(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.:  Literatura


(26 kB)

„Krew brata twego krzyczy ...”

Zostawiamy w tej chwili ten aspekt intymności seksualnej wielu narzeczeństw i partnerstw seksualnych: seks jako stosunek. Chcielibyśmy skupić się na zwykle dodatkowo z uprawianym ‘seksem’ związanym użyciu środków przeciw-rodzicielskich. Zdajemy zaś sobie sprawę z podstawowego faktu: wszystkie środki tzw. ‘antykoncepcji’ wywierają działanie bezpośrednio lub pośrednio poronne. Nie istnieje ‘antykoncepcja’ w znaczeniu: zapobiegania poczęciu. Dotyczy to w pełni również stosowania prezerwatywy. Sprawę tę przedstawiliśmy dokładniej już w jednej z poprzednich części naszej strony internetowej (zob.: cz.II, rozdz.3. - Link wprost: Poronne działanie chemii plemnikobójczej).

Nie ma się co łudzić, jakoby zgodnie z nachalnie narzucanymi opiniami, np. tabletki hormonalne w swych coraz innych odmianach komercyjnych – jedynie hamowały, proces owulacji (w błąd medyczny wprowadzające określenie tabletki: Ovulations-Hemmer = tabletka hamująca owulację) , albo też do niej nie dopuszczały;
– lub jakoby ‘prezerwatywa’ była najniewinniejszym z niewinnych sposobów uzyskania pewności, że dzięki jej użyciu do poczęcia nie dojdzie;
– albo z kolei jakoby założona ‘spirala-wkładka’  skutecznie uniemożliwiała poczęcie.
– Chociażby takie słowa padały z ust ... pewnych lekarzy, którzy wprowadzaliby przychodzących do nich z prośbą o pomoc i poradę świadomie w błąd medyczno-etyczny.

Nie wchodzimy tu w omawianie mechanizmu poronnego działania coraz innych sofistycznie konstruowanych środków przeciw-rodzicielskich przemysłu nastawionego ‘przeciw życiu’. Rzeczowe, nie płytkie omówienie tego tematu znaleźć można na wcześniejszym miejscu naszej strony internetowej (zob. jeszcze raz: cz.II, rozdz.3a-b-c; wprost: Działania CONTRA: Co na to medycyna?). Zadaniem naszej strony internetowej jest uświadamianie odpowiedzialności etycznej (i nie tylko) podejmowanych działań. Mimo to w dalszym ciągu niniejszego rozdziału powrócimy jeszcze raz, nieco szczegółowiej, do problemu: mechanizmu działania wszelkiej chemii plemnikobójczej (zob.: Prezerwatywa i chemia plemnikobójcza).

W tym wypadku wypada zastanowić się z całą odpowiedzialnością nad poczytalnością związaną ze stosowaniem jakichkolwiek technik, które by miały na celu:
bv (0 kB) blokowanie możliwości poczęcie (takich środków niestety ... nie ma),
bv (0 kB) a w przypadku ich ‘niepowodzenia’, czyli poczęcia mimo użytego środka poronnego, by blokowały dalszy rozwój Poczętego, czyli żeby spowodowały niezauważone dla oka ... zabicie Poczętego.

Odpowiedzialność etyczna

Z punktu widzenia etycznego należy przypomnieć o aspekcie zasadniczym: odpowiedzialność i poczytalność w obliczu Bożym z racji sięgania po którykolwiek z środków poronnych nie zależy od tego, czy w danym cyklu dojdzie do poczęcia, czy nie. Samo w sobie współżycie z tego rodzaju techniką jest równoznaczne z postawą takich Dwojga: „Seks: TAK ! – Dziecko: W ŻADNYM wypadku!”  Ci Dwoje przyzwalają tym samym na zgładzenie w każdym cyklu przynajmniej jednego Dziecka (możliwość poczęcia bliźniaczego!) – niezależnie od tego, czy w owym cyklu dojdzie do poczęcia, czy nie. Samo sięgnięcie po środek poronny oznacza każdorazowo akceptację wszelkich jego konsekwencji.

Mechanizm działania użytych środków poronnych bywa zróżnicowany, zależnie od coraz bardziej sofistycznych pomysłów kolejnego producenta. Zygota powstała po połączeniu się garniturów chromosomalnych obu gamet, czyli już zaistniały Nowy Człowiek, w którego osobę Bóg wszczepia w tejże chwili swój niezniszczalny „OBRAZ i Podobieństwo” (Rdz 1,26n; LR 9), rozwija się od zaraz zdumiewająco intensywnie. Niemniej zastosowany środek chemiczny lub mechaniczny stwarza zamierzoną przez producenta blokadę dla tego rozwoju. Pozbawiony naturalnego środowiska rozwojowego Mały Człowiek skazany jest na śmierć, która wkrótce następuje.

Śmierć Poczętego

Śmierć zastaje Poczętego zwykle w czasie, gdy Zygota ta posuwa się stopniowo przez jajowód w kierunku wnętrza macicy, by tam zagnieździć się w jej błonie śluzowej, która w normalnych warunkach powinna być rozrośnięta i przygotowana na jej przyjęcie. Wędrówka ta trwa do ok. 1 tygodnia. Jednakże w przypadku zastosowanego środka przeciwrodzicielskiego, rozwój błony śluzowej jamy macicy zostaje uniemożliwiony. Tym samym Zygota, zwana obecnie Embrionem, nie ma szans na pokojową implantację. Poczęty Człowiek umiera ... wskutek uduszenia (brak tlenu) i zagłodzenia (uniemożliwione podłączenie Embriona do naczyń krwionośnych matki).

(56 kB)
Uczestniczka wędrownego rajdu w budach

Kolejnym powodem śmierci Poczętego są blokady, które utrudniają posuwanie się Zygoty w kierunku macicy. Trafia ona do macicy – jeśli w ogóle – ze stanowczym opóźnieniem – jako już niezdolna do życia.
– Innym powodem śmierci Zygoty jest uszkadzające działanie chemii przeciw-rodzicielskiej zarówno na komórkę jajową, jak i plemnika. Mimo iż może dojść do zaplemnienia-zapłodnienia komórki jajowej, wielorako już uszkodzona Zygota, czyli ten Poczęty – będzie z góry skazany na rychłą śmierć.
– Jeszcze inne mechanizmy blokują utworzenie ciałka żółtego w jajniku po owulacji. Skutkiem tego nie pojawiają się określone hormony, których zadaniem miał być dalszy rozwój Małego Człowieka – tak iż przestaje on rozwijać się i umiera.

Wszystko to dzieje się w fazie cyklu, gdy żadne zwyczajne badania nie są w stanie wykazać, iż w bieżącym cyklu doszło w ogóle do poczęcia. Zygota, względnie już embrion (po dotarciu do jamy macicy) zostaje wydalona z jamy macicy wraz z najbliższym krwawieniem. Nie jest to wówczas krwawienie cykliczne miesiączkowe, mimo iż przypomina do złudzenia zwyczajną miesiączkę. Jest to natomiast krwawienie wydalające martwy już Embrion, czyli krwawienie w pełni poczytalnego, świadomie zamierzonego poronienia: zabójstwa Człowieka.
– Jego ‘Mama’ i ‘Tato’ chcieli się tylko ‘pokochać’. Nie chcieli dopuścić do siebie jakiejkolwiek myśli o możliwości ‘poczęcia’. Jedynie dlatego sięgnęli po środek przeciw-rodzicielski, który by ‘sprawę skutecznie rozwiązał: technika zamiast człowieka’. Zastosowany środek przeciw-rodzicielski miał ich z góry uspokoić’, żeby nie musieli przejmować się ewentualnym widokiem zaistniałego Dziecka. Ważne, że krwi tryskającej spod przyjemnie uprawianego seksu ... nie było widać !

Istotnie zatem, ci Dwoje nie obserwują wzrokowo dramatu swego ‘na raty’ zabijanego Dziecka. Natomiast o licznych poczęciach, zaistniałych na przekór użytej coraz bardziej wyrafinowanej technologii przeciw-rodzicielskiej, świadczą podjęte bardzo specjalistyczne badania naukowe. Obalają one skutecznie wszelkie mity o ‘skuteczności’ obłędnie rozwijanego „anti-life-przemysłu” (przemysłu nastawionego na niszczenie Życia). Z tym zastrzeżeniem, że głosy uczciwych badań naukowych, które niezbicie wykazują śmiercionośne działanie użytych tego rodzaju środków, zostają władczo (politycznie !) zmuszone do milczenia, a przynajmniej ich zignorowania w wyniku zajadłej przeciwnej propagandy potężnych koncernów przemysłu ‘anti-life’, rozwijanego z potężnym rozmachem na bazie Krwi Niewinnych: Poczętych – niebawem skutecznie Zabijanych (zob. wyż.: Podsumowanie).

Bóg stwarzający osobę

Tymczasem raz poczęte Dziecko, ta Zygota – to Ludzka OSOBA: ciało-duch naraz. Osoba ta jest wyposażona od zaraz we wszystkie duchowe i fizyczne władze, będące niezbywalnym wyposażeniem natury człowieka, mimo iż pozostają one na razie w stadium swoistego utajenia, jako jeszcze nie rozwinięte. Ale też: dusza ludzka, stworzona w następstwie ściśle zindywidualizowanej interwencji Boga w chwili poczęcia, jest z istoty swej niezniszczalna, bo niematerialna: duchowa, wezwana do życia nieśmiertelnego.

Jak wspomniano, Bóg-Stworzyciel zaszczepia w powstałą w chwili poczęcia Osobę – swój niepowtarzalny, niewymazalny „OBRAZ i Podobieństwo” (Rdz 1,26n). Znaczy to, że Bóg wynosi ją od zaraz ponad pozostały wszechświat materii ożywionej i nieożywionej. Związane z tym wezwanie do podjęcia żywotnego kontaktu z „miłującą Wszechmocą Stworzyciela” (DeV 33) jest zaofiarowaną możnością zjednoczenia z Bogiem na zawsze – z tym tylko, że jej faktyczne urzeczywistnienie uwarunkowane jest każdorazowo od jej świadomej akceptacji ze strony danej ludzkiej osoby.

Oto niewyobrażalna promocja każdego człowieka jako żywego „OBRAZU-Podobieństwa Boga”, ale i wyraz Bożego krańcowo ryzykownego uszanowania wobec wolności woli swojego stworzenia. Wypada przytoczyć tu ponownie wzruszająco ciepło sformułowane słowa Jana Pawła II z jego „Listu do Rodzin” :

„Jeśli mówimy, że małżonkowie jako rodzice są współpracownikami Boga-Stwórcy w poczęciu i zrodzeniu nowego człowieka, to sformułowaniem tym nie wskazujemy tylko na prawa biologii, ale na to, że w ludzkim rodzicielstwie Bóg sam jest obecny – obecny w inny jeszcze sposób, niż to ma miejsce w każdym innym rodzeniu w świecie widzialnym, ‘na ziemi’.
– Przecież od Niego tylko może pochodzić ‘Obraz i Podobieństwo’, które jest właściwe istocie ludzkiej, tak jak przy stworzeniu. Rodzenie jest kontynuacją stworzenia” (LR 9).

Umieranie Małego Człowieka

Człowiek nie przestaje być OSOBĄ, gdy np. jest nieprzytomny, czy też gdy w sam raz ... śpi. Fakt, że Poczęty istnieje na razie jako człowiek dopiero JEDNO-komórkowy nie znaczy, że go nie ma, ani też że człowiekiem nie jest, lub nie będzie w stanie podjąć świadomej decyzji zdążania do życia-na-zawsze w DOMU OJCA. Nie ma wątpliwości, iż Jezus spełnia w chwili umierania bez wyjątku każdego człowieka obietnicę, jaką wypowiedział tuż przed „Modlitwą Arcykapłańską” po Ostatniej Wieczerzy. Mianowicie Jezus zapowiedział równoważnie, że udzieli każdemu umierającemu, to znaczy również takiemu dopiero JEDNO-komórkowemu, błysk świadomości, zwracając się do niego z dramatycznym pytaniem. Świadoma odpowiedź Poczętego na nie przesądzi o wieczności zbawienia czy potępienia: „Czy Mnie kochasz, Dziecko Mojej Miłości, dla którego stałem się Odkupicielem”?

Oto owe słowa Jezusa Chrystusa, które stają się łaską ostateczną każdego człowieka w chwili przechodzenia na drugi ‘brzeg’:

„Niech się nie trwoży serce wasze.
Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie (Jezus domaga się tu aktu wiary w swoje Bóstwo !).
W Domu Ojca jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział.
Idę przecież przygotować (= za niewiele minut rozpoczynająca się męka Odkupieńcza)
wam miejsce.
A gdy odejdę (= przerażająca krwawa Męka Odkupieńcza)
i przygotuję wam miejsce,
przyjdę powtórnie (= chwila umierania każdego człowieka)
i zabiorę was do Siebie (= po odpowiedzi umierającego: czy CHCE kochać Chrystusa),
abyście i wy byli tam, gdzie ‘JA JESTEM’ (= Imię Boga: Niebo) ...” (J 14,1-3)
(zob. do tego dokładniej: „Umierające Małe Dzieci - Niepełnosprawni - każdy”. Oraz zob. dalszy ciąg niniejszego rozważania).

Nie ma unicestwienia

Nikt z ludzi nie potrafi doprowadzić do swego ... unicestwienia! Wola Ojca Najlepszego, wywołująca ludzką osobę z NIE-istnienia do istnienia z najwyższą miłością jako Stworzyciela, jest silniejsza od wszelkich zakusów na dar życia. Nikt też nie jest w stanie ‘unicestwić’ kogokolwiek z ludzi.

Dotyczy to m.in. tych ... doprowadzonych przy zabiegach ‘InVitro’ do zapłodnienia, po czym tak zwane ‘ponadliczbowe’ zygoty zostają w ramach przyjętych ‘procedur’ czy to zamrożone, czy też ... wrzucone do zlewu względnie śmietnika itp.
– To samo powiedzieć należy o milionach codziennie Poczętych w ramach uprawianego ‘seksu’, a niebawem ‘cichaczem’ zgładzonych ‘dzięki’ zastosowanym środkom poronnym.
– Dokładnie to samo dzieje się w chwili zadanej sobie śmierci ... samobójczej. Samobójstwo nigdy nie staje się ‘kresem’ w przeżywanej rozpaczy i cierpienia. Nie kończy ono życia, a jedynie ... rozpoczyna – tym razem świadomie dokonany wybór, utrwalony na wieczność-bez-końca – w wyniku ostatniej, ostatecznej decyzji wolnej woli osoby tego umierającego.
– To samo dotyczy z kolei kogoś, kto ginie sekundowo natychmiastowo w przeróżnych nagłych okolicznościach.

Bóg wywołuje osobę – czy to anioła, czy człowieka – do życia każdorazowo na wieczność. A tylko: od świadomego, dobrowolnego wyboru stworzonej w tej chwili określonej osoby (Anioła czy człowieka) – uzależnia Nieskończony, czy trafi ona do przygotowanego jej „przed założeniem świata” (Ef 1,4; Jer 1,4) mieszkania w „DOMU Ojca” (J 14,3), czy też zaprzepaści daną sobie szansę na zawsze – ku swemu ostatecznemu nieszczęściu na wieki wieków.

Bóg nie pozwoli sobie przenigdy na zastosowanie ‘przymusu’ odnośnie do wyboru nieba czy potępienia: czy ktoś pójdzie do nieba, czy do potępienia. Nie na darmo wyposaża Bóg każdą osobę w samo-świadomość, samo-stanowienie, zdolność podjęcia odpowiedzialności-poczytalności. Kwestia zaś osiągnięcia określonego stopnia w rozwoju fizycznego i duchowego, a z kolei ‘czasu’ (do podjęcia chociażby natychmiastowej decyzji ostatecznej) – nie stanowi dla Boga najmniejszego problemu.

Błysk oświecenia

‘Czas’ jest tylko jednym ze stworzeń Boga. ‘Czas’ nie istnieje jako rzeczywistość niezależna lub ‘większa’ od Boga. ‘Czas’ został przez Boga dopiero ... stworzony.
– To samo dotyczy etapu rozwojowego danej osoby. Stworzyciela, który jest zarazem Odkupicielem, tzn. Jezusa Chrystusa – stać na to, żeby każdemu umierającemu udzielić łaskę ostateczną i obdarzyć go w tej chwili błyskiem świadomości, która pozwoli na natychmiastowe udzielenie w pełni odpowiedzialnej i poczytalnej odpowiedzi na pytanie, która przesądzi o wyborze czy to zbawienia, czy potępienia. Bogu wystarczy na to aż nadto miliardowy ułameczek sekundy, gdybyśmy mieli wyrażać się przyjętymi przez nas miarami ‘czasu’.

Jezus Chrystus, Sędzia żywych i zmarłych (Dz 10,42), pojawia się przed umierającą wtedy osobą jako Ukrzyżowany – być może cały oblany Krwią własną jako Odkupiciel-z-Krzyża, a zarazem już też Zmartwychwstały: Żywy. Stanie przed umierającym zapewne podobnie jak się wielokrotnie przedstawił świętej Faustynie i jak widnieje na obrazie „Jezu, ufam Tobie” : jako Ukrzyżowany, a przecież Zmartwychwstały Odkupiciel Człowieka. Taki jest wydźwięk wyżej przytoczonych słów Jezusa (J 14,3; zob. wyż.: „A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce ...”. - Zob. też sam obraz „Jezu Ufam Tobie” na początku cz.V, rozdz.8; lub wprost: Obraz „Jezu ufam Tobie”.

Jezus zapyta wtedy w swej Bożej subtelności, pełnej zachęty, a przecież szanując do krańcowych granic wolność woli osoby poszczególnego umierającego – mniej więcej tak, jak się to działo w przypadku owego uzdrowionego niewidomego, który został ekskomunikowany przez władze Sanhedrynu, gdy wyznał pośrednio bóstwo Jezusa (J 9,24-34). Jezus spotkał go wkrótce potem i postawił mu pytanie:

„... ‘Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego’?
On odpowiedział: ‘A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył?’
Rzekł do niego Jezus: ‘Jest Nim Ten, którego widzisz, i który mówi do ciebie’
(= samoobjawienie Jezusa w swoim Bóstwie i Człowieczeństwie).
On zaś odpowiedział: ‘Wierzę, Panie!’
i upadł przed Nim na twarz oddając pokłon jako Bogu” (J 9,35-38).


UWAGA filologiczna. Takie jest znaczenie użytych tu słów greckich przez św.Jana Apostoła. Grecki tekst brzmi w tym miejscu następująco:
„Pisteúo, Kýrie! Kaì prosekýnesen autô”:
1) Kyriós = grecki przekład hebrajskiego: Jahwéh = ‘Jestem Który Jestem’ = „ON JEST”.
2) proskynéo tinì = oddaję cześć upadając przed kimś na twarz by oddać pokłon Boski)
.

3. „Cóżeś uczynił ...” ?

(2.8 kB)

Poczęty ... zabity

Drogi P.T. Czytelnik zechce wybaczyć, że ‘po drodze’ ukazywanych rozważań nasuwają się coraz to inne aspekty poruszanej tematyki, którym warto poświęcić nieco uwagi. Rozważania te służą ponad wątpliwość ku DOBRU: dobru zbawczemu. Są one zdolne napełnić serce ufnością, a ponadto „POKOJEM, jakiego świat dać nie może” (por. J 14,27).

(48 kB)
Odprawa przed kolejnym występem wędrownej grupy
w budach

Wracamy ponownie do partnerów, którzy odrzucili Boże polecenie-prośbę o kształtowanie wzajemnych odniesień przez cały czas narzeczeństwa i czy partnerstwa w krystalicznej czystości. Przy podejmowaniu stosunków seksualnych zabezpieczali się w któryś z środków przeciw-rodzicielskich. Tym samym przyzwalali każdorazowo w pełni świadomie i dobrowolnie na zabicie Dziecka, które mogło stać się owocem stosunku seksualnego, podjętego jednak z użyciem techniki obliczonej wyraźnie na uśmiercenie Poczętego.
– Z zadowolonego stwierdzenia takich Dwojga po tak uprawianym ‘kochaniu się’ :

„... Do Dziecka ... nie doszło! Bo:
w przewidywanym terminie wystąpiła miesiączka! Czyli:
zastosowany środek wyśmienicie się spisał !
Na tej ‘antykoncepcji’ można śmiało polegać! Polecamy ją ...!”

– w najmniejszej mierze nie wynika, że do poczęcia przy tej okazji nie doszło. Do poczęcia w takich okolicznościach – na przekór wszelkiemu wyrafinowaniu technologicznemu – bardzo łatwo dochodzi. Świadczą o tym wyniki niepodważalnych, specjalistycznych badań naukowych (zob. chociażby potężne dzieło zbiorowe: Empfängnisverhütung. Fakten, Hintergründe, Zusammenhänge = „Zapobieganie poczęciu. Fakty, Podkonteksty, Powiązania”).
– Jeśli się Dziecko nie pojawiło w obserwacji wizualnej, świadczy to jedynie o tym, iż zastosowana technologia wczesno-poronna zadziałała ‘skutecznie’, czyli że w przypadku zaistniałego poczęcia – Dziecko tych Dwojga zostało skutecznie uśmiercone. Nic dziwnego, że ‘wizualnie’ nie istnieje wtedy dla tych Dwojga żaden problem! Będą oni mogli podejmować stosunki nadal, ilekroć będą mieli na to ochotę: będą spokojni, że ciąży – dzięki zastosowanej ‘niewinnej techniki’ ... nie widać

Poczytalność sprawozdawcza

Pozostaje wtedy jedynie nie rozwiązany ‘drobny’ problem sumienia. Ci Dwoje uchylają się wciąż od ‘kłopotu’, jaki sprawia odpowiedź na wyżej sformułowane, nieubłagane, niezbyt wygodne pytanie:
Kto wam pozwolił wkroczyć na teren płciowości” ?

Bo: Bóg – wyraża się w swym Przykazaniu przez kochające, a przecież stanowcze: „NIE” – jednoznacznie. Natomiast diabeł – nie tylko udziela wszelkich pełnomocnictw do uprawiania ‘seksu’, lecz zachęca gorliwie do uprawiania ‘miłości’, ukazując jej szczególnie pożądany efekt w barwnym świetle obopólnego doznania szałowej przyjemności.

Negatywnie sformułowane SŁOWO Boże: „Nie będziesz cudzołożył” – niesie z sobą w samym swym założeniu możność nie-posłuchania jego treści. Przykazanie stawia człowieka z chwili na chwilę przed koniecznością podjęcia dobrowolnej decyzji, czyli dokonania określonego wyboru.
– Ileż razy jest mowa o tym w Słowie-Bożym-Pisanym! Chociażby np. w następujących słowach już Starego Testamentu:

„Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię.
Kładę przed wami:
ŻYCIE i ŚMIERĆ,
błogosławieństwo i przekleństwo.
Wybierajcie więc ŻYCIE, abyście żyli – wy i wasze potomstwo,
miłując Boga swego, Jahwéh, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego.
Bo TU jest Twoje ŻYCIE i długie trwanie twego pobytu na ziemi ...” (Pwt 30,19n).

Czy nie widzimy tu dokładnie tego samego Boga, który w swej ‘pokorze’ i w swym krańcowym poszanowaniu podarowanej stworzeniu swego umiłowania wolnej woli – przenigdy nie wymusza miłości, ani posłuchania swego z miłością nakazanego Przykazania, a jedynie czeka na odpowiedź miłości – odwzajemnionej? Ona bowiem: miłość – jest celem, jaki przyświeca Bogu, ilekroć obdarza każdą kolejną OSOBĘ (czy to Anioła, czy człowieka) darem samo-stanowienia, czyli możności dokonywania w pełni wolnych wyborów (zob. wyż. np.: Wolność – Boży dar: funkcyjno-narzędny).

Stąd też Syn Boży Jezus Chrystus, który w Nowym Testamencie ujawnia się jako dokładnie ten sam Bóg, jakiego Lud Boży Starego Testamentu znał pod imieniem „JAHWÉH” (zob.: J 8,28.58; 13,19; 14,3; 17,24), zwraca się do tych, którzy pragną osiągnąć życie wieczne w „DOMU OJCA” wciąż tylko z apelem do ich wolnej woli:

„A jeśli CHCESZ osiągnąć ŻYCIE,
zachowaj Przykazania ...” (Mt 19,17).

Nie-podjęcie odpowiedzi na parokrotnie już powtórzone pytanie: „Kto wam na to pozwolił” – świadczy o postawie tchórzostwa. A może dokładniej: o winie moralnej zamierzonej, bo NIE-wiedzy zamierzonej. Ci dwoje żyją w świadomie zamierzonym złudzeniu, że dopóki nie będą dokładnie wiedzieli, czemu po użyciu środka przeciw-rodzicielskiego Dziecka faktycznie ‘nie ma’, sumienie ich nie może być obciążone ‘winą’ ...

Nieprzekazywalna poczytalność

Rzeczywistość odpowiedzialności i poczytalności moralnej jest w tym wypadku dokładnie odwrotna. Świadome NIE-zadanie sobie trudu dojścia do prawdy o mechanizmie działania stosowanego środka przeciw-rodzicielskiego skutkuje jednoznacznie podwojeniem winy moralnej.
– Jeśli w ich działaniu pojawiło się chociażby tylko szczątkowe podejrzenie co do ewentualnego poronnego działania zastosowanego środka, powinni byli podjąć wszelki trud, by skutecznie rozwiać zaistniałe wątpliwości. Oboje wyczuwają dzięki wszczepionemu w sumienie ‘zmysłowi moralnemu’, że również ta technologia, po jaką w danym wypadku sięgają, jest środkiem poronnym.
– Wiedzą też aż nadto dobrze, że zgodnie z ‘A-B-C’ jakiejkolwiek etyki  nie wolno podejmować działania z ‘sumieniem wątpliwym’ co do jego etycznego wydźwięku.

Istnieje oczywiście również ‘sumienie zatwardziałe’. Zmusza ono ostrzegawczy krzyk głosu Bożego do całkowitego zamilczenia. Stan takiej duszy jest wtedy zatrważająco groźny. Człowieka dzielą wtedy od świadomie obranego potępienia wiecznego niemal tylko mikrometry.

Gdyby tę sytuację odnieść do omawianego tematu, należałoby jeszcze raz podkreślić: nie pomoże łudzić się, że skoro ci Dwoje dotąd nie poznali dokładnie mechanizmu działania stosowanego środka, ich ‘ewentualna’ wina – najprawdopodobniej przecież zbrodni zabójstwa własnego Dziecka – nie będzie im poczytana. Bo nie ulega wątpliwości, że również oni słyszeli już niejednokrotnie, albo nawet o tym czytali, że nie istnieje technologia przeciw-rodzicielska ... NIE-poronna.

Jakże tu nie przytoczyć jeszcze raz znanych nam słów św. Jana Pawła II:

„... Dlatego w każdym człowieku nie ma niczego
bardziej osobistego i nieprzekazywalnego,
jak zasługa cnoty, czy odpowiedzialność za winę” (RP 16).

W sumie więc ci Dwoje nie wytłumaczą się przed Bogiem, ani przed sobą samymi, ani tym bardziej przed swymi ... przez nich jako ‘kochających Małżonków-Rodziców’ z cyklu na cykl zabijanych własnych Dzieciątek, iż nie wiedzieli, że podejmując stosunki z użytym ‘zabezpieczeniem’, dopuszczają się ... zbrodni Dzieciobójstwa.

Aspekt zabójstwa Niewinnego Człowieka dołącza się tu jako grzech inny, wtórny – do popełnionego grzechu podstawowego, którym jest świadome, dobrowolne odrzucenie Bożego oczekiwania od nich jako pary narzeczeńskiej, żeby przebijali się do krystalicznego kształtowania swych odniesień partnersko-narzeczeńskich. Wyrazy obopólnych pieszczot zakończonych stosunkiem z użytym środkiem poronnym, stają się każdorazowo ‘seksem, spod którego tryska KREW Niewinnych – ich własnych, przez nich zgładzonych ‘Dzieciątek’.

Na nic nie przydaje się wmawianie sobie, że nigdy by im przez myśl nie przeszło, iż użyta technika wywiera działanie poronne, wskutek czego sprowadzają na swe sumienie z miesiąca na miesiąc plamę KRWI.

Krzyk zabijanych

Nie pomoże nie zastanawiać się nad – takim planowaniem w najbliższym czasie swego małżeństwa, które winno być ... współudzielonym sobie świętym Sakramentem Małżeństwa (tzn. własnością wyłącznie Bożą, a nie ich Obojga), gdy jego fundamentem nie będzie SKAŁA (por. Łk 6,48n), lecz Krew – być może już wielu-wielu dziesiątków zabitych swych własnych DZIECI. Krew ta KRZYCZY o interwencję u Bożej Sprawiedliwości, chociaż również ... o Boże Miłosierdzie.
– Jeśli bowiem ci Dwoje stosują dany środek być może już od dawna, może od paru lat swej intymnej ‘miłości’, nietrudno podliczyć chociażby tylko w przybliżeniu, iloma dziesiątkami zabitych własnych Dzieci obciążone jest ich sumienie. Jeśli stosują oni np. prezerwatywę przez 1 rok, a cyklów jest w roku około 12, znaczy to, że sumienie ich obciążone jest w obliczu Bożym winą Krwi co najmniej dwunastu ich Dzieci. Jeśliby uprawiali tego rodzaju ‘seks’ np. przez 4 czy 5 lat, nietrudno sobie zdać sprawę, jak bardzo ich ‘miłość’ jest cała splamiona, a raczej skąpana w Krwi Niewinnych ich własnych Dzieci.

Trzeba zaś przyjąć do wiadomości, że wypowiadane tu słowa nie są w żadnym stopniu wymysłem swoistego epatowania, ani straszydłem wyimaginowanym przez piszącego tu kapłana-zakonnika. Przedstawiony obraz jest słabym odzwierciedleniem biologiczno-duchowej rzeczywistości, za którą ci Dwoje są w pełni poczytalni. Z każdym z osobna swych w ten sposób zgładzonych Dzieciątek ci Dwoje spotkają się prędzej czy później; najdalej w chwili przekraczania progu wieczności. Zupełnie niezależnie od zwykle z biegiem lat coraz głębiej uświadamianej sobie winy i dojmująco przeżywanego koszmaru ‘ścigającej Niewinnie przelanej Krwi’ : nie tylko po dokonanym przerywaniu ciąży, ale również w następstwie miesiący czy lat systematycznie stosowanych środków poronnych.

Kain – Abel: Rdz 4,4-12

Czy wolno przywołać tu na pamięć nieprzemijające Słowo-Boże-Pisane o zabójstwie Abla przez jego brata Kaina? Zbrodnia ta, opisana w początkowej części Księgi Rodzaju (Rdz 4), stała się motwem wyjściowym i przewodnim encykliki Jana Pawła II „Evangelium Vitae – Ewangelia Życia” (1995; zob. EV 7-28; itd.). Oto fragment biblijnej relacji. Autor biblijny przedstawia finezyjnie poglądowo proces dokonującego się grzechu i zbrodni od strony sumienia, którego przeżycia znajdują wyraz nawet w zewnętrznym wyglądzie sprawcy zbrodni. Jednocześnie zaś kreśli Autor Biblijny dzieje nieprzerwanego dialogu Boga w sumieniu Kaina:

„... Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę;
na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć.
Smuciło to Kaina bardzo i chodził z ponurą twarzą
(typowa reakcja zazdrości: nieprzejrzystego sumienia; zob.: 1 J 3,12).
Pan zapytał Kaina: ‘Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować’
(Bóg uświadamia Kainowi wolność jego woli w obliczu zła. Pokusa pochodzi od szatana, który kusi ‘jak LEW ryczący szukając kogo pożreć ...’: 1 P 5,8. Upada jednak NIE szatan-lew, lecz człowiek, który godzi się na ponęty pokusy).
– Rzekł Kain do Abla, brata swego: ‘Chodźmy na pole’.
A gdy byli na polu, Kain rzucił się na swego brata Abla – i zabił go
(odrzucenie-zagłuszenie Bożego głosu;
przeniesienie zawierzenia z Boga na Tego, który jest ZŁY: Ojca Kłamstwa)
.
– Wtedy Bóg zapytał Kaina: ‘Gdzie jest brat twój, Abel?’
On odpowiedział: ‘Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?’
(pełna arogancji odpowiedź Kaina: ucieczka w kłamstwo. Ale: Boga – nie da się okłamać).
Rzekł Bóg: ‘Cóżeś uczynił? Krew brata twego
(w hebr. tutaj: ‘krwie’ = liczba mnoga !)
głośno woła (hebr.: krzyczy, jak osoba wołająca: ‘Ratunku!’ ) ku Mnie z ziemi!
Bądź więc teraz wyklęty
(Bóg nie przeklina! Hebr. tutaj: ’ârûr ’attâh = stajesz się WYKLĘTY z ziemi ...)
z tej roli, która rozwarła swą paszczę,
aby wchłonąć krew brata twego, przelaną, przez ciebie.
Gdy rolę tę będziesz uprawiał, nie da ci już plonu.
Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi ... !” (Rdz 4,4-12; zob. EV 7).

Krew ‘goni’ krew

(25 kB)
Spełnienie siebie w kochanym macierzyństwie i rodzinie

Jesteśmy świadkami faktu, jak łatwo odrzucenie-zignorowanie polecenia BOŻEGO – przekształca się w „śmiertelną walkę przeciw człowiekowi” (EV 7). A w nawiązaniu do rozważanej przez nas tematyki: jak łatwo uprawianie ‘seksu-dla-seksu’, czyli NIE-posłuchanie Bożego Przykazania, wyrazu Bożej miłości pełnej zatroskania o godność osobową człowieka (Przykazanie Boże VI, IX), przekształca się w zbrodnię krwi-za-krwią (Przykazanie Boże V).

U proroka Ozeasza znajduje się charakterystyczna wypowiedź:

„... Jahwéh ... spór wiedzie z mieszkańcami kraju,
gdyż zaginęła wierność i miłość i znajomość Boga na ziemi.
Przeklinają, kłamią, mordują i kradną, cudzołożą, popełniają gwałty,
a KREW-goni-Krew ...” (Oz 4,2).

Natomiast prorok Izajasz wyraża się w pewnej chwili o rzekomej ‘głuchocie’ Boga, skoro Bóg nie wysłuchuje błagań Ludu, który jednak nie zaprzestaje łamać ostentacyjnie Bożych Przykazań:

Krwią splamione dłonie: Iz 59,1n

„Nie! Ręka Jahwéh nie jest tak krótka,
żeby nie mogła ocalić,
ani słuch Jego tak przytępiony,
by nie mógł usłyszeć.
Lecz wasze winy wykopały przepaść
między wami a waszym Bogiem;
wasze grzechy zasłoniły Mu oblicze
przed wami tak, iż was nie słucha.
Bo KRWIĄ splamione są wasze dłonie,
a palce wasze – zbrodnią ...
... Nogi ich biegną do zbrodni,
spieszą się do rozlania KRWI niewinnej.
... Bo rozmnożyły się występki nasze przed Tobą
i grzechy nasze przeciwko nam świadczą ...” (Iz 59,1nn.7.12).

Krew: własność Boga

Jesteśmy tu świadkami krzyżujących się starożytnych poglądów Semitów, związanych z rozlewem Krwi Niewinnego.

Krew człowieka to całkiem szczególna, wyłączna i wielorako zastrzeżona własność samego Boga. Sądzono, że krew to po prostu OSOBA określonego człowieka. Nic dziwnego, że KRWI przypisywano przymioty samej w ogóle osoby. Tu mieści się źródło takich wypowiedzi jak: krew „woła, krzyczy o ratunek” (Rdz 4,10), krew niewinnie przelana „ściga sprawcę zbrodni zabójstwa” (zob. Ez 35,6), krew „spada” na sprawcę zbrodni, a nawet na cały naród (Mt 27,25).
(Zob. oskarżenie Apostołów przed Sanhedrynem z racji ‘ściągnięcia’ Krwi Jezusa na nich: Dz 5,29 – w zestawieniu ze słowami Piłata i ludu przed wydanym wyrokiem na ukrzyżowanie. Piłat mówi: „Nie jestem winny KRWI tego Sprawiedliwego ... A cały lud zawołał: ‘KREW Jego na nas i na dzieci nasze” : Mt 27,24n)
.

Bóg w dochodzeniu niewinnie przelanej krwi

Na tym tle jawią się niezwykle charakterystyczne słowa wypowiedziane przez Boga, gdy po straszliwym kataklizmie Potopu zawierał przymierza z Noem i odnowioną Ludzkością (Rdz 8,-9,17). Bóg dał wtedy w wyjątkowo mocnych słowach do poznania, iż będzie każdorazowo dochodził osobiście przelanej krwi niewinnego.

Przy okazji jesteśmy świadkami bezprecedensowego faktu, że w tekście ściśle prawniczym, ujętym w stylu znamiennie starożytnym (w hebr.: występująca tu formuła imiesłowowa) znalazło się teologiczne uzasadnienie powodu, dlaczego Bóg będzie się osobiście angażował w przypadku przelanej krwi. Bóg podkreśla mianowicie, że przelanie ludzkiej krwi staje się bezpośrednim naruszeniem godności człowieka w jego charakterze OBRAZU Boga.
– Oto fragment tekstu zawartego wtedy Przymierza:

„Upomnę się o waszą KREW przez wzgląd na wasze dusze
(= ze względu na was jako osobę);
upomnę się o krew u każdego zwierzęcia.
Upomnę się o nią z ręki człowieka, z ręki męża – jego brata:
upomnę się o życie człowieka.
Kto przeleje KREW człowieka, przez człowieka winna być przelana krew jego:
bo na Obraz Elohim (= Boga) uczynił człowieka” (Rdz 9,5n).

W tekście hebrajskim występuje w tym fragmencie parokrotnie powtarzający się czasownik ‘darásh’. Autor biblijny używa go w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, wkładając go w usta samego Boga. Czasownik ten oznacza: przeprowadzić dochodzenie, domagać się sprawozdania z przyjętej na siebie odpowiedzialności. Tutaj zatem Bóg mówi sam o sobie: „Ja sam będę dochodził-dopominał się ...”.

Znaczy to zatem, że w przypadku przelania niewinnej krwi ludzkiej – Bóg stanie każdorazowo po stronie niewinnie zabitego człowieka. Sam też Bóg podejmie wtedy ‘urzędowe dochodzenie’.
– Autor biblijny wspomina o takim ‘dochodzeniu’ nawet w przypadku agresji ze strony zwierząt. Tym bardziej jednak zażąda rozliczenia z niewinnie przelanej krwi „... z ręki człowieka, z ręki męża – jego brata: upomnę się o życie człowieka” (Rdz 9,5).
– Przy czym motywem teologiczno-ontologicznym owej tak bardzo osobistej Bożej interwencji pozostaje bezapelacyjnie fakt, iż krew ludzkiej osoby – to krew „OBRAZU i Podobieństwa Boga” (Rdz 1,26n). Ten zaś jest ścisłą, nieodstępną własnością Boga.

Inne wypowiedzi o przelanej krwi

Dobrze będzie uświadomić sobie jeszcze parę niezmiernie charakterystycznych wypowiedzi Słowa-Bożego-Pisanego w nawiązaniu do przelanej niewinnej krwi.

Ziemia nie chce nosić Kaina

Trudno przejść obojętnie obok słowa Bożego wypowiedzianego do Kaina po zabójstwie brata Abla: „Jesteś wyklęty z ziemi, która rozwarła swoją paszczę, by przyjąć krew brata twego z twej ręki”. Zwróciliśmy uwagę na to, że Bóg wcale nie ‘przeklął’ Kaina, a jedynie stwierdza, iż ‘ziemia’, pojęta jako swoista ‘ziemia-Matka’ – jest tak bardzo wstrząśnięta faktem przelanej niewinnej krwi, iż nie chce już nosić-dźwigać na sobie tak wielkiego zbrodniarza.

Toteż: z jednej strony owa ‘ziemia-Matka’ – jak gdyby zatroskana matka – „rozwarła swoją paszczę, by przyjąć krew brata z twej ręki” (Rdz 4,11). Jest to świadectwo jej miłości do swego ukochanego, w tej chwili zabitego dziecka.
– Z drugiej strony ta sama ziemia-Matka nie jest w stanie dźwigać na sobie dalej spokojnie zbrodniarza, który tak okrutnie zbezcześcił ziemię-Matkę.

To właśnie wyjaśnia wypowiedź Boga, iż ‘gleba’, którą Kain dotąd uprawiał i z niej żył, będzie odnosiła się do niego odtąd jako do człowieka ściganego przez KREW niewinnie zabitego Abla.
– Konsekwentnie: nikomu nie będzie wolno przychodzić odtąd Kainowi z pomocą. ‘Krew ścigająca’  będzie zmierzała do zniszczenia go, sprowadzając na niego takie samo zło, jakiego on się dopuścił.

Ponieważ zaś zbezczeszczona ‘ziemia’ nie będzie dostarczała mu płodów, a z kolei rodzina wyrzeknie się go z racji popełnionego bratobójstwa, Kain pozostanie praktycznie bez środków do życia i osobistej ochrony. Dlatego będzie on odtąd „tułaczem i zbiegiem” (Rdz 4,12.14).

Na tym polega – nie tyle wyrok Boży, ile stwierdzenie ze strony Boga: „Jesteś wyklęty z ziemi ... (Rdz 4,11). Zbrodniarz ucieka przed sobą samym: przed głosem swego krzyczącego sumienia. Jednocześnie podejmuje zwykle rozpaczliwe próby, by swoją wewnętrzną udrękę przerzutować na zewnętrzne otoczenie, na które chciałby zrzucić winę za sprowadzoną na siebie klęskę, której znieść nie potrafi.

Krew plamiąca ziemię

Na tym jednak nie koniec. W Księdze Liczb napotykamy na kolejną, niezmiernie charakterystyczną wypowiedź ściśle związaną z przelewaniem niewinnej krwi:

„... Krew jest tym czynnikiem, który wywołuje skalanie (splamienie) ziemi.
Co do ziemi zaś – nie ma innego sposobu dokonania
przejednania za krew, jaka została na nią przelana,
poza krwią tego, który ją przelał.
A zatem macie nie plamić kraju, którego mieszkańcami jesteście
i wpośród którego Ja również zamieszkałem(Lb 35,33n).

Ziemia wypluwająca za jej splamienie

Kolejna wypowiedź o ‘skalaniu ziemi’ znajduje się w Księdze Kapłańskiej. Autor biblijny wymienia różne grzechy, które powodują tego rodzaju ‘skalanie’. Wymienia m.in. coraz inne grzechy w dziedzinie seksualizmu, np. cudzołóstwo różnego rodzaju, bestialstwo, homoseksualizm, a z kolei zabójstwo, w tym szczególnie napiętnowane ‘przeprowadzanie dziecka własnego przez ogień’.

(19 kB)
Jak się te stworzenia Boże czule dotykają:
okruchy Boga który JEST Miłością i Życiem

Chodzi w tym wypadku o praktykowane u sąsiadujących narodów dzieciobójstwo ku czci bożka Molocha. Powiedzieć by można w pewnej analogii: chodzi o dzisiejszą aborcję i stosowanie środków poronnych. Autor biblijny dodaje w sposób bardzo charakterystyczny:

„Tymi wszystkimi rzeczami nie plugawcie się,
bo tymi wszystkimi rzeczami plugawiły się narody, które wypędzam przed wami.
Także i ziemia stała się nieczysta. Ukarałem ją więc za jej winę,
a ziemia WYPLUŁA swoich mieszkańców.
Strzeżcie więc ustaw i wyroków moich, nie czyńcie nic z tych obrzydliwości ...
... Ale was ziemia nie wyplunie z powodu splugawienia jej,
tak jak wypluła naród, który był przed wami.
Bo każdy, kto czyni jedną z tych obrzydliwości, wszyscy, którzy je czynią,
będą wyłączeni spośród swojego ludu ...” (Kpł 18,24nn.28. Zob. też Kpł 20.22).

Triumf szatana w przelewaniu niewinnej krwi

Przytoczone słowa w nawiązaniu do Przymierza zawartego po Potopie z odrodzoną Rodziną Ludzką – w łączności z dalszymi wypowiedziami Słowa-Bożego-Pisanego, jakie przytoczyliśmy, brzmią niezwykle groźnie. A przecież są one same przez się zrozumiałe. Nikt też nie może powiedzieć, że są one w czymkolwiek przesadzone. Przelanie KRWI osoby niewinnej staje się każdorazowo wstrząsem, który nie może nie odbić się echem w całym wszechświecie, a w każdym razie staje się każdorazowo sztyletem wbitym niejako w samo Serce Trójjedynego – w Jego „miłującą Wszechmoc Stwórcy” (DeV 33).

Jak bardzo w takich okolicznościach musi być – nienawiścią do Boga, ale i do człowieka jako żywego „Obrazu Boga” ziejąca anty-radość „Węża Starodawnego, który się zwie diabeł i szatana, zwodzącego całą zamieszkałą ziemię ...” (Ap 12,9)! Bo udało mu się jeden raz więcej uwieść kogoś, może parę narzeczeńską, do grzechu już nie tylko zignorowanego, lub wręcz buntowniczo odrzuconego Przykazania VI-IX, lecz ponadto do grzechu przeciw V-mu Przykazaniu: zabójstwa własnego Dziecka. Autor Księgi Mądrości ostrzega i stwierdza:

Nie dążcie do śmierci przez swe błędne życie,
nie gotujcie sobie zguby własnymi rękami!
Bo śmierci Bóg NIE uczynił
i NIE cieszy się ze zguby żyjących
.
Stworzył bowiem wszystko po to, aby było,
i byty tego świata niosą zdrowie:
nie ma w nich śmiercionośnego jadu ...
Bo sprawiedliwość nie podlega śmierci.
Bezbożni zaś ściągają ją na siebie słowem i czynem ...” (Mdr 1,12-16).

Nieco dalej zaś dopowiada tenże Autor Księgi Mądrości:

„Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka
uczynił go obrazem swej własnej wieczności.
A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła
i doświadczają jej ci, którzy do niego należą” (Mdr 2,23n).

Plama krwi

Z perspektywy pełni Objawienia możemy jedynie potwierdzić intuicje Starego Testamentu dotyczące coraz innych aspektów odwiecznych przekonań, związanych z przypisywaniem ‘KRWI’ cech ściśle osobowych. Ileż osób nie może sobie znaleźć miejsca i spokoju nawet w późnych latach swego życia, gdy uświadamiają sobie swe zapewne już dawno wyspowiadane zbrodnie przelewanej Krwi swych Niewinnych Dzieciątek, zgładzonych czy to przez poddanie się aborcji, czy też stosowanie – nierzadko długimi latami – coraz to innych odmian środków poronnych.

Nadejdzie zaś czas, kiedy to znieważona dogłębnie ziemia-Matka „odsłoni” przelaną na niej Krew, którą przyjęła. Oto słowo Proroka Izajasza:

„Bo oto Jahwéh wychodzi ze swojego miejsca,
by ukarać niegodziwość mieszkańców ziemi.
Wtedy ziemia ukaże KREW, którą nasiąkła,
i pomordowanych kryć dłużej nie będzie” (Iz 26,20n).

To samo stwierdza na swój sposób ostatnia Księga Bożego Objawienia, Apokalipsa:

„A gdy otworzył pieczęć piątą,
ujrzałem pod ołtarzem dusze zabitych dla Słowa Bożego
i dla świadectwa, jakie mieli.
I głosem donośnym tak zawołały:
Dokądże, Władco święty i prawdziwy,
nie będziesz sądził i wymierzał za KREW naszą kary
tym, co mieszkają na ziemi?” (Ap 6,9n).

W końcu zaś stwierdza autor Księgi Apokalipsy:

„I ujrzałem umarłych – wielkich i małych –
stojących przed Tronem,
a otwarto Księgi.
I inną Księgę otwarto;
która jest Księgą Życia.
I osądzono zmarłych z tego, co w Księgach zapisano,
według ich czynów.
I morze wydało zmarłych, co w nim byli,
i Śmierć, i Otchłań wydały zmarłych, co w nich byli,
i każdy został osądzony według swoich czynów.
A Śmierć i Otchłań wrzucono do Jeziora Ognia.
To jest śmierć druga – Jezioro Ognia.
Jeśli się ktoś nie znalazł zapisany w Księdze Życia,
został wrzucony do Jeziora Ognia” (Ap 20,12-15).

D.   ZAOFIAROWANA SZANSA
POWROTU DO ŁASKI

bukiet9b (8 kB)

1. Przykłady krystalicznej czystości

(2.8 kB)

(29 kB)
Widok w górach pachnący roślinnością

Błogosławione te pary narzeczeńskie, które w raz podjętej decyzji: niezłomnego trwania w oczekiwanej od nich przez Chrystusa postawie krystalicznej czystości w dniach przeżywanej wtedy ‘ogniowej próby na jakość ich miłości’ – wytrwali, mimo nierzadko rodzących się trudnych do odparcia pokus! Dzięki swym wiążącym przemyśleniom, a tym bardziej stałej Bożej sakramentalnej pomocy, radują się obecnie, iż udało im się zdać egzamin właśnie z prawdziwej miłości: zarówno do Boga, jak i siebie nawzajem. Z jakimż pokojem sumienia, a zarazem ufnym spoglądaniem w przyszłość swego życia niebawem już w małżeństwie i rodzinie będą mogli stanąć na kobiercu ślubnym, kiedy to sam Trójjedyny – poprzez posługę sakramentalną swego Sługi, przyjmie i przypieczętuje jako odtąd nieodwołalne – słowa ich przymierza-Sakramentu, wyrażonego w formule składanego wtedy ŚLUBU:

„Ślubuję ci:
miłość,
wierność,
uczciwość w pożyciu małżeńskim
zgodnym z wszczepionym w sumienie
Bożym wewnętrznym ŁADEM miłości,
oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”.

Takie pary nie potrzebują przeżywać stresu, gdy On i Ona będą się przygotowywali do uporządkowania spraw sumienia przed pierwszą, a może już drugą spowiedzią świętą przedślubną. Oboje ‘trzymali się’ i pomagali sobie wzajemnie w trwaniu w postawie przyjętej na samym początku swej ściślejszej przyjaźni: że „wszystko, co wiąże się z wyrazami intymności, pozostawiamy bez żalu ... na czas dopiero po zawarciu małżeństwa-Sakramentu”. Toteż mimo iż spędzali niejedne chwile sami, nie pozwalali sobie na żadne pieszczoty, żadne ściślejsze obejmowanie się, na żadne gorętsze pocałunki, żadne dotykanie ani głaskanie, żadne intymne oglądanie. Pomimo iż również w ich żyłach wcale nie krążył ‘sok malinowy’, lecz żywa krew, jak u każdego normalnego człowieka, podatna na wszelkie wzruszenia.

Przyświecał im przykład niejednych pięknych par narzeczeńskich, które przeżyły swój okres narzeczeński w krystalicznej czystości, udzielający się całemu otoczeniu poprzez promieniowanie radością odnoszonych zwycięstw nad własną słabością i pochopnymi działaniami. Jak chociażby postawa tych par, których sylwetki mogliśmy poznać na wcześniejszym miejscu naszej strony (zob. wyż.: Ten i ta radośnie dochowali czystości - zob. nr 4.):

Mówi mężatka, 40 lat

„... Chciałabym podzielić się z wami moimi doświadczeniami i rozważaniami dla nie związanych małżeństwem.
– ‘Całowanie się’ przyjmuje się co prawda po całym świecie jako sprawę całkiem niewinną. Niemniej pokusa do grzechu działa wtedy silnie. Człowiek zakochany i zaślepiony nie widzi już błędów tego drugiego. Mam nadzieję, że w tej chwili znajdę zrozumienie: piszę z perspektywy doświadczenia. Jestem w wieku 40 lat, mam 4 dzieci, a stażu małżeńskiego mam ponad 15 lat.
– Dla mnie nie było rzeczą prostą znaleźć mężczyznę, który by był odpowiedni dla mnie zgodnie z Wolą Bożą. Któregoś wieczoru znowu dużo się w tej intencji modliłam. Obawiałam się, czy będzie to naprawdę ten właściwy, z którym byłam zaprzyjaźniona. W swej niepewności modliłam się o jakiś znak – i taki rzeczywiście otrzymałam. Pewność odnośnie do tego, że znalazłam się na ścieżce Bożej Woli, dodaje mi sił i radości przez całe me życie.
– Zanim poznałam mojego męża, byłam zaprzyjaźniona z innym. Wybrałam się z nim nawet wraz z grupą pielgrzymkową do Fatimy – trwała ona 18 dni, a ja miałam wtedy 21 lat. Nie pocałowaliśmy się ani razu, ani nie objęliśmy się. Gdy człowiek jest sobie świadom tego, dlaczego tak być winno i że to będzie dla nas normą, da się to całkiem dobrze wprowadzić w czyn i człowiek przyjmuje to za rzecz całkiem normalną, że zachowujemy się względem siebie jak brat i siostra.
– Zdaję sobie sprawę, że gdybyśmy się pocałowali, to ja bym na nim ‘zawisła’. Ale wątpię, czy w takim wypadku byłabym wtedy tak szczęśliwa i zadowolona, jak to jest obecnie. Zawsze tylko szukać Woli Bożej, modlić się i wiernie wypełniać swoje obowiązki z miłości do Boga: oto dewiza, która dopomoże pięknie przejść przez życie” (FMG-Information, Nr 61, 37b).

Czysty jako żołnierz

„... Ilekroć cofam się myślami do mojej zmarłej już małżonki, muszę stwierdzić, że przeżyliśmy tak bardzo szczęśliwe małżeństwo ... Żona moja jako młoda dziewczynka broniła swej czystości przed mężczyznami. W ten sposób i ja w czasie wojny – dzięki sile modlitwy i miłości mojej małżonki, nie uczyniłem tego, co czynili inni moi koledzy.
– Moja przyszła żona posłała mi któregoś razu w liście obrazek Matki Boskiej, na którym napisała: ‘Pozostań czysty i wierny! Twoja ...’. Spełniłem to z wielką ochotą. Byłem z nią przecież tak bardzo szczęśliwy. Nie zamieniłbym się z nikim na świecie, chociażby i najbogatszym, skoro przecież już byłem jednym z najbogatszych na świecie. Trudno by mi było życzyć sobie jeszcze piękniejszego i szczęśliwszego życia, aniżeli z tą piękną dziewczyną – moją późniejszą małżonką.
– Gdy się dziś widzi dziewczyny – już zużyte, nie mające już żadnego koloru bez szminki ...! – Pobraliśmy się z moją żoną w 1948 roku. Potem zbudowaliśmy sobie gospodarstwo wiejskie, pracowaliśmy dużo, wszystko robiliśmy zawsze wspólnie – bez żadnej kłótni. Realizowaliśmy wszelkie opłaty zawsze na bieżąco, a do tego dawaliśmy hojne ofiary ...
– Zdaje się, że było to najwyżej ze 3 lata temu, kiedy to żona mi powiedziała: ‘Czy jesteś jeszcze zadowolony, żeśmy tak ze sobą żyli’ – Musiałem odpowiedzieć: ‘O tak! Tak było istotnie’. W ostatnich 6 latach przed śmiercią, żona dużo przeszła: przeżyła dwa razy zawał mięśnia sercowego, udar mózgu ... A ja ją z radością pielęgnowałem. Jakżeż często mimo wszystko mogliśmy się razem pośmiać.
– Dziś wielu przed ślubem żyje już jak w małżeństwie. A potem – mimo to jest tak wiele rozwodów....
Do miłości należy też wspólna modlitwa. A wtedy nie zabraknie Bożego błogosławieństwa. Życzę wszystkim małżeństwom takiego szczęścia, jakiego myśmy doznawali przez całe nasze życie. A wtedy pojawią się też kochane dzieci, które chętnie trzymają się domu – jest im dobrze przy matce i ojcu. .... – Życzę Wam, Szanowna Redakcjo, nadal Bożej mocy w Duchu Świętym, byście nadal poświęcali się dziełu upowszechniania wstrzemięźliwości i czystości ...” (FMG-Information, Nr 71, 50b).

Czystość przez szkaplerz

„... W porozumieniu z moim małżonkiem przekazuję następujące świadectwo. ...
– Było to na siedem tygodni przed ślubem. Nadeszła godzina, której już od dawna się obawiałam. Najpierw rozmawialiśmy ze sobą, ale stopniowo zaczęło stawać się coraz bardziej zmysłowo, a w końcu natarczywie. On zażądał, żebym mu ofiarowała swoją niewinność.
– We mnie się gotowało i parowało. Ale myśl o Maryi, której Szkaplerz nosiłam od dzieciństwa, dodawała mi siły. Wytężyłam wszystkie siły, żeby go doprowadzić do rozsądku. Oznajmiłam mu, że jeśli jego miłość do mnie ma być prawdziwa, musi mnie zostawić czystą i przyjąć ofiarę wstrzemięźliwości. Zapytałam: jakiego typu kobietę by chciał: dziewczynę nie naruszoną, czy też rozpustnicę.
– To jednak nie pomagało. Z gniewem odpowiedział mi, że skoro go tak mało kocham, jest zmuszony wziąć sobie inną za żonę.
Ale Maryja dopomogła mi, że w tej wielkiej potrzebie pozostałam mocna. Odrzekłam mu: ‘Jeśli mnie chcesz za cenę mojej niewinności, to idź sobie! Nie chcę za męża wilka, ale rycerza’. – I wyszedł.
– Ale po trzech dniach wrócił. Całkowicie przemieniony. Stał się rycerzem. Wyraził najgłębszy żal za ten incydent. W międzyczasie też się wyspowiadał – i przyjął Komunię świętą. Wszystko się ponownie ułożyło, i po siedmiu tygodniach odbył się nasz ślub.
– W dzień ślubu mój mąż podszedł do mnie i sam nawiązał do tego wydarzenia. Podziękował mi, że mu wtedy nie ustąpiłam. Wtedy to dopiero, jak wyznał, zaczął mnie prawdziwie doceniać. Wydarzenie to dało mu pewność, że otrzymuje za żonę dziewczynę czystą, nie zepsutą. Otworzył się zarazem przede mną – ku mojemu wielkiemu uspokojeniu, że była to jego pierwsza słaba godzina, kiedy to o mało nie upadł. Wyznał, że jedynie mnie zawdzięcza fakt, iż mógł przystąpić do Ołtarza jako młodzieniec czysty.
– A ja na to: Nie, nie mnie, ale Matce Najświętszej zawdzięczamy to oboje. Bo odtąd również mój mąż, od chwili ślubu, przywdział Szkaplerz Maryjny” (FMG-Information, Nr 88, 28; świadectwo to znajduje się w książeczce ‘Noś Szkaplerz’: CH-Lauerz 1996).

Obecność grzechu

Rzeczywistość zapewne niejednych par narzeczeńskich odbiega od wierności SŁOWU Bożych Przykazań, ukazanej chociażby u tych trzech dopiero co przypomnianych sylwetek. Któż z nas nie jest grzesznikiem, obciążonym być może grzechami nie tylko ‘powszednimi’? Sam tylko Syn Boży mógł powiedzieć o sobie z pełnią prawdy:

„Kto z was udowodni Mi grzech? ...
Wy dlatego nie słuchacie, że z Boga nie jesteście” (J 8,47).

Słowa te padły z ust Jezusa w trakcie znamiennej, śmiertelnie napiętej dyskusji z atakującymi Go przedstawicielami władzy duchownej ówczesnego Izraela. Ci zaś aż nadto prawidłowo wyczuwali przebijający z Jego ust i czynów Boży niepodważalny autorytet, którego jednak za żadną cenę przyjąć do wiadomości nie chcieli. Im w zasadzie nigdy nie chodziło o dociekanie Prawdy Objawienia, lecz o własną pozycję.

Jezus Sędzią żywych i umarłych

Tymczasem zarówno słowa, jak czyny Jezusa chcąc nie chcąc promieniowały Jego Bożą Osobą. Św. Jan relacjonował w pewnej chwili, w nieco wcześniejszym odcinku swojej Ewangelii, zdumiewające wyznanie samo-objawieniowe Jezusa o swej najintymniejszej więzi miłości z Ojcem. Przy okazji wyznał, że Ojciec Jemu właśnie przekazał całą władzę jako Sędziego żywych i umarłych:

„Ojciec bowiem nie sądzi nikogo,
lecz cały sąd przekazał Synowi,
aby wszyscy oddawali cześć Synowi,
tak jak oddają cześć Ojcu ... (J 5,22n).

(Ojciec) przekazał Mu (Synowi) władzę wykonywania sądu,
ponieważ jest Synem Człowieczym ...
Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy,
którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego:
a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia;
ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia ...
Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy;
nie szukam bowiem własnej woli,
lecz woli Tego, który Mnie posłał” (J 5,27-30).

Po tej nieznacznej dygresji, w której Jezus uzasadnił swoją władzę wykonywania sądu, wracamy jeszcze raz do Jego wyznania: „Kto z was udowodni Mi grzech” (J 8,46).
– W najbliższym otoczeniu znajdowały się z jednej strony tłumy, które wsłuchiwały się z zapartym tchem w Jego słowa, wciąż tak zdecydowane, będące kolejną potężną dawką ujawniającej się Prawdy Bożego Objawienia.
– Z drugiej zaś strony wsuwały się w Jego najbliższe otoczenie każdorazowo coraz inne grupy przedstawicieli najwyższych władz religijno-politycznych, którzy czyhali na jakiekolwiek potknięcie słowne Jezusa, by mieć pretekst do Jego zaskarżenia i skazania na śmierć.

Tłumy ludzi słuchających Jezusa były z zasady zachwycone niepodważalnym autorytetem Jezusa, który „uczył ich ... jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie” (Mt 7,29). Inni jednak byli przerażeni, ilekroć Jezus zaczął wypowiadać się na temat Boga-Ojca jako swojego ‘rodzonego Ojca’, nie wiedząc, jak na te Jego słowa reagować. Słowa Jezusa nie mieściły się w tym, co dotąd wiedziano o Bogu jako Jedynym, nie mówiąc o przerażeniu słuchaczy, gdy Jezus zaczął przesiewać wiele ustaleń faryzeuszów i uczonych w Piśmie, które według Jezusa sprzeciwiały się jawnie Bożemu Prawu.

Słowa Jezusa: Wy macie diabła za ojca ...

W tym kontekście łatwiej zrozumieć trudne słowa, jakie Jezus zmuszony był wypowiedzieć w pewnej chwili do otaczających Go swoich przeciwników – tym razem jako ... ‘Sędzia żywych i umarłych’:

„... Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka,
który wam powiedział PRAWDĘ usłyszaną u Boga (= Ojca) .
Tego Abraham nie czynił.
Wy pełnicie czyny ‘ojca waszego’ ...
Wy macie diabła za ‘ojca’
i chcecie spełniać pożądania waszego ‘ojca’.
Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma ...
bo jest kłamcą i ‘ojcem’ kłamstwa’ ...
... Wy dlatego nie słuchacie, że z Boga nie jesteście” (J 8,40n.44.47)

Łatwo zrozumieć, że słowa te doprowadziły wysłanników najwyższych władz duchowych ówczesnego Izraela do krańcowego gniewu. Były to przecież słowa ... Bożego stwierdzenia i wyroku:
Wy dlatego nie słuchacie, że z Boga nie jesteście” (J 8,40n.44.47).
Oraz:
Wy macie diabła za ‘ojca’ ...” (J 8,44).

We wcześniejszych okolicznościach wyraził Jezus inne, równie dramatyczne słowo, które brzmiało jak ... Boży wyrok-stwierdzenie:

„... A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć ŻYCIE.
Nie odbieram chwały od ludzi.
Ale wiem o was,
że nie macie w sobie miłości Boga ...” (J 5,40nn).

W tym właśnie kontekście mieszczą się wyżej przytoczone słowa Jezusa o sobie samym:

„Kto z was udowodni Mi grzech? ...
Wy dlatego nie słuchacie, że z Boga nie jesteście(J 8,47).

Preegzystencja Jezusa

Utarczka teologiczna z otaczającymi Go dyskutantami-szpiegami doszła do zenitu, gdy rozmowa zeszła ponownie na Abrahama. Jezus wyraził się o nim zdumiewająco – iż on, Abraham, ‘zobaczył’ jakoś Jezusa:

(27 kB)
Czyżby mysz zaprzyjaźniła się z kotami???

Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego,
że ujrzał MÓJ DZIEŃ
– ujrzał go i ucieszył się”
(J 8,56).

Wypowiedź Jezusa wzbudziła u owych szpiegów jednocześnie politowania i kpiny. W odpowiedzi na to ujawnił Jezus tym razem otwarcie swoją pre-egzystencję, objawiając zatem siebie jako Boga:

„Rzekł do nich Jezus:
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam:
Zanim Abraham stał się,
JA JESTEM’ !

(gr.: egò eimí = Imię Boga zastrzeżone w ST dla samego tylko Boga).
Porwali więc kamienie, aby je rzucić na Niego.
Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni ...” (J 8,58n).

Reakcja owych podstępnych słuchaczy-szpiegów świadczy o tym, iż doskonale zrozumieli, co Jezus w tej chwili powiedział: stwierdził On, że jest „Bogiem prawdziwym z Boga Prawdziwego, zrodzonym – a nie stworzonym: współistotnym Ojcu” (Credo mszalne). Tym samym przyznali Jezusowi równoważnie rację, że poprzednie Jego stwierdzenia o ich stanie duchowym były wyrokiem-stwierdzeniem samego Boga: że mianowicie faktycznie „nie macie w sobie miłości Boga ...” (J 5,42).

Powszechna grzeszność

Nawiązujemy ponownie do słów Jezusa o sobie: „Kto z was udowodni Mi grzech”? (J 8,47). On, Syn Boży, jest oczywiście ‘bez grzechu’. Szatan nie miał nigdy jakiejkolwiek władzy nad Nim: „Nadchodzi bowiem Władca tego świata (= szatan). Nie ma on jednak nic ‘swego’ we Mnie” (J 14,30). Jezus zstąpił jako Druga Osoba Trójcy z nieba po to, by stać się w miejsce człowieka-w-grzechu ...:

„Ofiarą przebłagalną za nasze grzechy,
i nie tylko za nasze, lecz również
za grzechy całego świata” (1 J 2.2).

Któż z nas bowiem nie potrzebuje prędzej czy później ... odpuszczenia swych grzechów, niekiedy wcale nie tylko ‘powszednich’?

Stwierdzenie to dotyczy również narzeczonych, chociaż nie tylko ich. Oczywiście: grzechy bywają popełniane wcale nie tylko przeciw VI czy IX Przykazaniu. Dlatego bywają ponad wątpliwość pary narzeczeńskie żyjące w wierności Bogu i sobie co do VI i IX Przykazania. Ale i im zdarza się popełnić jakiś grzech – przeciw któremukolwiek innemu z Bożych Przykazań.

Gdyby ktoś głośno siebie samego przechwalał i twierdził, że nigdy żadnego grzech się nie dopuszcza, słowa jego mogą być nietrudno jednym wielkim kłamstwem. Można by tu przypomnieć słowa Ucznia Umiłowanego Chrystusa, św. Jana Apostoła, z jego Pierwszego Listu:

„Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu,
to samych siebie oszukujemy
i nie ma w nas prawdy.
Jeżeli wyznajemy nasze grzechy,
Bóg jako wierny i sprawiedliwy
odpuści je nam
i oczyści nas z wszelkiej nieprawości.
Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy,
czynimy Go kłamcą
i nie ma w nas Jego nauki ...” (1 J 1,8nn).

Cena za odpuszczenie grzechów

Uczeń Umiłowany Chrystusa mimochodem wspomina o ‘wyznawaniu grzechów’ oraz o ich ‘odpuszczeniu’ ze strony Boga. W dopiero co przytoczonym fragmencie z jego Pierwszego Listu uprzytomnia on zarazem, na jakiej zasadzie Bóg odpuszcza komukolwiek popełnione grzechy. Dzieje się to każdorazowo za jedną cenę, cenę niewyobrażalnie wysoką. Jest to cena zarazem przerażająca, chociaż właśnie dlatego zdolna podnosić każdego upadłego w grzechy człowieka ku nadziei w Boże Miłosierdzie i przebaczenie. Oto odnośne słowo:

„Nowina, którą usłyszeliście od Niego
i którą wam głosimy, jest taka:
Bóg jest Światłością,
a nie ma w Nim żadnej ciemności. ...
Jeśli zaś chodzimy w światłości,
tak jak On sam trwa w światłości,
wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo,
a KREW Jezusa, Syna Jego,
oczyszcza nas z wszelkiego grzechu” (1 J 1,5.7).

Jak bardzo pokrywają się te słowa – ze słowami samego Jezusa, wypowiedzianymi w czasie Jego niedługiej działalności publicznej. Jezusowe słowa samo-objawiania się rozbrzmiewały m.in. następująco:

„A oto znów przemówił do nich Jezus tymi słowami:
‘JA jestem Światłością świata (nie fizycznie, lecz ON-Bóg: On-Ewangelia!).
Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności (ciemność ‘grzechu’),
lecz będzie miał światło Życia’ ...” (J 8,12)
(zob. opis Nowego Jeruzalem w Apokalipsie: „I Miastu nie trzeba słońca ni księżyca, by mu świeciły, bo CHWAŁA Boga je oświetliła, a jego LAMPĄ – Baranek. I w Jego świetle będą chodziły narody, i wzniosą do niego królowie ziemi swój przepych. I za dnia bramy jego nie będą zamknięte: bo już nie będzie tam nocy” - Ap 21,23nn; oraz: Ap 22,5).

Jezus Światłość świata

Z dopiero co przytoczonymi słowami wypadałoby zestawić refleksję św. Jana Apostoła zapisaną pod koniec relacji o nocnym spotkaniu-rozmowie Jezusa z Nikodemem:

„A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni,
tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego
(Jezus zapowiada swoją śmierć na Krzyżu; zob. J 8,28; 12,32),
aby każdy, kto w Niego WIERZY, miał ŻYCIE wieczne.
Tak bowiem Bóg umiłował świat
(Bóg Ojciec PIERWSZY umiłował: umiłował świat LUDZI; zob. 1 J 4,10),
że Syna swego Jednorodzonego DAŁ (= wydał; niemal ‘na pastwę ...’),
aby każdy, kto w Niego wierzy
(‘wierzy’ = Jemu zawierzy siebie: w życiu-w-umieraniu-i-po-śmierci),
nie zginął, ale miał ŻYCIE wieczne
(‘nie zginął’ w potępieniu wiecznym, lecz miał szansę dokonać wyboru za DOMEM OJCA).
Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to,
aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony
(powszechna Wola Odkupieńcza Ojca Niebieskiego, oraz Syna-Odkupiciela).

Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu;
a kto nie wierzy, już został potępiony,
bo nie uwierzył w Imię Jednorodzonego Syna Bożego.
A SĄD polega na tym, że Światło przyszło na świat,
lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli Światło:
bo złe były ich uczynki
(wycofanie dotychczasowego zawierzenia Bogu i Jezusowi,
przeniesienie go w grzechu na ZŁEGO: szatana)
.
Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości,
nienawidzi Światła i nie zbliża się do Światła,
aby nie potępiono jego uczynków.
Kto spełnia wymagania PRAWDY, zbliża się do Światła
(wymagania PRAWDY Objawienia = kochające pełnienie Przykazań),
aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu” (J 3,14-21).

Odkupieńcza Wola Ojca

Nie zagłębiamy się w szczegółową analizę przytoczonego fragmentu. Przemawia on zresztą sam z siebie: Jezus jest OSOBĄ-Światłością. Grzech to ciemności: ucieczka od Światłości, czyli ulubiona domena ZŁEGO: szatana. Nie istnieje ‘determinizm’ skazujący kogokolwiek na potępienie wieczne. Odkupienie objęło wszystkich ludzi bez wyjątku.
– Z tym tylko, że Odkupienie stało się jakoby potężną bryłą-brylantem o nieskończonej wartości. Żeby ten ‘brylant’ dla poszczególnego odkupionego zaowocował, musi każdy aktem swej wolnej woli zaakceptować darmowo mu zaofiarowane Dzieło Odkupienia. Staje się to nie inaczej, jak tylko przez czyny życia zgodnego z Bożymi Przykazaniami („Kto MA Przykazania Moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje ...” J 14,21).

(26 kB)
Mały trening przed dorosłością

Jezus zaś, bezustannie wpatrzony z jednej strony w ODKUPIEŃCZĄ Wolę swojego Ojca, z drugiej zaś w straszliwe zagrożenie potępieniem każdego mężczyzny i kobiety, których Ojciec Niebieski „od wieków poznał, (i) przeznaczył na to, by się stali na WZÓR obrazu Jego Syna” (Rz 8,29), przyjmuje spontanicznie tę odkupieńczą WOLĘ swojego Ojca. Mimo własnego przerażenia w obliczu czekających go odkupieńczych tortur (J 12,27; Łk 22,42-46) pragnie stać się w „żarliwej modlitwie swojej męki” (DeV 40) – „ofiarą przebłagalną za grzechy nasze ... i całego świata” (1 J 2,2). Dzieła Odkupienia dokona Jezus – Syn Boży i zarazem Syn Człowieczy, za cenę Krwi-i-Wody tryskającej z Jego boku przebitego na Krzyżu Odkupienia. Tam właśnie, na Ołtarzu Krzyża, zostanie zawarte „Nowe i Wieczne Przymierze” Boga z Rodziną Człowieczą:

„... Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo,
połamał i dał uczniom mówiąc:
‘Bierzcie i jedzcie, TO jest CIAŁO Moje’.
Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im mówiąc:
‘Pijcie z niego wszyscy.
Bo TO jest Moja KREW Przymierza, która za wielu będzie wylana
na odpuszczenie grzechów’ ...” (Mt 26,26nn).

Raport z Krzyża: Odkupienie dokonane

Jesteśmy niemymi świadkami przerażającej ceny, jaką sam Bóg – w Synu Bożym, położył niejako ‘bez zmrużenia okiem’ – dla dokonania dzieła odkupienia człowieka. Jedynie DLATEGO przybrał On, Syn Boży, do swojej Bożej Natury – naturę jeszcze drugą: człowieczą, by jako Bóg-Człowiek zadośćuczynić Bogu za zniewagi wyrządzone przez „grzech świata” (J 1,29). Nie było innego sposobu dokonania przebłagania Boga. Mógł tego dokonać tylko ‘Równy-wobec-Równego’. Ponieważ jednak ostatecznie nie Bóg zgrzeszył, lecz człowiek, dokonania Dzieła Odkupienia musiał mimo wszystko podjąć się Człowiek. Z tym że Osobą tego ‘Człowieka-Odkupiciela’ jest w Jezusie Chrystusie Osoba nie człowiecza, lecz Drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej (dokładniej o Odkupieniu i warunkach jego dokonania zob. wyż.: Grzech przetwarzany w nowe obdarowanie Miłością - Oraz zob. cz.V, rozdz.4: Między Sprawiedliwością a Miłosierdziem...).

Tenże Jezus Chrystus wyznaje jednoznacznie swoją pełną wolność w przyjęciu zawierzonego sobie – śmiertelnie trudnego zadania: odkupienia Człowieka, jakie Mu zlecił Jego Ojciec (J 10,18). Tuż przed zwycięskim dopełnieniem tej misji, wyrazu Bożej „wstrząsającej ofiary Syna” (DiM 7) i Wierności Boga Trójjedynego względem Człowieka jako „OBRAZU-Podobieństwa Boga” (Rdz 1,26n), złożył Jezus niejako ‘raport’ z wykonania tego krańcowo trudnego zadania i jego ostatecznego dopełnienia na Ołtarzu Krzyża. Jezus wyraził to w swej Modlitwie Arcykapłańskiej po Ostatniej Wieczerzy – tuż przed modlitwą w Ogrojcu, a potem jeszcze z wysokości Krzyża, gdzie miłość Boga do Odkupionych, a Miłość Jezusa do Ojca i swoich ludzkich Braci i Sióstr – dosięgła zenitu:

„Ja Ciebie otoczyłem Chwałą na ziemi
przez to, że WYPEŁNIŁEM Dzieło,
które Mi dałeś do wykonania” (J 17,4,26nn).

Jego przypieczętowaniem stanie się Słowo Jezusa wypowiedziane z wysokości Krzyża tuż przed Jego skonaniem:

„A gdy Jezus skosztował octu, rzekł:
WYKONAŁO się’!
I skłoniwszy głowę, wyzionął ducha” (J 19,30).

Czy nie zdumiewają słowa tegoż Syna Bożego, Syna zarazem Człowieczego, gdy ujawnia swoją absolutną, świadomą zgodę na wykonanie zawierzonego sobie zadania, skądinąd przerażająco bolesnego, a hańbiącego w oczach ludzkich? Nawiąże do tego św. Paweł Apostoł, gdy mówi o Jezusie:

„Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala.
On to zamiast radości, którą Mu obiecywano,
przecierpiał KRZYŻ, nie bacząc na jego hańbę
(oryginał gr.: aischýnes kataphronésas = „wzgardziwszy wstydem”:
wstyd-hańbę przynosząca śmierć przez ukrzyżowanie:
przekleństwo krzyża - zob. Pwt 21,22n; 1 Kor 1,23n; Gal 3,13; J 3,14n; itd.)
,
i zasiadł po prawicy tronu Boga ...” (Hbr 12,2 ).

Męka Jezusa a Całun Turyński

Wystarczyłoby przyjrzeć się nieco uważniej, a modlitewnie – wymowie Całunu Turyńskiego. Drobiazgowe analizy pozwoliły naliczyć 363 ran szarpanych przez bicze zakończone trzema ołowianymi kulkami z zadziorami. Żydzi dopuszczali tylko 40 razów (Pwt 25,3; por. 2 Kor 11,24). Tutaj wyrok wykonywali rzymscy żołnierze: zamiast ‘40x mniej jeden’ – razów było w przypadku Jezusa 121, zadawanych przez jednego kata niższego, a drugiego wyższego wzrostem. Że Jezus przeżył tę katorgę, jest Bożą tajemnicą! I że po tym przerażającym biczowaniu, dodatkowo już też z cierniową koroną na głowie, wbijaną ‘głębiej’ biciem Jezusa kijami po głowie (Mt 27,29n), był On w stanie stanąć jeszcze raz przed Piłatem (J 19,5), a potem „sam dźwigać krzyż” (J 19,17), to już ponad wątpliwość moc Boża, która przymnażała siły człowieczeństwu Jezusa, żeby mógł wychylić kielich zadawanych Mu męczarni do dna (zob. wyż.: Syn Boży w przeżywaniu daru-siebie-samego na Krzyżu Przymierza).

Dziękczynienie i radość Jezusa jako Odkupiciela

Czy w tym męczeństwie – przecież Osoby SYNA Bożego, chociaż zarazem Syna Człowieczego, ponoszonym NIE za grzechy ‘swoje’, lecz wyłącznie nasze, nie zdumiewa fakt, że Jezus wznosi w czasie ustanowienia Eucharystii w ten Wieczór Ostatniej Wieczerzy – modlitwę dziękczynienia (zob.: Mt 26,27; Mk 14,23; Łk 22,19)?

Co więcej, że w pełni świadom, iż nadeszła ta „JEGO GODZINA”, która jako kosmiczna cezura dzieli Jego misję odkupieńczą na dwie nierówne, zasadnicze części (J 2,4; 12,23; 13,1), to znaczy rozpoczęcie się z tą chwilą najtrudniejszego ‘punktu’ w wypełnieniu Bożego Zamysłu: dokonania Dzieła ODKUPIENIA w Krwi Syna Bożego (Rz 3,25; 5,9; Ef 1,7; itd.), Ewangelista relacjonuje na przestrzeni rozdziałów: od Ostatniej Wieczerzy do końca Modlitwy Arcykapłańskiej (J 13-17) aż 5-krotnie słowa Jezusa o „RADOŚCI” (J 15,11;16,20n.24; 17,13;). Ktoś inny popadłby w rozpacz, a w każdym razie w histeryczne spazmy i krzyki oraz złorzeczenia w obliczu za parę minut mających się zacząć wyszukanych, bezlitosnych tortur (zob. wyż., relację z prywatnego objawienia Jezusa o przeżytych w noc z W.Czwartku na Piątek 15 wyszukanych torturach, jakim został poddany: Piętnaście Ukrytych Mąk Chrystusa w noc na Wielki Piątek).

bukiet6c (9 kB)

Utworzono: cz.VII, rozdz. 4c.
Tarnów, 12.III.2020.
Re-Lektura:
Tarnów, 6.VI.2022.


(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



„Krew brata twego krzyczy ...”
Odpowiedzialność etyczna
Śmierć Poczętego
Bóg stwarzający osobę
Bóg w rodzicielstwie: LR 9
Umieranie Małego Człowieka
Obietnica Jezusa dla umierających: J 14,3
Nie ma unicestwienia
Błysk oświecenia

3. „Cóżeś uczynił ...” ?
Poczęty ... zabity
Poczytalność sprawozdawcza
Wybór życia-śmierci: Pwt 30,19n
Jeśli CHCESZ ...: Mt 19,17
Nieprzekazywalna poczytalność
Krzyk zabijanych
Kain – Abel: Rdz 4,4-12
Krew ‘goni’ krew: Oz 4,2
Krwią splamione dłonie: Iz 59,1n
Krew: własność Boga
Bóg w dochodzeniu niewinnej przelanej krwi
Upomnę się o krew: Rdz 9,5n
Inne wypowiedzi o przelanej krwi
Ziemia nie chce nosić Kaina: Rdz 4,12n
Krew plamiąca ziemię: Lb 35,33n
Ziemia wypluwająca za jej splamienie
Triumf szatana w przelewaniu niewinnej krwi
Śmierć weszła w świat przez diabła: Mdr 2,23
Plama krwi

D. ZAOFIAROWANA SZANSA POWROTU DO ŁASKI

1. Przykłady krystalicznej czystości
Mówi mężatka, 40 lat
Czysty jako żołnierz
Czystość przez szkaplerz
Obecność grzechu
Jezus Sędzią żywych i umarłych
Słowa Jezusa: Wy macie diabła za ojca ...
Preegzystencja Jezusa
Powszechna grzeszność
Cena za odpuszczenie grzechów
Jezus Światłość świata
Odkupieńcza Wola Ojca
Raport z Krzyża: Odkupienie dokonane
Męka Jezusa a Całun Turyński
Dziękczynienie i radość Jezusa jako Odkupiciela


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Uczestniczka wędrownego rajdu w budach
Ryc.2. Odprawa przed kolejnym występem wędrownej grupy
!empt (0 kB)w budach

Ryc.3. Spełnienie siebie w kochanym macierzyństwie i rodzinie
Ryc.4. Jak się te stworzenia Boże czule dotykają: okruchy Boga
!empt (0 kB)który JEST Miłością i Życiem

Ryc.5. Widok w górach pachnący roślinnością
Ryc.6. Czyżby mysz zaprzyjaźniła się z kotami???
Ryc.7. Mały trening przed dorosłością