wyrazem ich kapitulacji w obliczu prawdy faktów. Oni przecież wbrew oczywistości zaistniałego cudu, tzn. Bożej nadzwyczajnej interwencji – zdecydowanie nie pozwolili Bogu być w tej chwili ... Bogiem! Z ich strony nie było widać najmniejszego wysiłku, by w fakcie uzdrowienia dostrzec zadziałanie ‘palca Bożego’. Nie raczyli oddać chwały Bogu i uradować się wraz z uzdrowionym, że po tylu latach swego udręczonego życia – tak nieoczekiwanie mógł naraz zobaczyć, jak świat w rzeczywistości wygląda.

Działanie owych członków Sanhedrynu naznaczone było – tak by to należało określić – totalnym brakiem chociażby jedynie śladowej WIARY. Bóg oznaczał dla tych wysoce uczonych w Piśmie i Prawie najwidoczniej statyczną teorię, która nie miała nic wspólnego z jakimkolwiek zdążaniem do życia wiecznego.

Postawę owych faryzeuszów można by z pełnym pokryciem w prawdzie określić za pomocą znanego łacińskiego powiedzenia z zakresu czegoś w rodzaju: ‘PRAWO-dla-PRAWA’ bez oglądania się na ... bodaj odrobinę ‘serca’, mianowicie:

Pereat mundus, fiat iustitia”
„Niech przepadnie świat, byle sprawiedliwości stało się zadość” !

(powiedzenie przytoczone przez św. Augustyna)

Pamiętamy, że PO owej ‘ekskomunice’ rzuconej przez członków sanhedrynu – Jezus sam dał się poznać temu uzdrowionemu. Jezus sprowokował go do wyznania WIARY w swoją Boskość, a uzdrowiony w najgłębszym hołdzie czci i uwielbienia upadł przed Nim na kolana i oddał mu hołd uwielbienia.

Oto styl działania Jezusa! Jako Syn Boży, Syn zarazem Człowieczy prowadzi On w przypadku jakichkolwiek działań czy to nauczania, czy dokonywanych cudów-znaków – do wyzwolenia żywej Bożej WIARY.

W przypadku tego dopiero co całkowicie uzdrowionego niewidomego od urodzenia – wiara jego stała się natychmiastową, niemal żywiołową manifestacją przylgnięcia całym sobą do objawiającej się OSOBY Boga.

Pozorowana wiara faryzeuszów

Jak bardzo odmiennie, całkiem przeciwstawnie, przedstawiała się sprawa ‘WIARY’ u owych wysoko wykształconych w Piśmie i Prawie! Jezus zmuszony był przy coraz innej sposobności piętnować ich manifestowaną ‘wiarę’ jako działanie obliczone na wynos i pokaz – zresztą w kontynuacji do podobnych diagnoz, znanych i piętnowanych już też przez proroków (zob. wyż. Iz 29,13):

Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu,
żeby się ludziom pokazać
.
Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów.
Lubią zaszczytne miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach,
Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazwali ich Rabbí ...” (Mt 23,5nn).

„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy!
Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku,
lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie:
sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę ...
Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!
... – Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy!
Bo podobni jesteście do grobów pobielanych,
które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz
pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa.
Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi,
lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości ...” (Mt 23,23n27n).

Trwanie w grzechu

prayer2 (21 kB)
Widok taki jak tutaj należy być może do rzadziej się zdarzających: ten żołnierz musiał być związany z Chrystusem widocznie już znacznie wcześniej i jest przyzwyczajony do regularnego czytania coraz innych fragmentów Pisma świętego. Próbuje poznać głębiej Chrystusa i Boży Zamysł: odkupienia człowieka, wraz z ceną, jaką sam Bóg zapłaci: ceną Krwi-i-Wody z przebitego boku Syna Bożego, Syna Człowieczego na Krzyżu odkupienia.

Przypominamy sobie też, że na końcu wywiązała się jeszcze dyskusja między Jezusem a otaczającymi go faryzeuszami. Jezus dał im zrozumieć, że sądząc iż są ‘widomi’, w rzeczywistości są ‘niewidomymi’ (zob. wyż.: „Ponieważ mówicie: Widzimy, grzech wasz TRWA nadal”). Nie chcą bowiem uznać oczywistej wymowy dokonywanych przez Niego ‘znaków-cudów’. Świadczą one niezbicie o posłannictwie Syna Człowieczego jako wysłanego przez Ojca.

W podsumowaniu tej dyskusji zmuszony jest Jezus jeden raz więcej stwierdzić niezwykle poważnie brzmiącą diagnozę o stanie duchowym owych faryzeuszów:

„Gdybyście byli niewidomi,
nie mielibyście grzechu,
Ponieważ jednak mówicie:
‘Widzimy’, grzech wasz TRWA nadal(J 9,41).

Jezus nie używa w tej chwili określenia zajmowanej przez omawianych faryzeuszów postawy jako ‘bluźnierstwa przeciw DUCHOWI Świętemu’. Syn Człowieczy nie przyszedł przecież „na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3,17). Ponieważ jednak właśnie ON, Syn Człowieczy, jest zarazem jedynym Odkupicielem świata, który niebawem stanie się „Ofiarą przebłagalną za nasze grzechy. I nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata” (1 J 2,2), będzie On jednocześnie – a raczej jest już „Sędzią Żywych i Umarłych”:

„Ojciec bowiem nie sądzi nikogo,
lecz cały sąd przekazał Synowi,
aby wszyscy oddawali cześć Synowi,
tak jak oddają cześć Ojcu” (J 5,22n).

Trudno w słowach Jezusa, stawiającego duchową diagnozę swych zaciętych przeciwników, nie dostrzec dalszego ciągu już poprzednio przez Jezusa wydanego SŁOWA o ich rzeczywistym trwaniu w NIE-miłości do Boga, czyli na drodze nieuchronnie wiodącej do świadomego-dobrowolnego wyboru życia w wiecznym ‘NIE’ do Boga, równoznacznego z decyzją na wybór życie wiecznego w „jeziorze gorejącego ognia i siarki’ (Ap 21,8):

„A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć ŻYCIE.
Nie odbieram chwały od ludzi, ale wiem o was, że
NIE MACIE w sobie MIŁOŚCI BOGA
.
Przyszedłem w imieniu OJCA Mego,
a NIE PRZYJĘLIŚCIE Mnie. (J 5,41n).

„Dlaczego nie rozumiecie mowy Mojej?
Bo nie możecie słuchać mojej nauki.
Wy macie DIABŁA za ojca
i chcecie spełniać pożądania waszego ojca.
...
Wy dlatego NIE słuchacie, że
z BOGA NIE JESTEŚCIE ...” (J 8,43.47).

Nie wiedząc, jak odeprzeć te trudne, a przecież w pełni prawdziwe słowa Syna Człowieczego wypowiedziane w ramach ostrej dyskusji, do której zmusili Go faryzeusze, sięgnęli już tylko – najpierw po absurdalny argument, jakoby by opętany przez Złego Ducha, po czym jednak – w parę minut później, gdy Jezus przedstawił siebie wyraźnie jako preegzystujący JAHWÉH, sięgnęli natychmiast po argument ostateczny, by Jezusa na miejscu zlinczować:

„... Czyż nie słusznie mówimy, że jesteś Samarytaninem
i jesteś opętany przez złego ducha?
Jezus odpowiedział: Ja nie jestem opętany,
ale czczę OJCA Mego, a wy Mnie znieważacie ...
...
ZANIM Abraham stał się, JA JESTEM.
Porwali więc kamienie, aby je rzucić na Niego.
Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni” (J 8,48n.58n).

3. Wstępne
wnioski

kww1c! (3 kB)

Czy wolno podjąć próbę wyprowadzenia jakiegoś podsumowanie odnośnie do zaangażowanych tu przedstawicieli Sanhedrynu – w nawiązaniu do Janowej relacji o cudzie uzdrowienia niewidomego od urodzenia?

(0,2 kB) a) Oskarżenie Jezusa jako ‘Samarytanina i opętanego przez Złego Ducha’  jest identyczne, jakie w innym przypadku uwolnienia OPĘTANEGO i jednocześnie NIEWIDOMEGO i NIEMOWY przedstawia Mateusz i Marek (Mt 12,31; Mk 3,28). Z tym jednak, że zarówno Mateusz, jak Marek dołączają do przedstawionej relacji słowa Jezusa ostrzegające o NIE-odpuszczalności grzechu bluźnierstwa przeciw DUCHOWI Świętemu.

(0,2 kB) b) Wydaje się, że przytoczone słowa Jezusowe, dotyczące niesłychanie dramatycznej diagnozy trwania odnośnych faryzeuszów w STANIE GRZECHU, oraz słowa, że Jezus WIE o nich, iż nie mają miłości Bożej w sobie, podobnie jak chociażby przytoczone słowa przerażającego ‘biada’ skierowane do faryzeuszów jako obłudników itd. – NIE są słowami definitywnego potępienia z racji np. tym samym popełnionego grzechu przeciw DUCHOWI Świętemu, który tym samym byłby już nieodpuszczalnym ani w tym, ani w przyszłym życiu.

(0,2 kB) c) Jezus pełni stale misję Odkupiciela, który nie przyszedł po to, żeby potępić świat grzeszników, lecz wstrząsnąć ich sumieniami, żeby się odwrócili od grzechu i poprosili Boga o przebaczenie. Tym samym sprawdziłoby się niekiedy trudne do dosłownego zrozumienia stwierdzenie:

!empt (0 kB)(0,3 kB) DOPOKI ktoś JESZCZE żyje, otwiera się przed nim nadal na oścież otwarte Miłosierdzie Boże i Boża litość nad grzesznikiem. Bóg naprawdę nigdy nie chce śmierci grzesznika, lecz żeby grzesznik się nawrócił i ... ŻYŁ.

(0,2 kB) d) Pojawia się zasadnicze pytanie: O co właściwie chodziło omawianej grupie duchowych przywódców Ludu Bożego? Wydaje się, że odpowiedź na to właśnie powinna odegrać zasadniczą rolę przy próbie oceny ich tak bardzo trudnej do zrozumienia postawy. Nie wiadomo, czy ktokolwiek i kiedykolwiek dotrze do pełnego zrozumienia tego zagadnienia. Stajemy w obliczu tajemnicy sumienia tych osób – w ich odniesieniu do zawierzonej im opatrznościowej misji: strzeżenia Depozytu Bożego Objawienia.

Charyzmat konstytutywny i funkcjonalny Bożego Objawienia

Bóg objawiał SIEBIE i swój odkupicielski ZAMYSŁ od pra-początku, od Raju – poprzez wybranych Mężów Bożych: Noego, Abrahama, Mojżesza, Proroków – zawsze poprzez dwa ściśle ze sobą splecione kanały: Boże DZIEŁA-czyny-ingerencje, oraz towarzyszące im Boże SŁOWO.
– Zadaniem głoszonego SŁOWA było coraz dokładniejsze wyjaśnienie nie zawsze od razu jasno zrozumiałego sensu zaistniałych Bożych odkupicielskich wkroczeń-dzieł. ZAMYSŁ Trójjedynego zmierzał zawsze zdecydowanie ku pełni czasów. Zaistniała ona i stała się faktem w OSOBIE Syna-Bożego, który dla dokonania dzieła Odkupienia przybrał do swojej Natury Bożej – naturę człowieczą w łonie Maryi Dziewicy, sprzęgając je w swojej jedynej OSOBIE: Osobie BOGA-Człowieka.

(0,36 kB) a) Ustanowionymi odpowiedzialnymi za autentyczne i autorytatywne przekazywanie całokształtu Bożego Objawienia, tzn. Bożego ZAMYSŁU odkupienia upadłego Człowieka, byli w okresie przejściowego Przymierza Bożego z Rodziną Człowieczą PROROCY. Cieszyli się oni otrzymanym w tym celu charyzmatem KONSTYTUYWNYM.

Ich przedłużeniem w epoce przełomu Testamentów stali się APOSTOŁOWIE. Bóg obdarzył Apostołów charyzmatem KONSTYTUTYWNYM odnośnie do całokształtu skarbca Bożego objawienia: Bożych dzieł-czynów oraz BOŻEGO SŁOWA, które tym razem zstąpiło z nieba na ziemię w Synu Bożym, Jezusie Chrystusie. Na śmierci ostatniego z Apostołów, jak już wyżej przypomniano (zob. wyż. „Nie należy już oczekiwać żadnego nowego objawienia publicznego”) zakończyło się definitywnie publiczne Boże Objawienie.

(0,36 kB) b) Natomiast Kapłani w Izraelu oraz wspomagający ich uczeni w Piśmie i Prawie (w Starym Testamencie), a w Nowym Testamencie Słudzy SŁOWA którzy nie byli Apostołami – cieszyli się innym charyzmatem, ściśle związanym ze skarbcem Bożego Objawienia: charyzmatem jedynie FUNKCJONALNYM. Charyzmat ten związany był z pełnioną funkcją przewodników duchowych w Ludzie Bożym.

A oto zadania, związane z CHARYZMATEM FUNKCJONALNYM, związanym z określonym stanowiskiem w Ludzie Bożym:

a) Charyzmat FUNKCJONALNY winien był służyć do przyjęcia i pełnego zaakceptowania kolejnej ‘dawki’ nowego Bożego OBJAWIENIA Bożego, jakie docierało do Ludu Bożego poprzez Proroków (w Starym Testamencie), względnie APOSTOŁOW (w początkowej fazie dziejów Kościoła). Przez nich Objawienie Boże docierało dopiero w sposób konstytutywny do Ludu Bożego.
– Osoby sprawujące w Ludzie Bożym określone funkcje winny były troszczyć się o to, żeby kolejna ‘dawka’ objawienia PROROCKIEGO, względnie APOSTOLSKIEGO mogła zaowocować zgodnie ze Zbawczym ZAMYSŁEM Boga. Ten zaś koncentrował się na Odkupieniu, którego dokona Syn Boży Jezus Chrystus.

b) Kolejnym zadaniem osób obdarznych charyzmatem FUNKCJONALNYM było ukazywanie Ludowi Bożemu pełnej aktualności dotychczasowego skarbca Bożego Objawienia w zastosowaniu do zwykle trudnych bieżących czasów. Należało pouczać Lud Boży o konkretnych sposobach wprowadzania dotychczasowego Objawienia w życie zgodnie z Bożymi oczekiwaniami.

c) W końcu zaś charyzmat FUNKCJONALNY winien był służyć autentycznemu i autorytatywnemu przekazywaniu skarbca Bożego Objawienia w sposób nienaruszony następnym pokoleniom.

Wydaje się, że tutaj właśnie, na poziomie osób piastujących stanowiska, z którymi opatrznościowo związany był Charyzmat FUNKCJONALNY, zakradło się poważne załamanie. W Starym Testamencie nie było jeszcze Jezusa, Syna Bożego, który kiedyś założy Kościół – Kościół SWÓJ (Mt 16,18). Jezus wyposaży go w całkiem szczególny charyzmat: PRAWDY Bożego Objawienia. Syn Boży obdarzy nim PIOTRA-SKAŁĘ oraz jego następców – do wypowiadania się w sposób nieomylny odnośnie do wszelkich zakresów treści, na ile będą się wiązały z PROFILEM (kątem widzenia; filozoficznie: przedmiot FORMALNY) spraw związanych z naszym zbawieniem w Chrystusie.
(zob. do tego tematu m.in. wyż.: Chrystus w głosie Piotra).

Do tego właśnie ‘punktu’: sprawowania w ramach opatrznościowego charyzmatu FUNKCJONALNEGO w strukturze Ludu Bożego – odpowiedzialnego zadania przyjmowania i przekazywania skarbca Bożego Objawienia-ZAMYSŁU następnym pokoleniom, wraz z ukazywaniem dziejowych uaktualnień tegoż Objawienia, zakradł się przemożnie, a może wszechwładnie ... Szatan, ów „wielki SMOK, Wąż starodawny, który się zwie DIABEŁ i SZATAN, zwodzący całą zamieszkałą ziemię” (Ap 12,9). Zdołał on wsączyć na poziomie zwłaszcza wielu przewodników duchowych Ludu Bożego swój „bakcyl sprzeciwu” (DeV 38) w stosunku do wszystkiego, co jest autentycznie Boże.

Jako „przewrotny GENIUSZ podejrzeń” (DeV 37) wtłoczył w umysły co najmniej wielu faryzeuszów i innych uczonych w Piśmie i Prawie przewrotny obraz samego Boga, sprzeczny z rzeczywistym obrazem Trójjedynego. Bóg jest niezmiennie pełen Miłosierdzia i zaprasza każdą ludzką OSOBĘ do „DOMU OJCA” (J 14,2), gdzie „mieszkań jest wiele” (tamże: J 14,2). Oczywiście pod warunkiem, że dana OSOBA przyjmie wymagane do tego warunki: zdecyduje się swoją wolną wolą do ukochania Dziesięciorga Bożych Przykazań i życia zgodnie z nimi. Tymczasem ten ZŁY zdołał wmówić co najmniej wielu z owych osób na stanowisku, że Bogu należy nie wierzyć oraz że Boże rozwiązania są sprzeczne z ‘podstawowymi prawami człowieka’.

Względy odchodzenia od autentycznej Prawdy Objawienia

Wydaje się, że w ten sposób jesteśmy w jakimś stopniu na tropie trudnej do normalnego zrozumienia odpowiedzi, skąd wziął się totalny sprzeciw, z jakim spotykało się posłannictwo najpierw Jana Chrzciciela, a potem samego Syna Bożego. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć zdecydowaną postawę na ‘NIE’ zarówno w obliczu nawoływania Jana Chrzciciela do przygotowywania Dróg na przyjście dla Tego, któremu on nie czuł się godny rozwiązać rzemyka u Jego sandała (por. J 1,27), a potem tym bardziej totalnego ‘NIE’ w obliczu niezaprzeczalnych znaków-cudów, jakich niemal bezustannie dokonywał Jezus. Oto chociażby dla przypomnienia:


festiv1 (30 kB)
Oto kolejne zdjęcie z świątecznego obchodu, uświetnionego osobami w stroju regionalnym. Jak bardzo takie świętowanie przyczynia się do podtrzymania kultury regionalnej i pogłębienia przynależności narodowej w najlepszym słowa tego znaczeniu. Punktem wyjścia jest wtedy zawsze specjalnie zamówiona uroczysta Msza św. z prośbą o błogosławieństwo dla Ojczyzny i danego regionu.

Odnośnie do Jana Chrzciciela :

„Faryzeusze zaś i uczeni w Prawie
udaremnili zamiar Boży
względem siebie,
nie przyjmując chrztu od niego (od Jana Chrzciciela)(Łk 7,30).

Odnośnie do Jezusa:

„Przyszło (SŁOWO: Druga Osoba Trójcy) do swojej własności,
w swoi Go nie przyjęli ...” (J 1,11).

„A sąd polega na tym, że ŚWIATŁO przyszło na świat,
lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło:
bo złe były ich uczynki
(J 3,19).

„... ‘Czyż Mojżesz nie dał wam Prawa?
A przecież nikt z was nie zachowuje Prawa,
bo czemuż usiłujecie Mnie zabić’ ?
Tłum odpowiedział:
Jesteś opętany przez Złego DUCHA ! Któż usiłuje Cię zabić’ ?
W odpowiedzi Jezus rzekł do nich:
‘Dokonałem tylko jednego czynu
(zob. J 5,1-18: uzdrowienie w SZABAT chromego nad sadzawką),
a wszyscy jesteście zdziwieni. Oto Mojżesz dał wam obrzezanie
– ale nie pochodzi ono od Mojżesza, lecz od przodków –
i wy w szabat obrzezujecie człowieka. Jeżeli człowiek może przyjmować
obrzezanie nawet w szabat, aby nie przekroczono Prawa Mojżeszowego,
to dlaczego złościcie się na Mnie, że w szabat uzdrowiłem całego człowieka?
Nie sądźcie z zewnętrznych pozorów,
lecz wydajcie wyrok sprawiedliwy’ ...” (J 7,19-24)

Niewątpliwie do potężnego działania Tego ZŁEGO dołączyły się z biegiem czasu względy wyrachowania społeczno-polityczno-religijnego. Odwieczny „OJCIEC kłamstwa” (J 8,44), któremu udało się znakomicie zaszczepić zafałszowany obraz Boga w umysłach owych przywódców duchowych, w następnym etapie stosunkowo łatwo zaszczepił w ich umysłach i zachowaniu wygodny dla nich styl zewnętrznego formalizmu religijnego oraz przez rzymskich okupantów ich zaakceptowaną honorowaną pozycję społeczną. Tej zaś oni za żadne skarby nie chcieli utracić, jak to jasno wyznał Kajfasz w uzasadnieniu wyroku śmierci na Jezusa po wskrzeszeniu Łazarzu (J 11,48).

Mimo to nadal pozostaje tajemnicą – trudna do zrozumienia postawa owych religijno-politycznych duchowych przywódców w stosunku do Jezusa. Po ludzku niewytłumaczalne jest zdecydowane notowane od początku wystąpień Jezusa ‘NIE’ z ich strony w obliczu wszystkiego, co by się nie wiązało z Osobą Jezusa.

Trudno nie określić tej ich postawy jako zawziętej nienawiści. Ich już nikt i nic nie powstrzyma od zlikwidowania tego groźnego w ich mniemaniu RYWALA, który podważa ich dotąd wypracowany autorytet. Ten Jezus z Nazaretu sprzeciwia się wyraźnie ich ustaleniom. Są one Jego zdaniem niezgodne z Bożymi zamierzeniami, a siebie ośmiela się określać jako ‘Syna Człowieczego’ z proroctwa Daniela, względnie jeszcze gorzej: nazywa Boga swoim rodzonym OJCEM, a siebie prezentuje jako Jego osobistego SYNA.

Ci ludzie, duchowi przywódcy Ludu Bożego, z góry bez żadnego dochodzenia PRAWDY – zdecydowanie nie dopuścili do jakiejkolwiek konfrontacji czy dyskusji na temat Bożej ingerencji w coraz liczniejszych, niezaprzeczalnych FAKTACH dokonywanych przez niego ‘znaków-cudów’. Cuda te były niezaprzeczalnie rzeczywistymi ‘cudami’. Nikt rozumny nie był w stanie faktów tych nie uznać.

Przyznali to otwarcie oni sami podczas naprędce zwołanego posiedzenia Sanhedrynu – w bezpośrednim następstwie kolejnego, tym razem po ludzku totalnie niewytłumaczalnego cudu: wskrzeszenia rozkładających się już zwłok Łazarza. Ten ‘Syn Człowieczy’ dokonał tego ‘znaku’ bez użycia jakichkolwiek sztuczek, przy czym świadków było wokoło wielu. On zaś po prostu jedynie wypowiedział z pełnią Bożego POKOJU – ‘stworzycielsko’ brzmiące SŁOWO:

Łazarzu, wyjdź na zewnątrz !
I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami,
a twarz jego była zawinięta chustą.
Rzekł do nich Jezus:
Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić ...” (J 11,43n).

Na wspomnianym zwołanym zebraniu Sanhedrynu rozległo się wtedy jednoznacznie zgodne z PRAWDĄ faktów twierdzenie, które zanotował Jan Ewangelista, który miał najwidoczniej dobry dostęp do oryginalnych źródeł (zob. J 18,15nn: ‘A szedł za Jezusem Szymon Piotr razem innym uczniem. Uczeń ten był ZNANY arcykapłanowi i dlatego wszedł za Jezusem na dziedziniec arcykapłana ...’ ):

„Niektórzy z nich (= świadkowie wskrzeszenia Łazarza) udali się do faryzeuszów
i DONIEŚLI im
, co Jezus uczynił.
– Wobec tego arcykapłani i faryzeusze zwołali Najwyższą Radę i rzekli:
Cóż my zrobimy wobec tego, że Ten Człowiek czyni wiele znaków?
Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy UWIERZĄ w Niego,
i przyjdą RZYMIANIE, i zniszczą nasze miejsca święte i nasz naród’ ...” (J 11,46nn).

Ci przywódcy duchowi Ludu Bożego ujawnili przy okazji główny MOTYW, jakim kierują się przy nasyłaniu na wystąpienia Jezusa coraz innej ekipy swych dobrze wyszkolonych i poinstruowanych ‘szpiegów’. Ich jedynym, jasno określonym zadaniem miało być doniesienie do Sanhedrynu bodaj najmniejszego potknięcia językowego u Jezusa. Byle by mogło stać się punktem startu do wytoczenia Jezusowi procesu w celu skazania Go na śmierć.

Ileż razy Jezus jedynie cudem uniknął gwałtownej śmierci przez ukamienowanie, względnie strącenie z góry (zob. np. Łk 4,28nn; J 7,30.45; 8,59; 10,31.39; 11,53.57)!

Stanowisko Sanhedrynu do Jezusa

Jak dokładniej scharakteryzować postawę tych czołowych przywódców Ludu Bożego w ocenie Bożej? Wydaje się, iż jesteśmy zmuszeni do krańcowo ryzykownego, bo NIE w ludzkiej kompetencji mieszczącego się wniosku:
– Ci ludzie – z zastrzeżeniem, że wciąż nikogo po imieniu nie potępiamy, a także wystrzegamy się nadal jakiegokolwiek uogólnienia – aktem sobie przez Boga podarowanej wolnej woli – zdecydowanie NIE POZWALAJĄ BOGU ... być BOGIEM ! Dają Bogu wyraźnie do poznania swój uniezależniony od Niego status:

Tutaj MY: Sanhedryn – rządzimy !
Ty, Boże, nie masz tu nic do powiedzenia !
Tutaj MY jesteśmy kompetentni !

Jeśli nawet wydadzą wyrok śmierci na ‘Syna Człowieczego’, który siebie czyni ‘równym Bogu’ i Boga ośmiela się nazywać swym osobistym OJCEM, siebie samego nazywając Jego osobistym ’Synem’, mogą w swym przewrotnym rozumowaniu sądzić następująco, niewątpliwie pod przemożnym naciskiem „przewrotnego GENIUSZA podejrzeń” (DeV 37):

My, Sanhedryn, BRONIMY czystości WIARY w Jedynego Boga! Musimy zlikwidować tego niebezpiecznego Człowieka. Nic nie pomogą rzekomo jawne świadectwa Jego cudów jako dokonywanych rzekomo mocą Bożą. My takiego świadectwa z góry przyjąć nie możemy.
– On ośmiela się raz po raz uporczywie uzdrawiać ludzi – niesłychanie: w dzień zastrzeżony Bogu, bo w SZABAT.
– Zmuszeni jesteśmy zatem oświadczyć stanowczo:
ZABICIE tego gwałciciela Szabatu uznajemy za
naszą świętą powinność oraz zasługę w oczach Bożych !

Czyż nie w tym właśnie sensie wyraził się ‘Syn Człowieczy’ jeszcze przed samym swoim pojmaniem w Ogrojcu:

„To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w WIERZE.
Wyłączą was z synagogi.
Owszem, nadchodzi godzina, w której
KAŻDY, kto was ZABIJE, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu.
Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie.
Ale powiedziałem wam o tych rzeczach, abyście,
gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali o nich,
że JA wam to powiedziałem ...” (J 16,1-4).

Czy taki wniosek, jakim kierowali się bardzo prawdopodobnie ci odpowiedzialni duchowi przywódcy Ludu Bożego tamtejszych czasów, mógł być wynikiem wyroku w pełni „prawego sumienia”, kierującego się „normą OBIEKTYWNĄ”  Prawa Bożego? Ta bowiem powinna być głosem samego Boga, który właśnie w sumieniu każdej OSOBY jest „najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa (...) nakazem: czyń to, tamtego unikaj” (DeV 43)?

3. Sumienie prawe
a wypaczone

W sposób niezbyt zaplanowany narzuca się w tym miejscu ponownie dygresja na temat sumienia. Sumienie nie jest upoważnione do tworzenia normy etycznej, a obowiązuje je zasada posłuszeństwa wobec normy OBIEKTYWNEJ oraz wsłuchiwanie się w prawdę i miłość w ich Bożym znaczeniu.

Skorzystamy z wdzięcznością z przypomnień w tym względzie, zawartych w magisterialnym nauczaniu św. Jana Pawła II. Oto parę przypomnień w wielkim skrócie.

Sanktuarium sumienia

DeV 43. „Sumienie ... jest ... ‘najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa (...) nakazem: czyń to, tamtego unikaj’ ...
– ...‘w głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny’.
– Sumienie NIE JEST więc autonomicznym i wyłącznym źródłem stanowienia o tym, co dobre i złe; głęboko natomiast jest w nie wpisana zasada posłuszeństwa względem normy obiektywnej, która uzasadnia i warunkuje słuszność jego rozstrzygnięć nakazami i zakazami podstaw ludzkiego postępowania ...
– W tym właśnie znaczeniu jest sumienie owym ‘wewnętrznym sanktuarium’, w którym ‘rozbrzmiewa głos Boga’.
– Jest to ‘głos Boga’ nawet wówczas, gdy człowiek uznaje w nim tylko zasadę ładu moralnego, po ludzku niepowątpiewalną, bez bezpośredniego odniesienia do Stwórcy: właśnie w tym odniesieniu sumienie zawsze znajduje swa podstawę i swoje usprawiedliwienie”.


church1 (41 kB)
Dalsze zdjęcie ze strony Podlasia. Wierni wkraczają do kościoła po wstępnej ceremonii zapalania ognia, poświęcenia paschału Wielkanocnego i po śpiewie zaintonowanym przez kapłana: „Światło Chrystusa”. Na zdjęciu widać, jak ludzie zapalają przyniesione z sobą świece, przekazując sobie wzajemnie ogień z paschału.

Sumienie błędne

Nierzadko zdarza się, że sumienie pobłądzi. Przytoczymy nieco fragmentów z nauczania Ojca świętego Jana Pawła II o sumieniu w takich okolicznościach oraz o konieczności stałego kształtowania prawego sumienia.

VSp 62. „... Często (...) zdarza się ... że
sumienie błądzi na skutek niepokonalnej niewiedzy,
ale nie traci przez to swojej godności.
– Nie można jednak tego powiedzieć w przypadku, gdy człowiek
niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra,
a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu”.

W tych słowach przypomina Ojciec święty, że sumienie wymaga stałego kształtowania w poszukiwaniu prawdy i właściwego dobra. Stąd dalsze wskazania dla prawidłowego formowania prawego sumienia:

Sumienie omylne

VSp 62, c.d. „Sumienie nie jest sędzią nieomylnym: może zbłądzić.
– Błąd sumienia bywa skutkiem niewiedzy niepokonalnej,
to znaczy takiej, której sam podmiot nie jest świadom
i od której nie może się o własnych siłach uwolnić.
– W przypadku, gdy ta niepokonalna niewiedza
nie jest zawiniona, sumienie ... nie traci swej godności ...”.

Prawda jako źródło godności sumienia

VSp 63. „Jednakże źródłem godności sumienia jest zawsze prawda:
– w przypadku sumienia prawego mamy do czynienia
z przyjętą przez człowieka prawdą obiektywną,
– natomiast w przypadku sumienia błędnego – z tym, co
człowiek subiektywnie uważa mylnie za prawdę”.

VSp 63, c.d. „Nie wolno jednak nigdy mylić
błędnego ‘subiektywnego’ mniemania o dobru moralnym
z prawdą ‘obiektywną’, ukazaną rozumowi człowieka jako droga do jego celu”.

VSp 63, c.d.„... ani też twierdzić, że czyn
dokonany pod wpływem prawego sumienia
ma taką samą wartość jak czyn,
który człowiek popełnia, idąc za osądem sumienia błędnego”.

Zło sumienia błędnego

VSp 63, c.d. „... Zło dokonane z powodu
niepokonalnej niewiedzy lub niezawinionego błędu sumienia
może nie obciążać człowieka, który się go dopuścił,
ale także w tym przypadku nie przestaje być złem,
nieporządkiem w stosunku do prawdy o dobru.
– Co więcej, dobro nie rozpoznane
nie przyczynia się do wzrostu moralnego osoby ...
i nie pomaga jej zwrócić się ku najwyższemu dobru.
– .... Istnieją winy, których nie dostrzegamy,
ale które mimo to nie przestają nimi być,
ponieważ to my nie chcieliśmy dotrzeć do światła”.

Formacja sumienia

VSp 64. „... Wezwanie do formacji sumienia,
tak by stało się ono przedmiotem
nieustannego nawracania ku prawdzie i dobru.
... W rzeczywistości to właśnie ‘serce’ nawrócone ku Bogu
i ku miłości dobra jest źródłem prawdziwych osądów sumienia.
Ogólna znajomość prawa Bożego jest ... nie wystarczająca:
niezbędna jest swego rodzaju
współmierność (connaturalitas) człowieka z prawdziwym dobrem ...”.

Rola Urzędu Nauczycielskiego Kościoła

VSp 64, c.d. „W kształtowaniu sumienia
bardzo pomaga chrześcijanom Kościół i jego Magisterium
– Z woli bowiem Chrystusa
Kościół katolicki jest nauczycielem prawdy
i ciąży na nim obowiązek,
aby głosił i autentycznie nauczał Prawdy, którą jest Chrystus,
– a zarazem powagą swoją
wyjaśniał i potwierdzał zasady porządku moralnego,
wynikające z samej natury ludzkiej”.

VSp 64, c.d. „... Władza Kościoła,
gdy wypowiada się w kwestiach moralnych,
nie narusza w żaden sposób wolności sumienia chrześcijan:
... Wolność sumienia
nie jest nigdy wolnością ‘od’ prawdy,
ale zawsze i wyłącznie ‘w’ prawdzie”.


flos7 (25 kB)
Podziwiamy przemyślność Boga Stworzyciela, który stwarzał świat z przedziwnie przemyślnym artyzmem, tak iż oko ludzkie nie może nadziwić się mądrości Bożej, ale tym bardziej Jego Miłości, bez której by nic pięknego nie powstało.
– Boże Nieskończony w swej Mądrości i Miłości, uwielbiamy Cię i cieszymy się, że obdarzasz świat ludzi tak nieskończoną wielorakością swojego stworzenia! Spraw, by nasze życie ... mogło podobać się Tobie!

VSp 64, c.d. „... Magisterium nie wprowadza
do chrześcijańskiego sumienia
prawd mu obcych, a tylko objawia prawdy,
które sumienie powinno już znać i rozwijać je,
wychodząc od pierwotnego aktu wiary.
– Kościół pragnie jedynie służyć sumieniu,
... aby nie odchodziło ono od prawdy o dobru człowieka,
ale by – zwłaszcza w sprawach trudniejszych –
mogło pewną drogą dojść do prawdy i w niej trwać”.

Sądzimy, że przypomniane zasady oceny sumienia zobowiązanego do szukania prawdy obiektywnej oraz właściwego dobra człowieka pod kątem jego ostatecznego powołania powinny przyczynić się do właściwszej oceny postawy omawianych tu zachowań prezentowanych w relacjach Ewangelii przywódców duchowych ówczesnego Izraela.

Nasza ocena odnośnie do podjętych przez Sanhedryn działań może dotyczyć oczywiście strony jedynie zewnętrznej. Ocena ‘serca człowieczego’ jest domeną samego tylko Boga. W tym kierunku zmierzały z całą pewnością słowa modlitwy-prośby-przebaczenia, jakie Syn Boży zanosił rozpięty na Krzyżu swego zatorturowania do swego Ojca:

„Ojcze, przebacz im,
bo nie wiedzą, co czynią ...” (Łk 23.34).

5. Ponowne podjęcie
przerwanego wątku
oraz wnioski

Podejmujemy ponownie chwilowo przerwane rozważanie: próbę wyprowadzenia wniosków pod kątem rozważań niniejszego rozdziału: grzechu bluźnierstwa przeciw DUCHOWI Świętemu.
– Powyżej przyglądaliśmy się relacjom Ewangelii o uzdrowieniach i wypędzaniu demonów w aspekcie głównie faktu, że Jezus działał w takich sytuacjach mocą własnego SŁOWA.

Pozostają dwie dalsze serie relacji z Ewangelii, które próbowaliśmy poprzednio dokładniej przeanalizować, a wiążą się ściśle z zawziętą postawą przedstawicieli Sanhedrynu w odniesieniu do Jezusa, Chodzi mianowicie:
– o oskarżenie Jezusa, że dokonuje wypędzenia Złego Ducha z opętanego mocą Belzebuba;
– oraz o wnikliwiej przedstawiony opis św. Jana o cudzie wskrzeszenia już rozkładającego się ciała zmarłego przed paru dniami Łazarzu.

Rozważaliśmy już niemało o dokonywanych przez Jezusa cudach. Nie sposób było nie uznać je za przedziwne, w żaden sposób nieoczekiwane, ani tym bardziej w żaden naturalny sposób niewytłumaczalne wkroczenia mocy BOŻEJ – a nie Szatańskiej.
– Rozważania te powinny wystarczyć do jaśniejszego zdania sobie sprawy, że zachodzi tu – chociażby w przypadku wskrzeszenia Łazarzu, pełna łaskawości interwencja samego Boga. Zdaliśmy sobie sprawę, że w przypadku przywrócenia do życia rozkładającego się już na dobre trupa – wszelkie próby zdyskredytowania Boga-jako-Boga stałyby się argumentem absurdalnym. Widać to po przytoczonej już parokrotnie reakcji Sanhedrynu na wieść o dokonanym wskrzeszeniu: „Cóż my robimy wobec tego, że ten Człowiek czyni wiele znaków” (J 11,47).

Nikt z owych mędrców w Piśmie i Prawie nie próbuje tłumaczyć wskrzeszenia Łazarzu dokonanego samym tylko prostym SŁOWEM Jezusa wskazaniem, że Jezus posłużył się czy to magią, czy tym bardziej ... mocą ‘Belzebuba’. Jezus stanął wobec już otwartego grobu z odsuniętym kamieniem zatykającym wejście do pieczary i wyrzekł samo tylko władcze SŁOWO, któremu nikt i nic oprzeć się nie zdoła:

„... ‘Łazarzu, wyjdź na zewnątrz ’ !
I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami,
a twarz jego była zawinięta chustą.
– Rzekł do nich Jezus:
Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić’ ...” (J 11,43n).

Członkowie Sanhedrynu wpadli na tę wieść w szał. W swej bezsilności wobec tego argumentu mocy Bożej, działającej w owym przez nich znienawidzonym ‘Synu Człowieczym’, którego już niejednokrotnie poprzednio próbowali fizycznie zlikwidować, tzn. zabić, widzą tym razem, że na nic nie przydadzą się dotychczas podejmowane metody zastraszenia Go oraz Jego uczniów. Ten nieupoważniony przez nich, niezaprzeczalnym autorytetem cieszący się Rabbí-z-Nazaretu, którego coraz szersze tłumy raz po raz ogłaszają jako ‘Mesjasza’ i bez zażenowania jako ‘Syna Dawida’ – staje się wskutek niezaprzeczalnych dokonywanych przez siebie ‘znaków’ realnym zagrożeniem dla ich ustabilizowanej pozycji religijno-polityczno-społecznej.

Zabić Jezusa! Zabić i Łazarza!

Wobec tego nie ma się co dalej wahać: jedynym wyjściem – LUDZKIM (!) pozostaje: zlikwidować Go czym prędzej: obojętne za jaką cenę. Nie ma się co rozglądać na jakiekolwiek Boże Przykazania. Racja ‘stanu’ (= ludzkie rachuby; polityczna ‘racja stanu’!) nakazują zadziałać prędko – i skutecznie:

„Wobec tego arcykapłani i faryzeusze zwołali Najwyższą Radę i rzekli:
Cóż my zrobimy wobec tego, że ten Człowiek czyni wiele znaków?
Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy UWIERZĄ w Niego,
i przyjdą RZYMIANIE, i zniszczą nasze miejsca święte i nasz naród’ ...” (J 11,47nn).

Wskrzeszenie Łazarzu miało miejsce w niewiele dni przed uroczystością Paschy. Na samą tę uroczystość zjeżdżały ogromne tłumy Izraelitów z dalekich stron ówczesnego świata. Nic dziwnego, że chociażby z ciekawości i innych względów wielu ciągnęło tym samym do pobliskiej Betanii, gdzie dopiero co miało miejsce do przerastające wszystkich wydarzenie: wskrzeszenie Łazarza.

Tym bardziej, że tamże, w Betanii, urządzono właśnie radosne przyjęcie dla tych trojga rodzeństwa: Łazarza, Marii i Marty. Miało to być wyrazem radosnej wdzięczności Bogu i zarazem święto radości dla samego Łazarzu oraz jego dwóch sióstr: Marii oraz Marty. Całe rzesze pielgrzymów z szerokiego świata chciały się naocznie przekonać, jak to wszystko wyglądało i zarazem pogratulować Łazarzowi tego wielkiego zaszcztu.

Przy okazji bowiem niewątpliwie wielu przybyłych z coraz innych zakątków świata przyjęło WIARĘ w Jezusa jako oczekiwanego Mesjasza – zapewnie wcale niekoniecznie w odcieniu politycznego wyzwoliciela, ale zgodnie z nauczaniem Jezusa o wymogach Królestwa Bożego.

Jan Ewangelista notuje:

„Wielki tłum Żydów dowiedział się, że tam jest (= Jezus).
A przybyli nie tylko ze względu na Jezusa,
ale także by ujrzeć Łazarzu, którego wskrzesił z martwych.
Arcykapłani zatem postanowili stracić również Łazarza,
gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów
i UWIERZYŁO w JEZUSA(J 12,9-11).

Czy jest to bluźnierstwo przeciw DUCHOWI Świętemu

Trudno o bardziej sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem wniosek owych ‘Arcykapłanów’. Bóg powołał ich do czuwania nad depozytem skarbca Bożego Objawienia i wdrażania Ludu Bożego do umiłowania i stosowania Bożych Przykazań ...

Jak trudno uwolnić ich od zarzutu, iż trwają dobrowolnie w stanie chronicznego ignorowania obiektywnej PRAWDY o DOBRU człowieka w wymiarze jego spraw ostatecznych. Ich zadaniem, jako duchowych przewodników Ludu Bożego, miało być ukazywanie temuż Ludowi Bożemu dróg wiodących do osiągnięcia życia wiecznego w DOMU OJCA. Ten przez nich tak bardzo znienawidzony „Rabbí z Nazaretu” głosił o tym wszystkim z tak zdumiewającym, swym Bożym POKOJEM serca. Zadanie to spełniał cały czas w swym nauczaniu ustnym. Jego zaś słuszność i powagę popierał On hojnie dokonywanymi znakami-cudami. Nie sposób było negować ich Bożego pochodzenia.


Ostatecznie dochodzimy do następującego wniosku, podobnego do podsumowań poprzednich rozważań. Stan sumienia owych przywódców duchowych ówczesnego Ludu Bożego można by określić słusznie z punktu widzenia obiektywnego jako STAN zatwardziałości. Merytorycznie jest to zapewne niemal dokładnie to samo, co grzech bluźnierstwa przeciw DUCHOWI Świętemu, dla którego nie ma odpuszczenia Bożego ani w tym ani w przyszłym życiu.

(0,39 kB) A przecież sytuacja ta mimo wszystko nie jest identyczna z samym owym „grzechem bluźnierstwa przeciw DUCHOWI Świętemu”.

(0,37 kB) Wydaje się, że dopóki u kogokolwiek tli jeszcze jakaś ostatnia iskierka życia, istnieje zawsze jeszcze szansa na otworzenie się na Łaskę Bożą OSTATECZNĄ i tym samym na powrót do Boga, przebłaganie Go i dostąpienie daru życia wiecznego w DOMU OJCA.

(0,37 kB) Sam tylko Bóg widzi i ocenia m.in. ostatni-ostateczny moment życia OSOBY, którą zamierzał przed założeniem świata jako to „jedyne na ziemi stworzenie, które Bóg chciał dla niego samego”
(GS 24).

6. Grzech
znieważenia
Ducha Świętego

Wypada pochylić się jeszcze raz nad trzecią głębiej analizowaną grupą faktów: bluźnierstwa pod adresem samego DUCHA Świętego. O tym grzechu jako grzechu nieprzebaczalnym wspominają trzy Ewangelie: Mateusza, Marka i Łukasza.

Wzmianka Łukasza o tym grzechu występuje niemal tylko mimochodem, w jednym zdaniu. Łukasz umieszcza słowo Jezusa o tym grzechu jako nieodpuszczalnym w kontekście wezwania, żeby nie obawiać się nikogo w następujących w trzech okolicznościach:

– tych którzy „zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą”,
– gdy trzeba będzie otwarcie „przyznać się do Syna Człowieczego,
– oraz w sytuacji, „kiedy was ciągać będą do synagog, urzędów i władz ...”

W tym właśnie kontekście zamieszcza niejako mimochodem słowo Jezusa o grzechu przeciw DUCHOWI Świętemu – bez jakiegokolwiek innego wyjaśnienia (Łk 12,10).

Jesteśmy zatem zdani na relację samego tylko Marka i Mateusza. W obu tych Ewangeliach relacja o grzechu bluźnierstwa przeciw Duchowi Świętemu mieści się w ramach wielu różnych uzdrowień dokonanych przez Jezusa – z wyraźnie jednak wyszczególnieniem uwolnienia opętanych spod władzy Złych Duchów. Zarówno Marek, jak i Mateusz uwydatniają w tym kontekście całkowicie przeciwstawną ocenę prostego LUDU, a szpiegujących Jezusa faryzeuszów.

Otaczający Jezusa prości świadkowie reagują na widok całkowitego nagłego uzdrowienia – w opisie Mateusza opętanego-niewidomego-niemowy – po linii każdemu wszczepionego przez Boga ‘zmysłu wiary’.

Natomiast wysłani przez władze Sanhedrynu przeciw Jezusowi, w tłum wmieszani szpiedzy, stają natychmiast na głowie, by zapobiec ogłoszeniu Jezusa jako oczekiwanego Mesjasza.

Argumentem przeciwstawienia się cudownemu SŁOWU Jezusa, który jednym swoim SŁOWEM wypędza Złego DUCHA i skutecznie przywraca pełne zdrowie niewidomemu, który ponadto był dotąd niemową, ma stać się twierdzenie faryzeuszów, iż Jezus przeprowadza ‘egzorcyzm’ mocą władzy użyczonej Mu przez ... Belzebuba

W ten sposób przedstawia Mateusz reakcję tych dwóch różnych grup osób, świadków dokonanego uwolnienia opętanych w dwóch różnych przypadkach:

„Gdy ci wychodzili (= dopiero co uzdrowieni dwaj niewidomi: Mt 9,27-31),
oto przyprowadzono Mu NIEMOWĘ OPĘTANEGO.
Po wyrzuceniu złego Ducha NIEMY odzyskał mowę,
a tłumy pełne podziwu wołały:
Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu’.
– Lecz FARYZEUSZE mówili:
Wyrzuca ZŁE DUCHY mocą ich przywódcy’ ...” (Mt 9,32nn).

To uzdrowienie z opętania przedstawione jest u Mateuszu w rozdz.9. Natomiast trzy rozdziały dalej opisuje Mateusz nie wiadomo czy to samo zdarzenie jeszcze raz, a tylko z dodaniem nieco odmiennych okoliczności, czy też zupełnie inne, chociaż częściowo podobne uzdrowienie:

„Wówczas przyprowadzono Mu OPĘTANEGO,
który był NIEWIDOMY i NIEMY.
Uzdrowił go, tak że niemy mógł mówić i widzieć.
– A wszystkie tłumy pełne były podziwu i mówiły:
Czyż nie jest to Syn Dawida’ ?
Lecz FARYZEUSZE, słysząc to, mówili:
‘On tylko przez BELZEBUBA,
władcę złych duchów, wyrzuca ZŁE DUCHY
’ ...” (Mt 12,22nn)

W tym drugim przypadku Jezus niejako już ... nie wytrzymał. Odpowiedział owym nasłanym faryzeuszom. Wykazał im bezsensowność ich rozumowania. Jeśliby mianowicie jakieś królestwo było wewnętrznie ze sobą skłócone, nie ma ono szans na dalsze przetrwanie. Po czym odpowiada wprost na zarzut, jakoby uwolnienia opętanego miał dokonać NIE mocą samego tylko wypowiedzianego przez siebie, najwidoczniej stworzycielskiego SŁOWA, lecz z powołaniem się na władzę BELZEBUBA. Tym razem używa Jezus nie określenia ‘Belzebub’, lecz nazywa go jego właściwym mianem – SZATAN:


garden1 (25 kB)
Oglądamy ponownie wysmukłe drzewo rosnące w ogrodzie przy domu. Cieszymy się tym widokiem. Możemy jedynie ładnie dziękować Bogu za tyle cudów przyrody, której widok nie przestaje radować naszego serca.

Jeśli SZATAN wyrzuca Szatana, to sam ze sobą jest skłócony,
jakże się więc ostoi jego Królestwo
?
– I jeśli JA przez Belzebuba wyrzucam ZŁE DUCHY,
to przez kogo je wyrzucają wasi synowie?
Dlatego oni będą waszym sędziami’ (Mt 12,26n).

Wyżej zastanawialiśmy się już na temat tych słów Jezusa. Tym razem jednak Jezus dopowiada jeszcze dalsze słowo i odnosi je wyraźnie do siebie i swojej misji jako Syna Człowieczego:

„Lecz jeśli JA
mocą DUCHA BOŻEGO
wyrzucam ZŁE DUCHY,
to istotnie przyszło do was Królestwo Boże(Mt 12,28).

To słowo Jezusa odgrywa w tym wypadku rolę niewątpliwie kluczową: Jezus wyrzuca ‘Złe DUCHY’ mocą DUCHA BOŻEGO.

Należy jednak dodać, że bardzo prawdopodobnie do tego samo wydarzenia nawiązuje w swej Ewangelii Łukasz. Albo też do podobnego wydarzenia, o którym pisze MAREK, który podobnie jak Łukasz, wymienia u opętanego dodatkowy przymiot: że był NIEMY (Mateusz dodaje: że był NIEMY i NIEWIDOMY). Łukasz przytacza jednak słowa Jezusa nieznacznie odmiennie, że mianowicie Jezus wyrzuca Złe Duchy „mocą PALCA Bożego”, podczas gdy według Mateusza Jezus mówi o wyrzucaniu czarta „mocą DUCHA Bożego”. Najwidoczniej oba wyrażenia miały w rozumieniu i użyciu tamtych czasów dokładnie takie same znaczenie, czyli uchodziły za synonimy. Oto brzmienie owego wydarzenia w ujęciu Łukasza:

„Raz wyrzucał Złego Ducha [u tego], który był NIEMY.
A gdy ZŁY DUCH wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione.
– Lecz niektórzy z nich rzekli:
Przez Belzebuba, władcę Złych Duchów, wyrzuca złe duchy’.
– Inni zaś , chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego ZNAKU z nieba.
On jednak, ZNAJĄC ich myśli, rzekł do nich:
‘Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali.
Jeśli więc i SZATAN ze sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo?
Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam Złe Duchy.
Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam Złe Duchy,
to przez kogo je wyrzucają wasi synowie?
Dlatego oni będą waszymi sędziami.
A jeśli JA PALCEM BOŻYM wyrzucam Złe DUCHY,
to istotnie przyszło już do was Królestwo Boże (Łk 11,14-20)

W tym miejscu Łukasz dopowiada jeszcze to przedziwne zdanie – takie samo jak je podaje w streszczeniu MAREK (Mk 3,27), ale i Mateusz (Mt 12,29). Cytujemy ujęcie Łukasza:

„Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu,
bezpieczne jest jego mienie.
Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go,
zabierze całą broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda” (Łk 11,21n).

Łukasz dodaje tutaj w takich samych słowach jak Mateusz:

„Kto nie jest ze Mną,
jest przeciwko Mnie.
A kto nie zbiera ze Mną, rozprasza” (Łk 11,23).

Rozumiemy słowa Jezusa o ‘mocarzu’, którego w pewnej chwili pokonuje ktoś ‘SILNIEJSZY’. Z całego kontekstu wynika jednoznacznie, że Jezus ma na myśli potężną władzę, jaką odznacza się szatan nad całą przyrodą, na której wyładowuje swoją złość po strąceniu z nieba:

„I nastąpiła walka na niebie:
Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem.
I wystąpił do walki Smok i jego Aniołowie,
ale nie przemógł.
I już się miejsce dla nich w niebie nie znalazło.
I został strącony Wielki Smok,
Wąż Starodawny, który się zwie Diabeł i Szatan,
zwodzący całą zamieszkał ziemię,
został strącony na ziemię,
a z nim strąceni zostali jego Aniołowie ...
...
Biada ziemi i biada morzu – bo zstąpił na was diabeł,
pałając wielkim gniewem
, świadom, że mało ma czasu ...” (Ap 12,7nn.12)
(zob. też: Łk 10.18: ‘Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica...’ )
.

Sam Jezus nazywa Szatana ‘władcą’ względnie ‘księciem’ tego świata. Jednakże Jezus zaznacza jednocześnie, że zostanie on przez Niego, Syna Człowieczego, pokonany i precz wyrzucony. Mimo iż dokona się to poprzez przerażającą Jego kaźń Krzyżową, Jego jako Syna Bożego, Odkupiciela Człowieka:

„TERAZ odbywa się sąd nad tym światem.
TERAZ Władca tego świata zostanie precz wyrzucony.
A JA, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”
(J 12,31n; zob. Łk 4,5n)

Oraz:

„Już nie będę z wami wiele mówił,
nadchodzi bowiem WŁADCA tego świata.
Nie ma on jednak nic swego we Mnie ...” (J 14,30).

Trudno nie dostrzec tu niemal identyczny wątek w Słowie-Bożym-Pisanym z epoki Wyjścia ... o ‘Sądzie’ nad ‘bogami Egiptu’ w noc Paschy:

Tej nocy ... odbędę SĄD
nad wszystkimi bogami Egiptu
– Ja JAHWÉH” (Wj 12,12).
(zob. też: Lb 33.4; So 2,11; Jr 51,52; J 14,30)
.

Mimo chwilami przerażającej mocy i władzy Szatana, Władcy tego świata, gdzie człowiekowi przychodzi:

„... toczyć walkę przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom,
przeciw Rządcom świata tych ciemności,
przeciw pierwiastkom duchowym
ZŁA na wyżynach niebieskich” (Ef 6,12),

każdy uczeń Chrystusa jest wezwany do zdecydowanego stawania po stronie Odkupiciela w tej walce duchowej. Jezus bowiem zstąpił z nieba po to, by jako ‘mocniejszy’ od ‘władcy tego świata’ związać go, odebrać mu jego broń i zwyciężyć bronią DUCHA.

Ci którzy dotąd jęczeli w niewoli Szatana, w mniejszym lub większym stopniu opętani przez niego, zostają wyzwoleni spod jego niewoli. Nie dzieje się to przenigdy w następstwie jakiegokolwiek paktowania Jezusa, Syna Bożego – z ‘Belzebubem’, jak to próbowali wmawiać Ludowi Bożemu szpiedzy, nadesłani z Sanhedrynu, a dosadniej: z „synagogi Szatana” (Ap 2,9). Wyrzucania Złych DUCHOW z opętanych dokonuje Jezus każdorazowo samym tylko swoim SŁOWEM. Słowu temu, będącemu każdorazowo wyrazem „miłującej WSZECHMOCY Stwórcy” (DeV 37), nie jest w stanie oprzeć się nie tylko żadna siła żywiołów przyrody (np. uciszenie burzy na morzu; chodzenie po wzburzonym morzu; rozmnożenie chleba, ryb, zob.: Mt 8,23-27; 14,22-33; J 6,1-15).
– Z równą łatwością wypowiada Jezus SŁOWO nad opętanym, z którego wyrzucił „LEGION” Złych Duchów (Mk 5,9). W innym wypadku wypowiada ten ‘Syn Człowieczy’ z całym swym Bożym POKOJEM Władcze-Stwórcze słowo nad rozkładającym się już na dobre zmarłym Łazarzem: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz” (J 11,43).

Tym jest z tak wielką prostotą – a jednoznacznie przez Ewangelistów podkreślone, przez samego Jezusa wypowiedziane wyjaśnienie, z jakim odpowiada wysłannikom przewrotnej nadrzędnej władzy przewodników duchowych Ludu Bożego na ich pytanie, jaką ‘mocą’ dokonuje uwolnienia opętanych z niewoli Szatana. Uwalnianie opętanych spod władzy Szatana jest za każdym razem kolejnym świadectwem, że Jezus działa w imię oraz mocą zleconej sobie przez swego Ojca misji założenia Królestwa Bożego:

„... Lecz jeśli JA mocą DUCHA BOŻEGO (wg Łukasza: PALCEM BOŻYM: Łk 11,20)
wyrzucam ZŁE DUCHY,
to istotnie przyszło do was Królestwo Boże ...” (Mt 12,28).

Jezus wyjaśnia jednoznacznie, że uwalnia opętanych „mocą DUCHA BOŻEGO”, względnie, jak pisze Łuksz: posługując się „PALCEM BOŻYM”. Są to wyrażenia synonimiczne, równoznaczne z podobnymi określeniami znanymi od dawna ze Starego Testamentu, jak:
– „wyciągniętym ramieniem”, względnie „ ręką Bożą” (zob. Wj 6,1; 8,15; 9,3 13,3; Pwt 2,15; Sdz 2,15; Ps 44,4; 8914; Iz 26, 22,11; 48,13; Łk 1,66; Dz 13,11). Określenia te odnoszą się każdorazowo do działań samego Boga.

Ta sama Boża potęga, która spełniła Boże obietnicy dane Patriarchom, obecnie działa w czynach i słowach Syna Człowieczego. On przecież przyszedł uwolnić ludzi spod władzy ‘Władcy tego świata’, by ich przenieść zgodnie z Wolą swego Ojca do „Królestwa Jezusa, swego Umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie – odpuszczenie grzechów” (Kol 1,13n).

7. Grzech
NIE-odpuszczalny

Stawiamy sobie nadal trudne do jednoznacznej odpowiedzi pytanie: na czym właściwie polega bluźnierstwo przeciw DUCHOWI Świętemu? Odpowiedź na to pytanie wydaje się wciąż niezwykle trudna do uściślenia. Wychodzimy nadal z założenia, że powód nie-odpuszczalności grzechu bluźnierstwa przeciw DUCHOWI Świętemu tkwi jedynie i wyłącznie po stronie określonej OSOBY, tzn. przenigdy po stronie Boga.

Z drugiej strony wydaje się, że znając styl działania Boga, który „nie chce śmierci grzesznika, lecz żeby grzesznik nawrócił się i żył” (Ez 18,23; Ez 33,11), należałoby wykluczyć z owej ‘nie-odpuszczalności’ tego grzechu każdą OSOBĘ, dopóki jeszcze nie przekroczyła progu życia wiecznego. Innymi słowy bierzemy w każdym przypadku u kogoś np. umierającego pod uwagę łaskę Bożą tzw. OSTATECZNĄ. Do tego aspektu rozważań przejdziemy na samym końcu niniejszego rozdziału.

Czy zatem wolno by orzec, że słowo Jezusa, iż „grzech bluźnierstwa przeciw DUCHOWI Świętemu nie będzie nigdy odpuszczony – ani w tym, ani w przyszłym życiu” (por. Mt 12,32; Mk 3,29; Łk 12.10) dotyczy stanu duchowego takiej Osoby, która już przekroczyła próg wieczności, dokonując świadomie-dobrowolnie wyboru na wieczność za znalezieniem się z tą samą chwilą w ... „w jeziorze gorejącym ogniem i siarką” (Ap 21,8)?

Jezusa z preegzystencji w wizji upadającego Szatana

Przedmiotem naszych rozważań nie jest oczywiście w tej chwili ogólne wypowiadanie się na temat życia potępionych. Niniejsze rozważania krążą wokół wąskiego aspektu grzechu bluźnierstwa skierowanego wyraźnie przeciwko DUCHOWI Świętemu.

Nietrudno nam wczuć się w niepojęcie dojmujące znieważenie Jezusa, Drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej, mimo iż aktualnie występującej w Tajemnicy Wcielenia jako Syna Człowieczego, gdy wysłannicy ... „Synagogi SZATANA” (Ap 2,9) buntowniczo bałamucili Lud Boży, świadków coraz innych cudów-znaków dokonywanych przez Jezusa, iż Jezus wypędza ‘Złe DUCHY’ w tym wypadku mocą i w imię „BELZEBUBA”, uznawanego podówczas za przywódcę wszystkich upadłych Aniołów. Chodziłoby w tej sytuacji o Lucyfera, jak my nazywamy przywódcę upadłych Aniołów. W zaistniałej w niebie kosmicznej walce, prowadzonej przez Archanioła Michała, odprysnął on lotem błyskawicy od żaru Boga jako pełni Miłości i Życia, na kształt rdzy z rozpalonego do czerwoności-białości żelaza włożonego do zimnej wody (por. Łk 10,18).

Jezus ujawnia z pozycji swej pre-egzystencji – już jako Syn Człowieczy, tajemniczą wizję tego wydarzenia. Ujawnił to rozradowanym Apostołom, gdy ci wrócili właśnie z eksperymentalnej misji głoszenia Królestwa Bożego, do czego wprawiał ich sam Jezus.

Jezus odezwał się do nich w pewnej chwili, gdy przechwalali się oni przed Nim, że nawet ZŁE DUCHY na Jego Imię – im się poddają. To zaś jest właśnie tematem niniejszych rozważań:

„... ‘Panie, przez wzgląd na Twoje Imię,
nawet ZŁE DUCHY nam się poddają’
.
Wtedy rzekł do nich:
Widziałem SZATANA, spadającego z nieba jak błyskawica.
Oto DAŁEM wam WŁADZĘ stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi.
Jednak nie z tego się cieszcie, że DUCHY się wam poddają,
lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie’ ...” (Łk 10,17-20).

Konieczność żywej wiary

Uwalnianie od opętania, w pewnej mierze bardziej niż w przypadku pozostałych cudów-znaków dokonywanych przez Syna Człowieczego, zakłada głębokie życie WIARY. W przypadku OSOBY kogoś opętanego chodzi nieustannie o realne dramatyczne stawanie niejako na ostrzu miecza, gotowego do definitywnego cięcia między wiecznością zbawienia albo potępienia.
– Rozumowanie czysto świeckie nie wchodzi w tej sytuacji w ogóle w rachubę. Wszystko rozgrywa się na poziomie wiary.

Gdybyśmy jeszcze raz wrócili do tego człowieka, który uwolniony został przez Jezusa z LEGIONU Złych Duchów, czytamy w relacji Łukaszowej tego wydarzenia:

Gdy ujrzał Jezusa, z krzykiem UPADŁ przed Nim i zawołał:
Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego?
Błagam Cię nie dręcz mnie...” (Łk 8, 28)

Natomiast po uwolnieniu z niewoli owego ‘Legionu Szatanów’  i po utonięciu całego stada świń prosił ten uzdrowiony Jezusa, żeby mógł przy Nim zostać. Jezus jednak polecił mu, żeby odtąd świadczył wokoło o dobrodziejstwie, jakiego doznał od Boga.
– Chodziło zatem o umocnienie i rozwój życia WIARY tych, którzy o cudownym uwolnieniu od opętania się w ten sposób dowiadywali:


verbabona1 (30 kB)
Tym razem widzimy przed sobą dziewczynkę z warkoczem. W ręku trzyma Księgę: być może Pisma świętego. Modli się jego słowami. A słowa te wznoszą się z ziemi do nieba – jako jedna wielka, ufności pełna modlitwa: „Wszystkie moje ciepłe słowa fruną do Ciebie, Boże” !

„... Wracaj do domu i opowiadaj wszystko, co Bóg uczynił z tobą.
Poszedł więc i głosił po całym mieście wszystko,
co Jezus mu uczynił” (Łk 8,39).

Bolesny dla Jezusa zarzut jakoby prosił o łaskę Belzebuba

Wyobrażamy sobie zatem nietrudno, jak bardzo boleśnie dotknął Jezusa taki właśnie zarzut sfabrykowany przez duchowych przewodników Ludu Bożego. Ci ludzie wmawiali tłumowi świadków, że Jezus nie tylko nie jest Mesjaszem, lecz że cały nimb, jakim Jezusa otaczają, jest jednym wielkim fałszem kierowanym przez Belzebuba, przywódcę Szatanów. Innymi słowy wyrzucenie ‘Szatana’ jest jedynie swoistym ‘przetasowaniem’ jednego Szatana – jakimkolwiek innym Szatanem. Tym samym Szatan nie zostałby wcale z tego opętanego człowieka wyrzucony, mimo iż chwilowo będzie się wydawało, że człowiek uzdrowiony z opętania – wygląda na razie na rzeczywiście uzdrowionego. Oczywiście wbrew faktom, o których wspominają Ewangelie, że ci uzdrowieni wielbili wokoło Boga za doznane uzdrowienie. Szatan ... nie wytrzymałby w uwielbianiu Boga, którego ... nienawidzi!

Skoro zatem według owych przedstawicieli Sanhedrynu – Jezus działa mocą otrzymywaną od ‘Belzebuba’, nie można Go wcale uznawać ani za Mesjasza, ani za jakiegoś wysłannika Boga. Jezus byłby najzwyczajniej sprytnym ‘szarlatanem’, o tyle bardzo niebezpiecznym, że udaje wobec tłumów rzekomo otrzymaną misję od Boga, podczas gdy w rzeczywistości wszystkie jego działania są jednym wielkim wprowadzaniem całych tłumów dotychczasowych Jego zwolenników w zasadniczy błąd co do autentycznej wiary i sytuacji bieżących religijno-politycznych wydarzeń.

Wydaje się, że reżyserowana przez Sanhedryn – tę „synagogę Szatana” sceneria zmierzała mniej więcej w takim kierunku. Stamtąd szły od dawna decyzje o konieczności zlikwidowania tego ‘niebezpiecznego Syna Człowieczego’. Wysłańcy-szpiedzy Sanhedrynu winni byli przyczynić się walnie do zrealizowania tego planu: śledząc każde Jego słowo, ale i przyczyniając się do Jego totalnego odizolowania od społeczeństwa poprzez maksymalne obniżanie Jego autorytetu. Żeby nikt z tłumu nie ośmielał się powielać o Nim opinii, jaka już na dobre krążyła o tym Człowieku – chociażby w owym przez Niego widocznie bardzo ulubionym miejscu Kafarnaum nad Jeziorem Genezaret:

„Przyszedł do Kafarnaum.
Zaraz w SZABAT wszedł do synagogi i nauczał.
Zdumiewali się Jego nauką:
UCZYŁ ich bowiem jak TEN, który MA WŁADZĘ,
a nie jak uczeni w Piśmie” (Mk 1, 21n).

W kontekście brak wzmianki o Duchu Świętym

Stawiamy sobie stale dla nas ważne pytanie: CO mógł Jezus mieć na myśli, formułując to w swej definitywnej treści tak bardzo przerażająco brzmiące zdanie:

„Ale bluźnierstwo przeciwko DUCHOWI nie będzie odpuszczone.
– Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone,
– lecz jeśli powie przeciw DUCHOWI Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym” (Mt 12,31n; oraz: Mk 3,28n; Łk 12,10).

(0,3 kB) Z żadnej z trzech relacji, które przytaczają słowa Jezusa o NIE-odpuszczalności bluźnierstwa wygłoszonego przeciw Duchowi Świętemu, nie wynika ani bezpośrednie, ani chociażby tylko pośrednie znieważenie-obelga wypowiedziane przeciw DUCHOWI Świętemu.

Tym samym pojawia się tym bardziej potrzeba dokładniejszego wyjaśnienia: na jakiej podstawie pojawia się w wypowiedzi Jezusa przez nikogo nie oczekiwana, ani nie spodziewana wzmianka o ‘DUCHU Świętym’, o którym w całym kontekście wydarzenia nie ma żadnej wzmianki?

(0,3 kB) Dalszym, w tym kontekście niezwykle ważnym pytaniem jest ściśle z tym związany problem: Czy omawiane trudne słowo Jezusa dotyczy wyłącznie tego jednego faktu: zarzutu faryzeuszów, jakoby „Złe DUCHY wyrzucał mocą Belzebuba”, czy też Jezusowi chodzi o ostrzeżenie ogólnej natury, mimo iż bliżej zanadto nie sprecyzowanej, mianowicie o jakim ‘bluźnieniu’ skierowanym wprost przeciw Osobie DUCHA Świętego, mówiłby tu Jezus?

Wydaje się, że dokładnej odpowiedzi na powyższe, skądinąd tak zasadnicze pytanie, niestety nigdy się nie doczekamy. Oby autor niniejszego rozważania nie wprowadzał kogokolwiek w błąd. Usiłuje on jedynie przedstawić swoje refleksje na ten trudny temat, w całkowitym podporządkowaniu się Magisterium Kościoła.

(0,37 kB) Trudne słowa Jezusa o nie-odpuszczalności grzechu bluźnierstwa skierowanego przeciw DUCHOWI Świętemu, są w tej chwili w ustach Jezusa słowami najwyraźniej Jego – jako „Boga-z-Boga, Światłości-ze-Światłości, Boga-prawdziwego-z-Boga-Prawdziwego”. Jezus, Syn swego Boga Ojca, działa po zstąpieniu na ziemi mocą swoją własną: Bożo-ludzką.

Jest On aktualnie co prawda ‘Synem Człowieczym’. Zstąpił On z Nieba, istniejąc zatem odwiecznie wraz z OJCEM i DUCHEM Świętym. Ponieważ ‘ojcem’ Jego jest sam „Bóg-OJCIEC”, nie może mieć kogokolwiek jeszcze innego za swego ‘ojca’. Żeby jednak móc stać się ODKUPICIELEM upadłego w grzech Człowieka, przybrał do swej Bożej Natury – naturę drugą: człowieczą. Stało się to za szczególną interwencją DUCHA Świętego ‘w’ łonie swej Matki Maryi, ‘z’ której następnie zrodził się nie naruszając Jej dziewictwa. Jako SYN CZŁOWIECZY, zapowiedziany w proroctwie Daniela (Dn 7,13), przyjdzie kiedyś „na obłokach niebieskich’  jako Sędzia-Odkupiciel.

Aktualnie jednak pełni Jezus intensywnie zlecone sobie przez Ojca zadanie. Zadanie to zbliża się gwałtownymi krokami do swego dramatycznego zakończenia. Zostanie ono dopełnione, gdy Syn Człowieczy zostanie „Wywyższony-nad-Ziemię” (J 12,32) na Krzyżu Odkupienia.

Na razie jednak wykonuje Jezus nadal swą śmiertelnie trudną misję. Staje się Głosem Boga, który kochająco nawołuje LUD SWÓJ, swój żywy OBRAZ-Podobieństwo, do nawrócenia i zdecydowanego odcięcia się od dzieł, jakie niestrudzenie sugeruje odwieczny wróg Boga, ale zarazem i Człowieka:

„... Wielki SMOK, Wąż Starodawny,
który się zwie DIABEŁ i SZATAN,
zwodzący całą zamieszkałą ziemię ...” (Ap 12,7nn).

Ten „Wielki Smok” jest jednak równocześnie nie zwyczajnym, ale niesłychanie sprytnym GENIUSZEM w narzucaniu człowiekowi totalnie zafałszowanego obrazu Boga, którego przedstawia mu jako jego największego WROGA. Jan Paweł II pisze słusznie, że Szatan to „Przewrotny GENIUSZ podejrzeń” (DeV 37) oraz „bakcyl sprzeciwu” (DeV 38) – w kontynuacji definicji Szatana ze strony samego Jezusa:

„Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał,
bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi,
bo jest KŁAMCĄ i OJCEM kłamstwa ...” (J 8,40nn.43n).

Nie ulega wątpliwości, że ten właśnie „Wielki Smok, Wąż Starodawny”, strącony z nieba jak błyskawica w rozgorzałej w niebie walce, pobudzał władców Sanhedrynu, gdzie jednak panoszył się znakomicie ON, ten ZŁY, posługując się w owej „synagodze Szatana” (Ap 2,9) oddanymi sobie usługami: uczonymi w Piśmie i Prawie. On to sterował systematycznie całą niestrudzenie organizowaną nagonką na Jezusa, podobnie jak poprzednio nie ustawał w staraniach, by jak najskuteczniej blokować wpływ Jana Chrzciciela. Jego zaś misja polegała na przygotowaniu dróg dla Tego, Który „... ma wzrastać, a ja się umniejszać” (J 3,30).

(0,38 kB) On to podsunął owym najwyższym odpowiedzialnym w Ludzie Bożym przewodnikom duchowym myśl, żeby wbrew oczywistości faktów użyli absurdalnego argumentu, że ten ‘Jezus’ wyrzuca Złe DUCHY mocą ... BELZEBUBA ! Ten właśnie kontr-argument, mający totalnie wyciszyć i wymanewrować zachwyty mesjanistyczne LUDU Bożego, stał się widocznie jedną z wiodących, choć całkiem irracjonalnych broni, którymi należało blokować wpływy Jezusa. Nie dziw, że wzmianki o tym, jakoby sam Jezus miał być ‘opętany’, powtarzają się na szeregu miejscach w Ewangeliach (zob. J 7,20; 8,48n;10,20n; itd.).

Jezus wyrzucał Szatana z opętanych oczywiście swoją Bożą mocą i swoim samym jedynie SŁOWEM. Żeby skutecznie uwolnić kogoś opętanego z niewoli Złego Ducha, nie powołuje się Jezus nigdy na czyjeś dopiero Imię, lecz sam rozkazuje Złemu DUCHOWI, a same owe Złe Duchy padają przed Nim w hołdzie uwielbienia (zob. Mk 3, 10nn; 5,6).

Bluźnierstwo skierowane przeciw SYNOWI Człowieczemu a DUCHOWI Świętemu

Gdy w trakcie gorącej dyskusji z faryzeuszami (J 8) padły w pewnej chwili z ich strony dogłębnie obraźliwe słowa na Jezusa:

„Odpowiedzieli Mu Żydzi:
Czyż nie słusznie mówimy, że jesteś Samarytaninem
i jesteś opętany przez złego ducha’
...”? (J 8, 48),

Jezus odpowiada jedynie z godnością, mimo iż słowa te musiały Go dotknąć do żywego, Jego OSOBA była i jest przecież Osobą BOGA:

„Jezus odpowiedział:
Ja nie jestem opętany,
ale czczę OJCA Mego,
a wy Mnie znieważacie’
...” (J 8, 48).

Jezus jest sobie świadom, że dopóki nie zostanie wywyższony na Krzyżu Odkupienia, dopóki nie zmartwychwstanie i nie ześle DUCHA Świętego, Jego OSOBA Boża pozostaje w dużej mierze ukryta, mimo iż raz po raz daje o sobie znać poprzez dzieła i słowa, jakich człowiek swoją własną mocą dokonać nie jest w stanie. Toteż i TĘ w tej chwili sobie wyrządzoną, dojmującą zniewagę Jezus przebacza – zgodnie ze swym SŁOWEM o bluźnierstwie-SŁOWIE wyrażonym w stosunku do Siebie jako SYNA CZŁOWIECZEGO – w przeciwieństwie do bluźnierstwa przeciw DUCHOWI Świętemu.

Niemniej inaczej musi Jezus ocenić jako Bóg-Człowiek grzech bluźnierstwa wypowiedzianego pod adresem DUCHA Świętego:

„Każdemu, kto mówi jakieś
słowo przeciw SYNOWI CZŁOWIECZEMU,
będzie przebaczone” (Łk 12,10).

W drugiej części tego zdania wyraża się Marek dokładniej, dodając uzasadnienie, o którym nie wspomina wprost ani Mateusz, ani Łukasz:

„Kto by jednak zbluźnił przeciw DUCHOWI Świętemu,
nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego
.
– Mówili bowiem: ‘Ma Ducha Nieczystego’ ... ” (Mk 3,28n).

W wielokrotnie już przytoczonych słowach bezpośredniej relacji Ewangelistów o uwolnieniu opętanych od Złego Ducha wyraża się Jezus nieco ogólniej. Marek wspomina tylko tyle:

„... Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy,
którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć.
Nawet DUCHY NIECZYSTE, na Jego widok, PADAŁY przed Nim i wołały:
Ty jesteś Syn Boży’. Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały ...” (Mk 3,10nn).
– Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać.
Mówiono bowiem: ‘Odszedł od zmysłów’.
Natomiast uczeni w Piśmie, którzy przybyli z JEROZOLIMY, mówili:
Ma Belzebuba i przez władcę Złych DUCHÓW wyrzuca Złe DUCHY’ ...” (Mk 3,21n).

I dla pełnego obrazu – jeszcze raz słowa Mateuszu:

„Wówczas przyprowadzono Mu OPĘTANEGO,
który był NIEWIDOMY i NIEMY. Uzdrowił go, tak że niemy mógł mówić i widzieć.
A wszystkie tłumy pełne były podziwu i mówiły:
Czyż nie jest to Syn Dawida’ ?
Lecz FARYZEUSZE, słysząc to, mówili:
‘On tylko przez BELZEBUBA, władcę złych duchów, wyrzuca ZŁE DUCHY’ ...” (Mt 12,22nn).

Związek między wyrzucaniem Złego Ducha – a DUCHEM Świętym

Pojawia się pytanie: czy istnieje jakiś wewnętrzny związek między wyrzucaniem Złego DUCHA z opętanych – a DUCHEM Świętym? W takim przypadku chodziłoby nie tylko o moc stworzycielską Boga jako Boga, a może w sposób bardziej uściślony: o działanie stworzycielskie DRUGIEJ OSOBY Trójcy Przenajświętszej, zgodnie ze słowami początku Ewangelii Janowej:

„Na początku było SŁOWO,
a SŁOWO było u Boga,
i BOGIEM było SŁOWO.
ONO było na początku u Boga.
Wszystko przez NIE się stało,
a bez NIEGO nic się nie stało, co się stało’ ...” (J 1,1nn).

Pamiętamy, że sam Jezus powie w pewnej chwili – zwracaliśmy na to już uwagę, że dopiero DUCH Święty musi OŻYWIC ‘ciało’ i napełnić je SOBĄ, żeby ‘ciało’ nabyło wartości:

DUCH daje ŻYCIE,
ciało na nic się nie przyda.
SŁOWA, które Ja wam powiedziałem,
SĄ DUCHEM i SĄ ŻYCIEM” (J 6,63).

Jezus ujawnia tu jeden raz więcej Siebie w swym JEDNO z OJCEM i DUCHEM Świętym. Jezus sam z siebie nie potrafi działać inaczej, jak tylko bezustannie będąc jednym i tym samym Bogiem JEDYNYM, mimo iż bytującym w Trzech Osobach. Osoba DUCHA Świętego jest od pra-początku stworzenia wszechświata TĄ Bożą Osobą, która daje ŻYCIE i OŻYWIA je, poczynając od ożywienia przyrody martwej, poprzez wszelkie inne stworzenia, „w których echo życia jest słabsze (EV 84). Tym większy wymiar Życia udziela Bóg-DUCH Święty OSOBOM. Im to OSOBOM – żeby skorzystać z nauczania św. Jana Pawła II, cytujemy:

„ŻYCIE udziela ŻYCIA ...
– Gdy potem nadchodzi czas, aby je porzucić, wtedy Życie, mocą swojej przeobfitej miłości do człowieka, przemienia nas i przywołuje do siebie. Nie tylko: obiecuje doprowadzić nas z duszą i ciałem do życia doskonałego, do nieśmiertelności ...” (EV 84).

Wszystko to wchodzi w stałe działanie DUCHA Świętego, który prowadzi swym subtelnym, a potężnym towarzyszeniem całe ziemskie życie Syna Bożego do zrealizowania zleconego sobie przez Ojca dzieła odkupienia człowieka – aż do złożenia siebie jako całopalną OFIERĘ za grzech świata.

DUCH Święty coraz wyraźniej ujawniany w działalności Jezusa

Można by w tej chwili pominąć ingerencję DUCHA Świętego w Tajemnicy Wcielenia SŁOWA Bożego, Drugiej Osoby Trójcy – w naturę człowieczą w Maryi, Jego dziewiczej Matki (Łk 1,35; Mt 1,18).

Wyraźną wzmiankę o wiodącym Syna Człowieczego DUCHU Świętym widzimy w chwili wyprowadzenia Go na pustynię, aby był kuszony przez diabła (Mt 4,1).

Inauguracja działalności publicznej Jezusa zaczęła się w synagodze w Nazarecie. W dzień szabatu podano wtedy Jezusowi Księgę Izajasza, skąd odczytał i skomentował słowa Proroka:

„DUCHA PANA spoczął na Mnie, ponieważ Mnie namaścił
i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę,
więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie,
abym uciśnionych odsyłał wolnych,
abym obwoływał rok Łaski od Pana” (Łk 4,19n).

DUCHA Świętego widzimy, gdy w NIM rozradował się i wysławiał Ojca swego, że wielkie sprawy objawił prostaczkom a ukrył przed mądrymi (Łk 10,1; Mt 11,25)

Szczególniej ujawniał Jezus OSOBOWE działanie DUCHA Świętego pod koniec swej odkupieńczej działalności. Jezus mówi wyraźnie o tym, że DUCH Święty „z MOJEGO weźmie, wam objawi” (J 16,14) za cenę uprzedniego „odejścia Syna Bożego” przez mękę odkupienia.
– Wtedy też objawi wierzącym rzeczy przyszłe (J 16,7.13).

Jak już dopiero co wspomniano, Jezus zainaugurował swoją działalność publiczną w synagodze w Nazarecie. Swoje przemówienie rozpoczął wtedy od słów:

„Dziś spełniły się te słowa Pisma,
któreście słyszeli” (Łk 4,21).

Przypominamy sobie, że słowa, jakie wtedy wypowiedział Jezus, cudem nie zakończyły się natychmiastowym wykonaniem wyroku śmierci na niego (Łk 4,28nn).

On z kolei, DUCH Święty, będzie „przekonywał ludzi o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie” (J 16,8; DeV 39n).

– DUCH Święty z kolei „przetworzy sprawę grzechu ludzkiego w nowe obdarowanie zbawczą Miłością ..., która napełnia dzieje człowieka darami Odkupienia” (DeV 39).

– On też, DUCH Święty, „przemieni cierpienie (Syna Bożego) w odkupieńczą miłość” (DeV 40).

– „W głębi tajemnicy Krzyża działa miłość, która przywodzi człowieka na nowo do uczestnictwa w życiu, jakie jest w Bogu samym. DUCH Święty jako miłość i dar zstępuje niejako w samo serce ofiary, która jest składana na krzyżu” (DeV 41).

– A w końcu: „Jezus Chrystus, Syn Boży – jako Człowiek – w żarliwej modlitwie swojej męki, pozwolił DUCHOWI Świętemu ... przekształcić (swoje własne człowieczeństwo) w doskonałą ofiarę poprzez akt swej śmierci jako żertwy miłości na krzyżu ...” (DeV 40).

Św. Paweł dopowie:

„A nadzieja zawieść nie może,
ponieważ miłość Boża (= Bóg-Miłość)
rozlana jest (= wszczepiona jest; zakorzenia się)
w sercach naszych (= w sumieniu)
przez DUCHA Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5).

Oto parę światełek na subtelnie, a przecież przemożnie wyrażające się szerokie pole działania TRZECIEJ z Osób Trójcy Przenajświętszej w dziejach od początku dzieła stworzenia, aż do pełni czasów, kiedy to właśnie DUCH Święty dokonał swego NAJWIĘKSZEGO dzieła, przerastającego wszelkie rozumienie jakiegokolwiek stworzenia. Polega ono na połączeniu w JEDNO – dwóch niesprowadzalnych do siebie ‘natur’: Natury Boga Trójjedynego z naturą człowieka. W jego wyniku natychmiast ustąpiła LUDZKA Osoba Jezusa Chrystusa, ustępując miejsca jedynej OSOBIE Syna Człowieczego: DRUGIEJ Osobie Trójcy Przenajświętszej, bytującej jednak od momentu Wcielenia w dwóch odrębnych ‘naturach’: Bożej i ludzkiej. Tak dopiero mogło dokonać się dzieło odkupienia Człowieka (DeV 50).

Wdzięczni jesteśmy SŁOWU-Bożemu-PISANEMU za te ukazane światełka z życia Syna Człowieczego w Jego ścisłym współdziałaniu z DUCHEM Świętym, któremu Jezus pozwolił się przez całe życie prowadzić.
– Jezus był jednocześnie z chwili na chwilę wsłuchany z synowską uległością w życzenia swego OJCA. Te zaś skupiały się jedynie wokół zawarcia Nowego i Wiecznego Przymierza w Krwi Syna Bożego. Przymierze to stanie się zarazem odkupieniem człowieka.

Jezus zdradził tę swoją postawę w czasie nietypowej swojej rozmowy z nie Żydówką, lecz Samarytanką. Działo się to przy studni Jakubowej:

„Moim pokarmem jest wypełnić Wolę Tego,
który Mnie posłał i wykonać Jego Dzieło” (J 4, 34).

Miłość Boga w sercach przez DUCHA Świętego

Gdybyśmy spojrzeli jeszcze raz chociażby jedynie na niektóre wypowiedzi Jezusa np. z prowadzonych przez Niego gorących dyskusji w ramach apologii swojej misji i swojej godności, przypomnimy sobie np. to jedno zdanie-stwierdzenie Jezusa, którego OSOBA jest Osobą Boga, o dyskutujących z Nim faryzeuszach. Mamy zaś na myśli dopiero co ukazane zestawienie funkcji wykonywanych przez DUCHA Świętego:

„Nie odbieram chwały od ludzi,
ale wiem o was, że NIE MACIE w sobie MIŁOŚCI BOGA.
Przyszedłem w imieniu OJCA Mego, a NIE PRZYJĘLIŚCIE Mnie(J 5,41nn).


cigogn1 (20 kB)
Ponownie zdjęcie ze strony zdjęć z Podlasia. Tutaj: gniazdo z trzema bocianami. Ten jeden z rozpostartymi skrzydłami – dopiero co wylądował, lub szykuje się do lotu. Można podziwiać Stworzyciela, jak to wszystko skonstruował u takich zwierząt, że każde pióro ułoży się w locie ‘tak jak trzeba’. Ludzka technika konstrukcji samolotów wciąż jedynie podpatruje to, co Bóg stworzył tak prosto i jedynie mocą swojego stwórczego SŁOWA, które było i pozostaje samą tylko Mądrością.

Miłość Boga pojawia się w sercu człowieka jedynie jako owoc przebywania tamże DUCHA Świętego, przez Którego Bóg-MIŁOŚĆ ‘rozlana-zakorzeniona’ jest w sercach (Rz 5,5). Słowo Jezusa jest stwierdzeniem z pozycji samego Boga: jest ono w tej sytuacji ... przerażające: „Wiem o was, że nie macie w sobie Miłości Boga” ! Taka sama konstatacja powtarza się jeszcze w dalszym ciągu owej zaciętej dyskusji między Jezusem a faryzeuszami.

Chcielibyśmy w tej chwili wrócić do twierdzenia faryzeuszów, że Jezus działa w mocy Belzebuba. Faryzeusze, wysłani wyraźnie z JERUZALEM (!), wmawiali taką opinię TŁUMOM. Tłumy te otaczały Jezusa i uznawały w Nim – niewątpliwie w duchu nadprzyrodzonej WIARY, że jest On przyobiecanym Mesjaszem. Tymczasem faryzeusze przekonywali ten sam tłum, że Jezus NIE jest Bogiem, lecz samym SZATANEM. Przekonywali zatem tłumy, że Jezus najwidoczniej utożsamia się z Szatanem i jego wolą.

Gdybyśmy to mieli wyrazić jeszcze inaczej, trzeba by stwierdzić, że sam BÓG musi w Jezusie pokłonić się najpierw Szatanowi, by go uprosić, żeby zechciał przepędzić jednego Szatana i zastąpił go ewentualnie innym spośród Szatanów ...

Rozumiemy niewyobrażalną zniewagę, jakiej musiał doznać sam przede wszystkim Jezus, obecny w tej sytuacji jako ‘Syn Człowieczy’. Jego BÓSTWO było w tym czasie nadal w dużej mierze ukryte. Stąd gotowość przebaczenia grzechu-słowa wypowiedzianego przeciw Niemu jako ‘SYNOWI CZŁOWIECZEMU’.

Niemniej nikt z uczestników czy to dokonywanych ‘Czynów-znaków’ Jezusa, czy też Jego Nauczania, gdy same TŁUMY przekonywały się, że Jezus „uczy jak Ten, który ma WŁADZĘ, a nie jak uczeni w Piśmie” (Mk 1,22), nie mógł mieć najmniejszej wątpliwości, że całokształt Jego wystąpień musiał być świadectwem unoszącego Go DUCHA Bożego.

Tak działo się już w przypadku Patriarchów, Mojżesza, potem w okresie Sędziów, Saula, Dawida, królów, a tym bardziej proroków. Na każdego z nich „spadał”  w pewnej chwil DUCH Boży i napełniał ich swoją, Bożą energią, która była nieodzowna do wypełnienia zleconej im Bożej misji.

Przykładowo można by się powołać chociażby na dzieje samego Mojżesza. Poskarżył się on w pewnej chwili samemu Jahwéh, że nie potrafi już udźwigać ciężaru chronicznie niezadowolnego Ludu Bożego. Tym niesfornym Hebrajczykom epoki Wyjścia nie sposób było dogodzić.
– Bóg polecił mu wtedy zwołać „70 spośród Starszych Izraela”, by stawili się przed Namiotem Spotkania. Bóg zapowiedział Mojżeszowi, że udzieli im cząstkę tego DUCHA, jakim obdarzył samego jego – Mojżesza, by w ten sposób lżej było jemu samemu:

„... A Jahwéh zstąpił w obłoku i mówił z nim (= z Mojżeszem).
Wziął z DUCHA, który był w nim,
i przekazał go owym siedemdziesięciu Starszym.
A gdy SPOCZĄŁ na nich DUCH, wpadli w uniesienie prorockie ...
... Dwóch mężów pozostało w obozie ...
Na nich TEŻ zstąpił DUCH, bo należeli do wezwanych,
tylko nie przyszli do Namiotu.
Wpadli więc w obozie w uniesienie prorockie ...” (Lb 11,14.25n).

Znaczy to, że niemożliwe, iżby całokształt działalności Jezusa: dokonywane przez Niego cuda-znaki oraz wyjaśniające ich znaczenie słowa Jego NAUCZANIA nie były objęte jednym wielkim charyzmatem, dziełem samego DUCHA Świętego.

8. Intencja osób
z synagogi Szatana

Nikt choć trochę myślący w ówczesnym LUDZIE Bożym nie mógł żywić wątpliwości, że znaki-cuda dokonywane przez Jezusa są wyrazem mocy DUCHA Bożego, który tak potężnie działa w Jezusie, chociaż sam Jezus określał siebie skromnie jedynie mianem „SYNA CZŁOWIECZEGO”.

Tym bardziej moc właśnie DUCHA Bożego musiała działać w tym Synu Człowieczym przy uwalnianiu opętanych od Złych DUCHOW. Jezus najzwyczajniej rozkazywał wtedy Złemu DUCHOWI mocą swojego osobistego STWÓRCZEGO SŁOWA, czyli sprawowanej bezwzględnej WŁADZY zarówno nad światem przyrody, jak i nad światem stworzonych przez siebie Duchów: oddanych sobie Aniołów, jak i Aniołów upadłych.

Rzecz znamienna, same te Złe DUCHY „PADAŁY przed Nim” (zob. np. Mk 3,10nn) w hołdzie uznania Jego Bożej Mocy nad nimi, ujawniając zarazem Jego właściwe Boże pochodzenie, jak już poprzednio wielokrotnie podkreślono.

Sam zaś Jezus promieniował wtedy każdorazowo swoim charakterystycznym Bożym POKOJEM, jakiego świat dać nie może (J 14,27). Był to ponad wątpliwość wyraz pełni Bożego błogosławieństwa, jakie Jezus wnosił swoją Osobą. Jezus wiódł sobą zdecydowanie ku osiągnięciu ostatecznego DOBRA Ludu Bożego w ŻYCIU wiecznym.

Belzebub jest i był od zawsze z istoty swej totalnym przeciwieństwem wszelkiego POKOJU, wszelkiej jedności-w-miłości, wszelkiej RADOŚCI i wszelkiego DOBRA, które by się układało na linii wiodącej do osiągnięcia życia wiecznego w DOMU OJCA.

Próba określenia postawy odpowiedzialnych Sanhedrynu

Czy wolno postawić kolejny raz zasadnicze pytanie pod adresem wciąż omawianych osób odpowiedzialnych z Sanhedrynu, owych duchowo-religijno-politycznych przewodników Ludu Bożego tamtych czasów – w kontynuacji ich poprzedników na tymże stanowisku, oraz ich dalszych następców? Pytanie to jest niewątpliwie ryzykowne: dotyczy wnętrza ich sumienia, czyli kwestii, z których każdy z osobna będzie się w swoim czasie rozliczał przed Bogiem.

Niemniej zgodnie z zasadą sformułowaną przez samego Jezusa Chrystusa chcielibyśmy kierować się w tym wypadku ‘owocami’ ich przewrotnie wypracowywanych poleceń-decyzji:

„Strzeżcie się fałszywych proroków,
którzy przychodzą do was w owczej skórze,
a wewnątrz są drapieżnymi wilkami.
Poznacie ich po ich owocach.
Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi?
Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce,
a złe drzewo wydaje złe owoce” (Mt 7, 15-17).

Trudno o inną ocenę poleceń, jakie przewodniczący Sanhedrynu wydawali coraz innej ekipie szpiegów, którzy mieli śledzić każdy krok Jezusa, prócz tej wielokrotnie przez samych owych ‘szpiegów’ wyraźnie formułowanej, np. w przypadku kolejnego uzdrowienia w szabat – w tym wypadku owego człowieka z uschłą ręką:

„... Wtedy Jezus rzekł do owego człowieka:
Wyciągnij rękę’. Wyciągnął, i stała się znów tak zdrowa jak druga.
Faryzeusze zaś wyszli i odbyli
naradę przeciw NIEMU, w jaki sposób Go zgładzić ...” (Mt 12,13n).

W reakcji tych ludzi nie widać najmniejszego śladu jakiejkolwiek dobrej woli. Za DOBRO uzdrowienia, mimo iż działo się to w sam raz w szabat (Mt 12,10.12), chcą ‘odpłacić’ bez najmniejszego skrupułu jedną zawziętą decyzją: ‘ZABIĆ GO’. Dalsza dyskusja będzie się toczyła tylko wokół jednego problemu: JAK tego dokonać ?

– U tych ludzi nie widać żadnej próby podjęcia jakiegoś wysiłku w celu zweryfikowania Bożego pochodzenia zaistniałego cudownego uzdrowienia.
– Ci faryzeuszu nie oglądają się w najmniejszej mierze na Boże Przykazania, które zostały uroczyście przyjęte i ogłoszone na Synaju.
– Nie pojawia się jakiekolwiek pytanie odnośnie do Bożego oczekiwania w aspekcie życia wiecznego.
– Nie widać najmniejszego śladu, by ci faryzeusze podjęli jakąkolwiek konfrontację na temat treści nauczania Jezusa w zestawieniu ze skarbcem Bożego Objawienia, które dotarło do nich poprzez Mojżesza i Proroków.

Na pierwszy plan wysuwa się natomiast zdecydowanie następująca dwuaspektowa postawa owych przewodników duchowych ówczesnego Ludu Bożego.
Dotyczy ona:
– Z jednej strony treści nauczania tego nieupoważnionego przez nas „Rabbí z Nazaretu”:
– Z drugiej dotyczy ona dokonywanych przez niego coraz liczniejszych znaków-cudów.


(0,38 kB) Treść nauczania tego przez Sanhedryn niepowołanego „Rabbí z Nazaretu” przedstawiała się w ujęciu przedstawicieli Sanhedrynu mniej więcej następująco:

– To, co głosi ów ‘Syn Człowieczy’ – nas, jako uczonych w Piśmie i Prawie w żadnej mierze nie dotyczy.
– Nie potrzeba nam ‘prywatnych’ poglądów tego Jezusa-z-Nazaretu, pełnych krytyki naszego stylu życia i postępowania. W swej pewności siebie posuwa się On nawet do dyskredytowania naszego autorytetu wobec Ludu Bożego i wypowiadania pod naszym adresem swojego nieznośnego ‘Biada wam faryzeusze ...’.
– My dobrze znamy PRAWO i Pismo święte. Wiemy doskonale, co w Szabat podejmować wolno, a czego podejmować nie wolno. Nie potrzeba nam Jego nieznośnych prywatnych pouczeń.
– Nie do przyjęcia są Jego twierdzenia, jakoby był Synem Boga, który jest Jego zdaniem Jego osobistym Ojcem. A już szczytem Jego bluźnierstw jest fakt, gdy siebie ośmiela ogłaszać za samego Jahwéh, czyniąc się równym Bogu
.

(0,38 kB) Pozostaje ustosunkować się z kolei do dokonywanych przez tego ‘niepowołanego Jezusa z Nazaretu’  wielu ’znaków-cudów’:

– Faktem jest, że dokonywane przez Niego znaki-cuda zdają się świadczyć o tym, że dysponuje On jakąś nieznaną nam mocą. Może faktycznie wypędza On Złe DUCHY ... mocą Belzebuba, Kierownika Szatanów?
– Niemniej: On ośmiela się twierdzić, że jest ‘Panem SZABATU’. Zatem On ... bluźni !
– Co więcej, On z lubością lubi uzdrawiać właśnie w SZABAT. Z samego tylko tego względu trzeba tego Bluźniercę jak najszybciej zlikwidować.
– Miarę niewyobrażalnego ZŁA wyrządzonego naszemu narodowi i wyrobionej naszej pozycji w obliczu okupujących nas władz Rzymu – przebrało wskrzeszenie Jego znajomego: Łazarzu. Wszyscy zdają się być obałamuceni przez tego cudotwórcę. Gdy wiadomość o tym dotrze do Rzymian, a LUD ogłosi tego niebezpiecznego Człowieka za Mesjasza, skończy się na rzezi mieszkańców Jeruzalem, spaleniu miasta i świątyni i tym samym na wybiciu nas samych przez okupanta.

Toteż naszym ‘obowiązkiem stanu’ i jedynym ratunkiem, jaki nam pozostał w konsekwencji niebezpieczeństwa wyzwalanego przez tego ryzykownego tzw. ‘Syna Człowieczego’  jest Jego jak najszybsze zgładzenie. Tak właśnie brzmiało słowo Sanhedrynu, wygłoszone przez Kajfasza po informacji o wskrzeszeniu Łazarza:

„Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę,
że lepiej jest dla was, gdy JEDEN CZŁOWIEK umrze za LUD,
niż miałby zginąć cały naród” ? (J 11,49n).

W całej dyskusji Sanhedrynu na temat Jezusa – JEDNO jest pewne co do przyjętej postawy owych duchowych przewodników Ludu Bożego:

– My dobrze znamy Prawo i Pisma święte.

– Nam wystarczy to, co MY wiemy o Bogu i Jego Prawie.

– Nie potrzeba nam dodatkowych pouczeń ze strony tego samozwańczego ‘Nauczyciela’.

– O Jego ‘pouczeniach’, Jego niesłychanie nas obrażających ‘Biada wam faryzeusze’ – słyszeć więcej nie chcemy.

– Kontynuujemy nadal ten styl życia, jaki odziedziczyliśmy po naszych ‘uczonych w Piśmie i Prawie’.

– Nie przyjmujemy do wiadomości tego, co ten „Rabbí z Nazaretu” ośmiela się Ludowi wmawiać, gdy usiłuje nas pouczać:
!empt (0 kB)Słyszeliście, że powiedziano... –
!empt (0 kB)A JA wam powiadam”
(Mt 5,21.27.31.33.itd.).
Nam takie wypowiedzi nie są potrzebne. Znamy PRAWO, znamy Pisma. Nie jest nam potrzebne żadna nowelizacja Bożego Objawienia.

Boże ‘rozpaczliwe’ wezwania do otworzenia się na promyk Łaski

Jeślibyśmy ponownie wrócili do dramatycznie poważnej wypowiedzi Jezusa odnośnie do NIE-odpuszczalności grzechu bluźnierstwa przeciw DUCHOWI Świętemu, wydaje się, że słowa Jego można z pełnym pokryciem w rzeczywistości określić następująco.

Punktem wyjścia musi być wciąż zasadnicze stwierdzenie, do którego dochodziliśmy wielokrotnie:

(0,38 kB) Bóg przenigdy sam od siebie nikogo nie skazuje z góry na potępienie.
Przeciwnie: Bóg ZAWSZE łatwo i z całą Odkupicielską radością przebacza każdy grzech, chociażby najcięższy, najbardziej dla siebie jako Boga dojmujący, a dla człowieka – nawet grzech najbardziej okrutny, albo z kolei najbardziej obrzydliwszy.


(0,37 kB) NIE-odpuszczalność jakiegokolwiek grzechu, w tym wyraźnie tu wypunktowanego grzechu bluźnierstwa przeciw DUCHOWI Świętemu, NIGDY nie tkwi po stronie Boga, lecz wyłącznie po stronie określonej OSOBY: mężczyzny czy kobiety.

(0,37 kB) Wydaje się nie ulegać wątpliwości, że Jezus ma w swej wypowiedzi na myśli STAN ZATWARDZIAŁOŚCI sumienia u omawianych osób, przedstawicieli przewodników duchowych Ludu Bożego.
Nie chodzi zatem o jakikolwiek konkretny grzech uczynkowy, lecz o zastygnięcie w stanie NIE-przyjmowania już żadnego promyka Bożej łaski.


(0,37 kB) Mimo iż Jezus wypowiada się o bluźnierstwie przeciw DUCHOWI Świętemu w odniesieniu do konkretnego przypadku: uwolnienia opętanego (w Marka i Mateuszu: chodzi o opętanego Niewidomego-Niemowę) ze względu na oskarżenie Go, jakoby działał mocą Belzebuba (Mateusz używa określenia: Belzebuba, ale i Szatana), względnie według Marka: „Mówili bowiem: Ma Ducha Nieczystego” (Mk 3,29), nie ulega wątpliwości, że Jezus NIE ogranicza swego ostrzeżenia do tej jednej sytuacji, lecz wypowiada ostrzeżenie ogólne, nie zawężone do żadnego zakresu popełnianych grzechów względnie stanów grzechowych.

(0,37 kB) Występujące u trzech Ewangelistów zdanie Jezusa zdaje się być – jeśliby wolno było tak wyrażać się o Bogu Miłosierdzia i Przebaczenia, aktem ostrzegawczej swoistej niemal Bożej błagalnej rozpaczy pod adresem wolnej woli ludzkiej OSOBY, zwróconej do wciąż (jeszcze) żyjących, tkwiących jednak w sytuacji zatwardziałości serca, które zabetonowało się przed Bogiem i nie zamierza przepuścić żadnego promyka Bożego Miłosierdzia do siebie.
Dopóki bowiem tli się jeszcze jakaś iskierka życia u ludzkiej osoby, istnieje nadal możność odwrócenia się od przyjętej postawynieprzepuszczalnego betonu’ w obliczu Bożej Łaski Ostatecznej i powrotu do Boga
.

(0,36 kB) Znaczy to zatem, że w tych słowach Jezusa (nawiązujących do przewrotnego oskarżenia, jakoby Bóg był najgorszym przeciwnikiem człowieka (zob. DeV 38) i działał mocą ‘Ducha Nieczystego = Szatana’) – wzywa Bóg niejako rozpaczliwie do uchylenia bodaj rąbka (por. DzF 1507) swego zatwardziałego serca, żeby ‘Bogu wolno było’ podźwignąć grzesznego człowieka z dna grożącego mu potępienia – do stanu Łaski.
Dalsze bowiem trwanie w stanie uświadomionej, w pełni zaakceptowanej zatwardziałości serca stałoby się przypieczętowaniem NIE-odpuszczalności takiego stanu grzesznego świadomego wyboru: NIE-dopuszczenia już żadnego promyka Boga jako Miłosiernego Odkupiciela dla siebie
.

Wszelka zaś łaska Boża, wysłużona w „w żarliwej modlitwie męki” Syna Bożego (DeV 40) dociera do poszczególnego człowieka poprzez DAR DUCHA Świętego. Syn Boży wysyła Go „za cenę swego ODEJŚCIA przez Mękę Krzyżową, po czym podaje Go w dniu Zmartwychwstania jakby w ranach swojego UKRZYŻOWANIA” (por. DeV 24). Tym samym rozumiemy lepiej, dlaczego Jezus mówi o bluźnierstwie przeciw DUCHOWI Świętemu.
– Ilekroć OSOBA ludzka aktem swej wolnej woli nie dopuszcza do siebie DUCHA Świętego, „który został nam dany” i przez Którego „Miłość Boża (= Bóg-Miłość) rozlana jest (wszczepiona jest; zakorzenia się) w sercach naszych” (Rz 5,5), tylekroć blokuje dla siebie totalnie wszelkie Boże wysiłki dotarcia do niej poprzez Łaskę Bożego Miłosierdzia.

Wydaje się, że w ten sposób można głębiej zrozumieć trudne ostrzegawcze słowo Odkupiciela, że mianowicie bluźnierstwo przeciw DUCHOWI Świętemu jest niemożliwe do odpuszczenia zarówno w tym, jak i w przyszłym życiu.

Określona Osoba chce być za wszelką cenę być tak szczelnie tylko sama dla siebie, że przez wytworzony przez nią pas odgradzający ją od jej zdaniem: NIEPOTRZEBNEGO dla niej Boga – nie zdoła przedrzeć się już żaden promyczek Bożych skarbów Miłosierdzia.
Podobnie jak część Aniołów, tak teraz określony człowiek chce być wyłącznie sam-dla-siebie swoim stworzycielem i zbawcą.

Bóg, którego nie dopuszcza do siebie wolna wola danej OSOBY, stworzonej jako wyraz „miłującej WSZECHMOCY Stwórcy’, zmuszony zostaje ... wycofać się od niej. Dzieje się to każdorazowo w nieutulonym na wieki-wieków bólu tego Boga, który jest Stworzycielem, ale jednocześnie również jedynym Odkupicielem swego w grzech upadłego, żywego OBRAZU i Podobieństwa.

(8 kB)

ks. Paweł Leks, SCJ
+

Tarnów, VIII. 2021 r.
Re-lektura: 16.X.2021.

Adres-kontakt:
Adres autora


(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



Rozdz. Jedenasty. WNIOSKI: BOGU POWIEDZIANE „NIE” A BLUŹNIERSTWO PRZECIWKO DUCHOWI ŚWIĘTEMU

1. Podstawowe przypomnienie: Bóg nie potępia
Bóg gotów przebaczyć każdy grzech
2. Aprioryczne odrzucanie Bożego świadectwa w dokonywanych cudach
Argumentacja teologiczna uzdrowionego niewidomego
Konieczność Bożej wiary
Pozorowana wiara faryzeuszów
Trwanie w grzechu
3. Wstępne wnioski
Charyzmat konstytutywny i funkcjonalny Bożego Objawienia
Względy odchodzenia od autentycznej Prawdy Objawienia
Stanowisko Sanhedrynu: zabicie Jezusa to nasz obowiązek religijny
4. Sumienie prawe a wypaczone
Sanktuarium sumienia
Sumienie błędne
Prawda jako źródło godności sumienia
Prawda jako źródło godności sumienia
Prawda obiektywna
Sumienie prawe a błędne
Zło sumienia błędnego
Zło nadal złem w przypadku nie rozpoznanego zła
Formacja sumienia
Formacja sumienia
Rola Urzędu Nauczycielskiego Kościoła
Kościół katolicki jest nauczycielem prawdy
Kościół a wolność sumienia
Kościół służy sumieniu bez wprowadzania obcych prawd
5. Ponowne podjęcie przerwanego wątku oraz wnioski
Zabić Jezusa! Zabić i Łazarza!
Czy jest to bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu
6. Grzech znieważenia Ducha Świętego
7. Grzech NIE-odpuszczalny
Jezusa z preegzystencji w wizji upadającego Szatana
Konieczność żywej wiary
Bolesny dla Jezusa zarzut jakoby prosił o łaskę Belzebuba
W kontekście brak wzmianki o Duchu Świętym
Bluźnierstwo skierowane przeciw SYNOWI Człowieczemu
a Duchowi Świętemu

Związek między wyrzucaniem Złego Ducha - a Duchem Świętym
Duch Święty coraz wyraźniej ujawniany w w działalności Jezusa
8. Intencja tych z synagogi Szatana
Próba określenia postawy odpowiedzialnych Sanhedrynu
Boże ‘rozpaczliwe’ wezwania do otworzenia się na promyk Łaski

Obrazy-Zdjęcia