(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura

Ozdobnik

Rozdział Drugi

BOŻA PROPOZYCJA
A  CZŁOWIECZE  ... ‘NIE’
*       *       *
Czyżby być Bożą ... Oblubienicą?

Ozdobnik

Słowo wprowadzające

Zdajemy sobie sprawę, że zdumiewająca rzeczywistość: Boże zaproszenie do ‘oblubieńczego zjednoczenia’  z Sobą, wcale nie zawsze spotyka się z równie ufną i otwartą odpowiedzią ze strony człowieka – Bożego żywego Obrazu, z jaką dociera ona do niego od Trójjedynego. Zaczynamy w naszych rozważaniach uświadamiać sobie stopniowo kolejny aspekt rzeczywistości, w jakiej przyszło nam żyć w wizji Bóg a człowiek: człowieczego ‘NIE’ względem przedstawionej w poprzednim rozdziale niepojętej Bożej propozycji.

Nad tym aspektem człowieczego wezwania wypada pochylić się w obecnym rozdziale i rozdziałach następnych. Sprawy, jakim trzeba będzie poświęcić uwagę, będą jeszcze raz omawiane w części piątej – z punktu widzenia Bożego miłosierdzia. Tematyka obecnych i tych oczekiwanych rozważań będzie częściowo zbieżna, a przecież różna, podejmowana z coraz innego punktu widzenia – również w dalszych częściach naszej strony.

Jesteśmy zarazem wdzięczni Słowu-Bożemu-Pisanemu za każde ‘światełko’, porozstawiane wzdłuż naszej drogi życia, dzięki któremu możemy pojąć głębiej, o co chodzi Bogu wzywającemu do bycia Jedno-z-Nim, a z kolei co znaczy w swych ostatecznych konsekwencjach: odrzucić głos Trójjedynego, wzywającego całym żarem swej miłości do nie-lękania się – i zawierzenia Temu, który nie tylko wzywa, ale szczodrze użycza również wszelkich pomocy do trwania na raz obranej drodze wiodącej do życia.

Treść niniejszego rozdziału podzielimy na kilka większych pod-tytułów:

A.
WOLNOŚĆ
U PODŁOŻA
MIŁOŚCI

Ozdobnik

W oczekiwaniu na odpowiedź

Trójjedyny, który przedstawia swój „zamysł” (FC 34) w postaci przykazań, czeka na odpowiedź człowieka. Odpowiedź ta winna być wyrazem człowieczej wzajemności na Bożą miłość.
– Miłość staje się darem wówczas, gdy zwraca się ku osobie: Boga – względnie człowieka. Człowiek jest zdolny zrozumieć, iż jego zaistnienie jest niezasłużonym darem Bożej dobroci (MiN 57). Poczucie doznania daru powinno wyzwolić aktywną postawę w obliczu dawcy: wdzięczności i miłości odwzajemnionej. Każda z tych cech zakłada przymioty właściwe dopiero człowiekowi: osobie.

Bóg wyzwala wzajemność w miłości, ilekroć przynagla do kierowania się przykazaniami. Daje to do zrozumienia wielokrotnie sam Jezus Chrystus:

„Kto ma przykazania Moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje.
Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego,
a również Ja będę go miłował
– i objawię mu siebie” (J 14,21).

(6 kB)
Szybowanie balonem nad lądami, nad górami, nad morzami ... – Czy Bóg ... jest jeszcze potrzebny? Nie dopuść, Boże, bym ja – i inni – miał zagłuszyć Twój głos, którym do mnie i do nas nieustannie przemawiasz, ukazując dobro i przestrzegając przed złem.

Przynaglenie do życia zgodnego z przykazaniami Bożymi jako warunku osiągnięcia życia wiecznego nie jest wyrazem ‘egoizmu’ ze strony Boga, ani Jego zaborczości – ta negatywnie znamionuje niejedną niedojrzałą ludzką miłość. Bóg nie miłuje ‘za’ cokolwiek: jest On Stworzycielem! We właściwym znaczeniu miłuje Bóg „dla niego samego” – samego tylko człowieka. Pragnie, żeby ‘był’ i żeby mu było dobrze: w doczesności i w życiu wiecznym. Warunkiem tego jest jednak, żeby się otworzył na Boże życie i Bożą miłość.

Odwzajemnienie miłości jest jedyną drogą, by „w pełni odnaleźć siebie samego” (GS 24). Tylko miłość jest „twórczą mocą w człowieku” (DiM 7). Jedynie ona wiedzie do rozwoju, wyzwala wyrastanie poza siebie i przełamuje ciążenie materii do stagnacji-śmierci. Kardynał Wojtyła mówił: „Miłość ... chce dawać, tworzyć dobro, uszczęśliwiać ...” (MiO 111). Jest to boski rys prawdziwej miłości:

„W pragnieniu dobra ‘bez granic’ dla drugiego ‘ja’ zawarty jest bowiem jakby w zalążku cały twórczy pęd prawdziwej miłości – pęd do tego, aby obdarzać dobrem te osoby, które się kocha, aby je uszczęśliwiać.
Jest to jakiś ‘boski’ rys miłości. Istotnie, kiedy ‘Y’ [on] chce dla ‘X’ [niej] dobra ‘bez granic’, wówczas chce dla niej właściwie Boga; On jeden jest obiektywną pełnią dobra i On też tylko może każdego człowieka pełnią taką nasycić. Miłość człowieka przez odniesienie do szczęścia, czyli do pełni dobra, niejako przechodzi najbliżej Boga” (MiO 111n).

Stąd wynika zarazem, że jako „siła twórcza” miłość wiąże się z decyzjami woli. Z kolei zaś miłość, która dociera do kogoś, każe mu zająć postawę aktywną względem miłującego. Ten przecież staje się dla niego bezinteresownym darem: żyje-‘dla’-niego (MD 37). Zauważamy, jak bardzo nie co innego, a „wolność” jest w człowieku instancją, gdzie podejmowane są decyzje dotyczące wzajemności!

Nic dziwnego, że ilekroć Jan Paweł II zastanawia się nad miłością, uwydatnia rolę woli i jej wolności.
Dotyczy to również komunii małżeńskiej. Jej wierna kontynuacja wymaga stałego odnawiania decyzji woli, by komunię tę rzeczywiście budować:

„Owa komunia małżeńska ma swoje korzenie w naturalnym uzupełnianiu się mężczyzny i kobiety, i jest wzmacniana przez osobistą wolę dzielenia całego programu życia, tego, co mają i tego, czym są” (FC 19).

Podobne podkreślenie udziału woli kryje się w słowach dotyczących wychowywania do miłości pojętej jako ‘dar’. Miłość jest rzeczywistością, która wymaga mobilizowania wewnętrznych energii ducha wiodących do wyrastania poza siebie, żeby żyć dla kogoś:

„Wychowanie do miłości pojętej jako dar z siebie ...
Płciowość jest w istocie bogactwem całej osoby ... ujawniającym swe głębokie znaczenie
w doprowadzeniu osoby do złożenia daru z siebie w miłości” (FC 37).

Udział woli w miłowaniu

Podkreślanie istotnego udziału woli w miłości pokrywa się w pełni z jej pojmowaniem w tradycji Kościoła. Ta zaś wyrasta z podpatrywania jej cech u Boga. Nie na darmo wyraża się Słowo-Boże-Pisane o miłości Boga Ojca: „Tak umiłował świat [ludzi], że Syna swego Jednorodzonego dał ...” (J 3,16). Stąd też Sobór Watykański II tak mocno podkreśla rolę woli jako warunku miłości – m.in. przy zawieraniu małżeństwa:

„Głęboka wspólnota życia i miłości małżeńskiej ...
zawiązuje się przez przymierze małżeńskie,
czyli przez nieodwołalną osobistą zgodę.
W ten sposób aktem osobowym, przez który małżonkowie
wzajemnie się sobie oddają i przyjmują,
powstaje z woli Bożej instytucja trwała ...” (GS 48).

Jeśli twórczość jest charakterystyczną cechą prawdziwej miłości, pozwala ona zarazem odróżnić ją od zmysłowości. Ta bowiem jest nastawiona na doznawanie przyjemności i użycie:

„Zmysłowość... dostarcza ‘tworzywa’ miłości,
ale w stosunku do tego tworzywa koniecznie potrzebna jest odpowiednia twórczość woli.
Bez takiej twórczości nie może być miłości” (MiO 124).

Świadoma siebie wola, twórczo podejmująca cechujące ją uzdolnienie do samo-stanowienia, jest warunkiem dochowania wierności w życzeniu dobra umiłowanemu, a także odpowiadania wzajemnością na miłość.
– Jeśli miłość ma zostać sobą, musi być wierna również w sytuacjach, w których wzajemność wymaga trudu, a nawet heroizmu. Aspekt ten podkreślił Jan Paweł II m.in. na uroczystości po-kanonizacyjnej w Niepokalanowie w 1983 r. Mówił wtedy o św. Maksymilianie Kolbe, numer obozowy P-16670, który za nieznanego sobie współwięźnia oddał życie w tej granicznej próbie miłości:

„Niepokalanów: gdzie w stałym posłuszeństwie Duchowi Prawdy –
na wzór Niepokalanej,
człowiek tworzył siebie dzień po dniu tak,
aby święty przerósł człowieka ... na miarę męczeńskiej śmierci ‘za brata’ ...”
(Jan Paweł II, Druga Pielgrzymka do Ojczyzny, Niepokalanów, 18.VI.1983, p. 6).

Wezwania Ukrzyżowanego do wzajemności

Do takiej twórczości miłości nieustannie wzywa mężczyznę i kobietę Bóg Żywy. Najłatwiej ‘udaje się’ to Bogu, ilekroć ukazuje Jezusa Chrystusa, Boga umęczonego i ukrzyżowanego „za życie świata” (J 6,51). Nasze pokolenie jest pod tym względem w szczęśliwszym położeniu niż epoka przed-Chrystusowa, której nie był dany dar przeżycia tego, co to znaczy: tajemnica Boga Wcielonego i Ukrzyżowanego. Tymczasem:

„Właśnie jako Ukrzyżowany, Chrystus jest Tym,
który stoi i kołacze do drzwi serca każdego człowieka,
nie naruszając jego wolności,
ale starając się z tej ludzkiej wolności – wyzwolić miłość” (DiM 8).

(12 kB)
Toć dopiero cudo: samo-chód przestał chodzić SAM. Trzeba było nająć zwykła szkapinę, by samo-chód odholować do zakładu leczniczego, który by samo-chód wyleczył z jego prze-ciężkiej, dramatycznej choroby i uzdolnił do ponownego samo-chodowego toczenia się z szybkością ... chociaż ok. 5 km/h ...

Bóg przynagla do odwzajemnienia miłości. Osiąga to, pukając do drzwi serca (Ap 3,20) z całą subtelnością swego poszanowania dla godności ludzkiej osoby.
– Ubliżałoby godności Boga, gdyby miłość względem siebie wymuszał. Miłość jest ‘sobą’, gdy płynie z wolnej decyzji osoby. Bóg nie pozwoli sobie na to, by Jego Oblubienica była przymuszona do miłowania. Miłość stałaby się znienawidzoną pańszczyzną, wykonywaną ze „zgrzytaniem zębów” (Mt 22,13).
– Z kolei zaś miłość wymuszona byłaby niegodna człowieka jako osoby. Osoba z istoty swej jest samo-świadoma i samo-stanowi o sobie. Nie sposób pogodzić przymusu – z godnością osoby. Miłość potrzebuje przestrzeni wolności jako wyrazu swej autonomii:

„Wola jest niejako tą ostatnią instancją w osobie, bez udziału której żadne przeżycie nie ma pełnej osobowej wartości, nie posiada całkowitego ciężaru gatunkowego osoby. Ów ciężar gatunkowy osoby wiąże się ściśle z wolnością, a wolność jest właściwością woli. Zwłaszcza zaś miłość potrzebuje wolności – zaangażowanie wolności stanowi poniekąd jej psychologiczną istotę. To, co nie płynie z wolności, co nie nosi znamion wolnego zaangażowania, ale ma piętno determinacji i przymusu, nie może być uznane za miłość, nie ma w sobie jej istoty” (MiO 94).

Wola działa sprzężnie z drugą duchową władzą: zdolnością myślenia, czyli samo-świadomością. Rozum reaguje na prawdę – i jej poszukuje:

„Poznanie ludzkie ... jest najściślej związane z przeżywaniem prawdy lub fałszu. Ono właśnie stanowi najbardziej wewnętrzny i najbardziej zarazem istotny nerw ludzkiego poznawania ...
Przeżycie prawdy czy fałszu leży całkowicie poza granicami tego, co zdolna jest dać z siebie materia” (MiO 92n).

Poznanie prawdy dostarcza tworzywa dla woli. Dzięki poznaniu prawdy – wola jest zdolna dokonać wyboru na rzecz pożądanego dobra:

„Prawda warunkuje wolność – o tyle bowiem tylko człowiek może zachować wolność w stosunku do różnorodnych przedmiotów, które narzucają mu się w działaniu jako dobre i godne pożądania, o ile jest zdolny dobra te ujmować w świetle prawdy i tak kształtować swój samodzielny stosunek do nich. Bez tej zdolności byłby człowiek skazany na determinację ...
Zdolność poznawania prawdy umożliwia człowiekowi auto-determinację, czyli samodzielne stanowienie o charakterze i kierunku własnych czynów, na czym właśnie polega wolność” (MiO 93).

Tak więc wolność jest warunkiem „wyrastania poza siebie”. Bez niej nie ma mowy o twórczej mocy miłości, czyli o tym żeby się stać „... bezinteresownym darem z siebie samego”. Rozumiemy zdumiewające inicjatywy Boga: Absolutu. Bóg zabiega o względy swego żywego Obrazu. Pukając do ludzkiego serca, Boży Oblubieniec usiłuje z ludzkiej wolności „wyzwolić miłość ...” (DiM 8)! Dopiero miłość wolna staje się zdolna podjąć decyzję bycia-darem-‘dla’ ...!

B.
ZDRADA MIŁOŚCI
Z NAMOWY
„ZŁEGO”

Ozdobnik

1. Tajemnica Boga
a grzechu

Bóg daleki – bliski

Nie sposób dłużej odwlekać sprawy grzechu. W parze zaś z grzechem idzie wielorako się wyrażająca śmierć, „która od początku dziejów człowieka sprzymierzyła się z grzechem” (DiM 8). Trudno oczywiście mówić o ‘grzechu’, dopóki człowiek nie uświadomi sobie, Kim jest Bóg.

Odpowiedź grzechu ...

Na takim tle wypada zastanowić się nad niepojętą anty-rzeczywistością, jaką stanowi „tajemnica bezbożności” (2 Tes 2,7). Tym razem chodzi o grzech człowieka – po tym grzechu pierwszym, jak miał miejsce wśród istnień równie jak człowiek stworzonych, w tym wypadku jednak Duchów ‘czystych’, tj. Aniołów (por. Ap 12,7nn).

2. Tajemnica
bezbożności

Przewrotność grzechu

O grzechu trudno mówić inaczej, jak o „tajemnicy bezbożności” (2 Tes 2,7). Człowiek nie jest w stanie zrozumieć ‘do końca’ tajemnicy przewrotności, jaką stanowi rzeczywistość grzechu. Wielu dopuszcza się grzechu, jakby to nic nie było i nic się nie stało.
– Tymczasem grzech ciężki, tj. śmiertelny – ten przede wszystkim jest w tej chwili przedmiotem naszych rozważań, stanowi wydarzenie mające zawsze swój wydźwięk w kosmosie. Boży Obraz zrywa jednostronnie – buntowniczo – więź miłości, jaką mu ofiaruje Stworzyciel. Człowiek, mężczyzna czy kobieta, każe Bogu ... odejść! A nawet zabija obecność Boga-w-sobie, a często i w innych. Mimo iż to właśnie Boże przebywanie obdarzało go z całą czułością wielorakimi przejawami życia.

Logicznie biorąc, grzech jest nieprawdopodobnym nagromadzeniem absurdów. W rachunku „zysku-strat” jest grzech doraźnie, a tym bardziej w perspektywie spraw definitywnych niepowetowaną, a rzeczywistą klęską. Przerażającą cechą grzechu śmiertelnego jest to, że człowiek łudzi się, iż teraz dopiero staje się ‘panem siebie’. Wydaje mu się, że zyskał wymarzoną ‘wolność’, gdyż udowodnił przed sobą samym ‘wyzwolenie się’ spod niewygodnych przykazań!

(15 kB)
Jak miło zasypiać niemowlęciu, gdy mama ... trzyma jego paluszki w swojej ręce! Poczucie więzi z matką, z ojcem – przedłuża się poza życie stanu BŁOGOSŁAWIONEGO. Więź fizyczna co prawda się stopniowo rozluźni, a przecież zostaje zapisana na wieki: dziecko jest niezniszczalnym świadectwem zjednoczenia osobowego męża i żony, który istnieje już w sposób niewymazalny na wieki wieków: w Bożym Sercu, które matkę i ojca uzdolniło do miłowania wbrew wszelkim trudnościom związanym z rodzicielstwem.

W tym złudzeniu i świadomym podtrzymywaniu go poddaje się człowiek śmiertelnemu zagrożeniu w wyniku definitywnej katastrofy, z której wyjścia już nigdy nie będzie.
– W razie śmierci biologicznej człowiek-w-grzechu otrzyma to, czego sobie życzy: definitywne odcięcie się od miłości-życia. Inaczej mówiąc spełnione zostanie życzenie jego wolnej woli z chwili popełniania grzechu: rozmyślny wybór potępienia w ogniu wiecznym – w rozpaczy, której nic nigdy nie ukoi; w mękach ducha i zmysłów – na wieki wieków.
– Piekło jest totalną, przerażającą odwrotnością życia wieczystych godów z Trójjedynym, jakie Bóg przyobiecał swojej Ukochanej. Ale pod warunkiem, że podejmie Bożą miłość i na nią odpowie miłością.

O przyobiecanym życiu wiecznym Bóg powie swej Oblubienicy na razie tyle, że będzie ono niewyrażalnie przerastało wszelkie najśmielsze wyobrażenia szczęścia:

„... czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało,
ani serce człowieka nie zdołało pojąć,
jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9).

Trzeźwa ocena sytuacji

W dopiero co przedstawionej rzeczywistości grzechu nie ma nic z przesady. Chodzi o obiektywne ostrzeżenia zawarte w Bożym Objawieniu. A ono jest zbyt poważne, by miało wprowadzać w błąd. W grę wchodzą sprawy definitywne:

„Trzeba odkryć poczucie grzechu, a żeby to osiągnąć, trzeba odkryć poczucie Boga!
Grzech jest bowiem obrazą Boga sprawiedliwego – i miłosiernego,
która wymaga odpowiedniej ekspiacji w tym lub przyszłym życiu.
Jakżeż nie przypomnieć zbawczego napomnienia:
Sam Pan będzie sądził lud swój. Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego’ ...” (APR 8).

Prócz doraźnego złudnego dobra, grzech przynosi samo tylko zło. Przede wszystkim to niewyobrażalne: cierpienie wieczne. Toteż chociażby z tego względu dopuszczenie się grzechu jest działaniem totalnie irracjonalnym.

Jest rzeczą niepojętą, jak w ogóle może dojść do grzechu! Tymczasem jeśli pominąć grzech Aniołów, rzeczywistość ludzka tonie na co dzień w grzechu. Począwszy od grzechu prarodziców, którzy dobrze sobie uświadamiali, że ich wybór na przekór Bogu zaciąży na człowieku jako takim [grzech pierworodny].

Tak będzie aż po ostatni grzech – ostatniego człowieka przed końcem czasów. Fala grzechu wzbiera jako zjawisko tak powszechne i nieodłączne od ludzkiej egzystencji, iż Słowo-Boże-Pisane uświadomi człowiekowi swoisty niewyrażalny „jęk bólu” Serca tego Boga, który nie stworzył ani grzechu, ani śmierci:

„Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi,
... żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się.
Wreszcie Pan rzekł: ‘Zgładzę ludzi, których stworzyłem, z powierzchni ziemi...,
bo żal mi, że ich stworzyłem’ ...” (Rdz 6,5-7; zob. DeV 39)
.

Przytoczone, zdumiewające słowa Księgi Rodzaju, nie pomniejszają oczywiście biblijnego uzasadnienia słuszności potopu. Każą jednak wznieść wzrok serca ku Bogu, by zdać sobie sprawę z nieuniknionego, a przecież prawdziwie niepojętego pytania: Jak sam Bóg może ‘przeżywać’ ludzki grzech!? W każdym razie wtedy – w dniach potopu – fala grzechów, wyrażających się wyuzdaniem, gwałtem i niesprawiedliwością – przebrała definitywnie wszelką możliwą miarę (Rdz 6,1-5).

Do upadku dochodzi nierzadko wskutek wrodzonej słabości i braku konsekwencji wobec przyjętych, a wciąż nie realizowanych dobrych postanowień. Bóg jest Duchem, zatem niesprawdzalny w poznaniu zmysłowym. Nie jest łatwo trwać w wierze i żyć według przykazań Trójjedynego, którego zmysły nie dostrzegają.
– Tymczasem przed ludzką wolą staje raz po raz narzucające się jej dobro doraźne, zdolne zaspokoić ‘już zaraz’ zmysły i inne pożądania. Człowiek wtedy łatwo nie zważa na to, że działanie to będzie sprzeczne z przykazaniami tego Boga, który w chwili grzeszenia wydaje się Kimś bardzo odległym.

3. Szatan u korzeni
grzechu

Władca tego świata

Zasadniczą rolę w rzeczywistości grzechu odgrywa każdorazowo tajemniczy „Władca tego świata” (J 12,31; 14,30; 16,11). Tak Chrystus określa Szatana. Bóg dozwala Szatanowi oraz zastępowi współupadłych Aniołów doświadczać ludzi. Sytuacja pokusy staje się sposobnością do wykazania się przed sobą – oraz wobec Boga, czy człowiek podtrzymuje swą otwartość na wymagające dobro definitywne: zbawienie wieczne, czy też wola dochowania oblubieńczej wierności Trójjedynemu nie jest wcale niezłomna.

Wzmiankę o grzechu Szatana zawiera Księga Apokalipsy. Przedstawia ona napięty dramat, jaki rozegrał się w niebie pomiędzy Aniołami. Mianowicie Bóg nie mógł nie poddać próbie – ich miłości do Siebie. Każda osoba – czy Anioła, czy człowieka, musi dokonać wyboru za miłością-darem względem Stworzyciela na miarę swej godności oraz miłości tego Boga, który również Aniołów ukochał „dla nich samych”:

„I nastąpiła walka na niebie:
Michał [‘Któż-jak-Bóg’] i jego Aniołowie mieli walczyć
ze Smokiem [jedno z określeń głównodowodzącego szatana].
I wystąpił do walki Smok i jego Aniołowie,
ale nie przemógł,
i już się miejsce dla nich w niebie nie znalazło.
I został strącony wielki Smok,
Waż Starodawny,
który się zwie Diabeł i Szatan,
zwodzący całą zamieszkałą ziemię,
został strącony na ziemię,
a z nim strąceni zostali jego Aniołowie” (Ap 12,7nn).

Strącenie Szatana, tego który był Luci-Fer [Niosącym Światło: Iz 14,12], odbije się echem w całym kosmosie:

„Biada ziemi i biada morzu –
bo zstąpił do was diabeł,
pałając wielkim gniewem,
świadom, że mało ma czasu” (Ap 12,12).

Chrystus a upadek szatana

Do grzechu-upadku Aniołów nawiązał pewnego razu sam Chrystus. Nie jest wykluczone, że grzech Szatana polegał na wzgardzie Bogiem Ukrzyżowanym: Odkupicielem człowieka. Bóg Ojciec bardzo prawdopodobnie ukazał Aniołom swojego Syna jako upodlonego, w bólu wijącego się strzępu Boga-Człowieka. W swej pysze ‘Lucifer’ nie chciał ugiąć się przed „takim Bogiem”.
– Św. Łukasz przedstawia następująco dialog Jezusa z Apostołami rozradowanymi sukcesami apostolskimi, jakie dopiero co przeżyli:

(13 kB)
„Przeciwnik wasz, Szatan, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć ...” (1 P 5,8). Szatan – ponad wątpliwość: nigdy nie będzie spał: kusi on dniem i nocąl

„Panie, przez wzgląd na Twoje imię nawet złe duchy [szatani wypędzani z opętanych]
nam się poddają” (Łk 10,17).

Jezus studzi ich zapał, kierując uwagę na fakt, że imiona ich są zapisane w niebie. Ponadto zaś zaznacza:

Widziałem Szatana, spadającego z nieba
– jak błyskawica” (Łk 10,18)!

Szatan to „ojciec kłamstwa” i „zabójca”. Najpierw okłamuje, by w następnym etapie zabić życie Boże u człowieka. To zaś staje się istotą życia w potępieniu wiecznym:

„Od początku był on zabójcą
i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma.
Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi,
bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8,44).

O tym samym „ojcu kłamstwa” mówi parokrotnie Jan w Apokalipsie, demaskując go jako „zwodzącego całą zamieszkałą ziemię” (Ap 12,9; 20,9.7.3).
– Jezus poleca modlić się do Ojca Niebieskiego o uwolnienie od Szatana jako tego, który jest Zły.
Określenie ‘Zły’ na końcu Modlitwy Pańskiej nie jest przymiotnikiem, lecz rzeczownikiem: imieniem własnym Szatana.
– W podobnym znaczeniu wyraża się o Szatanie wielokrotnie zarówno Jezus, jak i Apostołowie w swych Listach Apostolskich (por. Mt 6,13; 13.19.38; J 17,15; 2 Tes 3,3; 1 J 2,13; 3,12).

Sposób działania Szatana

Szatan może oddziaływać na człowieka jedynie od zewnątrz (temat ten będzie podejmowany jeszcze wielokrotnie m.in. w długim rozdziale naszej strony: cz.VII, rozdz.3: „Młodzieńczość w obliczu małżeństwa: sakramentu małżeństwa”). Mimo to wpływ jego jest potężny (zob. np. Łk 9,39.42; 8,27-33; J 13,27; Ap 12,3n; itd.). Widać to po straszliwych rozmiarach zła w świecie. Szatan usiłuje zniszczyć u człowieka to, przez co jest on żywym Obrazem Boga: miłość jako dar – i konsekwentnie życie, które jest jedynie innym imieniem miłości.

Szatan jest oczywiście tylko stworzeniem: upadłym Aniołem, a nie czymś w rodzaju kontr-boga. Bóg, który i jego stworzył „dla niego samego” – podobnie jak potem człowieka, nie odebrał mu po jego upadku pierwotnie podarowanej potęgi, ani podarowanej mu niezwykłej inteligencji.

Szatan zwykle wikła się tą swoją inteligencją i wpada ostatecznie w pułapki, jakie zastawił na Boga i na ludzi.
– Z drugiej strony w logice zła tkwi anty-dynamika, by w swej urażonej pysze – na otoczeniu odreagować porażkę, jakiej doznaje wskutek własnych czynów. Również szatan szuka winnych poza sobą, mszcząc się za swą klęskę wieczną na przedmiotach martwych, a tym bardziej na osobach, które z jego klęską nie mają nic wspólnego.

Z kolei zaś Szatan nie zna ‘żadnego wstydu’. Jemu już na niczym nie zależy. Sam przypieczętował swój los – wieczny, który otrzymał zgodnie z podjętym nieodwołalnym wyborem. Tym samym nie zależy mu już na tym, że prędzej czy później zostanie zidentyfikowany jako właśnie Szatan, tzn. jako „zwodzący całą zamieszkałą ziemię”.
– Używając brzydkiego porównania można by powiedzieć, że gdy zostanie z pogardą ‘opluty’, nie tylko z tego powodu się nie zawstydzi, lecz niejako ‘połknie’ plwociny i wszelkie obrzydliwości, wzmagając tym bardziej pełne nienawiści swoje działania wymierzone przeciw Bogu oraz Bożemu Obrazowi na ziemi: mężczyźnie i kobiecie.

Nic dziwnego, że Szatan dwoi się i troi z całą anty-gorliwością swej przewrotnej inteligencji, by odcinać człowieka od oblubieńczo do niego zwracającego się Trójjedynego. Pismo stwierdza:

„A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła
i doświadczają jej ci, którzy do niego należą” (Mdr 2,23n).

Nieznacznie wcześniej w właśnie przytoczonym fragmencie wyraża Słowo-Boże-Pisane tę samą treść równoważnie:

„Bo śmierci Bóg nie uczynił
i nie cieszy się ze zguby żyjących.
Stworzył bowiem wszystko po to, aby było ...” (Mdr 1,13n; zob. EV 53).

Czy w tych słowach – przecież dopiero Starego Testamentu, nie słyszymy już tego samego, co raz po raz stwierdzał Odkupiciel człowieka, Jezus Chrystus, który nieustannie wiedzie do zawierzenia Odkupicielskiej Woli – swojej oraz Ojca: „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony ...” (J 3,17)?

4. Zapłata
za grzech

Życie potępienia wiecznego

Śmierć jest rzeczywistością, która ma swój wyraz tak fizyczny jak i duchowy. Życie jest tylko z Boga i u Boga. Boża miłość do człowieka jest tak potężna i stwórcza, że nic nie zdoła przeszkodzić realizacji jej Oblubieńczych obietnic.
– Bóg spełnia jednak obietnicę życia wiecznego za cenę dobrowolnej decyzji woli: na wzajemność w miłości. Boża zaś Wola, która chce każdego człowieka „dla niego samego”, oznacza zarazem pewność, że ciało każdego człowieka zostanie doprowadzone do zmartwychwstania, mimo iż człowiek z natury swej podlega śmierci biologicznej. Będzie to oczywiście zmartwychwstanie bądź „życia”, bądź „potępienia” (J 5,29): jak je sobie poszczególny człowiek wybierze za życia.

Zarówno upadli Aniołowie, jak i ludzie którzy gardzą oblubieńczą propozycją Boga, dokonują wyboru najbardziej fatalnego z możliwych: za przeciw-miłością i przeciw-życiem. Jeśli człowieka, którego sumienie byłoby aktualnie obciążone grzechem ciężkim, zastaje śmierć biologiczna, pieczętuje ona nieodwracalnie decyzję odcięcia się od Boga. Człowiek który umiera w grzechu ciężkim, nigdy już nie będzie miał szansy dokonania jakiejkolwiek zmiany. Tym jest potępienie wieczne, zwane również „śmiercią wieczną”: przy zachowanym istnieniu wiecznym – wśród mąk ognia wiecznego.

Ostrzega o tym wielokrotnie Jezus, Bóg Miłosierdzia:

„Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie:
‘Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny,
przygotowany diabłu i jego aniołom’...
I pójdą ci na mękę wieczną ...” (Mt 25,41.46).

„Syn Człowieczy pośle aniołów swoich:
ci zbiorą ... tych, którzy dopuszczają się nieprawości,
i wrzucą ich w piec rozpalony;
tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt 13,41n; w. 50; J 15,6; Iz 66,24; itd.).

Boże poszanowanie dla definitywnego odejścia

Bóg jest poważny. Raz stworzonego swego żywego Obrazu – czy to Anioła, czy człowieka, nigdy już nie unicestwi. Trójjedyny proponuje człowiekowi szczęście wieczne – w życiu wiecznych godów (Ap 19,7nn). Dobrowolne odtrącenie Bożej ‘obrączki ślubnej’ jest aktem wolnej woli, który w chwili śmierci przekształca się w utrwalenie dobrowolnie obranego stanu. Bóg musiałby być sprzeczny sam ze sobą, gdyby decyzję wolnej woli człowieka zniszczył. Bóg szanuje zdolność samo-stanowienia swej wiarołomnej Oblubienicy nawet wówczas, gdy ta decyduje się odejść od Niego definitywnie.

Ostrzegawcze słowa Bożego Miłosierdzia są dramatyczną próbą doprowadzenia człowieka do otrzeźwienia. Bóg prosi go wielorako, by podjął zaproponowane przymierze. Życie człowieka nie zmierza „do nikąd”. Wezwanie do zbawienia dociera do każdego – niezależnie od jego przyzwolenia. Sprawą Bożego Obrazu jest jednak dokonanie wyboru: czy podejmie wezwanie do Oblubieńczości z Trójjedynym, czy też je odrzuci. Jak człowiek w swym samostanowieniu zadecyduje, tak mu będzie dane.

Zachęta do wytrwania za każdą cenę

Bóg pragnie przyjąć do swego Domu (J 14,2n) wszystkich bez wyjątku. Przynagla do wejścia nawet tych, dla których w zwyczajnych warunkach nie byłoby miejsca na uczcie weselnej (Mt 22,2.9n):[Pan] nie chce ... niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia” (2 P 3,9). Taka jest wola Odkupiciela, który „pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni” (1 Tm 2,4). Bóg nie może jednak wręczyć daru spełnienia w oblubieńczej miłości wbrew woli Umiłowanej.

(28 kB)
Lekarka-kardiolog przy chorej Siostrze zakonnej, by wiedzą swoją i specjalizacją służyć jak najlepiej. Bieruń Stary, 2015 r.

Z jednej strony o odpowiedź miłości zabiega wielorako Bóg, aż do klękania przed swym stworzeniem (J 13,5) włącznie. W Jezusie Chrystusie staje On u drzwi serca swojej Oblubienicy i puka (Ap 2,20), by nie naruszyć jej wolności przymusem. Usiłuje wyzwolić z jej serca akt miłości (DiM 8), chociażby tylko z litości dla Ukrzyżowanego Oblubieńca.

Z drugiej strony wokół serca ludzkiego krząta się niestrudzenie nieprzyjaciel Boga i człowieka: Szatan. Szatan ma na względzie niezmiennie to jedno: zniszczyć Bożą Oblubienicę i przez to wywrzeć zemstę na Trójjedynym, przez którego cierpi wieczne męki.

Odkupiciel zaś ostrzega – nie na żarty. Spogląda na Oblubienicę w perspektywie spraw definitywnych. Zachęca do męstwa również w sytuacjach, gdy wierność względem Oblubieńca trzeba będzie okupić darem ostatecznym:

„Lecz mówię wam, przyjaciołom moim:
Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą.
Pokażę wam, kogo się macie obawiać:
bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła.
Tak, mówię wam: Tego się bójcie!” (Łk 12,4n; por. Mt 10, 28).

Wielokrotnie do rzeczywistości Szatana nawiązuje Ojciec święty Jan Paweł II.
– Szatan to Zły, „który od początku wykorzystuje dzieło stworzenia przeciw zbawieniu, przeciw przymierzu i zjednoczeniu człowieka z Bogiem” (DeV 27).
– Na tym polega przewrotność Złego. Podszywa się on pod dzieło stworzenia, które jest „dobre, bardzo dobre” (Rdz 1,12.18.31), wabiąc człowieka, by do niego przylgnął. Zmierza do tego, by przykuć jego uwagę do cząstkowego dobra stworzenia – w oderwaniu od perspektywy wieczności – i przeciw Bożym propozycjom. Chce, by człowiek poprzez doraźne zachłyśnięcie się stworzeniem stracił kontakt z Bogiem i odstąpił od zaofiarowanego sobie Bożego przymierza.

Hojność Szatana wobec swych niewolników

Po uwiedzeniu Bożej Oblubienicy, Zły nagradza ją ‘z gestem’, jak przystało na „rządcę świata tych ciemności” (Ef 6,12). Wypłaca tym, czym dysponuje: śmiercią: wielostopniowo, aż do utraty życia wiecznego włącznie – w wiecznym trwaniu potępienia:

„Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć,
a łaska przez Boga dana to życie wieczne
w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 6,23).

Jest niepojętą „tajemnicą bezbożności”, jak łatwo Boża Oblubienica daje się odwieść od Bożej miłości. Potrafi bez zmrużenia oka zdradzać Trójjedynego „cudzołóstwem” ze Złym. Czyni to oczywiście na oczach Bożego Oblubieńca i Pana! W grzechu, osobistym akcie wolnej woli (RP 14.16), dokonuje się sprzężenie z potężnym oddziaływaniem Złego, przeciągającego człowieka na stronę swoją – przeciw Bogu. Dopiero spojrzenie wiary:

„... ułatwia nam zrozumienie tego, co tai się w grzechu,
co jest mroczne i nieuchwytne.
Grzech jest bez wątpienia aktem wolności człowieka;
ale pod jego warstwą ludzką działają czynniki,
które stawiają go poza człowiekiem,
na pograniczu, tam gdzie ludzka świadomość,
wola i wrażliwość stykają się z siłami ciemności,
które... działają w świecie i niemal go opanowują” (RP 14).

5. Być
„jako Bóg”

Grzech z gatunku tego w raju

Istnieją różne sposoby dopuszczenia się grzechu. Są przede wszystkim grzechy typu tego z raju. Mianowicie „Wąż starodawny ... diabeł i szatan” (Ap 12,9) wmawia człowiekowi, że gdy na przekór Bogu spożyje owoc z drzewa „poznania dobrego i złego” (Rdz 2,17), nie będzie musiał umrzeć. Przeciwnie, będzie sam decydował o tym, co winno być dobrem, a co złem:

„Wtedy wąż rzekł do niewiasty: ‘Wcale nie musicie umrzeć!
A tylko Elohim [Bóg] jest sobie świadom, że z chwilą gdy spożyjecie z niego,
otworzą się wam oczy i staniecie się jak Elohim [Bóg],
zdolni poznawać, co jest dobrem, a co złem’ ...” (Rdz 3,4n).

Ten kto zdolny jest poznać i nadać imię, sprawuje nad tą rzeczą władzę. Rzecz nazwana jest ‘niższa’ od tego, który ją poznaje i nadaje jej nazwę: ta – musi nadane sobie ‘imię’ przyjąć. Szatan wmawia zdobycie władzy nad zakresem tego, co według zwodzonego człowieka – na przekór Bogu winno być dobrem, a co złem. Jan Paweł II powie w Veritatis Splendor:

„... Objawienie poucza nas, że władza decydowania o dobru i złu
nie należy do człowieka, ale wyłącznie do Boga.
Człowiek oczywiście jest wolny... Cieszy się wolnością niezwykle rozległą,
może bowiem jeść ‘z wszelkiego drzewa tego ogrodu’ [Rdz 2,16].
Nie jest to jednak wolność nieograniczona:
musi się zatrzymać przed ‘drzewem poznania dobra i zła’,
została bowiem powołana [wolność ludzka],
aby przyjąć prawo moralne, które Bóg daje człowiekowi.
W rzeczywistości właśnie przez to przyjęcie prawa moralnego,
ludzka wolność naprawdę i w pełni się urzeczywistnia.
Jeden tylko Dobry’ wie bowiem doskonale, co jest dobre dla człowieka
i dlatego z miłości doń dobro to mu nakazuje w przykazaniach” (VSp 35).

Autor ładu natury

Rozumiemy: dobrem czy złem staje się coś nie ze względu na czyjąś arbitralną ocenę. Ta różniłaby się od człowieka do człowieka. Dobrem względnie złem jest coś dlatego, że jest takim w znaczeniu obiektywnym, tj. niezależnie od ludzkiej woli i wiedzy. Sam tylko Bóg stanowi o ładzie rzeczy.
– Szatan kusi pierwszych ludzi najwyraźniej do zdetronizowania Boga jako Prawdy. Ukazuje perspektywę ogłoszenia siebie samych jako ‘boga’, względnie bogów – w miejsce Boga dotychczasowego, Jedynego, prawdziwego:

„... otworzą się wam oczy i staniecie się jak Elohim [Bóg],
zdolni poznać [decydować o tym],
co jest dobrem, a co złem” (Rdz 3,5).

Bóg nie może wyrzec się tego, że jest Bogiem. Pomimo swej „Wszechmocy, która jest Miłością” (DeV 33.37). Nie może zaprzeczyć, iż jest Stworzycielem wewnętrznego ładu w świecie i w ludzkim sercu, oraz godności swego Obrazu wezwanego do Oblubieńczości z Bogiem.

Pierwsza ludzka para pochopnie uległa zakłamaniu Złego. Skutki grzechu okazały się natychmiast:

„Niewiasta... zerwała... i zjadła.
Podała ... również swemu mężowi ...
– tak że on także zjadł.
I otwarły się oczy ich obojga:
doszli do poznania, że są nadzy ...” (Rdz 3,6n).

Bóg nie objawił autorowi biblijnemu dokładniej, na czym polegał „grzech w swym pierworodnym kształcie” (DeV 36). Poznał on z Objawienia z gwarancją Bożej Prawdy-Wierności sam fakt zaistnienia grzechu, a nie jego szczegóły. Chcąc pisać poglądowo dla ludzi swoich czasów, autor biblijny przyobleka ten fakt pod tchnieniem Ducha Świętego w szatę słowną odpowiadającą prototypowi wszelkiego grzechu.

Jan Paweł II mówi następująco o tajemnicy grzechu:

„... zachodzi [tu] gwałtowne zerwanie stosunku z Bogiem.
W tym, co się wydarzyło w raju,
występuje w całej powadze i dramatyczności to,
co stanowi najbardziej wewnętrzną i mroczną istotę grzechu:
nieposłuszeństwo wobec Boga,
wobec Jego prawa, normy moralnej, którą dał człowiekowi, wpisując ją w ludzkie serce
i potwierdzając oraz udoskonalając przez Objawienie” (RP 14).

6. Grzech
z gatunku budowniczych
Babel

Niezadawanie się z Bogiem zbyt ‘niskim’

Są z kolei inne grzechy, w nie mniejszej mierze ciężkie-śmiertelne, chociażby się nie przejawiały tak otwartym buntem przeciw Bogu, jak ten w raju. Ich prototypem jest biblijny opis grzechu budowniczych wieży Babel (Rdz 11,1-9). Ci ludzie dążyli do tego samego celu co prarodzice w raju, a tylko nie formułowali tego tak ostro. Wmawiali sobie: „Chodźcie, zbudujmy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba” (Rdz 11,4).

(8 kB)
Pismo święte, zwane też Biblią, Słowem-BOŻYM-Pisanym. Własność NIKOGO z ludzi, ani nawet Kościoła Katolickiego, lecz wyłączna własność Boża. Przy czym Jezus Chrystus, Syn Boży, Założyciel Kościoła SWOJEGO, zlecił Kościołowi ZARZĄD m.in. tym właśnie Słowem-Bożym-Pisanym: jego autentycznego rozumienia i wyjaśnienia. Kościół nie jest PANEM Pisma świętego, lecz jemu SŁUŻY, podając je w imieniu Bożym z pieczęcią Prawdy Objawienia. Pismo święte winno być czytane-rozważane MODLITEWNIE – i wyjaśniane w TYM DUCHU Świętym, w jakim ono powstawało, gdy Duch Święty poddawał swojemu Bożemu TCHNIENIU pisarzy biblijnych, których obdarzał charyzmatem SKRYPTURYSTYCZNYM: do pisania SŁOWA, które nie tylko ZAWIERA Słowo Boże, ale nim rzeczywiście JEST.

Na szczycie starożytnych wież Mezopotamii, tzw. zikkurát, mieściła się zawsze świątynia poświęcona któremuś z bóstw. Religia Objawienia nie mogła tego znieść: Bogiem jest sam tylko Jahwéh! Nie ma i nie może być innych ‘bogów’ poza Nim (zob. Iz 45,5n; 44,11; itd.).
– Do aktu bałwochwalstwa dołączał się akt pychy: zamiar sięgnięcia budowlą samego „nieba”.

Do podobnego celu dążyło swego czasu późniejsze dumne miasto Tyr, zbudowane na urwistych skałach sterczących wprost z Morza Śródziemnego blisko brzegu lądu dzisiejszej zachodniej Palestyny. O Tyrze jakby ‘osobie’, napisze prorok Ezechiel:

„Ponieważ serce twoje stało się wyniosłe,
powiedziałeś: ‘Ja jestem Bogiem, ja zasiadam na Boskiej stolicy,
w sercu mórz’
– a przecież ty jesteś tylko człowiekiem a nie Bogiem,
i rozum swój chciałeś mieć równy rozumowi Bożemu ...
Zepchnę cię do dołu, i umrzesz
śmiercią nagłą w sercu mórz ...” (Ez 28,2.8).

Komentarz Jana Pawła II do grzechu Babel

Ojciec święty Jan Paweł II następująco podsumowuje opis biblijny o budowniczych wieży Babel, którzy usiłowali połączyć się w społeczeństwo w uniezależnieniu od Boga, uznając Go za ‘niepotrzebnego’:

„... ludzie postanowili, że zbudują miasto, zjednoczą się w społeczeństwo
i staną się silni i możni bez Boga, jeśli nie wprost wbrew Bogu ...
Stajemy w obliczu wyłączenia Boga poprzez otwarte sprzeciwienie się Jego przykazaniu, poprzez rywalizację z Nim, złudne dążenie do bycia ‘jako On’.
W opowieści o wieży Babel wyłączenie Boga nie wydaje się bardzo wyraźnym z Nim konfliktem, jest raczej zapomnieniem i obojętnością wobec Niego, jak gdyby w planie działania i organizowania się ludzi Bóg miał nie zasługiwać na uwagę ...” (RP 14).

W tym tkwi istota tego grzechu. Zarówno tego z raju, jak i budowniczych Babel: w zignorowaniu Boga, jeśli nie Jego wyraźnym odrzuceniu. Chodzi o uniezależnienie się od Boga oraz arbitralne wyznaczenie sobie celu istnienia, wraz z łączeniem się wprawdzie w społeczność, ale bez Boga:

„Wyłączenie Boga, zerwanie z Bogiem, nieposłuszeństwo wobec Boga:
w ciągu całej ludzkiej historii było zawsze i jest grzechem – przejawiając się w różnych formach
– który może dojść aż do zaprzeczenia Boga i Jego istnienia; jest to zjawisko ateizmu.
Grzech jest nieposłuszeństwem człowieka,
który nie uznaje – aktem swej wolności – panowania Boga w swym życiu,
przynajmniej w określonym momencie, kiedy przekracza Jego prawo” (RP 14).

Wypada zdać sobie sprawę, że nasze czasy cechują się i jednym i drugim typem ‘grzeszenia’.
– Z jednej strony aroganckim zdążaniem do tego, żeby być „jak Bóg” i samemu decydować o „dobru i złu”.
– Z drugiej zaś – i tym częściej, czasy nasze znamionują się drugim typem grzeszenia: maksymalnym eliminowaniem Boga z coraz dalszych zakresów życia, a raczej postępującym ignorowaniem Boga. Człowiek daje Bogu mniej lub więcej arogancko do zrozumienia, że „obejdzie się bez Niego”!

W najlepszym wypadku cywilizacja współczesna ‘pozwala’ co prawda Bogu ‘istnieć’, jeśli się już inaczej ‘nie da’, a Bóg po prostu ‘jest’. Niemniej: „Wara temu Bogu od mieszania się w ‘nasze’ ludzkie sprawy”! Na to współczesna cywilizacja, zwłaszcza zaś „cywilizacja śmierci” – z całą, Szatana godną zajadłością – Bogu nie pozwoli.
– Stąd zapamiętały trend anty-cywilizacji: by Imię Boże, a tym bardziej Boże przykazania skutecznie wyeliminować.

Ozdobnik

RE-lektura: cz.IV, rozdz.2a.
Stadniki, 10.XI.2013.
Tarnów, 26.VIII.2023.

(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



Rozdz. 2. BOŻA PROPOZYCJA A CZŁOWIECZE ‘NIE’ ...
!empt (0 kB)Czyżby być Bożą ... Oblubienicą?


!empt (0 kB)Słowo wprowadzające

A. WOLNOŚĆ U PODŁOŻA MIŁOŚCI
!empt (0 kB)W oczekiwaniu na odpowiedź
!empt (0 kB)Udział woli w miłowaniu
!empt (0 kB)Wezwania Ukrzyżowanego do wzajemności

B. ZDRADA MIŁOŚCI Z NAMOWY „ZŁEGO”
1. Tajemnica Boga a grzechu
!empt (0 kB)Bóg daleki – bliski
!empt (0 kB)Odpowiedź grzechu ...

2. Tajemnica bezbożności
!empt (0 kB)Przewrotność grzechu
!empt (0 kB)Trzeźwa ocena sytuacji

3. Szatan u źródeł grzechu
!empt (0 kB)Władca tego świata
!empt (0 kB)Chrystus a upadek szatana
!empt (0 kB)Sposób działania Szatana

4. Zapłata za grzech
!empt (0 kB)Życie potępienia wiecznegoi
!empt (0 kB)Boże poszanowanie dla definitywnego odejścia
!empt (0 kB)Zachęta do wytrwania za każdą cenę
!empt (0 kB)Hojność Szatana wobec swych niewolników

5. Być „jako Bóg”
!empt (0 kB)Grzech z gatunku tego w raju
!empt (0 kB)Autor ładu natury

6. Grzech z gatunku budowniczych Babel
!empt (0 kB)Niezadawanie się z Bogiem zbyt ‘niskim’
!empt (0 kB)Komentarz Jana Pawła II do grzechu Babel


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Balonem nad morzami-lądami
Ryc.2. SAMO-chód musi być holowany przez zaprzęgniętego konia.
Ryc.3. Dziecię-niemowlę spokojnie zasnęło: matka trzyma je za paluszki
Ryc.4. Lew: leży ale czujnie czuwa
Ryc.5. Lekarka specjalistka przy chorej Siostrze zakonnej
Ryc.6. Biblia: Słowo-Boże-Pisane