(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura

Ozdobnik

E.   BOŻE DZIEŁO STWARZANIA

Ozdobnik

1. OD-środkowy dynamizm miłości

Ośmielamy się zapuścić w głębiny Bożego ‘myślenia’ i ‘chcenia’. Te właśnie przymioty – tak u Boga, jak potem u człowieka, stanowią o tym, że dana istota jest osobą.

Parokrotnie na naszej stronie była już mowa o tym, jak rozumieć sprawę ‘motywu’ działania u samego Boga. Bóg jest Bogiem właśnie dlatego, że jest całkowicie niezależny od czegokolwiek i ‘kogokolwiek’. Jest On albo naprawdę Bogiem i tym samym jest On Bogiem jedynym – poza i ponad wszelkim stworzeniem, albo Bogiem po prostu nie jest.

Jeśli mimo wszystko wolno nam wyrażać się o jakimś ‘motywie’ działania, jakim Bóg by się mógł kierować, rozumiemy to zawsze o Nim samym jako Jego ‘Sercu’. Ponieważ Bóg jest Miłością, a ‘miłość’ jest sobą wtedy gdy cała jest darem-‘dla’ kogoś, ‘motywem’ jakiegokolwiek działania jest u Boga zawsze On-Miłość. Lub nieco inaczej: darowanie siebie całego tym bytom, jakie stworzy, by im umożliwić uczestnictwo w tym, Kim On sam jest w sobie jako pełnia Życia i Miłości.

Z góry wykluczyć trzeba u Boga ‘motyw’ egoizmu jako ‘sprężyny’ Jego działania stworzycielskiego. Pełnia Życia i pełnia Miłości jaką Bóg jest, może się wyrażać tylko jednym dynamizmem: OD-środkowym. W stwarzaniu nie podlega Bóg żadnej konieczności, ani przymusowi z zewnątrz. Dzieło stworzenia jest wyrazem wszystko przerastającej miłości, która cieszy się zaszczepianiem tajemnicy życia w jej zróżnicowanym stopniowaniu, wyzwalając wielorakość uczestnictwa ze strony stworzenia w tajemnicy własnego Życia i własnej Miłości jako Trójjedynego. Bóg będzie stwarzał, ponieważ miłość Jego nie potrafi nie cieszyć się wzbudzaniem coraz innych śladów życia. Działanie twórcze – a w przypadku Boga ‘stwórcze’, to naturalny żywioł ‘miłości’ z właściwym jej dynamizmem: udzielania się z przelewającej się własnej Pełni.

Taka jest wola u samego Boga. Dąży do tworzenia dobra – i cieszy się gdy zaistnieje. Echem tego są słowa zarówno pierwszej z Ksiąg Pisma świętego, jak i ostatniej Księgi Słowa-Bożego-Pisanego:

„Wówczas wyrzekł Elohim: ‘Niechaj stanie się światłość’ ! – I stała się światłość.
Elohim spojrzał na światło stwierdzając, że tak jest dobrze. ...
... Elohim wyrzekł: ‘Niechaj ziemia pokryje się zielenią trawy, zbożem wydającym nasienie, drzewami owocowymi rodzącymi owoc zgodnie ze swymi odmianami i noszącymi w sobie ziarno na ziemi’. Tak się stało. ...
Elohim zobaczył, że tak jest dobrze ...
Elohim spojrzał na wszystko, cokolwiek uczynił.
Zobaczył, że TAK jest bardzo dobrze ...” (Rdz 1,4.9.11n.31).

A to fragment z ostatniej Księgi Nowego Testamentu:

„Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, odebrać chwałę i cześć, i moc,
bo Ty stworzyłeś wszystko,
a z woli Twojej istniało (to) i zostało stworzone” (Ap 4,11).

(8.5 kB)
I któż mi odmówi, że jestem piękna, zachwycająca? I jakiemu ... potomstwu dałam początek !!! - W Japonii trzeba było w czasach obowiązującego ewolucjonizmu ok. 1950 r., żeby dziecko zapytało nauczycielkę: Czy wobec tego cesarz ... też pochodzi od małpy? (w tamtych latach w Japonii obowiązywała wiara, że cesarz to ... Bóg!)? Przerażona nauczycielka, nie wiedząc co i jak odpowiedzieć, odniosła się do wyższego szczebla itd. Pytanie dotarło do Parlamentu. Jednym cięciem zlikwidowany wtedy został ewolucjonizm - rzekomo szczyt osiągnięć nauk przyrodniczych! Ile zasług w dziejach świata ... mają dzieci!

Jan Paweł II lubi nawiązywać do tego Bożego ‘przyglądnięcia się’ stworzonemu przez siebie światu. I dla nas staje się potrzebą serca kontemplacja „wielkich dzieł”, jakich Bóg dokona kiedyś m.in. w tajemnicy wcielenia, które w ‘Szkole Maryi’ staramy się rozpamiętywać w sercu, ilekroć modlimy się na różańcu odmawiając jedno ‘Zdrowaś’ po drugim:

„... Istotnie, pierwsza część Zdrowaś Maryjo, zaczerpnięta ze słów skierowanych do Maryi przez anioła Gabriela i św. Elżbietę, jest adorującą kontemplacją misterium, które dokonuje się w Dziewicy z Nazaretu. Wyrażają one, jak można by powiedzieć, podziw nieba i ziemi, ujawniając poniekąd zachwyt samego Boga, gdy ogląda On swe arcydzieło – Wcielenie Syna w dziewiczym łonie Maryi – w duchu tego radosnego spojrzenia z Księgi Rodzaju [por. 1,31], owego pierwszego patosu, z jakim Bóg u świtu stworzenia przyglądał się dziełu swoich rąk [zob. cytowany przez Papieża jego własny List do Artystów, 1999, pkt 1] ...” (RVM 33).

Kiedy indziej wyraża się Jan Paweł II wprost o ‘motywie’ Boga przezierającym z biblijnego opisu dzieła stworzenia – jako właśnie o motywie ‘miłości’ :

„... Bóg objawia siebie przede wszystkim jako Stwórcę. Chrystus odwołuje się do tego podstawowego objawienia utrwalonego w Księdze Rodzaju. Pojęcie stworzenia ma tam nie tylko swą metafizyczną, ale na wskroś teologiczną głębię.
– Stwórca to Ten, który ‘powołuje do istnienia z nicości’, który ‘ustanawia w bycie’ świat i człowieka w świecie dlatego, że ‘jest – miłością’ [1 J 4,8.16].
– Wprawdzie tego słowa [= ‘miłość’] nie znajdujemy w samym opisie stworzenia, niemniej opis ów wielokrotnie powtarza ‘widział Bóg, że było dobre, ... że było bardzo dobre’ [Rdz 1, 4.10.12.18.21.25.31].
– Poprzez te słowa odsłania się droga do miłości jako Boskiego motywu stworzenia, jako jego źródła, które bije w Bogu samym, tylko miłość bowiem daje początek dobru, i raduje się dobrem [por. 1 Kor 13], jak to czytamy w Księdze Rodzaju.
– Dlatego stworzenie jako działanie Boże oznacza nie tylko powołanie do istnienia z nicości i ustanowienie bytu świata i człowieka w świecie, oznacza ono zarazem ... obdarowanie i to obdarowanie podstawowe i ‘radykalne’, czyli wychodzące właśnie od nicości” (MiN 55n).

Wypada zwrócić uwagę na uwydatnione przez Ojca świętego obdarowanie wszystkiego co zostaje powoływane do istnienia. Oto dynamizm OD-środkowy właściwy miłości: ‘Życzę ci, żebyś BYŁ’, ku Twojemu dobru sięgającemu wieczności!

Ozdobnik

2. Wywołanie do istnienia
‘z nicości’ ...

W przypadku dzieła stworzycielskiego chodzi o wywołanie do istnienia z nie-istnienia. Niełatwo wyrazić, a i wyobrazić sobie, co to właściwie znaczy: utworzyć coś z ‘nicości’ ! Tak brzmi tzw. negatywna definicja dzieła ‘stwarzania’ (zob. do tego m.in. KKK 296; tamże odnośniki np. do Soboru Watykańskiego I). Takim właśnie jest działanie stworzycielskie podjęte przez Boga.

Na działanie ‘stworzycielskie’ składa się kilka nieodzownych aspektów:

Nic dziwnego, że Księga Mądrości Starego Testamentu wyraża się o Bogu wprost:

„Miłujesz bowiem wszystkie byty, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś,
bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego ukształtował.
Jakżeżby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał?
Jak by się zachowało to, czego byś nie wezwał?
Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Władco, miłujący życie” (Mdr 11,24nn).

Filozofia i teologia wypracowały jeszcze inną, dopełniającą definicję dzieła ‘stworzenia’, sformułowaną tym razem jako stwierdzenie pozytywne:

Stworzenie to „powołanie czegoś do bytu w całej jego substancji
[łac.: productio rei secundum totam suam substantiam]”.

Zauważamy jednak, że ani ta negatywna, ani ta bardziej pozytywna definicja ‘stwarzania’ nie zadowala nas w pełni i nie jest w stanie w pełni zaspokoić naszego jedynie ludzkiego rozumienia dzieła stwarzania. Nic dziwnego, że i autor biblijny, przedstawiając dzieło stworzycielskie, nie zdołał uniknąć ukazania czegoś w rodzaju negatywnego punktu wyjścia w swym opisie stworzenia świata i człowieka [zob. biblijne określenie: „bezład i pustkowie ...”; pojęcie „rozdzielenia”; oraz „pra-wód, toni wód”: Rdz 1,2.3; itd.].
– Wyrażenia te będą spełniały rolę punktu widzenia logicznego, a stanowczo nie – chronologicznego.

ozdobnik

F.   BOŻY CEL DZIEŁA STWARZANIA

Ozdobnik

1. Stworzyć instrumentalnie
czy „dla niego samego”?

Usiłujemy dalej zagłębiać się w sens Bożego działania stworzycielskiego. Zdajemy sobie sprawę z ograniczoności naszego rozumienia intymnego życia samego Trójjedynego. A przecież ośmielamy się kontynuować podjętą kontemplację, kierując się chociażby wskazaniem św. Pawła:

„A zatem proszę was ... przez Miłosierdzie Boże,
abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu miłą,
jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej ...” (Rz 12,1).

Wiara nasza wyrastająca z samo-objawienia się Boga, nigdy nie sprzeciwia się ‘rozumowi’. Stwierdzamy jedynie, że tak wiara, jak rozum pochodzą od tego samego Boga!



(21 kB)
Błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem. Tym razem kapłan posługuje się do błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem w plenerze MINI-Monstrancją. Kapłan i w tym wypadku sakramentalnie uobecnia samego Odkupiciela, Boga-Człowieka Jezusa Chrystusa.

Pojawia się pytanie: czy Bóg chciałby ‘uzyskać’ jakieś dobro dla siebie samego przez fakt, iż coś ‘stwarza’?
– Musimy dać sobie zdecydowaną odpowiedź, że żadne ze stworzeń Bogu ani niczego nie ‘dodaje’, ani nie jest w stanie Bogu czegokolwiek ‘ująć’. Bóg naprawdę żadnego ze stworzeń ‘nie potrzebuje’. Żadne też stworzenie nie jest w stanie przysporzyć Bogu chwały, jak z kolei żaden grzech czy wzgarda Bogiem – nie zdoła wyrządzić Bogu jakiejkolwiek ‘krzywdy’. Bóg jest ponad wszelkim stworzeniem, ponad wszystkim co jest stworzeniem, i ponad wszystkim co ‘stworzenie’ ... ‘myśli’ o Bogu.
– Natomiast stworzenie dopuszczające się grzechu wyrządza niepowetowaną szkodę sobie samemu, a nie Bogu.

Tym samym otrzymujemy pośrednią odpowiedź na nieco inny aspekt tego samego pytania: czy Bóg stwarza cokolwiek ‘instrumentalnie’ ? To by oznaczało, że samo w sobie ‘stworzenie’ czegoś względnie kogoś (osoby) służyłoby ‘instrumentalnie-narzędnie’ do osiągnięcia jakiegoś innego, wyższego celu. Rzecz stworzona zeszłaby w tej sytuacji do roli ‘narzędzia’ [= instrumentu], którym by się działający posłużył dla dotarcia do wyższego, właściwie zamierzonego celu.

Ozdobnik

2. Zamierzony-stworzony
„dla niego samego”

W tym miejscu przechodzimy do istotnego momentu w niniejszym rozdziale. Mianowicie nie wszystkie ‘stworzenia’ są chciane-zamierzone przez Boga jednakowo. Jedne z nich zostają przez Boga wywołane z nie-istnienia do istnienia jedynie ‘instrumentalnie’, inne zaś są zamierzone „dla nich samych”.
– Określenie to, użyte przez Jana XXIII (zob. enc. Mater et Magistra, AAS 53 [1961] s. 417), pojawiło się z całym naciskiem na Soborze Watykańskim II w „Konstytucji Duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym”. Zasadniczy udział w jej redagowaniu miał ówczesny arcybiskup Krakowa Karol Wojtyła, który w niewiele lat potem został papieżem jako Jan Paweł II.

Nic dziwnego że przytacza on m.in. ten właśnie dokument Soborowy bardzo często, w tym również następujący fragment, dotyczący stworzenia człowieka:

„Kiedy Pan Jezus modli się do Ojca, aby ‘wszyscy byli jedno ... jak i My Jedno jesteśmy’ [J 17,21n],
... daje znać o pewnym podobieństwie między jednością Osób Boskich,
a jednością Synów Bożych zespolonych w prawdzie i miłości.
To podobieństwo ukazuje, że człowiek będąc jedynym na ziemi stworzeniem,
którego Bóg chciał dla niego samego, nie może odnaleźć się w pełni inaczej,
jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego” (GS 24; por. do tego: Łk 17,33; J 12,24n; itd.).

Zdanie to jest nieco trudne, sformułowane językiem określonej antropologii filozoficznej. W tej chwili chodzi zwłaszcza o drugą część przytoczonej wypowiedzi.
– Mianowicie co to właściwie znaczy:

„... człowiek będąc jedynym na ziemi stworzeniem,
którego Bóg chciał dla niego samego ...”?

Kościół wypowiada w tym uroczystym, precyzyjnie sformułowanym stwierdzeniu przekonanie wiary, iż tym właściwie zamierzonym i chcianym spośród wszystkich bytów stworzonych jest człowiek – i tylko człowiek. Pomijamy w tej chwili stworzenie Aniołów. Bo i Aniołowie są przez Boga zamierzeni-chciani „dla nich samych”.
– Zdajemy sobie sprawę, że jeśli Aniołowie również będą „chciani-zamierzeni” przez Boga „dla nich samych”, będzie to umotywowane identycznymi powodami, jak w przypadku człowieka.
– Niemniej aktualnie zajmujemy się tylko człowiekiem – jako stworzeniem w pełnym tego słowa znaczeniu rzeczywiście „zamierzonym” przez Boga, czyli będącym w właściwym tego słowa znaczeniu „celem” Bożego stworzycielskiego działania.

Jan Paweł II rozwija wypowiedź Soborową o człowieku jako „chcianym dla niego samego” [= dla samego człowieka] najpełniej w swym „Liście do Rodzin” (1994), poświęcając mu tam dłuższe rozważanie (zob. LR 9). Na razie zostawimy wnikliwsze analizowanie tej wypowiedzi, by dla kontrastu przejść do całego pozostałego ‘stworzenia’.
– Jeśli mianowicie człowiek: mężczyzna i kobieta – jest „... jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego ...”, znaczy to, że cała pozostała rzeczywistość została powołana do istnienia jako przez Boga „nie – chciana dla niej samej”.

Dosadniej mówiąc trzeba stwierdzić, że cały pozostały kosmos, zarówno ten makro jak i mikro-kosmos, został stworzony przez Boga jedynie ‘instrumentalnie’ : narzędnie. Świat, choć tak piękny, nieogarniony ludzkim wzrokiem, wraz z całą jego florą i fauną, zachwycającymi widokami gór i odmętów morskich, majestatem nieboskłonu roziskrzonego gwiazdami, świat zdumiewających możliwości ludzkiego geniuszu doprowadzającego do wypraw kosmicznych, a z kolei tegoż umysłu drążącego przepaście mikro-kosmosu poprzez coraz bardziej zaawansowaną aparaturę powiększającą – wszystko to spełnia według Bożego zamysłu rolę jedynie podrzędną – służebną.

Powołanie kosmosu do istnienia służy zgodnie ze stworzycielskim planem do osiągnięcia innego celu, o wiele wyższego. Piękno i niedościgłe tajniki przyrody, jakie człowiek odkrywa od tysięcy lat – nie jest przez Boga „chciane dla niego samego”: dla samego owego piękna, ani jego przytłaczającego, a jednocześnie zachwycającego ogromu. Na kosmosie Bogu niejako nie zależało, choć go stworzył ‘z rozmachem’ odpowiednio do swej wielkości jako „Król królów i Pan panów” (Ap 19,16)! W Bożym pojmowaniu wszystko to odgrywa rolę jedynie narzędną. Kosmos zostaje stworzony niejako wtórnie – czysto instrumentalnie: ze względu na człowieka. Bo tym właściwie zamierzonym jest w Bożym zamyśle człowiek – i tylko człowiek!

Stwierdzenie to, wyrastające z uważniejszego przyjrzenia się Bożemu Objawieniu, prowadzi do rozradowanego uświadomienia sobie wielkości i godności człowieka w jej pojmowaniu przez samego Trójjedynego. Człowiek, żywy „Obraz i Podobieństwo Boga”, widzi siebie niemal jaskrawo wywyższonego ponad wszelkie pozostałe stworzenie. Nie słońce i zastępy galaktyk, ani ogrom sił przyrody są ‘królem’ świata – w pojmowaniu Trójjedynego. Królem i panem kosmosu zostaje ustanowiony śmiertelny, niepozorny, a przy tym – jak się niebawem okaże: nieprawdopodobnie grzeszny i wciąż zbuntowany ... człowiek.

Ozdobnik

3. Gniazdo i królewski ‘wybieg’
stworzony dla człowieka

Po co więc Bóg stwarza nieogarniony kosmos z jego milionami i więcej ‘lat świetlnych’, dzielących ziemską planetę od odległych zakątków wszechświata, który być może nadal się rozszerza? Nietrudno znaleźć na to odpowiedź!

Jeśli tym właściwym chcianym w stworzycielskim działaniu Boga jest człowiek – i tylko człowiek, Boża Dobroć przygotowuje mu najpierw ... warunki do zaistnienia, poruszania się i rozwijania swych umiejętności. Gdy jaskółki zaczną ‘myśleć’ o przekazywaniu życia, najpierw przystępują z zapałem do lepienia gniazda, gdzie by w nim mogło zamieszkać czasowo ich ‘potomstwo’. Z jakąż pieczołowitością one to gniazdo budują-murują! Ileż lotów wykonuje jaskółczy ‘tato’ i jaskółcza ‘mama’, żeby je wznieść, choćby się ‘trzymało’ jakiejś tylko krawędzi muru! Jaskółki przygotowują ‘pomieszczenie’ dla potomstwa dlatego, że taki mechanizm działań rodzicielskich wszczepił w nie, w postaci określonych instynktów, Trójjedyny.

O ileż większe – o wymiarach kosmicznych – utworzy Dobroć Trójjedynego ‘gniazdo’ wraz z nieogarnionym ‘wybiegiem’ – dla ‘Króla stworzenia’: Bożego Obrazu wobec kosmosu: człowieka-mężczyzny, człowieka-kobiety ! Z jakimż ‘zachwytem’ musi Bóg niejako ‘z dystansu’ obserwować, jak ten Jego żywy Obraz będzie sobie ‘radził’ w zagospodarowywaniu tegoż kosmosu, jego wydoskonalaniu i korzystaniu z ukrytych w nim, nieprawdopodobnych możliwości! Wszystko to znalazło swój zapis w Słowie-Bożym-Pisanym:

„Elohim pobłogosławił im [mężczyźnie, kobiecie]. Przy czym wypowiedział do nich:
‘Wydawajcie potomstwo, mnóżcie się i zapełniajcie ziemię!
Ujarzmiajcie ją i władajcie nad rybami morskimi
i istotami latającymi na niebie, oraz wszystkimi zwierzętami ...’!
Oto oddaję do waszej dyspozycji wszelką roślinę ... Ponadto wszelkie drzewa ...
Wszystko to ma wam służyć za pożywienie ...!” (Rdz 1,28n).

W opisie zaś Rdz 2 czytamy:

„Jahwe-Elohim wziął zatem człowieka
i umieścił go w ogrodzie Eden, aby go uprawiał i doglądał ...” (Rdz 2,15).

Jan Paweł II dodaje w nawiązaniu do zadań, jakie Bóg zwierza człowiekowi – już w pierwszej swojej encyklice komentarz etyczny odnośnie do utrwalającego się zachwiania równowagi między etyką a postępem technicznym:

„... Człowiek zdaje się często nie dostrzegać innych znaczeń swego naturalnego środowiska,
jak tylko te, które służą celom doraźnego użycia i zużycia.
Tymczasem Stwórca chciał,
aby człowiek obcował z przyrodą jako jej rozumny i szlachetny ‘pan‘ i ‘stróż’,
a nie jako bezwzględny ‘eksploatator’ ...” (RH 15).

Ozdobnik

G.   PODSTAWA
CZŁOWIECZEJ WIELKOŚCI-GODNOŚCI

Ozdobnik

1. Jeszcze raz:
niezbywalne przymioty ludzkiej osoby

Wypada jeden raz więcej uświadomić sobie podstawy, które stanowią o wielkości człowieka i jego godności. Zagadnienie to omawiano już parokrotnie (zob.:  Wezwania ludzkiej natury – oraz: Podstawowe wyposażenie ludzkiej natury: rozum-wola-odpowiedzialność – a także: Człowiek – Osoba). Zatem dla przypomnienia:

(4.8 kB)
Trzy nieodstępne, niezbywalne przymioty każdego człowieka: samoświadomość, samostanowienie, zdolność odpowiadania. A ponadto: wezwanie do zjednoczenia z Bogiem.

Bóg wyposażył człowieka w szereg darów, które z istoty swej są nie-zbywalne i nie-odstępne. Dzięki nim człowiek jest człowiekiem. Przymioty te nie występują u żadnego innego ze stworzeń – pomijamy oczywiście nadal świat Aniołów. Stanowią one naturalne wyposażenie każdego człowieka, niezależnie od jego fazy rozwojowej, jego zdrowia fizycznego i psychicznego i niezależnie od tego, czy dany człowiek postępuje zgodnie z podarowaną sobie człowieczą godnością czy ją poniża.

„W głębi sumienia człowiek odkrywa Prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra, a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: czyń to, tamtego unikaj.
– Człowiek bowiem ma w swym sercu wypisane przez Boga Prawo, wobec którego posłuszeństwo stanowi o jego godności i według którego będzie sądzony [por. Rz 2,14nn](VSp 54; GS 16).

Żadna ludzka władza, żaden system ideologiczny i anty-wychowanie nie zdołają doprowadzić do całkowitego wyciszenia wspomnianego „głosu”, który domaga się – choć tego nie wymusza – „posłuszeństwa”. Wbrew opiniom, które by chętnie unicestwiły wszystko co dotyczy „sumienia”, ono istnieje – niezależnie od środowiska, w którym dany człowiek się obraca i niezależnie od osobistego poziomu moralnego jego postępowania. Co więcej, jak to z naciskiem podkreśla Sobór Watykański II:

„Sumienie jest najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka,
gdzie przebywa on sam z Bogiem,
którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa”. (GS 16)

„Jest to ‘głos Boga’ nawet wówczas, gdy człowiek uznaje w nim tylko zasadę ładu moralnego, po ludzku niepowątpiewalną, bez bezpośredniego odniesienia do Stwórcy: właśnie w tym odniesieniu sumienie zawsze znajduje swa podstawę i swoje usprawiedliwienie” (DeV 43).

„Sumienie nie zamyka człowieka w niedostępnej i nieprzeniknionej samotności, ale otwiera go na wołanie, na głos Boga. W tym właśnie i w niczym innym kryje się tajemnica i godność sumienia, że jest ono miejscem, świętą przestrzenią, w której Bóg przemawia do człowieka” (VSpl 58; cytowane Przemówienie (Audiencja generalna, 17 sierpnia 1983), 2: Insegnamenti, VI, 2 (1983), 256).

U zwierząt nie ma mowy o ‘sumieniu’. Przykazania są dla ludzi: osób. Zakładają one bowiem przymioty właściwe ludzkiej osobie, począwszy od jej podstawowego wyposażenia: w rozumność, czyli uzdolnienie do samoświadomości.

Jan Paweł II tak formułuje to stwierdzenie, ujmując je z wyjątkową jasnością – chociażby w nawiązaniu do presji wywieranej przez otoczenie, czy też do ‘struktur grzechu’, które zdają się pomniejszyć względnie całkiem znosić odpowiedzialność osobistą:

„... Dlatego w każdym człowieku
nie ma niczego bardziej osobistego i nie-przekazywalnego, jak
zasługa cnoty czy odpowiedzialność za winę” (RP 16).

Dla ilustracji omówionych przymiotów wielkości i godności ludzkiej osoby można by przytoczyć jeszcze raz parokrotnie już ukazaną grafikę. Widzimy tu rzędną [strzałka do góry: rozum], ciętą [strzałka pozioma: wolna wola]; oraz przekątną tych dwóch sił: odpowiedzialność. Każdy z tych przymiotów ducha ludzkiego, ale tym samym całokształtu ludzkiej osoby, jest nie-odstępny i nie-zbywalny.

Ozdobnik

2. Trójjedyny który miłuje
swój żywy Obraz

Jako Ojciec, względnie też najlepsza Matka (zob. Iz 49,15; 66,13), Bóg niejako ‘nadaje’ do stworzenia swojego ‘umiłowania’, człowieka-mężczyzny, człowieka-kobiety – na fali zawsze tylko jednej: fali miłości. Wypowiada do niego swoje Boże: „Kocham Cię, Ty mój żywy Obrazie” ! Jakżeż by mogło być inaczej! Przecież człowieka – i tylko jego, stwarza Trójjedyny jako swój żywy Obraz i Podobieństwo. I za nic sobie poczytuje stworzenie całego kosmosu, byle nawiązać kontakt właśnie z nim: swym żywym Obrazem!

W dotychczasowych rozważaniach przytaczaliśmy już niejedną wypowiedź Słowa-Bożego-Pisanego o miłości i swoistej miłosnej ‘tęsknocie’ Boga za człowiekiem. Czy tej tęsknotą rozedrganej miłości nie wyczuwa się chociażby z wypowiedzi drugiej części Księgi Izajasza, w której Bóg przemawia do swego Ludu w pierwszej osobie, zatem samo-objawieniowo – coś zupełnie niesłychanego, gdyby wziąć pod uwagę literaturę jakiejkolwiek innej religii.
– Fragment, który przytaczamy, nawiązuje do przeżyć Izraela w niewoli Babilońskiej po zburzeniu Jeruzalem w 586 r. przed Chr. Lud Bożego Wybrania czuł się tam jak słusznie przez męża porzucona niewiasta – za ciągłe zdrady, w tym wypadku pierwszego przykazania, które dotyczy właśnie miłości względem Boga „z całego serca”:

„Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał.
Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona?
A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.
Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawiczne przede Mną ...” (Iz 49,14-nn).

Boże ‘wyznanie’, iż swoją ‘Ukochaną’, czyli Lud swego Wybrania, „wyrył na obydwu swych dłoniach” – jest nieprawdopodobne!
– Czy to ‘wyznanie’ miłości do stworzenia swego Umiłowania – człowieka, nie kojarzy się w sensie dosłownym z samo-objawieniowym ‘językiem’, jakim Jezus przemawia do św. Faustyny w fragmencie zatytułowanym „Rozmowa miłosiernego Boga z duszą grzeszną”:

„... O, jak droga Mi jest dusza twoja.
Zapisałem cię na rękach swoich.
I wyryłaś się głęboką raną w Sercu Moim ...” (DzF 1485).

A oto jeszcze inne, jedynie przykładowe tego rodzaju wypowiedzi Słowa-Bożego-Pisanego, Starego i Nowego Testamentu. Widzimy w nich Boga tego samego epoki przed- i po-Chrystusowej:

„Ukochałem cię odwieczną Miłością,
dlatego też podtrzymywałem dla ciebie łaskawość ...” (Jr 31,3).

„A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie,
przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował ...,
razem z Chrystusem przywrócił do Życia ...” (Ef 2,4).

„Temu, który nas miłuje
i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów,
i uczynił nas królestwem – kapłanami dla Boga i Ojca swojego,
Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen” (Ap 1,5n).

Ozdobnik

3. W oczekiwaniu na wzajemność

Gdzie jest miłość, tam jest ponad wątpliwość również mówienie do siebie nawzajem. Miłość wyraża się jej wyznaniem, które wiedzie do wyzwolenia wzajemności.

Podkreślaliśmy już wielokrotnie za Janem Paweł II, że miłość z istoty swej zakłada przestrzeń wolności woli. Gdyby ‘miłowanie’ miało dochodzić do skutku w wyniku użycia zewnętrznego czy wewnętrznego przymusu, byłoby ono wszystkim innym, a nie miłością. Byłaby to niewola z nienawiścią w sercu i rozglądaniem się za pierwszą lepszą sposobnością, by nieznośne jarzmo tej niewoli z siebie strząsnąć. Odniesienia polegałyby na tresurze, która by nie miała nic wspólnego z miłością.

Nic dziwnego, jeśli Jan Paweł II tak jednoznacznie podkreśla:

„Tylko osoba może miłować
i tylko osoba może być miłowana” (MuD 29).

(19 kB)
To ja tak wyglądam? Może pierwszy raz oko w oko w lusterku: kontemplując swój wizerunek, którego człowiek sam - na co dzień nie widzi: TAK widocznie wyglądam wobec innych. A jak ... w oczach Boga - tego Ukrzyżowanego, Zmartwychwstałego?

Rozumiemy: rzeczywistość jaka się kryje za słowem ‘miłość’, nie może dotyczyć zwierzęcia. Zwierzę nie jest osobą: brak mu owych trzech niezbywalnych przymiotów: rozumności, wolności, odpowiedzialności. Bez nich brak ontologicznych podstaw do pojawienia się miłości. Wielokrotne powracanie do tych spraw na naszej stronie przenika zapewne coraz dojrzalej w głąb podświadomości, pozwalając zdać sobie sprawę z wielkości i godności człowieka jako osoby: żywego Bożego Obrazu.

W tym momencie wracamy jeszcze raz do faktu dzieła stworzenia. Odwołujemy się ponownie z wdzięcznością do drogich nam rozważań Jana Pawła II. Ojciec święty zauważa – w nawiązaniu do „tajemnicy stworzenia, czyli zaistnienia świata z woli Boga, który jest Wszechmocą [= Życiem]  i Miłością (MiN 56):

„Wobec tego każde stworzenie nosi w sobie znamię daru jako najbardziej pierwotne i podstawowe.
Równocześnie jednak pojęcie ‘obdarowania’ nie może być odniesione do nicości. Wskazuje ono na obdarowującego – i obdarowanego oraz na relację, jaka pomiędzy nimi powstaje.
– Otóż relacja ta wyłania się w opisie stworzenia wraz z człowiekiem. O tej to relacji mówi przede wszystkim zwrot: ‘stworzył Bóg człowieka, na Obraz Boży go stworzył’ ...” (MiN 56).

Przyznajemy w pełni słuszność rozumowaniu ukazanemu przez Ojca świętego. Skoro coś wcale ‘nie musiało’ zostać wywołane z nie-istnienia do istnienia, obdarowanie istnieniem-życiem jest dla owej stworzonej istoty czystym darem. Otrzymanie jednak ‘daru’ powinno samo przez się wyzwolić akt wzajemności: podziękowania za doznane wyróżnienie – w tym wypadku z racji daru tak radykalnego: podarowanego zaistnienia – w krańcowym przeciwstawieniu do nie-istnienia. Żadne ze stworzeń nie jest w stanie w pełni docenić tego i należycie wywdzięczyć się Stworzycielowi za podarowane sobie ... istnienie!

Tym bardziej jednak słuszna jest uwaga Ojca świętego, że ażeby ‘dar’ miał szansę doczekania się wzajemności (wdzięczności), musi zaistnieć osobowa więź pomiędzy tym kto obdarowuje, a tym kto tego obdarowania doznaje. Gdyby ‘obdarowanie’ było skierowane w ‘próżnię’, byłoby z góry skazane na niepowodzenie, a osobę która ‘darem’ szafuje, trzeba by nazwać ... bezrozumną! ‘Dar’ byłby z góry chybiony i poszedłby na czystą stratę.

I znów możemy jedynie wyrazić wdzięczność za głębię papieskich rozważań, gdy zauważa, że stosunek ‘wzajemności’ pojawia się według opisu biblijnego wraz z Bożym obdarowaniem istnieniem – dopiero człowieka. Jego to Bóg wywyższa do poziomu „podmiotu przymierza” oraz „partnera Absolutu” (MiN 28).

Z nim – i tylko nim, będzie Trójjedyny nawiązywał kontakt: na płaszczyźnie aż ... miłości. Bóg chciałby rozmawiać z nim „twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem” (Wj 33,11; Pwt 5,4; 34,10; por. 1 Kor 13,12; 1 J 3,2)! Mimo iż człowieka będzie dzieliła od Stworzyciela przepaść: człowiek jest tylko ‘stworzeniem’, którego mogło ... nie być!
– A poza tym: Bóg jest duchowej natury, podczas gdy człowiek-mężczyzny i człowiek-kobieta są istotami cielesno-duchowymi, z zaszczepionym im jednak, każdemu w zindywidualizowanym akcie stworzycielskim, swym Bożym „Obrazem” (por. KKK 366; LR 9).

Dopiero ten fakt: wywyższenie do Bożego Obrazu, umożliwia podejmowanie rozmowy miłości z Trójjedynym. Przytaczamy zatem dalej rozważanie Jana Pawła II:

„W całym opisie stworzenia świata widzialnego – obdarowanie ma sens tylko ze względu na człowieka. O nim tylko w całym dziele stworzenia należy myśleć jako o obdarowanym: świat widzialny został stworzony ‘dla niego’. ... Stworzenie jest obdarowaniem, ponieważ znalazł się w nim człowiek, który jako ‘Obraz Boży’ zdolny jest zidentyfikować sam sens daru w powołaniu z nicości do istnienia. I zdolny jest odpowiedzieć Stwórcy językiem tej identyfikacji.
– Tłumacząc opis stworzenia w tym właśnie języku, można wnosić, że jest ono podstawowym i pierwotnym obdarowaniem: Człowiek jawi się w nim jako obdarowany światem, a świat – człowiekiem” (MiN 56n).

Słowa te nawiązują wprost do odniesień w pionie: człowiek, Boży Obraz – a Bóg. Ojciec święty snuje swoje rozważania dalej, nawiązując do podkreślonego w opisie biblijnym podstawowego „braku” w dziele stworzenia pierwszego człowieka jako „samotnego”: „Żadna z ... istot [= zwierząt] ... nie stwarza możliwości bytowania w relacji wzajemnego daru” (MiN 57). Bóg zaradził temu ‘brakowi’ przez stworzenie człowieka-kobiety, którą pierwszy człowiek wreszcie, „tym razem” (Rdz 2,23), rozpozna jako osobę dzielącą z nim taką samą naturę: człowieka-osoby.
– Stwierdzenie to jednak tylko tym mocniej podkreśla z samych podstawy bytu płynącą, żywiołową potrzebę odniesień na zasadzie wzajemnego daru. Zarówno w ‘poziomie’: człowiek a człowiek, jak i w ‘pionie’: Bóg a człowiek. Przytaczamy dalsze słowa Jana Pawła II:

„Dar ... ujawnia jakby szczególną prawidłowość bytowania osobowego – owszem, samego osobowego istnienia.
Kiedy Jahwe-Bóg stwierdza: ‘nie jest dobrze, ażeby człowiek był sam’ [Rdz 2,18], wskazuje, iż ‘sam’ – nie spełnia tej prawidłowości. Spełnia ją, bytując ‘z kimś’ – i jeszcze głębiej, jeszcze gruntowniej: bytując ‘dla kogoś’ ...
Komunia osób oznacza bytowanie we wzajemnym ‘dla’, w relacji wzajemnego daru ...” (MiN 58).

Ozdobnik

4. Odwzajemnienie
‘obdarowania radykalnego’

Jeśli wrócimy do zaistnienia w świecie człowieka – w przeciwstawieniu do całego pozostałego kosmosu, rozumiemy, że sam tylko człowiek jako żywy Boży Obraz, tzn. osoba – jest w kosmosie uzdolniony do ‘dostrzeżenia’ i tym samym zrozumienia swego zaistnienia jako radykalnego obdarowania ze strony „miłującej Wszechmocy” Stworzyciela. W ontologicznej konsekwencji tego ‘odkrycia’ sam też tylko człowiek zdolny jest – i co więcej: zobowiązany jest do odniesienia się do Stworzyciela na zasadzie daru wzajemności.

Wyrażenie go powinno płynąć zarówno jako osobisty akt odwzajemnionej miłości, jak i akt wdzięczności w imieniu pozostałego stworzenia, które nie będąc osobą, tym samym nie jest zdolne wyrazić Stwórcy wdzięczności i miłości za powołanie do istnienia.
– Spełnienie tego obowiązku wzajemności jest o tyle naglące, że całe nierozumne stworzenie jest ze strony Stworzyciela kolejnym Bożym darem podarowanym właśnie człowiekowi: świat zostaje stworzony jedynie jako podarowane człowiekowi niezmierzone ‘gniazdo’ i miejsce, na którym człowiek będzie się mógł zagospodarować.

Rozumiemy lepiej słowo Papieskie:

„Tylko osoba może miłować
– i tylko osoba może być miłowana.
Stwierdzenie to jest naprzód natury ontycznej [= wymogiem samego bytu, płynącym z faktu zaistnienia],
z kolei zaś wyłania się z niego stwierdzenie natury etycznej [= ponieważ taki jest sens zaistnienia: uzdolnienie do miłości, bo obdarzenie godnością osoby, wobec tego pojawia się zobowiązanie do miłowanie].
Miłość jest powinnością ontyczną i etyczną – osoby.
Osoba powinna być miłowana, bowiem tylko miłość odpowiada temu, kim jest osoba.
W ten sposób tłumaczy się przykazanie miłości ...
Tak też tłumaczy się ów prymat miłości, któremu dają wyraz Pawłowe słowa z Pierwszego Listu do Koryntian: ‘z nich zaś największa jest miłość’ [1 Kor 13,13](MuD 29).

Rozumiemy: Trójjedyny oczekuje, a może dokładniej: tęsknie wypatruje, a nawet jeszcze bardziej radykalnie: prowokuje swój żywy Obraz do aktu wzajemności w obliczu swej miłości stworzycielskiej.

Czy echem tego nie są słowa, jakie Chrystus Zmartwychwstały skierował – w powtarzających się odstępach czasu – do Szymona-Piotra? Oto wzruszający fragment Listu Jana Pawła II o modlitwie różańcowej o tym właśnie wydarzeniu, który również już wyżej przytoczyliśmy:

„W Chrystusie Bóg przyjął naprawdę serce z ciała. Ma On nie tylko Boże Serce, bogate w miłosierdzie i przebaczenie, ale również serce ludzkie, zdolne do wszystkich poruszeń uczucia.
– Gdybyśmy potrzebowali do tego świadectwa Ewangelii, nie trudno byłoby znaleźć je we wzruszającym dialogu Chrystusa z Piotrem po zmartwychwstaniu.
‘Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie’? Aż trzy razy postawione jest to pytanie, aż trzy razy zostaje udzielona odpowiedź: ‘Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham’ [por. J 21,15nn].
... Niczyjej uwadze nie może umknąć piękno tego trzykrotnego powtórzenia, w którym powracające wciąż uporczywe pytanie i korespondująca z nim odpowiedź wyrażone są w terminach dobrze znanych z powszechnego doświadczenia ludzkiej miłości ...” (RVM 26).

Czy takie samo tęskne wyczekiwanie nie wyłania się z wzruszającej przypowieści Jezusa o Ojcu wciąż wychodzącym naprzeciw niegodnego miłości syna marnotrawnego? On też, Ojciec, pierwszyujrzał go .... i wzruszył się głęboko, wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (Łk 15,20)? Podobnych wypowiedzi można przytoczyć niemało już ze Starego Testamentu, chociażby np. z Jeremiasza Proroka (Jr 3,12.14.22; 4,1.14; itd.).

Ozdobnik

5. Spotkanie na płaszczyźnie
serca-sumienia

Do wyrażania wzajemności-w-miłości w obliczu Stworzyciela wezwane jest u człowieka, żywego Bożego Obrazu, przede wszystkim jego ‘serce’, zwane również sumieniem – lub jeszcze inaczej: „najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa” (GS 16).

Prowadzenie dialogu z Bogiem-Miłością może odbywać się oczywiście na wiele różnych sposobów. Człowiek nie jest wyłącznie ‘duchem’ – taką istotą są Aniołowie. Dlatego również nawiązywanie bezpośredniego kontaktu: dialogu ze Stworzycielem, będzie się wyrażało odpowiednio do jego duchowo-cielesnej natury. Niemniej sama w sobie ‘ludzka’ rozmowa ze ‘stęsknionym za kontaktem: Ja i Ty’ Trójjedynym, może odbywać się ostatecznie jedynie w głębi człowieczego jestestwa, określanej jako jego ‘serce’.

Sam przede wszystkim Chrystus – a w ślad za Nim Kościół – stale „zstępuje ... w głąb ludzkich sumień, dotykając wewnętrznej tajemnicy człowieka, tej, którą w języku biblijnym i pozabiblijnym również wyraża ‘serce’. Chrystus, Odkupiciel świata, jest Tym, który dotknął w sposób jedyny i niepowtarzalny tajemnicy człowieka, który wszedł w jego ‘serce’ ...” (RH 8). To On, który „nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co jest w człowieku” (J 2,25).

W wyżej przytoczonych wypowiedziach o sumieniu była już mowa o sumieniu jako miejscu w którym odbywa się obustronny dialog między Bogiem a Bożym żywym Obrazem:

„... Sumienie jest świadectwem o prawości lub niegodziwości człowieka składanym samemu człowiekowi, ale zarazem – a nawet przede wszystkim – jest świadectwem samego Boga, którego głos i sąd przenikają wnętrze człowieka aż do tajników jego duszy, przywołując go fortiter et suaviter [łac.: zdecydowanie a przecież łagodnie] do posłuszeństwa: ‘sumienie nie zamyka człowieka w niedostępnej i nieprzeniknionej samotności, ale otwiera go na wołanie, na Głos Boga. W tym właśnie i w niczym innym kryje się tajemnica i godność sumienia, że jest ono miejscem, świętą przestrzenią, w której Bóg przemawia do człowieka’ ...” (VSpl 58).

Tutaj zatem jest to właściwe miejsce ‘w człowieku’, gdzie Boży Obraz może wyrazić Trójjedynemu swoje: „Kocham Cię, Boże”, albo też – nie daj Boże, gdzie tenże Boży Obraz może powiedzieć Stworzycielowi swoje „Nie będę Ci służył” (por. Jr 2,20)! Sumienie każdego z osobna człowieka staje się w ten sposób widownią nieustannego zmagania się ludzkiej wolności i miłości – z miłością Boga.

Można by tu przytoczyć charakterystyczną wypowiedź św. Augustyna, którą chętnie wykorzystuje Jan Paweł II:

„... Historia nie jest ... procesem, który z konieczności prowadzi ku lepszemu, lecz jest wynikiem wolności, a raczej walki pomiędzy przeciwstawnymi wolnościami, czyli – według znanego określenia św. Augustyna – konfliktem między dwiema miłościami: miłością Boga, posuniętą aż do wzgardy sobą – i miłością siebie, posuniętą aż do pogardy Boga” (FC 6; zob. DeV 38).

(27 kB)
Niewielu młodzieży z Indonezji udaje się podjąć nieprawdopodobne starania, by móc studiować w krajach Europy, USA ...! Tym udało się studiować i dyplomy zyskać na uniwersytecie w Holandii.

Na terenie ‘serca-sumienia’ będzie się ważyło, czy człowiek wsłuchany jest w głos Boga, który go wzywa do miłości Boga „z całego serca, a bliźniego jak siebie samego” (por. Mt 22,37-40). Tutaj toczy się dialog modlitewny z Ojcem Niebieskim, do którego wolno Bożemu żywemu Obrazowi zwracać się słowami, zaproponowanymi przez samego Syna Bożego, który jeden „zna Ojca” (zob. J 17,25): „Ojcze Nasz, który jesteś w niebie ...” (Mt 6,9-13; Łk 11,2nn).

I znów wypada jedynie odwołać się do rozważań Jana Pawła II – tym razem w nawiązaniu do ‘modlitwy’:

„W modlitwie toczy się ów dialog z Chrystusem, dzięki któremu stajemy się Jego przyjaciółmi: ‘Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was’ [J 15, 4]. Ta wzajemność jest samą istotą, jest duszą życia chrześcijańskiego ...
Sprawia ją w nas Duch Święty, ona zaś otwiera nas – przez Chrystusa i w Chrystusie – na kontemplację oblicza Ojca.
Uczyć się tej trynitarnej [= odnoszącej się do całej Trójcy Świętej] logiki chrześcijańskiej modlitwy, przeżywać ją w pełni przede wszystkim w liturgii ..., ale także w doświadczeniu osobistym – oto jest sekret naprawdę żywego chrześcijaństwa, które nie musi się obawiać przyszłości, ponieważ nieustannie powraca do źródeł i z nich czerpie nowe siły” (NMI 32).

Modlitwa to oczywiście osobny temat. Jest ona w pierwszym rzędzie modlitwą indywidualną poszczególnego człowieka, ale istnieje też modlitwa wspólnotowa, np. rodziną całą, czy też jakiejś wspólnoty w jej różnych formach.
– W tej postaci doczekała się ona szczególnej obietnicy samego Chrystusa: „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w Imię Moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20).
– Istnieje modlitwa Kościoła: liturgiczna, i ta bardziej prywatna. Są modlitwy ustne, należy jednak dążyć do modlitwy również myślnej, modlitwy przeżywanej życiem, do modlitwy kontemplacyjnej itd.

Oto kolejny fragment z Jana Pawła II:

„... Nasze chrześcijańskie wspólnoty winny zatem stawać się prawdziwymi ‘szkołami’ modlitwy, w której spotkanie z Jezusem nie polega jedynie na błaganiu Go o pomoc, ale wyraża się też przez dziękczynienie, uwielbienie, adorację, kontemplację, słuchanie, żarliwość uczuć aż po prawdziwe ‘urzeczenie’ serca. Ma to zatem być modlitwa głęboka, która jednak nie przeszkadza uczestniczyć w sprawach doczesnych, jako że otwierając serce na miłość Bożą, otwiera je także na miłość do Braci i daje nam zdolność kształtowania historii wedle zamysłu Bożego” (NMI 33).

A wreszcie na terenie ‘serca-sumienia’ decyduje się całokształt życia poszczególnego człowieka. Tu się rozgrywa pytanie, czy określony człowiek na co dzień „szuka ... oblicza” Bożego (Ps 27 [26],8), względnie równoważnie – jak to zwykły wyrażać Księgi biblijne, czy ktoś „chodzi przed obliczem Bożym” (por. Rdz 5,22; 6,9; 3 Krl 3,6.14; itd.). Określenie to wyraża ‘dynamicznie’ rzeczywistość, która winna być treścią równoważnego, niestety zbyt ‘statycznie’ prezentującego się określenia: ‘życia świętego’ i dążenia na co dzień do ‘świętości’ (zob.: Świętość jako program na dziś: NMI 30).

Ozdobnik

RE-lektura: część V, rozdz. 1c.
Stadniki, 15.XI.2013.
Tarnów, 21.IV.2022.

(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



E. BOŻE DZIEŁO STWARZANIA
1. OD-środkowy dynamizm miłości
Boży ‘motyw’ działania-stwarzania
2. Wywołanie do istnienia ‘z nicości’ ...

F. BOŻY CEL DZIEŁA STWARZANIU
1. Stworzyć instrumentalnie czy „dla niego samego”?
2. Zamierzony-stworzony „dla niego samego”
3. Gniazdo i królewski ‘wybieg’ stworzony dla człowieka

G. PODSTAWA CZŁOWIECZEJ WIELKOŚCI-GODNOŚCI
1. Jeszcze raz: niezbywalne przymioty ludzkiej OSOBY
2. Trójjedyny który miłuje swój żywy Obraz
3. W oczekiwaniu na wzajemność
4. Odwzajemnienie ‘obdarowania radykalnego’
5. Spotkanie na płaszczyźnie serca-sumienia

Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Małpa ... Kto to taki?
Ryc.2. Błogosławieństwo Mini-Monstrancją w Medjugorje
Ryc.3. Podstawowe komponenty człowieka: rozum-wola-odpowiedzialność
Ryc.4. Po raz pierwszy vis-a-vis lusterka: czy tak wygląda moje JA ?
Ryc.5. Szczęśliwi młodzieży Indonezji odbywający studia wyższe w Holandii