(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura


(7,3 kB)

5. Męskość i kobiecość stworzona dla komunii osób

(8,8 kB)

W oparciu o relację biblijną dane jest nam niemalże dotknąć małżeństwa „od początku”, tak jak ono zaistniało w samym dziele stworzenia. Nie ulega wątpliwości, że „miłująca Wszechmoc Stwórcy” (DeV 33) wraz ze stworzeniem małżeństwa wyposażyła tę instytucję we wszelkie łaski i pomoce w porządku przyrodzonym i nadprzyrodzonym, nieodzowne dla jak najlepszego wywiązywania się małżonków z ślubowanej sobie wzajemnej komunii oraz wychowania potomstwa, łącznie z przekazywaniem dzieciom wiary i miłości do Boga i bliźniego.
– Taki już jest Boży ‘styl’ stwarzania i powoływania do określonych zadań: Bóg nie tylko wywołuje z nicości, ale zapewnia stworzeniu jego odpowiednie funkcjonowanie i ciągłość w przekazywaniu życia. Dotyczy to tym bardziej małżeństwa, tego sakramentu samego stworzenia – w ścisłej analogii do rzeczywistości, jaką się stanie małżeństwo jako sakrament Kościoła w okresie „pełni czasu” Nowego Przymierza.

Również ci dwoje w raju, którzy dali początek wszystkim dalszym małżeństwom, otrzymali wraz ze stworzeniem w stanie łaski uświęcającej i wyraźnym powołaniem do małżeństwa – wszelkie Boże pomoce do godnego kształtowania małżeńskiego przymierza oraz wypełnienia zwierzonych sobie zadań w małżeństwie i rodzinie. Wymownym świadectwem świadomości tych dwojga, iż sami będąc darem stworzycielskiej rozradowanej miłości Boga – winni z kolei oni stawać się osobą-darem dla siebie nawzajem oraz innych ludzi, poczynając od własnego potomstwa, jest okrzyk radości i wdzięczności Ewy po wydaniu na świat dziecka:

„Mężczyzna zbliżył się do swej żony Ewy, a ona poczęła i urodziła Kaina,
i rzekła: ‘Urodziłam mężczyznę z pomocą Jahwéh [Pana: Imię Boga]’ ...” (Rdz 4,1n; zob. też J 16,21).

Późniejszy autor biblijny, który podejmie Tradycję Kapłańską dotyczącą pra-początków, podkreśli jeszcze raz – w zaawansowanej dalszej relacji wydarzeń z okresu początków, iż człowiek został stworzony na „Podobieństwo Boga” oraz że Bóg stworzył obie płci: mężczyznę i niewiastę (Rdz 5,1n).

Wyraźnie też podkreśli szczegół, iż zrodzony z Adama syn był „podobny do niego jako jego obraz” (Rdz 5,3). Działo się to już po zaistnieniu „grzechu ludzkiego początku” (por. DeV 35). Autor biblijny uznał za wskazane, by ten szczegół bardzo wyraźnie uwydatnić: że małżonkowie przekazują swemu potomstwu „Boży Obraz” – taki sam, jaki otrzymali bezpośrednio od „miłującej Wszechmocy Stwórcy” (DeV 33) w chwili stworzenia.
– Znaczy to, że być Bożym Obrazem – to nieodwołalny i niezniszczalny, konstytutywny przymiot człowieka w jego męskości i kobiecości, a nie inaczej. Cecha ta wyróżnia człowieka: mężczyznę i kobietę od całego pozostałego stworzenia – niezależnie od etycznej czystości odnośnego człowieka w Obliczu Bożym.

Wypada jeszcze raz wrócić do słów Ewy, uradowanej szczęściem daru macierzyństwa. Zauważamy, że ona sama, a niewątpliwie również jej mąż Adam, przyjmuje to macierzyństwo i rodzicielstwo spontanicznie jako kolejny dar „miłującej Wszechmocy Stwórcy” (DeV 33): „Urodziłam mężczyznę z pomocą Jahwéh” (Rdz 4,1n). Wyznanie Ewy świadczy o tym, iż pomimo upadku pra-rodziców w Raju, grzech nie zdołał zniweczyć natury osobowej człowieka, ani jego poczucia, iż jest sam dla siebie darem „miłującej Wszechmocy Stwórcy”, nieustannie wzywanym do stawania się z kolei darem-‘dla’  innych, w analogii do Bożego stylu miłowania-stwarzania.

Co więcej, grzech nie zdołał również zniszczyć samoświadomości i samostanowienia człowieka do tego stopnia, iżby się miał stać niezdolnym do podejmowania stale na nowo zwierzonego sobie zadania, jakie Boża miłość wpisała m.in. w komunię małżeńską i rodzinną. Komunia ta miała przenosić w rzeczywistość wymierną i wizualną – tę komunię miłości i życia, jaką płonie Bóg sam w sobie oraz w swych odniesieniach, pełnych zaangażowanej, oblubieńczej miłości do swego żywego Obrazu wobec kosmosu. Obopólne bycie mężczyzny ‘dla’ kobiety i na odwrót staje się i po grzechu wciąż mobilizującym wezwaniem do odzwierciedlania Trójjedynej tajemnicy Bożego Osobowego życia, tj. odwiecznej porywającej wzajemności Bożych Osób Ojca i Syna i Ducha Świętego. Św. Jan Paweł II podkreśla:

„... Obrazem i Podobieństwem Boga stał się człowiek nie tylko przez samo człowieczeństwo, ale także poprzez komunię osób, którą stanowią od początku mężczyzna i niewiasta. Funkcją obrazu jest odzwierciedlać tego, czyim jest obrazem – odzwierciedlać swój pierwowzór.
– Człowiek staje się odzwierciedleniem Boga nie tyle w akcie samotności, ile w akcie komunii. Jest wszakże ‘od początku’ nie tylko Obrazem, w którym odzwierciedla się samotność panującej nad światem Osoby, ale niezgłębiona, istotowo Boska komunia Osób ...
– Nie jest to oczywiście bez znaczenia również dla teologii ciała. Może nawet oznacza najgłębszy rys teologiczny tego wszystkiego, co można powiedzieć o człowieku, który w tajemnicy stworzenia – na gruncie pierwotnej i konstytutywnej ‘samotności’ swego bytu – został obdarowany jednością tego, co w nim po ludzku, a zarazem poprzez ciało – męskie i tego, co w nim po ludzku, a zarazem poprzez ciało – kobiece.
– Nad tym zaś od początku spoczęło też błogosławieństwo płodności związanej z istotowo ludzkim rodzeniem [por. Rdz 1,28](MiN 39n).

Innymi słowy człowiek jest Bożym Obrazem jako jednocześnie wezwany do międzyosobowej komunii – na Obraz Bożej komunii Osób. Stwierdzenie to znalazło swój jednoznaczny zapis w obydwu biblijnych relacjach o utworzeniu człowieka jako mężczyzny i kobiety [Rdz 1,26n; oraz Rdz 2,7.21.24n]. Zdajemy sobie oczywiście sprawę, iż pełne światło na wezwanie mężczyzny i kobiety od razu do łaski i nią przesyconej komunii osób przyniesie dopiero pełnia Objawienia Nowego Testamentu, gdy Bóg sam osobiście objawi, iż jest komunią Trzech Osób.

Ale też: Bóg nigdy nie potrafił działać-stwarzać inaczej, jak od zawsze będąc komunią Trzech Osób. Stąd też niemożliwe, by całe objawienie już też Starego Testamentu nie było pełne śladów Boga objawiającego siebie w swych dziełach jako komunia Trzech. Tylko że człowiek nie ośmielał się sądzić, iż ‘ślady’ te są zdumiewającą, ale tym bardziej porywającą rzeczywistością. Jej jakimś uwidocznieniem miały się stawać w bardzo szczególny sposób odniesienia zachodzące pomiędzy małżonkami.

(6,8 kB)

6. Jedność Osób Boskich
a jedność synów Bożych

(8,8 kB)

Jakżeż chętnie nawiązuje do Bożej komunii Osób Jan Paweł II, ilekroć wypada mu wskazać na analogię między Bożą komunią Osób, a odniesieniami międzyludzkimi, szczególniej zaś tymi, jakie powinny rozwijać się w komunii małżeńsko-rodzinnej. Oto Jedno z takich jego rozważań:

(6.2 kB)
Jan Paweł II zdawał sobie doskonale sprawę z dających o sobie znać głosów osób, które niekiedy bardzo głośno domagały się jego ustąpienia ze stanowiska Namiestnika Chrystusowego. Powodem był wiek, ale i postępujące niewydolności fizyczne: coraz większa trudność poruszania się, a tym bardziej mówienia. Ileż mu to wszystko musiało przysparzać bólu! Natarczywe głosy, żeby złożył funkcję Papieża, dochodziły często od niejednego z bliskich godnością współpracowników w sprawowaniu rządu w Kościele świętym.

„Kiedy Pan Jezus modli się do Ojca, aby ‘wszyscy byli Jedno ... jako i my – jedno jesteśmy’ [J 17,21n], otwierając przed rozumem ludzkim niedostępne perspektywy, daje znać o pewnym podobieństwie między jednością Osób Boskich a jednością Synów Bożych zespolonych w prawdzie i miłości. To podobieństwo ukazuje, że człowiek będąc jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego [Bóg chce człowieka bezinteresownie: żeby był], nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego [GS 24] ...
– ... Być osobą – to znaczy: dążyć do samospełnienia [... samo-odnalezienia], które nie może dokonać się inaczej, jak tylko ‘poprzez bezinteresowny dar z siebie samego’. Pra-Wzorem takiego rozumienia osoby jest sam Bóg jako Trójca, jako komunia Osób. ...
– Znaczy zarazem, że człowiek jest wezwany do tego, aby bytować ‘dla’ drugich, aby stawać się darem ...” (MuD 7; por. też LR 6.8.11; itd.).

W ten sposób znajdujemy się ponownie w samym centrum małżeństwa (choć zarazem nie tylko małżeństwa). Chodzi o wzajemne odniesienia oblubieńcze pierwszych dwojga osób. Były one wezwane do zawarcia swą wolną, świadomą decyzją małżeństwa, pojętego w całej powadze nieodwołalnego, dozgonnego małżeńskiego przymierza osób. Jak już wyżej wspomniano (zob. wyż.: Niezmącona sprawiedliwość i niewinność pierwotna), ci dwoje pierwsi kształtowali swe komunijne odniesienia przed upadkiem ponad wątpliwość w stanie nadprzyrodzonej łaski pierwotnej „sprawiedliwości i niewinności” zgodnie z ładem miłości i wewnętrznego pokoju, daru nieustannego wsłuchiwania się w głos w sercu przebywającego Trójjedynego.

(6,8 kB)

7. Nagość-wstyd:
uczestnictwo w widzeniu Stwórcy

(8,8 kB)

Trudno nie nawiązać wnikliwiej do duchowego wymiaru przeżywania przez pierwszych małżonków ich komunii osób. W sytuacji poprzedzającej upadek pra-rodziców wiązało się ono wprost z ich wyniesieniem w chwili stworzenia do stanu łaski uświęcającej: pierwotnej sprawiedliwości i niewinności. Komunia tych dwojga, wezwanych „od początku” również do przymierza małżeństwa, które było oczywiście wynikiem świadomego wyboru, a nie kwestią nie kontrolowanego popędu czy ‘instynktu’, wyrażała się m.in. przez podejmowane małżeńskie „dwoje jednym ciałem” (Rdz 2,24). Autor biblijny notuje w nawiązaniu do ich sytuacji sprzed upadku z rozbrajającą szczerością, iż „oboje ... byli nadzy. A jednak nie potrzebowali wstydzić się przed sobą nawzajem” (Rdz 2,25; zob. też wyż.: Pierwotna nagość). Jan Paweł II podejmuje ten wątek biblijny w swych katechezach o odkupieniu ciała z pełnią prostoty i Bożej wizji płciowości i małżeństwa:

„Jedność, o której mówi Rdz 2,24 [‘I staną się jednym ciałem’], to niewątpliwie ta jedność, która wyraża się i urzeczywistnia w zjednoczeniu małżeńskim. Sformułowanie biblijne, nadzwyczaj zwięzłe i proste, wskazuje na płeć, na kobiecość i męskość, jako na tę właściwość człowieka – mężczyzny i kobiety – która pozwala im ‘stając się jednym ciałem’, poddać zarazem całe swoje człowieczeństwo błogosławieństwu płodności.
– Jednakże cały kontekst tego lapidarnego sformułowania nie dozwala nam zatrzymać się niejako na powierzchni ludzkiego seksualizmu, nie dozwala traktować ciała i płci poza pełnym wymiarem człowieka i ‘komunii osób’, ale ‘od początku’ nakazuje dostrzec właściwą pełnię i głębię owej jedności, jaką mężczyzna i kobieta mają w świetle objawienia ciała stanowić” (MiN 42n).

W tym miejscu trzeba nawiązać wnikliwiej do wypowiedzi autora biblijnego o nagości i poczuciu wstydu (Rdz 2,24n). Jedno i drugie dotyczy podstawowych i zarazem kluczowych doznań, które „tkwią stale u korzenia wszystkich ludzkich doświadczeń” (MiN 46). Jan Paweł II zwraca uwagę, że wzmianka o obopólnej nagości i nieodczuwaniu wstydu wobec siebie jest wyrazem stanu ich świadomości, ale i jakości wzajemnego przeżycia swego ciała:

„Zdanie ... mówi o wzajemnym przeżyciu ciała, to znaczy o przeżyciu przez mężczyznę kobiecości, która unaocznia się w nagości ciała, i wzajemnie o analogicznym przeżyciu męskości przez kobietę.
– Gdy autor podkreśla: ‘nie odczuwali nawzajem wstydu, stara się to wzajemne przeżycie ciała opisać z maksymalną, dostępną dla siebie precyzją ...” (MiN 47).

Autor biblijny pisze tu z pozycji zachodzącej już po upadku – o komunijnym przeżywaniu swego ciała sprzed upadku. Ci dwoje byli przez Boga powołani – w analogii do Bożej komunii Osób, do stanowienia „jedności synów Bożych zespolonych w prawdzie i miłości” (GS 24). Przez próbę zagarnięcia Bożej kompetencji decydowania o dobru-złu, życiu-śmierci (Rdz 2,17; 3,5nn; zob. VSp 102) wystąpili nie tylko przeciw posłuszeństwu względem Boga, ale głębiej: przeciw „prawdzie [bytu] i miłości”, jaką ich obdarzała „miłująca Wszechmoc Stwórcy” (DeV 33).

Prawda bytu nakazywała im pozostawać na gruncie świadomości, że samo w sobie już zaistnienie – to czysty, wielki dar Boga Stworzyciela, który ich w ten sposób ukochał. I że wobec tego nie są oni Stworzycielem, lecz stworzeniem – przez Stworzyciela całkiem darmowo umiłowanym. Uznanie i ukochanie tego faktu nie tylko ich nie upokarzało, lecz przeciwnie, miało mobilizować ich wnętrze do odwzajemnionej miłości względem Stworzyciela, i tym samym przyjęcia ‘sercem’ Bożego ostrzeżenia, żeby nie spożywać owocu z „drzewa poznania ...” (Rdz 2,17).

Trudno nie zastanowić się nad głębszymi racjami wspomnianego przez autora biblijnego wzajemnego nie-wstydzenia się pomimo przebywania z sobą w całej nagości swej męskości i kobiecości. Zdajemy sobie sprawę, że w ścisłej analogii do sakramentu małżeństwa w Kościele Chrystusa, również już małżeństwo jako sakrament stworzenia cechowało się podstawowymi cechami każdego z sakramentów. Musiał to być:

(0,3 kB)   Znak widzialny – w tym wypadku ciało jednego i drugiego z uczestników sakramentu w całej jego męskości i kobiecości. Jest to oczywiście „ciało formowane przez nieśmiertelnego Ducha” (por. FC 11), czyli duszę, która je na wskroś przenika i stanowi o wielkości człowieka jako osoby.

(0,3 kB)  Znak ten: przymierza dwojga osób w ich męskości i kobiecości, staje się znakiem widzialnym – rzeczywistości nie-widzialnej: Bożych kolejnych darów łaski, dostosowanych do sytuacji małżeństwa. Mianowicie poprzez ten znak widzialny: przymierza małżeńskiego dwojga, Bóg ukazuje swą własną Oblubieńczą Miłość tym dwojgu, obdarzając ich jednocześnie hojnością swych zwyczajnych i niezwyczajnych darów dla jak najgodniejszego urzeczywistnienia powołania do życia w stanie małżeńskim.

(0,3 kB)  Brak tu przymiotu ustanowienia tego znaku przez Jezusa Chrystusa. Stajemy natomiast wobec małżeństwa jako sakramentu stworzenia, czyli ustanowionego przez samego Boga w Jego Trójjedynej komunii Osób.

Całkiem szczególną rolę w przypadku małżeństwa, począwszy od małżeństwa jako sakramentu stworzenia, odgrywa ciało tych dwojga w ich męskości i kobiecości. Wchodzi ono w samą istotę owego pra-sakramentu, ciesząc się szczególnym Bożym błogosławieństwem tak dla realizowania jego znaczenia oblubieńczego, jak i jego sensu rodzicielskiego. Jan Paweł II podkreśla z niesłychaną śmiałością – w poczuciu towarzyszącej mu pewności prawdy objawienia:

„Sakrament, sakramentalność – w najogólniejszym tego słowa znaczeniu – spotyka się z ciałem i zakłada ‘teologię ciała’.
– Sakrament bowiem ... jest ‘znakiem widzialnym’. ‘Ciało’ zaś oznacza to, co widzialne, oznacza ‘widzialność’ świata i człowieka. W jakiś więc sposób ... ciało wchodzi w definicję sakramentu, skoro jest on ‘znakiem widzialnym rzeczywistości niewidzialnej’: rzeczywistości duchowej, transcendentnej, Boskiej.
– W tym znaku – i poprzez ten znak – Bóg udziela się człowiekowi w swej transcendentnej Prawdzie i Miłości.
– Sakrament jest znakiem łaski – i to skutecznym. Nie tylko ją oznacza i wyraża na sposób widzialny, na sposób znaku, ale także sprawia ją, przyczynia się skutecznie do tego, że łaska staje się udziałem człowieka; że dokonuje się w nim i urzeczywistnia dzieło zbawienia – dzieło odwiecznie zamierzone przez Boga, objawione zaś do końca w Jezusie Chrystusie” (MiN 340).

(7.7 kB)
Jan Paweł II bardzo cierpiący - pogrążony w modlitwie różańcowej. Od wczesnej młodości Jan Paweł II nauczył się rozwiązywać wszystkie ważne problemy poprzez modlitwę różańcową. Nie krępował się wyznawać tego publicznie. Mówił o tym wprost w czasie swoich podróży apostolskich, przede wszystkim do Polski. Z miłością wspominał o swoich pobytach w Kalwarii Zebrzydowskiej i chodzeniu po dróżkach Drogi Krzyżowej w terenie. Czynił to jako Metropolita Krakowski najczęściej incognito: bez rozgłosu, po prostu chodząc, rozważając w sercu, modląc się jednocześnie na różańcu. Modlitwie różańcowej poświęcił w końcu List Apostolski, inaugurujący kolejną rocznicę wyboru na Papieża, 16 października 2002: ROSARIUM Virginis MARIAE - „Różaniec Najśw. Maryi Panny”. List ten stał się przełomowym m.in. ze względu na to, że Ojciec Święty wprowadził do tradycyjnego modelu odmawiania różańca czwartą serię tajemnic: tajemnic Światła.

Słowa Papieskie są niejako słupami milowymi na drodze wnikania w Prawdę Bożego objawienia w tym zakresie. Jakżeż nie doświadczyć w nich zesłanego przez Chrystusa Ducha Świętego, który na dziś wprowadza Kościół, Oblubienicę Chrystusa, w kolejne, nieprzeczuwane głębie poznania i ukochania Prawdy Bożego objawienia!

Na tym tle pochylamy się ponownie nad słowami autora biblijnego o pierwotnej nagości tych dwojga, która nie budziła naturalnego odruchu ochrony swej nagości przed niepowołanym wzrokiem.
– Odruch ten rodzi się z jednej strony w następstwie potrzeby wewnętrznej i zewnętrznej afirmacji godności swej osoby wobec kogoś drugiego, a z drugiej równoczesnego szukania zbliżenia do tego drugiego – jako osoby, która by nie odniosła się do nagości jako przedmiotu pożądania, lecz wyrażała „dar osoby dla osoby” (LR 11; oraz por. MiN 49n).

Prostota pierwotnych odniesień tych dwojga w całej ich nagiej widzialności była wyrazem obopólnego darowania się sobie jako osób w uszczęśliwiającym, dopełniającym się obopólnym poznaniu poprzez swą męskość i kobiecość. Oboje przeżywali głębię sensu swej wzajemnej cielesnej komplementarności, doznając pełnię sensu swego ciała właśnie dlatego, że byli nadzy, przyjmując siebie wzajemnie poprzez „pierwotną niewinność poznania” (MiN 51). Wzajemne widzenie siebie było wyrazem wewnętrznego ładu, który warunkował wzajemne osobowe udzielanie się sobie (MiN 52).

Pełne subtelnego uszanowania osobowe ogarnianie siebie w swej nagości rodziło się z widzenia siebie czystym ‘sercem’.
– Działo się to w dokładnym przeciwieństwie do grzechu pożądliwości, który rodzi się najpierw właśnie w ‘sercu’ (zob. Mt 5,28). W warunkach sprzed upadku, oboje widzą siebie w Sercu Stworzyciela: pełnią wewnętrznego ładu i miłości ogarniającej siebie nawzajem jako osób, a nie obiektu. W takich warunkach dokonuje się absorpcja poczucia wstydu przez miłość (zob. MiO 172-178) i zaczyna komunia osób. Jan Paweł II precyzuje z właściwą sobie głębią:

„Owej pełni ‘zewnętrznej’ widzialności, o jakiej stanowi nagość ‘fizyczna’ ... odpowiada ‘wewnętrzna’ pełnia widzenia człowieka w Bogu, to znaczy wedle miary ‘Obrazu Boga’ [Rdz 1,27]. Wedle tej miary człowiek właśnie ‘jest’ nagi [byli nadzy: Rdz 2,25], zanim ‘poznaje, że jest nagi’ [por. Rdz 3,7-10] ...” (MiN 53).

„Mężczyzna i kobieta widzą siebie ... jakby wzrokiem samej tajemnicy stworzenia, widzą siebie w ten sposób, zanim ‘poznają, że są nadzy’. Ich wzajemne widzenie jest nie tylko udziałem w ‘zewnętrznej’ widzialności świata, ale ma wewnętrzny wymiar uczestnictwa w widzeniu samego Stwórcy, w tym widzeniu, o którym kilkakrotnie mówi tekst kapłański: ‘widział Bóg, że było dobre ... że było bardzo dobre’. Nagość oznacza to pierwotne dobro Bożego widzenia. Nagość oznacza całą prostotę i pełnię tego widzenia, poprzez które ujawnia się ‘czysta’ wartość człowieka jako mężczyzny i kobiety, ‘czysta’ wartość ciała i płci. Sytuacja [ta] ... nie zna wewnętrznego pęknięcia i przeciwstawienia pomiędzy tym, co duchowe a tym, co zmysłowe, tak jak nie wykazuje pęknięcia i przeciwstawienia pomiędzy tym, co po ludzku osobowe a tym, o czym w człowieku stanowi płeć: co męskie i kobiece.
– Widząc siebie wzajemnie jakby wzrokiem samej tajemnicy stworzenia, mężczyzna i kobieta widzą siebie tym pełniej i wyraziściej samym zmysłem wzroku: oczyma ciała. Widzą bowiem i ogarniają siebie z całym pokojem wewnętrznego wejrzenia, który właśnie stwarza pełnię osobowej intymności ...
– ... Widząc i ogarniając siebie z całym pokojem wewnętrznego wejrzenia, ‘komunikują’ w pełni człowieczeństwa, które objawia się w nich jako wzajemnie dopełnione właśnie dlatego, że jest ‘męskie’ i ‘kobiece’. A zarazem ‘komunikują’ na gruncie tej komunii osób, w której poprzez swą kobiecość i męskość stają się wzajemnym darem dla siebie.
– W ten sposób osiągają we wzajemności szczególne poczucie sensu swego ciała. Pierwotne znaczenie nagości odpowiada takiej prostocie i pełni widzenia, w której poczucie sensu ciała rodzi się jakby w samym sercu ich wspólnoty-komunii. Nazwiemy je ‘oblubieńczym’ ...” (MiN 53n).

Tajemnica dwoistości w tym samym człowieczeństwie staje w ten sposób u podłoża stawania się osobą-darem w układzie przymierza małżeńskiego.
– Bóg, który kierując się miłością, obdarował człowieka darem istnienia i wielorakimi innymi darami, stał się dla niego pra-wzorem składania się sobie wzajemnie w darze, począwszy od bycia-dla-siebie-darem w przymierzu małżeńskim. Ciało, które w swej męskości i kobiecości „wyraża osobę” (por. MiN 59), staje się w warunkach oblubieńczości małżeństwa przeniesionym w widzialność znakiem bardziej pierwotnego daru, jakim dla człowieka jest Bóg-Osoba w swej „miłującej Wszechmocy Stwórcy” (DeV 33).
– Małżonkowie nie mogą nie zauważać najściślejszego związku między obopólnym darowaniem się sobie, a tym darem, jaki otrzymali od Stworzyciela, który „tchnął w [ich] nozdrza oddech życia, tak że człowiek stał się istotą żyjącą” (Rdz 2,7), a nawet Bożym „Obrazem i Podobieństwem” (Rdz 1,27n).

Wzajemne lgnięcie do siebie męża i żony przywodzi samo przez się – sakramentalnie, myśl o tym pierwotnym obdarowaniu i umiłowaniu: ze strony Stworzyciela. Toteż Jan Paweł II mówi:

„Ciało wyrażające kobiecość ‘dla’ męskości i wzajemnie męskość ‘dla’ kobiecości ujawnia wzajemność i komunię osób. Wyraża ją poprzez dar jako podstawową prawidłowość osobowego bytowania.
– Jest to ciało świadczące o stworzeniu jako podstawowym obdarowaniu, świadczące więc o miłości jako źródle, z którego zrodziło się to obdarowanie i dar.
– Męskość-kobiecość – czyli płeć – jest pierwotnym znakiem obdarowania stwórczego, a równocześnie uświadomionego przez człowieka jako mężczyznę-kobietę i niejako pierwotnie ‘przeżytego’ daru. Z takim znaczeniem wchodzi ‘płeć’ do teologii ciała” (MiN 59).

(6,8 kB)

8. Seks czy wolność osoby-daru

(8,8 kB)

Ciągłe podkreślanie wagi ‘ciała’ w jego męskości i kobiecości nie oznacza, że stawanie się tych dwojga wzajemnym darem dla siebie koncentrowało się nieustannie i wyłącznie wokół współcześnie pojmowanego ‘seksu’. W przypadku małżonków jest oczywiście rzeczą samą przez się zrozumiałą, że przeżywają oni w właściwym sobie rytmie chwile małżeńskiego zjednoczenia płciowego, stając się wtedy w sensie dosłownym „dwoje jednym ciałem” (Rdz 2,24) jako całkowity wzajemny dar-osoba. Uwaga musi jednak koncentrować się wciąż na osobie, chociaż zjednoczenie będzie się dokonywało m.in. również w ciele. Chwile takie stają się dla obojga swoistym:

„... wypełnieniem pierwotnej samotności ‘człowieka’. Owo wypełnienie jest pierwotnie uszczęśliwiające ...
– Stanowi tę pierwotną szczęśliwość, która należy do tajemnicy stworzenia z miłości – czyli do samej istoty stwórczego obdarowania, kiedy zbudzony ze swojego jakby ‘genezyjskiego’ [opisanego w Księdze Rodzaju, łac.: Genesis] snu człowiek-‘mężczyzna’ na widok stworzonego przezeń człowieka-‘niewiasty’ mówi: ‘Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mojego ciała’ [Rdz 2,23]. Słowa te wyrażają niejako sam uszczęśliwiający ‘początek’ bytowania człowieka w świecie ...” (MiN 58).

Chwile małżeńskiego jedno-w-miłości są każdorazowo swoistym ‘świętem’ wśród szarej rzeczywistości. Natomiast „bytowanie we wzajemnym ‘dla’, w relacji wzajemnego daru” (MiN 58) na co dzień wyraża wzajemną komunię osób w o wiele szerszym zakresie i znaczeniu. Codzienne trudy życia małżeńskiego i stopniowo rodzinnego stwarzają tysiące sposobności, w których sprawdza się w praktyce jakość owego „bytowania we wzajemnym ‘dla’, w relacji wzajemnego daru” (MiN 58). Dopiero konkretne okoliczności życia pozwalają sprawdzić ‘prawdę i miłość’ (por. GS 24) rzeczywistego bycia-‘darem-dla’ tego drugiego: czy to w warunkach małżeństwa, czy ogólniej – w swych odniesieniach międzyludzkich, kiedy to wymiar płciowości schodzi na niemal nie zauważony plan.

(8,8 kB)

Czy rewolucja seksualna Jana Pawła II

Z tego względu trudny jest do przyjęcia w skądinąd znakomitej pracy angielskiego autora Christopher West pt.: „Teologia ciała dla początkujących” – dwuznaczny, jeśli nie wręcz w błąd wprowadzający podtytuł: „Wprowadzenie do rewolucji seksualnej papieża Jana Pawła II” [Christopher West, Theology of the Body for Beginners. A Basic Introduction to Pope John Paul II's Sexual Revolution, Ascension Press, West Chester, PA 2004; zob. przekład niemiecki: Theologie des Leibes für Anfänger. Einführung in die sexuelle Revolution nach Papst Johannes Paul II., Fe-Medienverlag, Kisslegg 2005]. Czym innym jest mówienie o nagości człowieka w jego męskości i kobiecości, gdy ono jest „owym pierwotnie uszczęśliwiającym ‘początkiem’ bytowania człowieka: mężczyzny i kobiety w całej prawdzie ich ciała i płci, która jest prostą i czystą prawdą komunii osób” (MiN 59), a czym innym ‘seksualne’, tzn. użytkowe i nie-osobowe spoglądanie na siebie po linii, którą usiłuje narzucić ‘rewolucja seksualna’, z którą Jan Paweł II nie ma nic wspólnego. Jan Paweł II nawiązuje do wyrażonej w Słowie-Bożym-Pisanym „pierwszej radości” człowieka zaistniałego jako mężczyzna i kobieta (Rdz 1,27; Rdz 2,23) oraz ustanowionej przez Boga jedności małżeńskiej (Rdz 2,24) w klimacie „nagości obojga wzajemnie wolnej od wstydu” (Rdz 2,25; zob. MiN 60). Zestawienie tych faktów:

„... pozwala nam mówić o objawieniu – i zarazem odkryciu – ‘oblubieńczego’ sensu ciała w samej tajemnicy stworzenia. Ów sens (jako objawiony, a zarazem jako uświadomiony i ‘przeżyty’ przez człowieka) potwierdza niejako do końca, że stwórcze obdarowanie płynące z miłości dosięgło pierwotnej świadomości człowieka, stając się – wyczuwalnym nawet poprzez archaiczny tekst – przeżyciem wzajemnego daru. O tym zdaje się świadczyć także ... owa nagość obojga, wolna od wstydu” (MiN 60).

Jan Paweł II podkreśla słusznie, że ci dwoje pierwsi uświadamiają sobie z jednej strony oczywiście sens małżeńsko-rodzicielski swego ciała. Ilekroć łączą się w „dwoje jednym ciałem”, poddają swoje człowieczeństwo Bożemu błogosławieństwu płodności (Rdz 1,28), wyrażając w swym zjednoczeniu małżeńskim pełną otwartość i gotowość na rodzicielstwo.

Na tym jednak ich odniesienia małżeńskie się nie kończą. Równolegle do tego rodzicielskiego sensu swego ciała uświadamiają sobie ci dwoje jego sens oblubieńczy, ilekroć będą się łączyli w swej męskości i kobiecości. Ten zaś rozwija się równolegle, i w pewnej mierze niezależnie od jego sensu rodzicielskiego, z jednoczesnym każdorazowym poszanowaniem wpisanego przez Stworzyciela w „dwoje jednym ciałem” wewnętrznego ładu małżeńskiego darowania się sobie w dokonującym się wtedy zjednoczeniu ich obojga osób. Ojciec święty wyraża to w słowach:

„... Stwierdzenie Rdz 2,25: ‘byli nadzy, a nie odczuwali nawzajem wstydu’, zdaje się do tej podstawowej prawdy o znaczeniu ludzkiego ciała, jego męskości i kobiecości [= rodzicielskiego sensu ciała], dopowiadać prawdę nie mniej istotną i zasadniczą. Człowiek, świadom prokreacyjnych możliwości swego ciała i płci, jest równocześnie wolny ‘od przymusu’ swego ciała i płci.
– Owa pierwotna nagość, nagość wzajemna, a równocześnie nie obciążona wstydem, zdaje się mówić o takiej wewnętrznej wolności człowieka.
– Czy jest to wolność od ‘popędu seksualnego’? Pojęcie ‘popędu’ nawet swym brzmieniem mówi o wewnętrznym przymusie, analogicznie do instynktu, który podtrzymuje płodność i prokreację w całym świecie istot żyjących (animalia). Zdaje się natomiast, iż oba teksty Księgi Rodzaju, pierwszy i drugi opis stworzenia człowieka, dostatecznie wiążą perspektywę ludzkiej prokreacji z całą prawidłowością bytowania osobowego.
– Analogia ludzkiego ciała i płci w stosunku do świata zwierząt ... jest w obu tych opisach (choć w każdym inaczej) konsekwentnie podniesiona na poziom ‘Obrazu Bożego’, na poziom osoby i komunii osób” (MiN 60n).

W tym właśnie wyraża się istotna różnica między światem człowieka – a zwierząt. Tutaj też szukać należy uzasadnienia dla wyżej wyrażonej uwagi, że niedopuszczalna jest interpretacja papieskiej katechezy o ‘odkupieniu ciała’ jako czegoś w rodzaju „rewolucji seksualnej”, jaką by rzekomo miał przeforsować w Kościele Chrystusowym Jan Paweł II jako Namiestnik Chrystusa (zob. wyż.: Czy Rewolucja seksualna Jana Pawła II). Z wyważonych słów autora biblijnego, w jakich przedstawia on tych dwoje jako pierwszą parę małżeńską w sytuacji sprzed ich upadku wynika, że ich wzajemne odniesienia kształtują się na poziomie pełni wolności obopólnego daru. Mocą tej wolności ci dwoje postrzegają siebie wzajemnie w swej męskości i kobiecości jako komunię osób, a nie jako ‘obiekt’ zaborczego pożądania ‘seksu’, zagarniającego do swego użytku osobę zredukowaną do jej wymiaru płciowego siłą wszechwładnego przymusu ciała: wzrokiem, dotykiem, czy chociażby tylko pożądaniem.

Ta właśnie cecha przesądza o ich odniesieniach jako ludzkich, tj. personalistycznych [= kształtowanych w sposób godny człowieka jako osoby; zob. też: FC 32; GS 51], a nie zwierzęcych.
– Tak właśnie ukazuje człowieka Boże objawienie biblijne w opisie ogrodu Eden. Objawieniu temu towarzyszy ze strony tych dwojga odkrycie wszczepionego im przez Stworzyciela ‘oblubieńczego’ znaczenia ciała i płci „w pełni wolności od przymusu ciała i płci” (MiN 61).

Toteż Ojciec święty podkreśla w swej katechezie:

„O tym właśnie zdaje się świadczyć owa nagość wewnętrznie wolna od wstydu. Można powiedzieć, iż stworzeni z miłości, czyli obdarowani w swym istnieniu męskością i kobiecością, są oboje ‘nadzy’ dlatego, że są wolni wolnością daru. Ta właśnie wolność leży u podstaw oblubieńczego znaczenia ciała.
– Ciało ludzkie, jego płciowość, jego męskość i kobiecość, jest w samej tajemnicy stworzenia nie tylko źródłem płodności i prokreacji, tak jak w całym porządku natury. Jest w tym ciele ‘od początku’ zawarta właściwość ‘oblubieńcza’, czyli zdolność wyrażania miłości, w której człowiek-osoba staje się darem, i spełnia sam sens swego istnienia i bytowania poprzez ten dar ...” (MiN 61).

Na temat wspomnianej tu ‘wolności’ mówiliśmy już niemało w początkowych częściach naszej strony (zob. np.: Możliwość oddania siebie ‘osobowo’, oraz c.d.: Oddanie osobowe, wraz z dalszym ciągiem rozważań). Warunkiem takiej wewnętrznej wolności jest posiadanie siebie samego, czyli samo-posiadanie siebie. Nikt nie może dać komuś w darze tego, czego sam nie posiada.

(3.5 kB)
Zarówno MŁODZIEŻ, jak DZIECI - wyczuwały instynktownie, że Jan Paweł II jest dla nich całym sobą SERCEM. A i on nie krył się tą swoją predylekcją. Czynił to ponad wątpliwość kierując się najgłębszą wiarą. W dzieciach widział - i dawał to raz po raz do zrozumienia - przyszłość Kościoła i jego wieczną młodość. Widział jednak również aż nadto dobrze, jak bardzo DZIECI są darem dla rodziny i samego małżeństwa: męża i żony którzy przekształcają się stopniowo w rodziców. Problem ten widział z całym dramatyzmem na tle idącej, coraz bardziej siłowo lansowanej kultury śmierci.
– Jednym z motywów jego gorącego zaangażowania w obronie dzieci był problem ich wykorzystywania do nieludzkiej pracy, ale i zmuszania dzieci do grzechu, a z kolei problem dzieci niepełnosprawnych i dzieci z rodzin patologicznych. W oredziu na Wielki Post 2004 pisał m.in.: „Z pełnym wdzięczności podziwem myślę o tych, którzy podejmują się wychowania dzieci przeżywających trudności i starają się ulżyć im i ich krewnym w cierpieniach spowodowanych przez wojny i przemoc, przez brak jedzenia i wody, przez wymuszoną emigrację i tyle innych form niesprawiedliwości istniejących w świecie. Obok takiej wielkoduszności trzeba jednak dostrzec również egoizm tych, którzy nie przyjmują dzieci. Nie brak nieletnich głęboko zranionych przez przemoc dorosłych: nadużycia seksualne, przymuszanie do prostytucji, wciąganie w sprzedaż i zażywanie narkotyków; dzieci zmuszane są do pracy lub rekrutowane do wojska; na całe życie pozostają urazy zadawane niewinnym dzieciom z rodzin rozbitych; nie oszczędza maluczkich haniebny handel organami i ludźmi. A co powiedzieć o tragedii AIDS i jego dewastujących następstwach w Afryce? - A dalej: Cóż złego uczyniły te dzieci, że zasłużyły na takie cierpienia”?

W przypadku kierowania się pożądliwością – działaniami kieruje nie wolność daru-osoby, lecz przymus ‘ciała’. Osoba nie jest wtedy ‘panem siebie samej’: jest igraszką ślepego instynktu, a głębiej: niewolnikiem wysługującego się nim „Węża Starodawnego, który się zwie Diabeł i Szatan, zwodzącego całą zamieszkałą ziemię” (Ap 12,9). Deklarowane wówczas słowa o ‘darze’ stają się w takim przypadku gruntownym zakłamaniem rzeczywistego działania, które zmierzałoby do egoistycznego zagarnięcia ‘seksu’, a nie darowania siebie jako „daru osoby dla osoby” (LR 11). Z tego względu Jan Paweł II dodaje:

„... Mężczyzna i kobieta w kontekście swego uszczęśliwiającego ‘początku’ są wolni wolnością daru. Na to bowiem, ażeby przez całe swoje człowieczeństwo, przez swoją kobiecość i męskość pozostawać w relacji ‘bezinteresownego daru’, aby być takim darem nawzajem dla siebie (również w związku z tą perspektywą, o której mówi Rdz 2,24 [podejmowanie dwoje jednym ciałem]), muszą być w taki właśnie sposób wolni.
– Wolność rozumiemy w tym miejscu przede wszystkim jako posiadanie siebie samego (samoposiadanie). W tej postaci bowiem jest ona nieodzowna, ażeby człowiek mógł stawać się darem, ażeby ... mógł ‘odnajdywać siebie przez bezinteresowny dar z siebie’ [GS 24].
– Tak tedy owo ‘byli nadzy i nie odczuwali wzajemnie wstydu’ [Rdz 2,25] można i trzeba rozumieć jako objawienie – i zarazem odkrycie – wolności, która umożliwia i warunkuje ‘oblubieńczy’ sens ciała” (MiN 62).

Tak pojmowana wewnętrzna wolność we wzajemnym darowaniu się sobie na poziomie godnym osoby pozwala tym dwojgu ‘odnajdywać siebie’ w owym byciu-darem dla tego drugiego. Staje się to analogią ludzkiego, przez Boga zamierzonego odzwierciedlenia Boga, który pierwszy staje się ‘bezinteresownym darem’ dla człowieka, tego jedynego stworzenia, jakie rzeczywiście chciał-zamierzył: nie instrumentalnie [tak ‘chciany’ jest kosmos i przyroda], lecz ‘dla niego samego’.

Ojciec święty mówi dalej:

„W ten sposób mężczyzna odnajduje w tym pierwszym uszczęśliwiającym spotkaniu kobietę, a ona jego. W ten sposób on ją, a ona jego, wewnętrznie przyjmuje; przyjmuje tak jak ona ‘dla niej samej’ jest chciana przez Stwórcę, jak jest ukonstytuowana w tajemnicy Bożego Obrazu przez swą kobiecość – i wzajemnie ona jego tak samo przyjmuje, jak on ‘dla niego samego’ jest chciany przez Stwórcę i ukonstytuowany przez swoją męskość.
– Na tym polega w dalszym ciągu objawienie i zarazem odkrycie ‘oblubieńczego’ sensu ciała ...” (MiN 63).

W takich warunkach dokonuje się zarazem obopólna afirmacja swych osób. Afirmacja ta oznacza:

„... podjęcie daru, które poprzez wzajemność stwarza komunię osób ... od wewnątrz, a równocześnie ogarnia nią i obejmuje całą ‘zewnętrzność’ człowieka, to co stanowi jego nagość, czystą i prostą nagość ciała w jego męskości i kobiecości ...” (MiN 64).

Z tak pojmowaną wewnętrzną wolnością bycia dla siebie wzajemnie osobą-darem, wyrażającym się szczególnie intensywnie w małżeńskim „dwoje jednym ciałem”, wiąże się z jednej strony wewnętrzne piękno człowieczeństwa, wraz z towarzyszącą komunii osób pierwotną szczęśliwością (por. MiN 63n). Przymioty te zostały przez Stworzyciela wpisane głęboko w naturę ludzkiej osoby w jej męskości i kobiecości. Ulegną one co prawda przez niebawem zaistniały grzech głębokiemu zniekształceniu. Niemniej:

„... człowiek nie oderwie się nigdy od ‘oblubieńczego’ sensu swego ciała.
– ... [Sens ten] będzie tkwił pod nimi [zniekształceniami grzechu] jako najgłębsza warstwa, która domaga się odsłonięcia w swej prostocie i czystości, oraz ukazania w całej prawdzie jako znak ‘Bożego Obrazu’ ...” (MiN 65).

Św. Jan Paweł II uwydatnia niejednokrotnie rys dopiero co wspomnianej, pierwotnej szczęśliwości człowieka w owym objawieniu i jednocześnie odkryciu uszczęśliwiającego oblubieńczego sensu ciała, uzdolnionego do stawania się darem – i obdarowywania sobą jako osobą (zob. np. MiN 65). Należy się szczególna wdzięczność temu Papieżowi za wydobycie z biblijnego opowiadania tych subtelnych wątków, dotąd niemal nie zauważanych. Wiodły one dotąd żywot w postaci ledwo dostrzeganych tylko ‘pączków’, a zostały dostrzeżone za ingerencją Ducha Świętego, który w ten sposób niesłychanie przyspieszył wnikanie Kościoła w Prawdę Bożego objawienia w tym zakresie.

Ojciec święty dopowiada jeszcze:

„Cała ... zarysowana rzeczywistość daru i obdarowania jako konstytutywna treść tajemnicy stworzenia potwierdza zawarte w tej tajemnicy promieniowanie miłości. Tylko miłość stwarza dobro i tylko ona pozwala się ostatecznie dostrzec poprzez wszystkie jego wymiary i profile w stworzeniu, a zwłaszcza w człowieku ...
– Pierwotna szczęśliwość, ów uszczęśliwiający ‘początek’ człowieka, którego Bóg stworzył ‘mężczyzną i niewiastą’ [Rdz 1,27], oblubieńczy sens ciała w jego pierwotnej nagości – wszystko to oznacza zakorzenienie w miłości. ...
– Pierwsze wersety Biblii mówią o tym ponad wszelką wątpliwość. Mówią one nie tylko o stworzeniu świata i człowieka w świecie, ale mówią o łasce, czyli o udzielaniu się świętości, o promieniowaniu Ducha, które sprawia szczególny stan ‘uduchowienia” owego – pierwotnego przecież – człowieka. W języku Biblii, w języku objawienia ‘pierwotny’ oznacza właśnie ‘Boży’: ‘Adam, który był Boży’ [por. Łk 3,38] ...
Szczęśliwość stanowi zakorzenienie w miłości. Pierwotna szczęśliwość mówi o ‘początku’ człowieka, który wyłonił się z miłości i zapoczątkował miłość. A stało się to w sposób, pomimo późniejszego grzechu i śmierci, nieodwracalny” (MiN 65n).

W podsumowaniu tych rozważań o sensie pierwotnej nagości i towarzyszącej jej wolności w byciu obopólnym osobą-darem należy podkreślić, że w tej wolności stawania się osobą-darem znajduje swój wyraz pierwotna niewinność człowieka. Tak został on stworzony, tzn. w stanie łaski uświęcającej. A ta przesycała duchowym promieniowaniem jego męskość i kobiecość:

„... Jest rzeczą znamienną, iż zawarte w Rdz 2,25 stwierdzenie o nagości wzajemnie wolnej od wstydu jest jedyną tego rodzaju wypowiedzią na przestrzeni całej Biblii. Nigdzie już później się nie powtórzy.
– Wręcz przeciwnie, możemy wskazać na wiele tekstów, w których nagość będzie się łączyła ze wstydem czy też ‘sromotą’ ... W tym szerokim kontekście tym bardziej widać podstawy, aby w Rdz 2,25 odnajdować szczególny ślad tajemnicy pierwotnej niewinności, szczególny niejako punkt jej promieniowania w ludzkim podmiocie.
– Pierwotna niewinność jest tym wymiarem łaski zawartej w tajemnicy stworzenia, tym tajemniczym obdarowaniem ludzkiego wnętrza, ludzkiego ‘serca’ – które umożliwia i pozwala obojgu: mężczyźnie i kobiecie bytować ‘od początku’ we wzajemnej relacji bezinteresownego daru z siebie. Zawiera się w tym objawienie i odkrycie zarazem ‘oblubieńczego’ sensu ciała w jego męskości-kobiecości. ...
– ... Owo odkrycie oblubieńczego sensu ciała ... dokonuje się poprzez rys pierwotnej niewinności, i samo ten właśnie rys odsłania i uwydatnia” (MiN 67n).

W tej sytuacji okazuje się, że jedynie tam, gdzie panuje niewinność, poczucie wstydu staje się czymś bezprzedmiotowym. Zostaje ono spontanicznie ‘wchłonięte’ przez miłość, będącą odblaskiem Bożej Miłości, która zdolna jest stwarzać samo tylko dobro (por. Rdz 1,31):

Niewinność jest więc tym, co ‘radykalnie’, czyli u samego korzenia, u samych podstaw – wyklucza wstyd ciała w relacji mężczyzna-kobieta, eliminuje jego potrzebę wewnątrz człowieka, w samym jego sercu, czy też: w samym sumieniu. Jakkolwiek bowiem niewinność pierwotna mówi przede wszystkim o darze Stwórcy, o łasce, która równocześnie pozwalała człowiekowi przeżywać sam sens pierwotnego obdarowania światem, a nade wszystko wzajemnego obdarowania w tym świecie człowiekiem poprzez jego męskość i kobiecość, to równocześnie niewinność ta zdaje się w sposób szczególny wskazywać na stan wewnętrzny ludzkiego ‘serca’, ludzkiej woli. Przynajmniej pośrednio zawiera się w niej objawienie i zarazem odkrycie ludzkiej świadomości moralnej, objawienie i odkrycie całego wymiaru sumienia. Oczywiście: ‘przed poznaniem dobra i zła’. Poniekąd jako pierwotna możliwość ...” (MiN 68n).

Z tego względu trzeba stwierdzić:

„... Ów rys pierwotnej niewinności [należy] rozumieć ... jako szczególną ‘czystość serca’, które wewnętrznie zachowuje wierność dla daru współmiernego z oblubieńczym znaczeniem ciała.
W konsekwencji zaś tak rozumiana niewinność pierwotna objawia się niezmąconym świadectwem sumienia, które (w tym wypadku) wyprzedza wszelkie doświadczenie dobra i zła ...
... Poczucie oblubieńczego sensu ciała w jego męskości i kobiecości dopiero w tym świadectwie staje się ‘po ludzku’ uszczęśliwiające” (MiN 69).

Tak również pojmowana niewinność serca warunkuje pokojowe przeżywanie wymiany osoby-daru poprzez darowanie się sobie w swej męskości i kobiecości:

„Chodzi ... o takie ‘odebranie’ czy też przyjęcie, które wyraża i podtrzymuje w ich wzajemnej nagości znaczenie daru, a przez to ugruntowuje wzajemną godność daru. Godność daru odpowiada najgłębiej temu, że Stwórca chciał (i stale chce) człowieka: mężczyznę i kobietę ‘dla niego samego’. Niewinność ‘serca’, a w konsekwencji niewinność przeżycia, oznacza moralne uczestnictwo w tym odwiecznym i stale trwającym akcie Woli Boga” (MiN 70).

Chociaż zaś po upadku ci dwoje utracą dar pierwotnej niewinności, wskutek czego człowiek będzie musiał podejmować zwykle walkę o trwanie w oblubieńczym sensie swego ciała, pozostanie ona na stałe zadaniem, jakie Bóg zwierza człowiekowi i zapisuje je w głębi jego serca i sumienia.


Na zakończenie rozważań o małżeństwie jako sakramencie samego stworzenia wypada uświadomić sobie jeszcze raz, że człowiek – mężczyzna i kobieta, szczytowy dar Boga w Jego stwarzaniu, otrzymuje wraz z samą świadomością, iż jest darem udzielającego mu siebie Boga – misję uwidocznienia w świecie widzialnym, poprzez swoją własną ‘widzialność’ w jej męskości i kobiecości, ukierunkowanej m.in. na oblubieńczy sens ciała – niewidzialności tajemnicy Bożej komunii Osób. Na tym będzie polegało m.in. małżeństwo jako pierwotny sakrament stworzenia. Jan Paweł II mówi:

„Sakrament rozumiemy jako znak przenoszący skutecznie w widzialność świata odwiecznie ukrytą w Bogu – niewidzialną tajemnicę.
Jest to tajemnica Prawdy, Miłości, tajemnica Życia Bożego, w której człowiek otrzymuje realne uczestnictwo.
Pierwotna niewinność urzeczywistnia sam początek tego uczestnictwa w dziejach człowieka, ona też jest źródłem pierwotnej szczęśliwości.
– Sakrament jako znak widzialny konstytuuje się poprzez człowieka jako ‘ciało’, poprzez jego ‘widzialną’ męskość-kobiecość, ono bowiem, i tylko ono, zdolne jest uczynić to, co nie-widzialne: duchowe i Boże. Ono zostało stworzone po to, aby przenosić w widzialną rzeczywistość świata ukrytą odwiecznie w Bogu tajemnicę, aby być jej znakiem.

Tak więc w człowieku stworzonym na Obraz Boży została objawiona sama niejako sakramentalność stworzenia, sakramentalność świata. On bowiem poprzez swoją widzialność – poprzez swą męską-kobiecą widzialność – staje się znakiem widzialnym owej ekonomii Prawdy i Miłości, której źródło jest w Bogu samym, ekonomii objawionej już w tajemnicy stworzenia ...
– Na tym szerokim tle rozumiemy też, że słowa Rdz 2,25: ‘mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali nawzajem wstydu’, – poprzez całą głębię swego antropologicznego znaczenia – wypowiadają zarazem wejście świętości wraz z człowiekiem w widzialny świat, który dla człowieka został stworzony.
– Sakrament świata i sakrament człowieka w świecie pochodzi z Bożego źródła świętości i równocześnie dla świętości jest ustanowiony. Pierwotna niewinność, związana z poczuciem sensu ciała, jest równocześnie nazwą tej świętości, która umożliwia człowiekowi tak głęboko utożsamiać się ze swoim ciałem i to właśnie przez ‘bezinteresowny dar’ z siebie samego. Świadomość daru warunkuje w tym wypadku ‘sakrament ciała’: człowiek czuje się w swoim ciele ‘jako mężczyzna i kobieta’ – podmiotem świętości.
– Z takim poczuciem sensu swego ciała człowiek, to znaczy mężczyzna i kobieta, wchodzi w świat jako podmiot Prawdy i Miłości ...” (MiN 77n).

(7.2 kB)
Jak każdy młodzieniec, pełen marzeń i planów na teraz i przyszłość. – Jezus mówi: „JAK MNIE umiłował Ojciec, tak i Ja - WAS umiłowałem. WYTRWAJCIE w Miłości MOJEJ. Jeśli będziecie ZACHOWYWAĆ Moje Przykazania, będziecie TRWAĆ w Miłości Mojej, TAK jak Ja zachowałem przykazania Ojca Mego i trwam w Jego Miłości. To wam powiedziałem, aby RADOŚĆ - MOJA - w was była, i aby radość wasza - była PEŁNA” (J 15,9-11).

Rozważania Jana Pawła II pozwalają nam stanąć oko w oko wobec niezgłębionej tajemnicy komunii Osób Boga, któremu spodobało się w swej nieskalaności i świętości uczynić przez człowieka w jego męskości i kobiecości transpozycję w widzialność świata – tajemnicy wewnętrznej komunii Osób Boga, a jednocześnie Jego nieustannego udzielania się jako Boga-Daru człowiekowi jako temu stworzeniu, które Trójjedyny zamierzył-chciał i nieodwołalnie chce „dla niego samego” (GS 24).

Jednym z zasadniczych sposobów nieustannego uwidocznienia Bożego – jak z biegiem dalszego objawienia okaże się: oblubieńczego darowania się swemu żywemu Obrazowi: mężczyźnie i kobiecie przez uczynienia ich „uczestnikami” Bożej komunii Życia i Miłości (por. 2 P 1,4) – stanie się małżeństwo. Nic dziwnego, że ono właśnie zostaje w samym akcie stworzenia świata i człowieka w jego męskości i kobiecości jednocześnie podniesione do wyżyn sakramentu Początku, sakramentu stworzenia – jako skutecznego znaku, niosącego łaskę niewinności serca i umacniania serc w komunijnym współudzielaniu się sobie dwojga osób, analogii komunii Życia i Miłości w łonie samego Trójjedynego.

(3.8 kB)

C.   KOMUNIA MAŁŻEŃSKA
PO UPADKU W OGRODZIE EDEN

(6,8 kB)

1. Utrata łaski pierwotnej niewinności

(8,8 kB)

Zdajemy sobie sprawę, że omówiony Boży dar: pierwotnej „sprawiedliwości i niewinności”, został przez pra-rodziców rychło zaprzepaszczony. Wycofali oni – z namowy Złego, przedstawionego przez autora biblijnego pod postacią Węża (Rdz 3,1-5; zob. Ap 12,9), swoje dotychczasowe zawierzenie Bogu, a przenieśli je na „Ojca kłamstwa i mordercę od początku” (zob. J 8,44; 2 Tm 2,14; DeV 33; itd.). Przestali wierzyć, że Bóg jest ... Miłością, skoro im wydaje jakieś polecenie-zakaz:

„... Wbrew całemu świadectwo stworzenia oraz zbawczej ekonomii z nim związanej, ‘duch ciemności’ potrafi ukazać Boga jako przeciwnika swego stworzenia, a przede wszystkim przeciwnika człowieka, jako źródło niebezpieczeństwa i zagrożenia dla człowieka.
– W ten sposób zostaje zaszczepiony przez szatana w psychice człowieka bakcyl sprzeciwu wobec Tego, który ‘od początku’ ma być przeciwnikiem człowieka – a nie Ojcem. Człowiek został wyzwany, aby stawał się przeciwnikiem Boga!” (DeV 38).

Pamiętamy parokrotnie już przypomniane słowa Soboru Watykańskiego II, chętnie przytaczane przez Jana Pawła II o „... pewnym podobieństwie między jednością Osób Boskich a jednością Synów Bożych, zespolonych w prawdzie i miłości ...” (GS 24) (zob. wyż.: Jedność Osób Boskich a Jedność Synów Bożych). W grzechu – pierwszy człowiek odrzucił prawdę bytu (zob. DeV 37). Jan Paweł II pisze w nawiązaniu do pierwszego grzechu, który okazał się nie tylko nieposłuszeństwem, ale i ujawnił podatność człowieka na motywację podsuwaną przez Szatana, żeby „stać się jak Bóg” (zob. Rdz 3,5) – poprzez zagarnięcie kompetencji decydowania o dobru-złu:

„Znajdujemy się tutaj w samym centrum tego, co można nazwać ‘anty-Słowem’, czyli ‘przeciw-Prawdą’. Zostaje bowiem zakłamana prawda o tym, kim jest człowiek, jakie są nieprzekraczalne granice jego bytu i jego wolności.
– Ta ‘Przeciw-Prawda’ jest możliwa dlatego, że równocześnie zostaje dogłębnie ‘zakłamana’ prawda o tym, kim jest Bóg. Bóg-Stwórca zostaje postawiony w stan podejrzenia, głębiej jeszcze: w stan oskarżenia w świadomości stworzeń.
– Po raz pierwszy w dziejach człowieka dochodzi do głosu przewrotny ‘geniusz podejrzeń’. Stara się on ‘zakłamać’ samo dobro, absolutne dobro – wówczas, kiedy w dziele stworzenia objawiło się ono jako niewypowiedziane obdarowujące, jako bonum diffusivum sui [Dobro które się udziela], jako stwórcza Miłość ...” (DeV 37).

Bóg nie mógł nie poddać próbie jakość miłości wzajemnej człowieka względem siebie (zob. wyż.: Nieodzowne poddanie jakości miłości próbie). Podobnie jak część Aniołów odrzuciła miłość Boga, rzucając Mu niejako rękawicę na znak wyzwania Go do pojedynku z sobą w zbuntowanym: „Nie będę Ci służył” (por. Jr 2,20), tak z kolei pierwszy człowiek odrzuca Boga jako dar dla siebie, decydując się na autonomiczne wyznaczanie tego, co winno być dobrem-złem oraz życiem-śmiercią (por. Rdz 2,17; 3,5).

Odrzucenie Boga wywołało wstrząs całej natury. Ta przecież uczestniczy solidarnie tak w wywyższeniu, jak i poniżeniu człowieka, oczekując po upadku człowieka, swego ... króla, jego – i swojego odkupienia:

„Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych ... w nadziei,
że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia,
by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych ...” (Rz 8,19nn).

Grzech pociągnął za sobą transcendentne zaburzenie odniesień w pierwszym rzędzie w pionie: człowiek a Bóg. Wtórnie zaś spowodował radykalne zakłócenie w poziomie, tzn. we wzajemnych odniesieniach pomiędzy ludźmi, z kolei zaś pomiędzy człowiekiem a światem przyrody.

Pierwszym widomym wyrazem dogłębnego zaburzenia całej dotychczasowej rzeczywistości stało się we wzajemnych odniesieniach tych dwojga, dotąd zjednoczonych w komunii małżeństwa jako pra-sakramentu – dopiero teraz negatywnie sobie uświadomiona własna nagość. Z jednej strony obudziła się pożądliwość ciała, a z drugiej poczucie wstydu seksualnego w parze z potrzebą chronienia przed drugim człowiekiem zakresu swej intymności płciowej.

Bezpośrednim zaś skutkiem upadku tych dwojga w pionie: Bóg a oni – stał się ich strach przed Obliczem Boga. Nie chodziło tu o strach w następstwie uświadomionej sobie w tej chwili fizycznej nagości, która przecież Boga nie wzrusza, lecz o strach wskutek uświadomionej sobie nagości niejako duchowej. Mianowicie jak kurtyna spadła z nich w chwili popełnionego grzechu „szata godowa” (por. Mt 22,12), tzn. podarowana im wraz ze stworzeniem szata łaski uświęcającej (por. wyż.: Nagość – cudzołóstwo, wraz z dalszym kontekstem; zob. też rozważanie na temat nagości-przyobleczenia w szatę Łaski niż.: Szata Bożej Chwały – rozważanie Petersona):

„I otwarły się oczy ich obojga: doszli do poznania, że są nadzy !
Spletli więc gałązki figowe i sporządzili sobie przepaski.
Skoro zaś posłyszeli, jak w powiewie dziennym rozchodzi się po ogrodzie szmer Jahwéh-Elohim,
ukrył się człowiek i jego małżonka ... przed Obliczem Jahwéh-Elohim ...” (Rdz 3,7nn).

Oto natychmiastowe skutki wycofania swego zawierzenia, jakie dotąd pokładali w Bogu [analogia do: ‘Jezu ufam Tobie’], a „pewne otwarcie się ... wolności – ludzkiego poznania i woli wobec tego, który jest ‘ojcem kłamstwa’...” (DeV 37; J 8,44), mistrzem od uwodzenia (Ap 12,9; Jd 11) i „przewrotnym geniuszem podejrzeń” (DeV 37). Wspomniany przez autora biblijnego ‘wstyd’ jest tu „doświadczeniem nie tylko pierwotnym, ale zarazem ‘granicznym’ ...” (MiN 48) między jakością przeżywania ciała przed – a po upadku.

Byłoby absurdem sądzić, że ci dwoje nie „poznali” już przed upadkiem, iż są nadzy. Jednakże dopiero odrzucenie „prawdy i miłości w całej pełni wymagań stwórczej Woli” (MiN 48) pociągnęło za sobą „radykalną zmianę znaczenia pierwotnej nagości kobiety wobec mężczyzny oraz mężczyzny wobec kobiety” (MiN 49). Zmiana ta, to następstwo spożycia owocu, symbolu zawłaszczenia władzy decydowania o dobru czy złu, która z istoty swej leży w kompetencji samego tylko Stworzyciela.

Bóg mówi do tych dwojga nadal – również po ich upadku, podobnie jak mówi nieustannie w sercu-sumieniu każdego w ogóle człowieka, nie wyłączając zbrodniarza. Z tym że obecnie, po ich upadku, choć dogłębnie zraniony w swej miłości do nich i odrzucony przez nich, proponuje im w wierności raz im ofiarowanej swojej Miłości – kolejny dar: skruchy serca, nawrócenia i ocalenia, które by się otwierało na życie – wieczne. Bo – jak podkreśla Jan Paweł II:

„... nawet zabójca nie traci swej osobowej godności
i Bóg sam czyni się jej gwarantem” (por. EV 9).

W tej sytuacji, chcąc uratować śmiertelnie zagrożonego człowieka, swoją przecież ... Ukochaną, Bóg przetwarza swą dotychczasową miłość stworzycielską – w ujawniającą się z chwilą zaistnienia ludzkiego grzechu miłość ... odkupieńczą i towarzyszące jej ... miłosierdzie:

„Jahwe-Elohim jednak zawołał na człowieka i odezwał się doń następująco: ‘Gdzie jesteś’? On zaś odpowiedział: ‘Posłyszałem w ogrodzie twój odgłos i uląkłem się, bo ja właśnie stałem się nagi. I tak skryłem się’!
Odpowiedział: ‘Któż podał ci do wiadomości, że ty właśnie stałeś się nagi? A może raczej – zjadłeś z tego drzewa, co do którego wydałem ci polecenie, żebyś z niego wcale nie jadł’?! ...” (Rdz 3,9nn).

Nie chcemy tu wracać do rozważań o grzechu w jego wielorakich aspektach. Tej tematyce poświęciliśmy już niemało miejsca we wcześniejszych częściach niniejszej strony (zwłaszcza w cz. II, IV i V). Pragniemy zwrócić w tej chwili uwagę jedynie na pewne charakterystyczne skutki grzechu pra-rodziców w ścisłym nawiązaniu do oblubieńczo-rodzicielskiej komunii, do jakiej ci dwoje zostali wezwani w chwili stworzenia i ich powołania do pierwotnego sakramentu stworzenia w małżeństwie.

(8,5 kB)

RE-lektura: część VI, rozdz. 5b
Stadniki, 19.IV.2015.
Tarnów, 3.VI.2022.


(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



5. Męskość i kobiecość stworzona dla komunii osób
6. Jedność Osób Boskich a jedność synów Bożych
7. Nagość-wstyd: uczestnictwo w widzeniu Stwórcy
8. Seks czy wolność osoby-daru
Czy rewolucja seksualna Jana Pawła II

C. KOMUNIA MAŻEŃSKA PO UPADKU W OGRODZIE EDEN

1. Utrata łaski pierwotnej niewinności


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Jan Paweł II cierpiący, pogrążony w głębokiej modlitwie
Ryc.2. Jan Paweł II bardzo cierpiący – pogrążony w modlitwie różańcowej
Ryc.3. Dziecko obejmujące Ojca świętego z całą miłością
Ryc.4. Na świeżym powietrzu w górach ...