(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura


(12 kB)

b. Kościół otrzymujący życie
w swym poddaniu Chrystusowi-Głowie

(4,4 kB)

Punktem wyjścia omawianej analogii jest Chrystus jako Głowa – w swych odniesieniach do Kościoła jako swego Ciała Mistycznego. Chodzi zatem ponownie o rzeczywistość rozpatrywaną jako ‘pion’: Chrystus a Kościół. Rzeczywistość ta wejdzie jeden raz więcej we wzajemne odniesienia rzeczywistości, dokonującej się w ‘poziomie’: męża jako głowy żony. Będzie to kolejnym aspektem małżeństwa, które i z tego względu nie może nie być Sakramentem Kościoła.

Św. Paweł wyraża się w omawianym właśnie fragmencie Listu do Efezjan o Kościele niedwuznacznie jako o wybranej sobie przez Chrystusa Jego Mistycznej Oblubienicy, czyli Jego Umiłowanej. Chrystus jest według św. Pawła ‘Głową’ Kościoła – swego ‘Ciała’ przez to, że jest Jego Zbawcą. W ten dopiero sposób stał się Chrystus Oblubieńcem Kościoła, swej Mistycznej Oblubienicy: jako jej Odkupiciel, a nie inaczej.

Stwierdzenie to jest brzemienne. Kościół jest oczywiście „poddany” Chrystusowi: On jest Jego ‘Głową’. Poddanie to nie ma w sobie nic z ‘niewoli’. Jest ono „wyswobodzeniem wolności” (por. Ga 5,1) ku „wierze, która działa przez miłość” (Ga 5,6). Kościół jako Oblubienica Chrystusa-Głowy jest nieustannie zapatrzony w Jego oczekiwania i Jego wolę. A ta jest cała zbawieniem-odkupieniem Kościoła: Jego uświęceniem. Poddanie Kościoła staje się spontaniczną odpowiedzią wdzięczności i miłości Kościoła w obliczu faktu, że Chrystus-Głowa nieustannie darowuje siebie całego swemu Kościołowi. Chrystus umiłował go aż do ostateczności krzyża – a raczej poza krzyż. Powiedział przecież – i to realizuje: „A oto Ja JESTEM z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20).

Kościoła by nie było, gdyby nie było Chrystusa – jako Jego Głowy, tj. Jego Odkupiciela. Odkupieńcze oddanie się Syna Człowieczego Kościołowi w posłuszeństwie trudnej dla Niego woli Ojca (J 10,17) stało się równoznaczne z ukształtowaniem Kościoła jako Mistycznego Ciała Chrystusa. Chrystus go umiłował, przysposobiając go sobie na swoją Oblubienicę, której stał się Oblubieńcem-z-krzyża.

Wydanie własnego życia za Kościół stało się utworzeniem Kościoła. Ziarno „pszenicy” zostało zadeptane na śmierć, i wydało „plon obfity” (por. J 12,24). Chrystus wykazał w ten sposób, że umiłował Kościół jednocześnie odkupieńczo – i oblubieńczo.

Wydanie siebie na śmierć krzyżową stało się aktem nierozerwalnych zaślubin z Kościołem. W akcie tym Chrystus-Głowa obdarzył Kościół jako tę swoją, umiłowaną – swym własnym życiem i swą własną Bożo-Ludzką miłością.
– Gdy Jezus nakarmił rzesze cudownie rozmnożonym chlebem, powiedział o sobie:

„Jeśli kto spożywa ten Chleb, będzie żył na wieki.
Chlebem, który Ja dam, jest Moje Ciało – za życie świata” (J 6,51).

Jako ‘Ciało Mistyczne’ Chrystusa, Kościół otrzymuje całe swoje życie jedynie od Niego, swojej Głowy. Jak ciało nie może żyć bez głowy, tak Kościół nie miałby racji istnienia bez Chrystusa. Jako Głowa Kościoła, Chrystus przekazuje mu nieustannie swoją miłość i swoje życie, kształtując go sobie na swoją Oblubienicę, którą tym samym podtrzymuje przy życiu. Tym życiem jest przeobfity dar dokonanego przez siebie odkupienia. Jako właśnie Głowa Kościoła, Chrystus karmi i przyodziewa swoje Ciało Mistyczne, jednocząc się z nim w swym oddaniu-aż-do-Krzyża. Dzieje się to na podobieństwo zjednoczenia, w jakim w małżeństwie łączy się mąż ze swoją żoną, stając się w tym zjednoczeniu jakoby Jednym podmiotem: „dwoje-jednym-ciałem”.

Rzeczywistość tę objaśnia w swych przemodlonych rozważaniach Jan Paweł II:

„... Kościół jest właśnie owym Ciałem, które – ponieważ jest poddane Chrystusowi jako Głowie we wszystkim – otrzymuje od Niego to wszystko, przez co staje się i jest Jego Ciałem: całe zbawienie, które jest darem Chrystusowego oddania się aż do końca. ...
– Kościół zaś jest sobą o tyle, o ile jako Ciało przyjmuje od Chrystusa jako swej Głowy cały dar zbawienia, który jest owocem Chrystusowej miłości i ‘wydania siebie’ za Kościół ... – Owo ‘oddanie się’ Ojcu przez posłuszeństwo aż do śmierci [Flp 2,8] jest ... równocześnie ‘wydaniem siebie za Kościół’.
– W tym zwrocie, w tym wyrażeniu, miłość odkupieńcza przechodzi niejako w miłość oblubieńczą: Chrystus wydając siebie za Kościół, tym samym czynem odkupieńczym związał się raz na zawsze z Kościołem, jak oblubieniec z oblubienicą, jak małżonek z małżonką, oddając Kościołowi siebie poprzez wszystko, co zawarło się raz na zawsze w tym Jego Chrystusowym – ‘wydaniu siebie za Kościół’.
– W ten sposób tajemnica Odkupienia Ciała kryje w sobie niejako tajemnicę ‘zaślubin Baranka’ [Ap 19,7]. Ponieważ Chrystus jest Głową Ciała, cały zbawczy dar Odkupienia przenika w Kościół jak w ciało tej Głowy i stale kształtuje najgłębszą, istotną substancję jego życia.
Kształtuje zaś na sposób oblubieńczy, skoro analogia ciała-głowy przechodzi w naszym tekście w analogię oblubieńca-oblubienicy, a raczej męża-żony ...” (MiN 350).

(4,4 kB)

c. Chrystus-Głowa-Eucharystia:
jedyne życie
Kościoła-Oblubienicy

Jakże głęboko wiarę Jana Pawła II kształtowała świadomość, że Chrystus – to jedyne życie Kościoła, Mistycznego Ciała Chrystusowego! Już w swej pierwszej encyklice pisał:

„Jeśli to Ciało Mistyczne Chrystusa jest ... Ludem Bożym, to znaczy, że każdy człowiek jakoś objęty jest w nim tym tchnieniem Życia, które pochodzi od Chrystusa. ...
– Kościół sam jako Ciało, jako organizm, jako jedność społeczna doznaje tych Bożych impulsów, tych świateł i mocy Ducha, które idą od Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego – i przez to właśnie żyje swoim własnym życiem.
– Nie ma Kościół innego życia poza tym, jakim obdarza go Jego Pan i Oblubieniec ...” (RH 18).

(10 kB)
Dalszy ciąg ceremonii pogrzebowych, piątek 8 kwietnia 2005. Przewodniczył kard. Josef Ratzinger. Wezwania w Modlitwie Wiernych były odmawiane w 6 językach (m.in. po polsku). -- Po Komunii świętej nastąpił obrzęd pożegnania Zmarłego. Odśpiewano po łacinie Litanię do Wszystkich Świętych. Ostatnim wezwaniem było dodane: Święta Mario Faustyno, módl się za niego.
– Następnie specjalną modlitwę Kościołów WSCHODNICH z nabożeństwa za zmarłych w Liturgii Bizantyjskiej - nad trumną papieską, celebrowali duchowy zwierzchnik anglikanów, prawosławny patriarcha Konstantynopola i Katolicki Patriarcha koptyjski. Pokropiono trumę wodą święconą i okadzono trumnę. Potem trumnę ujęło 12 kamerdynerów i poniosło w stronę Bazyliki św. Piotra. Przy śpiewie MAGNIFICAT zwrócono trumnę jeszcze raz w stronę Placu św. Piotra, by wierni po raz ostatni przed złożeniem do grobu mogli oddać hołd Janowi Pawłowi II.

W ostatnim okresie swego życia podkreślał Jan Paweł II coraz wyraziściej, że rzeczywistością, która tworzy Kościół przez wszystkie wieki, jest Eucharystia. Eucharystia to Jezus jako Ciało Chrystusa: pokarm „za życie świata” (J 6,51) oraz Jezus jako Krew-Chrystusa, warunek życia wiecznego i cena odpuszczenia grzechów (J 6,54; Mt 26,28).

Tajemnicę tę rozwija Jan Paweł II przede wszystkim w swej ostatniej encyklice: ‘Ecclesia de Eucharistia – Kościół żyje dzięki Eucharystii”. Ogłosił ją w Wielki Czwartek roku 2003, jednocześnie ogłaszając wtedy Rok Różańcowy (EdE 62).

Zaś na 12 lat przed Wielkim Jubileuszem Roku 2000 (tj. w r. 1988) napisał Jan Paweł II o Eucharystii w swym Liście Apostolskim ‘

„Chrystus jest Oblubieńcem, bo ‘wydał samego siebie’: Jego Ciało zostało ‘wydane’, Jego Krew została ‘wylana’ [Łk 22,19n]. ... Zawarty w Ofierze Krzyża ‘bezinteresowny dar’ w sposób definitywny uwydatnia znaczenie oblubieńczej miłości Boga. Chrystus jest Oblubieńcem Kościoła jako Odkupiciel świata.
– Eucharystia jest Sakramentem naszego Odkupienia.
Jest Sakramentem Oblubieńca i Oblubienicy.
Eucharystia uobecnia i – w sposób sakramentalny – na nowo urzeczywistnia odkupieńczy czyn Chrystusa, który ‘tworzy’ Kościół, Jego Ciało. Z tym ‘Ciałem’ Chrystus zjednoczony jest jako Oblubieniec z Oblubienicą.
W tę ‘wielką tajemnicę’ Chrystusa i Kościoła zostaje wprowadzona odwieczna ‘jedność dwojga’, ustanowiona od ‘początku’ między mężczyzną i kobietą” (MuD 26).


Wracamy do słów z Listu do Efezjan. Św. Paweł rozwija w omawianym tekście analogię jedności, jaka istnieje między głową i ciałem, przenosząc ją na jedność Chrystusa z Kościołem. W ludzkim ciele między głową a ciałem zachodzi oczywiście jedność organiczno-biologiczna, a konsekwentnie jedność psychiczna. Jest ona podstawę jedności ludzkiej osoby (MiN 351).

Z tej organicznej jedności ludzkiego ciała wyprowadza jednak Paweł ‘analogię’ tej jedności, jaką winien stanowić mąż z żoną, stając się z nią jednym ciałem – na podobieństwo [= w analogii] jedności, jaka istnieje pomiędzy ‘głową’ a ‘ciałem’.
– O użyciu tego obrazu jako ‘analogii’ (a nie tożsamości, ani nawet podobieństwa) świadczy m.in. to, że Paweł nieustanne przechodzi od mówienia o dwojgu osób: męża i żony, do ich małżeńskiego dwoje-jednym-ciałem, jakoby ci dwoje nie byli dwojgiem osób, lecz stanowili tylko jedyną osobą, gdzie głowa jest nierozłącznie zespolona z ‘ciałem’.

Do takiego „dwoje jednym ciałem” nawiązuje św. Paweł zresztą całkiem otwarcie, przytaczając pod koniec omawianego fragmentu słowa z księgi Rodzaju, w których jest wprost mowa o mężu i żonie jako ich ‘jednym’ ciele (zob. Ef 5,31 – a Rdz 2,24).

Tak właśnie powinny kształtować się w małżeństwie uczniów Chrystusa odniesienia pomiędzy mężem a żoną. Kościół jest cały poddany Chrystusowi. Ale też dlatego właśnie jest on stale na oścież otwarty na dar życia i miłości, jakie w ten sposób nieustannie otrzymuje od Chrystusa jako swej Głowy.
– Na podobieństwo tej właśnie Bożo-ludzkiej rzeczywistości, tj. ‘pionu’ odniesień Chrystusa-Głowy do swego Ciała: Kościoła jako swojej Oblubienicy – powinny według św. Pawła układać się wzajemne odniesienia między małżonkami, tj. w rzeczywistości ‘poziomu’ męża i żony. Żona winna być poddana mężowi – we wszystkim, ponieważ otrzymuje od niego stale dar życia, jak Chrystus-Głowa nieustannie obdarza życiem – Kościół swą Mistyczną Oblubienicę:

„Oblubieniec jest tym, który miłuje.
Oblubienica jest miłowana: jest tą, która doznaje miłości,
ażeby wzajemnie miłować”  (MuD 29).

Małżonkowie chrześcijańscy powinni tak przeżywać swą wzajemną miłość (‘poziom’), by mąż-głowa nieustannie obdarzał darem życia i miłości swoją małżonkę – jak swoje ‘ciało’.
– Winno to być odzwierciedleniem i dziać się w wymiarze nieustannie z ich małżeńską miłością krzyżującej się tej innej miłości (‘pion’), której impulsów stale doznaje Kościół, Mistyczne Ciało i Oblubienica Chrystusa-Głowy. Chrystus bowiem żyje cały dla Niej – swej Mistycznej Oblubienicy. I nieustannie ją karmi swoim życiem i swoją miłością, stając się w ofierze swego ukrzyżowania dla Niej – jej Oblubieńcem.

(7,9 kB)

5. Dar głowy dla ciała:
Chrystus a Kościół
oraz mąż-żona

(4,4 kB)

a. „Każdy żywi swoje ciało ...”
(Ef 5,29)

W kontynuacji dopiero co rozważanych słów, iż mąż powinien miłować swoją żonę i przekazywać jej nieustannie dar życia (zob. Ef 5,28), będąc jej ‘głową’ (Ef 5,23) – w analogii Chrystusa, Głowy swego Ciała, którym jest Jego Kościół-Oblubienica (Ef 5,23), może pojawić się pytanie:
o jakim jest tu mowa ‘życiu’ i o jaką chodzi ‘miłość’ w małżeństwie przeżywanym według ‘nowości Ewangelii’ Chrystusa, a w dzisiejszej terminologii: w małżeństwie przeżywanym jako sakrament?
Pytanie dotyczy tej rzeczywistości, jaką przeżywać powinni małżonkowie w aspekcie ‘poziomu’ swoich odniesień.

W odpowiedzi na to pytanie precyzuje św. Paweł swoje wskazania natychmiast, przechodząc ponownie w rzeczywistość, jaka niezmiennie wiernie dokonuje się w ‘pionie’: w odniesieniach Chrystusa do swej Oblubienicy – Kościoła.
– Jak zdaniem Pawła – mąż jest ‘głową’ żony (‘poziom’; Ef 5,23), tak Chrystus jest Głową – swojego Kościoła (‘pion’: Ef 5,23). Z tym zaś swoim Kościołem Chrystus łączy się jakby oblubieniec z oblubienicą.

Jesteśmy na etapie odcinka ‘d’ omawianego tekstu (zob. wyż. Ef 5,21-33: Tekst), chociaż pamiętamy o odcinkach poprzedzających:

d. „Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało.
(58 b)Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje (w.28).
(58 b)Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała,
(58 b)lecz każdy je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus – Kościół (w.29),
(58 b)bo jesteśmy członkami Jego Ciała” (w.30; Ef 5,28nn).

Początkowe słowa przytoczonego zdania: „Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak ...” (Ef 5,28) zdają się wskazywać na odniesienia małżonków na co dzień, gdzie wszystko toczy się na płaszczyźnie wyłącznie ‘naturalnej’, która zatem może mieć niewiele wspólnego z nadprzyrodzonym wymiarem małżeństwa jako sakramentu.

Znamienne jest jednak ponownie – na pierwszym planie wymieniony mąż – a nie żona. Na nim jako ‘głowie’ spoczywa powinność miłowania żony: „Mężowie powinni miłować ...”.
– Jest to kolejne powtórzenie słów wypowiedzianych przez św. Pawła dwa wiersze wcześniej: „Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół ...” (Ef 5,25).
– Z tym tylko, że za tym pierwszym razem używa Paweł czasownika w trybie rozkazującym: „Mężowie, miłujcie żony ...”, podczas gdy w obecnie rozważanym zdaniu wskazuje na ‘miłowanie’ głównie w formie powinności moralnej: „Mężowie powinni miłować swoje żony ...”.

W obydwu przypadkach św. Paweł płynie niejako ‘pod prąd’ ówczesnej obyczajowości. Zgodnie z nią oznaczałoby przewrót w świecie podówczas panującej kultury i ustabilizowanego porządku, gdyby mężczyzna-mąż miał ‘obowiązek’ kochania żony. Żona była traktowana jako ‘instrument’ do rodzenia dzieci i wykonywania wszelkich posług w gospodarstwie domowym, służąc ponadto mężowi na każde zawołanie swoim ciałem.
– Jeśli Paweł przekazuje z więzienia owoc swoich przemodleń i zapewne niejednokrotnie otrzymywanych bezpośrednich objawień od Chrystusa (por. chociażby: Ef 3,3.5; 2 Kor 12,1.8n; Dz 18,9; 23,11; 27,24), dzieje się to w następstwie narastającego owocowania ‘nowości Ewangelicznej’.

Zgodnie z nią małżeństwo jest wyjęte spod instytucji jedynie cywilno-prawnych. Zostało ono wyniesione przez Chrystusa do poziomu odpowiadającego dziełu Odkupienia jako sakrament małżeństwa. Nie szkodzi, że Paweł nie używa – i nie znał jeszcze terminologii późniejszych czasów rozwoju chrześcijaństwa: ‘sakramentu’ małżeństwa. Merytorycznie wskazuje na małżeństwo jako na świętą i uświęcającą instytucją, założoną przez Chrystusa i przez Niego wyniesioną do wyżyn dzieła odkupienia – nieustannie przez Pawła ukazywane krzyżowanie się rzeczywistości małżonków jako ‘poziomu’ – z miłością, jaką Chrystus, Głowa i Oblubieniec Kościoła, ogarnia, pielęgnuje i żywi Kościół, swą Oblubienicę i swoje Ciało Mistyczne. Jest to zatem rzeczywistość ‘pionu’: Bóg a Człowiek.

Polecenie ‘miłowania’ żony przez męża uzasadnia Apostoł Narodów w rozważanych słowach niewątpliwie przez odwołanie się do naturalnych zabiegów, jakimi każdy otacza swoje własne ciało: „Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je żywi i pielęgnuje ...” (Ef 5,29a). Paweł odwołuje się tutaj zatem do argumentacji rozumowej, wskazując na spontaniczną troskę człowieka o siebie samego: o własne ciało.
Czyni to odwołując się zarówno do argumentu negatywnego: „ ... nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała”, jak i pozytywnego: „ ... każdy je żywi i pielęgnuje”.

Ponieważ jednak Paweł ma na myśli nie samo w sobie ludzkie ciało, tj. głowę wraz z ciałem, lecz używa języka analogii, wydobywając pewne styczne zachodzące pomiędzy głową a ciałem, które by się nadawały do ilustracji odniesień zachodzących pomiędzy małżonkami w duchu ‘nowości Ewangelii’, trzeba z góry przyjąć do wiadomości, że Pawłowi nie może chodzić o sam tylko płytki opis rzeczywistości małżeństwa przeżywanego w ‘poziomie’.

Istotnie, powinność ‘miłowania żony’ nie kończy się na jej płytkim przypomnieniu obowiązku: że mąż zobowiązany jest odnosić się do żony z miłością. Wciąż miarodajne pozostają w pojmowaniu i przeżywaniu małżeństwa w duchu ‘nowości Ewangelii’ poprzednie słowa:

(0,13 kB)  „Bądźcie sobie wzajemnie poddani – w bojaźni Chrystusowej” (Ef 5,21)

(0,2 kB)  w ścisłym jednak powiązaniu ze zdecydowanym sformułowanym:
(0.6 kB)Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół ...” (Ef 5,25),

(0,13 kB)  oraz w łączności ze słowami:
(0.6 kB)... bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus – Głową Kościoła” (Ef 5,23).

Każde z tych zdań odwołuje się w ramach użytych tu analogii do wzorca ‘miłowania’, jaki życiem swoim i oddaniem aż do krzyża ukazał Chrystus: Głowa i Odkupiciel Kościoła, swego Mistycznego Ciała. Jezus dopiero przez swe oddanie aż do ukrzyżowania włącznie nabywa sobie Kościół za swą Oblubienicę.

(8.3 kB)
Kondukt przeszedł następnie przez tzw. Bramę Śmierci po lewej stronie głównego Ołtarza Bazyliki. Trumnę zniesiono do GROT Watykańskich. Ceremonii towarzyszyło JEDNO uderzenie dzwonu. Cyprysowa trumna została umieszczona w drugiej trumnie - ocynkowanej. Została ona zaspawana. Tę zaś, przybraną czerwonymi wstęgami z odpowiednimi pieczęciami, w zewnętrznej trumnie z drzewa orzechowego. Złożenie ciała Jana Pawła II nastąpiło zgodnie z Jego wolą: w ZIEMNYM grobie. Było to w niszy, gdzie przed beatyfikacją pochowany był Jan XXIII. – Grób przykryty został prostą marmurową płytą z napisem: JOANNES PAULUS PP. II - 16.X.1978-2.IV.2005.

Znaczy to, że mąż jako ten, który powinien pierwszy miłować żonę – i to ‘tak-jak’ Chrystus umiłował i siebie wydał z miłości dla Kościoła: swego Ciała i swej Oblubienicy – wtedy dopiero staje się tym czym być powinien jako mąż „poddanej sobie – jak Panu – żony” (Ef 5,22), gdy ją obdarza tym i takim życiem, jakim Chrystus-Głowa nieustannie obdarza Kościół-Oblubienicę.

Darem tym jest odkupienie: zaofiarowanie Oblubienicy nowego udziału w Bożym życiu i Bożej miłości. Jest to zatem otworzenie dla oblubienicy jej drogi do oczyszczenia serca i uświęcenia. Tę właśnie rzeczywistość: nieskalaność i świętość, ma stale na uwadze św. Paweł w omawianym fragmencie swego Listu (Ef 5,27).

Oto Jego słowa o stylu ‘umiłowania’ Kościoła przez Chrystusa, oraz celu tej Chrystusowej miłości:

c. „... bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie (w.25),
(58 b)aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo (w.26),
(58 b)aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki,
(58 b)czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany” (w.26; Ef 5,25nn).

Jeśli więc miara ‘miłowania’ żony ze strony męża ma być przystawiana do tego, czego ci dwoje nie mogą nie dostrzegać w ‘pionie’: u Syna Bożego, który „umiłował aż do końca” i w imię tak przeżywanej miłości nie zawahał się złożyć swego własnego Bożo-Ludzkiego życia na okup za grzechy swej Oblubienicy: Kościoła – nie ma już wątpliwości, że Pawłowe polecenie: „Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół ...” (Ef 5,25) rozumieć trzeba w sensie odpowiadającym owemu ‘pionowi’.

Mianowicie mąż spełnia swoje zadnie w małżeństwie przeżywanym jako ‘nowość Ewangelii’, tzn. jako Sakrament małżeństwa – dopiero wtedy, gdy staje się dla swej małżonki „jak i Chrystus – Głową Kościoła: On – Zbawca Ciała” (Ef 5,23).
– Skoro mąż jest ‘głową’ żony poddanej mu „jak Panu” (Ef 5,22), powinien być względem niej – jak Chrystus w stosunku do swego Ciała-Kościoła, „Zbawca Ciała” (Ef 5,22).
A być „Zbawcą Ciała” znaczy jedno: być odkupicielem dla ‘ciała’ – w analogii nierozłącznego związku zachodzącego pomiędzy ‘głową’ a ‘ciałem’ – w tym wypadku Głową-Chrystusem, a Jego Ciałem-Kościołem-Oblubienicą.

Stwierdzenia te przybliżają nowotestamentalne pojmowanie małżeństwa jako sakramentu. Widzimy, że nie jest wcale sprawą prostą podjąć decyzję zawarcia przymierza małżeńskiego w wizji ‘nowości Ewangelii’ Chrystusa, tj. jako Sakramentu małżeństwa.
– A przecież wszelka inna interpretacja tego tekstu i całego fragmentu stałaby się ignorowaniem, jeśli nie wręcz blokowaniem z góry dramatycznej wymowy całego tekstu w jego żywotnym kontekście.

Konsekwentnie zaś brzmią również dalsze słowa omawianego fragmentu:
... jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom – we wszystkim (Ef 5,24)
– nie mogą być rozumiane w sensie spłyconym. Mężczyźni-mężowie nie mogą powoływać się na te słowa w tym sensie, jakoby żony miały wobec tego stawać potulnie do dyspozycji męża na każdą jego zachciankę, w tym przede wszystkim dla ‘zaspokajania’ jego pożądliwości, powołując się w tej sprawie na słowa Pawła, który podkreśla: „... jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom – we wszystkim”.
– Punktem wyjścia do rozumienia tych słów jest wciąż rzeczywistość ‘pionu’, a potem dopiero, po uwzględnieniu dalszych okoliczności, również rzeczywistość ‘poziomu’.

Niepodważalnym drogowskazem dla interpretacji rozpatrywanego tekstu pozostają niezmiennie słowa:
... jak Kościół poddany jest Chrystusowi”.
Kościół w swym „poddaniu Chrystusowi” (Ef 5,24) na pewno nie będzie stawiał własnej korzyści i przyjemności ponad dar krwi swego Bożego Oblubieńca-z-Krzyża.
Przeciwnie, Kościół jako Chrystusowi „poddana” Oblubienica stale „słucha Słowa Bożego i zachowuje je” (por. Łk 11,28).

(4,4 kB)

b. Kościół obmyty przez Chrystusa
– żeby był święty-nieskalany
(Ef 5,27)

Wypada jeszcze raz przyjrzeć się treści słów Pawłowych o zdawać by się mogło czysto biologiczno-wegetatywnej trosce o własne ciało. Uwagę zwrócimy tym razem na drugą część owego poprzednio już rozważanego zdania.

Mowa tam jest ponownie o rzeczywistości ‘pionu’: Chrystusa w Jego odkupieńczo-oblubieńczym odniesieniu do Kościoła. Słów tych nie da się jednak rozpatrywać bez odniesienia się do treści przedstawionej dwa zdania wcześniej.
– Przytoczymy ten odcinek jeszcze raz. Według naszego podziału chodzi o połowę odcinka ‘c’ i ‘d’:

c. „... bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie (w.25),
(58 b)aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo (w.26),
(58 b)aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki,
(58 b)czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany (w.27).
d. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje (w.28).
(58 b)Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je żywi i pielęgnuje,
(58 b)jak i Chrystus – Kościół (w.29), bo jesteśmy członkami Jego Ciała” (w.30; Ef 5,25-30).

Słowa przytoczonego tu odcinka ‘c’ odrywają się tym razem zdecydowanie od języka ‘analogii’, który poza tym przenika całokształt rozważanego fragmentu (Ef 5,21-33).
Dopiero w odcinku ‘d’ podejmuje Paweł ponownie środek literacko-filozoficzny raz po raz tu powracającej ‘analogii’.

Pierwszy obecnie nas interesujący odcinek: ‘c’, wyraża realistyczny, wstrząsający, w pełni spełniony, dobrowolnie i świadomie podjęty (zob. J 12,27; 13,1; 17,4; itd.) dar Chrystusa z siebie samego na krzyżu. Tu nie było ‘poezji’!
Zaofiarowanie własnego życia-na-krzyżu stało się ze strony Boga aktem szczytowej miłości do człowieka.
Ze strony zaś Syna Bożego Wcielonego – Jezusa Chrystusa, stało się oddanie siebie na okrutną śmierć krzyżową aktem uwielbienia, dziękczynienia, przebłagania i prośby skierowanej do Ojca Niebieskiego imieniem bez wyjątku każdego człowieka.

Syn Człowieczy „przez Wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem” (zob. GS 22). Przybierając do swej Natury Bożej – naturę drugą: człowieczą, występował w tej ofierze imieniem całej rodziny człowieczej, nie przestając być Osobą Bożą. Stąd nieskończona wartość dokonanego odkupienia. Dar ze złożonego życia stał się ceną odkupienia każdego człowieka: mężczyzny i kobiety: czasów tak przed-Chrystusowych, jak po-Chrystusowych.

Paweł mówi tu o „Kościele”, do którego zaproszony jest bez wyjątku każdy człowiek. Chrystus poślubia Kościół w akcie swej ofiary na krzyżu. Wiąże się z nim w tym momencie węzłem odtąd nierozerwalnym – swej odkupieńczo-oblubieńczej MIŁOŚCI.

Od momentu swego nawrócenia pod Damaszkiem (Dz 9,1-19) był Paweł do najgłębszych pokładów swego jestestwa owładnięty świadomością doznanego miłosierdzia ze strony Jezusa Chrystusa i nie należnej sobie łaski: powołania na ucznia Chrystusa.
Od tej chwili „... zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną” (Flp 3,13), całą swoją dotychczasową anty-gorliwość prześladowcy Jezusa Chrystusa (Ga 1,13; Dz 22,4; 1 Kor 15,9) przeobraził w totalność swego życia oddanego odtąd w służbę samego tylko Jezusa Chrystusa. Świadom swej dotychczasowej przeszłości, ale tym bardziej otrzymanego daru, pisze do Koryntian:

„Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię.
Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku.
Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (1 Kor 9,16).

Z jakąż nie kłamaną pokorą, dobrze pamiętając o swym długu wobec Chrystusa, który go sobie „zdobył” (zob. Flp 3,12), pisze w Liście do Efezjan:

„Mnie, zgoła najmniejszemu ze wszystkich świętych, została dana ta łaska:
ogłosić poganom jako Dobrą Nowinę niezgłębione bogactwo Chrystusa i wydobyć na światło,
czym jest wykonanie tajemniczego planu,
ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy ...” (Ef 3,8n).

Równocześnie zaś pisze w swym totalnym zawierzeniu temuż Chrystusowi – swemu ukrzyżowanemu, a żywemu Panu i Bogu, nie wiedząc jak się odwdzięczyć za to, że Chrystus go osobiście umiłował i jedynie dlatego wydał się za niego na śmierć na krzyżu:

„Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża.
Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus.
Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego,
który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie ...” (Ga 2,19n; zob. Ef 5,2; itd.).

„Dla mnie żyć – to Chrystus!
A umrzeć – to zysk” (Flp 1,21).

„... Bo wiem, komu uwierzyłem, i pewien jestem,
że mocen jest ustrzec mój depozyt aż do owego dnia ...” (2 Tm 1,12).

Wracamy do rozważanego fragmentu z Listu do Efezjan (Ef 5,21-33). Przypomniawszy adresatom ofiarę miłości Chrystusa na krzyżu, przechodzi Paweł do ukazania realizmu owoców tejże ofiary Chrystusa. Pomaga sobie w tym fragmencie ponownie językiem wielokrotnie już użytej ‘analogii’. Uświadamia, że na krzyżu Chrystus w szczytowy sposób „umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo ...” (Ef 5,25n).
– W słowach tych przedstawia Apostoł Narodów owoce Chrystusowego „umiłowania Kościoła” i wydania się za niego na śmierć krzyżową. Jednocześnie zaś wskazuje na cel, który Synowi Bożemu Jezusowi Chrystusowi przyświecał w podjęciu odkupieńczej ofiary. Celem tym było to jedno: złożenie ceny dla uświęcenia Kościoła, który Chrystus tym samym nabył-zakupił sobie na krzyżu – i go poślubił jako swą Umiłowaną: Oblubienicę.

W tym miejscu zaczyna się merytoryczna relacja św. Pawła o wtedy widocznie już dobrze rozwiniętym życiu sakramentalnym pierwotnego Kościoła. Mało ważne, że określenie teologiczne ‘Sakrament’ nie było wtedy jeszcze znane ani stosowane. Merytorycznie, tj. równoważnie co do treści związanej z tym słowem, musiało szafarstwo skarbów odkupienia być wtedy już dobrze rozwinięte i stosowane jako sama przez się zrozumiała ‘nowość Ewangelii’ Chrystusowej.

Kościół czasów Apostolskich nie mógł dopiero ‘wymyśleć’ sakramentów świętych: przerastałoby to Jego kompetencje. Muszą one pochodzić z ustanowienia samego Jezusa Chrystusa. Na wypracowanie zaś określeń teologicznych, które Bożo-Ludzką rzeczywistość Sakramentów ujmą w ściśle określone sformułowania słowne, będzie miał Kościół wystarczająco dużo ‘czasu’ przez następne wieki swego istnienia.
– Ważne, że odnośne ‘znaki’ sakramentalne zostały przez Chrystusa ustanowione, że niosły one same przez się dary Odkupienia i że Chrystus omawiał te sprawy z Apostołami – jeśli nie wcześniej, to przez dni pomiędzy swym Zmartwychwstaniem a Wniebowstąpieniem (por. Dz 1,3).

Jesteśmy sobie też stale świadomi charyzmatu Ducha Świętego, jakim Bóg – w Chrystusie i Duchu Świętym – obdarzał w Starym Testamencie Proroków, a w rzeczywistości Nowego Testamentu – Apostołów.
– Mocą charyzmatu Apostolskiego, konstytutywnego w przyjęciu i przekazywaniu depozytu Prawdy objawienia, Objawienie Boże nadal dopiero przychodziło do Ludu Bożego przez Apostołów, ciesząc się zarazem gwarancją Prawdy Bożego objawienia (zob. do tego wyż.:  W nauczaniu ‘moralnym’ Kościoła). Z odrębnego powołania ze strony Jezusa Chrystusa, charyzmatem Apostolskim został obdarzony w zupełnie wyjątkowy sposób również Paweł: Apostoł Narodów.

Na mocy charyzmatu właśnie Apostolskiego w jego związku z Prawdą objawienia, zwielokrotnioną dzięki charyzmatowi skrypturystycznemu, towarzyszącemu Pawłowi ilekroć pod tchnieniem Ducha Świętego sięgał po pismo jako narzędzie do przekazywania pouczenia Prawdy objawienia, nawiązuje Paweł w omawianym przez nas fragmencie (Ef 5,21-33) do paru podstawowych sakramentów pierwotnego Kościoła. I tak:

(0,37 kB)  Egzegeci nie mają wątpliwości, iż słowa Pawłowe o Chrystusie, który „Kościół umiłował i wydał za niego samego siebie” – w tym celu, „... aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem Wodą, któremu towarzyszy Słowo” (Ef 5,26), są nawiązaniem do szafowanego przez ówczesnych sług Kościoła – zwykle wyświęconych m.in. w tym celu biskupów i kapłanów, sakramentu chrztu świętego.

(0,38 kB)  Aluzją do szafarstwa sakramentu bierzmowania są prawdopodobnie słowa: „W Nim także [w Chrystusie] ... zostaliście opatrzeni pieczęcią – obiecanym Duchem Świętym” (Ef 1,13)
oraz: „I nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia” (Ef 5,30).

(0,39 kB)  Do sakramentu Eucharystii nawiązuje św. Paweł bardzo wyraźnie m.in. w swym Liście do Koryntian (1 Kor 11,26n).

(0,39 kB)  W Pismach Apostolskich spotykamy aluzje do odprawianej Mszy świętej. Sprawowano ją od początku przede wszystkim w niedzielę. Ona właśnie stała się dla chrześcijan dniem najodpowiedniejszym, w którym świętowano zmartwychwstanie Jezusa – ‘pierwszego dnia po szabacie’ (J 20,1.19.26; Mk 16,2.9; Łk 24,1.1335.36). W tym dniu, który wkrótce poczęto nazywać „Dniem Pańskim” (Ap 1,10), sprawowano ofiarę Eucharystii: Mszę św., określaną zwykle jako obrzęd „Łamania Chleba” (Dz 2,42; 20,7; por. Łk 24,35).

(0,38 kB)  W Pismach Apostolskich spotykamy również wzmianki-aluzje, chociażby tylko pośrednie, do sakramentu Pojednania, czyli odpuszczania grzechów. Apostołowie nawoływali od początku do nawrócenia i skruchy serca za grzechy.
– W przypadku przyjmowania sakramentu chrztu świętego nie było potrzeby przystępowania do sakramentu pojednania, gdyż Chrzest gładził zarówno grzech pierworodny, jak i wszystkie dotychczasowe grzechy uczynkowe. Stąd np. słowa św. Piotra w dniu Zesłania Ducha Świętego: „Nawróćcie się ... i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego (Dz 2,38).
– Sakramentu bierzmowania często udzielano łącznie z przyjmowaniem chrztu świętego
.

Do pojednania z Bogiem, równoważnego z przystąpieniem do sakramentu pojednania-spowiedzi nawołuje bardzo wyraźnie i niemal dramatycznie, św. Paweł w Liście do Koryntian:

„Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego,
który przez nas udziela napomnień.
W imię Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem” (2 Kor 5,20).
[zauważ tutaj podstawy dla teologicznego określenia: kapłan działa przy szafowaniu Sakramentów ‘in persona Christi’ = w sakramentalnym uobecnieniu w tej chwili Osoby Jezusa Chrystusa. Oraz wyż.:   Chrystus uobecniony w osobie kapłana].


W tej sytuacji wracamy do omawianego tekstu Ef 5,21-33 (zob. wyż.:  Odcinek tekstu c-d: Ef 5,25-30). Cały czas mając na myśli małżonków (rzeczywistość ‘poziomu’), ze względu na których przedstawia z więzienia swe rozważania o małżeństwie w wizji ‘nowości Ewangelii’ w tym fragmencie swego Listu, ukazuje im ponownie rzeczywistość dla nich wzorczą: styl tej miłości, jaką Bóg obdarza człowieka, tzn. Kościół (rzeczywistość ‘pionu’). Przeżywane przez nich na co dzień przymierze małżeńskie (rzeczywistość ‘poziomu’) powinno być według ‘nowości Ewangelii’ stałym uwidocznieniem w warunkach ziemskich tego właśnie stylu Bożego sposobu miłowania człowieka – i oczywiście ich obojga jako męża i żony.

(6.9 kB)
Panienki te trenują całymi sobą własne przyszłe MACIERZYŃSTWO i rodzicielstwo! Jak to dobrze, gdy dziecko nie jest jedynakiem, lecz ma rodzeństwo, może wiele rodzeństwa! Życie w rodzinie staje się jedną wielką SZKOŁĄ bogatszego CZŁOWIECZEŃSTWA (FC 21). Nad całym tym procesem winna spoczywać pieczęć Bożych sugestii zawartych w Bożych przykazaniach.

Otóż Bóg okazał swą miłość do człowieka przez to, że Syn Boży Jezus Chrystus, który jest Głową Kościoła, „wydał siebie” na śmierć krzyżową dla odkupienia człowieka (Ef 5,25).
– Celem ofiary krzyżowej jest to jedno; „... aby go (Kościół – i każdego człowieka) uświęcić” (Ef 5,26).
Początkiem uświęcenia staje się przyjęcie chrztu świętego.
Do Chrztu świętego nawiązują słowa Pawłowe tego fragmentu:
... oczyściwszy [go: Kościół] obmyciem Wodą, któremu towarzyszy Słowo” (Ef 5,26).

Jan Paweł II zauważa w nawiązaniu do owego ‘obmycia wodą’, o jakim tu pisze Apostoł:

„Obmycie to, mocą pochodzącą z odkupieńczego ‘wydania siebie za Kościół’ ze strony Chrystusa sprawuje podstawowe oczyszczenie, poprzez które Jego Miłość do Kościoła nabiera w oczach autora Listu charakteru oblubieńczego.
– ... Ten, kto Chrzest przyjmuje, doznając w tym odkupieńczej Miłości Chrystusa, staje się równocześnie uczestnikiem Jego miłości oblubieńczej do Kościoła.
‘Obmycie wodą, któremu towarzyszy słowo’, w naszym tekście jest wyrazem miłości oblubieńczej w tym znaczeniu, że przygotowuje Oblubienicę (Kościół) Oblubieńcowi, że czyni Kościół Oblubienicą Chrystusa niejako ‘in actu primo’ [= w akcie pierwszym = ślub ważny, jeszcze nie dopełniony].
Niektórzy bibliści zwracają w tym miejscu uwagę na to, że owo ‘obmycie wodą’ w naszym tekście kojarzy się z rytualną kąpielą przed zaślubinami, co stanowiło ważny ryt religijny także u Greków. ...
– Wyrażenie: ‘stawić przed sobą’ zdaje się wskazywać na ten moment zaślubin, gdy panna młoda (oblubienica) zostaje przyprowadzona przed oblubieńca już przyodziana w strój weselny i przyozdobiona do ślubu. Nasz tekst uwydatnia, że to Chrystus-Oblubieniec sam stara się o przyozdobienie Oblubienicy-Kościoła, stara się o to, ażeby była ona piękna pięknością Łaski, piękna poprzez cały dar Zbawienia, który zostaje udzielony już w Sakramencie Chrztu ...” (MiN 354n).

Przyjęcie chrztu świętego staje się oczywiście dopiero pierwszym krokiem, pozwalającym wejść na drogę coraz doskonalszego utrwalania życia według Bożego upodobania, do jakiego św. Paweł chętnie nawiązuje (np. 2 Kor 5,9, Rz 12,1; itd.).
Paweł ma w tej chwili na myśli Kościół jako Mistyczną Oblubienicę Chrystusa, chociaż nie używa określenia ‘Oblubienica’ (zob. natomiast np. 2 Kor 11,2). Mówi natomiast wyraźnie o przyozdobieniu Kościoła w cnoty, które wywołają upodobanie Oblubieńca-z-Krzyża:
... aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany ...” (Ef 5,27).
Słowa te przypominają do złudzenia słowa tegoż Apostoła Narodów skierowane w tym wypadku do Koryntian:

„Jestem bowiem o was zazdrosny Boską zazdrością.
Poślubiłem was przecież jednemu Mężowi,
by was przedstawić Chrystusowi jako czystą Dziewicę ...” (2 Kor 11,2).

Wypada też jeszcze zwrócić uwagę za Janem Pawłem II na podkreślone przez Apostoła Narodów piękno ciała Kościoła-Oblubienicy. Papież mówi:

„Rzecz znamienna, iż owa chwalebna postać Kościoła zostaje w naszym tekście uwydatniona jako piękno ciała Oblubienicy. Oczywiście jest to metafora [przenośnia], niemniej bardzo wymowna, świadcząca o tym, jak głęboko w analogię miłości oblubieńczej wchodzi moment ciała.
Tak więc Kościół ‘chwalebny’ jest wolny od ‘skazy czy zmarszczki’.
– Skazę można rozumieć jako symptom brzydoty,
– Zmarszczkę jako symptom starzenia się, starości.
Metaforycznie jedno i drugie wyrażenie wskazuje na braki moralne, na grzech: można tu dodać, że w sensie Pawłowym ‘stary człowiek’ oznacza człowieka grzechu (Rz 6,6).
Chrystus więc swoją miłością odkupieńczą i oblubieńczą sprawia, że Kościół nie tylko staje się bez grzechu, ale także pozostaje ‘wiecznie młody’ (MiN 355).

Na koniec swych uwag w nawiązaniu do wyliczonych przez Pawła przymiotów, jakimi winna być przyozdobiona Oblubienica Chrystusa, dodaje jeszcze Ojciec święty Jan Paweł II jeszcze następujące spostrzeżenie:

„... Autor Listu bez trudności określa ów ‘chwalebny’ stan Kościoła jako ciała Oblubienicy, wolnego od cech brzydoty czy starzenia się ..., po prostu jako świętość i wolność od grzechu: ‘... aby był święty i nieskalany’.
Jest przeto jasne, o jaką piękność Oblubienicy chodzi, w jakim znaczeniu Kościół jest Ciałem Chrystusa, i w jakim znaczeniu owo ciało-Oblubienica przyjmuje dar Oblubieńca, który „umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie”.
Nie mniej znamienne jest, że całą tę rzeczywistość, z istoty swej duchową i nadprzyrodzoną, św. Paweł wyjaśnia na podobieństwo ciała oraz tej miłości, poprzez którą małżonkowie, mąż i żona, stają się ‘jednym ciałem’ (MiN 355n).

(4,4 kB)

c. Chrystus żywiący Kościół
swoim Ciałem i Krwią
(Ef 5,29)

Po przypomnieniu miłości Chrystusa do Kościoła, która w wydaniu siebie na krzyż przyniosła Kościołowi Oblubieńczy dar chrztu ku życiu odtąd w świętości i nieskalaności, odpowiedniej dla jego wiecznej młodości w Chrystusie, przechodzi Paweł w następnych dwóch zdaniach (Ef 5,28n) ponownie do wątku rzeczywistości małżeńskiej (‘poziom’). Niemniej jednocześnie ukazuje ciągle krzyżującą się z tą rzeczywistością ‘pioziomu’ – rzeczywistość ‘pionu’, tj. miłości, jaką Bóg obejmuje człowieka, uosobionego w Kościele-Oblubienicy.

I tak, Apostoł Narodów podejmuje temat podstawowych obowiązków męża w stosunku do żony:
Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało.
Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje”
(Ef 5,28).

Dla wzmocnienia tego samo przez się zrozumiałego stwierdzenia dodaje:
Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus – Kościół” (Ef 5,29).
– Słowa te zdają się przy powierzchownej lekturze zatrzymywać na zrozumiałej trosce o życie i zdrowie własnego ciała. Paweł pisze, że jak mąż dba o własne ciało, tak powinien być zatroskany – w imię miłości i jako zobowiązanie miłości – o zdrowie ciała swojej małżonki.
Okazuje się jednak, że myślenie Pawła nie jest płytkie, bo niebawem przechodzi do motywacji znacznie głębszej – powiedzieć by należało: sakramentalnej, jak niebawem zobaczymy.

W nawiązaniu do słów Pawłowych o ‘zatroskaniu ciałem’ zauważa Jan Paweł II, że wymienione cechy, jakimi winien się odznaczać mąż w stosunku do swojej żony:
Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała,
lecz każdy je żywi i pielęgnuje”
(Ef 5,29a),
wskazują nie tyle na oczekiwaną z jego stronę czułość małżeńską, lecz na troskę typu rodzicielskiego:

„Kiedy mowa o tym, że człowiek ‘żywi i pielęgnuje’ własne ciało – a przeto mąż ‘żywi i pielęgnuje’ ciało żony, tak jak własne – wyrażenia te zdają się wskazywać bardziej na troskę rodzicielską, na stosunek opiekuńczy, niż na czułość małżeńską” (MiN 358).

Dalsze słowa Apostoła Narodów świadczą jednak, że przechodzi on ponownie wyraziście w język analogii. Paweł ani na chwilę nie traci z widnokręgu rzeczywistości ‘pionu’, czyli odniesień Chrystusa jako Głowy – do Kościoła, swej Oblubienicy. Świadczy to o zdecydowanie sakramentalnej wizji całokształtu życia małżeńskiego w duchu ‘nowości Ewangelii’.

W tak pojmowanym i przeżywanym małżeństwie nie ma żadnego szczegółu, który by mógł nie być objęty rzeczywistością jednocześnie ‘poziomu’ i ‘pionu’. Tak dopiero tłumaczą się dalsze słowa św. Pawła:
... każdy je [ciało swoje] żywi i pielęgnuje,
jak i Chrystus – Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała”
(Ef 5,29n).
Punktem odniesienia jest – jak widać, wciąż styl miłowania samego Syna Bożego Jezusa Chrystusa.

Tym razem jednak słowa ponownego odwołania się do wzorcowych odniesień Chrystusa do swojego Ciała: Kościoła-Oblubienicy, są bardzo niedwuznacznym nawiązaniem do tajemnicy Eucharystii. Chrystus bowiem poprzez Eucharystię, a nie inaczej, ‘żywi i pielęgnuje’ swoją Oblubienicę – Kościół.
– Analogiczny styl odniesień do swojej małżonki powinien cechować wszystkie działania męża. Myśl Pawłową podejmuje Jan Paweł II, podając następujący komentarz do omawianych słów Apostoła Narodów (Ef 5,28nn):

„... Autor w tym miejscu znowu wyraźnie zwraca się od stosunku, jaki łączy małżonków, do tego, jaki łączy Chrystusa z Kościołem.
Wyrażenia, które mówią o pielęgnowaniu ciała, a przede wszystkim o jego żywieniu, karmieniu, nasuwają wielu biblistom myśl o Eucharystii, którą Chrystus w swej miłości oblubieńczej ‘żywi’ Kościół.
– Jeśli wyrażenia te w mniejszym stopniu wskazują na specyfikę miłości małżeńskiej, zwłaszcza tej, poprzez którą małżonkowie stają się ‘jednym ciałem’, to równocześnie pomagają one zrozumieć w sposób przynajmniej ogólny w tym kontekście godność ciała oraz moralny imperatyw troski o jego dobro, o dobro na miarę tej godności.
– Porównanie z Kościołem jako Ciałem Chrystusa, Ciałem Jego odkupieńczej i oblubieńczej zarazem miłości, musi pozostawić w świadomości adresatów Listu do Efezjan ... głęboki ślad poczucia ‘Sacrum’ [tego co Święte] ciała ludzkiego w ogóle, a w szczególności małżeństwa jako ‘miejsca’, w którym poczucie ‘sacrum’ ciała głęboko warunkuje całe odniesienie wzajemne osób, a zwłaszcza odniesienie mężczyzny do kobiety jako żony i matki wspólnych dzieci” (MiN 358).

Widzimy, że Apostoł Narodów ukazuje tym wszystkim, którzy stali się uczniami Chrystusa, nieustępliwie konsekwentną wizję małżeństwa. Zobowiązania moralne i teologiczne osób zawierających małżeństwo „w Panu” (1 Kor 7,39), są bardzo wysokie.
– Małżeństwo istotnie nie może nie być sakramentem Kościoła Chrystusowego, wymagającym od jego uczestników: męża i żony – żywotnej wiary i głęboko rozwiniętego życia wewnętrznego.
Dla męża – oczywiście na równi z jego żoną – wzorcem układania odniesień do swojej małżonki pozostaje wciąż styl miłowania, jaki obserwujemy w odniesieniach Chrystusa do swego Kościoła-Oblubienicy. Chodzi oczywiście o Kościół w tym znaczeniu, że w nim mieści się każdy poszczególny człowiek: mężczyzna i kobieta, zgodnie z dopowiedzeniem Pawłowem z Listu do Efezjan: „bo jesteśmy członkami Jego Ciała” (Ef 5,30).

Jeśli Małżeństwo ma być przeżywane sakramentalnie, nie ma w nim miejsca na egoizm i rozkazywanie. Mąż-Głowa otrzymuje jako Boże przykazanie polecenie „żywienia” małżonki – na kształt Chrystusa-Głowy, który Ciało swoje Mistyczne: Kościół-Oblubienicę, żywi sobą: swoim ciałem i swoją krwią.

Miłość prawdziwa jest ciągłym wydawaniem siebie samego na ofiarę. Właściwy jej dynamizm jest wciąż od-środkowy: ode-mnie-‘do’ tego drugiego (zob. wyż. grafikę:  Miłość prawdziwa [dynamizm od-środkowy] a anty-miłość [dynamizm do-środkowy]). Nie do pogodzenia z miłością sakramentalną w małżeństwie byłoby przechodzenie na styl ‘rozkazywania’ temu drugiemu. Miarodajne jest zawsze to jedno:
Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół
i wydał za niego samego siebie
...” (Ef 5,25).

(7,9 kB)

6. Dwoje-jedno-ciało:
Chrystus-Kościół   –   a mąż-żona

(4,4 kB)

a. „Tajemnica Wielka
w odniesieniu do Chrystusa i Kościoła”
(Ef 5,32)

Stajemy przed słowami, w jakich św. Paweł kończy zarys przedstawionej z natchnienia Ducha Świętego, przełomowej wizji małżeństwa w jej ‘nowości Ewangelicznej’: małżeństwa jako sakramentu, chociaż tego określenia nie zna. Widzimy przede wszystkim, że małżeństwo jest sakramentem przede wszystkim dlatego, że tym Pierwszym, który tu jest Oblubieńcem-Małżonkiem, jest Syn Boży, Jezus Chrystus: On – Oblubieniec Kościoła-Oblubienicy. Dopiero wtórnie staje się ludzkie małżeństwo ‘dwoje-jednym-ciałem’ – jako ludzkie odzwierciedlenie tej miłości, którą Bóg – w Chrystusie, obejmuje odkupieńczo i oblubieńczo człowieka: mężczyznę i kobietę. Stwierdzenie to jest niezwykle nośne. Małżeństwo zawierane w Kościele winno być z Bożego ustanowienia ‘uwidzialnieniem’ w warunkach doczesności – tej miłości, jaką Bóg żywi względem Ludu swego Wybrania: Kościoła – a w nim każdego odkupionego.

(5.3 kB)
Ależ Panience Karolinie urosły długie włosy! Panienki zgadzają się doskonale między sobą - i bez siebie żyć nie mogą. – Z myśli Jana Pawła II: „UCZĄC człowieczeństwa swoje dziecko, sami też poznają je na nowo i uczą się go na nowo. Tu objawia się organiczna struktura rodziny, objawia się również podstawowe znaczenie czwartego Przykazania” (LR 16).

Chwilą nieodwracalnego poślubienia Kościoła przez Chrystusa-Głowę staje się darowanie swego życia na krzyżu. Tutaj Syn Boży dopełnia dzieła Odkupienia swego Ciała-Kościoła. Jednocześnie zaś na Krzyżu poślubia swój Kościół, stając się w swym darowaniu mu siebie Mistycznym ‘dwoje-jedno-ciało”.

Z woli i ustanowienia Bożego, oblubieńcze zjednoczenie Chrystusa z Kościołem-Oblubienicą staje się przez analogię wzorcze dla tego zjednoczenia, jakim w małżeństwie stają się mąż i żona. Z kolei zaś zjednoczenie małżonków staje się realnym symbolem-znakiem dla tych dwojga oraz Kościoła – tej miłości, jaką Bóg obejmuje człowieka (zob. FC 80). Znak ten staje się odtąd mocą swego zaistnienia stałym nośnikiem łask, jakie Chrystus związał z małżeństwem wyniesionym przez Niego do wyżyn dokonanego odkupienia.

Oto słowa Pawłowe, przedstawiające zwieńczenie jego przemodleń z więzienia na temat małżeństwa, a jednocześnie Kościoła w zaofiarowanym mu przez Chrystusa zjednoczeniu z sobą:

d. „... nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała,
(58 b)lecz każdy je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus – Kościół (w.29),
(58 b)bo jesteśmy członkami Jego Ciała (w.30).
e. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem (w.31).
f. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła” (w.32; Ef 5.29-32).
(58 b)(całość tego tekstu zob. wyż.:  ‘Tajemnica Wielka’ Kościoła i Małżeństwa).

Znamienne, że św. Paweł uznał pod tchnieniem Ducha Świętego za konieczne odwołać się dla podsumowania przedstawionego pouczenia o małżeństwie i o Kościele – do biblijnego opisu stworzenia pierwszego małżeństwa.
Do tych samych słów odwołał się w swej dyskusji z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie na temat małżeństwa również Jezus Chrystus (omówienie zob. wyż.: Cudzołóstwo i rozwód w wypowiedziach Jezusa). Słowa te wyrażają wciąż aktualne, fundamentalne stwierdzenia w Bożej wizji stworzenia i małżeństwa.

Jednakże tym bardziej znamienne jest to, co w swych rozważaniach nad omawianym przez nas fragmentem Ef 5,21-33 zauważa Jan Paweł II, i na co my także zwróciliśmy już wyżej uwagę. Mianowicie Apostoł Narodów przytacza tekst z księgi Rodzaju nie tyle ze względu nawet na samych małżonków, ile w pierwszym rzędzie ze względu na tajemnicę odniesień Chrystusa do Kościoła. Określa ją jako „Wielką tajemnicę w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła”. Oto słowa Papieskie:

„Z bezpośredniego kontekstu można wnosić, że cytat z księgi Rodzaju [Rdz 2,24] jest w tym miejscu potrzebny nie tyle ze względu na przypomnienie tej jedności małżonków, która została określona ‘od początku’ w dziele stworzenia, ile ze względu na ukazanie tajemnicy Chrystusa i Kościoła, ukazanie jedności Chrystusa z Kościołem, z którego autor Listu wyprowadza prawdę o jedności małżonków. Jest to ogromnie ważny punkt całego tekstu, niejako jego zwornik. ...
– Przytaczając słowa z księgi Rodzaju [Rdz 2,24], autor wskazuje na to, że podstaw owej analogii należy szukać na linii łączącej w zbawczym planie Boga małżeństwo jako najpierwotniejsze objawienie (i ‘uwidocznienie’) tego planu w świecie stworzonym z tym objawieniem i ‘uwidocznieniem’ ostatecznym, w którym ‘Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie’, nadając swej odkupieńczej miłości charakter i sens oblubieńczy” (MiN 359).

Bezpośrednio po przytoczeniu słów z Genesis: „... i będą dwoje jednym ciałem [Rdz 2,24](Ef 5,31) kieruje Apostoł Narodów wzrok adresatów Listu ponownie na to, co się rozgrywa w ‘pionie’: na miłość Boga do Człowieka, przybliżoną i uwidzialnioną w miłości Chrystusa do Kościoła, który sobie Chrystus wybrał i przyozdobił na swą Oblubienicę:

„... Tajemnica to wielka,
[to mystérion toúto méga estín]
a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła”
[egó de légo eis Christón kai eis ten ekklesían]
(Ef 5,32)

Św. Paweł określa przedstawianą tu rzeczywistość jako „Wielką tajemnicę” [gr.: to mystérion toúto méga estín] (Ef 5,32). Jest to jedyne w swoim rodzaju takie wyrażenie. Dosłownie można by ten zwrot przetłumaczyć:
Tajemnica ta – jest ona wielka. A ja stwierdzam: dotyczy ona Chrystusa oraz Kościoła”.
Określenie ‘tajemnica-mystérion’ oznacza rzeczywistość duchową zakrytą pod osłoną jakiejś zewnętrznej postaci, bądź jakiejś przypowieści, która zatem jest zapieczętowana lub ukryta, aż nadejdzie jej wyjaśnienie.

(4,4 kB)

b. Boży zamysł:
wyniesienia człowieka do łaski

Nie ulega wątpliwości, że Paweł nawiązuje do przedwiecznego zamysłu Boga w stosunku do rodziny człowieczej. Zamysł ten poprzedzał stworzenia świata. Jego wprowadzanie w czyn zaczął Bóg wraz ze stworzeniem człowieka.
Do pełnego ujawnienia go doprowadził Bóg ten zamysł w swym Umiłowanym Synu w chwili Jego Wcielenia. Zgodnie z tym zamysłem, człowiek został w samym akcie stworzenia powołany do bytu zaraz też w stanie łaski uświęcającej, czyli jako zjednoczony z Bogiem: w tajemnicy dwoje-jednym-ciałem.

Swoistym ‘przeniesieniem’ w świat widzialny tego Bożo-ludzkiego zjednoczenia, które z istoty swej jest niewidzialne – stało się z Bożego ustanowienia małżeńskie „dwoje-jednym-ciałem’. Komunia małżeńska stała się uprzywilejowanym ‘miejscem’, w którym ujawniała się tajemnica samego w ogóle pra-sakramentu stworzenia: dróg Bożych krzyżujących się z drogami ludzkimi.
„Od początku” też towarzyszyło małżeństwu Boże błogosławieństwo płodności (Rdz 1,28). Pojawianie się nowych ludzkich osób winno stać się z Bożego ustanowienia owocem całkowitego darowania sobie swoich osób w małżeńskim „dwoje-jednym-ciałem”.

Świadectwem biblijnym, że ci dwoje pierwsi ludzie-małżonkowie zostali wyniesieni w samym akcie stworzenia do stanu łaski uświęcającej [do: Jedno-z-Bogiem] – i to ze względu na Chrystusa, chociaż On stanie się Bogiem-Człowiekiem dopiero „... gdy nadejdzie pełnia czasu” (por. Ga 4,4), są m.in. początkowe słowa Listu do Efezjan:

„... W Nim bowiem [w Chrystusie, Panu naszym] wybrał nas przed założeniem świata,
abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego Obliczem.
Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa,
według postanowienia swej Woli [= Boży zamysł],
ku chwale majestatu swej Łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym [w Jezusie Chrystusie].
W Nim mamy odkupienie przez Jego krew – odpuszczenie występków,
według bogactwa Jego Łaski ...” (Ef 1,4-7).

Na swój sposób świadczy o wewnętrznym ładzie serca i pokojowym przeżywaniu ‘oblubieńczego sensu ciała’ zdumiewające stwierdzenie autora biblijnego księgi Rodzaju:

„Oboje, mianowicie człowiek i jego małżonka, byli nadzy.
A jednak nie potrzebowali wstydzić się przed sobą nawzajem” (Rdz 2,25).

Przeżywane przez nich małżeństwo, łącznie ze stawaniem się „dwoje-jednym-ciałem” (Rdz 2,24), czyli rzeczywistości dokonującej się w ‘poziomie’ ich przymierza małżeńskiego, było zarówna dla nich obojga, jak i całego stworzonego świata przeniesieniem-w-widzialność świata tajemnicy niewidzialności tego, co się rozgrywało w ‘pionie’:
Boga który w małżeństwie, wyłonionym jako szczególny wyraz sakramentu stworzenia, jednoczył się z nimi, zapraszając ich do stałego przeżywania innego, tym bardziej realnego ‘dwoje-jednym-ciałem’: najściślejszego przymierza siebie, Boga miłości – z nimi: mężczyzną i kobietą.

Do tej Bożo-ludzkiej rzeczywistości, która stała się udziałem również pierwszego człowieka – i to „od początku” mocą przyszłego odkupienia w Chrystusie, nawiązują dalsze słowa św. Pawła początku Jego Listu do Efezjan:

„Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym
na wyżynach niebieskich [= świat niewidzialny Bożego otoczenia; miejsce przygotowane również dla zbawionych]
w Chrystusie” (Ef 1,3).

Św. Paweł stwierdza konsekwentnie, że „wszelkie błogosławieństwo duchowe” (Ef 1,3) staje się udziałem ludzi jako owoc ich „wyboru” na „przybranych synów”, jakiego Bóg „z miłości” (Ef 1,4) dokonał już „przed założeniem świata”.
Bóg Ojciec spoglądał na człowieka od zawsze w Chrystusie, swoim Jednorodzonym Synu. W Nim zaofiarował upadłemu człowiekowi „odkupienie przez Jego Krew – odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski” (Ef 1,7).

W ten sposób Ojciec Niebieski ‘widzi’ człowieka wciąż jako swego umiłowanego Syna, stanowiącego „dwoje-jednym-ciałem” z rodziną człowieczą. Dzięki dokonanemu odkupieniu rodzina człowiecza stanie się Kościołem, Mistycznym Ciałem i Oblubienicą Chrystusa.
To właśnie jest ową „Wielką Tajemnicą” – oczywiście „odnośnie do Chrystusa i do Kościoła” (Ef 5,32).

O tej właśnie ‘tajemnicy’ ma nieustannie świadczyć – i przenosić jej ‘nie-widzialność-w-widzialność’ świata to, co przez małżeńską komunię życia i miłości przeżywają mąż i żon w swoim małżeństwie. Wraz z dokonanym odkupieniem zostaje małżeństwo wyniesione do poziomu sakramentalnej ‘nowości Ewangelii’. Ponieważ zaś w tajemnicy „dwoje-jednym-ciałem” Chrystusa z Kościołem jako Jego Mistyczną Oblubienicą – nie od Kościoła-Oblubienicy wychodzi inicjatywa zjednoczenia, lecz przeciwnie: Kościół doznaje miłości odkupieńczej i oblubieńczej od swojej Głowy-Chrystusa, nic dziwnego, że i otrzymywanym przez Kościół darem nie jest sam tylko fakt odkupienia, lecz przede wszystkim jest nim Osoba Jego Oblubieńca – Jezusa Chrystusa:

(14 kB)
Biblijny obraz używany nierzadko i przez samego Syna Bożego, DOBREGO PASTERZA swojej owczarni. Tę właśnie owczarnię – Kościół przez Siebie założony, polecił wypasać Piotrowi – po jego wyznaniu wiary w Jego bóstwo oraz zapewnieniu, że: Panie Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham.

„Przez Chrystusa zostaje objawiona tajemnica Bożej Miłości [od momentu Wcielenia].
Przez Niego również i w Nim, zostaje ona dopełniona:
W Nim mamy Odkupienie przez Jego Krew – odpuszczenie występków’ [Ef 1,7].
A jednocześnie ludzie, którzy przyjmują przez wiarę ofiarowany im w Chrystusie dar, stają się w rzeczywistości uczestnikami odwiecznej tajemnicy, chociaż ta działa w nich pod osłoną wiary.
– To właśnie nadprzyrodzone obdarowanie owocami dokonanego przez Chrystusa Odkupienia nabiera wedle Ef 5,21-33 charakteru oblubieńczego oddania samego Chrystusa Kościołowi na podobieństwo tego oblubieńczego stosunku, jaki zachodzi pomiędzy mężem a żoną.
– A więc nie same tylko owoce odkupienia są darem.
Darem jest przede wszystkim sam Chrystus:
On sam daje siebie Kościołowi jako swej Oblubienicy” (MiN 365n).

(4,4 kB)

c. Analogia miłości odkupieńczej
a oblubieńczej

Gdy weźmiemy pod uwagę Prawdę objawienia jednocześnie Starego i Nowego Testamentu musimy stwierdzić, że Apostoł Narodów przedstawia Chrystusa jako Oblubieńca Kościoła swej Mistycznej Oblubienicy [‘pion’] w Jego nieustannym krzyżowaniu się z jednością, jaka zachodzi u małżonków: męża i żony [‘poziom’].
Paweł przedstawia tę jedność jako rzeczywistość co prawda nową, a jednocześnie organicznie wyrastającą z dokładnie takiego samego obrazu odniesień między Bogiem a człowiekiem, jaki znamy z objawienia już też Starego Testamentu.

W poprzednich rozważaniach przytaczaliśmy obszerny przekrój historyczny dziejów Izraela jako Ludu Bożego Starego Testamentu [swoistego odpowiednika nowotestamentalnego ‘Kościoła-Oblubienicy’]. Widzieliśmy wciąż pogłębiający się ten sam wątek objawienia, według którego „Małżonkiem” Izraela jest sam Bóg, tzn. Jahwéh (zob. np. Iz 54,5), podczas gdy Jego „Oblubienicą-Żoną”  jest Izrael, określany chętnie jako „Córa Syjonu, Córa Jeruzalem” (zob. wyż. Część VI: r. 5 (małżeństwo jako pra-Sakrament stworzenia), r. 6 (Boża więź z Ludem Wybrania w Pentateuchu Mojżesza), r. 7 (Boża Oblubieńczość wg Ksiąg Prorockich).

O tym, jak bardzo analogię między ‘dwoje-jednym-ciałem’ Jahwéh z Izraelem – a zjednoczeniem małżeńskim: mąż-żona, ‘przeżywa’ sam Bóg, świadczy zwłaszcza u Proroków [tak ‘wcześniejszych’ jak późniejszych] często występująca Boża skarga na brak wzajemności ze strony ‘Izraela-Oblubienicy’. Co więcej, Izrael nieustannie „zdradza” swoje ‘dwoje-jednym-ciałem ze swym Małżonkiem-Jahwéh, gdyż chronicznie rozgląda się za „cudzymi bogami”. Tym samym dopuszcza się „cudzołóstwa” z obcymi bogami – na oczach Jahwéh: grzechu przeciw pierwszemu Przykazaniu.

Określenia te wprost nawiązują do rzeczywistości ‘ciała’. Ono czyni widzialnym to, co się dzieje na płaszczyźnie ‘serca’: sumienia. Cudzołóstwo to występek przeciw nieodwołalnie wyrażonemu i uroczyście ślubowanemu „dwoje-jednym-ciałem”.
– Nic dziwnego, że wszelkie grzechy apostazji i niewierności w konsekwentnym wcielaniu w życie uroczyście przyjętego przymierza pod Synajem (Dziesięciorga Bożych Przykazań) staje się zadawaniem głębokiej rany ślubowanemu dwoje-jednym-ciałem Izraela w jego odniesieniach do Jahwéh, czyli aktem „cudzołóstwa” popełnianego z innymi bogami (por. MiN 366nn).

Początkowe słowa Listu św. Pawła do Efezjan pozwalają na uchwycenie charakterystycznej, subtelnej różnicy pomiędzy wyrazami Bożej Miłości do rodziny ludzkiej w Starym – a Nowym Testamencie. Chodzi o tajemnicę „dwoje-jednym-ciałem”  Boga z Izraelem przed Chrystusem – a w rzeczywistości nowotestamentalnej.

Punktem wyjścia staje się wciąż uwydatniany zamysł Boga Ojca w stosunku do rodziny człowieczej. Wypada przytoczyć odnośne słowa jeszcze raz:

„Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym ... w Chrystusie.
W Nim wybrał nas przed założeniem świata,
abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego Obliczem ...” (Ef 1,3n).

Słowa te ukazują miłość ze strony Boga przede wszystkim jako miłość Boga Ojca. Zmierza ona ku wybraniu do świętości i przybraniu rodziny człowieczej za synów – w Synu Bożym Jezusie Chrystusie (Ef 1,5).
– Konsekwentnie więc, w pierwotnym etapie Bożych dziejów z rodziną człowieczą zjednoczenie Boga z człowiekiem byłoby nie tyle ‘małżeńskie’, ile raczej ‘ojcowskie’. Owa Ojcowska Miłość Boga w stosunku do Izraela jest często podkreślona u proroków (zob. zwł. Oz 11,1-4; Iz 63,8n.15; 64,7; Ml 1,6; zob. do tego: MiN 369).

Swoistym punktem zwrotnym w rozumieniu tego aspektu Prawdy objawienia staje się ten etap dziejów Izraela, gdy Duch Święty uświadamia Ludowi Bożemu, iż Jahweh uznawany i czczony dotąd jako Stworzyciel – staje się zarazem Odkupicielem. Co prawda rodzina człowiecza otrzymywała od samego początku swego zaistnienia, w szczególności zaś począwszy od upadku pra-rodziców w raju, aż nadto wyraziście się rysujące Boże sygnały, że Bóg-Stworzyciel jest jednocześnie Bogiem-Odkupicielem. I że w samym odkupieniu Ludu swego staje się On Jego Oblubieńcem.
– Zapewne jednak niewielu Mężów Bożych odważyłoby się wyprowadzić taki wniosek na podstawia samego przeżywania ciągłego ‘chodzenia-Boga-ze-swym-Ludem’.

Jahwéh przygotowywał sobie jednak systematycznie swych wysłańców: proroków, przez których Boże Objawienie ‘przychodziło’ do Ludu Bożego i narastało stopniowo w sensie konstytutywnym. Szczególnym wglądem w tajemnicę Bożej oblubieńczości-w-miłości do człowieka obdarzony został Deutero- oraz Trito-Izajasz. Odnośne teksty prorockie dostatecznie wyżej już omówiono (zob. dokładniej:  Zwierzenia Miłości Jahwéh u Deutero- i Trito-Izajasza).

Wymowne są zwłaszcza Boże zwierzenie o swej miłości w fragmencie z Iz 54. Podkreślają one jednoznacznie przymiot Boga jako Stworzyciela. Równocześnie jednak podkreślają niemniej realnie Jego przymiot jako Odkupiciela, który przez fakt odkupienie Izraela – jednocześnie go poślubił:

„... Raczej zapomnisz o wstydzie twej młodości.
I nie wspomnisz już hańby twego wdowieństwa
[poczucie grzechu: Bóg za stałe zdrady-cudzołóstwo z innymi bogami porzucił Izraela].
Bo Małżonkiem ci jest twój Stworzyciel, któremu na Imię: Jahwéh Zastępów:
Odkupicielem twoim – Święty Izraela, nazywają Go Bogiem całej ziemi.
Zaiste, jak niewiastę porzuconą .... wezwał cię Jahwéh ...” (Iz 54,4nn).

Zauważamy, że już Stary Testament w miarę przyspieszającego się zbliżania „pełni czasu” przedstawia Bożą Miłość w jej przymiocie oblubieńczości.
– Mimo to przymiot ten został w pełni podjęty dopiero wraz z przyjściem Syna Bożego na świat. Analizowaliśmy poprzednio szereg wypowiedzi z Ewangelii na ten temat. Szczególnie jednoznaczne są tu wypowiedzi tak Jana Chrzciciela, jak i samego Jezusa, który siebie wprost określa jako Oblubieńca (zob. dokładniej:  Jezus objawiający siebie domyślnie jako Oblubieńca – oraz następne paragrafy).

Natomiast św. Paweł przedstawia teologiczną syntezę tychże wypowiedzi. Ze starotestamentalnego Jahwéh jako Stworzyciela i Odkupiciela jednocześnie – przymiot oblubieńczości przechodzi odtąd i jest orzekany o Synu Bożym, Jezusie Chrystusie. Rozumiemy tę sytuację: Bóg nie uznał za konieczne objawić wyraźnie wcześniej tajemnicy swojego wewnętrznego życia jako Boga, który jest Trójcą Osób w jednej jedynej Bożej Naturze. W Jezusie Chrystusie Bóg zaczął mówić do człowieka, sam osobiście będąc i Bogiem – i Człowiekiem.

Dopiero teraz staje się niejako samoistnie zrozumiałe, że Jemu to Ojciec Niebieski wyprawia ucztę mistycznych zaślubin (zob. Mt 22,1-14). On też, Jezus Chrystus, Jednorodzony Syn Ojca Przedwiecznego, ale jednocześnie rzeczywisty Syn Maryi, swej Niepokalanej Matki, jest owym Barankiem – zabitym, a przecież żywym. On to poślubia swą Oblubienicę, tj. odkupionych, zgromadzonych w swoim Kościele.

Słowo-Boże-Pisane używa raz po raz języka analogii. A przecież język ten jest nietrudno zrozumiały dla tych, którzy na Słowo Boże się otwierają:

„Weselmy się i radujmy i dajmy Mu chwałę [Bogu Ojcu],
bo nadeszły Gody Baranka, a Jego Małżonka [Kościół już zbawiony] się przystroiła ...
Błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę godów Baranka ...” (Ap 19,7.9).

W słowach tych brzmi radośnie nuta uczty ślubnej. Jej cena jest jednak duża: wartości nieskończonej.
– Nie można nie zauważyć, jak mocno wciąż podkreślane jest dzieło odkupienia, jakiego dokonał Jezus Chrystusa przez swą mękę krzyżową i swoją Krew. Krzyż Syna Człowieczego staje się nieodwracalnie głośno mówiącym świadectwem zarówno w słowach i czynach samego Jezusa, jak i w Pismach Apostolskich – Jego „wydania” siebie jako miłości-daru za Kościół, tj. każdego z osobna człowieka. W tym wydaniu siebie na śmierć wyraża się miłość oblubieńcza Chrystusa do swego Kościoła. Chrystus poślubia go za cenę swej „Krwi i Wody”, które wytrysnęły z Jego na krzyżu przebitego boku (zob. J 19,34).

Wprowadzenie w czyn tego aspektu miłości – jako daru oblubieńczości, jest podkreślone w całym Nowym Testamencie bardzo wyraziście:
W Nim [w Chrystusie] mamy Odkupienie przez Jego krew – odpuszczenie występków ...” (Ef 1,7).
Jednocześnie zaś Chrystus jednoczy się w tym swoim „wydaniu-swego-życia” ze swym Kościołem tak ścisłą, nierozerwalnie wierną więzią, że staje się ona na Boży sposób zrozumianą analogią tego zjednoczenia, jakie przeżywają jedyne mąż z żoną, gdy jednoczą się w swym małżeństwie.


Zgodnie z wątkiem rozważaniowym Jana Pawła II, pojawia się w tej chwili pytanie dotyczące samej w sobie użytej przez Pawła analogii ‘małżeństwa’. Jest zrozumiałe, że analogia ta ‘działa’ w obydwu kierunkach.
– Dzięki małżeńskiemu ‘dwoje-jednym-ciałem’ [‘poziom’] łatwiej zrozumieć ukazaną przez Pawła tajemnicę [‘pion’]. Chrystus jest oczywiście Bogiem-Człowiekiem w swej Bożej Osobie.

(26 kB)
Ślicznie wyglądająca wiewiórka w charakterystycznym naświetleniu.

Tym samym przyjmujemy z góry fakt, iż zachodząca w Jego przypadku tajemnica – z góry przerasta wszelkie ludzkie rozumienie odkupieńczo-oblubieńczej miłości, jaką On wyraził w całkowitości i nieodwracalności darowaniu siebie na krzyżu, w którym na swój Boży sposób poślubił Kościół, swą Oblubienicę i z nim się zjednoczył w „dwoje-jednym-ciałem” (zob. MiN 371n).

Św. Paweł używa w rozważanym fragmencie Listu do Efezjan do wyrażenia Bożej Miłości w stosunku do Kościoła języka analogii miłości ‘oblubieńczej’.
Dzieje się to w przeciwieństwie do analogii miłości ‘miłosierno-litościwej’, która objawia się w przebaczaniu i litowaniu się Boga nad nędzą fizyczną i moralną człowieka,
a z kolei w przeciwieństwie do samej w sobie miłości jedynie ‘ojcowskiej’.

Ta analogia: oblubieńczości, z istoty swej zdolna jest wyrazić treści znacznie głębsze (zob. MiN 372n). Boża Miłość Oblubieńcza uwydatnia przede wszystkim fakt, że Bóg darowuje siebie człowiekowi wybranemu w Chrystusie w sposób nieodwracalny i radykalnie.
– Rzecz jasna, człowiek pozostaje tylko stworzeniem. Stąd też z natury swej nie jest on w stanie przyjąć ‘całkowitości’ Bożej Natury tego Boga, który ofiarowuje mu siebie w swej więzi miłości.
– Toteż Jan Paweł II precyzuje:

„... Natomiast ów dar Boga z siebie samego dla człowieka, o jakim mówi analogia miłości oblubieńczej, może mieć tylko miarę ‘uczestnictwa Bożej natury’ [2 P 1,4]... –
Niemniej, wedle tej miary, ów dar uczyniony człowiekowi ze strony Boga w Chrystusie jest darem ‘całkowitym’, czyli ‘radykalnym’, jak na to wskazuje właśnie analogia miłości oblubieńczej: jest poniekąd ‘wszystkim’, co Bóg ‘mógł’ dać z siebie człowiekowi, biorąc pod uwagę skończone możliwości człowieka – stworzenia.
– W ten sposób analogia miłości oblubieńczej wskazuje na ‘radykalny’ charakter łaski: całego porządku łaski stworzonej” (MiN 373).

Za Janem Pawłem II trzeba by dopowiedzieć, że dzięki użytej przez Apostoła analogii miłości ‘oblubieńczej’ – z kolei małżonkowie zaczynają rozumieć, co to w ogóle znaczy: miłować. Miłość ujawnia swą naturę jako rzeczywistość ‘śmiertelnie poważną’.

Dopiero od Boga w Jego oblubieńczej miłości – czy to w stosunku do Izraela w Starym Testamencie, czy względem Kościoła w Nowym Testamencie, uczymy się rozumieć, czym jest małżeństwo i jak należy pojmować obopólny dar swojej osoby – dla osoby współmałżonka. Dopiero też głębsze rozumienie miłości Chrystusa jako Oblubieńca-z-Krzyża rzuca właściwe światło na wyżej już rozważane słowo-Przykazanie dla każdego Męża, i oczywiście na odwrót – dla każdej Żony w stosunku do swego męża:
Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie ...” (Ef 5,25).

(7,7 kB)

RE-lektura: część VI, rozdz. 9e.
Stadniki, 14.V.2015.
Tarnów, 5.VI.2022.


(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



b. Kościół otrzymujący życie w swym poddaniu Chrystusowi-Głowie
c. Chrystus-Głowa-Eucharystia: jedyne życie Kościoła-Oblubienicy

5. Dar Głowy dla Ciała: Chrystus-Kościół – mąż-żona
a. „Każdy żywi swoje ciało ...” (Ef 5,29)
b. Kościół obmyty przez Chrystusa żeby był święty-nieskalany (Ef 5,27)
Tekst. Dar obmycia Kościoła aby był święty
Kościół żyjący sakramentami od początku
c. Chrystus żywiący Kościół swym Ciałem i Krwią (Ef 5,29)

6. Dwoje-jedno-ciało: Chrystus-Kościół – a mąż-żona
a. „Tajemnica Wielka w odniesieniu do Chrystusa i Kościoła” (Ef 5,32)
Tabela-tekst. „Tajemnica to wielka ...”
b. Boży zamysł: wyniesienia człowieka do łaski
c. Analogia miłości odkupieńczej a oblubieńczej


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Kard. Josef Ratzinger okadza trumnę. Pismo święte się zamknęło
Ryc.2. Trumna z Jego ciałem zostaje zaniesiona do grot watykańskich
Ryc.3. Karol w objęciach Christine i Gaby: trening macierzyństwa
Ryc.4. Gabina z Karoliną
Ryc.5. Stado owiec – obraz wielu przypowieści Chrystusa
Ryc.6. Wiewiórka w całej swej krasie