E. „KOŁACZE ... |
1. Odkupiciel u drzwi ludzkiego serca |
Po tej dłuższej dygresji i omówieniu skądinąd ważnego zagadnienia – również w aspekcie tematyki naszej strony, trzeba wrócić do dalszego rozważania rozpatrywanego fragmentu encykliki o Bożym Miłosierdziu. Mamy przed sobą następujące słowa:
DiM 8c: „Właśnie jako Ukrzyżowany,
DiM 8d: Chrystus ...
DiM 8e: jest Tym, który ... kołacze do drzwi serca
DiM 8f: każdego człowieka,
DiM 8g: nie naruszając jego wolności,
DiM 8h: ale starając się z tej ludzkiej wolności wyzwolić miłość ...” (DiM 8c-h).
Oczami ‘serca’ oglądamy cały czas Odkupiciela jako ukrzyżowanego, czyli zabitego, a przecież już zmartwychwstałego. Ojciec święty mówi o Synu Bożym występującym aktualnie w takiej, a nie innej postaci. Można by powiedzieć drastycznie: Odkupicielowi nie jest ‘ciężko’:
„... stanąć i kołatać
do drzwi serca każdego (bez wyjątku) człowieka”.
Nieskończony Bóg puka cicho, delikatnie, może ledwo słyszalnie, stojąc u drzwi serca ... każdego człowieka! Pełen ‘nadziei’, ale i ‘obawy’ i oczekiwania: jaka będzie odpowiedź ze strony tego „stworzenia”, które – jako jedyne na ziemi, „chciał dla niego samego” (GS 24)?
Nie jest to jedynie użyty przez Papieża piękny poetycki obraz, zdolny wzruszyć do łez. Mamy przed sobą realizm Bożej delikatności w obliczu tego Jego Stworzenia, które nadal pozostaje ... ‘stworzeniem’, a nie ‘Stworzycielem’. Jakżeż jednak może być inaczej – w rzeczywistości, skoro taki właśnie Obraz Bożej ‘grzeczności’ w obliczu godności osobowej człowieka: Bożego żywego Obrazu wobec kosmosu, ukazuje samo Słowo-Boże-Pisane, w wielokrotnie już przytoczonym fragmencie Apokalipsy (Ap 3,20)?
Nie ulega wątpliwości, że Odkupiciel – właśnie jako Odkupiciel: ukrzyżowany-zmartwychwstały, w ten właśnie sposób „stoi i puka do drzwi serca” poszczególnego człowieka z chwili na chwilę: każdego dnia. Jakżeż by mogło być inaczej!
– To ten „Dobry Pasterz”, który nigdy nie będzie „uciekał” od owiec, gdy te będą śmiertelnie zagrożone, gdy chodzi o ich życie – wieczne (J 10,12n). Jan Paweł II napisze o Nim w swym Liście do Rodzin – w tym wypadku w sam raz w kontekście jedności małżeńskiej, ukazując Odkupiciela jako Tego, Kim On w rzeczywistości jest, tzn. Oblubieńca-z-krzyża:
„W ten sposób, drodzy bracia i siostry, małżonkowie i rodzice, Oblubieniec jest z Wami.
– Wiecie, że On jest Dobrym Pasterzem. Znacie Jego głos. Wiecie, dokąd Was prowadzi, jak walczy o te pastwiska, na których macie znajdować życie i znajdować je w obfitości.
– Wiecie, jak zmaga się z drapieżnymi wilkami, jak gotów jest wyrwać z ich paszczy każdą owieczkę ze swej owczarni, każdego męża i żonę, każdego syna i córkę, każdego członka Waszych rodzin.
– Wiecie, że On jest Dobrym Pasterzem, który życie swoje daje za owce [J 10,11], który unika manowców wielu współczesnych ideologii, który mówi całą prawdę dzisiejszemu światu, tak jak mówił ją kiedyś faryzeuszom w Ewangelii, tak jak głosił ją swoim własnym Apostołom, a potem Apostołowie zanieśli ją w ówczesny świat i głosili ludziom w tamtych czasach zarówno Żydom jak i Grekom ...” (LR 18).
Jeśli Jezus jako Odkupiciel w ten sposób „stoi i puka do drzwi serca każdego człowieka” na co dzień, to ponad wątpliwość szczególnie intensywnie będzie „stał i pukał” do tegoż serca w chwili gdy ten konkretny Jego Brat względnie Siostra będą przechodzili ‘na drugi brzeg”: gdy ważyć się będzie los wieczny tego konkretnego spośród tych stworzonych na Jego Obraz: Syna Bożego, odkupionego za cenę Jego Przenajdroższej Krwi.
2. Zmiana ‘ról’ |
Ojciec święty uwydatnia niewątpliwie bardzo mocno subtelność i delikatność Odkupiciela w obliczu stworzenia swego Umiłowania, ale i swego bólu i najgłębszego zatroskania. Jezus Chrystus by sobie nie wybaczył, żeby wedrzeć się do czyjegoś serca ‘na siłę’, albo i podstępem: poprzez chytre uwiedzenie lub wprost okłamanie-oszukanie.
– Staje natomiast i kołacze u wrót serca poszczególnego człowieka w postaci sponiewieranego, skrwawionego ukrzyżowanego, a przecież już zmartwychwstałego w swym niemym, ale tym bardziej przenikliwym oczekiwaniu: czy ten ktoś, który być może otworzy drzwi swego serca, ulituje się także nad Nim? Od serca do serca wędruje tu przecież On – ukrzyżowany. Czy u otwierającego drzwi serca wyzwoli się na Jego widok odruch litości?
Czy zaczynamy dostrzegać, jak ‘role’ w aspekcie świadczonego – a doznawanego miłosierdzia się ... zmieniają? W dziele Odkupienia Bóg Nieskończony „pochyla się” w krzyżu Syna Bożego nad „losem” swego żywego Obrazu. Bo „nie chce”, żeby ktokolwiek „zginął, ale miał ... życie – wieczne” (J 3,16).
Obecnie ‘role’ się zdecydowanie zmieniają. Niewątpliwie bowiem ten ukrzyżowany Odkupiciel usiłuje obecnie wzbudzić odruch ‘litości’, a może wprost ‘miłosierdzia’ względem Stworzyciela, który staje u drzwi serca kolejnego spośród swych odkupionych. Czy to ma być jedynie ludzki odruch litości, czy też stajemy przed kolejną tajemnicą Bożego zamysłu, za którą kryją się kolejne głębie wzajemnych odniesień między Odkupicielem a odkupionymi?
Okazuje się, że coraz bardziej w grę zaczyna tu wchodzić zasadniczy warunek dostąpienia miłosierdzia od Trójjedynego. Warunek ten jest zupełnie zrozumiały i Odkupiciel starał się jego zrozumienie wpajać w świadomość swych uczniów na różne sposoby. Taka jest wymowa chociażby przypowieści o nielitościwym dłużniku (Mt 18,23-35). Mistrz z Nazaretu sformułował jednak tę zasadę niedwuznacznie już w swym Kazaniu na Górze, włączając ją w jedno z Ośmiu Błogosławieństw:
„Błogosławieni miłosierni,
albowiem oni miłosierdzia dostępują” (Mt 5).
Ten aspekt jest zarazem najgłębszym uzasadnieniem teologicznym przytoczonego Błogosławieństwa. Odkupiciel mówił niewątpliwie z pełnym pokryciem swej tajemniczej solidarności z każdym bez wyjątku człowiekiem, że miłosierdzie świadczone bliźniemu zostaje przyjęte przez Niego, Syna Człowieczego, jako miłosierdzie wyświadczone Odkupicielowi.
Zasada ta ma jednak ponad wątpliwość także swoją stronę odwrotną. Mianowicie nie daj Boże, że ktoś okaże się nie-miłosiernym względem kogokolwiek z bliźnich. Okazane nie-miłosierdzie nie może nie stać się nie-miłosierdziem okazanym samemu Synowi Ojca Przedwiecznego.
Do tego aspektu nawiązuje Jezus Miłosierny w sposób niezwykle jednoznaczny w swych objawieniach, jakimi obdarzył św. S. Faustynę (zob. DzF 742.1317.1155.1158). Nie-miłosierdzie okazywane komukolwiek z bliźnich staje się zablokowaniem dla siebie samego miłosierdzia okazywanego przez Trójjedynego – i oczywiście samego Odkupiciela.
W tym kontekście można by przytoczyć chociażby tylko migawkę z Listu Apostolskiego Jana Pawła II do Rodzin (1994 r.). Ojciec święty mówi w nim – już pod koniec tego Listu, m.in. o Odkupicielu jako Sędzim, rozprowadzając panoramę, jaką o Sądzie Ostatecznym zarysował sam Odkupiciel (Mt 25,31-46).
– Za Chrystusem wymienia Ojciec święty pozytywne czyny miłosierdzia wyświadczone bliźnim – w postaci przyjęcia Dzieci jeszcze NIE-urodzonych, opuszczonych, pomocy świadczonej rodzinom wielodzietnym itd. (zob. LR 22).
– Następnie jednak przechodzi Jan Paweł II do czynów nie-miłosierdzia względem bliźnich, czyli ... względem samego Jezusa Chrystusa, który z każdym człowiekiem ‘jakoś’ się utożsamia. Trudno nie przytoczyć tu odnośnego fragmentu tego Listu:
„Ale wiemy, że w Mateuszowym opisie Sądu Ostatecznego jest także ta druga lista, groźna i przerażająca:
‘Idźcie precz ode Mnie [...]. Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie’ [Mt 25,41-43].
– I na tej liście znajdą się z pewnością także inne fakty, w których Jezus chce się utożsamić z człowiekiem odrzuconym. On utożsamia się z opuszczoną żoną czy mężem, z poczętym i odrzuconym Dzieckiem: ‘Nie przyjęliście Mnie!’ Również i ten sąd idzie poprzez dzieje naszych rodzin, przez dzieje narodów i ludzkości. Chrystusowe: ‘Nie przyjęliście Mnie’ odnosi się również do instytucji społecznych, rządów i organizacji międzynarodowych ...” (LR 22).
3. „Nie naruszając jego wolności ...” |
Zauważamy, że chociażby Chrystusowi bardzo nagląco zależało na wyzwoleniu przez pukanie do drzwi ludzkiego serca jakiegoś odruchu litości na widok ukrzyżowanego Boga-Człowieka, nie zamierza On w żaden sposób naruszać wolności kogokolwiek ze swych braci i sióstr, ludzi. Odkupiciel staje przed drzwiami ludzkiego serca wciąż jako ukrzyżowany z miłości swojej oraz Ojca. Ten Ojciec:
„Syna swego Jednorodzonego dał,
aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął,
ale miał Życie – wieczne” (J 3,16).
Ten właśnie Syn staje obecnie u drzwi ludzkiego serca i kołacze do niego. Zdarzy się, że Odkupiciel w tym momencie w swej Bożej ‘ufności’ niejako się ‘łudzi’, że ten, kto to kołatanie dosłyszy i drzwi serca Mu otworzy, ulituje się widząc Go w takiej postaci:
„... Ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi,
stawszy się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznym przejawie uznany za człowieka,
uniżył samego siebie,
stawszy się posłusznym aż do śmierci –
i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,7n).
Syn Człowieczy ponad wątpliwość wolnej woli nikogo ze swych Ludzkich Braci i Sióstr nie zniewoli. Sprzeciwiałoby się to totalnie samemu Jego dziełu stworzycielskiemu. Bóg stworzył człowieka przecież jako osobę. Nie ma osoby bez zdolności samostanowienia, samoświadomości, oraz zdolności podjęcia odpowiedzialności.
Gdyby pukający do ludzkiego serca Odkupiciel wymusił na człowieku otwarcie się na Jego widok, postąpiłby w sposób sprzeczny z sobą samym. Zniszczyłby dzieło swego stworzenia. Miało się ono cechować tym właśnie przymiotem: wolności podejmowania decyzji. Gdyby Bóg u człowieka jakiekolwiek działanie wymusił, człowiek przestałby być człowiekiem, a stałby się niewolnikiem. Na taki zarzut Bóg Stworzyciel – a tym bardziej Odkupiciel – nigdy sobie nie pozwoli.
Nie ulega natomiast wątpliwości, że omawiane „pukanie do ludzkiego serca” zmierza do jednego: wyzwolenia z ludzkiej wolności w pełni wolnego, mocą swej wewnętrznej dynamiki pojawiającego się aktu miłości względem Stworzyciela i Odkupiciela, który stał się Oblubieńcem-z-Krzyża dla tego kolejnego swego ludzkiego Brata czy Siostry.
Taki jest sens i cel, dla którego Bóg obdarzył najpierw Aniołów, a z kolei ludzi darem wolnej woli. Jest to uzdolnienie do samostanowienia o sobie. Wolność woli nigdy nie jest ‘celem sama dla siebie’. Jest to dar instrumentalny, podarowany jako warunek umożliwiający osiągnięcie celu wyższego, tego właściwie zamierzonego. Mianowicie wolność woli jest nieodzowna, żeby mogła zaistnieć miłość. Zarówno ta w stosunku do Boga, jak i ta w stosunku do każdego z bliźnich. Gdzie nie będzie wolności w miłowaniu, będzie panowała niewola-ze-zgrzytaniem-zębami, a nie miłość.
F. SOLIDARNOŚĆ Z UKRZYŻOWANYM |
1. Miłość jako „solidarność |
Wypada ponownie przytoczyć rozważane, długie zdanie z encykliki papieskiej o Bożym Miłosierdziu. Przed nami rysuje się ostatni jego fragment:
DiM 8c: „Właśnie jako Ukrzyżowany,
DiM 8d: ...
DiM 8e: jest Tym, który stoi i kołacze do drzwi serca
DiM 8f: ...
DiM 8g: nie naruszając jego wolności,
DiM 8h: ale starając się z tej ludzkiej wolności wyzwolić miłość,
DiM 8j: która nie tylko jest aktem solidarności z cierpiącym Synem Człowieczym,
DiM 8j: ale także jest jakimś ‘miłosierdziem’
okazanym przez każdego z nas Synowi Ojca Przedwiecznego” (DiM 8c-j).
Koncentrujemy się obecnie już tylko na dwuaspektowej końcówce analizowanego teologicznego kondensatu papieskiego zdania omawianej encykliki. Jan Paweł II wskazuje na dalekosiężny zbawczy skutek, jaki stanie się faktem, gdy człowiek na widok stającego przed nim ukrzyżowanego otworzy drzwi swego serca i mocą władzy swego samostanowienia wyzwoli z siebie akt miłości do tego ukrzyżowanego, czyli coś w rodzaju:
„Ty mój Jezusie Chrystusie! Ukochany! Biczowany, cierniem ukoronowany, ukrzyżowany – za me grzechy! Grzechy również ciężkie, popełniane tak wiele razy – i przez całe życie ...! A Ty ... mnie nadal – jeszcze – kochasz! |
Akt ten nabywa niemal natychmiast znaczenia solidaryzowania się z tymże Synem Bożym ukrzyżowanym.
– W tym kontekście podkreśla Jan Paweł II:
DiM 8h-j: „... starając się z tej ludzkiej wolności wyzwolić miłość,
która nie tylko jest aktem solidarności z cierpiącym Synem Człowieczym ...” (DiM 8h-j).
Taki jest niejako pierwszy aspekt aktu miłości dla Odkupiciela, jaki powstaje na Jego widok jako Boga tak bardzo upodlonego „... na odpuszczenie grzechów”. Jest przecież rzeczą jasną, że nie Jezus Chrystus, lecz każdy z nas powinien był doznać kaźni mąk: biczowania, cierniem ukoronowania, aż po ukrzyżowanie włącznie. Tymczasem tutaj zamiast człowieka – tych przerażających mąk doznaje sam Bóg-Człowiek Jezus Chrystus.
Ilekroć ktoś okazuje współczucie Chrystusowi cierpiącemu, tylekroć przeżywa w swym sercu zarazem swój dług wdzięczności względem Odkupiciela za Jego niepojętą, niezasłużoną miłość i podarowany sobie dar Odkupienia. Jezus Chrystus przyjmuje poczucie solidarnej więzi swych uczniów, którzy rozważają Jego mękę i pobudzają się nią do odwzajemnienia niewysłowionej odkupieńczej inicjatywy Trójjedynego.
– Przez S. Faustynę mówi Chrystus:
„Pragnę, abyś głębiej poznała Moją miłość, jaką pała Moje Serce ku duszom,
a zrozumiesz to, kiedy będziesz rozważać Moją mękę ...” (DzF 186).
Rozważanie tajemnic ‘bolesnych’ życia Odkupiciela staje się w ten sposób drogą do lepszego poznania niedościgłych skarbów Chrystusowej Miłości tak względem Ojca, jak i nas, Jego ludzkich Braci i Sióstr.
2. Pozostać biernym – czy czynnym |
W tym miejscu nasuwa się kolejny, odrębny aspekt naszej miłości do Ukrzyżowanego, wyzwalanej na widok Jego nieludzkiego „zeszpecenia” (por. Iz 53,2n). Mianowicie doznanie łaski Odkupienia nie może polegać na jedynie biernym przyjęciu ‘do wiadomości’, że sam Bóg w Synu Bożym wcielonym i ukrzyżowanym, dokonał dzieła odkupienia, zmartwychwstał, wstąpił do nieba – i na tym wszystko się ‘skończyło’.
Dokonane odkupienie staje się dla każdego człowieka nigdy nie ustającym ponownym „pukaniem do drzwi serca każdego człowieka”. Zmierza ono do stale potwierdzanego ponownego wyzwalania dopiero co scharakteryzowanego aktu wewnętrznej wolności poszczególnego odkupionego w obliczu tegoż Ukrzyżowanego. Odkupienie poprzez krew Chrystusa staje się ciągle wołającym wyzwaniem do odtąd aktywnej współpracy z niezasłużoną łaską tak drogo dokonanego odkupienia.
Wypada przytoczyć tu ponownie wypowiedzi Jana Pawła II, wyrażone w innym jego przełomowym dokumencie – na inaugurację Nadzwyczajnego Roku Odkupienia 1983-84:
„Nadzwyczajny obchód Jubileuszu Odkupienia pragnie ...
ożywić w synach i córkach Kościoła katolickiego świadomość, że
‘swój uprzywilejowany stan zawdzięczają nie własnym zasługom, lecz szczególnej Łasce Chrystusa;
jeśli zaś z łaską tą nie współdziałają myślą, słowem i uczynkiem,
nie tylko zbawieni nie będą, ale surowiej jeszcze będą sądzeni’ ...” (APR 4).
Nic dziwnego, że ciągle i przez wszystkie wieki aktualne jest Chrystusowe wezwanie do nawrócenia i odnowy życia w promieniach Łaski:
„Ponieważ wszyscy są grzesznikami, wszyscy potrzebują tej radykalnej przemiany ducha, umysłu i życia, która w Biblii nazywa się metánoia, nawrócenie.
– Postawa ta rodzi się i czerpie pokarm ze Słowa Bożego,
które jest objawieniem Miłosierdzia Pańskiego,
urzeczywistnia się przede wszystkim na drodze sakramentalnej
i przejawia się w różnorodnych formach miłości i służby braciom ... ” (APR 5).
Można by powiedzieć, że Dzieło Odkupienia, którego wartość jest ze względu na Bożą godność Osoby Jezusa Chrystusa nieskończona, gdyż sam Bóg-Człowiek stał się tu „ofiarą przebłagalną za nasze grzechy ... i całego świata” (1 J 2,2), to jakby niewyobrażalnie ogromnej wielkości najdroższy z możliwych brylant, który jednak istnieje w postaci jednej, nie podzielonej ‘bryły’.
Można mieć góry złota, względnie potężną ilość banknotów o najwyższych możliwych nominałach – a umrzeć z ... głodu. Na nic się może nie przydać spać na worku z grubymi banknotami, jeśli w sklepie nie potrafią rozmienić milionowego banknotu na drobniejsze, by za ten ‘drobiazg’ kupić bochenek chleba ...
Dzieło odkupienia, którego podjął się aż Syn Boży – Jan Paweł II mówi w tym wypadku o Boskim wymiarze dzieła odkupienia, to taki właśnie nieskończonej wartości brylant. Może on konkretnemu człowiek praktycznie na nic się nie przydać, jeśli ten ‘brylant’ nie zostanie ... podzielony, rozmieniony niejako na ‘drobne’, by jego nieskończone zasługi nabrały zbawczego ‘pożytku’ dla poszczególnego człowieka: mężczyzny i kobiety.
W jaki sposób doprowadzić do takiego ‘rozmienienia na drobne’ tego nieskończonej wartości skarbu, żeby można było skorzystać z niego zarówno dla siebie, jak i ... innym dopomóc, którzy sami sobie pomóc nie mogą, bo znajdują się być może poza zasięgiem bezpośredniego ‘promieniowania’ tak drogo dokonanego odkupienia?
Tutaj właśnie zaczyna się aktywne włączenie poszczególnego odkupionego w zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa. Jezus Chrystus okazuje swą miłość do odkupionych w tym właśnie, że nie dokonuje zbawienia całkowicie ‘sam’, lecz wciąż „stoi i kołacze do drzwi serca – każdego człowieka”, nie zniewalając jego wolnej woli, lecz usiłując z niej „wyzwolić Miłość” (DiM 8h).
Ten właśnie akt miłości dla Ukrzyżowanego staje się przez fakt „solidaryzowania się” tego człowieka, otwierającego drzwi swego serca na kołaczącego Odkupiciela – owym ‘ułamaniem cząsteczki’ z nieskończonej wartości skarbu odkupienia. Odkupienie zaczyna tym samym owocować dla tegoż Brata czy Siostry Chrystusa, którzy dają się aktywnie ‘wciągnąć’ w dzieło zbawienia. Nie chcą pozostać jego ‘biernymi’ odbiorcami, którzy by otrzymany „talent” mieli „zakopać” bezowocnie w ziemi, nie podejmując żadnego wysiłku, by przyniósł oczekiwany procent ... (por. Mt 25,25).
3. „Dopełnianie braków udręk Chrystusa” |
W tym kontekście wypada przytoczyć pewien bardzo charakterystyczny fragment z bulli Jana Pawła II „Incarnationis Mysterium” [= Tajemnica Wcielenia], ogłoszonej na inaugurację obchodów Wielkiego Jubileuszu 2000 lat od Narodzenia Jezusa Chrystusa. Jan Paweł II mówi we wspomnianym fragmencie co prawda o uzyskiwaniu odpustu jubileuszowego, ale merytorycznie porusza zagadnienie znacznie poważniejsze: o „dopełnianiu tego, co niedostaje udrękom Chrystusa – dla Dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24). Ojciec święty mówi mianowicie:
„Objawienie poucza ..., że chrześcijanin nie idzie samotnie drogą nawrócenia. W Chrystusie i przez Chrystusa jego życie zostaje złączone tajemniczą więzią z życiem wszystkich innych chrześcijan w nadprzyrodzonej jedności Mistycznego Ciała.
– Dzięki temu między wiernymi dokonuje się przedziwna wymiana darów duchowych, która sprawia, że świętość jednego wspomaga innych w znacznie większej mierze, niż grzech jednego może zaszkodzić innym” (IM 10).
Jan Paweł II sformułował tu niezmiernie ważną zasadę. Przypomina niewidzialną więź, jaka łączy wszystkich uczniów Chrystusa – a także tych którzy nie przyznają się do Chrystusa – w nadprzyrodzonej Jedności Mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa. Jego Głową pozostaje zawsze Bóg-Człowiek Chrystus, natomiast my – czy sobie z tego zdajemy sprawę czy nie, jesteśmy Jego Członkami: żywymi, a niekiedy praktycznie ... martwymi.
Papież podkreśla dalej fakt przedziwnej „wymiany darów duchowych”, jaka się dokonuje pomiędzy członkami Mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa.
– Zdumiewający jest fakt, że świętości kogoś pojedynczego staje się znacznie bardziej pomocą dla całego Ciała Mistycznego, aniżeli grzech kogoś innego zdolny jest zaszkodzić całokształtowi tegoż Mistycznego Ciała Chrystusowego. Stwierdzenie to jest niezmiernie charakterystyczne – i mobilizujące.
Na nim będzie się opierało dalsze rozważanie Jana Pawła II o podejmowaniu dzieł mających w obliczu Bożym wartość „zastępczą”, która swoiście ‘przeważa’ szale wyrządzanego zła na korzyść dobra. W tym sensie mówi Jan Paweł II dalej:
„Niektórzy ludzie pozostawiają po sobie jak gdyby nadmiar miłości, poniesionych cierpień, czystości i prawdy, który ogarnia i wspiera innych.
– Na tym właśnie polega rzeczywistość zastępstwa (łac.: vicaríetas), na której opiera się cała tajemnica Chrystusa. Jego przeobfita miłość zbawia nas wszystkich.
– O ogromie miłości Chrystusa świadczy również to, że On nie pozostawia nas w kondycji biernych odbiorów, ale włącza nas w swoje dzieło zbawcze, a zwłaszcza w swoją mękę. Mówi o tym znany werset z Listu do Kolosan: ‘w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół’ [Kol 1,24].
– Ta głęboka rzeczywistość jest w przedziwny sposób wyrażona także w Księdze Apokalipsy, gdzie Kościół ukazany jest jako Oblubienica odziana w prostą lnianą szatę – w bisior lśniący i czysty. ‘Bisior bowiem oznacza czyny sprawiedliwe świętych‘ – pisze św. Jan [Ap 19,8]. W swoim życiu święci tkają jak gdyby ‘lśniący bisior’, który jest odzieniem wieczności” (IM 10).
4. Skarbiec Kościoła |
Jan Paweł II nawiązuje tu – warto to sobie dobrze uprzytomnić, do użytego w Księdze Apokalipsy obrazu Kościoła Triumfującego, pojawiającego się jako Małżonka przystrojona na Gody z Barankiem: Synem Człowieczym, Oblubieńcem Kościoła, oczywiście „Oblubieńcem-z-krzyża” (Ap 19,7). Otóż ta Małżonka na te Gody dopiero się „przystroiła”, wdziewając na swoją zwyczajną szatę – „bisior lśniący i czysty”, co według samego Autora Apokalipsy „oznacza czyny sprawiedliwe świętych” (Ap 19,8).
Czy owe „czyny sprawiedliwe świętych” nie są w sensie równoważnym poprzednio wspomnianym ‘odłupaniem’ z brylantu zasług Chrystusa jakiejś jego małej cząstki, ‘zmieszanej’ jednak i złączonej z czynami własnymi owych wiernych Sług Odkupiciela, którzy nie zadowalają się ‘biernym’ przyjmowaniem Chrystusowych zasług, ale usiłują cząstkę owego Jego ‘brylantu’ doprowadzić do zaowocowania w formie jak najhojniejszego ‘procentowania’?
W ten sposób narasta w Kościele i ulega pomnożeniu z biegiem czasów i wieków Skarbiec zasług Kościoła. Składa się na niego w pierwszym rzędzie samo dzieło Odkupienia – nieskończonej wartości. Oraz wszystkie zasługi Maryi, Matki Chrystusa – i Matki Kościoła.
– W dalszej kolejności dochodzą zasługi poszczególnych świętych oraz wszystkich innych wierzących, którzy trwają w Łasce i pomnażają z Bożą pomocą otrzymane skarby Odkupienia.
Do tego nawiązują dalsze słowa Jana Pawła II z przytaczanej w tej chwili Bulli ogłaszającej Wielki Roku Jubileuszu r. 2000:
„Wszystko pochodzi od Chrystusa, ponieważ jednak należymy do Niego, również to, co jest nasze, staje się Jego własnością i zyskuje uzdrawiającą moc.
– To właśnie mamy na myśli, gdy mówimy o ‘skarbcu Kościoła’, który zawiera dobre czyny świętych. Modlić się o uzyskanie odpustu [= nawiązanie do odpustu jubileuszowego] znaczy włączyć się w tę duchową komunię, a tym samym otworzyć się całkowicie na innych.
– Także bowiem w sferze duchowej nikt nie żyje tylko dla siebie. Chwalebna troska o zbawienie własnej duszy zostaje oczyszczona z bojaźni i egoizmu dopiero wówczas, gdy staje się również troską o zbawienie innych.
Jest to rzeczywistość Świętych Obcowania, tajemnica ‘rzeczywistości Zastępstwa’ (łac. vicaríetas), modlitwy jako drogi do Jedności z Chrystusem i z Jego Świętymi. On przyjmuje nas do siebie, abyśmy razem z Nim tkali Białą Szatę nowej ludzkości, szatę z lśniącego bisioru, w którą odziana jest Oblubienica Chrystusa.
Tak więc nauka o odpustach ‘ukazuje przede wszystkim, że odejście od Boga rodzi wielki smutek i gorycz [Jr 2,19]. Wierni bowiem uzyskując odpusty uświadamiają sobie, że o własnych siłach nie mogliby naprawić zła, jakie przez grzech wyrządzili samym sobie i całej społeczności, a tym samym nakłonieni zostają do zbawiennych aktów pokory’.
– Ponadto prawda o Świętych Obcowaniu, które jest więzią wzajemnej jedności wiernych z Chrystusem, mówi nam, jak bardzo każdy może dopomóc innym – żywym lub zmarłym – aby byli coraz ściślej zjednoczeni z Ojcem niebieskim” (IM 10).
Słowa Ojca świętego dopomagają nam – jak widać – tak spoglądać na Jezusa ukrzyżowanego, że wyzwalająca się z naszej wolności miłość ku Niemu staje się jednocześnie coraz bardziej świadomym solidaryzowaniem z Nim – udręczonym, równoznacznym z coraz bardziej utrwalającym się otwieraniem się na Niego i bliźnich.
– Najgłębszym motywem tak umacnianej postawy będzie potrzeba miłości, która nie chce dopuścić do tego, by jakakolwiek ‘kropla’ Jego Przenajdroższej Krwi miała spływać z krzyża na ziemię na darmo, nie zauważana lub wzgardzona przez kogokolwiek z ludzkich Braci i Sióstr Odkupiciela.
5. „Miłosierdzie okazane |
Wracamy wreszcie do samego już zakończenia rozważanego długiego zdania z encykliki o Bożym Miłosierdziu (DiM 8a-h). Przypomnimy sobie jeszcze raz odnośny tekst:
DiM 8c: „Właśnie jako Ukrzyżowany,
DiM 8d. Chrystus ...
DiM 8e: jest Tym, który stoi i kołacze do drzwi serca
DiM 8f. ...
DiM 8g: nie naruszając jego wolności,
DiM 8h: ale starając się z tej ludzkiej wolności wyzwolić miłość,
DiM 8i: która nie tylko jest aktem solidarności z cierpiącym Synem Człowieczym,
DiM 8j: ale także jest jakimś ‘miłosierdziem’
okazanym przez każdego z nas Synowi Ojca Przedwiecznego” (DiM 8c-j).
W tej chwili będzie nam chodziło o ostatni człon rozważanego zdania: „... ale także jest jakimś ‘miłosierdziem’ okazanym przez każdego z nas Synowi Ojca Przedwiecznego” (DiM 8j).
Wyżej uświadomiliśmy sobie za Janem Pawłem II, że akt miłości, jaki Jezus usiłuje wyzwolić w swej delikatności z naszej wolności, gdy staje przed drzwiami naszego serca jako ukrzyżowany i kołacze do niego, staje się w tych warunkach równoznaczny z aktem naszej solidarności z tymże Odkupicielem: ukrzyżowanym. Ponieważ – ściśle biorąc – każdy z nas, a nie On, niewinny, skazany na tak okrutną śmierć poprzez jeden ciąg aktów prawnych urągających sprawiedliwości, powinien był być ukrzyżowany i zakatowany na śmierć. Gdy odniesiemy się do Odkupiciela naszym może nędznym, a przecież w skrusze serca szczerze wyrażonym „Jezu Ukrzyżowany! Kocham Cię”, staje się to spontaniczne wyznanie miłości świadectwem naszego pełnego solidaryzowania się z Nim jako ukrzyżowanym.
Nie koniec jednak na tym. Jan Paweł II podkreśla na samym końcu omawianego zdania jeszcze inny, nieprawdopodobny aspekt aktu miłości, jaki pojawia się w ludzkim sercu na widok Chrystusa ukrzyżowanego. Mianowicie tenże akt naszej miłości do Pana nabywa charakteru czynu miłosierdzia, jaki my – grzeszni, być może godni potępienia wiecznego – możemy wyświadczyć cierpiącemu za nas Bożemu Synowi:
„Chrystus ... kołacze do drzwi serca ... starając się ... wyzwolić miłość, która nie tylko jest aktem solidarności z cierpiącym Synem Człowieczym, ale także jest jakimś ‘miłosierdziem’ okazanym przez każdego z nas Synowi Ojca Przedwiecznego” (DiM 8c-j).
Ojciec święty dotyka tu rzeczywistości, która zdolna jest wprowadzić w najgłębszą zadumę, ale i najwyższy zachwyt. Czyżby to mianowicie miało być możliwe i prawdopodobne, żeby grzeszny człowiek mógł „okazać miłosierdzie” swojemu Stworzycielowi i Odkupicielowi? Okazuje się, że jest to istotnie nie tylko możliwe, ale i w pełni realne!
Co więcej zaś, Odkupiciel na taki akt miłości z naszej strony ponad wątpliwość ... czeka.
– Podobnie też czeka na tak swemu Jednorodzonemu Synowi wyrażaną miłość z kolei Ojciec Niebieski – i ponad wątpliwość także Duch Święty.
Każdy akt najzwyczajniejszej ludzkiej miłości, okazany Ukrzyżowanemu, dogłębnie upokorzonemu, upodlonemu Synowi Bożemu – staje się w najprawdziwszym znaczeniu aktem wynagrodzenia i miłości względem Ukrzyżowanego. A tym samym aktem uwielbienia i dziękczynienia względem całej Trójcy Przenajświętszej.
Czyżby istotnie stworzenie mogło być wyposażone w ‘kompetencję’, iż będzie mogło ‘pocieszyć’ swego Stworzyciela za grzechy własne – oraz innych? A konsekwentnie w jakiś trudny do dokładniejszego określenia sposób: – wynagrodzić Bogu za grzechy własne i cudze?
Okazuje się, że wszystko to nie tylko jest możliwe, lecz jest przez Boga – najgłębiej oczekiwane.
Bezpośrednio po obszernie w niniejszym rozdziale rozpatrywanym zdaniu z encykliki o Bożym Miłosierdziu kontynuuje jeszcze Jan Paweł II swoje rozważania. W swoistym podsumowaniu tego fragmentu wskazuje Ojciec święty jeszcze raz na wielką godność człowieka. Godność ta, wyniesiona przez samego Boga do niebywałych wyżyn, polega m.in. na tym, iż człowiek zostaje wezwany do okazywania miłosierdzia samemu swemu Stworzycielowi i Odkupicielowi. Gdy próbujemy sobie uświadomić, co te słowa znaczą, doznajemy na samą taką myśl zawrotów głowy. Tymczasem do takiej Rzeczywistości wzywa każdego z odkupionych – sam Pan:
DiM 8k: „Czyż może być bardziej jeszcze w całym ... objawieniu Miłosierdzia przez krzyż, uszanowana i podniesiona godność człowieka, skoro doznając miłosierdzia, jest on równocześnie poniekąd tym, który ‘okazuje miłosierdzie’?
– Czyż Chrystus ostatecznie nie staje na tym stanowisku wobec człowieka także wówczas, gdy mówi: ‘Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych..., Mnieście uczynili’? ...” (DiM 8k).
G. ZAKOŃCZENIE |
Przedstawiona seria sześciu rozważań przyczyni się być może do głębszego rozumienia tajemnicy Bożego Miłosierdzia.
Uświadamiamy sobie być może nieco lepiej, że Miłosierdzie w Bożym wydaniu jest ostatecznie tylko innym ‘imieniem’ Miłości Trójjedynego – z chwilą gdy zaistniał ludzki grzech.
W obliczu grzechu swojego żywego Obrazu Bóg mógłby co prawda potępić buntowniczego człowieka natychmiast. Byłoby to w pełni ‘sprawiedliwe’. Ale Bóg nie byłby wówczas ‘sobą’! Jego miłość stworzycielska, choć wzgardzona i odtrącona, będzie podejmowała odtąd wszelkie starania, by odzyskać miłość – spontaniczną – zwiedzionego przez Złego stworzenia swej Miłości, człowieka.
Jak tego dokonać? Trójjedyny jest zbyt delikatny, by miłość względem Siebie wymusić. Nie byłaby to zresztą wówczas miłość, lecz ... niewola i pogarda. Toteż Bóg ponad wątpliwość nigdy nie wkroczy do ludzkiego serca ‘siłowo’.
W swym Jednorodzonym Synu, który stał się w tajemnicy wcielenia Synem Człowieczym: Bogiem-Człowiekiem, Trójjedyny ponownie ufnie i wytrwale „stoi i kołacze do każdego ludzkiego serca”. Trójjedyny podejmuje się w Chrystusie – ukrzyżowanym, ale i zmartwychwstałym – działań szaleńczych, by odzyskać względy swego żywego Obrazu na ziemi: mężczyzny i niewiasty. Złoży każdą cenę, by swej Umiłowanej wykazać, iż nie chodzi Mu o wzgląd własny.
Jedynym motywem tego, iż Bóg staje się w Chrystusie „posłuszny ... aż do śmierci krzyżowej”, to miłość, która z chwilą gdy człowiek dopuścił się grzechu – miłości tej nie tylko nie wycofuje, lecz staje się miłością ... całopalną: taką która daje siebie całą na pokarm i napój Życia.
Taką zaś Bożą Miłość określamy mianem Miłości Miłosiernej. Lub po prostu: Bożym Miłosierdziem.
RE-lektura: część V, rozdz. 6c.
Stadniki, 15.XI.2013.
Tarnów, 21.IV.2022.
Obrazy-Zdjęcia Ryc.3. Jan Paweł II przy Ścianie Płaczu w Jeruzalem: 26.3.2000 r. Ryc.4. Obraz św. Józefa w koścółku w Krakowie-Płaszowie |