(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura


(14 kB)

UWAGA: Geofizyczne wyjaśnienie Potopu:
– W latach 60-tych minionego wieku pojawiły się książki I.Velokovsky'ego o katastroficznych wydarzeniach, jakie dotknęły naszego globu już, względnie go jeszcze czekają. W latach 1990 odżyła w publikacjach geologów w nowej postaci teoria katastroficznego ‘impaktu’. Na szczególną uwagę zasługują prace A. i E. Tollmann. Wykazują oni w oparciu o dobrze uzasadnione przesłanki, że potop w skali całego globu ziemskiego istotnie miał miejsce. Przemawia za tym m.in. dendrologia [określanie wieku metodą ‘C’], która pozwala na bardzo dokładne określenie tej największej katastrofy naszego globu. Mianowicie ok. 9.550 laty musiała z ziemią zderzyć się jakaś olbrzymia kometa. Musiała ona przebiegać w pobliżu Jowisza. Wskutek siły ciążenia i bliskości słońca kometa rozpadła się na 7 olbrzymich części. Spadły one na siedmiu miejscach w różne oceany i morza, podczas gdy jej pomniejsze odłamy spadły na kontynenty. Znanych jest dotąd i zbadanych 5 takich miejsc: przy Australii, przy Chinach, Indiach [ślady chemiczne], przy Norwegii, na Oceanie między Ameryką Środkową a Hiszpanią-Afryką, oraz z południowo-zachodniej Kalifornii. Pozostałości meteorytów w tym polu rozrzutu wskazują na ten sam wiek, czyli to samo wydarzenie.
– Całościowa energia zderzenia pędzących z prędkością 180 tys. km/h meteorytów z oceanami, potwierdzona w badaniach laboratoryjnych [rzędu poniżej pół sek.] musiała sprawić, że woda została wypchnięta w postaci olbrzymiego grzyba, wyzwalając tak gigantyczną energię kinetyczną, iż pojawił się słup wodny do 100 km wysokości. Natomiast pierwszy krąg wodny, wysokości ok. 4 km, musiał się rozchodzić promieniście z prędkością 600 km/h.
– Zagrażająca katastrofa musiała dać znać o sobie już na szereg dni wcześniej – w postaci ognistych gwiazd na niebie. Żar wskutek tarcia przy wejściu w stratosferę ziemską musiał sprawić, że noc stawała się dniem wskutek maksymalnego rozżarzenia meteorytów. Gdy w 1908 r. na tundrę Syberyjską spadł nieduży meteoryt, można było w Londynie nocą czytać gazetę. Eksplozję po zderzeniu z ziemię słychać było w odległości 1000 km.
– Gdy kometa dostała się już do atmosfery ziemskiej, trzeba było dla przebycia pozostałych jeszcze ok. 80 km jedynie 2 sekund. Ponieważ zaś kula ziemska się obraca, musiała pojawić się fala wodna, która mogła z powodzeniem ‘pokryć najwyższe wzniesienia gór’ (Rdz 7,19).
– Stawia to w nowym świetle szereg wydarzeń dziejów globu. Ok. 10 tys. lat temu przeżyła ziemia okres ocieplenia i topnienia lodowców, czemu towarzyszyły wzmożone opady. Wskutek tego utworzyły się olbrzymie zbiorniki wód. W chwili zderzenia odłamów komety z ziemią powstały fale szokowe wyzwalające trzęsienia ziemi, które mogły wypchnąć nagromadzone wody, znajdujące ujście w postaci olbrzymich fontan. Pociągało to za sobą obfite opady. W ten sposób da się wyjaśnić zapisy biblijne o potopie. Cała ziemia mogła w tym czasie pokryć się wodami, które na krótki czas zalały nawet wysokie góry. I tak np. w Himalajach znaleziono muszle na wysokości 4000 m! Żeby zalać ziemię warstwą 8 km, wystarczyłyby wody tylko 1/3 mórz naszego globu.
Literatura:
Zob. do tego: Numer specjalny ‘EWIG’ 5 (1995/1-2), cały poświęcony Potopowi, zwł. str. 8. Tamże o górze Ararat (Rdz 8,4), na której międzynarodowa ekspedycja geofizyków i geologów, pod kierunkiem D. Fasolda, znalazła w odległości 32 km od szczytu Arafat na wysok. 2300 m, na górze Al-Judi, coś w rodzaju ‘arki’. Zdjęcia radarowe zlokalizowały wrak okrętu długości 172 m, szerokości 46 m, wysokości 22 m. Wspomnienia pisane związane z górą Ararat powtarzają się od zamierzchłej starożytności, począwszy m.in. od historyka Berossusa, ok. 475 przed Chr. Zob. EWIG, tamże, str. 9.


Po potopie zawiera Bóg jeden raz więcej, ponownie z własnej inicjatywy – nowe przymierze z Noem i nową Rodziną Człowieczą, której on miał dać początek. I tym razem chodzi przede wszystkim o teologiczny wymiar owego przymierza. Jest to pierwsze biblijne, szczegółowo opisane przymierze Boga ze swym Ludem.

Wypada sobie ciągle uświadamiać, że jeśli w Piśmie świętym mowa jest o ‘przymierzu’ między Bogiem a człowiekiem: mężczyzną i kobietą, w grę wchodzić może jedynie przymierze oblubieńcze, z jakim Bóg niejako wprasza się u stworzenia swojego umiłowania – i zarazem swego jakże często nieukojonego bólu. Przymierze bowiem – to miłość: osoba-dar i dopuszczenie do uczestnictwa w własnym, Bożym Życiu i własnej, Bożej Miłości. Bóg nie jest ‘zdolny’ zaproponować innej rzeczywistości jak tylko miłość oblubieńczą!

Tym samym jednak jesteśmy znowu obiema nogami w temacie niniejszej części naszej strony : sakramentalność małżeństwa. Małżeństwo bowiem, już jako pierwotny sakrament stworzenia, jest z woli Boga Stworzyciela stałą przenośnią w widzialność świata zarówno tego, co w Bogu jest tajemnicą komunii Jego wewnętrznego Życia-Miłości, jak i równolegle tajemnicą Jego naglącego zaproszenia, skierowanego do swego żywego Obrazu: mężczyzny i kobiety – do „stania się uczestnikami Boskiej natury” (2 P 1,4). To zaś jest wyrazem oblubieńczości Bożej Miłości w Jego odniesieniach do człowieka: mężczyzny i kobiety.

Na tym tle stajemy ponownie pełni zdumienia wobec stwierdzenia, że ten Bóg – Trójjedyny, chociaż ówczesny człowiek prawdopodobnie nie znał w pełni tajemnicy Trzech Osób w łonie bóstwa tego jedynego Boga, wychodzi po kataklizmie potopu – w Noem całkiem od nowa naprzeciw Rodziny Człowieczej całej: mężczyzny i kobiety. Wychodzi do człowieka dodając mu niejako nowej otuchy, by zaofiarować Rodzinie Ludzkiej ponownie przymierze – oczywiście oblubieńcze, tak jakby poprzednio nic złego się nie stało.

Zdumiewające jest m.in. stwierdzenie, że niemal doszczętnie zgładzona rodzina człowiecza, poprzednio winna nieprawdopodobnych zwyrodnień m.in. w zakresie seksualizmu, otrzymuje w ‘zawierzeniu’ Boga temu, co w nią zaszczepił dobrego (por. Rdz 1,31) w dniu stworzenia, całkiem nową szansę regeneracji poprzez od nowa podjęty pra-sakrament stworzenia, jakim było i nadal pozostanie małżeństwo.
– Niemożliwe, żeby nie taki miało sens z naciskiem udzielone błogosławieństwo dla instytucji małżeństwa jako zasadniczej części zawartego Nowego Przymierza i jego warunków:

„... Nie będę już więcej złorzeczył ziemi ze względu na ludzi ...
Po czym Bóg pobłogosławił Noego i jego synów, mówiąc do nich:
‘Bądźcie płodni i mnóżcie się, abyście zaludnili ziemię [por. Rdz 1,28].
Wszelkie zaś zwierzę na ziemi i wszelkie ptactwo powietrzne niechaj się was boi i lęka ...

Upomnę się o waszą krew przez wzgląd na wasze życie. Upomnę się o nią u każdego zwierzęcia.
Upomnę się też u człowieka o życie człowieka i u każdego – o życie brata.
Jeśli kto przeleje krew człowieka, przez człowieka ma być przelana krew jego,
bo człowiek został stworzony na Obraz Boga.
Wy zaś bądźcie płodni i mnóżcie się; zaludniajcie ziemię i miejcie władzę nad nią ...” (Rdz 8,21; 9,1n.5nn).

Następuje uroczyste zawarcie przymierza, przypieczętowane – zgodnie z powszechnie w takich sytuacjach przyjętym prawem zwyczajowym określonym znakiem, który ma je na zawsze przypominać:

(7.1 kB)
Kolejna uroczystość w Watykanie. Ojciec Święty pozdrawia i błogosławi ze swojego fotelu. Pozdrawia i jest do dyspozycji Chrystusa swego Pana - oraz Ludu Bożego, coraz trudniej słowem mówionym. Pozostaje uśmiech pełen serca i kontakt samą swoją obecnością. I jeszcze: dalsza pełnia aktywności pisarskiej. Umysł Jana Pawła II pracuje z najwyższą jasnością aż do ostatka.
– Fragment ze STRONY o cierpieniach Jana Pawła II: „CHRYSTUS jednakże przynosi odpowiedź na sens cierpienia. Daje ją nie samym swoim nauczaniem: Dobrą Nowiną, ale przede wszystkim własnym cierpieniem, które z tym nauczaniem, z Dobrą Nowiną scalone jest w sposób organiczny i nierozerwalny. Jest to jakby ostatnie, syntetyczne słowo tego nauczania: Nauka Krzyża. Chrystus wybiera to, co słabe i głupie, a co przewyższa ludzką mądrość i poczucie siły. Wstępując w prawdę cierpienia, wypowiada przez nie całą prawdę miłości. Paradoks krzyża, to, co jest znakiem klęski i uznawane jest za zło, dla Chrystusa staje się instrumentem przełamania zła i największą prawdą życia. Cierpienie osiągnęło swój zenit w męce na Kalwarii. Zostało na zawsze związane z miłością. Chrystus sięgnął korzeni zła i negacji, aby stamtąd wyprowadzić życie i dobro. Krzyż Chrystusa jest przełomem: przez cierpienie dokonało się Odkupienie, ale wraz z tym samo cierpienie zostało odkupione. Na krzyżu Zbawiciel osiągnął pełnię swego posłannictwa: spełnił wolę Ojca i spełnił siebie. -- W spełnianiu swych obowiązków biskupa Rzymu i następcy św. Piotra papież dźwiga na sobie krzyż sędziwego wieku, zamachu na swe życie, ból po niezbyt udanej operacji bioder i chorobę Parkinsona. Głosi Ewangelię cierpienia, mocno wsparty o swój papieski pastorał z wizerunkiem ukrzyżowanego. Papież nie przejdzie na żadną emeryturę. Zresztą emerytura - to pojęcie obce w przypadku kogoś, kto życie przeżywa w łączności z tym, co głosi i w co wierzy. Dla niego osoba i misja to jedno. - Od niejednego już schorowanego i udręczonego człowieka słyszałem: ten papież pomaga mi żyć i nie narzekać. Kościół i świat otrzymują w nim szczególne pouczenie o paradoksie ludzkiej egzystencji: im bardziej się ją straci, tym więcej się w niej zyska. Na powtarzane kolejny raz w mediach pogłoski o jego rychłym ustąpieniu papież odpowiada jak wierzący uczeń Chrystusa: z krzyża się nie schodzi, z krzyża jest się zdjętym” (zob.: ks. Robert Skrzypczak:
http://arch.rzeczpospolita.pl/a/rz/2005/03/20050325/200503250216.html ).

„... ‘Ja, Ja zawieram przymierze z wami i z waszym potomstwem, które po was będzie; z wszelką istotą żywą, która jest z wami...
Zawieram z wami przymierze tak, iż nigdy już nie zostanie zgładzona żadna istota żywa wodami potopu i już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię’.
– Po czym Bóg dodał: ‘A to jest znak przymierza, które Ja zawieram z wami i każdą istotą żywą, jaka jest z wami, na wieczne czasy: łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną i ziemią. A gdy rozciągnę obłoki nad ziemią i gdy ukaże się ten łuk na obłokach, wtedy wspomnę na moje przymierze, które zawarłem z wami ...
– Gdy zatem będzie ten łuk na obłokach, patrząc na niego, wspomnę na przymierze wieczne między mną i wszelką istotą żyjącą w każdym ciele, które jest na ziemi ...’ ...” (Rdz 9,9n.12-16).

Znamienne jest z jednej strony to hojne Boże błogosławieństwo związane z pierwotnym sakramentem stworzenia, jakie Bóg ustanowił i związał w chwili stworzenia z małżeństwem. Sam Bóg, Stworzyciel zróżnicowania w płciowości w tej samej człowieczej naturze, nadał jej zarazem ściśle określony sens. Ludzkie ciało w właściwej mu, przez Boga stworzonej męskości i kobiecości, ma pełnić rolę stałego znaku. Ciało winno być znakiem cielesności nie jako ‘przedmiotu-do-wyżycia-się’. Ciało, uzdolnione do komunii osób i stąd nieodstępnie podniesione do godności żywego Obrazu Boga, ma być w świadomości poszczególnego człowieka „ciałem objawiającym człowieka” (MiN 40). Lub inaczej: ma to być „ciało, które wyraża osobę” (MiN 59).

Z tak stworzonym ludzkim ciałem w jego męskiej i żeńskiej oczywistości Bóg związał dwojaki sens. Ciało będzie nadal odwiecznie spełniało dwojaki sens:

(0,14 kB)  Z jednej strony będzie ono uzdolnione do wyrażania sensu oblubieńczego. Tu będzie się mieściła tajemnica ludzkiej miłości, której wyrazem będzie m.in. małżeńskie „dwoje-jednym-ciałem”, czyli uzdolnienie mężczyzny i kobiety do wyboru życia w komunii małżeńskiej.

(0,14 kB)  Z drugiej strony podtrzymuje „miłująca Wszechmoc Stwórcy” uzdolnienie ludzkiego ciała do wyrażania jego sensu rodzicielskiego. Staje się to wtedy, gdy „jedność dwojga” zaowocuje życiem, czyli przekazaniem daru życia nowej ludzkiej osobie.

Z drugiej strony uwydatnia Bóg w swym nowym przymierzu z Noem i jego potomstwem, czyli Rodziną Człowieczą całą [uniwersalizm przymierza; w przeciwieństwie do przymierza zawartego za pośrednictwem Mojżesza, zawężonego do Izraela], niezwykle mocno godność i nienaruszalność ludzkiego życia. Tutaj, w ramach tzw. „Praw Noego” [= warunki zawieranego przymierza Boga z nową ludzkością: Rdz 9,2-6], stajemy również wobec teologicznego motywu, którym uzasadniony jest zakaz przelewania krwi ludzkiej. Jest to tekst prawniczy zupełnie bezprecedensowy. W zasadzie nigdzie indziej nie spotykamy się z uzasadnieniem słuszności Bożego przykazania.

Bogu, który jest Miłością, czyli z istoty swej niezdolny życzyć i wyrządzić zło, należy zaufać, że kocha również wtedy, gdy nagląco nakaże i oczekuje czegoś, co się wiąże z trudem. Stąd też Boże przykazania są sformułowane w stylu tzw. ‘apodyktycznym’ – jako nakazy-zakazy Boże pozbawione dodatkowego uzasadnienia. Bóg nigdy nie podejmuje dyskusji na temat słuszności czy niesłuszności wydanego przez siebie przykazania. Również przykazanie V-te brzmi krótko, apodyktycznie; nie jako wymuszenie działania, ale jako poważny nakaz-zakaz: „Nie będziesz zabijał” (Wj 20,13; Pwt 5,17; Mt 5,21).

Na tym tle zdumiewa wspomniany fakt nie tylko teologicznego uzasadnienia zakazu zabijania człowieka, ale i głębia ukazanego tu motywu teologicznego zakazu przelewania ludzkiej krwi:

„Jeśli kto przeleje krew człowieka,
przez człowieka ma być przelana krew jego,
bo na Obraz Boga uczynił [On] człowieka” (Rdz 9,6; przekł. z hebr.).

Słowo-Boże-Pisane ukazuje tu, że naruszenie ludzkiego życia jest równoznaczne z najgłębszym możliwym zaatakowaniem samego Boga. Bóg bowiem jest Bogiem życia – i oczywiście miłości. Naruszenie życia człowieka, który jest żywym Obrazem Boga, jest bezpośrednim naruszeniem samego Boga, na którego „Obraz i Podobieństwo’ (Rdz 1,26n; 9,6) człowiek – mężczyzna i kobieta został stworzony.

Ukazany w tym fragmencie Słowa-Bożego-Pisanego motyw dotyczy oczywiście nie tylko bezpośredniego zabójstwa kogokolwiek z ludzi, ale całej obszernej dziedziny odniesień międzyludzkich: wszystkich grzechów popełnionych przeciw miłości bliźniego. Nic dziwnego, że uczeń umiłowany Chrystusa wyrazi się kiedyś w swym Liście:

„My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci – do życia,
bo miłujemy braci.
Kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci.
Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą,
a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia – wiecznego ...” (1 J 3,14n).

Nie ulega wątpliwości, że w całkiem szczególny sposób odnoszą się te słowa do małżeństwa i rodzicielstwa. Cały kontekst ‘Praw Noego’ skupia się na małżeństwie i przekazywaniu przymierza jakie Bóg zawarł z rodziną człowieczą całą – z pokolenia na pokolenie. Jakżeż miałby Bóg przymierza nie upomnieć się o „krew człowieka” przelaną w jakikolwiek sposób przez małżonków i rodziców, czy jakichkolwiek osób uruchomiających swoją płciowość, po czym dochodzą do wniosku, że poczęty nowy człowiek, którego „krew przelewają”, im ‘przeszkadza’?

Bóg mówi w tym wypadku jednoznacznie, że będzie dochodził wytoczonej krwi ludzkiej nawet u zwierzęcia, które rozszarpie człowieka (Rdz 9,5a). Tym bardziej będzie to dotyczyło przypadku, gdy człowiek – zabije człowieka. W tym wypadku do zapewnienia o ‘upomnienie się’ o przelaną ludzką krew dołączona jest sankcja, jaka winna spotkać sprawcę już tu na ziemi:

Upomnę się o waszą krew przez wzgląd na wasze Życie.
Upomnę się o nią u każdego zwierzęcia.
Upomnę się też u człowieka o życie człowieka i u każdego – o życie brata.
Jeśli kto przeleje krew człowieka, przez człowieka ma być przelana krew jego,
bo na Obraz Boga uczynił [On] człowieka” (Rdz 9,5n; częściowo popr. wg hebr.).

(10 kB)

C.   BOŻA MIŁOŚĆ
W PRZYMIERZU ZAOFIAROWANYM
POPRZEZ ABRAHAMA I MOJŻESZA

(7 kB)

1. Bóg w swym Przymierzu
z Abrahamem

(6,8 kB)

W niniejszym paragrafie pragniemy przyjrzeć się z dystansu Bożym ‘wynurzeniom’ przed człowiekiem – mężczyzną i kobietą, ukazującym mniej lub więcej jawnie Boże oblubieńcze uczucia względem swego żywego Obrazu wobec kosmosu, człowieka. Nie możemy przejść obojętnie obok przymierzy, jakie Bóg zawierał kolejno z coraz inną grupą rodziny człowieczej całej. W miarę jak zbliżała się „pełnia czasu” (Ga 4,4), Bóg zawężał je do narodu swego Wybrania, a w nim do pokolenia Judy, by się skupić na rodzie Dawida.
– Jednym z potomków rodu Dawida stanie się kiedyś Syn Człowieczy, który jednocześnie będzie prawdziwym Synem Bożym. Jego Dziewiczą Matką stanie się Maryja z rodu Dawida (Mt 1,16; Łk 1,27), zaś przybranym ojcem – mąż Maryi, Józef – również z rodu Dawida.

Wypada pamiętać, że sama już myśl o tym, iż jakieś bóstwo mogłoby proponować swojemu stworzeniu zawarcie ‘przymierza’, jest czymś niewyobrażalnym. Trudno byłoby znaleźć religię, gdzie któryś z jej wyznawców miałby odwagę ukazać bóstwo jako wychodzące do człowieka z propozycją zawarcia ‘przymierza’. Myśl taka musiałaby uchodzić za szaleństwo, ale i bluźnierstwo. Wzbudzałaby też niewątpliwie przerażenie w obawie o to, jakie będą konsekwencje z racji odwagi przypisania bóstwo takiego zamiaru.

Jeśli w religii objawienia Bóg występuje z inicjatywą zaofiarowania człowiekowi przymierza z sobą, nie może ono mieć innego charakteru, jak tylko przymierza oblubieńczo-małżeńskiego.
– Któż by się jednak ośmielił przypisać takie zamierzenia samemu Bogu? A przecież kryjąca się za tą Bożą inicjatywą rzeczywistość nie może być inna. Bóg pierwszy jest miłością – nie ‘w teorii’, lecz w całym jej dynamizmie jako miłość oblubieńczo-małżeńska. Jest to oczywiście oblubieńczość na Jego Boży sposób: czysto duchowy, którego stworzenie nie przeniknie. A przecież jest ona przez to właśnie tym bardziej realna.

(3.4 kB)
Widać smutek i po ludzku mówiąc: rozpacz Jana Pawła II, który ma tyle do powiedzenia czekającym na jego słowo wiernym na Placu Piotrowym, a wymówienie każdego słowa staje się dla niego męką: dusi się, łapie powietrze, a wymówione słowa trudno zrozumieć. Oto fragment artykułu o cierpieniach Jana Pawła II, tzn. jednego z powodów jego dodatkowych cierpień i podjęcia cierpień jako zasadniczej formy świadectwa wierności Chrystusowi Odkupicielowi-z-Krzyża:
– KRZYŻ SZYDERSTWA. Jak niewielu ludzi we współczesnym świecie Jan Paweł II zdawał sobie sprawę z dramatycznego kryzysu zachodniej cywilizacji. Wielokrotnie ostrzegał przed cywilizacją śmierci, która w skrajnym egoizmie zezwalała na zabijanie poczętego życia, a później posunęła się także do prawnego zalegalizowania zabijania ludzi starych, chorych, niepotrzebnych. W 1994 r. z wielką energią zaangażował się przeciwko planom powszechnego przyjęcia prawa do aborcji w czasie Konferencji poświęconej rodzinie w Kairze. Dygnitarzom z ONZ mówił wówczas, żeby nie udawali, iż promują Rok Rodziny, gdyż w istocie ich program zasługuje na miano Roku Rozpadu Rodziny. - Ogromne protesty wzbudzała także jego nauka o etyce seksualnej. Nawoływanie do czystości, odrzucenia środków antykoncepcyjnych, gdy kultura masowa karmiła się brudem, stało się przedmiotem powszechnych drwin i złośliwych ataków medialnych. Podobnie, jak konsekwentna obrona rodziny jako naturalnego związku między mężczyzną i kobietą. W pamięci pozostaje obraz rozjuszonego tłumu gejów i lesbijek w Holandii (1985 r.), obrażających stojącego nieopodal Papieża wyuzdanymi gestami, transparentami, strojami. Podobne sceny miały miejsce także w czasie papieskiej wizyty w Niemczech w 1996 r. Jan Paweł II był wówczas ulubionym przedmiotem szyderstw w programach telewizyjnych.
– Nikogo w ostatnim czasie tak wielu nie kochało jak Jana Pawła II. Być może jednak nikt nie był przez tak wielu równie gorąco znienawidzony, wyśmiewany, publicznie lżony. Jan Paweł II wiedział, że częścią jego misji jest osobiste świadectwo krzyża i cierpienia. Dlatego kiedyś wyznał publicznie: „Zrozumiałem, że mam wprowadzić Kościół w trzecie tysiąclecie przez wieloraką działalność, ale przekonałem się, że to nie wystarcza i trzeba było wprowadzić go przez cierpienie” (Źródło: Andrzej Grajewski, Gość Niedzielny z: 2006,03-31. Zob.: http://wiadomosci.onet.pl/jp2/5169,2,1325632,2,text.html ).

Człowieka zaś, który w swej męskości i kobiecości, a nie inaczej, jest żywym Obrazem tegoż Boga, dopuszcza Bóg do komunii ze swą Miłością i swoim Życiem. Bóg wezwał go do tej komunii dlatego, że poprzez oczywistość swej męskości i kobiecości, w którą „miłująca Wszechmoc Stwórcy” wpisała oblubieńczy i rodzicielski sens ciała, jest on wezwany do przenoszenia w widzialność świata tego, co stanowi tajemnicę niewidzialnego, a gorejącego ogniska Miłości i Życia Boga, który ofiaruje swemu żywemu Obrazowi najściślejszą komunię w tym swoim Miłości-Życiu. Tym właśnie jest Boża oblubieńczość: Bóg jako Małżonek Ludu swego Wybrania – oraz poszczególnego człowieka.

Czy wybrani mężowie, pośrednicy Bożego objawienia, oraz cały Lud Boży epoki przejściowego, a obecnie definitywnego przymierza Boga z Człowiekiem – tak właśnie rozumieli niestrudzenie przez wieki zawierane i wznawiane przymierza, z jakimi Bóg tak bardzo nagląco wychodził do swego Ludu? Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że w tym kierunku rozwijał się od zawsze ‘zmysł wiary’ Ludu Bożego.
– Prawdopodobnie jednak większość konkretnych ludzi, zwłaszcza tych, którzy nie dbali zanadto o głębszy rozwój życia wewnętrznego, ani o głębsze zjednoczenie z Bogiem na co dzień, nie mieli odwagi określać tych Bożych inicjatyw aż takim językiem. Dotyczy to w całej pełni również naszej epoki. Nie często któryś z kaznodziejów zdobywa się na śmiałość korzystania na ambonie z języka przecież Słowa-Bożego-Pisanego, gdzie znaleźć można w obfitości wyrażenia o Bogu mówiącym o sobie jako Bożym Oblubieńcu swego Ludu.

Jak się ostatecznie okaże, Bóg stanie się Oblubieńcem-z-Krzyża ... Na tym będzie polegało Jego bycie Osobą-darem dla swej Oblubienicy: Kościoła – a w nim każdego poszczególnego człowieka.


Po nieco obszerniejszym przyjrzeniu się ‘przymierzu’ Boga z pra-rodzicami i Noem, a poprzez nich z Rodziną Człowieczą całą, wystarczy już tylko wspomnieć o dalszych przymierzach okresu Starego Testamentu. Jak się okaże, będą się w nich powtarzały wciąż takie same zasadnicze komponenty.

Od przymierza z Noem upłynęło zapewne już kilka tysiącleci. Boży ‘zegar czasu’ wskazywał coraz bardziej jawnie na okres intensyfikującego się przygotowania do Bogu jedynie znanej „pełni czasu” : bliskiego już nadejścia królestwa Bożego. Będzie to czas ponownego podjęcia tego, co miało być pierwo-wzorem dla człowieka, żywego Bożego Obrazu. Królestwo Boże przyjdzie osobowo, żeby dokonać odkupienia Bożego Obrazu: mężczyzny i kobiety – z zaistniałej niewoli grzechu.

W międzyczasie nastał już początek drugiego tysiąclecia przed Chrystusem. Bóg ukazuje się nie spodziewającemu się tego – Abrahamowi. Działo się to w południowej Mezopotamii. Sam Abraham żył w środowisku politeistycznym [uznawanie wielości bóstw], i sam też wyznawał wraz z całym swoim otoczeniem klanowym – wielość bogów (zob. Joz 24,2; Ez 16,3).

Bóg – Jahwéh, który ukazuje siebie Abrahamowi, nie podejmuje dyskusji na temat ewentualnej ‘wielości’  bogów. Jest to zagadnienie niewarte wysiłku myślowego. Istnienie wielu bogów jest przecież rzeczą z góry absurdalną. Bliższe przyjrzenie się Bogu Prawdy-Wierności samo przez się wiedzie do całkowitego wyeliminowania politeizmu.
– Abraham doświadcza objawiającego się mu Boga jako Boga żywego i – chociaż nie jest to wyraźnie sformułowane – Boga Miłości. Gdyby ten Bóg człowieka nie kochał, nie byłby mu się przecież ukazywał. Ani też nie zaproponowałby mu ... kolejnego przymierza.

Nie ulega też wątpliwości, że Bóg obdarzył Abrahama jednocześnie darem Ducha Świętego [= charyzmatem], wyrażającym się pewnością Prawdy objawienia. Na jego zawierzeniu objawiającemu mu się Bogu miała się przecież opierać wiara rodziny ludzkiej całej.
– Słowo objawiającego się mu Boga Życia-Miłości zapadło tak głęboko we wszystkie niejako pokłady jego duchowo-cielesnego człowieczeństwa, że nie było mowy ani wątpliwości, czy to jest jedynie ‘bóg najwyższy’ wpośród wielu innych jeszcze bogów niższego rzędu [na tym polega henoteizm: cześć składana bogu jednemu wpośród jeszcze innych, podrzędnych bogów, tzn. bogu nie jedynemu], czy też chodzi o monoteizm w ścisłym słowa znaczeniu [wiara w Boga nie tylko ‘jednego’, lecz jedynego, z wykluczeniem możliwości istnienia jakiegokolwiek innego jeszcze bóstwa].

Ten właśnie, taki Bóg Żywy-Miłość, staje przed Abrahamem i wydaje mu konkretne polecenie, oczekując jego natychmiastowego spełnienia. Jednocześnie jednak roztacza przed nim szeroką panoramę obietnic, które obejmują perspektywy nieogarnionej przyszłości. Równolegle zaś obdarza go Bóg pewnością wiary, iż jako po prostu Bóg Życia i Miłości – obietnice te w imię swej Wszechmocy i Wierności zaofiarowanemu przymierzu ponad wątpliwość wprowadzi w czyn.

Słowo-Boże-Pisane relacjonuje to przedziwne pierwsze spotkanie Jahwéh z Abrahamem następująco:

„Jahwéh [= Pan, Bóg] rzekł do Abrama:
[= za niedługi czas Bóg zmieni Abramowi jego dotychczasowe imię na: Abraham: Rdz 17,5: = ojciec wielości-mnóstwa]:
‘Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca – do kraju, który ci ukażę.
Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, staniesz się błogosławieństwem.
Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą,
a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i Ja będę złorzeczył.
Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi’ ...” (Rdz 12,1-3).

Zdumiewające, ale i znamienne jest to polecenie zerwania więzi z dotychczasowym środowiskiem. Czyżby to był jeden raz więcej wyraz Bożej swoistej ‘zazdrości’ w obliczu czci ‘innych bogów’? Bałwochwalstwo jest w Izraelu piętnowane jednoznacznie jako ‘cudzołóstwo’ popełniane na oczach Boga Prawdy – z obcymi bogami, tzn. z Szatanem: na przekór Boga prawdziwego – Żywego.

Słowo-Boże-Pisane donosi tu i ówdzie o Bożej „zazdrości” (zob. wyż.: Boża ‘zazdrość’). Jej wyrazem jest zapewne również I-sze Boże przykazanie: „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie ...” (Wj 20,3).
– Pełno jest aluzji do Bożej ‘zazdrości’ w „Hymnie Mojżesza. Hymn ten jest swoistym podsumowaniem jego życia. Np.:

„Utył Jeszurún [= moja pieszczotka-Sprawiedliwy] i wierzga – grubyś, tłusty, otyły [= obecny czas dostatku].
Boga, Stwórcę swego porzucił, zelżył Skałę, swoje ocalenie [= odwrócenie się Izraela od Boga-Skały].
Bogami obcymi do zazdrości Go pobudzają – i gniewają obrzydliwościami [= kult obcych bogów].
Złym duchom składają ofiary, nie Bogu ...
Mnie do zazdrości pobudzili nie-bogiem, rozjątrzyli Mnie swymi czczymi bożkami ...” (Pwt 32,15nn.21).

Jest oczywiście jasne, że Bogu Prawdy – żaden grzech i żadna cześć składana bogom ‘cudzym’ nie jest w stanie wyrządzić jakiejkolwiek krzywdy. Całą szkodę ponosi człowiek: żywy Obraz Boga, gdy oczekuje Życia i Miłości od nie-Boga. Toteż jedynym ‘motywem’, jaki się kryje za wzmiankami biblijnymi o Bożej ‘zazdrości’, jest zawsze Miłość-dar Boga Prawdy-Wierności względem człowieka. Składając bowiem cześć któremuś z bożków – ostatecznie Szatanowi, człowiek sam sobie gotuje najgorsze z możliwych rozwiązanie ostateczne.
– Znaczy to, że gdyby Bóg Prawdy nie był Miłością, nie ostrzegałby człowieka-bałwochwalcy, ani też nie podejmowałby żadnych kroków w celu uwolnienia go od strachu i wymuszonej służalczości przed Szatanem. Taki też motyw kryje się za Bożym poleceniem skierowanym do Abrahama: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej ...” (Rdz 12,1).

Polecenie to jest niewątpliwie wyrazem swoistej ‘wyłączności’-w-miłości, jakiej od Abrahama oczekuje objawiający mu się Bóg-Prawda, jeśli na nie spojrzeć od strony Boga. W tym większym stopniu jest ono jednak wyrazem wyboru Abrahama, a z kolei nieuniknionych warunków, od których wypełnienia zależeć będzie realizacja Bożego wezwania i mobilizujących obietnic.

Trudno zaprzeczyć, że polecając Abrahamowi pozrywać więzy łączące go z dotychczasowym środowiskiem przede wszystkim klanowym, socjologicznym, geograficznym i kulturowym i religijnym, wystawił Bóg zawierzenie Abrahama w siebie jako objawiającego się mu Boga Żywego na niesłychanie trudną próbę. Ustrój rodowy zapewniał każdemu z członków wielorakie naturalne środowisko rozwojowe, w tym przede wszystkim ochronę życia. Utrwalona wtedy była odpowiedzialność zbiorowa: całość odpowiadała za jednostkę i na odwrót. Jej wyrazem jest wiele paragrafów prawa zwyczajowego zapisanego w ówcześnie obowiązującym w Mezopotamii Kodeksie Hammurabiego (król babiloński [1792-1750]; słynny Kodeks Hammurabiego, zawierający 260 artykułów wyrażonych stylem kazuistycznym, został odkryty w 1902 r. w Suzie, stolicy starożytnego Elamu).
Z chwilą gdy Abraham wraz ze swą rodziną opuści dotychczasowe środowisko klanowe, zostaje tym samym pozbawiony wszelkiej ochrony. Groził mu głód, a z kolei każdy mógł go zaatakować i zgładzić – bez jakichkolwiek następstw prawnych.

Można sobie wyobrazić, jakiemu sprzeciwowi ze strony swego klanu i zapewne szyderstwu wielu być może najbliższych w obliczu doznawanych ‘objawień’ musiał Abraham stawić czoła, żeby okazać posłuszeństwo wierze (Rz 1,5; 16,26) objawiającemu się mu Bogu. Poza tym: głos wzywającego Boga kazał mu wyruszyć w nieznanym sobie kierunku – „... do kraju, który ci ukażę” (Rdz 12,1):

„Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego,
by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie.
Wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie ...” (Hbr 11,8).

Z drugiej strony rozumiemy ukazany Abrahamowi „radykalizm Ewangelii” (por. VSp 66.89.95.114; NMI 31; RVM 20; FC 33), jaki będzie towarzyszył Słowu Bożemu głoszonemu kiedyś przez zapowiedzianego Abrahamowi przyszłego jego potomka Jezusa Chrystusa.
– W chwilach przełomowych życia trzeba dokonywać pod wpływem Bożego głosu nierzadko cięcia radykalnego, by „w posłuszeństwie wierze” dochować wierności Słowu danemu Bogu. Niejednokrotnie nie ma innego sposobu uwolnienia się od dotychczasowego środowiska, które systematycznie blokuje kontakt z Bogiem Prawdy, jak poprzez wyjście z niego, a nawet ucieczkę.

Słowo-Boże-Pisane tak Starego, jak Nowego Testamentu co jakiś czas powtarza Boże naglące polecenie Miłości: „Uciekajcie ...!” We wszelkiego rodzaju pokusach podstawowym sposobem odniesienia zwycięstwa jest ... ucieczka: radykalne zerwanie z kuszącą okazją.
– Dotychczasowe środowisko klanowe i religijne: politeistyczne, nie dozwoliłoby Abrahamowi przylgnąć do objawiającego mu się Boga Prawdy. Bóg go wobec tego wyrywa poprzez co prawda bolesny zabieg, który jednak okaże się zbawiennym, i jednym skutecznym lekarstwem ocalenia i dostąpienia przyrzeczonych obietnic: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej ...” (Rdz 12,1).
– Merytorycznie podobne Boże polecenia usłyszymy jeszcze w niejednokrotnych innych okolicznościach:

„... Wyjdźcie stąd [z Babilonu: uosobienia grzechu]!
Nie dotykajcie nic nieczystego! Wyjdźcie spośród niego! Oczyśćcie się ...” (Iz 52,11).

Uciekajcie ze środka Babilonu! Każdy niech ratuje swe życie!
Nie gińcie z powodu jego grzechu ...!” (Jr 51,6; por.w.45; por. też: Rdz 19,15-18; 2 Kor 6,17; Ap 18,4).

Naglące polecenie do opuszczenia dotychczasowego środowiska okazuje się w takich okolicznościach niekiedy jedynym, ostatecznym sposobem ocalenia życia doczesnego i wiecznego (por. Mt 2,13n).
– Jest to zatem ze strony wzywającego Boga wyraz Jego Miłości: Jego Miłości Oblubieńczej – ze względu na całkiem szczególną więź komunii, jaką Bóg związał się z daną osobą względnie społecznością.

Bóg zawarł z Abrahamem uroczyste przymierze. Najpierw je zapowiadał, poczynając od swego pierwszego ukazania mu się w Ur Chaldejskim (Rdz 12,1nn) i dalszych widzeń, jakimi utwierdzał swe obietnice (Rdz 12,7; 13,14-17; 15,1-6), po czym je rzeczywiście zawarł. Działo się to według przyjętego podówczas uroczystego rytuału. Abraham złożył na Boże polecenie ofiarę, po czym w ramach przejmującego widzenia i on i Bóg przechodzili pomiędzy połowami rozciętej ofiary, pieczętując w ten sposób powagę zawartego przymierza (Rdz 15,9-18).
– W kolejnym przymierzu Bóg ponownie potwierdził poprzednio udzielone obietnice, ustanawiając zarazem znak zawartego przymierza. Stał się nim obrzęd obrzezania mężczyzn, który – jeśli nawet był stosowany przez szereg ówczesnych ludów, uzyskał z tą chwilą istotnie nową, Bożą interpretację (Rdz 17,1-14.23-26).

Trudno nie zauważyć, że zarówno Boże obietnice, jak i zaofiarowane Abrahamowi przymierze wiąże się niezmiennie z małżeństwem i przekazywaniem życia. Słowo-Boże-Pisane wciąż zaświadcza, że Bóg nie dystansuje się od człowieka w jego męskości i kobiecości.
– Wciąż w pełni aktualne jest Boże pochodzenie małżeństwa, ustanowionego w ramach pierwotnego sakramentu stworzenia. Poprzez małżeństwo i wywodzącą się z niego rodzinę, rodzina człowiecza podejmuje z pokolenia na pokolenie zadanie przekazywania Bożego daru Miłości i Życia i tym samym żywego Obrazu Boga, który poprzez męskość i kobiecość ludzkiego ciała, uzdolnionego do oblubieńczości i rodzicielstwa, transponuje w widzialność świata tajemnicę Boga Niewidzialnego w Jego miłości, która cała jest Osobą-darem.

Pomimo nieprawdopodobnych zwyrodnień w zakresie seksualizmu wciąż aktualny pozostaje jego pierwotny sens jako Bożego dzieła, które tym samym jest „dobre, bardzo dobre” (Rdz 1,31). Z tego względu wciąż istniejące Boże wezwanie do zakładania komunii małżeńskiej poprzez dobrowolny wzajemny wybór i zgodę na wierną, dozgonną miłość – jest wyrazem Bożego zawierzenia, że żywy Boży Obraz: mężczyzna i kobieta, są zdolni pielęgnować pierwotną niewinność serca i przyjmować siebie nawzajem jako mąż i żoną w charakterze daru-osoby, w „wolności od przymusu swego ciała i płci” (por. MiN 60):

„Widząc siebie wzajemnie jakby wzrokiem samej tajemnicy stworzenia, mężczyzna i kobieta widzą siebie tym pełniej i wyraziściej samym zmysłem wzroku: oczyma ciała. Widzą bowiem i ogarniają siebie z całym pokojem wewnętrznego wejrzenia, które właśnie stwarza pełnię osobowej intymności ...” (MiN 53n).

(11 kB)
Zdawać by się mogło, że obrzęd zawierania przymierza małżeńskiego w kościele - to jedynie ceremonia. A jednak, ci dwoje - zwłaszcza WTEDY, są tak blisko ze sobą - w SERCU JEZUSA i MARYI. Ci dwoje - trzymają się za ręce, a jednocześnie są zjednoczeni z sobą na wyższym poziomie: w Bogu samym. On ich powołuje do małżeństwa, które wywyższył do poziomu Sakramentu ODKUPIENIA. Przez nich oboje, dobra ODKUPIENIA mają być przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Same w sobie obietnice dane Abrahamowi skupia Bóg z jednej strony wokół ziemi, którą podaruje kiedyś jego potomstwu na własność. W perspektywie dalszego rozwoju objawienia okaże się coraz wyraziściej, że chodzi tu o obietnicę przyszłej Ojczyzny, tj. „Miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg” (por. Hbr 11,10; por. w.14). Będzie nim Nowe Jeruzalem (zob. Ap 21n), które Jezus określi jako „Dom Ojca” (J 14,2).

Druga część Bożych obietnic danych Abrahamowi skupia się zdecydowanie wokół jego potomstwa – w perspektywie najdalszej przyszłości, poczynając jednak od obietnicy rodzonego syna, którego Abraham nie umiałd się doczekać.
– Obietnica związana z odległą perspektywą potomstwa nosi wyraźny charakter mesjański i uniwersalny:

„... Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił
i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem.
Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą ...
Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi” (Rdz 12,2n).

Abraham, z pochodzenia i wychowania poganin, staje tu wobec Boga Żywego, który mówi niezmiernie poważnie, a jednocześnie tak, iż wykluczone jest podejrzenie, iż są to jedynie gołe słowa. Abraham widzi siebie oko w oko wobec Boga Prawdy, który jest mocen zrealizować obietnice, tym bardziej że sam zobowiązuje się – nie proszony, zaofiarowanym Abrahamowi przymierzem, które staje się dodatkowym motywem, iż obietnice te doczekają się spełnienia.

Bóg ukazał Abrahamowi w swych powtarzających się obietnicach dotyczących potomstwa, które ma być „liczne jak ziarnka pyłu ziemi ...” (Rdz 13,16) i jak gwiazdy na niebie (Rdz 15,5) – z całą pewnością sam również kres zawarty w słowach, iż stanie się „błogosławieństwem” oraz że „przez niego będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi” (Rdz 12,2n).

Wspominaliśmy już o tajemniczych słowach Jezusa z Jego zaciętej dyskusji z Żydami, którzy chcieli Go ukamienować, gdy powiedział, że: „... zanim Abraham stał się, Ja JESTEM”, oraz iż „Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał Mój Dzień – UJRZAŁ [go] i ucieszył się” (J 8,58.56; zob. wyż.: Boży styl werbowania: Abraham). Bóg widocznie obdarował Abrahama jakimś błyskiem wizji samego Jezusa Chrystusa, który będzie jego dalekim potomkiem, a jednocześnie prawdziwym Bogiem.

Wszystko to będzie się działo poprzez pierwotny sakrament stworzenia w jego wyrazie małżeństwa i rodziny. Jej kresem będzie Syn Człowieczy – i Syn Boży jednocześnie.


Pamiętamy też, że Bóg wystawiał swego sługę Abraham, „przyjaciela Boga” (Jk 2,23), na wiele niezwykle trudnych prób. Abraham był naprawdę ‘ulubieńcem’ Boga, skoro dopuszczał na niego tyle ciężkich prób dla zweryfikowania szczerości jego zawierzenia Bogu. Samo już wieloletnie, w zasadzie beznadziejne czekanie na własne potomstwo, było próbą niezwykle trudną i zniechęcającą. Naturalny wiek przekazywania życia dawno już minął zarówno u niego, jak tym bardziej u Sary, jego małżonki (Rdz 15,2-6; 16,1-4; 17,17; 18,10). Abraham jednak i w tym wypadku po prostu „zawierzył – i Jahwéh poczytał mu to za zasługę” (Rdz 15,6).

Wytęskniony, przez dziesiątki lat oczekiwany syn, ostatecznie ‘wbrew’ wszelkiej nadziei urodził się Abrahamowi. Gdy Izaak, ten oczekiwany, był już dorosły, doszedł Abraham w pewnej chwili do wniosku, że Bóg żąda od niego złożenia Izaaka w ofierze całopalnej. Jest to niezwykle trudny do zrozumienia i wyjaśnienia fragment Pisma świętego.
– W najgorszym wypadku należałoby przyjąć, że Bóg zniżył się i przystosował do podówczas panujących, nie Bożych zwyczajów pogańskich: składania w dramatycznych sytuacjach własnego dziecka w ofierze ku czci jakiegoś bóstwa.

Ileż bólu serca ujawnia trudny dialog między Abrahamem a synem Izaakiem, gdy ten pyta go czule:

„Izaak odezwał się do swego ojca Abrahama:
‘Ojcze mój!’. A gdy ten rzekł: ‘Oto jestem, mój synu’ – zapytał:
‘Oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na całopalenie?’
Abraham odpowiedział: ‘Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój’.
I szli obydwaj dalej ...” (Rdz 22,7n).

Trudno nie dostrzec tu przedobrażenia tego, co stanie się w ok. 2 tys. lat później. Ojciec Niebieski da i wyda wtedy swego Jednorodzonego Syna jako „narzędzie przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi” (Rz 3,25) i jako „ofiarę przebłagalną za nasze grzechy ...” (1 J 2,2)

„On, który [Bóg Ojciec] nawet własnego Syna nie oszczędził,
ale Go za nas wszystkich wydał ...” (Rz 8,32).

W przypadku Abrahama można by stwierdzić, że sam Bóg nie mógł się wtedy – po ludzku mówić – nadziwić zawierzeniu Jego Bożemu Słowu. Abraham gotów był wewnętrznie, choć z rozdartym sercem jako ojciec, złożyć własnego syna w ofierze, wykazując ‘zawierzenie Bogu wbrew zawierzeniu’:

„Przez wiarę Abraham wystawiony na próbę ofiarował Izaaka,
i to jedynego syna składał na ofiarę ...
Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen wskrzesić także umarłych,
i dlatego odzyskał go, jako podobieństwo [śmierci i zmartwychwstania Chrystusa] ...” (Hbr 11,17.19).

Poruszony radykalizmem zawierzenia Abrahama, przysięga wtedy Bóg na siebie samego i potwierdza uroczyście poprzednio już udzielone błogosławieństwa:

„Anioł Jahwéh przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi:
Przysięgam na siebie – wyrocznia Jahwéh, że ponieważ uczyniłeś to, iż nie oszczędziłeś syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza...
Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia na wzór twego potomstwa,
dlatego że usłuchałeś Mego rozkazu” (Rdz 22,15-18).

Czy można jeszcze wątpić, że Bóg ukazuje Abrahamowi siebie samego przede wszystkim jako Boga oblubieńczości? Przez te wieloletnie, chwilami ekstremalnie trudne próby, jakim poddaje swego „Przyjaciela” Abrahama, przeziera nieustannie Bóg oczywiście Żywy, ale tym bardziej jako ten ‘Zakochany’.
– Bóg niejako raz po raz stwierdza, że Abraham w tych nad wyraz trudnych próbach ... wytrzyma. Że nie wycofa on swego „posłuszeństwa wierze” (Rz 1,5; 16,26). Że „wbrew nadziei uwierzy nadziei” (Rz 4,18). Oto prawdziwa komunia w tym samym życiu, w tej samej miłości.

Tak kochać mogą tylko zakochani. W tym wypadku Bóg Nieskończony, który sam w sobie jest komunią swych Trzech Osób, choć Abraham tajemnicy wewnętrznego życia Trójcy Przenajświętszej prawdopodobnie do końca nie poznał.
– Z drugiej strony widzimy Abrahama – człowieka zawierzającego radykalnie, bez zastrzegania czegokolwiek dla siebie i swej korzyści, który w swym „posłuszeństwie wierze” zakochany jest poprzez miłość wzajemności w tymże Bogu Żywym i Kochającym.

Konsekwentnie widzimy, jak objawiający się tu Bóg w swej „miłującej Wszechmocy Stwórcy” (DeV 33) jest w Abrahamie cały ‘dla’ człowieka: mężczyzny i kobiety. To właśnie jest istotą miłości jako daru własnej osoby. Toteż tą drogą, przez Abrahama, „będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi” (Rdz 12,3).
– Abraham nie mógł nie przeżywać objawiającego mu się Boga jako Boga Miłości. Mimo iż takiego sformułowania nie spotykamy w zapisie Słowa-Bożego-Pisanego. U bóstw pogańskich najśmielsza wyobraźnia nie wymyśliłaby tak daleko posuniętej poufałości między wielkim Bogiem a nędzą małego człowieka. Skoro zaś objawiający się Bóg zdradza się jako Bóg-Miłość, trzeba dopowiedzieć, że Miłość u Boga, względnie Miłość którą Bóg JEST, nie potrafi być inna, jak tylko ... oblubieńcza.

W ten sposób jesteśmy nieustannie na tropie małżeństwa jako pra-sakramentu już też w Starym Testamencie. Jedność dwojga, dokonująca się z woli Stworzyciela w małżeństwie, uzdolniona mocą „miłującej Wszechmocy Stwórcy” do przekazywania daru życia i Bożego Obrazu z pokolenia na pokolenie, staje się nieustannie mówiącym pasem transmisyjnym Miłości, którą jest przede wszystkim ten pierwszy: Bóg. On zaś jest zawsze pierwszy – Osobą-darem: dla stworzenia swojego umiłowania: mężczyzny i kobiety.

(7 kB)

2. Boża Oblubieńcza Miłość w przymierzu pod Synajem

(6,8 kB)

a. Bóg przez Mojżesza
ofiarujący przymierze Izraelowi

Nadeszły czasy spełniania obietnic, jakie Bóg uroczyście zapowiedział Abrahamowi. Potomkowie Abrahama, którzy rozrośli się w linii genealogicznej Izaaka i Jakuba, dostali się w czasie wielkiego głodu pod koniec życia Jakuba do ziemi Goszen w delcie Nilu w Egipcie (zob. Rdz 46,34). Tamże, sprowadzeni przez Egipcjan do statusu niewolników (zob. Wj 1,8-14), rozwijali się w swym enklawe klanowym przez kilkaset lat.

Bóg, który objawił się Abrahamowi, nie zapomniał swych uroczystych obietnic. W połowie 13 w. przed Chr. wyprowadził Bóg cały ten swój Lud pod wodzą Mojżesza z rodu Lewiego, jednego z synów Jakuba, którego w opatrznościowych okolicznościach adoptowała i wychowała w mądrości Egipskiej córka faraona (zob. Wj 2,1-10).

Bóg obdarzył Mojżesza obfitością swych zupełnie szczególnych charyzmatów. Objawił mu przede wszystkim siebie jako Boga Żywego. Objawił mu też swoje Imię. Wyraża ono całą dynamikę Jego Bożej Istoty: „Jahwéh = On JEST” (Wj 3,4-15; 6,2). Dał przez to do zrozumienia, że jest Bogiem żywym i tym samym zawsze gotów do czynnego, zbawczego zadziałania.
– A że ma do dyspozycji wszechmoc, jest zdolny zrealizować przyrzeczone obietnice. Spełni je tym bardziej, że sam zobowiązał się do tego, gdy niegdyś zawierał przymierze z Ojcami. Przymierze to jest tytułem i zobowiązaniem do całkiem szczególnej miłości i wierności sobie samemu jako Boga Prawdy-Wierności objawienia.

Bóg pokazuje się Mojżeszowi i poleca mu udać się do Faraona, króla Egiptu, by oznajmić mu w swoim Imieniu:

(23 kB)
W głębokim skupieniu ci dwoje - wraz z wszystkimi z rodziny i zaproszonymi gośćmi, uczestniczą w sprawowanej w tym czasie MSZY świętej. Sam Stworzyciel i jednocześnie Odkupiciel ukazuje im drogę i podaje klucza do zrozumienia do głębi, co to znaczy: dwoje JEDNYM ciałem. On PIERWSZY: Bóg który dla człowieka i jego zbawienia zstąpił z nieba, staje się DAREM-Miłością, która umiłowała do końca: do ostateczności. Jezus Chrystus na krzyżu staje się w darze siebie samego do KOŃCA: do ostatniej kropli swej krwi - miłością ofiarowaną. W tym momencie zawiera jednocześnie Nowe i Wieczne Przymierze, stając się Bożym OBLUBIEŃCEM-z-krzyża Człowieka, swego żywego Obrazu - tak często niewiernego, upadłego, zdradzającego pierwotnie przyrzeczoną miłość. W Jezusie ukrzyżowanym - a wkrótce zmartwychwstałym, Bóg niestrudzenie ofiaruje POJEDNANIE i PRZEBACZENIE: zjednoczenie z sobą w ŻYCIU - na zawsze.

„Tak powiedział Jahwéh, Bóg Izraela:
Wypuść mój Lud, aby urządził na pustyni
uroczystość ku Mojej czci” (Wj 5,1).

Nietrudno sobie wyobrazić, ile oporów musiała wzbudzić u Mojżesza ta po ludzku mówiąc bardzo nieprzyjemna i niewdzięczna misja. Mógł on z góry przypuszczać, jak go przyjmie Faraon i jak on zareaguje na ‘objawienia’ Jahwéh, Boga Hebrajczyków-niewolników, na które Mojżesz ma się wobec niego powołać.

Niezależnie od tego mógł Mojżesz przypuszczać, jak go przyjmą właśni rodacy. Z jednej strony nie będą oni wcale zanadto skłonni uwierzyć w objawienie Jahwéh.
– Z drugiej zaś strony rodacy jego zdawali sobie doskonale sprawę, jakie ich spotkają konsekwencje ze strony Egipcjan za marzenia o wyjściu-z-Egiptu (zob. Wj 3,11.12nn; 4,1.10-17; 6,9-12.30).

W obliczu piętrzących się trudności i czekających Mojżesza niewdzięcznych i groźnych trudności ze strony tak Faraona, jak i własnych rodaków (chcieli go ukamienować, zob.: Wj 17,4), Bóg umacnia go i dodaje mu wewnętrznej mocy:

„Ja objawiłem się Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi ...
Ponadto ustanowiłem też Przymierze moje z nimi, że im dam kraj Kanaan ...
Ja także usłyszałem jęk synów Izraelskich, których Egipcjanie obciążyli robotami,
i wspomniałem na moje Przymierze.
– Przeto powiedz synom Izraelskim:
Ja Jestem Jahwéh! Uwolnię was od jarzma egipskiego i wybawię was z niewoli,
i wyswobodzę was wyciągniętym ramieniem i przez surowe kary.
I wezmę sobie was za mój Lud, i będę wam Bogiem, i przekonacie się,
że Ja Jahwéh, Bóg wasz, uwolniłem was spod jarzma egipskiego.
– Potem wprowadzę was do ziemi, którą z ręką podniesioną
przysiągłem dać Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi ...
Zaiste, Ja JESTEM – Jahwéh !” (Wj 6,3-8).

Jahwéh doprowadził do tego, że Faraon oraz sami Egipcjanie, złamani argumentami ‘siłowymi’: coraz innymi klęskami żywiołowymi, które dotykały samych tylko Egipcjan a nie Hebrajczyków, w końcu – po ostatniej ‘pladze’: śmierci jednej nocy wszystkich pierworodnych u ludzi i u zwierząt (zob. Wj 7,14-12,33), wprost wypędzili Hebrajczyków z Egiptu.
– Po kolejnych cudach, zwłaszcza gdy zamknięci w ‘kotle’ bez możliwości odwrotu nad Morzem Sitowia [= Morze Czerwone], ścigani przez doborowe oddziały wojsk Faraona, doznali niemożliwego do naturalnego wytłumaczenia cudownego ocalenia w przejściu przez to Morze (Wj 14,5-31).

Wreszcie dotarli ówcześni Hebrajczycy wraz z „mnóstwem cudzoziemców” (Wj 12,38), którzy się do nich dołączyli, w trzy miesiące po wyjściu z Egiptu (Wj 19,1) do podnóża Synaju.
– Tutaj Jahwéh zaofiarował uroczyste przymierze swojemu Ludowi, który przez wyprowadzenie z Egiptu i cudowne ustrzeżenie nabył sobie na „szczególną [swoją] własność pośród wszystkich narodów” (Wj 19,5; por. Pwt 7,6; 26,18). Działo się to ok. 1250 r. przed Chr.

Przymierze Boga z Hebrajczykami – późniejszymi Izraelitami [państwowość począwszy od Saula pod koniec 11 w. przed Chr.], różni się pod wieloma względami od zawartego poprzednio z Abrahamem, odnowionego następnie z Izaakiem i Jakubem.

(0,97 kB)  Dotyczy ono przede wszystkim nie pojedynczej osoby jako przedstawiciela klanu-narodu, lecz całego narodu. Nie widać tutaj tak jasno podkreślonego aspektu uniwersalizmu zawartego przymierza, jak to było w przypadku przymierza Boga z Noem, a potem z Abrahamem [opisy autorów biblijnych według tradycji dogmatycznej ‘J’ = jahwistycznej]. Jest oczywiście rzeczą jasną, że przymierze to obejmuje domyślnie Rodzinę Człowieczą całą, niemniej wyraźnie okaże się to dopiero w okresie „pełni czasu”, gdy narodzi się potomek Adama-Noego-Abrahama-Dawida: Jezus Chrystus, Syn Boży i Syn Człowieczy jednocześnie.

(0,96 kB)  Przy poprzednich przymierzach działo się wszystko niemal prywatnie. Tutaj zaś w zawarcie przymierza włączony zostaje w sposób istotny cały ówczesny Lud Boży.
– Samo w sobie przymierze sprawia, że Lud ten zostaje ‘od wewnątrz’ związany z sobą jako ten sam Lud, wyznający tę samą wiarę: bezwzględny monoteizm [wiara w jednego jedynego Boga, z wykluczeniem istnienia jakiegokolwiek innego bóstwa], związany przez dobrowolne przyjęcie tego samego przymierza, tego samego dekalogu, prowadzony przez Boga do tej samej Ziemi Obietnicy.

(0,97 kB)  Mojżesz odgrywa przy zawieraniu uroczystego Przymierza pod Synaj rolę pośrednika pomiędzy objawiającym się Bogiem a Ludem. Bóg nie zaszczyca żadną szczególną obietnicą samego Mojżesza. Wszystkie zaś obietnice, ale i zobowiązania, rozciągają się od zaraz na cały Lud Boży.
– Czyli i tutaj zaznacza się ważna różnica w stosunku do poprzednich przymierzy. Dotyczyły one w zasadniczej mierze samej osoby czy to Noego, czy potem Abraham, i konsekwentnie Izaaka i Jakuba.

(0,97 kB)  Kolejna różnica w stosunku do dotychczas zawieranych przymierzy dotyczy znaku Przymierza.
– W przypadku przymierza Noego, znakiem jego zawarcia była tęcza.
– W przypadku Abrahama znakiem stało się obrzezanie
na znak przynależności do Ludu Obietnicy i jego akceptacji.
– Pod Synaj znakiem przymierza stał się Dekalog (Wj 20; Pwt 5,1-22), czyli zgoda Ludu Bożego na wyraźnie sformułowane Prawo Boże moralne naturalne, którego zapis jest wyryty w sercu-sumieniu każdego człowieka bez wyjątku (Rz 2,15; GS 16; DeV 43; VSp 54-64; itd.). Wyrazem tego Prawa Bożego naturalnego staje się obecnie „Dziesięcioro Bożych Przykazań”.
– Przykazania te nie zawierają nic istotnie nowego w stosunku do wspomnianego zapisu w ludzkim sumieniu od chwili stworzenia człowieka. Nowa jest jedynie jego forma – w postaci wyraźnie artykułowanych warunków postępowania etycznego, będącego zarazem warunkiem „osiągnięcia życia [wiecznego](zob. Mt 19,17).

(0,97 kB)  Swoistą nowością w stosunku do dotychczasowych przymierzy jest ponadto wyraźnie zorganizowana społeczność Ludu Bożego – z ustrojem hierarchicznym, zrębem prawodawstwa cywilnego, i przede wszystkim kultowego, łącznie z ustanowieniem dziedzicznego kapłaństwa z pokolenia Lewiego w linii Aarona.
– Innymi słowy, z osobą Mojżesza wiąże się wyraźne ukonstytuowanie Ludu Bożego Wybrania, zwanego od chwili zaistnienia ustroju królewskiego [końcowa cz. 11 w.] Izraelem [ewentualnie: Efraimem – od pokolenia najbardziej liczebnego], od epoki Niewoli Babilońskiej [od 586-539 przed Chr.] państwem Juda, zaś w czasach okupacji Rzymskiej [od 63 r. przed Chr.: zdobycie Jeruzalem przez Pompejusza] Judaea – państwo Żydów.

(0,96 kB)  Wypada dodać, że gdy przyjdzie Jezus Chrystus, Syn Boży i Syn Człowieczy jednocześnie, ustanowi nowy porządek kultowy. Jezus nie będzie pochodził z rodu kapłańskiego Lewiego, lecz będzie potomkiem pokolenia Judy. Będzie On w swej Bożej Osobie jednocześnie Królem i Prorokiem i Kapłanem. Ustanowi On jednak kapłaństwo nie na zasadzie jego dziedziczenia, lecz osobistego wyboru każdego poszczególnego mężczyzny do stanu kapłańskiego (zob. wyż.: Wezwanie do kapłaństwa ..., i dalszy ciąg paragrafu).

Zawarcie przymierza Boga z Hebrajczykami pod Synaj było wydarzeniem niezwykle uroczystym. Lud Boży przygotował się do tego aktu przez wskazania moralne i rytualne samego Boga, przekazane mu za pośrednictwem Mojżesza (Wj 19,1-14).

Do samej istoty zawieranego przymierza i jego warunków należała oczywiście dobrowolna zgoda na nie. Lud Boży, który przeżył tyle cudownych interwencji ze strony Jahwéh, który okazał się Bogiem nie ‘w teorii’, lecz zdolnym zrealizować niegdyś przyrzeczone obietnice, wyraził przez swoich przedstawicieli z góry pełną akceptację na Boże warunki przymierza.

Z samą inicjatywą przymierza i jego warunków wystąpił oczywiście sam tylko Jahwéh. Jest to Bóg Żywy, którym nie będzie można manipulować na sposób magicznych sztuczek praktykowanych w religiach pogańskich – politeistycznych. Bóg ten od samego początku – bez podejmowania dyskusji na temat ewentualnej ‘ilości’ bogów, okazuje się Bogiem po prostu jedynym, Bogiem całego świata:

„Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich
i przywiodłem was do Mnie.
Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu Mego i strzec mojego przymierza,
będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów,
gdyż do Mnie należy cała ziemia.
Lecz wy będziecie mi królestwem kapłanów i Ludem świętym ...” (Wj 19,4nn).

(12 kB)

RE-lektura: część VI, rozdz. 6c
Stadniki, 24.IV.2015.
Tarnów, 3.VI.2022.


(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



Uwaga: Geofizyczne wyjaśnienie Potopu
C. BOŻA MIŁOŚĆ W PRZYMIERZU ZAOFIAROWANYM
PRZEZ ABRAHAMA I MOJŻESZA


1. Bóg w swym Przymierzu z Abrahamem
Bóg ‘zazdrosny’
Wyjdź z twej ziemi: zerwanie więzi środowiska

2. Boża oblubieńcza miłość w przymierzu pod Synajem
a. Bóg Izraelowi przez Mojżesza ofiarujący przymierze


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Postępujące trudności mówieni
Ryc.2. Mówienie sprawia Janowi Pawłowi II coraz większe trudności
Ryc.3. W dniu ślubu Tenny-Tony
Ryc.4. Ślub małżeński w kościele