(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura


(13 kB)

2. Rywalizacja wyłącznie w miłości

(6.2 kB)

Jeśli zatem jakieś małżeństwo i rodzina ma nosić znamię ‘Kościoła Domowego’, musi być bez reszty zintegrowana z Kościołem Chrystusowym ‘wielkim’. Kościół Chrystusowy jest zawsze tylko jeden. Nie może być mowy o jakimkolwiek oddzieleniu, względnie usamodzielnieniu się od Kościoła ‘wielkiego’, ani tym bardziej o przeciwstawieniu się Kościoła ‘Domowego’ – Kościołowi powszechnemu, apostolskiemu, świętemu: temu, którego jedynym Panem i Właścicielem jest Jezus Chrystus.
– Wykluczona musi być jakakolwiek ‘konkurencja’ w stosunku do Kościoła ‘wielkiego’ – czy to w nauczaniu wiary, czy postępowania moralnego.

Natomiast w pełni otwarte pozostaje zawsze jedno ‘pole’, na którym określony ‘Kościół Domowy’, czy też jakakolwiek jednostka wierzących z osobna, może spokojnie i twórczo ‘rywalizować’ nawet i z Kościołem ‘wielkim’ i jego przedstawicielami.

Na ten temat wypowiedział się kompetentnie przede wszystkim Jan Paweł II – w swoim Liście Apostolskim Mulieris Dignitatem (1988 r.), chociaż w tym konkretnym wypadku wypowiedź jego dotyczy pozycji ‘kobiety’ w Bożym zamyśle zbawienia człowieka. Wypada przytoczyć chociażby tylko fragment jego dłuższego wywodu z wspomnianego Listu Apostolskiego na Rok Maryjny (1987-1988; MuD 28-30). Cały ten dłuższy fragment należałoby rozważać modlitewnie – często, i z głębokim zastanowieniem:

„Jeśli godność kobiety świadczy o miłości, jakiej ona doznaje, ażeby wzajemnie miłować, to biblijny paradygmat ‘niewiasty’ zdaje się dopowiadać, jaki jest właściwy porządek miłości, która stanowi powołanie kobiety. ....
– Moralna siła kobiety, jej duchowa moc, wiąże się ze świadomością, że Bóg w jakiś szczególny sposób zawierza jej człowieka. Oczywiście, Bóg zawierza każdego człowieka wszystkim ludziom i każdemu z osobna. Jednakże to zawierzenie odnosi się w sposób szczególny do kobiety – właśnie ze względu na jej kobiecość – i w sposób szczególny stanowi też o jej powołaniu ...
– Kobieta jest mocna świadomością zawierzenia, mocna tym, że Bóg ‘zawierza jej człowieka’ zawsze i wszędzie, nawet w warunkach społecznego upośledzenia, w jakich może ona się znaleźć ...
– W tym sensie przede wszystkim nasze czasy oczekują na objawienie się owego ‘geniuszu’ kobiety, który zabezpieczy wrażliwość na człowieka w każdej sytuacji: dlatego, że jest człowiekiem! I dlatego, że ‘największa jest miłość[1 Kor 13,13]...
– Jeśli człowiek jest w szczególnej mierze zawierzony przez Boga kobiecie, to czyż nie znaczy to zarazem, że w niej Chrystus oczekuje na spełnienie się ‘królewskiego kapłaństwa’  [1 P 2,9], które jest bogactwem, jakie dał ludziom? To samo dziedzictwo Chrystus, najwyższy i jedyny Kapłan Nowego i Wiecznego Przymierza, jako Oblubieniec Kościoła stale oddaje Ojcu przez Ducha Świętego, aby Bóg stał się ‘wszystkim we wszystkich’ [1 Kor 15,28; LG 36]. Wtedy też wypełni się do końca ta prawda, że ‘największa jest miłość’ [1 Kor 13,13](MuD 30).

Przytoczone słowa Papieskie dotyczą tego, co on sam określał jako „geniusz kobiety”, który Bóg zaszczepił kobiecie jako kobiecie. Stanowi on o szczególnej godności i powołaniu kobiety: „... godność kobiety mierzy się porządkiem miłości, która jest w istocie porządkiem sprawiedliwości i miłości” (MuD 29; przytoczony tu jest św.Augustyn, De Trinitate, L.VIII, VII, 10 - X,14).
– Ojciec święty dodaje jeszcze: „Grzech ‘początku’ nie unicestwił tego porządku, nie przekreślił go bezpowrotnie. Świadczą o tym biblijne słowa Protoewangelii [Rdz 3,15](MuD 30).

Pomijając fakt, że słowa te dotyczą w tym wypadku kobiety, której Boża Opatrzność w szczególny sposób zawierzyła człowieka – m.in. w tajemnicy Wcielenia Syna Bożego, widzimy, że Jan Paweł dostrzega tu jeden i ten sam wątek objawieniowy, który wiąże pierwszą ‘niewiastę’ z księgi Rodzaju – z „Niewiastą obleczoną w słońce, z księżycem pod stopami, z wieńcem gwiazd ponad głową [Ap 12,1](MuD 30) z księgi Apokalipsy.

Ponadto zaś dostrzega tu Jan Paweł II spełnienie w niej i przez nią „królewskiego kapłaństwa”, do którego pełnienia w bardzo szczególny sposób wezwani zostają każdorazowi małżonkowie w swoim ‘Kościele Domowym’. Tutaj właśnie małżonkowie, „... niby żywe kamienie, [są] budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa” (1 P 2,5; zob. LG 10; PO 2).

Wymienione cechy w sposób wybitny wchodzą w skład zarówno tej rzeczywistości, jaką stanowi małżeństwo, jak i wywodząca się z niego rodzina. Mąż zostaje w sposób niepowtarzalny zawierzony żonie, a żona mężowi. Wypadałoby przytoczyć kolejne słowa Jana Pawła II z jego ‘Mulieris Dignitatem’. Fragment ten zaczerpnięty jest z rozważania Ojca świętego o kobiecie przychwyconej na cudzołóstwie:

„Czy i tutaj ... świadomość Jego [Jezusa; kobieta przyłapana na cudzołóstwie: J 8,3-11] nie obcuje z tajemnicą ‘początku’, kiedy to człowiek został stworzony mężczyzną i kobietą, a kobieta została zawierzona mężczyźnie w swojej kobiecej odmienności, także ze swym potencjalnym macierzyństwem? Również i mężczyzna został zawierzony przez Stwórcę kobiecie. Zostali zawierzeni wzajemnie jedno drugiemu jako osoby stworzone na obraz i podobieństwo Boga samego.
– Takie zawierzenie jest miarą miłości, miłości oblubieńczej: aby stawać się ‘bezinteresownym darem’ jedno dla drugiego, trzeba, aby oboje mieli poczucie odpowiedzialności za dar. Ta miara jest przeznaczona dla obojga – mężczyzny i kobiety – od ‘początku’ ...” (MuD 14).

Oboje małżonkowie, być może już jako rodzina i tym samym w pełni ukonstytuowany ‘Kościół Domowy’, stają się w analogii do Kościoła ‘Wielkiego’ – ‘Oblubienicą’ Bożego Oblubieńca-z-Krzyża. Tym samym zaś od Niego uczą się, co to znaczy być ‘zawierzonym’ : oni oboje Odkupicielowi-z-Krzyża, a jednocześnie oni oboje, wraz z rodziną – sobie wzajemnie: „Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół, i wydał za niego samego siebie” (Ef 5,25).

(6.2 kB)

3. Żywotna więź z Piotrem

Poprzednio mogliśmy zauważyć, że według świadectwa Listów Apostolskich niemal z zasady kobieta, względnie kobiety – odgrywały wiodącą rolę w wymienionych w nich ‘Kościołach Domowych’.
– W tej chwili chcielibyśmy jednak zwrócić uwagę na inny aspekt ‘Kościoła Domowego’. Jeśli mianowicie ma to być istotnie ‘Kościół Domowy’ w Chrystusowym znaczeniu, musi się on całkowicie pokrywać z rzeczywistością Kościoła ‘Wielkiego’, stanowiąc jedynie jedną z jego żywotnych komórek.

Wyraźniej mówiąc, ‘Kościół Domowy’ nie może stać się w żadnym znaczeniu pewnego rodzaju alternatywnym rozwiązaniem w stosunku do Kościoła Chrystusowego: jednego, świętego, powszechnego, apostolskiego.

Jeśli jakieś małżeństwo i związana z nim rodzina ma się rozwijać jako ‘Kościół Domowy’, muszą oni utrzymywać bezwzględnie żywotną więź w wyznawaniu wiary i nauczaniu moralnym z Piotrem aktualnych czasów. Muszą oni podporządkować się w posłuszeństwie wierze hierarchicznemu ustrojowi tegoż Kościoła, którego cząstkę stanowią jako ‘Kościół Domowy’. Przekaz treści wiary i postępowania moralnego musi się pokrywać bez jakiegokolwiek odchylenia z tym, czego naucza Kościół Powszechny, zjednoczony w tej samej wierze i w tym samym nauczaniu z ‘Piotrem’ – w kolegialnej więzi z pozostającymi w jedności z nim biskupami całego świata, tzn. z Urzędem Nauczycielskim tegoż Kościoła.


Wśród poprzednio przytoczonych przykładów czy to z Dziejów Apostolskich, czy Listów Apostolskich znajdujemy raz po raz potwierdzenie tego właśnie aspektu w każdym z ukazanych ‘Kościołów Domowych’.

(12 kB)
Japonia po kataklizmie tsunami, które nawiedziło Japonię w kwietniu 2011 r. Potęga fali morskiego tsunami przerzucała potężne okręty, a na lądzie domy itd. - jak zabaweczki. Nastąpiły ponadto groźne dla życia uszkodzenia reaktorów atomowych.

Wiodącym tego przykładem jest Łukaszowa relacja o historycznie pierwszym ‘Kościele Domowym’, jakim stała się owa „duża sala na górze, usłana i gotowa” (por. Mk 14,15; Łk 22,12; J 20,19). Tutaj to sprawował poprzednio pierwszą Eucharystię sam Syn Boży, który był zarazem Synem swej Dziewiczej Matki Maryi (zob. wyż.:  Pierwszy ‘Kościół’ w sali ‘na górze’).

Zauważamy bez żadnych niedomówień, że rolę wiodącą jako bezdyskusyjna ‘głowa’ owego ‘Kościoła Domowego’ odgrywa Piotr, a nie właściciele Domu – w tym wypadku najprawdopodobniej Maria, matka Jana-Marka, późniejszego Ewangelisty, wraz ze swoim mężem (zob. np. Dz 12,12). W tym ‘Kościele Domowym’ nie kto inny, a Piotr kieruje w sposób wiążący zarówno zarysowującym się powoli porządkiem prawnym młodego Kościoła, jak i ponad wątpliwość on organizuje liturgię.
– Piotr występuje oczywiście w kolegialnej jedności z pozostałymi Apostołami. Mimo to zachowuje bezdyskusyjnie jurysdykcyjny prymat, gdy będzie chodziło o jakąkolwiek treść, która będzie podpadała pod nasze zbawienie w Chrystusie. Zadanie to spełnia w posłuszeństwie wierze (por. Rz 1,5; 16,26) w obliczu takiej woli samego Jezusa Chrystusa (obszerniej zob. to wyż.: Chrystus w głosie ‘Piotra’ – zob. też wyż., obszerne opracowanie: PORTAL: lp33.de , B-10: ‘Wierność spowiednika nauczaniu pod i z Piotrem ...’).

Nikt nie kwestionuje powagi jurysdykcyjnej Piotra jako wiążącej czy to w aspekcie treści głoszonego Słowa Bożego, czy wydawanych zarządzeń w miarę pojawiających się kwestii dogmatycznych (np. kwestia obrzezania; rozróżniania pokarmów czystych-nieczystych; itd.) oraz potrzeb duszpasterskich tego na razie bardzo młodego Kościoła. W nim – jako Piotrze-Skale, widzą wszyscy i w pełni uznają w duchu „posłuszeństwa wierze” (Rz 1,5; 16,26) ostoję wiary i nauczania moralnego – zgodnie z wyraźną wolą Jezusa Chrystusa (zob. np. Dz 15,7; Łk 22,31n).

Tak było m.in. w związku z publicznym kłamstwem wyrażonym przez Ananiasza i Safirę (zob. wyż.:  Ananiasz i Safira: dobrowolne rozdanie majątku). W jakiś czas potem ujawniła się próba ‘symonii’, gdy do Piotra i Jana w Samarii zwrócił się nawrócony Szymon, który „poprzednio zajmował się czarną magią ...” (Dz 8,9.13), i prosił, żeby Apostołowie również jemu – za odpowiedni pieniądz, „dali władzę udzielania Ducha Świętego” (Dz 8,18n).

W tym wymiarze nie zauważamy najmniejszego sprzeciwu ze strony czy to innych Apostołów, czy pozostałych wierzących w Chrystusa. Nikt też nie wytyka Piotrowi tak niedawno pod przysięgą wyrażonego, jego samego bardzo hańbiącego zaparcia się jakichkolwiek związków z Chrystusem w chwilach, gdy Jezus był zasądzany na śmierć (zob. wyż.:  Piotr ... „gorzko zapłakał”). Nie uczynił tego również sam Zmartwychwstały Chrystus, który jedynie potwierdził raz Piotrowi przyobiecany prymat jurysdykcyjny nad założonym przez siebie Kościołem (por. J 21,15nn).

Widzimy z kolei, że prymatu i władzy jurysdykcyjnej Piotra, tj. jego niezaprzeczalnej, rozstrzygającej roli w owym pierwszym ‘Kościele Domowym’ Wieczernika, nie kwestionowała pod żadnym względem w zasadzie cały czas tam obecna Maryja, Matka dopiero co ukrzyżowanego, obecnie zmartwychwstałego swojego Boskiego Syna. Ona pierwsza podporządkowuje się w „posłuszeństwie wierze” (Rz 1,5; 16,26) zarządzeniom Piotra i Apostołów. Ona też pierwsza przyjmuje z rąk najczęściej Piotra zakonsekrowane Ciało i Krew tego Jezusa, którego jako Niemowlę wydała na świat w Betlejem (zob. wyż.:  Maryja w przyjmowaniu Eucharystii z rąk Piotra i Apostołów ).

(6.2 kB)

4. Miejsce Maryi, Matki Kościoła
w ‘Kościele Domowym’

(7.7 kB)

a. Wybrana przed założeniem świata

Nawiązaliśmy dopiero co do Maryi, Matki Syna Bożego, ale i rzeczywistego Jej Syna. Nie ulega wątpliwości, że Maryja nieustannie towarzyszyła swojemu Boskiemu Synowi, szczególniej w okresie Jego działalności publicznej – aż do Jego „wykonało się” na Krzyżu (J 19,30). Swoją obecnością nie narzucała się Maryja, pozostając na ile się dało, obecną zawsze tylko ‘w tle’, jako „Służebnica Pańska – Sługi Bożego” (zob. MuD 5).

Jej rolę i miejsce w dziele odkupieńczym przedstawia – w rozprowadzeniu głębokich refleksji na ten temat na Soborze Watykańskim II (zwł. w Konstytucji o Kościele, LG 52-69), Jan Paweł II w swojej encyklice na Rok Maryjny (1987-1988)Redemptoris Mater(1987 r.). Przypomina on m.in.:

„W tajemnicy Chrystusa jest Ona obecna już ‘przed założeniem świata’ jako ta, którą Ojciec ‘wybrał’ na rodzicielkę swego Syna we Wcieleniu – a wraz z Ojcem wybrał Ją Syn i odwiecznie zawierzył Duchowi świętości. Maryja jest w sposób zupełnie szczególny i wyjątkowy związana z Chrystusem i równocześnie jest umiłowana w tym przedwiecznie umiłowanym Synu, współistotnym Ojcu, w którym skupia się cały ‘majestat łaski’ ...” (RMa 8).

„Przez wiarę bezwzględnie ‘powierzyła siebie Bogu’, a zarazem ‘całkowicie poświęciła samą siebie, jako Służebnicę Pańską, Osobie i dziełu swego Syna [LG 56](RMa 13).

Nie sposób zrozumieć tajemnicy Wcielenia Słowa Bożego, Drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej, bez uprzedniego odwołania się do faktu macierzyństwa Bożego poprzez Maryję. Znalazło to swój niewymazalny wyraz w Wyznaniu Wiary Apostolskim:

„... I w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego,
który się począł z Ducha Świętego,
narodził się z Maryi Panny,
umęczon pod Poncjuszem Piłatem ...” (słowa Credo).

Jan Paweł II dopowie:

„... Jeśli ... prawdą jest, że ‘tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero w tajemnicy, Słowa Wcielonego’, ... to tę samą zasadę należy odnieść w stopniu najszczególniejszym do ... niezwykłej ‘niewiasty’, która stała się Matką Chrystusa. Tylko w tajemnicy Chrystusa wyjaśnia się w pełni Jej własna tajemnica.
– Tak zresztą od początku starał się odczytywać ją Kościół: tajemnica Wcielenia pozwalała mu coraz pełniej zgłębiać i rozjaśniać tajemnicę ziemskiej Matki Słowa Wcielonego ...
– Maryja jest Matką Boga (= Theotókos), ponieważ za sprawą Ducha Świętego poczęła w swym dziewiczym łonie i wydała na świat Jezusa Chrystusa – współistotnego Ojcu Syna Bożego. ‘Syn Boży (...) urodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas’ , stał się człowiekiem. Tak więc poprzez tajemnicę Chrystusa jaśnieje w pełni na horyzoncie wiary Kościoła tajemnica Jego ziemskiej matki ...” (RMa 4).

Zdajemy sobie sprawę, że Maryja wciąż wsłuchana w tchnienie Ducha Świętego, „słuchając Słowa Bożego i wypełniając je” (Łk 8,21), była zarazem „... pierwszą ‘uczennicą’ swego Syna, pierwszą, do której On zdawał się mówić ‘Pójdź za Mną’, wcześniej niż wypowiedział to wezwanie do Apostołów czy kogokolwiek innego” (RMa 20).

A Syn ... w Duchu Świętym rzeźbił Jej wnętrze, nierzadko dojmująco (zob. do tego np. bolesne słowa Jezusa 12 letniego:  Gdzie jest Jezus? – i cały dalszy ciąg rozważania). Odrywał Ją systematycznie od swej bliskości fizycznej, przenosząc Jej macierzyństwo coraz bardziej na macierzyństwo względem Jego Ciała Mistycznego, tj. Kościoła, którego On jest Oblubieńcem-z-Krzyża:

„Jeśli przez wiarę Maryja stała się rodzicielką Syna, którego dał Jej Ojciec w mocy Ducha Świętego, zachowując nienaruszone Jej dziewictwo, to w tejże samej wierze odnalazła Ona i przyjęła ów inny wymiar macierzyństwa, który Jej Syn objawił w czasie swego mesjańskiego posłannictwa. ...
–... W miarę jak odsłaniało się Jej oczom i duchowi posłannictwo Syna, ona sama jako matka otwierała się ku tej ‘nowości’ macierzyństwa, jakie miało stawać się Jej udziałem przy boku Syna ...” (RMa 20).

(7.7 kB)

b. Macierzyństwo
stające się pośrednictwem

Zasadniczym etapem poszerzającego się macierzyństwa Maryi stała się Jej macierzyńska interwencja u Boskiego Syna w Kanie Galilejskiej. Tutaj zaczął objawiać się nowy wymiar Jej macierzyństwa. Będzie się on coraz bardziej pogłębiał, a Duch Święty będzie w miarę „posłuszeństwa wierze” ze strony Maryi poszerzał pojemność jej Serca i prowadził Maryję pewną dłonią do zgody na macierzyństwo w Duchu Świętym wobec całego Kościoła – całej odkupionej Rodziny Człowieczej:

„W tekście Janowym opisu wydarzenia z Kany zarysowuje się to, w czym to nowe macierzyństwo wedle Ducha, a nie tylko wedle ciała konkretnie się przejawia. Przejawia się więc w trosce Maryi o ludzi, w wychodzeniu im naprzeciw w szerokiej skale ich potrzeb i niedostatków.
– W Kanie Galilejskiej została ukazana jedna tylko konkretna odmiana ludzkiego niedostatku, pozornie drobna i nie największej wagi ... Posiada ona jednak znaczenie symboliczne: owo wychodzenie naprzeciw potrzebom człowieka oznacza równocześnie wprowadzenie ich w zasięg mesjańskiej misji i zbawczej mocy Chrystusa.

Jest to więc pośrednictwo: Maryja staje pomiędzy swym Synem a ludźmi w sytuacji ich braków, niedostatków i cierpień. Staje ‘pomiędzy’, czyli pośredniczy, nie jako obca, lecz ze stanowiska matki, świadoma, że jako matka może – lub nawet więcej: ‘ma prawo’ – powiedzieć Synowi o potrzebach ludzi.
– Jej pośrednictwo ma więc charakter wstawienniczy: Maryja ‘wstawia się’ za ludźmi.
– Ale nie tylko to: jako Matka równocześnie chce, aby objawiła się mesjańska moc Jej Syna. Jest to zaś moc zbawcza, skierowana do zaradzenia ludzkiej niedoli, do uwalniania od zła, jakie w różnej postaci i w różnej mierze ciąży nad życiem ludzkim ...

– Inny istotny element tego macierzyńskiego zadania Maryi wyrażają słowa skierowane do sług: ‘Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie’. Matka Chrystusa staje się wobec ludzi rzecznikiem woli Syna, ukazując te wymagania, jakie winny być spełnione, aby mogła się objawić zbawcza moc Mesjasza... W Kanie Maryja jawi się jako ‘wierząca w Jezusa’ : Jej wiara sprowadza pierwszy ‘znak’ i przyczynia się do wzbudzenia wiary w uczniach” (RMa 21).

Możemy jednocześnie być w pełni spokojni, że Maryja w żaden sposób nie przesłoni swoją osobą – swego Boskiego Syna i Jego Odkupieńczej misji:

„... ‘Macierzyńska rola Maryi w stosunku do ludzi żadną miarą nie przyćmiewa i nie umniejsza tego jedynego pośrednictwa Chrystusowego, lecz ukazuje jego moc’, ponieważ ‘Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi’ [por. 1 Tm 2,5n]. Ta macierzyńska rola wypływa ... ‘z nadmiaru zasług Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od tego pośrednictwa całkowicie jest zależna i z niego czerpie całą moc swoją’. ...
– ... To Maryjne macierzyństwo ‘w porządku łaski’ wyłoniło się z Jej Boskiego macierzyństwa: będąc z postanowienia Opatrzności Bożej matką-żywicielką Odkupiciela, ‘stała się (...) w sposób szczególny przed innymi szlachetną towarzyszką i pokorną służebnicą Pana’, która ‘współpracowała z dziełem Zbawiciela przez wiarę, nadzieję i miłość żarliwą dla odnowienia nadprzyrodzonego życia dusz ludzkich’.
– To macierzyństwo Maryi w ekonomii łaski trwa nieustannie (...) aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych” (RM 22)

(7.7 kB)

c. Maryja Matka-spod-Krzyża, ‘Niewiasta ...’

Zasadniczym dalszym etapem i w nieskończoność idącym poszerzeniem Maryjnego ‘macierzyństwa’ są wydarzenia z odkupieńczej męki Chrystusa, uwieńczone zawarciem oblubieńczego przymierza między Bogiem a rodziną człowieczą na Górze Kalwarii. Pisze Jan Paweł II – w nawiązaniu do słów, jakie Jezus-z-Krzyża wypowiedział do swej Matki i do Jana:

„Niewątpliwie trzeba widzieć w tym wydarzeniu wyraz szczególnej troski Syna o Matkę, którą pozostawiał w tak wielkiej boleści.
– Jednakże o znaczeniu tej troski – Chrystusowy ‘testament z Krzyża’ mówi więcej.
Jezus uwydatnia nową więź pomiędzy ‘Matką’ a ‘Synem’. Ta więź zostaje uroczyście potwierdzona w całej swojej prawdzie i rzeczywistości. Można powiedzieć, że – o ile uprzednio macierzyństwo Maryi względem ludzi było już zarysowane – w tej chwili zostaje ono wyraźnie określone i ustanowione: wyłania się zaś z całej dojrzałości paschalnej tajemnicy Odkupiciela. Matka Chrystusa, znajdując się w bezpośrednim zasięgu tej tajemnicy, która ogarnia człowieka – każdego i wszystkich – zostaje dana człowiekowi każdemu i wszystkim – jako Matka.
– Tym człowiekiem u stóp krzyża jest Jan, ‘uczeń umiłowany’. Jednakże nie tylko on jeden. Zgodnie z Tradycją – Sobór nie waha się nazywać Maryi Matką Chrystusa i Matką ludzi: jest Ona bowiem ‘złączona z wszystkimi ludźmi (...) pochodzeniem z rodu Adama’, a co więcej, jest ‘zgoła matką członków (Chrystusowych; ...) ponieważ miłością swoją współdziałała, aby wierni rodzili się w Kościele’ [LG 54.53].
– Tak więc, to ‘nowe macierzyństwo Maryi’, zrodzone przez wiarę, jest owocem ‘nowej’ miłości, która ostatecznie dojrzała w Niej u stóp krzyża, poprzez uczestnictwo w odkupieńczej miłości Syna”(RMa 23).

Jezus ogarnia z wysokości krzyża: obecnie już dokonanego Odkupienia, dzieje grzechu i zbawienia od raju aż po koniec czasów. Tu mają uzasadnienie zdumiewające słowa, w których Jezus zwraca się do swojej Matki jako do „Niewiasty”, podobnie jak do Niej się zwracał też już w Kanie Galilejskiej (J 2,4). Oto znowu kolejny fragment nauczania Jana Pawła II:

(12.3 kB)
Maleńka próbka szkód wyrządzonych przez tsunami, jakie nawiedziło Japonię w kwietniu 2011 r.

„Znajdujemy się zarazem w samym centrum urzeczywistniania obietnicy zawartej w Protoewangelii: ‘potomstwo niewiasty zmiażdży głowę węża’ [Rdz 3,15]. Jezus Chrystus bowiem swą odkupieńczą śmiercią zwycięża zło grzechu i śmierci u samego korzenia.

Jest rzeczą znamienną, iż zwracając się do Matki z wysokości krzyża nazywa Ją ‘niewiastą’ i mówi do Niej: ‘Niewiasto, oto syn Twój’. Podobnie zresztą odezwał się i w Kanie Galilejskiej [J 2,4].
– Jakże wątpić, że zwłaszcza teraz – na Golgocie – zwrot ten sięga głębiej w tajemnicę Maryi i dotyka Jej szczególnego ‘miejsca’ w całej ekonomii zbawienia? Uczy Sobór: ‘Wraz z Nią, wzniosłą Córą Syjonu, po długim oczekiwaniu spełnienia obietnicy, przychodzi pełnia czasu i nastaje nowa ekonomia zbawienia, kiedy to Syn Boży przyjął z Niej naturę ludzką, aby przez tajemnicę ciała swego uwolnić człowieka od grzechu’.

Słowa wypowiedziane z wysokości Krzyża mówią o tym, że macierzyństwo Matki Chrystusa znajduje swoją ‘nową’ kontynuację w Kościele i przez Kościół, jakby symbolicznie obecny i reprezentowany przez Jana. W ten sposób ta, która jako ‘łaski pełna’ została wprowadzona w tajemnicę Chrystusa, by być Jego Matką, czyli Świętą Bożą Rodzicielką, przez Kościół pozostaje w tej tajemnicy jako owa ‘niewiasta’, na którą wskazuje księga Rodzaju [Rdz 3,15] u początku, Apokalipsa zaś u kresu dziejów zbawienia [Ap 12,1].
– Zgodnie z odwiecznym planem Opatrzności, macierzyństwo Boże Maryi ma udzielić się Kościołowi, jak na to wskazują wypowiedzi Tradycji, dla których macierzyństwo Maryi w odniesieniu do Kościoła jest odbiciem i przedłużeniem Jej macierzyństwa w odniesieniu do Syna Bożego.

Już sam moment narodzin Kościoła, jego pełne objawienie się wobec świata pozwala – według Soboru – dostrzec to trwanie macierzyństwa Maryi: ‘A kiedy podobało się Bogu uroczyście objawić tajemnice zbawienia ludzkiego nie wcześniej, aż ześle obiecanego przez Chrystusa Ducha, widzimy Apostołów przed dniem Zielonych Świąt ‘trwających jednomyślnie na modlitwie wraz z niewiastami i z Maryją Matką Jezusa i z braćmi Jego’ [Dz 1,14], także Maryję błagającą w modlitwach o dar Ducha, który podczas zwiastowania już Ją był zacienił [LG 59].
– Tak więc w ekonomii łaski, sprawowanej pod działaniem Ducha Świętego, zachodzi szczególna odpowiedniość pomiędzy momentem Wcielenia Słowa a momentem narodzin Kościoła. Osobą, która łączy te dwa momenty, jest Maryja: Maryja w Nazarecie – i – Maryja w Wieczerniku Zielonych Świąt. W obu wypadkach Jej obecność w sposób dyskretny, a równocześnie wymowny – ukazuje drogę ‘narodzin z Ducha’.
– W ten sposób Maryja, obecna w tajemnicy Chrystusa jako Matka, staje się – z woli Syna i za sprawą Ducha Świętego – obecna w tajemnicy Kościoła. Jest to nadal obecność macierzyńska, jak potwierdzają słowa wypowiedziane na Krzyżu: ‘Niewiasto, oto syn Twój’ ; ‘Oto Matka twoja’ ...” (RMa 24).

I dalszy fragment z nauczana Jana Pawła II, dotyczący tym razem pierwszych chwil zdecydowanie rozpoczętego „czasu Kościoła” w dniu Zesłania Ducha Świętego. Wraz z Apostołami trwała wtedy na modlitwie, w przygotowaniu na obiecanego Ducha Świętego, Maryja. Jest ona pełna zawierzenia swemu Boskiemu Synowi, przewodząc Zgromadzonym w drodze wiary:

„Właśnie na tej drodze-pielgrzymce Kościoła poprzez przestrzeń i czas, a bardziej jeszcze poprzez dzieje ludzkich dusz, Maryja jest obecna jako ta ‘błogosławiona, która uwierzyła’, jako ta, która ‘szła naprzód w pielgrzymce wiary’, uczestnicząc jak żadne inne stworzenie w tajemnicy Chrystusa.
– Uczy dalej Sobór: ‘Maryja, wkroczywszy głęboko w dzieje zbawienia, łączy w sobie i odzwierciedla najważniejsze treści wiary’ [LG 65]. Jest Ona – pośród wszystkich wierzących – jakby ‘zwierciadłem’, w którym odbijają się w sposób najgłębszy i najprostszy ‘wielkie dzieła Boże’ [Dz 2,11]” ...(RMa 25).

W dalszym ciągu pisze Jan Paweł II:

„... Spośród tych, którzy trwali na modlitwie w Wieczerniku, przygotowując się do wyruszenia ‘na cały świat’, gdy otrzymają Ducha Świętego, Jezus powoływał niektórych stopniowo ...
Jedenastu z nich uczynił Apostołami...: ‘Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam’ [J 20,21] – ... Czterdzieści zaś dni później, odchodząc od Ojca powiedział im jeszcze: ‘Gdy Duch Święty zstąpi na was (...) będziecie Moimi świadkami (...) aż po krańce ziemi’ [Dz 1,8]. ...
Kościół rodzi się i rośnie poprzez świadectwo, jakie Piotr i Apostołowie dają Chrystusowi ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu [por. Dz 2,31-34; 3,15-18; 4,10nn; 5,30-32].

Maryja nie otrzymała wprost tego apostolskiego posłannictwa. ... Natomiast w Wieczerniku, gdzie Apostołowie przygotowywali się do podjęcia swego posłannictwa ... Maryja była z nimi. Była, ‘trwała na modlitwie’  jako ‘Matka Jezusa’ [Dz 1,13n]...
– To pierwsze zgromadzenie tych, którzy w świetle wiary zobaczyli ‘Jezusa, sprawcę zbawienia’, było świadome, że był On Synem Maryi, a Ona Jego Matką. A jako taka, była od chwili poczęcia i narodzenia szczególnym świadkiem tajemnicy Jezusa: tej tajemnicy, która na ich oczach wyraziła się i potwierdziła krzyżem i zmartwychwstaniem.
– Kościół więc od pierwszej chwili ‘patrzył’ na Maryję poprzez Jezusa, tak jak ‘patrzył’ na Jezusa przez Maryję. Była ona dla ówczesnego Kościoła i pozostaje zawsze szczególnym świadkiem lat dziecięcych Jezusa, Jego życia ukrytego w Nazarecie, gdy ‘zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała w swoim sercu’ [Łk 2,19.51].
– Dla ówczesnego Kościoła i dla Kościoła wszystkich czasów Maryja była i pozostaje nade wszystko tą ‘błogosławioną, która uwierzyła’ : uwierzyła pierwsza. Od chwili Zwiastowania i poczęcia ... szła krok w krok z Jezusem w swojej macierzyńskiej pielgrzymce wiary. ...
Szła nade wszystko poprzez straszliwe doświadczenie Golgoty. Teraz, gdy Maryja znajduje się z Apostołami ... u progu narodzin Kościoła, wiara Jej, zrodzona ze słowa Zwiastowania, znajduje potwierdzenie. ...
Niedawne wydarzenia Kalwarii otoczyły tę obietnicę [Anioła: o królowaniu Jezusa] ciemnością, a jednak nawet pod krzyżem ‘nie ustawała wiara’ Maryi. Pozostała wciąż tą, która ... ‘wbrew nadziei uwierzyła nadziei’  [Rz 4,18].
– I oto po Zmartwychwstaniu nadzieja odsłoniła właściwe swe oblicze, a obietnica zaczęła się przyoblekać w rzeczywistość. Przecież Jezus, przed odejściem do Ojca, powiedział Apostołom: ‘Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody (...) oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata’ [Mt 28,19n]. Tak mówił ten, który przez zmartwychwstanie objawił się jako Zwycięzca śmierci, jako ten, którego panowaniu ‘nie będzie końca’, według zapowiedzi anioła” (RMa 26)

– „U progu narodzin Kościoła, u początku tej długiej pielgrzymki przez wiarę ... Maryja była z tymi wszystkimi, którzy stanowili zalążek ‘nowego Izraela’. ... Kościół trwa na modlitwie razem z Nią, a równocześnie ‘patrzy na Nią w świetle Słowa, które stało się człowiekiem’. ...
Kiedy... Kościół coraz ‘głębiej wnika w najwyższą tajemnicę Wcielenia’, rozmyśla także o Matce Chrystusa z głęboką czcią i pobożnością. Maryja w sposób nierozdzielny należy do tajemnicy Chrystusa – i należy też do tajemnicy Kościoła od początku, od dnia jego narodzin.
U podwalin tego, czym Kościół jest od początku – tego, czym wciąż ma się stawać z pokolenia na pokolenie ... znajduje się ta, ‘która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana’ [Łk 1,45]. Ta właśnie wiara Maryi, która oznacza zaczątek Nowego i Wiecznego Przymierza Boga z ludzkością w Jezusie Chrystusie – ta heroiczna wiara Maryi ‘wyprzedza’ apostolskie świadectwo Kościoła i trwa stale w jego sercu...
– Wszyscy ... uczestniczą poniekąd w wierze Maryi” (RMa 27).

(7.7 kB)

d. Początkowa obecność Maryi w ‘tle’

Jest rzeczą zrozumiałą, że za swego życia Maryja starała się pozostawać jak najbardziej w cieniu, wciąż sama zapatrzona w swojego Boskiego Syna, którego tajemnice nieustannie kontemplowała i rozważała w swoim sercu. Kościół wszystkich wieków był i jest sobie tego świadom, czcząc Maryję poprzez tajemnice Różańca świętego.

Ich istotny sens, wiodący do coraz głębszego poznania Bożego zamysłu zbawienia człowieka: mężczyzny i kobiety poprzez bolesną ofiarę Jej Boskiego Syna na krzyżu, uwieńczone zmartwychwstaniem, wniebowstąpieniem i zesłaniem Ducha Świętego, może nasza współczesność rozumieć znacznie głębiej aniżeli minione czasy w oparciu o niezwykle ‘ciepło’ napisany List Apostolski Jana Pawła II – „Rosarium Virginis Mariae – Różaniec Najśw. Maryi Panny”  (2002 r.).
– Nie ulega jednak wątpliwości, że Kościół pierwotny zdawał sobie doskonale sprawę z Jej roli i Jej Orędownictwa u Boga – przez cały czas Jej ziemskiego życia – aż Ją Syn zabrał do siebie do „Domu Ojca”, wywyższając Ją na Królową Nieba i Ziemi.

Zapewne szczególnie św. Paweł, Apostoł Narodów, posyłał do Maryi, mieszkającej przez wiele lat w kamiennym domku pod Efezem, swego oddanego towarzysza wielu podróży Apostolskich – Greka Łukasza, lekarza, z poleceniem, by zebrał od Maryi jak najwięcej szczegółów, dotyczących czy to tajemnicy Wcielenia Syna Bożego, czy też dalszych lat Jego życia. Ten właśnie Łukasz stał się autorem zarówno jednej z ‘Ewangelii’, jak i ‘Dziejów Apostolskich’. Nie na darmo odnotowuje on na początku swej Ewangelii, że:

„... postanowiłem ... i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil
i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać
o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono” (Łk 1,3).

Śladem takich wywiadów jest parę charakterystycznych zapisów w Listach Apostolskich św. Pawła dotyczących Chrystusa i Jego Narodzin (zob. zwłaszcza: Ga 4,4).

Wniebowzięcie Maryi nie stało się bynajmniej zakończeniem Jej roli jako Bogarodzicy-Pośredniczki. Przeciwnie, uaktywniło je ono w pełnym wymiarze – ze stanowiska obecnie Kościoła już triumfującego. Maryja teraz dopiero pełni to zawierzone sobie zadanie w pełnym wymiarze:

„Macierzyńska zaś rola Maryi w stosunku do ludzi żadną miarą nie przyćmiewa i nie umniejsza tego jedynego pośrednictwa Chrystusowego, lecz ukazuje jego moc: jest to pośrednictwo w Chrystusie [LG 60] ...
... Kościół jest świadom i naucza, że ‘cały ... wpływ zbawienny Błogosławionej Dziewicy na ludzi wywodzi się ... z upodobania Bożego i wypływa z nadmiaru zasług Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od tego pośrednictwa całkowicie jest zależny i z niego czerpie całą moc swoją; nie przeszkadza zaś w żaden sposób bezpośredniej łączności wiernych z Chrystusem, przeciwnie, umacnia ją’  [LG 60].
... Istotnie pośrednictwo Maryi wiąże się ściśle z Jej macierzyństwem, posiada specyficznie macierzyński charakter ...
... Pośrednictwo Maryi jest także pośrednictwem przez uczestnictwo ...
– Nauczanie Soboru Watykańskiego II ukazuje prawdę o pośrednictwie Maryi jako uczestnictwo w tym samym źródle, którym jest pośrednictwo samego Chrystusa ... ‘Kościół nie waha się jawnie wyznawać taką podporządkowaną rolę Maryi; ciągle jej doświadcza i zaleca ją sercu wiernych, aby inni wsparci tą macierzyńską opieką, jeszcze silniej przylgnęli do Pośrednika i Zbawiciela’  [LG 62].
Taka rola Maryi jest równocześnie szczególna i wyjątkowa... ... Będąc na mocy Bożego wybrania Matką Syna Współistotnego Ojcu i ‘szlachetną towarzyszką’ w dziele Odkupienia, Maryja ‘stała się nam Matką w porządku łaski’ [LG 61] ...” (RMa 38).

(13.1 kB)
Misjonarz z Polski, ks. Szymon Bendowski SCJ, Filipiny: z dziećmi po katechezie: 2011 r. ... Jak te kochane dzieci się cieszą, gdy mogą stanąć u boku Ojca Misjonarza, i pozwolić zrobić sobie zdjęcie!

Podobnie jak Kościół pierwotny nie miał żadnych oporów w zwracaniu się do Maryi z prośbą o wyjednanie jakichkolwiek łask u Jej Boskiego Syna, tak i Kościół współczesny może być pewny, że taką praktyką nie tylko nie sprzeciwia się zamysłowi Trójcy Przenajświętszej, ale przeciwnie, odwołuje się do takiej właśnie Woli Trójjedynego:

„Słowa: ‘Oto ja Służebnica Pańska’ dają wyraz temu, iż Macierzyństwo swoje przyjęła i pojęła od początku jako całkowite oddanie siebie, swojej osoby zbawczym zamierzeniom Najwyższego. Całe zaś swoje macierzyńskie uczestnictwo w życiu Jezusa Chrystusa, swego Syna, wypełniała aż do końca w sposób właściwy powołaniu do dziewictwa.
– Macierzyństwo Maryi, przeniknięte do głębi oblubieńczą postawą ‘Służebnicy Pańskiej’, stanowi pierwszy i podstawowy wymiar owego pośrednictwa, które w odniesieniu do Niej Kościół wyznaje i głosi i ‘stale zaleca sercu wiernych’  w sposób szczególny i wyjątkowy, gdyż pokłada w nim wielką nadzieję.
– Należy wszakże przyznać, że przede wszystkim sam Bóg, Ojciec Przedwieczny, zawierzył Dziewicy Nazaretańskiej, oddając Jej swego Syna w tajemnicy Wcielenia. To Jej wyniesienie do najwyższego urzędu i godności matki Syna Bożego – w znaczeniu ontycznym – odnosi się do samej rzeczywistości zjednoczenia obu natur w osobie Słowa (unia hipostatyczna). Ten podstawowy fakt bycia matką Syna Bożego jest od początku w pełni otwarty na osobę Chrystusa oraz na Jego dzieło, na całe Jego posłannictwo. Słowa: ‘Oto Ja, Służebnica Pańska’ świadczą o tym otwarciu ducha Maryi, która urzeczywistnia w sobie w sposób doskonały miłość właściwą dla dziewictwa i miłość macierzyńską, złączone i jakby stopione w jedno”  (RMa 39).

Samej w sobie potęgi pośrednictwa Maryi nie da się zestawić z żadnym innym pośrednictwem u Boga. Była ona nie tylko „matką-karmicielką”  Syna Człowieczego, ale uczestniczyła czynnie w dokonującym się w Jej Synu dziele Odkupienia. Mianowicie Maryja:

„.. ‘Szła naprzód w pielgrzymce wiary’, ... a w tym pielgrzymowaniu aż do stóp krzyża dokonało się równocześnie Jej macierzyńskie współdziałanie z całym posłannictwem Zbawiciela, z Jego dziełem i z Jego cierpieniem.
– Na drodze takiej współpracy z dziełem Syna-Odkupiciela samo macierzyństwo Maryi ulegało jakby swoistemu przeobrażeniu, wypełniając się coraz bardziej ‘żarliwą miłością’ do wszystkich, do których posłannictwo Chrystusa było zwrócone. Przez taką ‘żarliwą miłość’, skierowaną w jedności z Chrystusem do ‘nadprzyrodzonego odnowienia życia dusz ludzkich’, Maryja wchodziła w sobie tylko właściwy sposób w to jedyne pośrednictwo ‘między Bogiem, i ludźmi’, którym jest pośrednictwo Człowieka-Jezusa Chrystusa.
– Jeśli Ona sama pierwsza doznała na sobie nadprzyrodzonych skutków tego jedynego pośrednictwa ... jako ‘łaski pełna’ – to ... dzięki tej pełni łaski i nadprzyrodzonego życia była szczególnie dysponowana do ‘współdziałania’ z Chrystusem, jedynym pośrednikiem ludzkiego zbawienia ....
– W wypadku Maryi jest to pośrednictwo szczególne i wyjątkowe, oparte na ‘pełni łaski’... –
Jezus Chrystus przygotowywał Ją coraz bardziej do tego,
aby ‘stała się Matką ludzi w porządku łaski’. ...” (RMa 39).

(7.7 kB)

e. Matka ludzi w porządku łaski

Rolę Matki wszystkich ludzi w porządku łaski podjęła Maryja natychmiast po ustanowieniu Jej na tym stanowisku w stosunku do Jana i Kościoła – przez konającego Jej Boskiego Syna, z wysokości krzyża. Funkcję tę pełni Maryja w bardzo szczególny sposób w ciągu dni oczekiwania na Zesłanie Ducha Świętego:

„... Maryja ... wszedłszy wraz z Apostołami do Wieczernika w oczekiwaniu Pięćdziesiątnicy, pozostawała tam jako Matka uwielbionego Pana. Nie tylko była tą, ‘która szła w pielgrzymce wiary i utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do Krzyża’, ale była równocześnie tą ‘Służebnicą Pańską’, którą Syn pozostawił jako Matkę wśród rodzącego się Kościoła: ‘Oto Matka twoja’.
– Zaczęła się więc kształtować szczególna łączność pomiędzy tą Matką a Kościołem. Wszak ten rodzący się Kościół był owocem krzyża i zmartwychwstania Jej Syna. Maryja, która od początku oddała się bez reszty osobie i dziełu Syna, nie mogła tego macierzyńskiego oddania nie przenieść od początku na Kościół.
– Macierzyństwo Jej – po odejściu Syna – pozostaje w Kościele jako pośrednictwo macierzyńskie: wstawiając się za wszystkimi swoimi dziećmi, Matka współdziała w zbawczym dziele Syna, Odkupiciela świata. Uczy bowiem Sobór: ‘Macierzyństwo Maryi w ekonomii łaski trwa nieustannie (...) aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych’ [LG 61]. Taki uniwersalny wymiar zyskało macierzyńskie pośrednictwo Służebnicy Pańskiej wraz z odkupieńczą śmiercią Jej Syna, ponieważ dzieło Odkupienia ogarnia wszystkich ludzi ....
– ‘Albowiem ... wzięta do nieba, nie zaprzestaje tego zbawczego zadania, lecz poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo zjednuje nam dary zbawienia wiecznego’ [LG 62].
W tym charakterze ‘wstawiennictwa’, które po raz pierwszy zaznaczyło się w Kanie Galilejskiej, pośrednictwo Maryi trwa nadal w dziejach Kościoła i świata. Czytamy, że Maryja ‘dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, dopóki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny’. W ten sposób macierzyństwo Maryi trwa stale w Kościele jako wstawiennicze pośrednictwo. Kościół wyraża swą wiarę w tę prawdę, nazywając Maryję ‘Orędowniczką, Wspomożycielką, Pomocnicą, Pośredniczką’ ...” (RMa 40).-

Ojciec święty dodaje do sytuacji Maryi Wniebowziętej – w kontynuacji myśli Soborowej:

„W tajemnicy Wniebowzięcia wyraża się ta wiara Kościoła, że Maryja jest zjednoczona z Chrystusem ‘węzłem ścisłym i nierozerwalnym’, ponieważ jeśli jako Dziewicza Matka była szczególnie z Nim zjednoczona w Jego pierwszym przyjściu, to poprzez stałą z Nim współpracę będzie tak samo zjednoczona w oczekiwaniu drugiego przyjścia; ‘odkupiona zaś w sposób wznioślejszy ze względu na zasługi Syna swego’, ma też to zadanie, właśnie Matki, Pośredniczki Łaski, w tym ostatecznym przyjściu, kiedy będą ożywieni wszyscy, którzy należą do Chrystusa, kiedy ‘jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć’ [1 Kor 15,26].
– Z takim zaś szczególnym i wyjątkowym wywyższeniem ‘wzniosłej Córy Syjonu’ przez Wniebowzięcie, łączy się tajemnica Jej chwały wiekuistej. Matka Chrystusa doznaje uwielbienia ‘jako Królowa Wszystkiego’ ...
... Jej wyniesieniem królewskim nie przestaje być chwała służenia: wzięta do nieba nie zaprzestaje owej zbawczej ‘służby’, w której wyraża się macierzyńskie pośrednictwo ‘aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych’ ...”(RMa 41).

(7.7 kB)

f. Osobowe zawierzenie Maryi: Matce

Dopełnieniem rozważań zaczerpniętych z encykliki Jana Pawła II o ‘Matce Odkupiciela’ są szczególnie wzruszające słowa, dotyczące osobistego stosunku pomiędzy Maryją a każdym z powierzonych Jej macierzyńskiemu Sercu dzieci, odkupionych przez Jej Boskiego Syna. Mianowicie Ojciec święty mówi:

„Należy do istoty macierzyństwa, że odnosi się ono do osoby. Stanowi o nim ów zawsze jedyny i niepowtarzalny związek osób: matki z dzieckiem oraz dziecka z matką. ... – Każde ... z dzieci jest zrodzone w sposób jedyny i niepowtarzalny ... – Każde też w sposób jedyny i niepowtarzalny jest ogarnięte ową macierzyńską miłością, na jakiej opiera się jego wychowanie i dojrzewanie w człowieczeństwie.
– Można powiedzieć, iż ‘macierzyństwo w porządku łaski’ zachowuje analogię tego, co ‘w porządku natury’ charakteryzuje związek matki z dzieckiem. W tym świetle staje się lepiej zrozumiały fakt, że w testamencie Chrystusa na Golgocie to nowe macierzyństwo Jego Matki zostało zaadresowane w liczbie pojedynczej do jednego człowieka: ‘Oto syn Twój’.
– Można z kolei powiedzieć, że w tych samych słowach ponadto zostało w pełni ukazane to, co stanowi o Maryjnym wymiarze życia uczniów Chrystusowych. Nie tylko Jana, który wówczas stał pod krzyżem wraz z Matką swego Mistrza, ale każdego ucznia Chrystusowego, każdego chrześcijanina.
Odkupiciel powierza swą Matkę uczniowi, a równocześnie daje mu Ją jako Matkę. To macierzyństwo Maryi, jakie staje się udziałem człowieka, jest darem: najbardziej osobistym darem samego Chrystusa dla każdego człowieka. O ile Odkupiciel powierza Maryję Janowi, o tyle równocześnie Jana powierza Maryi.

U stóp Krzyża ma początek to szczególne zawierzenie człowieka Bogarodzicy, które w ciągu dziejów Kościoła na różne sposoby bywało podejmowane i wyrażane. Kiedy tenże Apostoł i Ewangelista, po słowach Jezusa wypowiedzianych na krzyżu do Matki i do niego samego, dodaje: ‘I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie’ [J 19,27] – to zdanie owo z pewnością oznacza, że uczniowi została wyznaczona rola syna i że przejął on opiekę nad Matką swojego umiłowanego Mistrza.
Skoro jednak Maryja została jemu samemu dana za Matkę, wówczas słowa powyższe mówią – bodaj pośrednio – o tym wszystkim, w czym wyraża się wewnętrzny stosunek syna do matki. Wszystko to zaś można ująć w słowie ‘zawierzenie’. Zawierzenie jest odpowiedzią na miłość osoby, w szczególności zaś na miłość matki.

Maryjny wymiar życia ucznia Chrystusowego wypowiada się w sposób szczególny poprzez takie właśnie synowskie zawierzenie względem Bogarodzicy, które ma swój początek w testamencie Odkupiciela na Golgocie.
Zawierzając się po synowsku Maryi, chrześcijanin – podobnie jak apostoł Jan – ‘przyjmuje’ matkę Chrystusa i wprowadza Ją w to wszystko, co stanowi jego własne życie wewnętrzne, poniekąd jego ludzkie i chrześcijańskie ‘ja’: ‘Wziął Ją do siebie’. Stara się on w ten sposób wejść w zbawczy zasięg tej ‘macierzyńskiej miłości’, poprzez którą Matka Odkupiciela ‘opiekuje się braćmi swego Syna’ i ‘współdziała w ich rodzeniu i wychowywaniu’ wedle tej miary daru, jaka każdemu jest właściwa z mocy Ducha Chrystusowego. Tak też realizuje się owo macierzyństwo wedle Ducha, jakie stało się udziałem Maryi pod Krzyżem i w Wieczerniku. (RMa 45).

Ów stosunek synowski – to zawierzenie się syna matce – nie tylko ma swój początek w Chrystusie, ale także – można powiedzieć – do Niego ostatecznie jest skierowane. Można powiedzieć, że Maryja stale powtarza wszystkim te same słowa, jakie wypowiedziała w Kanie Galilejskiej: ‘Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie’.... –
Im bardziej zaś trwają w tym zawierzeniu i postępują w nim, tym bardziej Maryja przybliża ich do niewypowiedzianych ‘bogactw Chrystusowych’ [Ef 3,8]. Tym bardziej też rozpoznają w całej pełni godność człowieka i ostateczny sens jego powołania: ‘Chrystus bowiem w pełni objawia człowieka samemu człowiekowi’ (RMa 46).

W tym momencie Jan Paweł II przechodzi jeszcze do bardzo szczególnego zobowiązania wobec każdej kobiety – jako siostry tejże Maryi-Matki:

„Ten maryjny wymiar życia chrześcijańskiego znajduje szczególny wyraz w odniesieniu do kobiety i jej pozycji społecznej. Kobiecość istotnie stanowi szczególną więź z Matką Odkupiciela. ...
– ... Postać Maryi z Nazaretu rzuca światło na kobietę jako taką przez sam fakt, że Bóg w tym wzniosłym wydarzeniu Wcielenia Syna zawierzył się wolnej i czynnej posłudze niewiasty.
– Można zatem stwierdzić, że kobieta, spoglądając na Maryję, odkrywa w Niej sekret godnego przeżywania swej kobiecości i prawdziwego realizowania siebie.
W świetle Maryi – Kościół widzi w kobiecie odblaski piękna, które odzwierciedla najwznioślejsze uczucia, do jakich zdolne jest serce ludzkie: całkowitą ofiarę miłości, moc, która potrafi znieść największe cierpienia, bezgraniczną wierność, niestrudzoną aktywność, umiejętność łączenia wnikliwej intuicji ze słowem pociechy i zachęty” (RMa 46).


Jeśli przedstawiliśmy tutaj tak obszerne fragmenty encykliki Jana Pawła II o Matce Odkupiciela i Jej roli – za swego ziemskiego życia i obecnie z nieba, gdzie przebywa z Ciałem i Duszą, mamy na względzie rzeczywistość, jaką stanowi każde małżeństwo i każda rodzina jako ‘Kościół-w-miniaturze’, zwany również ‘Kościół Domowy’. Jeśli mianowicie małżeńsko-rodzinna komunia osób ma być żywą i żywotną komórką Kościoła ‘wielkiego’, Mistycznej Oblubienicy Jezusa, Oblubieńca-z-Krzyża, nie może w niej zabraknąć dziecięcego zawierzenia Matce tego Jezusa, Syna Bożego i Syna Człowieczego.

Dla rozproszenia wszelkich wątpliwości, wypada ponownie przytoczyć chociażby następujące słowa Jana Pawła II:

„Należy wszakże przyznać, że przede wszystkim sam Bóg, Ojciec Przedwieczny, zawierzył Dziewicy Nazaretańskiej, oddając Jej swego Syna w tajemnicy Wcielenia. To Jej wyniesienie do najwyższego urzędu i godności Matki Syna Bożego – w znaczeniu ontycznym – odnosi się do samej rzeczywistości zjednoczenia obu natur w osobie Słowa (unia hipostatyczna).

Ten podstawowy fakt bycia Matką Syna Bożego jest od początku w pełni otwarty na osobę Chrystusa oraz na Jego dzieło, na całe Jego posłannictwo” (RMa 39).

Oraz:

„... Postać Maryi z Nazaretu rzuca światło na kobietę jako taką przez sam fakt, że Bóg w tym wzniosłym wydarzeniu Wcielenia Syna zawierzył się wolnej i czynnej posłudze niewiasty ...’ (RM 46).

(6.2 kB)

5. Życie liturgiczno-sakramentalne
małżeństwa-rodziny

Zdarzały się niewątpliwie małżeństwa i rodziny, który co prawdę uwierzyły w Jezusa Chrystusa jako Boga i Odkupiciela i zdecydowały się przyjąć Sakrament Chrztu świętego, ale na tym w zasadzie poprzestawały. Takie jednostki, małżeństwa i rodziny zdarzały się i w starożytności – i w dzisiejszej dobie. Zawężają one swoje kontakty z Bogiem do spełniania minimum wymogów, od których będzie zależało osiągnięcie zbawienia.

Zapewne jednak znakomita większość małżeństw i rodzin, które zwłaszcza w czasach pierwotnego Kościoła, ale i przez wszystkie wieki później, po uczestniczeniu w żywym przemawianiu któregoś z Apostołów czy Sług Bożych zgłaszała pragnienie swoje wyznania wiary oraz przyjęcia Chrztu świętego, stawała się gorliwymi uczniami Chrystusa. Tak było zwłaszcza w okresach utrzymujących się prześladowań chrześcijaństwa, gdy sama decyzja zmiany religii i opowiedzenia się za Chrystusem była z zasady równoznaczna z gotowością złożenia życia za pozostawanie w wierności Chrystusowi. Takie małżeństwa i rodziny decydowały się tym samym na bardzo poważne traktowanie decyzji pójścia odtąd za Chrystusem drogą ukazaną przez Niego w „Ośmiu Błogosławieństwach” na Górze (Mt 5,3-12) i konsekwentne wprowadzanie w życie całego Dekalogu.

Takie małżeństwa stawały się spontanicznie, wraz ze swymi rodzinami, prawdziwymi ‘Kościołami Domowymi’. Wszyscy domownicy, pod przewodem ojca i matki rodziny, dbali o konsekwentne pogłębienie swych wiadomości religijnych i stałe zacieśnianie swego osobistego zjednoczenia z Chrystusem. Cały dom zdawał sobie sprawę z radykalizmu Ewangelii, z którą nie sposób pogodzić dotychczasowego stylu życia w grzechu, w niezastanawianiu się nad sensem życia i nieuniknionymi pytaniami ludzkiego życia, na które kult bożków pogańskich nie był w stanie ukazać zadowalającej odpowiedzi.

(28 kB)
Dziecko wyszeptuje ojcu w najwyższym zaufaniu wprost do ucha swoją najściślej osobistą wielką tajemnicę ...

Konsekwentnie zaś, takie małżeństwa i rodziny, wraz z całym ‘domem’ w szerokim tego słowa znaczeniu, stawały się z zasady kwitnącymi ‘Kościołami Domowymi’. Skoro samo przyjęcie wiary i Chrztu świętego pozwoliło im przełamać barierę lęku o własne życie, szczególnie gdy żyć im przyszło w środowisku otaczających ich agresywnych wyznawców czy to politeizmu, czy judaizmu, czy – jak się później nierzadko zdarzało: wyznawców chrześcijaństwa nie-Apostolskiego, którzy niejednokrotnie nawracali do swojego odszczepieństwa ‘na siłę’ uczniów Chrystusa utrzymujących żywotną więź wiary i postępowania moralnego z Piotrem aktualnych czasów, nic dziwnego, że domy te stawały się prawdziwymi oazami życia Bożego, rozkwitającego w ich ‘Kościele Domowym’.

W domach tych rozwijało się tym samym spontanicznie życie sakramentalne. Chodziło nie tylko o przygotowanie czy to dorosłych, czy już dzieci i niemowląt do Sakramentu Chrztu świętego, lecz przede wszystkim o regularne korzystanie z Sakramentu Eucharystii, oraz w miarę potrzeby z Sakramentu Pojednania.
– Rodziny te nie wyobrażałyby sobie, żeby można było nie przyjąć w odpowiednim czasie Sakramentu Bierzmowania. Z kolei zaś każde wstąpienie w przymierze małżeńskie uznawały one spontanicznie jako możliwe jedynie jako zawierane „w Panu” (1 Kor 7,39). W takich rodzinach czyniono zawsze wszystko, żeby nie było sporów i wzajemnej niezgody, a otoczenie nie-chrześcijan było nierzadko zmuszone uznać wysokie morale owego ‘Kościoła Domowego”, które w razie potrzeby udostępniało większe pomieszczenia swoje z radością na potrzeby czy to sprawowania kultu religijnego, czy katechizacji i ewangelizacji.

Innymi słowy jeśli jakieś małżeństwo i rodzina miały zasługiwać na wyróżniający tytuł ‘Kościoła Domowego’, rozwijało się tam konsekwentnie życie przede wszystkim Eucharystyczne, z którego rodzi się zarówno Kościół ‘Wielki’, jak i ‘Kościół-w-miniaturze’. Działo się to równolegle z uwydatniającymi się w takim domu pozostałymi przymiotami, które cechują Kościół ‘Wielki’, ale tym samym na zasadzie analogii stają się cechami charakterystycznymi dla domu-rodziny jako ‘Kościoła Domowego’.

(6.2 kB)

6. Słuchanie i czynienie
Słowa Bożego
w ‘Kościele Domowym’

Kolejnym przymiotem, jakim odznaczał się każdorazowy ‘Kościół Domowy’ jako żywa komórka i cząstka Kościoła ‘wielkiego’, to nie tylko „słuchanie Słowa Bożego”, ale i jego rzeczywiste „zachowanie-czynienie” (Łk 11,28). Nie można być autentyczną, żywotną cząstką Kościoła ‘Wielkiego’, gdyby członkowie danego małżeństwa-rodziny nie wprowadzali w czyn ‘uczynków miłosiernych co do ciała i co do duszy’ (zob. wyż.: Uczynki miłosierne względem ciała – i tamże zaraz niż., uczynki co do duszy). Stają się one spontaniczną odpowiedzią na ukazany przez Chrystusa styl miłowania „tak jak Ja was umiłowałem, żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie” (J 13,34; 14,12; 1 J 3,14).
– Taka miłość bliźniego niesie ze sobą – jeśli tak się złożą okoliczności – gotowość złożenia nawet życia własnego dla dobra bliźniego:

„Nikt nie ma większej miłości od tej,
gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich ...” (J 15,13; por. 1 J 3,16).

Nic dziwnego, że prawdziwy dom, którego członkowie pragnęli przeżywać swoją komunię małżeńsko-rodzinną jako rzeczywistość ‘Kościoła Domowego’, był otwarty na przyjmowanie i ugoszczenie wędrowców, przybyszów, łącznie z wszelkimi wymogami, związanymi z takimi posługami, które łatwo mogły stawać się bardzo uciążliwe, nierzadko ryzykowne. A wszystko zgodnie z poleceniem samego Pana:

„... Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25,35n).

Swoisty komentarz i dopowiedzenie dostosowane do współczesnych potrzeb i współczesnych uwarunkowań religijno-kulturowych podaje Jan Paweł II w końcowej części swego ‘Listu do Rodzin(1994 r.), zatytułowanej charakterystycznie: „... przyjęliście Mnie” (LR 22). Jan Paweł II przedstawia w tym fragmencie owego Listu do Rodzin obraz Sądu Ostatecznego z przyjęcia, względnie nie-przyjęcia potomstwa, z którym, jako niekiedy „odrzuconym” utożsamia się sam Jezus.
– Ojciec święty mówi w tym wypadku nie tylko o poszczególnych małżeństwach-rodzinach, ale odnosi te słowa wyraźnie i imiennie również do odnośnych „instytucji społecznych, rządów i organizacji międzynarodowych”  (LR 22: końcowe fragmenty).

Prostą konsekwencją tego wymogu „pójścia za Chrystusem”  i „zaparcia samego siebie, wzięcia co dnia krzyża swego i naśladowania Chrystusa” (por. Łk 9,23) – staje się radykalny wymóg „miłowania nieprzyjaciół” i przebaczenia im. Cecha ta, którą musi się odznaczać Kościół ‘wielki’-powszechny, musi nie mniej wyraziście charakteryzować ‘Kościół-w-miniaturze’ – ten domowy.

Wymóg ten jest w Ewangeliach i Listach Apostolskich bardzo wyraziście podkreślony. Odnośne słowa Jezusa o ‘miłości nieprzyjaciół’  zanotował m.in. w odrębnym fragmencie Łukasz (Łk 6,27-36) i Mateusz (Mt 5,43-48).
– Sam przede wszystkim Jezus ukazał na sobie niepodważalny i niezaprzeczalny przykład takiego stylu odnoszenia się do swych nieprzyjaciół, gdy nie tylko przebaczył wszystkim swoim katom, ale nawet usprawiedliwiał ich winy przed Obliczem Ojca (Łk 23,34).

Wymownym przykładem wprowadzenia tego trudnego wymogu ‘nowości Ewangelicznej’  w życie jest postawa kamienowanego Szczepana. Modlił się on, ginąc pod stosem i ciosami spadających na niego kamieni:

„... ‘Panie Jezu, przyjmij ducha mego’!
A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno:
‘Panie, nie poczytaj im tego grzechu’.
Po tych słowach skonał” (Dz 7,59n).

Wszystkimi wymienionymi i podobnymi cechami musi wyraźnie promieniować to małżeństwo i ta rodzina, która chciałaby stać się ‘Kościołem Domowym’. Dopiero tak przeżywane małżeństwo i komunia rodzinna pozwalają rozwijać się danemu ‘domowi’ wewnętrznie w blasku łaski Chrystusa. W tej dopiero sytuacji pojawi się w zachowaniu i w sercu członków tego ‘domu’ to, co Jan Paweł II ujął w bardzo charakterystycznym, mobilizującym stwierdzeniu i zachęcie zarazem swej Adhortacji ‘Familiaris Consortio’:

„Rodzina chrześcijańska, zwłaszcza dzisiaj, jest szczególnie powołana do świadczenia o Przymierzu Paschalnym Chrystusa, poprzez ustawiczne promieniowanie radością miłowania – i pewnością nadziei, z których ma zdać sprawę:
– ‘Rodzina chrześcijańska pełnym głosem oznajmia zarówno obecne cnoty Królestwa Bożego, jak i nadzieję błogosławionego życia’ [LG 35] ...” (FC 52).

(8 kB)

D.   CHARAKTERYSTYKA
WZRASTANIA KOŚCIOŁA
‘WIELKIEGO’ A ‘KOŚCIOŁA DOMOWEGO’

(6.2 kB)

1. Akwila z Pryscyllą a Apollos

(7.7 kB)

Bardzo szczególnym przykładem spełniania jedynie pomocniczej roli w przekazywaniu treści wiary jest szereg razy w Pismach Apostolskich wzmiankowany ‘Kościół Domowy’  małżonków Pryscylli i Akwili. Widzimy ich w Rzymie, potem w Koryncie, następnie w Efezie i w Antiochii Syryjskiej. Okazywali oni swoim życiem i otwartością swojego domu wszędzie najwyższe zaangażowanie w dziele ewangelizacji.

Gdy przez jakiś czas mieszkali w Efezie, przysłuchiwali się przybyłemu Żydowi z Aleksandrii imieniem Apollos, który doskonale orientował się w Piśmie świętym, a jednocześnie poznał też częściowo nauczanie Jezusa Chrystusa. Akwila i Pryscylla zorientowali się, że Apollos nie poznał Ewangelii Jezusa Chrystusa ‘do końca’. Łukasz przedstawia następująco charakterystyczne zachowanie tych dwojga małżonków, przeżywających swoje małżeństwo i życie rodzinne jako ‘Kościół Domowy’  w najlepszym tego słowa znaczeniu:

„Pewien Żyd, imieniem Apollos, rodem z Aleksandrii, człowiek uczony i znający świetnie Pisma, przybył do Efezu. Znał on już Drogę Pańską, przemawiał z wielkim zapałem i nauczał dokładnie tego, co dotyczyło Jezusa, znając tylko chrzest Janowy. Zaczął on odważnie przemawiać w synagodze.
– Gdy go Pryscylla i Akwila usłyszeli, zabrali go z sobą i wyłożyli mu dokładniej drogę Bożą.
– A kiedy chciał wyruszyć do Achai, bracia napisali list do uczniów z poleceniem, aby go przyjęli. Gdy przybył, pomagał bardzo za łaską Bożą tym, co uwierzyli. Dzielnie uchylał twierdzenia Żydów, wykazując publicznie z Pism, że Jezus jest Mesjaszem” (Dz 18,24-28).

Relacja Łukaszowa jest bardzo pouczająca. Możemy się zdumiewać nad tym, jak potężnie u tych dwojga małżonków działał Duch Święty udzielanym im darem „zmysłu wiary” oraz „analogii wiary” (zob. wyż.:  Analogia wiary i zmysł wiary). Nie istniały wtedy jeszcze żadne zapisy, w oparciu o które gospodarze tego ‘Kościoła Domowego’ mogliby się dowiedzieć, jak należy się zachować w takich przypadkach: niewłaściwie przekazywanej treści wiary. Ci dwoje postąpili w stosunku do ‘uczonego’ specjalisty – w ramach udzielonego im „zmysłu wiary” z całą subtelnością i miłością bliźniego. Nie urządzili mu publicznej wymówki i nie poniżyli go w oczach słuchaczy. Oszczędzili jego dobre imię i postąpili z najgłębszym wyczuciem wiary.

Ci dwoje: Akwila i Pryscylla – nie usiłowali też odgrywać roli ‘kapłana’, skoro nim nie byli. Nie jest wykluczone, że bardziej aktywna była przede wszystkim sama Pryscylla. Łukasz znamiennie wymienia jej imię na pierwszym miejscu (Dz 18,18.26) – w przeciwieństwie do pierwszej wzmianki o nich jako świeżo przybyłych do Koryntu z Rzymu po edykcie cesarza Klaudiusza (rok 49) zabraniającego Żydom zamieszkiwać w Rzymie (Dz 18,1n). Wspomniani małżonkowie dali wtedy Pawłowi – w Koryncie – nie tylko schronienie, lecz przyjęli go również do pracy w swym rzemiośle przy wyrabianiu namiotów – aż do przybycia Sylasa i Tymoteusza, co pozwoliło Pawłowi oddać się wyłącznie nauczaniu (Dz 18,5).

Pamiętamy też, iż Paweł zakazywał kobiecie przemawiania w czasie sprawowania liturgii:

„Kobieta niechaj się uczy w cichości z całym poddaniem się.
Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem,
lecz chcę, by trwała w cichości ...” (1 Tm 2,11n).

Czym innym było natomiast wspomniane przez Łukasza owo: „... zabrali go z sobą i wyłożyli mu dokładniej Drogę Bożą” (Dz 18,26). Na tym właśnie polegała niezastąpiona rola czy to Akwili, czy tym bardziej Pryscylli. Musiała to być kobieta wielorako uzdolniona, bardzo przedsiębiorcza, która poza tym całą sobą umiłowała „Drogę Bożą” (Dz 18,26), czyli Ewangelię Syna Bożego ukrzyżowanego, zmartwychwstałego.

(6.2 kB)

2. Rzeczywiste zaangażowanie
w ewangelizację

(7.7 kB)

a. Nieustraszony przykład Apostołów
i pierwszych uczniów

Wspominaliśmy już parokrotnie o zaangażowaniu ‘Kościoła Domowego’ w dzieło ewangelizacji. Wypada przyjrzeć się temu aspektowi bliżej. Cechą tą: duchem misyjnym, winni odznaczać się przede wszystkim oboje małżonkowie, właściciele danego Domu-Kościoła, tzn. ci dwoje określeni małżonkowie wraz z ich rodziną.

Jest rzeczą zrozumiałą, że dzieci wpatrują się bezsłownie w styl życia rodziców. Jeśli małżonkowie-rodzice są pełni Ducha Bożego, życie ich świadczy o „przymierzu paschalnym Chrystusa, poprzez ustawiczne promieniowanie radością miłowania i pewnością nadziei, z których ma zdać sprawę” (FC 52). Bijąca z ich przejrzystego sumienia radość w Duchu Świętym działa przyciągająco na innych i staje się zachętą do otwarcia się na tego samego Chrystusa, Syna Bożego ukrzyżowanego – zmartwychwstałego, który przez swoją krew oczyszcza ludzkie sumienia z grzechów, nadaje życiu sens i konsekwentnie nadzieję, za którą tęskni ludzkie serce.

Nic dziwnego, że w takich warunkach pojawia się u tego, kto uwierzył-zawierzył miłości – od wewnątrz rodząca się potrzeba dzielenia się osiągniętą pewnością nadziei z tymi, którzy jej nie posiadają. Taka postawa cechuje wszystkich Apostołów Jezusa Chrystusa. Gdyby ich zawierzenie Chrystusowi nie wypływało z najgłębszego przekonania wiary i doświadczenia Chrystusa – tak ukrzyżowanego, jak i zmartwychwstałego, nie głosiliby Chrystusa i nie narażaliby swego życia. Trudno oddać życie i narażać się na tortury dla ... utopii!

Tymczasem oni prawdziwie „wiedzieli, komu uwierzyli-zawierzyli” (por. 2 Tm 1,12; 1 J 1,1nn). Jedynie dlatego stali się zdolni rzucić na szalę wszystko: swój dom, majątek, i w końcu siebie samych. Życiem ich stała się miłość Chrystusa, który pierwszy dla nas i naszego zbawienia oddał życie na krzyżu, by potem zmartwychwstać i jako Bóg-Człowiek ofiarować nam życie wieczne.

Dla tego zatem Chrystusa oraz dokonanego przez Niego odkupienia pragnęli obecnie ci dwoje, właściciele swego Domu: Kościoła-Domowego, pozyskać z kolei innych ludzi, nie szczędząc w tym celu wysiłków, a nawet cierpień. Dla tegoż Chrystusa stali się zdolni łączyć swoją więź małżeńską, przeżywaną wciąż „w Panu” (1 Kor 7,39) czyli jako Sakrament małżeństwa – z zaangażowaniem w odpowiedzialność za ewangelizację, której błogosławionych owoców przede wszystkim sami na sobie doznali.

Możemy podziwiać radość w Duchu Świętym tych Sług Słowa, gdy ‘dla Chrystusa’ zdołali nie tylko wygospodarować miejsce w swym domu, umożliwiając dla gromadzącego się u siebie ‘Kościoła Bożego’ sprawowanie Eucharystii i głoszenia Słowa Bożego, ale również gdy sami mogli cierpieć prześladowanie i cierpienia z tego właśnie powodu.

Nie jest wykluczone (chociaż pewności co do tego nie mamy), że ci dwoje, o których dopiero co była mowa: Akwila wraz z Pryscyllą, zginęli śmiercią męczeńską – być może w Efezie. Mogło się to wiązać z ich interwencją w sprawie czy to uwięzionego, czy zagrożonego św.Pawła (zob. echo tych wydarzeń: Dz 19,23; 1 Kor 15,32; 2 Kor 1,8n).

Jedno jest pewne: Akwila i Pryscylla, sami działający z najgłębszego przekonania wiary w Chrystusa, Boga-Człowieka i Odkupiciela, nie ograniczyli się do przeżywania samego tylko własnego małżeństwa i pracy zarobkowej dla utrzymania rodziny. Miłość do Chrystusa przynaglała ich do wzięcia odpowiedzialności również za tę cząstkę Mistycznego Ciała Chrystusa, w której kręgu sami się znaleźli (zob. rozważanie środowej audiencji Benedykta XVI o Prysce-Akwili, z 9.II.2007: Małżonkowie Pryscylla i Akwila).


(10 kB)
Przepiękne ujęcie: z sąsiednich apartamentów bloku spoglądają na siebie: wielki człowiek - i kot: obaj ciekawi, co to z tego dialogu wyniknie. Czy długo będą patrzeć na siebie bez zmrużenia oka?

Ci dwoje: Akwila i Pryscylla, podobnie jak wszyscy pozostali nawróceni czy to spośród dotychczasowego Judaizmu, czy z pogaństwa, mogli niemal na co dzień chłonąć styl życia ucznia Chrystusowego z obserwacji czy to Apostołów, czy innych uczniów tegoż ‘Mistrza z Nazaretu’: ukrzyżowanego, a przecież zmartwychwstałego. Uczniowie Chrystusa stawali się w pełnym tego słowa znaczeniu Jego świadkami. Poczynając niemal od najbliższych dni po Zstąpieniu na nich przyobiecanego przez Chrystusa Ducha Świętego, życie ich stawało się jednym pasmem narażania się nawet na okrutną śmierć dla zaświadczenia Prawdy Bożego Objawienia:

„... Bo my nie możemy nie mówić tego,
cośmy widzieli i słyszeli” (Dz 4,20).

Św. Łukasz upamiętnił postawę Apostołów, gdy niedługo po Zielonych Świątkach zostawali przez członków Sanhedrynu w Jeruzalem kolejny raz uwięzieni „dla Chrystusa”, a w końcu skazani na biczowanie. Apostołom została wymierzona ta niesprawiedliwa, dotkliwa ‘kara’ – pomimo uprzedniej wyważonej interwencji Gamaliela na ich korzyść:

„A przywoławszy Apostołów kazali ich
[= gremium Sanhedrynu]
ubiczować
[zapowiedział to swym uczniom za swego życia sam Jezus: Mt 10,17]
i zabronili im przemawiać w Imię Jezusa – a potem zwolnili.
– A oni odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla Imienia Jezusa.
Nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie” (Dz 5,40n).

Nie ulega wątpliwości, że postawa Apostołów, pełna pogody serca, które było najgłębiej przekonane o Chrystusie – ukrzyżowanym, ale zmartwychwstałym, ponadto zaś ich serce przebaczające nieprzyjaciołom i oprawcom, dodawała otuchy w Duchu Świętym pozostałym uczniom Chrystusa dla ponoszenia zarówno szykan, jak i przesłuchiwań, czy równie niesprawiedliwych kar dla potwierdzenia swej więzi z Chrystusem, któremu zawierzyli „na życie, na śmierć – i to, co się stanie po śmierci...”.

(7.7 kB)

b. Wewnętrzne przynaglenie
Szawła-Pawła by głosić Ewangelię

Tym bardziej promieniowała taka postawa z niezłomnie Chrystusowi oddanego Apostoła Narodów – św. Pawła. Paweł zdawał sobie doskonale sprawę, jaki zaciągnął ‘dług’ wobec Chrystusa, którego w młodości z całą anty-gorliwością w Jego uczniach ścigał i prześladował:

„... Gdy jeszcze wyznawałem Judaizm,
jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży
i usiłowałem go zniszczyć ...” (Ga 1,13).

Jezus upatrzył go sobie jako „naczynie wybrane” (Dz 9,15; tak powinien brzmieć przekład zwrotu hebrajskiego, który u Łukasza brzmi po gr.: ‘ponieważ naczyniem wybrania moim jest on’). W odpowiednim momencie – działo się to pod Damaszkiem (Dz 9, 3nn), objawił mu się Jezus osobiście i dał mu siebie poznać. To osobiste spotkanie stało się momentem zwrotnym w jego życiu. Wracał on do tego wydarzenia wielokrotnie w dalszym swoim życiu. Przedstawił je m.in. jeszcze raz jako więzień w swojej mowie obronnej przed królem Agryppą (był królem Żydów od 53 do ok. 100 r.) w Cezarei, gdzie się odwołał do wyroku cesarza w Rzymie.

Paweł przemówił wtedy, w ramach samoobrony, w obecności króla i jego dostojnych gości:

„ ... W południe ... ujrzałem światło z nieba, jaśniejsze od słońca ...
Kiedyśmy wszyscy upadli na ziemię, usłyszałem głos ...:
Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? ... – Ukazałem się tobie po to, aby ustanowić cię sługą i świadkiem tego, co zobaczyłeś, i tego, co ci objawię ... ... abyś otworzył [poganom] oczy i odwrócił od ciemności do światła, od władzy szatana do Boga. Aby przez wiarę we Mnie otrzymali odpuszczenie grzechów i dziedzictwo ze świętymi’.
– Temu widzeniu z nieba nie mogłem się sprzeciwić ...” (Dz 26,13-19).

Siłą przekształcającą jego wewnętrzną postawę stało się dla Pawła osobiste spotkanie tego Jezusa, którego dotąd – w niewiedzy tego, Kim Jezus rzeczywiście jest (zob. 1 Tm 1,13: „ponieważ działałem z nieświadomości, w niewierze”) – zapamiętale prześladował.
– Obecnie Paweł przekonał się ‘na własnej skórze’, że tenże Jezus właśnie jego, swego bezlitosnego prześladowcę, umiłował.

Toteż pisze w Liście do Galatów, obałamuconych przez nie mających misji apostolskiej „ludzi, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusa” (Ga 1,7). Wyznaje przy okazji o sobie samym, że gdy zobaczył Jezusa jakim On Jest, musiał w jednej chwili totalnie zmienić swoje dotychczasowe nastawienie:

„Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus.
Choć nadal prowadzę życie w ciele,
jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego,
który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie.
Nie mogę odrzucić łaski danej przez Boga ...” (Ga 2,20n).

Przekonujemy się jeden raz więcej, że rolę decydującą w życiu odgrywa „miłość”. Ta która jest oddaniem siebie – aż do złożenia swego życia w darze dla tego umiłowanego.
– Jak się okaże w życiu Odkupiciela, złożenie siebie w ofierze zmierza do jednego celu: żeby ten umiłowany mógł stać się uczestnikiem życia – wiecznego – „w Domu Ojca” (J 14,2n).
Przekonanie, że ja osobiście zostałem w taki sposób przez kogoś umiłowany, wyzwala energię miłości, która staje się wierna w odpowiedzi miłości – na miłość doznawaną.

Wypada przytoczyć to ponownie spontaniczne słowa św. Jana Pawła II, wygłoszone do zgromadzonej młodzieży w Krakowie na ‘Skałce’ – w czasie jego Trzeciej Pielgrzymki do Polski (1987 r. – zob. wyż.: Uzdolnienie ku ‘Przebiciu się’):

„... Pamiętam, że kiedy byłem młody tak jak wy – i czytałem Ewangelię, to dla mnie najsilniejszym argumentem za prawdziwością tego, co czytałem, było to, że tam nie ma żadnej taniej obietnicy. Mówił swoim uczniom prawdę zupełnie surową: nie spodziewajcie się, żadne królestwo z tego świata, żadne siedzenie po prawicy i po lewicy w znaczeniu urzędów tego przyszłego, mesjańskiego króla.
Potem Zmartwychwstanie da wam siłę, da wam moc Ducha Świętego, że potraficie przed światem dawać świadectwo temu Ukrzyżowanemu. Ale żadnej taniej obietnicy. Na świecie ucisk mieć będziecie.
Mnie to bardzo przekonywało, ponieważ normalnie ludzie starają się pociągać innych obietnicami...
... To jest nieskończony dar – Eucharystia, Chrystus. Jednocześnie jest to dar najgłębiej zobowiązujący ..., przez co nam daje siłę przebicia.
Bo tak jest skonstruowany człowiek. Człowiek jest mocny ... świadomością celów, świadomością zadań, świadomością powinności, a także i świadomością tego, że jest miłowany.
Dlatego żebym się mógł przebić, muszę mieć pewność, że jestem miłowany.
Eucharystia to jest przede wszystkim ta świadomość: jestem miłowany, ja jestem miłowany. Ja, taki jaki jestem. ...
Miłuje mnie, ‘umiłował mnie i wydał samego siebie’, jak napisał św. Paweł. Umiłował mnie, Pawła.
A on wiedział, jakie miał długi w stosunku do Tego, który go umiłował.
Każdy z nas może to o sobie powtórzyć, każdy z nas się może w podobny sposób rozliczyć, mówiąc ‘umiłował mnie’.
– Powiedziałbym, że ta ‘siła przebicia’, która tak bardzo jest wam potrzebna, zaczyna się od tej świadomości, że mnie umiłował. Jeżeli mnie ktoś miłuje, jestem silny” (Jan Paweł II, Trzecia Pielgrzymka do Ojczyzny, Kraków, Spotkanie z młodzieżą, 10.VI.1987).

Paweł mógł powiedzieć z pełnym pokryciem w rzeczywistości swego nieustannie narażającego się życia:

„Odtąd niech już nikt nie sprawia mi przykrości:
przecież ja na ciele swoim noszę blizny,
znamię przynależności do Jezusa” (Ga 6,17).

Nie dosyć, że całe jego życie było ciągłym narażaniem się na jego utratę „dla Chrystusa” z powodu zasadzek i zamieszek wzniecanych czy to przez pogan, czy tym bardziej Żydów (zob. np. 2 Kor 11,23-28), musiał on raz po raz stawiać czoła podstępnym działaniom i oskarżeniom ze strony rzekomych uczniów Chrystusa, którzy czynili wszystko, by pomniejszyć jego autorytet Apostoła (zob. np. 2 Kor 11,13nn.26; Flp 1,15-18; itd.).

Mimo wszystko tenże Paweł, który był już tak wiele razy uwięziony ‘dla Chrystusa’ i tak wiele przecierpiał tortur dla Niego, pisze z więzienia Mamertyńskiego w Rzymie – zapewne na krótko przed swą śmiercią męczeńską (ok. r. 67), z pełnią wewnętrznego pokoju i w poczuciu spełnionego powołania jako Apostoła Narodów:

„... Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę,
a chwila mojej rozłąki nadeszła.
W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem.
Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości,
który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia,
a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego” (2 Tm 4,6nn).

(11 kB)
Oto przykład osobistego zaangażowania w wolontariat wśród dzieci na misjach.

Gdy Paweł był jeszcze w pełni sił, wyrażał kierujący nim jakoby wewnętrzny imperatyw głoszenia Słowa Bożego bez względu na związane z tym ryzyko narażania życia w słowach:

„Biada mi,
gdybym nie głosił Ewangelii ! ...” (1 Kor 9,16).

Słowa te nie były świadectwem zewnętrznego przymusu, lecz wyrazem wewnętrznej, z miłości oddania płynącej potrzeby serca, by dzielić się doznaną łaską: poznania Chrystusa, o którym mógł powiedzieć tylko to jedno:

„Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus,
a umrzeć – to zysk” (Flp 1,21).

Żył świadomością, że Chrystus go sobie ... w tak drastyczny, a kochający sposób – ‘zdobył’:

„Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę ...
ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego.
Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim – nie mając mojej sprawiedliwości ..., lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa ... opartą na wierze –
przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania,
jak i udziału w Jego cierpieniach ...
– Nie mówię, że już to osiągnąłem i już się stałem doskonałym,
lecz pędzę, abym też to zdobył,
bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa” (Flp 3,7-12).

Innym zaś razem pisał o sobie w odpowiedzi tym, którym nie sposób było dogodzić

„... Jeśli bowiem odchodzimy od zmysłów – to ze względu na Boga,
jeżeli przytomni jesteśmy – to ze względu na was.
– Albowiem miłość Chrystusa przynagla nas, pomnych na to,
że skoro JEDEN umarł za wszystkich, to wszyscy pomarli.
A właśnie za wszystkich umarł Chrystus po to,
aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego,
który za nich umarł i zmartwychwstał ...” (2 Kor 5,13nn).

(7.7 kB)

c. Przynaglenie wewnętrzne
właścicieli Kościoła Domowego
do Ewangelizacji

To co obserwujemy ze zdumieniem i zachwytem u Apostoła Narodów, przeżywali na swój sposób każdorazowi małżonkowie i ich domownicy, gdy dom ich stawał się ‘Kościołem Domowym’. Bo i oni żyli najgłębszym przekonaniem wiary w tego Chrystusa, któremu i oni pozwolili się „pochwycić-zdobyć” (Flp 3,12), jak to bardzo trafnie wyraził Paweł w swym Liście do szczególnie przez siebie umiłowanej gminy chrześcijańskiej w Filipach.

Ta właśnie ‘gmina’ : Filippi w Grecji, był to jedyny Kościół lokalny, któremu niejako ‘wolno’ było wspomagać Pawła nawet materialnie. Paweł widocznie nigdzie nie znajdywał tak bardzo otwartych i szczerych serc, jak właśnie u Filipian – mimo jednocześnie tamże doznanych krzywd ze strony władz rzymskich (Dz 16,19-40). Ale doznane tam zniewagi i cierpienia przyczyniły się jedynie do tym większego wzajemnego związania. Toteż Paweł pisał do nich:

„Przeto, bracia umiłowani, za którymi tęsknię –
radości i chwało moja! – tak stójcie mocno w Panu, umiłowani!
... Ja bowiem nauczyłem się wystarczać sobie w warunkach, w jakich jestem. Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia.
– W każdym razie dobrze uczyniliście, biorąc udział w moim ucisku. Wy, Filipianie, wiecie przecież, że ... żaden z Kościołów poza wami jednymi nie prowadził ze mną otwartego rachunku przychodu i rozchodu, bo do Tesaloniki nawet raz i drugi przysłaliście na moje potrzeby.
Mówię zaś to bynajmniej nie dlatego, że pragnę daru,
lecz pragnę owocu, który wzrasta na wasze dobro ...” (Flp 4,1.11-17).

Jeśli uczniowie Chrystusa – czy to świeżo nawróceni, czy już dłuższy czas utwierdzeni w wierze w Jezusa Chrystusa, widzieli u Apostoła czy Apostołów tak całkowite oddanie sprawie ewangelizacji, nic dziwnego, że i oni nabywali odwagi w śmiałym głoszeniu Dobrej Nowiny w tych środowiskach, gdzie ich Bóg postawił. Dotyczyło to pojedynczych uczniów Chrystusa – jak np. Apollosa z Aleksandrii (Dz 18,24-28; 19,1), czy też m.in. par małżeńskich, które zawierzyły siebie i swój dom Chrystusowi, udostępniając zarazem swoje obejście rodzącej się gminie chrześcijańskiej.

Do takich szczególnie odważnych uczniów Chrystusa należały poprzednio w oparciu o relacje Łukasza w Dziejach i Listach Apostolskich wspomniane coraz inne pary małżeńskie – oraz ich ‘Kościoły Domowe’. Z wieloma z nich był m.in. Paweł związany głęboką więzią przyjaźni i jedności w Duchu Świętym. Wśród nich wyróżniali się małżeństwo Pryscylla i Akwila, którzy przenosili się w pewnej mierze w ślad za Pawłem, towarzysząc mu i wspomagając wielorako – czy to w Koryncie, czy potem w Efezie (Dz 18,18).
– Jeśli Paweł przekazuje w zakończeniu swego Listu do Koryntian, pisanego z Efezu [prawdopodobnie ok. r. 52; zob. Dz 18,18], pozdrowienia m.in. właśnie od Akwili i Pryscylli i ich Kościoła Domowego, musi to być świadectwem wysokiej klasy zaangażowania dla sprawy Ewangelizacji:

„Pozdrawiają was [zakończenie Pierwszego Listu do Koryntian] Kościoły Azji.
Pozdrawiają was serdecznie w Panu Akwila i Pryscylla – razem ze zbierającym się w ich domu Kościołem. Pozdrawiają was wszyscy bracia. Pozdrówcie się wzajemnie pocałunkiem świętym ...” (1 Kor 16,19n).

Ci dwoje: Akwila ze swoją małżonką Pryscyllą, z zawodu wyrobnicy namiotów, oddali się całymi sobą sprawie Chrystusa. Zdawali sobie zarazem sprawę z ryzyka, na jakie się narażają, zarówno głosząc Chrystusa, czy też wyjaśniając dokładniej różne aspekty Prawdy Objawienia Bożego, jak i gdy udostępniali swój dom dla celów liturgicznych.

Nie jest wykluczone, że mieli odwagę narażać się wprost na utratę życia, gdy stawali w obronie Pawła, Apostoła Narodów, ich umiłowanego Mistrza. Być może, że ponieśli śmierć męczeńską w Efezie, gdzie stanęli w obronie Pawła w czasie zamieszania wywołanego handlarzami figurek ‘Wielkiej Artemidy Efeskiej’ (Dz 19,34; zob. o tym zamieszaniu: Dz 19,24-34. – Zob. wyż.:  Nieustraszony przykład Apostołów i pierwszych uczniów – pod koniec tego fragmentu).
– W zakończeniu Listu do Rzymian pisze Paweł z Koryntu o Pryscylii i Akwili m.in. wprost:
Pozdrówcie współpracowników moich w Chrystusie Jezusie, Pryskę i Akwilę, którzy za moje życie nadstawiali swe głowy i którym winienem wdzięczność nie tylko ja sam, ale i wszystkie Kościoły [nawróconych] pogan. Pozdrówcie także Kościół, który się zbiera w ich domu ...” (Rz 16,3nn).

(11.8 kB)

RE-Lektura: cz.VII, rozdz. 2-c.
Stadniki, 23.V.2015.
Tarnów, 5.VI.2022.


(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



2. Rywalizacja wyłącznie w miłości
3. Żywotna więź z Piotrem
4. Miejsce Maryi, Matki Kościoła w ‘Kościele Domowym’
a. Wybrana przed założeniem świata
b. Macierzyństwo stające się Pośrednictwem
c. Maryja Matka-spod-Krzyża, ‘Niewiasta ...’
d. Początkowa obecność Maryi w ‘tle’
e. Matka ludzi w porządku łaski
f. Osobowe zawierzenie Maryi: Matce
5. Życie liturgiczno-sakramentalne małżeństwa-rodziny
6. Słuchanie i czynienie Słowa Bożego w ‘Kościele
Domowym’


D. CHARAKTERYSTYKA WZRASTANIA KOŚCIOŁA
‘WIELKIEGO’ A ‘KOŚCIOŁA DOMOWEGO’


1. Akwila z Pryscyllą a Apollos
2. Rzeczywiste zaangażowanie w Ewangelizację
a. Nieustraszony przykład Apostołów i Pierwszych
Uczniów

b. Wewnętrzne przynaglenie Szawła-Pawła by głosić
Ewangelię

c. Przynaglenie wewnętrzne właścicieli Kościoła
Domowego do Ewangelizacji


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Japonia: tsunami kwiecień 2011
Ryc.2. Japonia po tsunami: kwiecień 2011. Szkody
Ryc.3. Filipiny. Misjonarz-Polak, SCJ, wśród dzieci po
katechezie

Ryc.4. Dziecko szepce coś swemu ojcu do ucha
w największym zaufaniu!

Ryc.5. Obserwujący siebie sąsiedzi: człowiek i kot
Ryc.6. Wolontariuszka wśród dzieci w kraju misyjnym