(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura

(9 kB)

6. Zasmucanie Ducha Świętego ...

Ozdobnik

Niemal u końca Księgi Izajasza [Trito-Izajasz] stawia nas Słowo-Boże-Pisane w obliczu jeszcze innej, trudnej do zrozumienia wypowiedzi, przedstawiającej przekrojowy opis dziejów Ludu Bożego Wybrania:

„Lecz oni się zbuntowali i zasmucili Jego świętego Ducha.
Więc zmienił się dla nich w Nieprzyjaciela;
On zaczął z nimi walczyć...” (Iz 63,10).

Stary Testament w zasadzie nie ‘podejrzewał’, że wzmianki o Bożym Duchu dotyczą Trzeciej Osoby Trójcy. I że Bóg jest po prostu Trój-Jedyny

Tymczasem w niemal w identycznych słowach wypowiada się o ‘zasmucaniu Ducha Świętego’  św. Paweł.
– Słowa te chętnie przytacza z kolei Ojciec święty Jan Paweł II:

„... I nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego,
którym zostaliście opieczętowani
[= Sakrament Bierzmowania]
na dzień odkupienia ...” (Ef 4,30; zob. Jan Paweł II, np. LK-1982, 4: ‘Spraw, abyśmy Twego Ducha nie zasmucali ...’).

Sprawę ewentualnego ‘zasmucania’ Boga pojęlibyśmy jeszcze, gdyby to dotyczyło Chrystusa po Jego Wcieleniu. Ale wypowiedź o zasmucaniu Ducha Świętego, który do swego bóstwa nigdy nie przybrał natury człowieczej? To już całkiem przerasta nasze pojmowanie Boga! Widocznie jednak i Ducha Świętego, Trzecią Bożą Osobę – można w jakiś rzeczywisty sposób ‘zasmucić’ : grzechami zatwardziałości serca, a ściślej biorąc: każdym w ogóle grzechem. Człowiek odrzuca przecież w grzechu każdorazowo dar Łaski Bożej. Ta zaś dociera do człowiek przez Ducha Świętego.

Nie wnikamy tu w jeszcze inny rodzaj grzechu, choć i o tym na łamach naszej strony już wspominano: o grzechach skierowanych wprost przeciw Duchowi Świętemu. Jezus wspomina o nich niesłychanie poważnie:

(6.3 kB)
Matka karmiąca: jaka skupiona! Boże, stworzyłeś matkę. I obdarzyłeś ją jako kobietę darem piersi: zapewne dla męża, ale tym bardziej dla dziecka. Tu dziecko słyszy uderzenia serca - kochającego; tu ciepło i miękko. - „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” ! (Iz 49,15).

„Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom,
ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone.
Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone,
lecz jeśli powie przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone
ani w tym wieku, ani w przyszłym ...”
(Mt 12,31n; zob. dokładniej: DeV 46-48; RP 17. – Wyliczenie grzechów przeciw Duchowi Świętemu – zob. wyż.:  Grzechy przeciw Duchowi Świętemu).


W podsumowaniu dotychczasowego zastanawiania się nad wypowiedziami Bożego Objawienia zmuszeni jesteśmy stwierdzić, że Bóg na swój sposób, przerastający nasze ludzkie rozumienie, przy całej swej Niezmienności, Doskonałości i Niecierpiętliwości – równolegle ‘cierpi’, albo z kolei przeżywa radość i upodobanie, w innych zaś wypadkach pojawia się u Niego przerażająca zapalczywość Jego słusznego gniewu.

Musimy wyznać, że stajemy nieustannie wobec Niepojętości Boga i Jego niewyrażalności z naszej strony. Bóg jest dla nas tajemnicą! Przerasta nas. Zresztą, jak to dobrze, że tak jest! Gdybyśmy przeniknęli Boga ‘bez reszty’ rozumem naszym, Bóg by przestał być Bogiem. My byśmy byli ‘górą’ nad Nim. Byłoby to sprzeczne z Prawdą bytu ...! Możemy jedynie wyznać w swym sercu:

„Wielbię Ciebie, Boży Żywy, w Trójcy Jedyny Prawdziwy!
Ty Niepojęty – przerastający wszystko co pozostaje tylko stworzeniem!
Ty Stworzycielu – i dlatego Boże Daleki. A jednocześnie Boże Odkupicielu: Boże wciąż Bliski!
Ty Boże Przymierza, Boże szukający swego żywego Obrazu!
Również wtedy, gdy on, jak syn marnotrawny,
‘... odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie’ ...” (Łk 15).

Ozdobnik

D.   ZDOLNOŚĆ CIERPIENIA
U SYNA BOŻEGO

Verzierung

1. Trzy rodzaje działań
Jezusa Chrystusa

Zróżnicowania działań Chrystusa

Zostawiamy na razie dalsze zastanawianie się nad zdumiewającą ‘fluktuacją uczuć’  u Boga jako Trójjedynego, by przejść do Syna Bożego od momentu Jego Wcielenia w ludzką naturę, którą Syn Boży wziął za sprawą Ducha Świętego z Maryi, swojej Dziewiczej Matki. Począwszy od tej chwili wszystkie działania są u Syna Człowieczego – jak Jezus sam siebie chętnie określał – niesłychanie skomplikowane. Jest On bowiem odtąd w najprawdziwszym znaczeniu nadal prawdziwym Bogiem, ale ponadto i prawdziwym Człowiekiem
(zob. do tego jeszcze raz odnośną grafikę: wyż.: Jezus Chrystus. Prawdziwy Bóg, Prawdziwy Człowiek).

Jezus jest Bogiem przez swą Bożą Naturę. Ta zaś jest ta sama, Jedna: Ojca i Syna, i Ducha Świętego. W przypadku ludzi mówimy, że każdy człowiek posiada ‘taką samą’ ludzką naturę. Przeciwnie zaś u Trzech Bożych Osób ich Natura nie jest ‘taka sama’, lecz ‘jedna i ta sama’. Inaczej bowiem trzeba by było mówić o Trzech Bogach. Tymczasem Bóg – Bóstwo – jest tylko Jeden: właśnie dzięki jednej i tej samej Naturze Bożej każdej z Trzech Bożych Osób.

Jezus Chrystus jest jednak ponadto prawdziwym Człowiekiem. Przybrał on do swej Natury Bożej – naturę jeszcze drugą: Ludzką. Stało się to za szczególną interwencją Ducha Świętego, który jest Mistrzem od łączenia tego, czego skądinąd nie da się połączyć. Połączenie Natury Bożej z Naturą Człowieczą wziętą od ledwo z dzieciństwa odrosłej Maryi, poślubionej Józefowi w Nazaret, zaistniało w chwili, gdy wyraziła Ona swoje: „Oto Ja Służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa(Łk 1,38).

Owe dwie niesprowadzalne do siebie ‘natury’: Boża i Ludzka – są związane u Jezusa Chrystusa Jego jedną jedyną, . Osoba ludzka Jezusa ustąpiła miejsca Osobie godniejszej: Bożej. Działo się to w chwili, gdy Maryja wypowiedziała swoje ‘Tak’ na propozycję Ojca, przekazaną Jej przez Archanioła Gabriela.
– Znaczy to, że u Jezusa Chrystusa Osoba jest tylko Jedna: wyłącznie Boża. W tym samym podmiocie nie mogą bowiem współistnieć dwie różne osoby: ... pobiłyby się między sobą!

W bezpośrednim następstwie Tajemnicy Wcielenia zaczyna się u Jezusa Chrystusa odtąd już nigdy nie przerwany ciąg działań dokonujących się jednocześnie na niejako paru ‘piętrach’. Mianowicie od chwili Wcielenia Syna Bożego trzeba wyodrębniać u Jezusa Chrystusa trzy typy działań:

Dla przypomnienia wypada wspomnieć, że źródłem działań jest zawsze natura. Natomiast poczytalność-odpowiedzialność wiąże się zawsze z konkretną osobą.

Działania czysto Boże

Trzeba przede wszystkim wspomnieć o działaniach ‘czysto Bożych’, podejmowanych przez Jezusa Chrystusa poczynając od momentu Jego Wcielenia. Są to Jego działania podejmowane wspólnie z dwiema pozostałymi Bożymi Osobami. Nie są one zatem związane z Ludzką naturą Jezusa Chrystusa. Były one i są nadal niezależne od tego, czy by Druga Osoba Boża przyjęła do natury Bożej naturę ponadto Ludzką, czy nie.
– Do tej grupy zaliczają się te działania, które wypływają z zasadniczych Przymiotów Bożych: Boga jako Wiecznego, Nieśmiertelnego, Stworzyciela, Boga-Miłości, Bożego Miłosierdzia, Wszechobecności Bożej, Doskonałości, Szczęśliwości, Opatrzności, Niecierpiętliwości itd.

Z chwilą gdy Druga Osoba Boża przyjęła naturę Ludzką z Maryi Dziewicy, nie przestała być Bogiem razem z Ojcem i Duchem Świętym. Bóg nadal podtrzymuje w istnieniu wszystkie byty, nadal stwarza, kocha, jest wszędzie obecny, wszystko ‘widzi’ itd. Na ten ‘typ’ działań – ludzka natura Jezusa Chrystusa nie wywiera żadnego wpływu.

Działania Bożo-Ludzkie

Ważna dla naszych rozważań – aktualnie nad Jezusem jako Bożym Miłosierdziem Wcielonym oraz dla całego dzieła odkupienia Człowieka w krwi Jezusa na krzyżu – jest druga grupa działań Syna Człowieczego: Jego działania Bożo-Ludzkie. Są to te działania Jezusa Chrystusa, które z istoty swej wymagają, tzn. zakładają naturę Bożą jako źródła tegoż działania. Tego rodzaju działania są zatem ‘naturalne’ [proporcjonalne; zrozumiałe same przez się] dla Boga jako Boga, natomiast całkowicie przerastają wszelkie zdolności jakiegokolwiek stworzenia i tym samym Jezusa Chrystusa jako tylko ‘Człowieka’.

Tutaj mieszczą się dokonywane przez Jezusa Chrystusa cuda oraz proroctwa. Syn Człowieczy mógł ich dokonywać, ponieważ Jego jedyna Osoba, która jest Boża, obejmuje sobą naturę oczywiście człowieczą, ale tym bardziej Bożą.
– Stąd też Jezus Chrystus mógł mocą swoją własną, tj. dzięki swej Bożej naturze,
kroczyć po wodzie (J 6,19nn; Mt 14,25-33),
wskrzeszał umarłych (J 11,1-44: Łazarz; Łk 7,14nn: młodzieniec z Naim; Mk 5,41n: córka Jaira),
uzdrawiał (np. przywrócenie wzroku niewidomemu: J 9),
rozmnożył chleby (Mt 14,13-21; Mk 8,1-9); itd.
– Z kolei zaś Jezus Chrystus czytał w sumieniach jak w otwartej księdze:

„Nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku.
Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje” (J 2,25).

Jezus Chrystus znał bieg wydarzeń, które będą dotyczyły przyszłości kształtowanej przez wolną wolę człowieka, np. zaparcie się Piotra w chwili, gdy ten zarzekał się o swej gotowości złożenia nawet życia w obronie Mistrza (Mt 26,33nn) itd. Zapowiedź tego zaparcia byłaby niemożliwa, gdyby Chrystus jako Bóg nie znał biegu wydarzeń już uprzednio.
– Tutaj również, w ramach działań Bożo-ludzkich, mieści się całe dzieło odkupienia. Do jego podjęcia nieodzowna była godność Boża, czyli natura Boża. Człowiek zostawiony sam sobie jest w sensie ontologicznym niezdolny Boga przebłagać i z Nim się pojednać. Dokonało się to natomiast w Jezusie Chrystusie: prawdziwym Bogu, choć i prawdziwym Człowieku.
– Tym samym zaś do tej kategorii działań Chrystusa zaliczyć trzeba następujące fakty:
odpuszczanie grzechów (np. J 8,1-11; Łk 7,47-50; Mt 9,2-6),
zmartwychwstanie mocą własną (wypowiedzi NT są tu dwojakiego rodzaju: bądź Ojciec, bądź Duch Święty wskrzesza umarłego Jezusa, bądź też sam Chrystus mocą własną zmartwychwstaje: J 2,19.21; 10,17n; 11,25); itd.

Działania Ludzko-Boże

(20 kB)
Wieża Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. Poświęcenia Sanktuarium dokonał Jan Paweł II dnia 17.VIII.2002 r. Centrum kultu Bożego Miłosierdzia na cały świat.

A wreszcie u Jezusa Chrystusa, Syna Bożego Wcielonego, występują działania Ludzko-Boże. Nacisk jest tu położony na ‘ludzką’ stronę Syna Człowieczego. Tu mieszczą się wszystkie pozostałe działania Jezusa Chrystusa. Do ich spełnienia czy wykonania wystarczyła w pełni natura ludzka jako źródło działań, właściwych człowiekowi dlatego, że jest człowiekiem. Chodzi tu zatem o działania ‘proporcjonalne’ do ludzkiej natury. Człowiek jest zdolny podejmować je mocą tego, że po prostu jest człowiekiem. Tym samym jest zdolny (przynajmniej potencjalnie) uruchomić działania właściwe człowiekowi jako człowiekowi.

Do grupy działań czysto ‘ludzkich’ trzeba zaliczyć takie czynności Jezusa Chrystusa jak:
– zdolność widzenia, słyszenia, spania, pisania, uczenia się, jedzenia-picia.
– A z kolei podatność na doznawanie cierpienia, zimna i gorąca, bólu i obelg czyli cierpień duchowych, zdolność odczuwania uczucia osamotnienia.
– Do tego typu ‘działań’ należy też możność radowania się, ale z kolei doznawania smutku, lęku, a nawet strachu.
– Tutaj też zaliczają się takie doznania jak zdolność bycia głodnym, spragnionym, zmęczonym.
– Nie trzeba być ‘aż Bogiem’, by móc np. kreślić znaki na ziemi-piasku (J 8,8), móc płakać (por. J 11,35; Łk 19,41) itp. Jezus ‘spał’ w łodzi – według Marka „na poduszce” (Mk 4,38; wspomnienie zapewne samego Piotra).
– Każde z tych działań nie wymagało natury Bożej, by je podejmować, gdyż tego typu działania mieszczą się w pełni w ramach działań podejmowanych przez człowieka jako człowieka, czyli mocą jego ludzkiej natury.

Ozdobnik

2. Więź działań z Osobą

W przypadku Jezusa Chrystusa wszystkie te działania nabierają jednak wymiaru ponadto jeszcze Bożego. Jezus Chrystus bowiem nie ma osoby ludzkiej – ta w ogóle nie istnieje. W jej miejsce weszła w chwili Wcielenia Druga Osoba Boża, która ‘sprzęga’ sobą dwie całkowicie odmienne i nie sprowadzalne do siebie ‘natury’. Konsekwentnie zaś: chociaż źródłem np. dopiero co wymienionych działań Ludzko-Bożych jest natura ludzka, to przecież ‘poczytalność-odpowiedzialność’ za nie wiąże się zawsze z osobą. A tą jest w wypadku Jezusa Chrystusa Druga Osoba Trójcy Świętej. Czyny płynące z ‘natury’ jedynie ludzkiej jako podłoża działań są w tym wypadku czynami ludzkiej natury Jezusa Chrystusa, Syna Maryi. Jednakże odpowiedzialność za nie jest każdorazowo związana z osobą podejmującą to określone działanie. A ta jest u Syna Człowieczego wyłącznie Boża.

Stąd też trzeba stwierdzić, że choć działania podejmowane mocą samego człowieczeństwa nie wymagały natury Bożej, przypisywane są każdorazowo Bożej Osobie Jezusa Chrystusa.

Konsekwentnie więc: gdy Dziecię Jezus płacze czy kwili jako niemowlę w grocie w Betlejem, gdzie się narodził, płacze i kwili Bóg, bo Osoba Jezusa Chrystusa jest Boża – i tylko Boża.
– Gdy do Maryi tuli się Jezus jako niemowlę, gdy doznaje pieszczoty od Józefa – pieszczoty zaznaje Bóg.
– Gdy zmęczony jest i spragniony spiekotą Jezus u studni Jakuba (J 4,6), zmęczony i spragniony jest Bóg.
– Gdy Chrystus spojrzał z miłością na młodzieńca w chwili gdy tenże wyznał, że zachowuje wszystkie Przykazania Boże od młodości, spojrzenie to pochodzi od Boga: Bożej Osoby Jezusa Chrystusa (Mk 10,21).
– Ale też: gdy biczowania, katowania, cierniem ukoronowania, oplucia i wyszydzenia, ukrzyżowania doznaje Jezus Chrystus, wszystkiego tego doznaje Osoba samego Boga: Druga Osoba Boża, chociaż doznań tych doświadcza w ludzkiej naturze Syna Człowieczego.

Same wymienione działania są Ludzko-Boże, bo do ich fizycznego doznania czy wykonania nie trzeba było dysponować naturą aż Bożą. Mieszczą się one całkowicie w kompetencji ludzkiej natury: móc doznać kaźni tortur itd.
– Niemniej żadne z tych działań czy doznań nie jest działaniem ani doznawaniem jedynie ludzkim. Poczytalność-odpowiedzialność, a tym samym wartość mierzy się zawsze godnością osoby. W tym wypadku jest nią Osoba Boża Boga-Człowieka Jezusa Chrystusa.

Zaczynamy rozumieć cel, jaki osiągnąć zamierzał Trójjedyny poprzez swój zamysł zbawienia człowieka w Synu Bożym. Możemy się jedynie zatrzymać w najgłębszym cichym uwielbieniu wobec tego Boga, który tak bardzo:

„... umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał,
aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16).

Zdumiewamy się nad tym, co właściwie – i dlaczego – stało się w tajemnicy wcielenia. Zauważamy, że jedynie dlatego stało się możliwe podjęcie i dokonanie dzieła odkupienia. Wspomnianych cierpień doznaje tutaj Jezus Chrystus w swoim Człowieczeństwie (dzięki temu, że do ich doznawania uzdalnia Go Jego natura Ludzka) – i do tego nie potrzeba było mocy [natury] aż Bożej.
– Ponieważ jednak Osoba Jezusa Chrystusa jest Boża i jedynie Boża, czyny te nabywają natychmiast wartości w ścisłym słowa znaczeniu nieskończonej. Tak dopiero otworzyła się możliwość spełnienia dzieła odkupienia. Mianowicie za grzechy Człowieka – ofiarą przebłagalną staje się Syn Boży Jezus Chrystus, który w swoim ciele znosi niewyobrażalne tortury. Wyraził to m.in. św. Piotr w swym Liście do pierwszych Uczniów Chrystusa, którzy od początku byli prześladowani za sam fakt, że są ‘chrześcijanami’:

„Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami. On grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było podstępu. On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie. On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości – Krwią Jego ran zostaliście uzdrowieni ...” (1 P 2,21-24).

Same w sobie wymienione cierpienia Trójjedynego by oczywiście ‘nie wzruszyły’, gdyby je znosił ktokolwiek inny spośród ludzi. Nie byłyby one w stanie przynieść Bogu jakiegokolwiek zadośćuczynienia za zniewagę grzechu. Ale: Chrystus nie jest jedynie Człowiekiem: jest On ponadto Bogiem. Cała poczytalność działań, a konsekwentnie wartość w oczach Trójjedynego wiąże się z godnością Osoby, która spełnia dane czyny, względnie np. doznaje wspomnianych tortur. A ta jest w przypadku Syna Człowieczego niezmiennie Osobą Bożą. Osoba ta spaja w Jedno Jego dwie całkowicie odmienne natury: Bożą i Ludzką. Tym tłumaczy się nieskończona wartość każdego z działań Chrystusa, poczynając od tych najzwyklejszych czysto ‘ludzkich’: spania, jedzenia, płaczu, radowania się itd.

Gdy zatem Odkupiciel modli się z Krzyża:

„Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią ...” (Łk 23,34),

prośbę tę zanosi do Ojca – solidarnie z naturą ludzką poprzez tajemnicę wcielenia i odkupienia zjednoczony Syn-Słowo Ojca Niebieskiego, Druga Boża Osoba. Taka modlitwa, pełna przebaczającej miłości i ponadto nawet usprawiedliwiająca wszystkich zbrodniarzy w Obliczu Ojca – ponad wątpliwość zostaje przyjęta przez Trójjedynego – i wysłuchana. Jest to modlitwa Syna Bożego. Bo Osoba modlącego się tutaj, torturowanego na śmierć Boga-Człowieka, jest Osobą Bożą. Jej wartość mierzy się nieskończonością zasług i mocą wstawienniczą, która staje się Odkupieniem Człowieka.

Podobnie dzieje się z godnością i wartością modlitwy Jezusa, który rozmawia ze Swoim Ojcem przy wskrzeszeniu leżącego od czterech dni, rozkładającego się już zmarłego Łazarza:

„Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz.
Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś TY Mnie posłał ...” (J 11,41n).

Modlitwa Jezusa do swego Ojca, podobnie jak i Jego prośba z wysokości Krzyża o przebaczenie bogobójcom – i wszystkim grzesznikom, a z kolei każdy inny czyn Jezusa – ma wartość nieskończoną, jak nieskończona jest godność Drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej.

Tu ma uzasadnienie teologiczne – nabożeństwo do Boskiego Serca Jezusowego, do Jezusa Miłosiernego, do Krwi Przenajdroższej Chrystusa, do Męki Chrystusa, odprawianie Drogi Krzyżowej, rozpamiętywanie tajemnic Różańcowych – łącznie z tajemnicami ‘Światła’, a z kolei nabożeństwo do Dzieciątka Jezus, adoracja Jezusa w Żłóbku, czy też wpatrywanie się z wiarą w Jezusa Nauczającego (zob. Jan Paweł II, RVM – całość tego Listu Apostolskiego).

Ozdobnik

E.   CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTY:
NADAL CIERPIĄCY?

Verzierung

1. Jezus po Zmartwychwstaniu

Na tym problematyka ‘cierpień’, a z kolei pocieszania Jezusa Chrystusa się nie kończy. Św. Paweł, głoszący Ewangelię Syna Bożego ówczesnemu światu, stwierdza zdecydowanie:

„... Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera,
śmierć nad Nim nie ma już władzy” (Rz 6,9; por. 1 Kor 15,54nn).

Jest pewnikiem wiary, że z chwilą gdy Jezus Chrystus zmartwychwstał, stał się niecierpiętliwy: niezdolny do odczuwania cierpienia i bólu. Jezus ukazywał się zaraz w dniu Zmartwychwstania całemu szeregowi osób, począwszy od Marii Magdaleny (J 20,11-18), „z której wyrzucił siedem złych duchów” (Mk 16,9), a ponadto tego samego dnia dwom uczniom udającym się do Emmaus (Łk 24,13-32). Ci zaś ci po powrocie do pozostałych Apostołów dowiedzieli się, iż Chrystus ukazał się również Piotrowi (Łk 24,34). Po czym Jezus ukazuje się całej Jedenastce Apostołów, prosząc ich żeby Mu dali coś do jedzenia, by rozproszyć wszelkie wątpliwości co do swego rzeczywistego Zmartwychwstania (Łk 24,36-43). Św. Jan Apostoł uwydatnia i ten szczegół, że dzięki swemu Ciału uwielbionemu żadne mury nie stwarzają dla Jezusa przeszkody w poruszaniu się i ich przenikaniu:

„Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia
(= nazajutrz po Szabacie Paschy: jest to zatem nasza Niedziela Zmartwychwstania),
tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami,
przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: ‘Pokój wam’!
A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana ...” (J 20,19n).

Ten sam szczegół podkreśla Jan Apostoł jeszcze zaraz dalej, gdy mówi o pojawieniu się Jezusa w osiem dni później:

„A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz (domu) i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł:
Pokój wam’ ! Następnie rzekł do Tomasza: ‘Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym’ ...” (J 20,26n).

Rozumiemy, że Ciało Uwielbione Jezusa znajduje się oczywiście już poza możliwością doznawania cierpienia, bólu, katowania. Nikt nie miał i nie ma wątpliwości co do słuszności stwierdzenia św. Pawła, któreśmy dopiero co przytoczyli: „... Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera ...” (Rz 6,9). Dlatego Jego właściwości są zupełnie inne, aniżeli kogokolwiek z żyjących w fazie przed śmiercią: jest chyże, przenikliwe, oczywiście niecierpiętliwe. Ci wszyscy, którzy z Chrystusem zetknęli się po Jego Zmartwychwstaniu, musieli przeżywać z wielkim przejęciem te wszystkie zdumiewające fakty – tak nieprawdopodobne, a przecież rzeczywiste, którym nie sposób było zaprzeczyć. Zbyt wielu było świadków spotkań z Chrystusem już Zmartwychwstałym – począwszy od wybranych niewiast i Apostołów, a skończywszy na kilkuset innych osobach:

„Przekazałem wam ... to, co przejąłem: że Chrystus umarł ... za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia zgodnie z Pismem: i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie, większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi ...” (1 Kor 15,3-8).

Fakty te były niezaprzeczalne i sprawdzalne przede wszystkim przez przeciwników chrześcijan. Im najwidoczniej nie udało się wytoczyć kontrargumentów przeciw Chrystusowi zabitemu a zmartwychwstałemu – wbrew próbom przekupienia żołnierzy u grobu Chrystusa po Jego pogrzebie i wbrew pogłoskom rozsiewanym przez przywódców ówczesnego Izraela, którzy na to pieniędzy nie żałowali ... (zob. Mt 28,11-15).

Jest rzeczą oczywistą, że Ciało Jezusa Chrystusa już Zmartwychwstałego odznaczało się innymi właściwościami, aniżeli przed śmiercią. Zmartwychwstanie jest faktem w skali światowej bezprecedensowym, mimo iż już w Starym Testamencie dowiadujemy się o wskrzeszeniu kogoś zmarłego
(zob. np. z życia Elizeusza – syna Szunemitki: 2 Krl 4,32-37).
O wskrzeszeniach informują również Dzieje Apostolskie (Piotr wskrzesza Tabitę: – Dz 9,36-42; Paweł Eutycha który w czasie jego kazania spadł z okna i się zabił: Dz 20,9n).

Mimo to: jaką stosować ‘skalę’ oceny ciała już uwielbionego – w przeciwieństwie do jeszcze podległego chorobom, dolegliwościom i śmierci? Św. Paweł podsumuje następująco już wtedy rysujące się dyskusje na ten temat:

„O, niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli wprzód nie obumrze ...
Zasiewa się zniszczalne – powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne – powstaje chwalebne; sieje się słabe – powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe – powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało ziemskie, powstanie też ciało niebieskie ...
A jak nosiliśmy obraz ziemskiego [człowieka],
tak też nosić będziemy obraz [Człowieka] niebieskiego ...” (1 Kor 15,36.42nn.49).

Na swój sposób potwierdza to swym Słowem sam Jezus Chrystus, ukazujący się św. Janowi zesłanemu na wygnanie na wyspę Patmos. Gdy Go Jan ujrzał w widzeniu, przeraził się niewątpliwie: jak zwykle w zetknięciu z nadprzyrodzonością. Ale usłyszał uspokajające słowa Jezusa:

„Kiedym Go [= Jezusa] ujrzał, do stóp Jego upadłem jak martwy,
a On położył na mnie prawą rękę, mówiąc:
‘Przestań się lękać! Jam jest Pierwszy i Ostatni, i Żyjący.
Byłem Umarły, a oto jestem Żyjący na wieki wieków
i mam klucze śmierci i Otchłani’ ...” (Ap 1,17n).

Ozdobnik

2. Jezus po Wniebowstąpieniu

Rozumiemy zatem, że żaden ból i żadn e cierpienie nie jest już w stanie dosięgnąć w jakikolwiek sposób Chrystusa: tego Ukrzyżowanego, Pogrzebanego, Zmartwychwstałego trzeciego dnia, który potem po 40 dniach wstąpił do nieba i stamtąd zesłał Ducha Świętego po dalszych 9 dniach.

Niemniej jednak problem doznawania, względnie nie-doznawania cierpienia w przypadku samego Jezusa Chrystusa nie zakończył się z chwilą, gdy On wstąpił do nieba i „zasiadł po prawicy Boga” (Mk 16,19). Pełni zdumienia i zupełnie nie umiejąc sobie tego wytłumaczyć, słyszymy tegoż właśnie Jezusa, którego po zmartwychwstaniu nie jest już w stanie dosięgnąć żadne cierpienie i żaden ból, jak w widzeniu mówi – On zmartwychwstały, do Szawła, który wyposażony w listy gończe i pełnomocnictwa od władz duchowych Jeruzalem, zdąża do Damaszku, by uwięzić wyznawców Chrystusa i przyprowadzić ich siłą do Jeruzalem – celem ich zasądzenia na śmierć:

„Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba.
A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił:
Szawle, Szawle, dlaczego MNIE prześladujesz’ ?
Kto jesteś, Panie’? – powiedział.
‘A On: Ja jestem Jezus, Którego ty prześladujesz.
Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić’
...” (Dz 9,3-6).

Wydarzenie to, do którego Szaweł, po dokonanej wewnętrznej przemianie nazywany imieniem ‘Paweł’ (Dz 13,9) nawiązywał wielokrotnie w swym przemawianiu do coraz innych grup ludzkich – swych rodaków Żydów, i pogan z coraz innych środowisk (Dz 22,3-21; 26,12-19; Ga 1,12nn), wprawia w duże zakłopotanie właśnie w tym aspekcie, który jest aktualnie przedmiotem naszych rozważań: możliwości doznawania przez Chrystusa cierpienia, albo z kolei radości – już po swym zmartwychwstaniu. Jezus wyznaje tu wyraźnie, że Szaweł prześladuje w ściganych chrześcijanach samego Jego, Jezusa. Jeśli sam Jezus jest aktualnie prześladowany, a dzieje się to już dawno po Jego wniebowstąpieniu, stajemy całkiem bezradni wobec konsekwencji tego stwierdzenia – przecież nie kłamanego.

Musimy sobie bowiem tym samym zadać kolejne pytanie: co ma znaczyć ta tak jednoznaczna wypowiedź Jezusa zabitego, pochowanego, zmartwychwstałego, zasiadającego już od paru lat „po prawicy Boga” ? Skoro Szaweł prześladuje Jego, mimo że wprost ściga jedynie Jego uczniów, niemożliwe by Chrystus uwielbiony Szawła wprowadzał w błąd! Widocznie ten właśnie Jezus Chrystus – aktualnie już uwielbiony, jest w tajemniczy sposób nadal podatny na prześladowanie, zranienie i jakiekolwiek inne cierpienie. A jeśli podatny na cierpienie, trzeba przyjąć że Syn Człowieczy – Odkupiciel Człowieka, jest tym samym zdolny przyjąć pocieszenie i sprawioną Mu radość. Skoro bowiem Jezus zdolny jest po wniebowstąpieniu doznawać bólu prześladowania i ścigania, musi tym samym być zdolny do uradowania i przyjęcia pocieszenia Go z naszej strony.

Jezus Chrystus jest dla nas nieustanną zdumiewającą tajemnicą, której do końca nie rozszyfrujemy – ani w tym życiu, ani w przyszłym.

Należałoby tu jednak przytoczyć inne jeszcze świadectwo z okresu pierwotnego Kościoła. Chodzi o Łukaszowy opis męczeństwa św. Szczepana (Dz 7,54-60). Jest to jedna z ‘ofiar’ zaciekłego tępienia przez Szawła uczniów Chrystusa, których Szaweł uważał za zasadnicze zagrożenie dla Mozaizmu. Do swej postawy sprzed nawrócenia Paweł otwarcie się przyznawał. Tak było m.in. w czasie, gdy został ujęty w świątyni i niebawem uratowany przed zlynchowaniem przez trybuna oddziału rzymskich żołnierzy, który pozwolił mu przemówić do wzburzonego tłumu. Paweł nawiązał wtedy do swej rozmowy z Jezusem z czasu wkrótce po nawróceniu:

„... ‘Panie [= zwrot do Jezusa], oni wiedzą, że zamykałem w więzieniach tych, którzy wierzą w Ciebie, i biczowałem w synagogach, a kiedy przelewano krew Szczepana, Twego świadka, byłem przy tym i zgadzałem się, i pilnowałem szat jego zabójców‘ ...” (Dz 22,19n).

Łukasz, z zawodu lekarz, z pochodzenia Grek, zostawił nam m.in. następujący szczegół z opisu ukamienowania Szczepana, który w pewnej chwili wypowiedział do zebranych następujące słowa:

„... ‘A wyście zdradzili Go [= Jezusa Chrystusa] teraz i zamordowali.
Wy którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie przestrzegaliście go’.
– Gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego.
– A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał Chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga.
I rzekł: ‘Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Boga’.
– A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem.
Wyrzucili go poza miasto i kamienowali ...” (Dz 7,52-58).

Umierający Szczepan wyznaje, że widzi niebo otwarte oraz Syna Człowieczego, tj. Jezusa Chrystusa – a działo się to ok. 5-6 lat po Wniebowstąpieniu – „stojącego po prawicy Boga”. Szczegół ten jest charakterystyczny. Oznacza, że Syn Boży, teraz Uwielbiony, bierze zaangażowany udział w tym co się dzieje w Jego Kościele aktualnie prześladowanym. Uczestniczy żywotnie w tym, co spotyka Jego świadka wiernego „aż do końca” (por. Mt 10,22; 24,13; Ap 2,10).

Jezusowe „zasiadanie po prawicy Boga” jest wszystkim innym, a nie wygodnym ‘siedzeniem’ i zaznawaniem samych tylko przyjemności, bez przejmowania się czymkolwiek, co się dzieje na ziemi. Skoro Szczepan widzi Jezusa „stojącego”, niemożliwe, by ten Jezus mógł ‘nie odczuwać’, względnie ‘nie przeżywać’ dojmująco tego, co spotyka Jego świadka.

Nie może tu chodzić o jedynie bierne przyglądanie się kamienowaniu Szczepana! Zaangażowanie ze strony Jezusa „stojącego” w tej chwili „po prawicy Boga” dodaje Szczepanowi otuchy.
– Poczucie jakiego w tej chwili doznaje Szczepan, jest niemal identyczne jak to, które potem wyrazi Paweł, wtedy już wielorako doświadczony m.in. znoszeniem prześladowań dla Imienia Jezusa:

„Jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego,
który umiłował mnie i samego Siebie wydał za mnie.
Nie mogę odrzucić Łaski danej przez Boga ...” (Ga 2,20n).

Przekonanie o tym, że Chrystus w tej chwili mnie miłuje, gdy doznaję kamienowania, zdolne jest dodać w Duchu Świętym tyle mocy, że Szczepan modli się za swych oprawców, jak modlił się Ukrzyżowany Jezus Chrystus:

„... ‘Panie Jezu, przyjmij ducha mego’.
A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno:
‘Panie, nie poczytaj im tego grzechu’ ...” (Dz 7,59n).

Niektórzy teologowie byliby skłonni wyjaśniać omawiane ‘przeżycia’ Chrystusa jako Boga-Człowieka już Uwielbionego po Wniebowstąpieniu, radosne czy bolesne – poprzez ich powiązanie z uczuciami i doznaniami, jakie Jezus przeżywał z ‘wyprzedzeniem’, już w czasie swego ziemskiego życia. Niezależnie od tego, czy chodziło o osoby które Go jako Boga-Człowieka radowały, czy też przeciwnie: znieważały – w okresie od pierwszego człowieka aż po Jego śmierć na Kalwarii, czy też w okresie następującym po Jego Uwielbieniu w chwili Wniebowstąpienia.

Możliwość takiego wyjaśnienia trzeba by oczywiście wziąć pod uwagę. Jako Bóg-Człowiek jest Chrystus Panem m.in. ‘czasu’, który jest tylko jednym z Bożych stworzeń, podobnie jak i człowiek jest tylko Bożym ‘stworzeniem’. ‘Czas’ nie jest wielkością ‘wyższą’, ani niezależną od Boga. Dlatego też w przypadku Jezusa Chrystusa, który swą Boską Osobą obejmuje dwie różne Natury, nie ma problemu, czy chodzi o epokę przed, czy po dokonanym Odkupieniu. Dzięki temu zdolni jesteśmy zrozumieć w jakiejś mierze, co to znaczy ‘uobecnienie’ Ofiary krzyżowej, jakim jest każdorazowa Msza święta, odprawiona gdziekolwiek w przestrzeni i w czasie.

Na tej zasadzie można łatwiej zrozumieć, że Jezusowi można było zadać ból w czasie Jego ziemskiego życia. Można Go było w tym czasie oczywiście również uradować i pocieszyć. Jezus czuł się dobrze w domu Marty-Marii-Łazarza. Jednakże po swej śmierci i Zmartwychwstaniu Chrystus jest ponad wątpliwość z istoty swej niecierpiętliwy.

Tymczasem sam ten Jezus objawiający się Szawłowi-Pawłowi wyznaje, że on Jego właśnie – w Jego uczniach – prześladuje, zadając im tortury, kamienując Szczepana itd. Stajemy zdumieni w obliczu rzeczywistości, w której się zupełnie gubimy! Musimy przecież stwierdzić, że Jezus nie cierpiąc – nadal w sposób dla nas niepojęty i trudny do wyjaśnienia – jakoś jako Bóg który nas przerasta – cierpi. Ale tym samym może też doznać pocieszenia. Co więcej, można Mu będzie zaofiarować wynagrodzenie, stać się miłą dla Niego ofiarą!


Podobnie również możemy sobie przybliżyć rozumienie ‘fluktuacji uczuć’ u Jezusa Chrystusa w okresie począwszy od Zmartwychwstania-Wniebowstąpienia w jeszcze inny sposób. Trzeba mianowicie przyjąć wiarą to, co On sam powiedział o Sobie i wszystkich swych ludzkich braciach i siostrach:

„... Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
... byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie ...” (Mt 25,35n.41nn).

Po czym Jezus dodaje z naciskiem:

„Zaprawdę powiadam wam:
wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych,
Mnieście uczynili” (Mt 25,40.45).

Zapewne w tym ‘kierunku’ należałoby podejmować poszukiwania w celu znalezienia odpowiedzi na pytanie: Jak to jest możliwe, że Jezus Chrystus, Syn Boży Wcielony – ale już Zmartwychwstały, po swym Wniebowstąpieniu przecież nadal ‘jakoś’ w sposób trudny do zrozumienia naszymi jedynie ludzkimi przesłankami, ‘przeżywa uczuciowo’ wszystko, co przeżywają Jego uczniowie, a właściwie każdy człowiek.
– Sobór Watykański II wyraził się w tym względzie zdumiewająco oszczędnie i ostrożnie, gdy zwrócił uwagę na ‘zjednoczenie’ Jezusa Chrystusa z każdym bez wyjątku człowiekiem:

(22 kB)
Marta i Magda W., bliźnięta w rodzinie z 7 dziećmi (obecnie 8 dzieci: 2005). Przyjęcie ich wyznaczyło nowy etap w życiu obojga małżonków, a oczywiście i całej rodziny. Nastąpił zwrot: tym razem ku dobru.

„Albowiem On, Syn Boży, przez Wcielenie swoje
zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem ...” (GS 22).

Przez te słowa Sobór właściwie niczego nie wyjaśnił, a jedynie wskazał na panoramę tajemnicy, mocą której Syn Boży Wcielony istotnie utożsamia się z każdym człowiekiem – niezależnie od koloru jego skóry, etapu rozwojowego, rozwiniętego czy nie rozwiniętego życia duchowego, przytomności czy nieprzytomności itd.
– Ponieważ trudno powiedzieć tu dokładniej, na czym polega to Jego ‘utożsamienie’ się z każdym człowieka, użył tu Sobór jedynie przysłówka nieokreślonego: ‘... jakoś’. Sobór sprowadził zatem całą problematykę do tego, co było i pozostaje nadal Bożą tajemnicą przedziwnego, trudnego do bliższego określenia, a przecież w pełni realnego zjednoczenia Syna Bożego z każdym bez wyjątku człowiekiem – a poprzez człowieka z całym w ogóle kosmosem.

Chrystus utożsamia się zatem ‘jakoś’ i z ... mordercą, i pijakiem, i złodziejem, i tym człowiekiem którego myślenie praktycznie nie wzniesie się powyżej użycia i nadużycia ciała swojego i drugiego człowieka.
– Z kolei zaś Chrystus utożsamia się z każdym człowiekiem świętym, który pozostaje Mu wiernym aż do heroizmu męczeństwa.
– Przysłówek ‘jakoś’ obejmuje bez wyjątku każdy wariant ludzkich postaw i zachowań. Nie jako utożsamienie się Jezusa z którymkolwiek z grzechów człowieka, ale utożsamianiem się ‘jakoś’ z człowiekiem jako człowiekiem: swym żywym Obrazem wobec kosmosu.

Ostatecznie musimy wyznać, że nie jesteśmy w stanie wyjaśnić dokładniej tajemnicy, w obliczu której stawia nas chociażby ten jeden przykład: Jezusa który sam osobiście ‘jakoś’ cierpi w swych prześladowanych uczniach. A tak przecież uświadomił to On sam, jaskrawo – Szawłowi, gdy ten „z niezwykłą gorliwością zwalczał Kościół Boży i usiłował go zniszczyć, jak w żarliwości o judaizm przewyższał wielu (swych) rówieśników ...” (Ga 1,13n).

Niezależnie od tej niemożności znalezienia zadowalającego wyjaśnienia postawionego sobie pytania musimy przyjąć, że u Syna Człowieczego już Uwielbionego istnieje widocznie jakiś sposób, którego nigdy do końca nie rozszyfrujemy, że będąc niecierpiętliwy, obecnie nadal tajemniczo ‘cierpi’, bądź z kolei raduje się, ilekroć wszczepione w Niego latorośle „przynoszą owoc obfity” (por. J 15,5), względnie odwrotnie: „usychają” i kwalifikują się do wyrzucenia „w ogień” (por. J 15,6). Niemożliwe, żeby Jezus mógł zaprzeczyć swemu zjednoczeniu – ‘jakoś’ – również z tymi, którzy sami odcięli się od Niego poprzez swe grzeszne życie i znaleźli się w końcu tam, gdzie chcieli: w potępieniu – na wieki! To dopiero „bólów ból”  dla Trójjedynego i tym samym dla Odkupiciela, który odkupił przecież i tych swoich Ludzkich Braci i Siostry ... potępionych!

Ozdobnik

3. Niecierpiętliwy – cierpiący
w dziejach Kościoła

Objawienia zanotowane w Listach Apostolskich

Okazuje się, że i na tym wcale się nie kończy intrygujący problem ‘cierpienia’ Tego, który począwszy od swego zmartwychwstania jest ponad wątpliwość niecierpiętliwy. Trudno mianowicie nie wziąć pod uwagę niezaprzeczalnego faktu, że ‘Niebo’ w sensie dosłownym jest wciąż bliskie ‘ziemi’ i uczestniczy w zaangażowany sposób we wszystkim, co jest udziałem Odkupionych za tak wielką, nieskończonej wartości, cenę. Zgadza się to z nie kłamaną zapowiedzią Syna Człowieczego, który żegnał się definitywnie ze Swoimi tuż przed swym Wniebowstąpieniem:

„Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody,
udzielając im Chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem.
A oto Ja Jestem z wami przez wszystkie dni,
aż do skończenia świata”
(Mt 28,19n).

Okazuje się, już Apostołowie i inni uczniowie doznawali co jakiś czas łaski widzenia przede wszystkim samego Jezusa Chrystusa, a w innych przypadkach Anioła względnie Aniołów, wysłanych przez Boga dla wypełnienia jakiejś szczególnej misji.

Widzenia Anioła przy Grobie Jezusa doświadczyła jako pierwsza Maria Magdalena i inne niewiasty, które miały zamiar dokończyć posługi przy pochowanym Jezusie już po upływie tego szczególnie uroczystego Szabatu:

„Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia, przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób. A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem Anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg. Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i stali się jakby umarli.
– Anioł zaś przemówił do niewiast: ‘Wy się nie bójcie! Bo wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał ...
Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie. Oto, co wam powiedziałem’ ...” (Mt 28,1-7).

Z kolei zaś tuż po Wniebowstąpieniu Apostołowie i inni świadkowie tego wydarzenia również mieli widzenie dwóch Aniołów:

„Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba [= Wniebowstąpienie Jezusa], przystąpili do nich dwaj Mężowie w białych szatach. I rzekli:
Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba’ ...” (Dz 1,10b).

Dzieje Apostolskie donoszą potem o szeregu innych Widzeniach – z okresu prześladowania uczniów Chrystusa, jak i spokojniejszych okresów rozwoju pierwotnego Kościoła.

butt Setnik Korneliusz z Cezarei „około dziewiątej godziny [= nasza godz. 15.00; jest to ... Godzina Miłosierdzia!] dnia ujrzał wyraźnie w widzeniu Anioła Pańskiego” (Dz,10,3), który polecił mu skontaktować się z Piotrem Apostołem. Ściśle z tym związane jest widzenie, jakiego w tym samym czasie doznał Szymon-Piotr (Dz 10,10-16). Sam Bóg upewnił go w ten sposób, by się nie lękał otworzyć drzwi do Kościoła dla pogan.

butt Z opisu nawrócenia Szawła pod Damaszkiem dowiadujemy się, że Jezus ukazał się odrębnie Ananiaszowi w Damaszku, polecając mu przyjąć do Kościoła Szawła (Dz 9,10-16).

butt Gdy pojmano Głowę ówczesnego Kościoła Szymona-Piotra, Anioł Pański uwolnił go cudownie z więzienia i pootwierał wszystkie pilnie strzeżone bramy (Dz 12,7-11).

butt Niedługo po wyruszeniu w drugą wielką wyprawę misyjną (lata 50-53), doznał Paweł w Troadzie [= dawna Troja] widzenia ‘Macedończyka’. Łukasz opisuje to następująco:

„W nocy miał Paweł widzenie: jakiś Macedończyk stanął [przed nim] i błagał go: ‘Przepraw się do Macedonii i pomóż mi’.
– Zaraz po tym widzeniu staraliśmy się [Paweł oraz Łukasz] wyruszyć do Macedonii w przekonaniu, że Bóg nas wezwał, abyśmy głosili im Ewangelię” (Dz 16,9n).

butt W Koryncie, po przykrych zajściach na aeropagu w Atenach (Dz 17,16-31), ponownie ukazał się Pawłowi sam Chrystus:

„W nocy Pan przemówił do Pawła w widzeniu:
‘Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą
i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić,
dlatego że wielu mam w tym mieście’ ...” (Dz 18,9n).

butt Gdy uwięzionego Pawła przewożono morzem do Rzymu i szalał sztorm grożąc rozbiciem okrętu, Paweł przemówił do marynarzy i żołnierzy w tej trudnej sytuacji:

„Trzeba było posłuchać mnie i nie odpływać od Krety, i oszczędzić sobie tej niedoli i szkody. A teraz radzę wam być dobrej myśli, bo nikt z was nie zginie, tylko okręt.
Tej nocy ukazał mi się Anioł Boga, do którego należę i któremu służę, i powiedział:
‘Nie bój się, Pawle, musisz stanąć przed Cezarem i Bóg podarował ci wszystkich,
którzy płyną razem z tobą’.
Bądźcie więc dobrej myśli, bo ufam Bogu, że będzie tak, jak mi powiedziano ...” (Dz 27,21-25).

butt Gdy Paweł bywał u kresu swych sił, a może choroby (trudno słowa jego dokładnie zrozumieć), wyznał:

„... Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień,
dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował.
Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz [Pan] mi powiedział:
Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali’ ...” (2 Kor 12,8n).

butt Wielokrotnie doznawał widzenia w zachwycie św. Jan Apostoł, gdy przebywał na zesłaniu na wyspie Patmos. Owocem tych widzeń – Jezusa, Aniołów, zapewne i Maryi (Ap 12 !) jest napisana przez niego wtedy Księga Apokalipsy
(wokół jej tematyki, jako Księgi Nadziei dla Kościoła Walczącego – osnuł Jan Paweł II swoją Adhortację: „Ecclesia in Europa – Kościół w Europie”, 2003 r.).

Przypomnienie tych widzeń względnie ‘objawień’ staje się swoistym świadectwem i potwierdzeniem realizmu Chrystusowej zapowiedzi: „... A oto Ja Jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20).

Ozdobnik

RE-lektura: część V, rozdz. 5b.
Stadniki, 15.XI.2013.
Tarnów, 21.IV.2022.

(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



6. Zasmucanie DUCHA Świętego ...

D. ZDOLNOŚĆ CIERPIENIA U SYNA BOŻEGO
1. Trzy rodzaje działań Jezusa Chrystusa
Zróżnicowania działań Chrystusa
Działania czysto Boże
Działania Bożo-Ludzkie
Działania Ludzko-Boże
2. Więź działań z Osobą

E. CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁY: NADAL CIERPIĄCY ?
1. Jezus po Zmartwychwstaniu
2. Jezus po Wniebowstąpieniu
3. Niecierpiętliwy – cierpiący w dziejach Kościoła
Objawienia zanotowane w Listach Apostolskich


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Skupiona w sobie matka karmiąca
Ryc.2. Wieża Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach
Ryc.3. Bliźnięta Magda i Marta W.