(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura


(7,7 kB)

b. Wyłaniająca się potrzeba
norm małżeńskich
i teologii małżeństwa

Kościół pierwszych wieków, który przyjmował niemal ‘za swoje’ prawo małżeńskie przede wszystkim w jego wydoskonalonym wydaniu rzymskim, zrazu nie podejmował szczególnych starań, by ze swą jurysdykcją wkroczyć w normy prawne prawa małżeńskiego tradycyjnego. Magisterium Kościoła początkowo nie widziało również potrzeby wypracowania własnej, publicznej formy jego zawierania. Tradycyjne prawo małżeńskie zwyczajowe uznawano w Kościele za w pełni wystarczające dla zabezpieczenia ważności i godziwości zawieranego małżeństwa. Chodziło przecież o instytucję istniejącą od pojawienia się człowieka na ziemi.

Zasadniczym, poważnym wyjątkiem w stosunku do prawa małżeńskiego rzymskiego stało się w Kościele od samego początku uznawanie ważności małżeństwa zawieranego przez niewolników, oraz małżeństwa w przypadku, gdyby jedna ze stron była niewolnikiem, a druga osobą wolną. Tutaj zatem widzimy wyraźną rozbieżność między prawem rzymskim – a ‘zmysłem wiary’, jakim od początku kierował się Kościół zbudowany na fundamencie Apostołów. W takim podejściu do godności ludzkiej osoby wyraża się zdecydowana Nowość Ewangelii (por. MuD 11.13.20.24). Kościół nigdy nie miał wątpliwości co do wyprowadzenia wniosku z przekonania wiary, że w oczach Bożych każda ludzka osoba jest absolutnie równa, zatem niezależnie od statusu cywilnego czy to niewolnika, czy osoby wolnego, czy też wyzwoleńca.

Prawo rzymskie stanowiło bowiem, że małżeństwo zawarte między niewolnikiem a osobą wolną było nieważne. Natomiast małżeństwa, jakie zawierali pomiędzy sobą niewolnicy nie były co prawda uważane za małżeństwo w ścisłym znaczeniu, ale były przez prawo rzymskie tolerowane. Kościół zaś uznawał małżeństwo zawarte między człowiekiem wolnym a niewolnikiem za ważne. Działo się to najwyżej za zgodą biskupa – zapewne dla potwierdzenia powagi zawartego przymierza małżeńskiego oraz w jego obronie (art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 9).

Dekret Juliusza II

Potwierdzeniem stanowiska Kościoła w sprawie małżeństwa niewolników jest dekret pap. Juliusza II z połowy 4 wieku (rok 352 ?). Ojciec święty podkreśla w swym dokumencie:

„Omnibus nobis unus est Pater in coelis et unusquisque dives, pauper, servus, et liber, aequaliter pro se, pro animabus eorum rationem reddituri sumus.
Quapropter omnes cuiuscumque conditionis sint, unam legem (quantum pertinet ad Deum) habere non dubitamus.

Si autem omnes unam legem habent, ergo sicut ingenuus dimitti non potest, sic nec servus semel coniugio copulatus ulterius dimitti poterit ...”
„Wszyscy mamy tego samego Ojca w niebie i każdy czy to bogaty, czy biedny, niewolnik czy wolny – będziemy jednakowo zdawali sprawę za siebie, za ich dusze.
Toteż nie mamy wątpliwości co do tego, że wszyscy, niezależnie od stanu do jakiego przynależymy, podlegamy jednemu prawu (co do spraw Bożych).
Skoro zaś wszyscy podlegamy temu samemu prawu, wobec tego podobnie jak człowiek urodzony jako wolny nie może być wydalony [rozwód małżeński], tak też niewolnika, który raz związał się węzłem małżeństwa, nie można z niego wydalić [wydalenie z zawartego małżeństwa]”.
„Si quis ancillam suam libertate donaverit, et in matrimonio sibi sociaverit, dubitabatur apud quosdam, utrum huiusmodi nuptiae legitimae esse videantur, an non.

Nos itaque vetustam ambiguitatem decidentes, talia connubia legitima esse censuimus.
Si enim ex affectu fiunt omnes nuptiae, et nihil impium et legibus contrarium in tali copulatione fieri potest, quare praedictas nuptias inhibendas existimaremus?”
„Niektórzy podnoszą wątpliwość, czy w przypadku, gdy ktoś obdarzy swą niewolnicę wolnością i zawrze z nią małżeństwo, ślub ten jest ważny czy nie.

Z tego względu my, przesądzając zastarzałą wątpliwość, uznajemy taki związek małżeński za ważny.
Jeśli bowiem wszyscy, którzy wiążą się małżeństwem, powodują się uczuciem, i jeśli wobec tego w takim związku nie może być mowy o czymkolwiek niegodziwym i sprzecznym z prawami, to z jakiego tytułu mielibyśmy sądzić, że należy zabraniać zawarcie takiego ślubu?”
Art. cyt. ks. Sobczaka, przyp. 9. Chodzi o Dekret Juliusza I, nr 4 i 10. Zob. EF I, 12n. – Przekład obydwu tekstów własny, różny od podanego przez ks. A.S.

Jeśli pominiemy to zasadnicze ‘odstępstwo’ od prawa rzymskiego: odnośnie do ważności małżeństwa z niewolnikiem, Kościół pierwotny i pierwszych wieków chrześcijaństwa kładł począwszy od samych Apostołów jednoznaczny nacisk na aspekt moralny zachowań małżonków. Było to zgodne z wymogami Ewangelii i szeregiem wyraźnych wypowiedzi Chrystusa, dotyczących czystości serca zarówno w czynie, jak i w pragnieniu i pożądaniu (np. Mt 5,28: pożądliwe spoglądanie na kobietę). Nawiązują do tego wyraźnie Apostołowie w swych pouczeniach i Listach.

Za podsumowanie nauczania Apostolskiego można uważać zachętę zapisaną w końcowym rozdziale Listu św. Pawła do Hebrajczyków:

„Pamiętajcie o uwięzionych, jakbyście byli sami uwięzieni, i o tych, co cierpią, bo i sami jesteście w ciele.
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane,
gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg ...” (Hbr 13,3n).
(Zwrot: ‘Łoże nieskalane’ został przyjęty jako tytuł ważnej encykliki o małżeństwie przez Piusa XI: Casti Connubii, 31.XII.1930)
.

Nic dziwnego, że wypowiedzi Magisterium Kościoła w nawiązaniu do małżeństwa koncentrują się przez pierwsze 3 wieki w zasadzie jedynie na aspektach moralnych (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 4). Kierowano się w tym względzie wskazaniem św. Pawła, żeby małżeństwo zawierać i przeżywać „w Panu” (1 Kor 7,39). Dotyczy to również przypadków, gdy pojawiały się głosy, żeby przy zawieraniu małżeństwa obecny był z pewnych względów czy to biskup, czy kapłan (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 5).

Obecności przedstawiciela Kościoła w osobie biskupa czy kapłana nadal jednak, przez długie dalsze jeszcze wieki dziejów Kościoła, nie uważano za element nieodzowny do ważności małżeństwa. Wszystkie formalności związane ze ślubem załatwiał zwykle ojciec jako głowa rodziny lub nawet rodu. Jego to traktowało prawo zwyczajowe niemal wszystkich krajów za odpowiedzialnego za wszystkich ‘domowników’, w tym również jako odpowiedzialnego za zachowania moralne jego domowników. Z tego też względu zwykle on prowadził wszystkie pertraktacje z ojcem lub głową rodu drugiej rodziny w sprawie małżeństwa któregoś ze swoich domowników.

(8.6 kB)
Zdjęcie ukazuje kościół parafialny OO. Franciszkanów w Medjugorje w Bośni i Hercegowinie, w całości zamieszkałej przez Chorwatów. Jedno z najbardziej znanych i najczęściej odwiedzanych miejsc pielgrzymkowych (sanktuariów) w obecnym świecie katolickim. Jest to miejsce nie potwierdzonych do końca, ale też nie zanegowanych objawień Matki Boskiej na Górze Objawien. Według świadectwa sześciorga, wtedy młodych parafian (dwóch chłopców i czterech dziewczynek), od 24.VI.1981 roku we wsi Bijakovici w parafii Medugorje objawia się im codziennie Najświętsza Maryja Panna. Z biegiem dalszych lat Maryja objawia się już nie wszystkim, a każdemu z nich w określone dni. Miejscem pierwszych objawień była góra Crnica (Wzgórze Objawień). Zbocza góry są bardzo kamieniste, porośnięte niską roślinnością. W miejscach objawień ustawiono Krzyże. Wokół, w rozpadlinach skalnych stoją niezliczone mniejsze krzyże, do których przymocowane są święte obrazki lub kawałki papieru z obietnicami, prośbami pielgrzymów, różańce i kwiaty. Objawieniom towarzyszą znaki: kształt Hostii na słońcu, obracanie się Krzyża, białe światło i kształt kobiecej postaci obok niego. Światło zawsze poprzedza objawienie. Na zboczu Góry Crnicy zauważono kiedyś olbrzymi pożar. Zaalarmowana straż pożarna i milicja po przybyciu na miejsce nie znalazły nawet śladu ognia. Wirujące i zmieniające natężenie światła słońce przeraziło kiedyś tłum obserwujących to zjawisko ludzi. Podobnie wielu widziało na niebie napis - MIR - (Pokój) i inne tego rodzaju fenomeny.
– Medjugorje stało się przede wszystkim niemal światowym centrum SPOWIADANIA się. Jan Paweł II był osobiście najgłębiej przekonany o autentyczności tych objawień. Każdego 25-go dnia w miesiącu zwraca się Maryja, zwana tam imieniem GOSPA, z krótkim ORĘDZIEM do wszystkich. Aktualnie Maryja objawia się codziennie TRZEM spośród owej szóstki. Są nimi: Marija, Vicka, i Ivan. Orędzia każdego 25-go w miesiącu są przekazywane Mariji. - Maryja-GOSPA zachęca nagląco do przeciwstawiania się potężnej sile SZATANA poprzez 5 KAMIENI, będących niejako bronią przeciw niemu: Codzienna modlitwa (różańcowa), post o chlebie-wodzie w środy i piątki, codzienne czytanie Pisma świętego, co miesięczną Spowiedź świętą, oraz przyjmowanie Komunii świętej. - Zob. do tego oficjalną STRONĘ internetową z Medjugorje: http://www.medjugorje.org . Stąd można ściągać co miesięczne ORĘDZIA - tłumaczone natchmiast na 32 języków. Jest tam także KONKORDANCJA haseł wszystkich dotychczasowych Orędzi. Osobno można ściągnąć (zarówno w formacie *.zip , jak i w formacie: *.pdf) wszystkie dotychczasowe Orędzia od 1984-2007 r.

Trzeba pamiętać, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, gdy warunki prześladowania Kościoła utrudniały uprawianie ‘teologii’ i działalności pisarskiej, brak było przede wszystkim wypracowanej i zaakceptowanej przez szersze kręgi specjalistycznej terminologii, zdolnej udźwigać ciężar treściowy Bożej i ludzkiej rzeczywistości – w tym wypadku małżeństwa. Nie istniało też jeszcze wyrażenie, a przede wszystkim nie określono jeszcze specyficznej treści, jaką obecnie wielowiekowa już tradycja teologiczna wiąże z wyrażeniem ‘sakrament’. Samo słowo ‘sacramentum” było co prawda znane w słownictwie, ale wyrażało zupełnie inną treść, różną od przyjętej w dzisiejszej teologii dogmatycznej (zob. wyż.: Wyrażenie ‘sacramentum’ u św. Augustyna).

Mimo to wykształcająca się powoli refleksja teologiczna, niestrudzenie inicjowana przez Ducha Świętego doprowadzającego Kościół do coraz doskonalszego rozumienia depozytu wiary Apostolskiej, zaczyna wyodrębniać szereg aspektów tajemnicy małżeństwa, które stają się zdecydowanymi punktami wyjściowymi do wypracowania przyszłej teologii małżeństwa i zrozumienia, że małżeństwo jest sakramentem. Cytowane przez nas przeglądowe opracowanie historyczne wskazuje na następujące elementy tej ‘teologii’:

(0,12 kB)  Bóg prowadzi małżonków, umacnia ich i wiedzie do jedności (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 6).

(0,12 kB)  Bóg obdarza małżonków szczególnymi łaskami (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 7).

(0,12 kB)  Jezus Chrystus, zaproszony wraz z uczniami i Maryją na wesele w Kanie w Galilei, przez sam ten fakt pobłogosławił małżeństwo w szczególny sposób, uświęcił je i podniósł jego godność do poziomu odkupienia. Symbolem tego stało się przemienienie wody w wino, opisane w Ewangelii św. Jana (J 2,1-11).

(0,12 kB)  Rzecz znamienna, ta właśnie relacja biblijna była znacznie częstszym przedmiotem rozważań pisarzy na temat małżeństwa, aniżeli rozważanie św. Pawła z Listu do Efezjan (5,21-32) o więzi Chrystusa-Oblubieńca z Kościołem, którą Chrystus przygotowuje sobie na swoją Oblubienicę (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 8).

(0,12 kB)  Inna rzecz, że wypowiedź Pawłowa z Listu do Efezjan (Ef 5) jest tak śmiała i niemal ‘rewolucyjna’, że niezbyt wielu teologów zdobywa się na odwagę jej zgłębiania. Potrzeba będzie dalszych, na całe wieki się rozciągających ‘impulsów’ Ducha Świętego, który nieustannie wprowadza Kościół w rozumienie Prawdy-Wierności Bożego objawienia, by słowa Pawłowe zaczęły jaśnieć pełniejszym blaskiem.

Zawieranie małżeństwa było nadal przez długie wieki traktowane jako sprawa i wydarzenie rodzinne. Nic dziwnego, że nie tylko sprawy majątkowe i formalności między zainteresowanymi dwiema rodzinami, ale i sam akt prawny małżeństwa był zastrzeżony ojcu rodziny-rodu. W przypadku gdy zabrakło ojca, zastępował go bądź jakiś opiekun, bądź coraz częściej biskup. Zachowało się niemało takich świadectw. Dotyczyło to zwłaszcza małżeństw zawieranych przez sieroty. Istniało przeświadczenie, że szczególnie odpowiedzialnym za wprowadzanie w czyn dzieł miłosierdzia jest biskup na terenie swojej jurysdykcji. I z tego względu – jako wyraz ‘społecznego’ zaangażowania Kościoła, funkcja ta przypadała biskupowi również w odniesieniu do małżeństwa (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 9.11).
– W innych wypadkach uznawano interwencję biskupa za konieczną w pewnych szczególnych wypadkach. Przyjęte to było zwłaszcza w Kościele Zachodu. Chodziło szczególnie o małżeństwo zawierane czy to przez osobę duchowną, czy z kolei przez osobę na etapie katechumenatu (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 10).

(6,2 kB)

c. Wykształcanie się liturgii małżeństwa (w. 4-11)

Przegląd świadectw na temat małżeństwa z pierwszych 3-4 wieków nasuwa wniosek, że Lud Boży niewątpliwie prawidłowo ‘wyczuwał’  niezwykłą rolę, jaką odgrywa małżeństwo w życiu nie tylko świeckim, ale i Kościoła. Nie trzeba tu zresztą było tworzyć niczego całkiem od nowa. Nie było narodu i kultury, która by nie przeżywała spraw, jakie się dzieją w małżeństwie i rodzinie, jako zakresu wyjątkowej bliskości Boga. Dotyczyło to przede wszystkim intensywnie w małżeństwie przeżywanej tajemnicy życia i tajemnicy miłości.

Nic nie zdoła podważyć od zawsze utrzymującego się przekonania wiary wszystkich ludów, swoistego owocu działania Ducha Świętego również poza narodem Bożego Wybrania, że zawieranie małżeństwa i życie małżeńskie objęte jest tajemnicą tego co jest Sacrum: Święte, i co tym samym jest szczególną domeną Bożą. Chrześcijaństwo poczucia tego nie tylko nie burzyło, lecz przeciwnie – wyniosło na poziom nieporównanie wyższy i wznioślejszy: urzeczywistniającego się zbawczego zamysłu Trójjedynego. Stało się to przez ogarnięcie całokształtu życia Ludu Bożego Nowego i Wiecznego Przymierza dziełem, jakiego dokonał Syn Boży przez swą ofiarę na krzyżu i zmartwychwstanie. Ofiara ta, wyrastająca z trudnej do pojęcia miłości Boga do ludzi utworzonych na obraz Syna Bożego (por. Rz 8,29), zmierza stale do tego jednego:

„Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały Życie,
i miały je w obfitości ...” (J 10,10).

Niewątpliwie całkiem szczególną ‘grządką’ uprawną Chrystusowej odkupionej Winnicy stało się małżeństwo i wywodząca się z niego rodzina. Tu dokonuje się nieustannie i w sposób oczywisty tajemnica tak życia, jak i miłości. Lud Boży uświadamiał sobie stopniowo coraz jaśniej, że rzeczywistość małżeństwa i życia małżeńskiego nie mogła nie być przedmiotem szczególnej interwencji Syna Bożego, Założyciela Kościoła. Lud Boży, poczynając od Papieży i Biskupów, aż po „ostatniego z wiernych świeckich” (LG 12) żył i niejako ‘oddychał’ świadomością, że małżeństwo z istoty swej jest nie tylko czymś świętym, ale ponadto jest z Woli Boskiego Założyciela Kościoła niejako ‘oficjalnym’ źródłem szczególnych łask dla tych dwojga oraz pojawiającego się z ich związku potomstwa. I że wobec tego każde działanie, podejmowane przez tych dwoje jako małżonków, jest wyniesione na poziom wyższy: działań świętych i uświęcających przede wszystkim ich oboje.

Nie ulega wątpliwości, że takie było przeżywanie rzeczywistości małżeństwa i rodziny przez tylu świętych małżonków pierwszych wieków Kościoła, podobnie jak to się dzieje po dziś dzień.

Małżonkowie zdawali sobie od zawsze sprawę, a tym bardziej w porządku już dokonanego odkupienia, że w imię zawartego przymierza małżeńskiego mają szczególne, zapewnione sobie przez Odkupiciela prawo dla upraszania dla siebie i swej rodziny łask, których by w innym wypadku być może nie uzyskali. Upraszają je zaś na mocy związania się wobec siebie i w oczach Bożych węzłem zawartego przymierza małżeńskiego. Świadomość ta utrzymywała się w Kościele ponad wątpliwość od samego początku. A tylko ... trzeba będzie całych wieków, by tak pojmowaną, w życiu na co dzień przeżywaną rzeczywistość, określić wreszcie, gdy przyjdzie ‘czas’, ścisłym określeniem teologicznym: że z tego właśnie względu małżeństwo jest jednym z sakramentów, jakimi Pan, Oblubieniec Kościoła, ubogacił założony przez siebie Kościół, sam stając się „Oblubieńcem-wśród-oblubieńców” (por. Mt 9,15; oraz LR 18).

Jednym z zasadniczych czynników, który przyczynił się do przyspieszenia rozumienia małżeństwa coraz bardziej jednoznacznie jako sakramentu małżeństwa, stała się oprawa liturgiczna, towarzysząca obrzędowi zawierania małżeństwa.
– Pamiętamy stale, że początkowo Kościół nie dysponował żadnym własnym rytuałem zawierania małżeństwa. Dorastająca zaś w małżeństwach i rodzinach młodzież w naturalny sposób dochodziła do etapu wiązania się węzłem małżeńskim. Samo w sobie zawieranie małżeństwa otoczone było we wszystkich narodach i kulturach uroczystym ceremoniałem domowym, łączącym powagę chwili z nastrojem wesela.
– Kościół te wielowiekowe zwyczaje rodzinne akceptował, nie ingerując w nie, na ile nie naruszały przyjętych norm obyczajowych.
– Jest jednak pewne, że Kościół od początku czuł się w szczególniejszy sposób odpowiedzialny za sam fakt zawarcia małżeństwa i jego wielorakie konsekwencje: w życiu cywilnym i kościelnym.

Jest rzeczą zrozumiałą, że rodziny chrześcijańskie w zasadzie chętnie zapraszały na uroczystości weselne czy to biskupa, czy innego przedstawiciela Kościoła. Było to o tyle bardziej zrozumiałe, że pierwotny Kościół czuł się być może znacznie bardziej jedną wielką Rodziną pod przewodnictwem biskupa względnie jego przedstawiciela, niż dzisiejsze chrześcijaństwo, które rozszerzyło się w tysiące i miliony chrześcijan po całym świecie. Jakżeż by ojciec, który urządzał wesele synowi czy córce, a z kolei sami nupturienci, mieli nie zaprosić osoby duchownej na ten przełomowy moment w swym życiu i w życiu całej rodziny! Bo i sam Chrystus wraz z Matką swoją i uczniami przyjęli zaproszenie od młodych małżonków w Kanie w Galilei (por. J 2,1-11). I jakżeż zaproszony na uroczystość weselną biskup czy kapłan – miał nie zawierzyć Bożej Opatrzności życie nowożeńców!

Rozumie się samo przez się, że w odpowiedzi na ufną prośbę nowożeńców o pobłogosławienie ich związkowi, na usta biskupa cisnęła się spontanicznie modlitwa do Boga jako Stworzyciela małżeństwa i Odkupiciela. Trudno, żeby biskup czy kapłan miał nie udzielić tym dwojgu całkiem szczególnego błogosławieństwa w ścisłym nawiązaniu do wkraczania tych dwojga w stan małżeński, łącznie z perspektywą otwierania się na życie ludzkie, jakie będą przekazywali.
– Zaistnienie każdego dziecka przeżywano od zawsze jako wyraz Bożego szczególnego daru (por. Rdz 4,1). Ci dwoje, rodzice, angażują jednak wtedy również maksimum swych własnych sił, jakich będzie wymagało utrzymanie rodziny i przekazywanie dzieciom nie tylko dóbr kultury, ale – poprzez proces wychowawczy – tym bardziej Ewangelii życia (zob. EV 78-101).

Nic dziwnego, że świadectwa z 4 wieku, czyli następujące po Edykcie Mediolańskim Konstantyna Wielkiego z 313 r., przyznającym Kościołowi wolność istnienia, ukazują właściwie już całościowy ceremoniał kościelny zawierania małżeństwa, a także liturgii błogosławieństwa ślubnego (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 12). Jej dokładny opis zachował się w dokumentacji z początku 5 wieku. Mianowicie ojciec prowadził uczestników wesela przed ołtarz, gdzie biskup udziela błogosławieństwa nowożeńcom i odmawiał nad nimi z zasady improwizowaną modlitwą, przykrywając młodą parę welonem.

Z tego samego 5 wieku dochowały się dokumenty, według których liturgia błogosławienia nowożeńców włączona jest w Ofiarę Mszy świętej. Według Papieża Mikołaja I (858-867) młodzi małżonkowie składają dary w czasie Mszy św. ślubnej i przyjmują Komunię świętą.
– Według świadectw pochodzących z okresu następującego po roku 1000, sam ryt zawarcia przymierza małżeńskiego odbywał się przed wejściem do kościoła lub w portyku, po czym dopiero zwieńczeniem zawartego przymierza małżeńskiego była odprawiona Msza św. (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 12).

Trzeba jednak dodać, że przedstawionej tu liturgii kościelnej towarzyszącej zawieraniu małżeństwa, nie uważano za obowiązującą. Nie stosowano jej w przypadku małżeństwa wdowców, a tym bardziej gdy młodzi nie prowadzili budującego życia (zob. tamże). Innymi słowy, nadal jeszcze nie istniał obowiązek zawierania małżeństwa według rytuału Kościoła.

(6,2 kB)

d. Konieczność dopracowania
norm prawnych dotyczących
małżeństwa (w. 4-11)


(21 kB)
Jakżeż się nie gromadzić przy wspólnym stole - w tym wypadku: Wigilijnym, na Wieczerzy Wigilijnej, skoro i sam Pan też gromadził uczniów swoich przy tym samym stole, przy tym samym chlebie, który w tej chwili przemienił w swoje Ciało, a kielich z winem w swoją Krew, stając się Pokarmem i Napojem - na życie wieczne.

Równolegle do stopniowo wykształcającej się liturgii małżeństwa, której nadal nie uważano za obowiązującą i konieczną, pojawiały się coraz częściej pytania dotyczące istotnego momentu, przesądzającego o zaistnieniu małżeństwa. Istniały już mniej lub więcej rozbudowane ceremoniały: zaręczyn, samej w sobie publicznie wyrażanej zgody małżeńskiej, rozbudowane było błogosławieństwo ślubne, istniał ceremoniał przeprowadzania młodej pani do domu młodego pana, uwzględniano dopełnienie małżeństwa.

Mikołaj I: zgoda małżeńska

Na tle wspomnianych dyskusji pojawiało się coraz częściej spontaniczne pytanie: który z tych etapów jest istotny dla zawarcia małżeństwa? Wyżej wspomniany Ojciec święty Mikołaj I (858-867) wypowiedział się jednoznacznie, że elementem tworzącym małżeństwo jest wzajemne wyrażenie zgody małżeńskiej – i tylko ono (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 13). Papież ten pisze w swym reskrypcie – nawiązując do tu i ówdzie przyjętego zwyczaju wiązania węzłem małżeństwa już dzieci, które dopiero co się urodziły. Mikołaj I pisze w związku z tym:

„Ubi non est consensus utriusque, ibi non est coniugium.
Ergo qui pueris dant puellas in cunabulis, et e converso, nihil faciunt, nisi uterque puerorum, postquam venerit ad annos discretionis, consentiat”.
„Gdzie brak wyrażonej obustronnej zgody, nie ma też związku małżeńskiego.
Toteż ci którzy dają chłopcom w kołysce dziewczynkę i na odwrót, niczego nie dokonują, chyba że jedno i drugie z dzieci wyrazi zgodę, gdy dojdą do wieku rozeznania”.
(Art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 13: Reskrypt pap. Mikołaja I z 858 r.)

Odpowiedzialność, do jakiej poczuwał się Kościół za małżeństwo i związane z nim zagadnienia natury prawnej, prowadziła z kolei do wyraźnie w tym czasie formułowanych przeszkód małżeństwa. Stawało się to coraz bardziej konieczne ze względu na szerzącą się plagę uprowadzania dziewcząt, a skądinąd zawierania małżeństw pomiędzy bardzo bliskimi krewnymi (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 14).
– Do ujednolicenia norm prawa zwyczajowego lokalnego małżeńskiego i ich uzgodnienia zwłaszcza z prawem rzymskim w tym względzie doszło w 8 wieku (za Pepina Małego: 715-768 r., król Franków od 751 r., syn Karola Martelle [+ 741 r.] z dynastii Karolingów). Wyrażało się to w karach za przekroczenie prawa kościelnego zarówno ze strony władz cywilnych, jak kościelnych.

W tym samym czasie zaznacza się coraz silniejszy nacisk na zachowanie prawnej i publicznej formy zawierania małżeństwa – niezależnie od tego, czy się to działo przed władzą cywilną, czy kościelną. W praktyce okazało się, że zdecydowanie dominującą stała się forma kościelna zawierania małżeństwa.

Przełomową rolę w połowie 9 w. odegrała kompilacja dekretałów pod mianem pism Pseudo-Izydora (ok. 845 r.). Dla usprawnienia dzieła odnowy religijno-moralnej Kościoła Frankońskiego broniły one m.in. nierozerwalności małżeństwa, wymieniały przeszkody pokrewieństwa, występowały zdecydowanie przeciw porywaniom i domagały się załatwiania formalności związanych z małżeństwem również przed władzą cywilną.

Pisma te zostały w końcu wcielone do słynnego Dekretu Gracjana (systematyzacja i ujednolicenie przepisów Prawa Kanonicznego dokonana w Bolonii przez mnicha Gracjana w 1140 r.). Dekret ten uchodził za oficjalne Prawo Kanoniczne średniowiecza. Jest w nim mowa m.in. o obowiązkowym błogosławieństwie kanonicznym dla nowożeńców, ale i o uznaniu formy zawierania małżeństwa przed władzą cywilną za część prawa kościelnego.

Mimo wszystko jednak nadal nie było powszechnie przyjętego obowiązku zawierania małżeństwa w kościele jako warunku jego ważności (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 15 i 16).

(6,2 kB)

j. Podsumowanie liturgii
i norm prawnych małżeńskich
okresu 4-11 w.

W sumie trzeba stwierdzić, że przełom 11-12 w. kończy długi proces kształtowania się liturgii małżeństwa, wraz z zobowiązaniem do jej przestrzegania. Nie stało się to w wyniku rywalizacji między Kościołem a państwem, lecz wyrosło w drodze spontanicznego rozwoju ku coraz dojrzalszemu rozumieniu, że małżeństwo zostało zawierzone Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła pod szczególną odpowiedzialność i że jest ono rzeczywistością nie tylko świętą, lecz i uświęcającą: źródłem szczególnych łask dla tych dwojga oraz ich rodziny.

Sam w sobie obrzęd zawierania małżeństwa od strony ceremoniału i liturgii przybrał ostatecznie mniej więcej następującą postać – w wyniku wzajemnie się przenikającego wielowiekowego prawa zwyczajowego coraz innych ludów i kultur:

(0.3 kB)  Zawarcie małżeństwa następowało z zasady u wejścia do kościoła. Kapłan stawiał nupturientom pytanie dotyczące wyrażenia zgody małżeńskiej. Po czym rodzice przekazywali córkę młodemu panu. Następowało ofiarowanie posagu, pobłogosławienie obrączek ślubnych i ich nałożenie na palec. Na koniec kapłan udzielał błogosławieństwa młodej parze małżeńskiej.

(0.3 kB)  Wtedy dopiero wkraczali uczestnicy ślubu do kościoła. Kapłan odprawiał Mszę św. w intencji nowożeńców, nakładając na tych dwoje w odpowiednim momencie welon i udzielając im szczególnego błogosławieństwa. Tu i ówdzie był przyjęty zwyczaj, że kapłan udawał się jeszcze do domu nowożeńców, gdzie odmawiał specjalne błogosławieństwo w ich sypialni.

(0.3 kB) Ceremoniał ten był swoistą ‘wypadkową’ prawa zwyczajowego germańskiego, celtyckiego, frankońskiego, lombardziego i innych plemion, nie pomijając zwyczajów prawnych zaczerpniętych z świata Grecji i Rzymu. Wszystkie one razem wniosły swój pozytywny wkład w powstanie liturgii małżeńskiej Kościoła (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 17).

Jedynie dla zabezpieczenia nierozerwalności małżeństwa, jego świętości i wzniosłości zwierzonych sobie zadań wypowiadał się Kościół jednoznacznie na temat istotnego momentu, decydującego o ważności zawartego małżeństwa.
– Jest nim dobrowolne, obopólne wyrażenie zgody na wzajemną dozgonną przynależność do siebie, a nie samo w sobie dopełnienie małżeństwa poprzez współżycie małżeńskie.

Podobnie również jedynie dla ustrzeżenia małżeństwa od zagrożeń wewnętrznych i zewnętrznych oraz nadużyć pojawiła się z biegiem czasu konieczność ustalenia określonych przeszkód dla zawarcia małżeństwa, a z kolei zarządzenia związane z liturgią małżeństwa.

W tym czasie zabrakło tylko jeszcze urzędowego orzeczenia ze strony Magisterium Piotra, że ta właśnie Boża i zarazem na wskroś ludzka rzeczywistość, jaką jest małżeństwo, jest przy całej szarzyźnie życia małżeńskiego i rodzinnego na co dzień w istocie swej czymś świętym i ściśle związanym z Chrystusowym odkupieniem dlatego, że w samym swym punkcie wyjście jest ... ono jednym z świętych sakramentów Kościoła.

Możemy jednak dopowiedzieć jeden raz więcej, że małżeństwo może być – i rzeczywiście jest sakramentem zupełnie niezależnie od tego, czy ci dwoje, którzy je zawierają, o tym wiedzą czy nie. Co więcej, małżeństwo jest sakramentem małżeństwa nawet niezależnie od tego, czy sam w ogóle Kościół niejako już ‘doszedł’ do uświadomienia sobie tego, kolejnego od swego Boskiego Założyciela otrzymanego daru, jakim jest małżeństwo jako sakrament Kościoła, czy jeszcze nie.

W analogii do dziecka, które ponad wątpliwość przyjmuje ważnie sakrament chrztu świętego, choć nigdy dotąd nie słyszało określenia ‘chrzest’, ani tym bardziej słowa ‘sakrament’.
– I niezależnie od tego, czy ktoś przystępujący do sakramentu spowiedzi świętej jest zdolny dać precyzyjną odpowiedź na pytanie: co to znaczy ‘sakrament spowiedzi’. On po prostu się spowiada wierząc, iż ponad wątpliwość otrzymuje rozgrzeszenie z grzechów z chwilą, gdy szczerze wypełni podstawowe warunki dobrej, ważnej spowiedzi świętej.
– Ktoś inny ważnie przyjmie Eucharystię jako Boże Ciało i Bożą Krew, nie musząc wcale odpowiedzieć sobie w tej chwili na pytanie: co to dokładnie znaczy: sakrament Eucharystii i czym w istocie swej jest Msza św., na której następuje konsekracja postaci Chleba i Wina.

Innymi słowy czym innym jest wypracowana teoretyczna ‘teologia’ – w tym wypadku: małżeństwa jako sakramentu, a czym innym przeżywanie tegoż małżeństwa na co dzień – i przez długie stulecia, jako rzeczywistości określanej obecnie jako ‘sakrament’. Stopniowe wprowadzanie w rozumienie głębi depozytu wiary Apostolskiej rozplanował Duch Święty na całe wieki zgodnie z Bożym zamysłem, którego tajników człowiek nie przeniknie. Jest on ponad wątpliwość pełen miłości dla Kościoła i rodziny człowieczej wszystkich wieków. Bóg ‘przeżywa’ zapewne na swój Boży sposób ‘radość’ dzieci Bożych, które będą mogły poznawać z nigdy nie słabnącym zachwytem:

„... jak wielkie jest bogactwo Chwały tej tajemnicy pośród pogan.
Jest nią Chrystus pośród was – nadzieja Chwały. Jego to głosimy ...” (Kol 1,27n).

Duch Święty, który rozplanował na długie wieki dziejów Kościoła stopniowe wprowadzanie go w rozumienie depozytu wiary Apostolskiej, doprowadzi Kościół Chrystusowy w końcu do jaśniejszego zdania sobie sprawy z niezależnie od ludzkiego rozumienia istniejącej głębi małżeństwa jako Bożo-ludzkiej tajemnicy. Jezus wciąż pociesza Kościół, swą mistyczną Oblubienicę, obietnicą dotyczącą Ducha Świętego: „On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14,26).

Chrystus ponad wątpliwość przekazał Apostołom swoją ‘wizję’ małżeństwa, chociażby tylko w formie niejako jeszcze nie w pełni rozwiniętego ‘pączka-zalążka’. Dopiero Duch Święty „nauczy” Kościół, Oblubienicę swego Oblubieńca-z-Krzyża, że obopólne małżeńskie lgnięcie do siebie męża i żony jest z woli samego Trójjedynego jednym wielkim, niezniszczalnym znakiem tej głębi Miłości-Wierności do człowieka: mężczyzny i kobiety, która wyraziła się oblubieńczym złożeniem siebie Syna Bożego w odkupieńczym darze „... na odpuszczenie grzechów”  swej Umiłowanej, Kościoła: każdego mężczyzny i każdej kobiety, których Trójjedyny w ofierze Syna Bożego „umiłował do końca”, a nawet poza „koniec” (por. J 13,1).

3. Rzeczywistość małżeństwa jako świętego sakramentu

(6,2 kB)

a. Elementy teologii
sakramentu małżeństwa
w okresie Ojców Kościoła (w. 3-11)

Nie jest dla nas rzeczą dziwną, że u Ojców Kościoła (od 3 w.) nie spotykamy wyrażenia ‘technicznego’, wypracowanego dopiero przez scholastykę, czyli teologię znacznie późniejszych czasów. Pierwsi Ojcowie Kościoła podkreślają przede wszystkim świętość małżeństwa i fakt jego uświęcenia przez Chrystusa, zaproszonego na gody weselne w Kanie w Galilei.

Leon W. o małżeństwie jako znaku tajemnicy Chrystusa-Kościoła

Znamienna jest w tym względzie wypowiedź pap. Leona W. z jego listu do bpa Rusticusa w Francji (List z 458 r.). Papież wyraża się tam o małżeństwie jednoznacznie jako znaku tajemnicy Chrystusa i Kościoła. Oto odnośne słowa papieskie:

„... Unde cum societas nuptiarum ita ab initio constituta sit, ut praeter sexuum coniunctionem haberet in se Christi et Ecclesiae sacramentum, dubium non est eam mulierem non pertinere ad matrimonium, in qua docetur nuptiale non fuisse mysterium”. „... Stąd też, skoro wspólnota małżeńska tak została ukonstytuowana od początku, że oprócz zjednoczenia płci wyraża sama przez się tajemnicę Chrystusa i Kościoła, przeto nie ma wątpliwości, że nie należy [do wspólnoty małżeńskiej] ta kobieta, gdyby przyjmowano naukę, iż poślubienie nie jest tajemnicą”.
(Zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 18; EF I,29)

Słowa Leona W. są ścisłym echem wypowiedzi św. Pawła z Listu do Efezjan (Ef 5,21-32) i zarazem głębi wiary Apostolskiej w świętość, a także sakramentalność małżeństwa, choć wtedy jeszcze tego określenia: ‘sakrament’ – nie znano.

Wypada jeszcze dopowiedzieć, że Leon Wielki użył tu co prawda łacińskiego ‘sacramentum’. Nadaje on jednak temu słowo takie znaczenie, w jakim go użył w tym właśnie miejscu Listu do Efezjan sam św. Paweł: ‘tajemnica – mysterium’. Nie jest to w każdym razie określenie ‘sacramentum – Sakrament’ wypracowane dopiero przez późniejszą teologię.

Wypowiedź Leona Wielkiego jest tu o tyle niezwykle znamienna, że ukazuje ona ze stanowiska Ojca świętego wiarę w małżeństwo jako tajemnicę oznaczającą oblubieńczy związek Chrystusa z Kościołem. Wiara ta jest ukazana jako warunek ważności zawieranego małżeństwa.

Tertulian, Orygenes i inni pisarze

(8.5 kB)
Wielobarwne kolory przyrody jesienią.
– Słowo Boże: „Błogosław, duszo moja, Pana, i całe moje wnętrze - święte Imię Jego. Błogosław, duszo moja, Pana, i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach. On odpuszcza wszystkie twoje winy, On leczy wszystkie twe niemoce ...” (Ps 103[102],1-3).

Cenne elementy do teologii małżeństwa znajdujemy u pisarza Tertuliana (160-220, lub 230 r.). Mimo rozpowszechnionego w tym czasie stanowiska o wyższości dziewictwa i raczej negatywnym ustosunkowaniu do samego małżeństwa, podkreśla on, że Chrystus ochrania związek małżeński i udziela małżonkom swych zbawczych łask. Gdy nowożeńcy wyrażają zgodę małżeńską, sam Chrystus swoją obecnością stwarza ich związek.

Innymi słowy, przedstawiona przez niego opisowa definicja małżeństwa wyraża treść pokrywającą się z współczesnym określeniem teologicznym ‘sakrament’. A chodzi tu o jednego z najwcześniejszych świadków tradycji Apostolskiej – znajdujemy się bowiem na przełomie 2-3 w.

Podobnie głęboko wyraża się o małżeństwie niemal współczesny mu filozof-teolog-biblista Orygenes (185-254). Uwydatnia on dary, jakie małżonkowie otrzymują przez zawarcie związku małżeńskiego. Dary te są podstawą małżeńskiej jedności.

Pisarze i papieże tego okresu podkreślają istotną rolę Bożej łaski, na której zbudowane jest małżeństwo. Wiążą oni małżeństwo co prawda z błogosławieństwem płodności u zarania stworzenia człowieka, ale jednocześnie uwydatniają jego rolę w dokonanym przez Chrystusa odkupieniu (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 19).
– Z tego dopiero względu podkreślają oni w sensie negatywnym, że niewierność małżeńska pociąga za sobą utratę Bożej łaski.

Tematyka wypowiedzi pierwszych wieków o małżeństwie

Większość zachowanych wypowiedzi autorów pierwszych wieków chrześcijaństwa skupia się wokół pastoralnych aspektów małżeństwa. Jedynie rzadko pojawiają się rozważania na temat samej teologii małżeństwa oraz powodów sprawiających, że jest ono czymś świętym – i uświęcającym.

Trzeba też pamiętać, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa ścierały się przeciwstawne poglądy na temat małżeństwa. Byli tacy, którzy uważali małżeństwo za dzieło szatana. Dotyczyło to szczególnie samego współżycia małżeńskiego, które niektórzy uznawali wprost za dzieło szatana. Chrześcijaństwo musiało się zmagać z tymi poglądami, ukazując błogosławieństwo Boże udzielone małżeństwu i rodzicielstwu na prapoczątku, czy też w Ewangelii, gdy Chrystus przyjął zaproszenie na gody weselne w Kanie.

Sama ta obecność Odkupiciela na weselu w Kanie i przemienienie tamże wody w wino było jednoznacznym ukierunkowaniem dla ustosunkowania się do małżeństwa zgodnie z Ewangelią. Tutaj tkwi głębsze źródło wiary Apostolskiej w świętość instytucji małżeństwa oraz wyraźny dowód, że Jezus Chrystus podniósł małżeństwo do poziomu jednego z zasadniczych zakresów dokonanego przez siebie dzieła odkupienia.

Małżeństwo w pismach św. Augustyna (354-430)

Najpełniej przedstawił chrześcijańską wizję małżeństwa św. Augustyn, biskup Hippony (354-430 r.). Tematyce małżeństwa poświęcali swą uwagę i rozważania oczywiście również inni pisarze, jak św. Jan Chryzostom (350-407 r., biskup Konstantynopola) i św. Ambroży (339-397 r., biskup Mediolanu), pod którego wpływem nawrócił się późniejszy św. Augustyn (w 387 r.).
– W swych licznych zachowanych pismach poruszał św. Augustyn niemal wszystkie zagadnienia związane z małżeństwem. Stworzył on też najpełniejszą syntezę teologiczno-moralną problematyki małżeństwa, gdy chodzi o Ojców Kościoła tak wschodu jak zachodu. Samemu małżeństwu poświęcił 6 ze swoich książek. Przedstawia je zwłaszcza w książce „De bono coniugali – Wartość małżeństwa” (z r. 401). Wyróżniał jego trzy podstawowe dobra: potomstwo, wiarę i ‘sakrament’.

Trzeba jednak zaznaczyć, że przez użyte przez siebie słowo ‘sacramentum’ (sakrament) rozumie św. Augustyn inną rzeczywistość, niż to ma miejsce w dzisiejszej teologii. Rzeczownika ‘sacramentum’ używa on mianowicie na oznaczenie nierozerwalnej więzi obopólnych świętych zobowiązań pomiędzy małżonkami. Tak dopiero słowo to oznacza święty znak, tzn. samą nierozerwalność małżeństwa (bonum sacramenti – nierozerwalność). Dodaje jednak, że ten sakramentalny ‘kompromis’ [= zgoda małżeńska] nabywa głębi poprzez związany z nim symbolizm. Małżeństwo jest bowiem znakiem nierozerwalnego związku, jaki istnieje pomiędzy Chrystusem a Kościołem. Tak dopiero – jako konsekwencja niezłomnej miłości Chrystusa do Kościoła, jest małżeństwo nierozerwalne.
– Innymi słowy małżeństwo jest ‘sakramentem’, ponieważ jest nierozerwalne, bez skazy, a tak dopiero konsekwentnie: święte. Niezniszczalna jedność i ostateczny kompromis (sacramentum) stanowi zatem o samej istocie małżeństwa. Z tego względu jest małżeństwo rzeczywistym znakiem tajemnicy Chrystusa i Kościoła (zob. m.in. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 20; oraz: Wyrażenie ‘sacramentum’ u św. Augustyna).

Św. Augustyn podkreślał zasadnicze zadania małżeństwa: prokreację, ale równolegle też budowanie jedności pomiędzy małżonkami, którą sprawia Chrystus.

Swoiste podsumowanie wizji małżeństwa w ujęciu św. Augustyna z jednej strony (+ 430), a z drugiej późniejszego o 800 lat św. Tomasza z Akwinu (1225-1274) w okresie pełnego rozkwitu teologii scholastycznej podaje Jan Paweł II w swojej Adhortacji Apostolskiej o św. Józefie – ‘Redemptoris Custos – Opiekun Odkupiciela’ (1989 r.):

„Zgłębiając istotę małżeństwa, zarówno św. Augustyn, jak i św. Tomasz widzą ją niezmiennie w ‘nierozerwalnym zjednoczeniu dusz’, w ‘zjednoczeniu serc’ i we ‘wzajemnej zgodzie’, to jest w tym, co w sposób wzorcowy ujawniło się w małżeństwie Maryi i Józefa.
– W kulminacyjnym momencie dziejów zbawienia, gdy Bóg objawia swą miłość do rodzaju ludzkiego poprzez dar Słowa, właśnie to małżeństwo w pełnej ‘wolności’ realizuje ‘oblubieńczy dar z siebie’, przyjmując i wyrażając ową miłość” (RCu 7).

Wyżej wspomniane dzieła i liczne nawiązania św. Augustyna do kwestii małżeństwa, dziewictwa, rodzicielstwa, małżonków-cudzołożnych, pożądliwości – stały się w późniejszych wiekach punktem wyjścia do wypracowania pełnej teologii o małżeństwie. Na nich również opierała się późniejsza teologia scholastyczna z św. Tomaszem z Akwinu na czele, która doprecyzowała określenie teologiczne ‘sakrament”.

(6,2 kB)

b. Wyrażenie zgody
a dopełnienie małżeństwa
poprzez zjednoczenie

Wypada krótko zasygnalizować zaistniałe zwłaszcza na przestrzeni 10-11 w. teologiczno-prawnicze dyskusje związane z istotnym momentem, od którego zależy ważność zawartego małżeństwa. Był to okres dynamicznie zaznaczającego się rozwoju teologii i wnikania w Prawdę objawienia Apostolskiego. W okresie Ojców Kościoła utrzymywało się niewzruszone przekonanie, oparte przede wszystkim na wypowiedziach Chrystusa o ‘listach rozwodowych” (Mt 19,1-9), że nie wolno się rozwodzić. Natomiast obecnie teologia zaczęła rozumieć coraz jaśniej, że rozwód jest teologicznie biorąc czymś zupełnie niemożliwym. Trzeba było oczywiście odpowiedzieć na zasadnicze, wyżej zasygnalizowane pytanie: od którego momentu nupturienci stają się małżeństwem, tak iż ich związek staje się nierozerwalny.

Pamiętamy, że Kościół Apostolski przyjmował bez szczególnych ingerencji prawo zwyczajowe małżeńskie tych narodów i kultur, do których stopniowo przenikał. Prawa te były wypadkową szczególnie dwóch podstawowych kultur. Według wysoce wydoskonalonego prawa rzymskiego dwoje ludzi stawało się małżeństwem w chwili publicznego wyrażenia zgody małżeńskiej. Natomiast prawo zwyczajowe ludów germańskich i frankońskich wiązało ważność i tym samym nierozerwalność zawartego małżeństwa z dopełnieniem tejże zgody przez akt współżycia małżeńskiego (zob. m.in. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 21). Problem ten wyzwolił długotrwałe dyskusje – równoległe do rozważań ściśle teologicznych na temat sakramentalnego charakteru małżeństwa.

Kontynuacja rozważań zapoczątkowanych przez św. Augustyna (z 401 r.) prowadziła do coraz głębszej refleksji na temat ukazanego w nauczaniu Apostolskim paralelizmu między więzią męża i żony z jednej strony, a Chrystusem i Kościołem z drugiej (por. Ef 5,21-32). Za sprawą Ducha Świętego, wprowadzającego Kościół Chrystusa systematycznie w głębsze rozumienie-pojmowanie depozytu wiary Apostolskiej, zaczęła coraz bardziej dojrzewać teologia sakramentu małżeństwa w ścisłym znaczeniu: małżeństwa jako z woli Chrystusa istniejącego realnego znaku wskazującego przez samo swoje zaistnienie na oblubieńczą więź, jaka łączy Chrystusa z Jego Oblubienicą – Kościołem, i każdym z osobna człowiekiem.

W formie pierwszych wniosków teologicznych doszło do definitywnego rozgraniczenia właściwego małżeństwa od obrzędu zaręczyn. Gdzieniegdzie bowiem traktowano je na równi z małżeństwem, szczególnie gdy narzeczeni podjęli już też współżycie.
– Doprecyzowano, że zaręczyny, będące jedynie ‘projektem’ małżeństwa (sponsalia de futuro: kompromis w czasie przyszłym) co prawda zobowiązują, ale mogą one być rozwiązane – w przeciwieństwie do małżeństwa (sponsalia de praesenti: kompromis w czasie teraźniejszym; Piotr Lombard: Szkoła w Chartres. – Zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 22n).

Tym samym zaznaczył się powrót do na nowo ‘odkrytego’ prawa rzymskiego. Powszechnie uznano słuszność definicji rzymskiego Ulpiana:Nuptias non concubitus, sed consensus facit – Małżeństwa nie ustanawia współżycie, lecz zgoda”. Dwie ‘szkoły’: zgody małżeńskiej (Piotr Lombard – Paryż) i aktu współżycia (‘kanoniści’ z Bolonii) doszły do uzgodnień dzięki wiekopomnemu dziełu, jakie się wtedy ukazało: Dekret Gracjana (1140-1150 r.: Concordia Discordantium Canonum – Ujednolicenie rozbieżnych kanonów). Dekret ten stał się podstawowym podręcznikiem prawa kanonicznego średniowiecza.
– Za decydujący moment powstającego małżeństwa uznano bezdyskusyjnie wyrażenie zgody małżeńskiej. Ona, i tylko ona tworzy sakramentalny znak związku Chrystusa z Kościołem i jego nierozwiązalność. Natomiast dopóki ci dwoje nie podjęli aktu zjednoczenia małżeńskiego, małżeństwo to może być rozwiązane mocą aktu jurysdykcji samego papieża (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 24-27).

W tym samym czasie jednak nadal jeszcze nie istniała obowiązująca forma kanoniczna zawierania małżeństwa. Zawarcie małżeństwa nadal traktowano jako wydarzenie życia rodziny, chociaż coraz częściej zapraszano na ceremonię domową kapłana lub biskupa. Energicznie walczono jedynie przeciw małżeństwom ‘potajemnym”, chociaż uznawano je za ważne.

Kolejnym etapem dyskusji nad istotą małżeństwa było określenie aktu ‘zgody małżeńskiej’ mianem kontraktu małżeńskiego (m.in. szkoła franciszkańska i jej główny przedstawiciel Duns Scot).

(6,2 kB)

c. Uznanie małżeństwa za sakrament
(w. 12-13)

Wieki 11-13 są zarazem okresem zdecydowanego krystalizowania się teologii małżeństwa jako sakramentu. Lud Boży żył od epoki Apostolskiej rzeczywistością małżeństwa jako sakramentu, ale teraz dopiero podejmowali teolodzy, pod przewodnictwem Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, coraz głębszą refleksję nad istotą tegoż sakramentu i głębszymi racjami jego zasadniczych przymiotów: jedności, nierozerwalności, wierności, miłości, rodzicielstwa.

Punktem wyjścia tej teologii stała się liturgia błogosławieństwa małżeńskiego, która wykształcała się stopniowo na przestrzeni 4-11 w. Zgodnie z zasadą: „Lex orandi – Lex credendi: Prawo modlitwy jest prawem wiary” (zob. KKK 1124.1126; DV 8), przeżywanie liturgii zawierania związku małżeńskiego musiało się stać wyrazem wiary Apostolskiej, konstytutywnej dla Kościoła wszystkich wieków. Wiara wyprzedziła w ten sposób jeden raz więcej – pod tchnieniem Ducha Świętego – myśl teologiczną w tym zakresie. Uświadomiono sobie głębiej religijną wyjątkowość małżeństwa oraz fakt, że przekonanie wiary Apostolskiej związanej z chrześcijańską wizją małżeństwa zawiera wszystkie istotne elementy tego, co Kościół rozumie przez określenie ‘sakrament”. Refleksja teologiczna skupiała się coraz bardziej zwłaszcza na wyrażeniu występującym od wieków w liturgii małżeństwa: „... sakrament Chrystusa i Kościoła”.

Do tej refleksji przyczyniły się również paralelne rozważania nad dziewictwem i celibatem „dla królestwa Bożego” (Mt 19,12). Dostrzeżono, że dwa stany, w jakich układa życie większość ludzi: małżeństwo względnie dziewictwo z motywu ‘dla Chrystusa-Oblubieńca’, nie sprzeciwiają się sobie, lecz przedziwnie się dopełniają jako dwie różne drogi realizowania tego samego ostatecznego celu: składania siebie w bezinteresownym darze dla kogoś drugiego – ostatecznie: dla Chrystusa (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 28).

Dodatkowo przyczyniło się do uintensywnienia refleksji nad małżeństwem odświeżenie rozważań św. Augustyna na temat ‘sakramentu’ w znaczeniu ‘znaku’ świętej rzeczywistości. Odtąd ustały wątpliwości, że małżeństwo jest świętym sakramentem.

(6,2 kB)

d. Sobór Lateraneński II:
sakramentalność małżeństwa

Negatywnym bodźcem do wzmożonej refleksji nad sakramentalnością małżeństwa stała się nowa fala spoglądania na małżeństwo jako radykalne zło (neo-manicheizm, kataryzm, Albigensi). W obliczu wypaczeń właściwego spojrzenia na ludzką płciowość i małżeństwo nie mógł milczeć Urząd Nauczycielski Kościoła. W zdecydowany sposób wypowiedział się przeciw potępieniu małżeństwa drugi Sobór Laterański (1139 r.) w słowach:

„Eos autem, qui religiositatis speciem simulantes, Domini corporis et sanguinis sacramentum, baptisma puerorum, sacerdotium et ceteros ecclesiasticos ordines et legitimarum damnant foedera nuptiarum, tanquam haereticos ab Ecclesia Dei pellimus et damnamus et per potestates exteras coerceri praecipimus.
Defensores quoque ipsorum eiusdem damnationis vinculo innodamus”.
„Tych zaś, którzy udając pobożność, potępiają sakrament Ciała i Krwi Pana, chrzest dzieci, kapłaństwo i pozostałe stopnie kościelne, jak i przymierze legalnego małżeństwa, takich jako heretyków wyrzucamy z Kościoła i potępiamy oraz polecamy, aby byli ścigani przez władze zewnętrzne.

Również ich obrońców poddajemy pod więź takiego samego potępienia”.
(Sobór II Later., kan. 23. – Zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 29; EF I,104)

Kolejnym etapem refleksji teologicznej było zagadnienie świętości i godziwości-dobroci samego życia w małżeństwie.
– Trudniejszym zagadnieniem teologicznym okazało się wyjaśnienie, na czym zasadza się istota analogii pomiędzy małżeństwem – a odniesieniem Chrystusa do Kościoła. Dyskusje te trwały przez cały 13 wiek, właściwie zaś utrzymują się one po dziś dzień.

Pojawiały się też opinie, według których małżeństwo staje się sakramentem wskutek kapłańskiego błogosławieństwa. Opinia ta jednak nie mogła się utrzymać. Już od wieków przyjmowano w sposób niepodważalny przeciwne zdanie, iż czynnikiem przesądzającym o zaistnieniu małżeństwa jest zgoda, jaką nupturienci wzajemnie sobie wyrażają. Kościół dostrzegał to i uznawał niepodważalność tego twierdzenia. Konsekwentnie trzeba było przyjąć wniosek, że wobec tego sama z kolei sakramentalność małżeństwa musi być nierozdzielnie złączona ze zgodą małżeńską.

Dalszym problemem, który domagał się wznawianej i pogłębianej refleksji, stało się niełatwe do rozstrzygnięcia pytanie: czy i jaki istnieje związek między sakramentalnością małżeństwa – a jego dopełnieniem przez akt współżycia. Nikt nie wątpił, że zjednoczenie płciowe małżeńskie wkracza w istotę małżeństwa. Dopełnienie małżeństwa poprzez akt zjednoczenia małżonków rzutuje wprost na sakramentalność małżeństwa.

Nasuwa się bowiem krytyczne pytanie: czy małżeństwo staje się sakramentem z chwilą wyrażenia zgody małżeńskiej, czy też dopiero odkąd nowożeńcy dopełnią je przez aktu zjednoczenia małżeńskiego? Jedno i drugie zaś, tzn. tak wyrażenie zgody małżeńskiej, jak i dopełnienie małżeństwa przez akt zjednoczenia, musi się w jakiś sposób łączyć z rzeczywistością małżeństwa jako znaku oblubieńczych odniesień Chrystusa do Kościoła. Nikt nie przeczy, że zgłębienie tej kwestii nie jest łatwe. Duch Święty nadal wprowadza Kościół święty coraz głębiej w zrozumienie tajemnicy i tego, niewątpliwie zdumiewającego aspektu depozytu wiary Apostolskiej.

(26 kB)
Co tym dwom pieskom spodobało się przy tym Małym Łysym? Czy dlatego, że łysina jego jest niemal na wysoki połysk, czy też uszy są według doświadczenia tych piesków szczególnym miejscem do wyrażania wielkiej miłości poprzez lizanie pełne uczucia, na jakie zdobyć się może zwierzątko? O Boże, a Ty ... przecież też tulisz każdy ze swoich Obrazów i Podobieństw! Niech nikt ze stworzeń Twego szczególnego Umiłowania nie zginie na wieki!

Według wielu teologów, małżeństwo jako Sakrament może spełniać rolę realnego znaku tajemnicy oblubieńczej więzi między Chrystusem a Kościołem jedynie dlatego, że jest związkiem zarówno serc (tzn. zgodę małżeńską), jak i ciał (akt zjednoczenia) (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 30; EF I,104).
– Inni, z myślą o dziewiczym małżeństwie Maryi i Józefa, uzależniali sakramentalność małżeństwa od samej tylko zgody, tj. tylko duchowej więzi pomiędzy małżonkami, jako jedynie godnej oblubieńczej więzi między Chrystusem a Kościołem.

Do uzgodnienia tych stanowisk przyczynił się ponownie Piotr Lombard z Paryża (1095-1160). Podkreślał on dwa komplementarne aspekty małżeństwa: duchową wspólnotę miłości (małżeństwo in fieri: w chwili swego stawania się) – oraz zjednoczenie w akcie małżeńskim (małżeństwo in facto esse: w chwili swego przeżywania).
– Jego zdaniem samo w sobie małżeństwo jako sakrament powstaje w chwili wyrażenia zgody (in fieri). Natomiast wypełnieniem sakramentu staje się dopiero życie na co dzień w małżeństwie, nie wyłączając współżycia płciowego (in facto esse). Dopiero w przeżywaniu małżeństwa na co dzień ujawnia się zarówno jedność małżonków, jak i ślubowana sobie wierność w miłości. Toteż jak wyrażanie sobie wzajemności w miłości we wszystkich zakresach życia jest przyjętym w chwili wyrażenia zgody zobowiązaniem przez tych dwoje, tak z kolei ich zjednoczenia w akcie zjednoczenia staje się zewnętrznym znakiem związku, jaki łączy Chrystusa z Kościołem.
– Sakramentalność małżeństwo obejmuje zarówno zgodę małżeńską, jak i akt cielesny, ponieważ oba aspekty wchodzą w istotę małżeństwa. Jednakże zjednoczenie w akcie płciowym nie jest elementem konstytutywnym samego w sobie małżeństwa. Akt małżeński jest zatem zewnętrznym wyrazem sakramentu, niemniej sakrament sam w sobie powstaje z chwilą gdy ci dwoje wyrażają sobie zgodę (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 31n; EF I,104).

Jeśli małżeństwo ma być prawdziwie sakramentem, musi być nie tylko święte i nie tylko symbolizować tajemnicę oblubieńczego związku Chrystusa i Kościoła, lecz również być skutecznym źródłem łask dla tych dwojga. Innymi słowy małżeństwo jako sakrament jest nie tylko rzeczywistością z ustanowienia Chrystusa świętą, ale również uświęcającą. Inaczej małżeństwo nie mogłoby w ogóle być zaliczane do rzędu sakramentów świętych.

Zagadnieniu temu zaczęto poświęcać w teologii poważniejszą uwagę szczególnie począwszy od 11 w., gdy ponownie ‘odkryto’ rozważania teologiczne św. Augustyna (+ 430 r.) na temat małżeństwa jako znaku tajemnicy Chrystusa i Kościoła. Nie było trudności w dostrzeżeniu jako źródła łaski – innych sakramentów, jak np. chrztu świętego, bierzmowania, spowiedzi i Eucharystii. Niektórym teologom trudno jednak było dostrzec w małżeństwie jako sakramencie źródła łaski dla przyjmujących go – m.in. niewątpliwie ze względu na fakt więzi nie tylko psychicznej, ale i fizycznej, realizowanej przez małżonków na co dzień. W umysłowości niektórych teologów wciąż tkwiło swoiste deprecjonowanie płciowego wymiaru człowieczeństwa, które z kolei w życiu małżeńskim odgrywa od zawsze rolę istotną.

Mimo wszelkich wątpliwości i nieufności ‘zmysł wiary’  kazał zaliczać również małżeństwo do liczby siedmiu sakramentów Kościoła. Chwilami dochodziło do paradoksalnej sprzeczności, że szereg teologów uznawało sakramentalność małżeństwa, jednocześnie nie uznając jego zbawczej skuteczności.

Jednym z poważnych powodów tej niekonsekwencji były zastrzeżenia podnoszone przez kanonistów-prawników. Były to czasy trudnych walk z symonią [świętokupstwo: usiłowanie zakupu dóbr duchowych za pieniądze]. Tymczasem zawieranie małżeństwa było często obciążone balastem interesów finansowych odnośnych dwóch rodzin. To zaś mogło zupełnie przesłaniać myśl o skuteczności Bożej łaski.
– Teologowie z kolei widzieli trudność w fakcie, że łaska przychodzi wprost od Boga, tymczasem wyrażenie zgody małżeńskiej jest zagadnieniem zależnym od dwojga ludzi.

Niezależnie od tego, dla ówczesnej teologii trudno było wznieść się ku Bożej wizji ludzkiej płciowości, z którą zresztą wiąże się wiele ludzkiej nędzy i grzechów. W świadomości wielu teologów wciąż pokutował wyrażany przez niektórych autorów wczesnochrześcijańskich pogląd, że małżeństwo jest swoistą ‘koncesją”, względnie przede wszystkim ‘lekarstwem’ na pożądliwość ciała. Opinia taka utrzymywała się w świadomości wielu właściwie aż po nasze czasy. Znajdowało to swój wyraz również w dokumentach Kościoła. Tradycyjnie rozróżniano przez całe wieki dwa zasadnicze cele małżeństwa:

Celem pierwszorzędnym małżeństwa jest zrodzenie potomstwa (procreatio); oraz:
Drugorzędnym celem małżeństwa jest rzeczywistość dwuaspektowa:
– wzajemna pomoc (mutuum adiutorium), oraz:
– lekarstwo na pożądliwość (remedium concupiscentiae).
(Zob. do tego: Małżeństwo, VI. Cele: art. z Instytutu Studiów nad Rodziną przy UKSW, Warszawa, art. ks.prof. Krzysztofa Wolskiego).

Kolejnym ‘etapem’ wprowadzenia Kościoła i w tym aspekcie w coraz dojrzalsze rozumienie depozytu wiary Apostolskiej będą czasy Soboru Watykańskiego II (zob. GS, zwł. cz.II, r.I: Poparcie należny godności małżeństwa i rodziny, 46-52), a tym bardziej cały pontyfikat Jana Pawła II, swoiście zainaugurowany zdumiewającą, paroletnią katechezą środową o ‘Odkupieniu ciała’ (IX.1979-XI.1984; 129 katechez).

W takim klimacie zadawano sobie pytanie: co to znaczy, że małżeństwo jako lekarstwo-środek na ‘pożądliwość ciała’ może być źródłem łaski sakramentu? Sakrament spełniałby w tej sytuacji rolę jedynie bardzo negatywną (zob. art.cyt. ks. prof. A.Sobczaka, przyp. 33).
– Rozwiązanie tej trudności pojawiło się w dużej mierze w połowie 13 w., szczególnie w ośrodku teologicznym Paryżu. Przedstawiciele szkoły Paryskiej dokonali w tym czasie syntezy dotychczasowych prac na temat małżeństwa. Zdołano również przekształcić negatywną formułę małżeństwa pojmowanego jako ‘lekarstwo na pożądliwość” – w pozytywną misję związaną z zawarciem małżeństwa: sakramentu małżeństwa jako źródła zbawienia i skutecznego znaku łaski.

(8,7 kB)

RE-lektura-ponowna-redakcja: część VI, rozdz. 4d
Stadniki, 21.I.2015.
Tarnów, 3.VI.2022.


(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



b. Wyłaniająca się potrzeba norm małżeńskich i teologii małżeństwa
Dekret Juliusza II
Tabela: Z Dekretu Juliusza II
c. Wykształcanie się liturgii i norm prawnych małżeństwa (w. 4-11)
d. Konieczność dopracowania norm prawnych dotyczących małżeństwa (w. 4-11)
Mikołaj I: zgoda małżeńska
Tabela: Z Listu Mikołaja I o zgodzie małżeńskiej
e. Podsumowanie liturgii i norm prawnych małżeńskich okresu 4-11 w.

3. Rzeczywistość małżeństwa jako świętego sakramentu
a. Elementy teologii sakramentu małżeństwa w okresie Ojców Kościoła (w. 3-11)
Leon W. o małżeństwie jako znaku tajemnicy Chrystusa-Kościoła
Tabela: Wypowiedź Leona W. o małżeństwie jako znaku tajemnicy
Tertulian, Orygenes i inni pisarze
Tematyka wypowiedzi pierwszych wieków o małżeństwie
Małżeństwo w pismach św. Augustyna (354-430 r.)
b. Wyrażenie zgody a dopełnienie małżeństwa poprzez zjednoczenie
c. Uznanie małżeństwa za sakrament (w. 12-13)
d. Sobór Lateraneński II: sakramentalność małżeństwa
Tabela: Wypowiedź Soboru Lateraneńskiego II o małżeństwie
‘Mężczyzną i Niewiastą stworzył ich ...’: Jan Paweł II (Katechezy środowe)


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Medjugorje. Kościół parafialny OO. Franciszkanów
Ryc.2. Jakarta, Wigilia 2006 r. w gronie rodziny
Ryc.3. Cuda przyrody
Ryc.4. Dwa pieski obcałowują dziecko na prawym i lewym uchu