(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura


Ozdobnik

Okoliczności sprzyjające rozprzestrzenianiu się Neo-religii i sekt

Trzeba przyznać, że sekty i neo-religie zwykle szybko się rozprzestrzeniają: zarówno w kraju powstania, jak i poza jego granicami. Nie próbujemy tu wnikać w analizę tego zjawiska. Wskazane jest natomiast, by zdać sobie sprawę z przyczyn tego fenomenu: chociażby dla przyjrzenia się ‘taktyce’ zdobywania zwolenników w przypadku sekt – w odróżnieniu od religii objawienia. Z pomocą nadal wspomnianego Raportu Watykanu na temat sekt i nowych ruchów religijnych można by wymienić następujące uwarunkowania, które sprzyjają ich infiltracji.

Należy zdać sobie sprawę, że szczególnie narażeni na oddziaływanie sekt są ludzie młodzi: chłopcy i dziewczęta. Ta część społeczeństwa, podobnie jak dzieci, pada szczególnie łatwo ofiarą manipulacji psychotechnicznej. Tak bywa zwłaszcza w sytuacji frustracji młodego człowieka z powodu trudnych warunków domowych, kłótni rodzicielskich, trudności adaptacyjnych we własnym środowisku rówieśniczym, w przypadku bezrobocia, albo i wielorakiego uwiedzenia.
– Skądinąd zaś nie tak trudnym łupem sekt bywają osoby w sile wieku, zwłaszcza w przypadku konfliktów sumienia, nieustabilizowanego życia, trudności mieszkaniowych, małżeńskich, bezrobocia i wyobcowania kulturowego.
– Są jednak również sekty, które rozprzestrzeniają się poczynając od środowisk ludzi dobrze usytuowanych, wysoko wykształconych i w miasteczkach uniwersyteckich. Miasteczka studenckie stają się dla pewnych sekt szczególnie wdzięcznym terenem werbowania. Dotyczy to zwłaszcza osób żyjących w nieuregulowanych związkach i nie umiejących nawiązać twórczego kontaktu z własnymi duszpasterzami.

Jest wiele przyczyn, które wyraźnie sprzyjają rozprzestrzenianiu się sekt i ruchów religijnych. Wymienić by tu należało szczególnie następujące:

Techniki werbowania w neo-religiach i sektach

Istnieje wiele rzeczowych opracowań poświęconych technikom werbowania, szkolenia oraz sposobów indoktrynacji stosowanych przez poszczególne sekty, względnie ogólniej: neo-religie.
– Nie mamy zamiaru odmawiania komukolwiek godności należnej ludzkiej osobie. Czym innym jest jednak uświadomienie sobie niepodważalnych faktów, które winny stać się sygnałem alarmowym ostrzegającym przed realnym niebezpieczeństwem zagrażającym ze strony sekt. Nieodzownym dopełnieniem miłości jest prawda.
– Tymczasem szczególnie niektóre z sekt (nie można tego odnosić do nich wszystkich) stanowią prawdziwe zagrożenie już nie dla religii jako takiej, lecz po prostu dla społeczeństwa. Stosowane przez nich metody werbowania zmierzają z założenia do niszczenia ludzkiej osoby i od-człowieczenia. Przywódca sekty, działający przez lokalnych ‘guru’, tj. nauczycieli-kierowników, staje się w sensie duchowym i fizycznym niemal absolutnym panem podlegających mu członków. Zaś metody psychotechniczne dla werbowania ‘konwertytów’ (nawróconych) stanowią podstawowy klucz wyjaśniający rozprzestrzenianie się danej neo-religii.

(19 kB)
Figura Matki Boskiej w kaplicy klasztoru Sióstr Służebniczek, Bieruń Stary. Hasło-ideał Sióstr: Oto ja Służebnica Pańska!

Osoby które wchodzą w kontakt z jakąś sektą, z zasady nie zdają sobie sprawy, że cała sceneria spotkania, schemat pytań i wysuwanych sugestii, wydobywanie zwierzeń i zachęta do ujawnienia przeżywanych trudności – toczy się zgodnie z uprzednio przygotowanym, wyrafinowanym planem werbowania adeptów. Dotyczy to w pierwszym rzędzie ludzi przeżywających aktualnie wewnętrzne trudności, osamotnionych psychicznie, szukających zainteresowania się ich losem, akceptacji i zrozumienia, jakiego nie znajdują we własnej rodzinie czy grupie społecznej.

Potencjalni kandydaci nie zdają sobie sprawy, że stają się już w tym pierwszym kontakcie przedmiotem manipulacji psychologicznej. A ta zdąża nieugięcie do z góry założonego celu: gruntownej przebudowy psychiki adepta i bezwzględnego podporządkowania konwertyty narzuconym mu normom.
– Do zmylenia postawy początkowej czujności przybysza przyczynia się hojnie okazywana serdeczność. Nie płynie ona z bezinteresownej miłości bliźniego, lecz jest wyrazem techniki określanej jako ‘bombardowanie miłością’ – dla wybadania słabych punktów charakteru kandydata. Pozwala to stosować względem niego odpowiedni dalszy schemat wyrafinowania psychotechnicznego. Początkowa zachwycająca serdeczność przekształca się bowiem w coraz dalej idącą kontrolę nad jego psychiką, aż do jej totalnej przebudowy po linii narzuconych mu sposobów nowego typu myślenia, odczuwania i zachowań.

Oto przykładowo stosowane techniki, na które należy zwrócić uwagę w oparciu o dobrze udokumentowany, wspomniany Raport. Poniższe uwagi pokrywają się częściowo z tym, co o sektach i tajemnicy ich rozprzestrzeniania się już powiedziano.

Przykładowo można by tu wymienić do znudzenia przez aktywistów sekt powielanego, ze Starego Testamentu zaczerpniętego ‘zakazu sporządzania podobizn bożków’ (zob. Wyj 20,3-5; Pwt 5,6-9). Uświadamianie tego zakazu ma na celu podważenie czci oddawanej przez chrześcijan krzyżowi, na którym zawisł Odkupiciel człowieka oraz kultu obrazów świętych.
– Tym samym jednak przywódcy owych ‘neo-religii’ muszą odrzucić liczne wypowiedzi Nowego Testamentu, w których mowa jest o najgłębszej czci i chlubie krzyża Chrystusowego (zob. np. Ga 6,14; Flp 3,18; 1 Kor 1,23) i samego Chrystusa poprzez Jego odkupieńczą mękę, dopełnioną zmartwychwstaniem (Jego uwielbienie przez Ojca – poprzez krzyż i zmartwychwstanie, np. J 12,27-33; 17,5.19).

Jest to zarazem typowy przykład arbitralnego i wybiórczego wykorzystywania Pisma świętego przeciw niemu samemu. Jednakże aktywista sekty niestrudzenie ‘zasypuje-bombarduje’ kandydata cytatami biblijnymi, na które ofiara ataku jest nie-przygotowana ani teologicznie, ani biblijnie – ani psychologicznie. Udowadnia mu, że Kościół Katolicki występuje ‘przeciw’ Pismu świętemu. W tej sytuacji nietrudno o sukces w zdobyciu jednego ‘wyznawcy’ więcej.
– Kapłani zaś, duszpasterze Kościoła Katolickiego tych zarzutów nawet nie podejmują. Są to zarzuty absurdalne i bez-przedmiotowe. Nie mają żadnych podstaw ani w Piśmie świętym, ani w praktyce Kościoła. Zarzuty ze strony neo-religii świadczą w tym wypadku jedynie o nie-douczeniu ze strony agitatorów danej sekty, ale i o nie-przyjmowaniu przez nich żadnych racjonalnych wyjaśnień i interpretacji odnośnie do właściwego rozumienia w tym wypadku już całkiem nie-aktualnych przepisów, które były obliczone na czasy Starego Testamentu.
– Jak już jednak powiedziano: ‘rozumowanie’ jest w sekcie praktycznie zabronione i wykluczone. Jednocześnie okazuje się, jak zgodne z prawdą jest ujawnienie opisanego sposobu werbowania kandydatów jako jednej z typowych psycho-technik, liczącej na sukces przez ‘zbombardowanie zdrowego rozsądku’.


Uwaga-notatka. Cześć oddawana Krzyżowi i Obrazom świętym:
Stanowisko-interpretacja Kościoła Katolickiego wobec zakazu Starego Testamentu sporządzania obrazów-rzeźb Boga-bogów oraz czci Świętych – zob. m.in.: KKK 476.1159-1162.2129-2132.


‘Ofiara’ napadu agitatora neo-religii, ktoś niestety z zasady sam nie-douczony, nie zdaje sobie sprawy, jak dalece zostaje w zasypywaniu go cytatami biblijnymi sprytnie osaczony pętlą manipulacji psychotechnicznej. Nie stać go być może chociażby na najprostszą odpowiedź w omawianym przypadku: starotestamentalnego zakazu sporządzania podobizn bogów, że ów zakaz dotyczy Starego Testamentu, gdzie był on w pełni uzasadniony ze względów, które są już nie-aktualne w Nowym Testamencie. Nie przejdzie mu też przez myśl, że należało najzwyczajniej wskazać na Jezusa Chrystusa, który jest rzeczywistym, widzialnym i dotykalnym-namacalnym Obrazem Niewidzialnego Boga. Jezus, Druga Boża Osoba, dobrze „zna” swego Ojca, w którego „Łonie” przebywa i o którym wytrwale daje świadectwo:

„Boga (Ojca) nikt nigdy nie widział.
Jednorodzony Bóg, który jest – w Łonie Ojca, o Nim pouczył”
(J 1,18. – Niestety drugiej części tego zdania: J 1,18b: Jednorodzony BÓG, – wyznawcy różnych sekt boją się jak ‘ognia’! – Por. ponadto: Mt 11,27; J 5,20; 8,14.55; Kol 1,15).

„To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie (Synu Bożym; por. J 1,1-14) Życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo Życie objawiło się: myśmy je widzieli, o Nim zaświadczamy i oznajmiamy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione – cośmy ujrzeli i usłyszeli, oznajmiamy także wam, abyście i wy mieli współ-uczestnictwo z nami. A mieć z nami współuczestnictwo, znaczy: mieć je z Ojcem i z Jego Synem, Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna” (1 J 1,1-4).

Nic tu ‘nie pomoże’, że w drukowanych wydaniach Pisma świętego odnośnych sekt – dopiero co przytoczony tekst: J 1,18b – występujące tu określenie: „Jednorodzony BÓG, który jest w łonie Ojca” – słowo: ‘BÓG’ zostaje wydrukowane od ‘małej’ litery. Ma to znaczyć według owych sekt, że Jezus Chrystus nie jest „Bogiem Prawdziwym z Boga Prawdziwego, zrodzonym – a nie stworzonym, Współistotnym Ojcu”, jak wiarę w tegoż Jezusa Chrystusa przekazali Apostołowie i cała Tradycja Apostolska.

Oczywiście: przywódcy wspomnianych sekt nie chcą nawet słyszeć o Apostołach i Tradycji Apostolskiej. Na jakiej podstawie? Na to już nie odpowiadają. Bo i objawienia Bożego – podążając za własnym ‘widzimisię’ – w ogóle nie przyjmują, tzn. Boga samego po prostu odrzucają. Spodobało im się chyba – tak by wypadało określić ich postawę – jako bogowie-sztuczni zająć miejsce Boga Prawdziwego.
– Konsekwentnie podejmują się utworzenia ‘własnej’, już tylko ludzkiej, przez siebie wymyślonej, a nie Bożej – religii. Tym samym muszą odrzucić Boga, który objawił rodzinie ludzkiej precyzyjnie: samego siebie – łącznie ze swym zbawczym zamysłem: zbawienia człowieka w Jezusie Chrystusie.

Mimo wszystko trzeba przyjąć do wiadomości, że tego, co – wbrew przeciwnym ‘opiniom’ twórców sekt – jest radosną rzeczywistością, bo jest treścią Dobrej Nowiny (tzn.: Ewangelii), nikt z ludzi nie zmieni. Jak dotąd, tak i nadal pozostaje fakt: Jezus Chrystus – jest Bogiem: rzeczywistym, prawdziwym, nie samozwańczym! Jego Bóstwo nie zależy od tego, czy sekty je uznają, czy też odrzucają. Z tym jednak zastrzeżeniem: że zarówno jedna, jak druga opcja ma swoje konsekwencje na życie wieczne. Oczywiście znowu niezależnie od tego, że wiele sekt praktycznie nie przyjmuje życia wiecznego. Co oczywiście zupełnie na nic się nie przyda. Życie wieczne nie zależy przecież od jego uznania czy nie-uznania przez człowieka na przestrzeni jego życia w doczesności. Życie wieczne zależy wyłącznie od Boga i jest Bożym darem, nieodwołalnie zaofiarowanym człowiekowi, Jego żywemu „Obrazowi i Podobieństwu”.

Przedstawiony przykład służy jedynie jako ilustracja stosowanych metod werbowania i szkolenia nowych członków dla sekt i neo-religii. Trudno nie zauważyć, że w sekcie wszystko dokonuje się na zasadzie wtłaczania adeptom z góry spreparowanych, gotowych pytań i odpowiedzi, łącznie z wymuszeniem przyjęcia odgórnie sformułowanej decyzji – za przystąpieniem do odnośnej neo-religii.

Równolegle z tym, przewodniczący poszczególnych ‘grup’ podtrzymują pozory uprzedzającej przyjaźni i serdeczności. Dla umocnienia takiego wrażenia nie skąpią słów pochlebstwa i uznania, służąc w razie potrzeby również pomocą finansową oraz rozdawaniem lekarstw. Ceną jaką za to wszystko płaci adept sekty, staje się coraz dalej postępujące bezwarunkowe poddanie jego woli dyktatowi narzucanemu przez przywódcę grupy. A ten nie ukrywa swych zamierzeń: zawładnięcia jego wolą, formuując ją wyraźnie jako podstawowy warunek przynależenia do grupy. Spełnienie tego warunku ubarwia jednak przewrotnymi słowami pochlebstwa.



Poprzednio wspomnieliśmy o psychotechnikach stosowanych mniej lub więcej jawnie przez organizatorów i agitatorów pewnych ruchów zdawałoby się nie mających nic wspólnego z religią jako taką. Występują one zwykle jako organizowane akcje humanitarne względnie charytatywne. Mogą one być sponsorowane i podbudowywać się autorytetem osób postawionych wysoko w hierarchii społeczeństwa, zwykle nieświadomych tego, iż nazwiska ich służą w tym wypadku jedynie jako parawan do realizowania ukrytych – niegodnych zamierzeń danej organizacji.
– Inne jeszcze grona osób promują z kolei coraz inne techniki sprawnościowo-sportowe dla zdawałoby się godnego celu, np. ‘białej samoobrony’.

Jeszcze inne ugrupowania organizują imprezy kulturowe: odczyty światopoglądowe, albo z kolei organizują określone rodzaje ognisk muzycznych.
– Istotne pozostaje zawsze pytanie: co mają na względzie organizatorzy owych rozreklamowanych imprez, znajdujących nierzadko wielki aplauz w społeczeństwie? Dopiero głęboka, cierpliwa i przez dłuższy czas prowadzona analiza wykazuje niezbicie, że organizatorzy tych akcji zdążają ostatecznie do celu z gruntu złego, maskując go pod pozorem tworzonego dobra. Celem końcowym, przyświecającym tym akcjom, jest odciągnięcie wierzących od Chrystusa i uczynienia z nich wyznawców tego czy innego ‘Baala’ – bożka.

Trzeba uwrażliwić społeczeństwo, szczególnie zaś ludzi młodych i pełnych najlepszej woli, na grasujące organizacje zdawać by się mogło w pełni godne poparcia ze względu na głoszone hasła, które działalność swoją zdają się skupiać np. na obronie rodziny, wartości chrześcijańskich, na budzeniu ‘nadziei’, czy też ofiarowaniu pomocy przy pilnowaniu i wychowywaniu dzieci. Może się okazać, że hasła te są jedynie sofistycznie sformułowanym kamuflażem dla schwytania zwolenników. Początkowo nie przejdzie komuś nawet przez myśl, iż hasła te spełniają tylko rolę wabika na usługach dobrze przemyślanej psychotechniki przeciągnięcia zwolenników dla idei, które nie mają nic wspólnego z chrystianizmem i dobroczynnością.

(19)
Jan Paweł II w czasie Pielgrzymki do Indii, z Matką Teresą z Kalkuty: wśród najuboższych i trędowatych.

Szczególny dystans i daleko posunięta ostrożność należy się w obliczu zwykle szumnie organizowanych imprez dobroczynnych, jak m.in. ‘Wielka Orkiestra Świąteczna’. Na tych imprezach występują i kwestują na cele dobroczynne (szpitale dziecięce, hospicja itp.) często wybitni kuglarze, klowni, muzycy, tancerze itp. Organizatorzy rozsyłają swoje oferty i reklamy do wielu instytucji, do Domów Dziecka, Domów Pomocy Społecznej, Domów Pogodnej Starości. Przy okazji wpraszają się z charakterystycznymi wykładami, na których odsłaniają stopniowo swoje właściwe oblicze, głosząc zasady i ofiarując ideologię całkowicie sprzeczną z chrystianizmem. Próby zaś zweryfikowania ich rzeczywistej ‘dobroczynności’ i pomocy udzielonej określonym placówkom mogą wykazać, że reklamy oraz bogato ilustrowana dokumentacja zdjęciowa są wielkim oszustwem.

Zdarza się, że sekty, które zaczynają tracić wpływy w pewnych środowiskach, przechodzą na inne taktyki dla utrzymania się mimo wszystko i wznowienia ekspansji. Podejmują mianowicie szerokie inicjatywy dla założenia coraz innych instytucji, które zdają się nie mieć nic wspólnego z działalnością typu religijnego czy istnieniem sekty. Dopiero dokładniejsze prześledzenie powiązań i źródeł finansowania założonych instytucji ujawnia, że jest to jeden z chytrze zareżyserowanych chwytów dla utrzymania się na rynku i wznowionego rozpowszechniania własnych idei.
– Takie cele mogą przyświecać m.in. organizowaniu przez pewne instytucje chwalebnych kursów językowych łącznie z wyjazdami zagranicznymi. Tym bardziej może to dotyczyć kursów pod nazwą zdobywania nowej Świadomości, poszukiwania Prawdy, obrony Podstawowych Praw Człowieka i wielu innych.
– Pomijamy tu sprawę zwykle bardzo szeroko przez wiele sekt rozbudowanej, masowej i zwykle nachalnie podejmowanej akcji rozdawania ulotek, książek i obfitej literatury związanej z daną sektą i teraz dopiero ‘właściwie’ prezentowanym rozumieniem wypowiedzi biblijnych.

Sens zestawienia metod werbunku

Przedstawienie typowych cech sekt i neo-religii ma na celu zwrócenie uwagi na fakt ich istnienia oraz bezwzględny charakter niemal powszechnie przez nie stosowanych ‘chwytów psychotechnicznych’. Przy dokładniejszym przyjrzeniu się im okaże się bardzo prawdopodobnie, że celem jaki przyświeca założycielom i przywódcom sekt i ruchów neo-religii nie jest wcale Chwała Boża, ani szafarstwo dóbr odkupienia Chrystusowego dla zbawienia dusz.

W tej sytuacji można będzie zarazem z góry przewidzieć, że trudny musi być los ‘religii’, która założona zostaje nie przez Boga, lecz ... przez zbuntowanego człowieka.
– Kto tym człowiekiem – założycielem nowej ‘religii’ – kieruje? Kogo on słucha? Bo Boga prawdziwego – z całą pewnością: ... nie!

Założyciel Neo-religii, ten określony ‘człowiek’, będzie próbował ‘przyciąć-dopasować’ to co Bożego, albo częściej: to co ‘rzekomo Bożego’ – do wizji, jaką ustala sobie sam on, a nie Bóg. Stąd nietrudno zrozumieć, iż każdy założyciel ‘ludzkiej religii’ będzie dążył, niekiedy z konsekwencją budzącą grozę – do zawładnięcia wolą drugiego człowieka. Tu ma swe wytłumaczenie zasada, że z góry będzie wykluczony sprzeciw i jakiekolwiek zdanie odbiegające od wizji założyciela względnie podlegającej mu ‘grupy’. Sprawdzi się w praktyce: sam tylko Bóg prawdziwy w pełni szanuje wolność stworzenia swojej miłości: mężczyzny i kobiety.

W wyżej podanej prezentacji zwróciliśmy uwagę na cechy charakterystyczne dla większości sekt i neo-religii w sposób jedynie ogólnikowy. Nie chcieliśmy wymieniać po nazwie chociażby tylko ważniejszych spośród nich, nawet tych szczególnie destrukcyjnych dla ludzkiej osobowości, dla rodzin i społeczeństwa. W niejednym wypadku problem ten staje się wyraźnym wyzwaniem pod adresem ustawodawstwa państwowego. Państwo zmuszone jest bronić obywateli przed grupami społeczno-religijnymi, które zmierzają nie do pomnażania dobra wspólnego, lecz rozkładu społeczeństwa ‘od wewnątrz’ – rzekomo w imię ‘wolności wyznania’.
– Mimo jednak ogólnikowego charakteru przedstawionego tu obrazu, który zresztą nietrudno zweryfikować, jest on obiektywny: oparty na dobrze udokumentowanych faktach i ich naukowym opracowaniu.

(6.6 kB)

Przyjrzenie się z dystansu taktyce werbowania stosowanej w sektach pozwoli właściwiej docenić Chrystusowy styl powoływania do pójścia za sobą.

Należałoby jeszcze dopowiedzieć, że zgodnie z tytułem niniejszego rozdziału – chcieliśmy skupić się na bardzo specyficznym rodzaju ‘powołania’: do kapłaństwa, albo też i do życia zakonnego. Tym bardziej wypada przyjrzeć się m.in. metodom werbowania do jednego i drugiego stanu życiowego.
– Natomiast wyżej przedstawiona charakterystyka werbowania w neo-religiach koncentruje się na metodach indoktrynacji dotyczących wszystkich członków danego zrzeszenia, a nie członków szczególnie ‘wybranych’. Poza tym ograniczaliśmy się do przedstawienia omawianych spraw jedynie ogólnikowo.

Trzeba też zdać sobie sprawę, że w sektach i neo-religiach wyrosłych na gruncie chrześcijaństwa, w zasadzie brak wzmianki o kapłaństwie i sakramentach. A bez nich nie ma Kościoła Chrystusowego. Jeśli zaś niektóre z sekt przyjmują „chrzest”, traktują go nie jako sakrament, który z ustanowienia Chrystusowego gładzi grzech pierworodny i obdarza życiem Bożym przez zamieszkanie w ochrzczonym Trójcy Świętej, włączając zarazem nowo-ochrzczonego do Kościoła Chrystusowego. W sektach spełnia ‘chrzest’ rolę najwyżej rytu, przez który osoba wstępująca oddaje się woli np. Jehowy-Jahwe, ale tym bardziej woli kierownictwa grupy danej sekty, ewentualnie zostaje upoważniona do pełnienia funkcji ‘kaznodziei’.

Mimo wszystko sądzimy, że dobrze, iż mogliśmy dokonać przeglądu metod werbowania, stosowanych w sektach i ugrupowaniach ‘neo-religijnych’. Na tym tle będzie można z tym większym podziwem i wdzięcznością ocenić styl postępowania Jezusa Chrystusa, zwłaszcza na ile to będzie dotyczyło powoływania kogoś do Jego najbliższej bliskości: czy to do grona ‘Dwunastu’, czy też poszerzonego grona Jego dalszych ‘uczniów’.

(4 kB)

C.
  BOŻY STYL
POWOŁYWANIA-WERBOWANIA

Verzierung

Bóg powołuje Abrahama

Nie zamierzamy analizować wielości opisów Starego Testamentu, w których Bóg zwraca się imiennie do określonej osoby, powołując ją do wykonania zleconej jej misji. Warto jednak przyjrzeć się chociażby na jakimś jednym czy drugim przykładzie – stylowi, jakim wtedy posługuje się Bóg. Boże wezwanie kogoś po imieniu, czyli właśnie powołanie danego człowieka, wiąże się każdorazowo ze zleceniem mu ściśle określonej misji.
– Boży głos jest tak niedwuznaczny, iż staje się nie tylko ‘wywołaniem’ tej osoby spośród tłumu, lecz niesie z sobą jednocześnie jej wewnętrzną przemianę, mocą której człowiek ten staje się całkiem ‘inny’: staje się nowym człowiekiem. Nie w sensie zniewolenia, lecz niezwykłej promocji całego jego jestestwa.

Niechby dla przykładu posłużyło powołanie Abrahama. Działo się to ok. 1900 roku przed Chr., jeśli nie wcześniej. Podobnie jak cały klan, którego był przedstawicielem, Abraham był politeistą, czyli czcił niewątpliwie wiele ‘bóstw-bogów’. Pismo święte faktu tego nie tai (Joz 24,2; por. Ez 16,3). Wraz ze swym ojcem Terachem wywędrował Abraham z Ur Chaldejskiego (nad Zatoką Perską) w północne strony Mezopotamii, do Charanu – prawdopodobnie ze względów ekonomicznych, a może w poszukiwaniu kraju, gdzie by nie było tyle niepokojów politycznych. Tu zastaje go – jego poganina – głos powołującego go jedynego Boga:

„Jahwe rzekł do Abrama:
– ‘Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca
do kraju, który ci ukażę.
Uczynię bowiem z ciebie wielki naród,
będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię:
staniesz się błogosławieństwem ...
Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo
ludy całej ziemi’
...” (Rdz 12,1-3).


Uwaga. Imię JAHWÉH. – Wbrew Świadkom Jehowy, Imienia Bożego NIE należy wymawiać JEHOWA(H), lecz JAH(H). Chociażby na podstawie greckiej transkrypcji Ksiąg Starego Testamentu pisanych w języku hebrajskim – np. Heksapli Orygenesa (+ ok. 250 po Chr.) i wielu innych świadectw. Sposób wymawiania Bożego Imienia jako Jehowá przyjmował się w środowiskach chrześcijańskich dopiero w 14 w. po Chr., kiedy to w ramach renesansu zaznaczył się m.in. pęd do studium tekstów starożytnych. Żydzi zaś nie kwapili się, by chrześcijanom ujawniać ‘tajemnice’ dotyczące sposobu czytania tekstów hebrajskich. – Obecnie władze naczelne Świadków Jehowy w Brooklynie oraz grup religijnych z nimi związanych dobrze o tym wiedzą, ale ‘nie wypada im’ wycofać się publicznie z przyjętych form, ani uznać swoją ignorancję w tym względzie, czytając zatem nadal imię ‘Jahwéh’ – jako: JEHOWÁH ...


Abram, któremu Bóg niebawem zmienił imię na symboliczne „Abraham” (Rdz 17,4) dla zaznaczenia wzięcia go sobie na szczególną ‘własność’, posłuchał głosu Bożego. Bóg nie tylko nie niszczy jego wolnej woli, ale ją mobilizuje – ku dobru – wielorakiemu: doczesnemu i tym bardziej duchowemu; osobistemu i uniwersalnemu. Abraham był przede wszystkim mężem wiary. Po prostu uwierzył mówiącemu do niego i wzywającemu go Bogu, którego dotąd nie znał.
– Głos Boży doprowadził jednak do całkowitej przemiany Abrahama ‘od wewnątrz’, wiodąc jego człowieczeństwo ku najwyższej możliwej promocji.

Bóg go wezwał. Abraham z całą dyspozycyjnością, ale i za w pełni dobrowolnym i świadomym przyzwoleniem na treść Bożego wezwania – odpowiedział swoim: ‘TAK’.

Bóg zleca mu ściśle określone zadanie do wykonania. Abraham odpowiada na nie swym bezgranicznie Bogu zawierzającym posłuszeństwem. Bóg będzie zlecone Abrahamowi zadania stopniowi precyzował i zwiększał. Będzie On wystawiał zawierzenie powołującemu go głosowi Boga na coraz inne próby. Będą to próby chwilami krańcowo trudne, które będą się przeciągały niekiedy na długie lata. Mimo to Abraham raz Bogu danego swojego słowa ... nie wycofa.


UWAGA: Chodzi o Boże obietnice odnośnie do licznego potomstwa, podczas gdy 100-letni Abraham nadal nie ma własnego dziecka, a Sara, małżonka, liczy już 90 lat (zob. Rdz 17,19). A potem: opis dramatycznego ofiarowania tegoż jedynego syna: Izaaka, syna Bożej obietnicy ... Abraham był wewnętrznie przekonany, że Bóg oczekuje od niego, żeby tegoż syna obietnicy złożył w ofierze całopalnej! W chwili gdy przystąpił już do rzeczywistego wypełnienia swego przekonania, zaingerował Bóg, nie dopuszczając do złożenia ofiary z człowieka ... (Rdz 22; zob. Hbr 11,17nn).


Boże „mówienie’ niesie z sobą obietnicę. Odpowiedzią ze strony Abrahama na te obietnice, które długimi latami się nie spełniają, jest tym większe zawierzenie mówiącemu Bogu. Abraham jest zatem najgłębiej przekonany w wierze co do następujących przymiotów przemawiającego do niego Boga, jednocześnie nie dopuszczając żadnego powątpiewania: zawierza całkowicie Bożej Wszechmocy, Wierności i Bożej Miłości. Nic dziwnego, że samo Pismo święte wyraża się o Abrahamie z najwyższym uznaniem: „On to wbrew nadziei uwierzył nadziei ...” (Rz 4,18).

W nawiązaniu do ‘powołania’ Abrahama wypada zwrócić uwagę na niezmiernie intrygującą wypowiedź Jezusa Chrystusa na jego temat. Działo się to w chwili niezwykle napiętej w życiu Mistrza z Nazaretu: w trakcie Jego śmiertelnie ryzykownej dyskusji z ówczesnymi przywódcami duchowymi narodu. Jezus wykazywał w jasnych słowach swoje Boże Synostwo, a w końcu, że to On właśnie jest ... „JAH(H)” (ON JEST, oraz: w 1-szej osobie: Jestem-Który-Jestem). W samym tylko wspomnianym w tej chwili opisie Ewangelii (J 8,21-59) Jezus stosuje do siebie trzykrotnie określenie „JA JESTEM” (J 8,24.28.58).
– Nie pozostawiało to wątpliwości znaczeniowej, że Jezus przywłaszcza sobie z całym pokojem i wewnętrznym namaszczeniem godność Boga. Oto końcowe słowa opisu tej dyskusji:

(5 kB)
Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię całemu Stworzeniu ...! Oto słowo tego Boga, który kogoś indywidualnego wywołuje z tłumu – i zleca mu określone zadanie, nie zniewalając go zarazem, ale i dopomagając nieustannie do realizowania niekiedy nad wyraz trudnego i po ludzku ryzykownego zadania. – Z życia nomadów, przenoszących się z miejsca na miejsce, nocujących pod namiotami.

„... ‘Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał Mój Dzień – ujrzał go i ucieszył się’.
– Na to rzekli do Niego Żydzi: ‘Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś?’
Rzekł do nich Jezus:
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: zanim Abraham stał się, JA JESTEM’.
Porwali więc kamienie, aby je rzucić na Niego. Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni” (J 8,56-59).

Jezus nawiązuje tu w sposób oczywisty do wizji – trudno to inaczej nazwać, jaką Bóg widocznie ubogacił Abrahama, umacniając go zarazem w pewności wiary, iż Bóg mocen jest obietnice swoje zrealizować i tak też się ponad wątpliwość stanie.

Pomijamy w tej chwili zasygnalizowaną tu napiętą chwilę, gdy przywódcy duchowi Izraela chcieli na miejscu ukamienować Jezusa – „za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga” (J 10,33).
– Jezus nawiązuje tu ponad wątpliwość do swojej pre-egzystencji (istnienia od zawsze), dla której niczym jest 19 wieków wstecz, kiedy to żył Abraham.

Ponadto jednak Jezus stosuje wyraźnie do siebie – samo-określenie siebie, jakiego użył Bóg w chwili objawienia się Mojżeszowi (ok. 1250 przed Chr., na pustyni Synaj). W zanotowanym w Księdze Wyjścia dialogu Boga z Mojżeszem, Bóg używa tego samo-określenia siebie raz w 1-szej, raz w 3-ciej osobie liczby pojedynczej:

„Odpowiedział Bóg Mojżeszowi:
Jestem-Który-Jestem’. I dodał: ‘Tak powiesz synom Izraela:
JESTEM posłał mnie do was’ (...) ‘Tak powiesz synom Izraela:
JAHWÉH, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba
posłał mnie do was. To jest Imię moje na wieki’ ...” (Wj 3,14n; por. 6,2-6; Rdz 4,26).

Wracając do Abrahama i jego powołania przez Boga, stwierdzamy:

D.
JEZUS: POWOŁANY
CZY PROKLAMOWANY

Ozdobnik

Zwiastowanie Maryi

Ewangelie, ale i szereg pozostałych Ksiąg Nowego Testamentu (jeśli pominąć podobne sytuacje występujące w wielu Księgach ST), zawierają sporo opisów Jezusa jako powołującego kogoś ‘po imieniu’ do swego najbliższego otoczenia. Pominiemy tu opisy, w których Jezus zwraca się do całych tłumów, choć i one są świadectwem stylu oddziaływania i werbowania, wobec którego nie można było pozostać obojętnym.

Jest natomiast rzeczą zaskakującą, że Nowy Testament nie wspomina ani razu o ‘powołaniu’, które by dotyczyło samego Jezusa Chrystusa. Jesteśmy co prawda świadkami szeregu interwencji ze strony samego Boga w stosunku do Jezusa: od chwili Jego poczęcia w łonie Maryi, poprzez Jego lata dziecięce, młodzieńcze, aż po okres Jego publicznych wystąpień jako zdumiewającego ‘Rab z Nazaretu’. Interwencje te są jednak każdorazowo tylko proklamacją Jego Bożego Synostwa i konsekwentnie Jego Bożego autorytetu, który obejmuje wszystko, co Jezus będzie mówił i czego będzie dokonywał.

Widzimy to już w przypadku dręczących wątpliwości Józefa. Józef nie wie, co począć, gdy spostrzega, że Maryja, jego małżonka, z którą jednak nie łączył go żaden kontakt intymny, jest brzemienna. Maryja zaś – Ona wyraźnie powołana (zob. Łk 1,26-38), nie miała żadnych ludzkich szans, by się przed Józefem z czegokolwiek wytłumaczyć. Jej wiara była w tej sytuacji – jak u tylu innych powołanych – wystawiona na graniczną próbę jakości własnego zawierzenia Bogu. Groziło jej: ‘dziewczynie z dzieckiem’ – w najgorszym wypadku ... ukamienowanie!

Z przykładu Maryi uczymy się, jak należy rozumieć słowo ‘wierzyć – zawierzyć’. Jan Paweł II wypowie się o Maryi następująco:

„Wypowiedziała to Fiat przez wiarę.
Przez wiarę bezwzględnie ‘powierzyła siebie Bogu’,
a zarazem ‘całkowicie poświęciła samą siebie, jako Służebnicę Pańską,
Osobie i dziełu swego Syna’ ...” (RMa 13).

W raz Bogu w pełni swej dziewczęcej wolności i świadomości zaofiarowanym „posłuszeństwie wierze”, przyjmuje odtąd konsekwentnie „takie znaczenie powyższych słów zwiastowania, jakie nada im Ten, od Kogo słowa te pochodzą: jakie nada im sam Bóg” (RMa15). Maryja nie powie w chwili, gdy okażą się dramatyczne skutki swego słowa danego Bogu, że wtedy – w chwili zwiastowania jakie jej przekazał archanioł Gabriel – nie przewidywała wszystkich konsekwencji ‘przedwcześnie’ wyrażonej zgody. Zawierzenie Słowu Boga domaga się, by przyjąć takie znaczenie tych słów, jakie z nimi wiąże Bóg, a nie człowiek.

Jest to niezmiernie ważny aspekt wszelkiego oddania się Bogu i „posłuszeństwa wierze” (Rz 1,5; 16,26). Równocześnie zaś trzeba wyznać, że takie ‘posłuszeństwo’ nie jest wyrazem niegodnego człowieka-osoby zniewolenia, lecz właśnie jego najwyższej wolności. Posłuszeństwo Bogu jest wtedy świadectwem zawierzenia miłości OSOBY Tego, który staje w tym momencie w obliczu ludzkiej wolności i prosi ją o przyjęcie daru – być może krańcowo trudnego. Zawierzająca tej miłości wolność człowieka koncentruje wtedy całą swoją uwagę: zdolność samo-stanowienia i samo-świadomości – na OSOBIE Tego, któremu zawierza w odpowiedzi miłości – na okazane w wezwaniu zaufanie-miłość.

Nic dziwnego, że w tej sytuacji sam Bóg zajmie się w odpowiednim momencie, po ludzku być może: późnym do ostateczności ryzyka – osobistą interwencją. Sam Bóg wytłumaczy Józefowi, skąd się to macierzyństwo wzięło, uspokajając go i zachęcając do przyjęcia zaproponowanej – jemu z kolei – Bożej misji, tzn. powołania, żeby się stał Głową i Opiekunem świętej Rodziny (zob. Mt 1,19-25).
– Innymi słowy: już w tej sytuacji sam Bóg – proklamuje, w tym wypadku wobec Józefa, podobnie jak niedługo potem wobec Elżbiety, która dotąd była bezdzietną ciocią Maryi (zob. Łk 1,41), że to Dziecię, poczęte „z Ducha Świętego”, to Boży Syn (Łk 1,35), który „zbawi swój lud od jego grzechów” (Mt 1,20n).


UWAGA. Zob. do tej trudnej sytuacji również rozważanie z VI części, rozdz.8: Rodzina Święta: Maryja-Józef i Jezus – oraz rozważania następujące: o Jezusie Dwunastoletnim, tamże: Niedopilnowanie Jezusa dwunastoletniego, oraz ciąg dalszy: Gdzie jest Jezus?


Pasterze w Betlejem

Kolejnym etapem proklamacji Bóstwa i Bożej Misji maleńkiego Jezusa ze strony samego Boga staje się wizja, jaką przeżyli pasterze z Betlejem. Dowiadują się oni wtedy:

Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan.
I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich,
które wielbiły Boga słowami:
Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi Pokój ludziom Jego upodobania (Jego zbawczej miłości) ’ ...” (Łk 2,11-14).

Magowie i Symeon

Dalszą Bożą proklamacją i objawieniem Bożej misji – tym razem wobec całego świata po linii uniwersalizmu zbawienia, stał się hołd złożony Dziecięciu Jezus przez Trzech Magów. Przybyli oni przez Jeruzalem do Betlejem w odpowiedzi na wezwanie skierowane do nich po linii ich wykształcenia jako astronomów, a jednocześnie ich charakterystycznej ‘filozofii’ związanej z uprawianą astronomią. Profesja naukowa, jaką uprawiali, stała się niejako naturalnym przygotowaniem do przyjęcia daru wiary w Boże prowadzenie dziejów.

Jak powiada opis u Mateusza, chodziło o pojawienie się „Gwiazdy na Wschodzie” (Mt 2,2.7.9). Był to najprawdopodobniej zbieg wielkiej planety Jowisz (symbol krajów Mezopotamii), który posuwał się (z punktu widzenia Mezopotamii) w stronę małej planety Saturn (symbol podówczas pogardzanej Judei-Izraela).

(37 kB)
Zdjęcie w jednym z Kościołów Domowych – po odprawionej tutaj Mszy św. w grupie wierzących – w tym kraju typowo mahometańskim. Jakarta 2010 r.

O charakterystycznych ‘zbiegach’ tych dwu planet, które miały się zdarzyć tego określonego roku, wiedziano w Babilonii już całe wieki naprzód. Do dziś zachowały się w doskonałym stanie babilońskie tabliczki klinowe, na których ówcześni astronomowie regularnie notowali charakterystyczne zbliżenia m.in. Jowisza i Saturna, ich wschodów i zachodów astronomicznych oraz zjawiska ich ‘stania’ – łącznie z zanotowanymi wzorami matematycznymi, na podstawie których można dziś zweryfikować znakomitą poprawność babilońskich obliczeń.

Szczególne ‘zbiegi’ tych dwu planet miały się zdarzyć tego wyjątkowego roku: 305 według ery Seleucydów, a roku 747 ‘od założenia Rzymu(był to rok 7 przed Narodzeniem Chrystusa!) na przestrzeni od kwietnia do listopada. Poprzedni tego rodzaju zbieg tych planet wydarzył się 854 lat wstecz!

Mateusz zapisuje w swojej Ewangelii charakterystycznie, używając w swym opisie znamiennie ściśle naukową ówczesną terminologię astronomiczną:

„Oni zaś wysłuchawszy króla (Heroda; Jeruzalem), ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon.
– I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do ojczyzny” (Mt 2,9-12).


UWAGA. Gwiazda z Betlejem. Zob. do tego: Prof. Konradin Ferrari d’Occhieppo, Der Messiasstern unter neuen astronomischen und archäologischen Gesichtspunkten, referat wygłosz. 10.XII.1963 na posiedzeniu Wiedeńskiej Katolickiej Akademii. – Herod I. umiera w 4 r. przed Chr. Biorąc pod uwagę użytą w opisie Mateusza ścisłą astronomiczną terminologię dotyczącą zjawiska pierwszego wschodu, zachodu, zatrzymania się itd., można przyjąć, że przybycie Magów do Betlejem miało miejsce w nocy 12-13 listopada 747 od założenia Rzymu = 305 r. ery Seleucydów. Jezus Chrystus urodził się być może 28 maja tegoż roku. Byłby to rok 7 ‘PRZED Narodzeniem Chr.’, licząc według obecnie u nas przyjętego kalendarza. Zakonnik Dionisius Exiguus, który podjął się w 6 w. po Chr. uporządkowania podówczas znanych systemów kalendarzowych, pomylił się w swych obliczeniach o te 7 lat ...! –
– Zob. do tego tematu również doskonałe sprawozdanie z rycinami w dwumiesięczniku szwajcarskim: EWIG, Nr 11+12 (list.-grudz.) 1995, str. 6-7: „Der Stern ... der Weisen” (oprac. Heinrich Klug); oraz tamże, str. 34-35: „Astronomie ... der Weisen” (oprac. Aldo-Giovanni Secchi-Piazza)
.


Jak poprzednio pokłon Pasterzy w Betlejem stał się proklamacją, podjętą wskutek bezpośredniej Bożej interwencji, iż Odkupiciel świata już się narodził, tak obecnie – znów w następstwie wyraźnej Bożej interwencji, hołd co najmniej ‘ponad-królewski’ składają Dziecięciu Jezus – w imieniu całego świata pogańskiego, a przynajmniej poza-Izraelskiego – wymienieni uczeni astronomowie, bardzo prawdopodobnie jednocześnie kapłani – ze Wschodu.


Swoistym dalszym ciągiem owych Bożych ‘proklamacji’ w odniesieniu do Dziecięcia Jezus są słowa starca Symeona. Słowa te są skierowane do Maryi, gdy wraz z Józefem przyniosła ona Dziecię Jezus w 40 dni po Jego narodzeniu do świątyni w Jeruzalem, żeby Je ofiarować Bogu zgodnie z podówczas obowiązującym nakazem Prawa Mojżeszowego. Ewangelista Łukasz zapisuje:

(Symeon) za natchnieniem Ducha przyszedł do świątyni.
A gdy rodzice wnosili Dzieciątko Jezus ...
on wziął je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: ...
Moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela. ...
Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu
i na Znak, któremu sprzeciwiać się będą ...” (Łk 2,27-34).

Jezus dwunastoletni

Trudno nie wspomnieć w tym kontekście o swoistym samo-objawieniu się Jezusa Chrystusa jako 12-letniego młodzieńca. Maryja z Józefem szukają Go od trzech dni „z bólem serca” (Łk 2,48. – Zob. do tego również rozważanie w cz.VI, rozdz. 8a-b: a. Małżeństwo Maryi-Józefa a Wcielenie Syna Bożego oraz cały dalszy ciąg tego rozważania: Niedopilnowanie Jezusa dwunastoletniego; tamże c.d. na file’u: 8b).
– Maryja i Józef znajdują Jezusa w końcu w świątyni. Łukasz pisze:

„Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania.
Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. ...
Jego Matka rzekła do Niego: ‘Synu, czemuś Nam to uczynił... ’?
Lecz On Im odpowiedział:
‘... Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do Mego Ojca?‘ ...” (Łk 2,46-49).

Nieprawdopodobne, by co najmniej niektórzy z ówczesnych przywódców duchowych Izraela nie skojarzyli sobie postawy tego zdumiewającego młodzieńca z tym, co musieli dobrze pamiętać z proroczych słów starca Symeona oraz prorokini Anny (Łk 2,38), a z kolei z wydarzeń sprzed 12 lat, związanych z przybyciem do Jeruzalem i Betlejem Trzech Magów i następującą niebawem potem rzezią niemowląt w całej okolicy Betlejem (Mt 2,16). Niemożliwe też, żeby dyskutanci Jezusa, którymi musieli być dobrze w Piśmie świętym obeznani faryzeusze i saduceusze, nie dosłyszeli – i nie zrozumieli jednoznacznie bluźnierczej w ich odczuciu odpowiedzi młodzieńca Jezusa: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do Mego Ojca” (Łk 2,49). Młody Jezus niezwykle jednoznacznie zaświadcza wobec całego audytorium uczonych, że Józef – nie jest Jego ojcem! Właściwym Jego ojcem, Jego Ojcem osobistym – jest natomiast ... Bóg-Ojciec!

Przy chrzcie Jezusa i na górze Tabor

U progu działalności publicznej Chrystusa ponownie interweniuje Bóg Ojciec. Mianowicie proklamuje On Jezusa jednoznacznie jako swojego Syna:

„A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody
(czyli nie pozostawał w wodzie dla wyznania grzechów. Jezus grzechu nie popełnił! zob. J 8,46).
A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego
zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A oto Głos z nieba mówił:
‘Ten jest Mój Syn umiłowany (hebr.: bachír = moja pierwsza miłość: pierworodny, jedyny),
w którym mam upodobanie ...” (Mt 3,16n).

Podobną wizją, z tym że na górze Tabor, potwierdzi Ojciec Niebieski tę samą proklamację pod koniec działalności publicznej Chrystusa.
– Fakt Bożego Synostwa staje się zarazem uzasadnieniem, dlaczego należy się posłuszeństwo wierze względem wszystkiego, czego ten Jednorodzony Syn Bog Ojca naucza i dokonuje:

„A gdy on (Piotr; wraz z Jakubem i Janem) jeszcze mówił,
oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się Głos:
‘To jest Mój Syn Umiłowany (ponownie hebr.: bachír = moja pierwsza miłość: pierworodny, jedyny),
w którym mam upodobanie.
Jego słuchajcie’ ...” (Mt 17,5).

Delegacja pogan

W ostatnich dniach przed swą Odkupieńczą śmiercią Ojciec Niebieski interweniuje jeszcze raz, ponownie proklamując Jezusa Chrystusa jako swego Wysłańca. Przybywa w sam raz grupa pogan, żeby zobaczyć się z Jezusem. Zwracają się do Apostoła: „Panie, chcemy ujrzeć Jezusa” (J 12,21).
– Jan Paweł II napisze w swym Liście Apostolskim u progu Trzeciego Tysiąclecia:

(6 kB)
Panie! Chcielibyśmy ujrzeć JEZUSA! (por. J 12,21). To słowa delegacji pogan tuż przed męką odkupieńczą Chrystusa. Każdy inny człowiek również chciałby zobaczyć Jezusa w Jego własnej Osobie. Również wtedy, gdy zdaje się Go zwalczać: walcząc bardzo prawdopodobnie z zafałszowanym obrazem tego Jezusa, który w rzeczywistości jest zapewne całkiem inny, aniżeli mu to wmówiono.

„... ‘Chcemy ujrzeć Jezusa’ (J 12,21). (...) Podobnie jak tamci pielgrzymi sprzed dwóch tysięcy lat, także ludzie naszych czasów, choć może nie zawsze świadomie, proszą dzisiejszych chrześcijan, aby nie tylko ‘mówili’ o Chrystusie, ale w pewnym sensie pozwolili im Go ‘zobaczyć’.
– A czyż zadanie Kościoła nie polega właśnie na tym, że ma on odzwierciedlać światłość Chrystusa we wszystkich epokach dziejów i sprawiać, aby blask Jego oblicza zajaśniał także pokoleniom Nowego Tysiąclecia?” (NMI 16).

Jezus odpowiada Apostołom, którzy przedkładają prośbę owych przybyszów-pogan: „Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy ...!” (J 12,23). I nawiązuje do wkrótce czekającej Go śmierci, którą określa jako wdeptanie ziarna pszenicznego w ziemię. Jest to warunek, by ziarno mogło przynieść plon obfity (J 12,24). Po ludzku – ogarnia go lęk. Umiłowany uczeń Jezusa – Jan, następująco kreśli to zdarzenie:

„Teraz dusza moja doznała lęku. I cóż mam powiedzieć?
Ojcze, wybaw Mnie od Tej Godziny?
Nie! Właśnie dlatego przyszedłem na Tę Godzinę.
Ojcze, wsław Twoje Imię!
Wtem rozległ się Głos z nieba: ‘Już wsławiłem i jeszcze wsławię!’
Tłum stojący to usłyszał i mówił: ‘Zagrzmiało!’  Inni mówili: ‘Anioł przemówił do Niego’.
Na to rzekł Jezus: ‘Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was.
Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz Władca tego świata zostanie precz wyrzucony. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie’
.
To powiedział, zaznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć ...” (J 12,27-33).

Proklamacja w krzyżu

Dla Jezusa, Syna Bożego, zaczyna się najtrudniejszy ‘punkt’ Jego jednej i tej samej zbawczej Woli Ojca-i-Syna-i-Ducha Świętego: dopełnienie dzieła odkupienia. Będzie to pojednaniem rodziny ludzkiej całej z Bogiem Trójjedynym – przez miłość w sensie najdosłowniejszym: potężniejszą niż tortury-śmierć, potężniejszą niż grzech. Jezus klęczy w Ogrójcu, gdzie modli się jako człowiek, nie przestając być w jednej OSOBIE – Bogiem, o spełnienie nie swojej woli, lecz tej Boga Trójjedynego:

„Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby
i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci:
I został wysłuchany dzięki swej uległości” (Hbr 5,7).

Zdumiewa to stwierdzenie Słowa-Bożego-Pisanego: „... I został wysłuchany...” (Hbr 5,7). Ten Jezus, Syn Boży i Syn Człowieczy w jednej, Bożej Osobie – drży jak normalny człowiek na świadomość czekających go przerażających tortur, które rozpoczną się za niewiele minut.

Ewangelista Łukasz, Grek z pochodzenia, lekarz z zawodu, pisze o Jezusie w Ogrójcu z punktu widzenia medycznego:

„... Upadł na kolana i modlił się tymi słowami:
‘Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich.
Jednak nie Moja wola, lecz Twoja niech się stanie‘.
Wtedy ukazał Mu się Anioł z nieba i umacniał Go.
Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił,
a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię ...” (Łk 22,41-44).

stad10-1b (28 kB)
Schorowana Siostra zakonna, chodząca z pomocą kuli, czerpie nieco świeżego powietrza w obejściu przyrodniczym Wyższego Seminarium Misyjnego – Stadniki 2010 r.

Po ludzku mówiąc, Ojciec Niebieski Jezusa nie wysłuchał. A przecież Go ... wysłuchał! Tylko że zgodnie z definicją wiary, na którą zwróciliśmy uwagę poprzednio w nawiązaniu do sytuacji Maryi: wiara to zawierzenie Bogu, które niesie z sobą przyjęcie takiego znaczenia poszczególnych słów, jakie im nadaje Bóg, a nie człowiek. Wtedy dopiero ‘zawierzenie’ – jest prawdziwym zawierzeniem (zob wyż.: Wiara-Zawierzenie – definicja ).

Odkupiciel decyduje się miłować i w tej, krańcowo trudnej próbie swego synowskiego zawierzenia ponad wszystko ukochanej Woli Ojca. A ta jest cała zbawieniem swego żywego Obrazu: mężczyzny i kobiety.
– Jezus nie na próżno się wyraża: „Moim pokarmem jest wypełnić Wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło ...” (J 4,34). Oraz: „A Ten, Który Mnie posłał, jest ze Mną: nie pozostawił nie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba” (J 8,29).

Na taką właśnie miłość, kochającą i przebaczającą nawet wśród tortur, wydającą siebie niejako ‘na pożarcie’, by stać się ofiarą przebłagalną za grzechy świata (1 J 2,2), Ojciec Niebieski nie mógł nie odpowiedzieć. Odpowiedź Ojca będzie taka, jaka możliwa jest jedynie u Niego.

Oto słowa Jana Pawła II z jego encykliki o Bożym Miłosierdziu:

„Chrystus bowiem, Którego Ojciec ‘nie oszczędził’ (Rz 8,32) ze względu na człowieka, Chrystus, który w swojej męce i krzyżu nie doznał miłosierdzia ludzkiego – w swym zmartwychwstaniu objawił całą pełnię tej Miłości, którą Ojciec ma dla Niego, a w Nim – dla wszystkich ludzi ... W swym zmartwychwstaniu Chrystus objawił Boga miłości miłosiernej właśnie przez to, że jako drogę do zmartwychwstania przyjął krzyż.
– I dlatego – kiedy pamiętamy o krzyżu Chrystusa, o Jego męce i śmierci – wiara i nadzieja nasza koncentruje się na zmartwychwstałym ... który wieczorem pierwszego dnia po szabacie stanął pośrodku Wieczernika ... i rzekł: ‘Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone ...’ ...” (DiM 8).

Jezus Kýrios-Jahwe

Zmartwychwstanie wyznacza chwilę, w której Ojciec w sensie definitywnym proklamuje Syna swojego jako Pana. Użyte tu przez św. Pawła Apostoła greckie ‘Kýrios’ jest przekładem hebrajskiego ‘Jah(h)’:

„... W zewnętrznym przejawie uznany za człowieka, uniżył samego siebie,
stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej.
Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył (przez Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie)
i darował Mu Imię (imię wyraża istotę rzeczy oraz jej ‘przeznaczenie’)
ponad wszelkie imię, aby na Imię Jezus (Jehoszúa: Odkupiciel; zob. Dz 4,12)
zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych.
I aby wszelki język wyznał, że
Jezus Chrystus jest Panem (Jezus: zob. dopiero co wyż.; greckie: Christós: Namaszczony; hebr. Maszíach: Namaszczony. – Greckie: Kýrios: hebr. Jah(h): PAN, w sensie jednoznacznym: Bóg)
– ku chwale Boga Ojca (Ojcu ta proklamacja niczego nie ujmuje)(Flp 2,7-11).

Ozdobnik

RE-lektura. Część III, rozdz.2b:
Stadniki, 9.XI.2013.
Tarnów, 2.VII.2023.

(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



Powody rozprzestrzeniania się Neo-religii i sekt
Techniki werbowania w Neo-religiach i sektach
UWAGA-Notatka: Cześć oddawana Krzyżowi i Obrazom
Sens zestawienia metod werbunku

C. BOŻY STYL POWOŁYWANIA-WERBOWANIA
Bóg powołuje Abrahama
UWAGA. Imię Jahwe

D. JEZUS POWOŁANY CZY PROKLAMOWANY
Zwiastowanie Maryi
Zawierzenie znaczeniu słów w ich Bożym rozumieniu
Pasterze w Betlejem
Magowie i Symeon
UWAGA.. Gwiazda z Betlejem
Jezus dwunastoletni
Przy Chrzcie Jezusa i na Tabor
Delegacja pogan
Proklamacja w Krzyżu
Jezus Kryrios-Jahwe


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Figura Martki Boskiej -– Bieruń St. Klasztor Sióstr
Ryc.2. Jan Paweł II w Kalkucie przy S. Teresie wśród trędowatych
Ryc.3. Z życia nomadów-koczowników: Idźcie na cały świat !
Ryc.4. Po Mszy św. w Kościele Domowym: Jakarta 2010
Ryc.5. Panie! Chciałbym ujrzeć JEZUSA!
Ryc.6. Odwiedziny Siostry zakonnej w Seminarium zakonnym, Stadniki!