Wyżej wspomniany dr Robert SPITZER (zob. wyż: Dr Spitzer), jedna z zasadniczych osobistości odpowiedzialnych za brzemienną w skutki decyzję wykreślenia homoseksualizmu z listy chorób psychicznych w 1973 r., w dalszych latach swej praktyki psychiatrycznej zwracał coraz więcej uwagi na i jemu się zdarzające przypadki szczęśliwego wyprowadzenia osób z nędzy homoseksualizmu. W końcu zaczął przyznawać się w publicznych wywiadach do swego błędu. Nie miało to już niestety żadnego wpływu na dobrze utrwalone skreślenie zaburzenia homoseksualizmu z oficjalnego rejestru schorzeń psychicznych. Oto fragment jednego z jego wywiadów:
„Jestem przekonany, że wiele ludzi dokonało poważnych zmian w kierunku stania się heteroseksualistami ...
Uważam to za ważną wiadomość, ... podchodziłem bowiem do tych badań sceptycznie.
Teraz twierdzę, że te zmiany mogą być trwałe” (zob. Dr. Laura’ Interview Psychiatric Association's Robert Spitzer, w: Narth Bulletin, 8,1[2000] 26n; przytoczenie za: Oświadczenie Kat. Stow. Lek. USA).
Można sobie wyobrazić, jaką wrzawę wśród aktywistów ruchu homoseksualnego wywołała przedstawiana przez samego dra SPITZER’a począwszy od 2001 r. zmiana jego opinii w tej sprawie. Ujawniło to zarazem jaskrawo właściwe zamierzenia ruchu homoseksualistów. Im nie chodzi o prawdę naukową ani moralną, lecz o przywileje prawne. Oto relacja na ten temat:
„SPITZER po raz pierwszy ‘wychylił się’ w tej sprawie [= wycofanie swej poprzedniej opinii, jakoby homoseksualizm nie był schorzeniem psychicznym] w maju 2001 roku – podczas Kongresu Amerykanskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Ujawnione wtedy przez niego wstępne dane wywołały gwałtowne protesty aktywistów gejowskich, którzy odsądzili naukowca od czci i wiary, twierdząc, że jego próba badawcza była ‘okropna i całkowicie niereprezentatywna dla społeczności lesbijek i gejów’.
– Uczony postanowił jednak przygotować pracę do druku. Zaproponował ją prestiżowemu ‘American Journal of Psychiatry’, ten ją jednak odrzucił. Po długich wahaniach i wielu korektach, na druk zdecydował się nie mniej prestiżowy ‘Archives of Sexual Behavior’. Redaktor naczelny pisma dr J.Kenneth Zucker wszczął jeszcze przed publikacją debatę za pośrednictwem Internetu. Otrzymał 26 naukowych komentarzy, które opublikował wraz z pracą Spitzera. Są wśród nich zarówno głosy pełne pochwał, jak i ostrej, a nawet napastliwej krytyki ...” (przytocz. za: Gej? Kiedyś nim byłem, artyk. autorstwa: Sławomir Zagórski).
Należałoby tu dołączyć również chociażby następującą wypowiedź jednego ze specjalistów w tej dziedzinie – E. BADINTER’a. Nawiązuje on do nieodpowiedzialnego oświadczenia wydanego przez WHO (Światową Organizację Zdrowia) w 1991, według którego „żadna orientacja seksualna (hetero czy homoseksualna) nie powinna być rozpatrywana jako zaburzenie” (zob. dokładniej: Homoseksualizm – p. Klasyfikacja WHO).
Określenie to zostało bezkrytycznie powtórzone m.in. przez polski „Leksykon Psychiatrii” (Warszawa 1993).
Wspomniany E. Badinter określił ten krok jako „skandal epistemologiczny” [tzn. godzący w samą istotę rzeczy – wbrew rozumowi]. Podkreśla on:
„Nie można godzić się na to, żeby nauka orzekała o fałszu i prawdzie w wyniku nacisków grup społecznych, czy – jak to było w przypadku poprawek w DSM-III – referendum [chodzi o: Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders, wyd.3, wydawane przez American Psychiatric Association. Poprawki oficjalnej listy zaburzeń DSM-III zostały dokonane po przeprowadzeniu referendum wśród psychologów i psychiatrów, a nie w następstwie wyników rzetelnych badań naukowych]” (zob. E.Badinter XY, Tożsamość Mężczyzny, Wydawnictwo WAB, Warszawa 1993,138n; przytoczone za: Homoseksualizm – p. Określenia – Choroba).
Przekonujemy się, że wśród specjalistów chorób psychicznych – lekarzy i psychologów, nie ma jedności w ocenie homoseksualizmu jako zjawiska w pełni prawidłowego, tzn. nie odbiegającego od człowieczej ‘normy’. Widać wyraźnie, że kierują się względami koniunkturalnymi, takimi jak ‘referendum’ i cofają się pod niezwykle silnym naciskiem politycznym, a nawet groźbami (nawet zabójstwa) ze strony aktywistów ruchów gejowskich. W każdym razie aktualnie przyjęte określenie homoseksualizmu wyraźnie kłóci się z wynikami rzetelnych badań. Dla wielu ważny jest krzyk ‘mody’ i poklask zdobywany w wyniku ustępstw na rzecz rozkrzyczanego tłumu.
Sam również Dr SPITZER przyznawał w okresie, gdy zdecydowanie odstępował od własnych poprzednich poglądów na temat homoseksualizmu jako rzeczywistości zastanej, iż biorąc pod uwagę chociażby fakt, że ‘zjednoczenie płciowe’ dwóch mężczyzn w sensie dosłownym po prostu nie wychodzi, skoro mężczyzna do mężczyzny wielorako ‘nie pasuje’, „coś tu w końcu nie funkcjonuje ...” (cyt. za: Bp Laun A., Homosexualität aus katholischer Sicht, p.4a, przyp. 78: Spitzer, Interview 29).
Z tego względu należy – bez czołobitnego uniżania się przed polityczną, a nie naukową decyzją Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która nie po raz pierwszy ujawnia brak pionu moralnego – przyjąć określenie zaproponowane przez psychoanalityków takich jak Irving BIEBER i Charles W.SOCARIDES, potwierdzone mnogością w międzyczasie podejmowanych badań naukowych. Proponują oni następujące określenie-definicję omawianej nieprawidłowości psychicznej:
„Homoseksualizm jest chorobą psychiczną, symptomem zatrzymanego rozwoju” (zob. Leksykon Psychiatrii, Warszawa 1993). |
Podobnie wyrażają się inni autorowie. Dla przykładu można by przytoczyć autorytet wybitnego profesora-psychoterapeuty z Holandii, Gerarda van den AARDWEG, wykładowcy na wielu uniwersytetach Europy, Stanów Zjednoczonych i Brazylii. Od lat 70 minionego wieku przyjmuje on pacjentów, uzyskując pełne optymizmu wyniki terapeutyczne odnośnie do kilkuset swoich pacjentów. Do podobnych wyników dochodzi raz po raz wielu innych specjalistów w tym zakresie.
– W oparciu o swą praktykę podają oni w końcu dokładniejsze określenie-definicję zjawiska homoseksualizmu.
Oto fragment pewnego raportu, zawierającego wypowiedzi szeregu autorytetów w tym zakresie. Wypowiedzi te można sprowadzić do wciąż jednego wspólnego mianownika:
„Wśród działaczy ruchu gejowskiego rozpowszechniło się przekonanie, że homoseksualizm jest zjawiskiem bądź wrodzonym, bądź dziedzicznym, bądź uwarunkowanym genetycznie lub hormonalnie. Tymczasem nauka niczego takiego nie potwierdza. Nowojorski psychiatra Lawrence HATTERER uważa takie teorie wręcz za dziewiętnastowieczne. – Wiele badań wykazało, że nie ma wrodzonego homoseksualizmu.
– Najbardziej znane są obserwacje profesora J.D.RAINERA, analizującego przypadki bliźniąt jednojajowych, z których jedno okazywało się hetero-, a drugie homoseksualistą.
– Profesor W. H. PERLOFF wykluczył z kolei wpływ hormonów na powstawanie homoseksualizmu, klasyfikując go jako ‘zjawisko czysto psychiczne’.
– ... Nawet tak życzliwi wobec Ruchu gejowskiego seksuologowie, jak MASTERS i JOHNSON stwierdzili, że źródłem homoseksualizmu są ‘nabyte preferencje’.
– Raz na jakiś czas światową prasę obiega co prawda news, że właśnie odkryto ‘gen homoseksualizmu’, ale za każdym razem okazuje się to plotką.
– Z wieloma homoseksualistami jako swoimi pacjentami stykał się już Zygmunt FREUD. Analizując ich fantazje oraz sny, zawsze pod powierzchnią wykrywał ślady normalnego, głęboko ukrytego usposobienia heteroseksualnego. To właśnie uczniowie Freuda – Alfred ADLER i Wilhelm STEKEL – powiązali homoseksualizm z zaburzeniami neurotycznymi. Pierwszy zdefiniował go jako ‘kompleks niższości’, drugi jako ‘psychiczny infantylizm’.
– Sam [wyżej wspomniany psychoterapeuta] profesor van den AARDWEG uważa homoseksualizm za ‘zaburzenie emocjonalne rozwijające się już w dzieciństwie i okresie dojrzewania’. Głównym jego źródłem są według niego nienormalne relacje z matką, a zwłaszcza z ojcem. Najczęściej chłopiec jest albo zbyt rozpieszczany przez matkę, albo niedoceniany przez ojca (albo jedno i drugie), co powoduje, że wpada w kompleks niższości na punkcie swojej męskości.
– Kanadyjski lekarz Irving BIEBER, który opiekował się wieloma gejami, stwierdził, że nie spotkał wśród nich ani jednego przypadku normalnej relacji między synem a ojcem” (przytocz. za: Grzegorz Górny, art. Raport o mniejszości, na STRONIE: Homoseksualizm.friko).
Zauważamy, że nikt z niezależnych specjalistów najnowszych czasów nie podtrzymuje tezy, jakoby homoseksualizm był kwestią dziedziczenia czy to ‘genu’ homoseksualnego, czy zmian hormonalnych, bądź jeszcze innych czynników sprawiających, że dana osoba stanowi od urodzenia alternatywny ‘wariant’ ludzkiej natury. Konsekwentnie zaś nikt z rzetelnych pracowników nauki i praktyków terapeutów nie potwierdza opinii, że z tego właśnie względu trzeba się zgodzić z istnieniem swoistego determinizmu, mocą którego dana osoba jest niezależnie od wyboru swej wolnej woli z natury swej skazana na skłonności i praktykę homoseksualną.
Przeciwnie zaś, wszystkie drobiazgowo przeprowadzane badania wiodą do takiej samej konkluzji: nie istnieją osoby homoseksualne ‘od urodzenia’. Upodobania seksualne w kierunku osób tej samej płci są uwarunkowane względami psychicznymi. Ujawniają się przede wszystkim w reakcji na negatywne doświadczenia wyniesione z domu rodzinnego, w szczególności w następstwie krzywdzących odniesień doznanych ze strony matki, albo tym bardziej ojca, a ponadto nierzadko w wyniku wykorzystywania seksualnego przez kogoś z bliskich w dzieciństwie.
– Niezależnie od tego pojawiają się one, szczególnie w wieku młodzieńczym, w wyniku presji środowiska subkultury, w którym toczy się życie danej osoby i w którym takie zachowania są przyjęte jako aktualnie panująca ‘moda’.
4. Założenia i strategia |
a. ‘Normalność’ i niezmienność orientacji seksualnej |
Nietrudno zauważyć, że u podłoża sukcesów od kilkudziesięciu lat coraz prężniej organizującego się ruchu gejów i lesbijek leżą przyjęte przez nich założenia oraz dobrze przemyślana strategia działania. Są to przyjmowane przez nich, a zarazem światu całemu narzucane swoiste ‘dogmaty’. Aktywiści ruchu zdają sobie sprawę, że od ich przeforsowania i zaskoczenia nimi opinii publicznej aż po najwyższe organy ustawodawstwa włącznie zależeć będą ich dalsze losy.
Skorzystamy z wdzięcznością z przemyśleń wybitnego znawcy zagadnienia – Richarda COHEN’a z USA. Jest on osobiście eks-gejem (wyzwolenie w latach 80). Wie zatem z własnego doświadczenia, co to znaczy przeżywać pociąg do osób tej samej płci oraz prowadzić życie geja. Przeżył on na sobie samym długotrwałe zmagania dla odzyskania wewnętrznej wolności utraconej wskutek zniewoleń zarówno środowiskowych, jak i wieloletniej praktyki homoseksualnej. Dzięki pomocy szeregu cierpliwych doradców, a tym bardziej wytrwałej modlitwie zanoszonej do Boga z głębi doznawanej własnej nędzy, przebił się w końcu do najgłębszych pokładów swych przez całe lata nie uświadamianych sobie poranień wewnętrznych. One to złożyły się na schorzenie serca stęsknionego za nie doznaną właściwą miłością rodzicielską. Schorzenie to znajdowało zakłócony upust w złudnym pociągu do osób tej samej płci.
Po przeżytym wewnętrznym przeobrażeniu, a następnie pogłębionych dalszych studiach specjalistycznych, stał się Richard Cohen poszukiwanym psychoterapeutą i wychowawcą. Został on wiodącym ekspertem w sprawach reorientacji seksualnej oraz chorych na AIDS. Jest dyrektorem założonej przez siebie ‘International Healing Foundation’ (IHF – Międzynarodowej Fundacji Uzdrawiania, od 1990). Jako ceniony wykładowca w omawianych zagadnieniach udziela się wielorako w USA i krajach Europy.
Dzięki swej refleksyjnej umysłowości i wieloletniej praktyce w charakterze psychoterapeuty przejrzał dogłębnie struktury i strategię ruchu, który swym zasięgiem obejmuje aktualnie wszystkie kontynenty i dumnie zdobywa coraz dalsze kraje. Z tego względu uwagi Richarda COHENA odnośnie do założeń ruchu oraz z żelazną konsekwencją stosowanej strategii są szczególnie kompetentne.
Oto wypunktowany przez niego swoisty ‘dogmat’ przyświecający aktywistom zorganizowanego ruchu osób o odmiennym ukierunkowaniu seksualnym (zob. wyż.: Cohen Richard, Wyjść na Prostą..., 311-314. Oraz zob.: Mity ideologicznego ruchu prohomoseksualnego).
Jako podstawowe założenie przyjmują aktywiści ruchu twierdzenie, że homoseksualność jest stanem w pełni normalnym, a nie – jak przez całe wieki sądzono – ‘wynaturzeniem’, ani tym bardziej ‘zwyrodnieniem’. Orientacja ta jest ich zdaniem biologicznie uwarunkowaną właściwością danej osoby.
Z tym zaś wiąże się ściśle następny aspekt zagadnienia. Mianowicie jako cecha wrodzona pozostaje ona jej właściwością niezmienną. Konsekwentnie zaś wszelkie próby przeorientowania w sensie doprowadzenia danej osoby do wzbudzenia u siebie miłości seksualnej względem osób przeciwnej płci (heteroseksualizm) stają się niedopuszczalnym gwałtem zadawanym jej ‘naturze’. Stąd wynika wniosek, że trzeba po prostu zaakceptować fakt, iż dana osoba jest przedstawicielem takiego ‘wariantu’ ludzkiej ‘natury’.
Twierdzenia tego nie można oczywiście przyjąć bezkrytycznie. W oparciu o wyżej przedstawione badania i ich wyniki mogliśmy się przekonać, że ‘dogmat’ ten jest jednym wielkim fałszem i zakłamaniem faktów w żywe oczy. Wyniki sumiennych badań z kilkudziesięciu lat całkowicie przeczą twierdzeniu, jakoby homoseksualność była wrodzoną właściwością kogokolwiek. Wręcz przeciwnie, badania wykazują niezmiennie, że nikt nie rodzi się jako gej czy lesbijka. Zakłócenia w rozeznaniu własnej orientacji seksualnej i akceptacji siebie samego jako mężczyzny czy kobiety są pochodną negatywnych czynników wychowawczych i środowiskowych danej osoby.
U podłoża najgłębszych pokładów podświadomości osób homoseksualnych leżą zawsze poranienia wychowawcze z okresu dzieciństwa, które w wieku dorastania czy już dorosłości ujawniają się jako rozpaczliwe poszukiwanie niegdyś nie doznanej miłości zwłaszcza ze strony ojca, czasem również ze strony matki. Z tym tylko, że poszukiwania te toczą się na drodze, która prowadzi do ... nikąd, a czasem do ... samobójstwa, a w każdym razie do postępującej degradacji człowieczeństwa.
Przyjęcie wbrew wymowie badań naukowych oraz praktyce coraz liczniejszych rzesz osób, które zdołały się wyzwolić z nędzy homoseksualizmu – proklamowanej przez ruch ‘normalności’ ich orientacji seksualnej staje się niewyobrażalną krzywdą wyrządzaną osobom, które nadal z bólem, a nie radością, przeżywają swe skłonności homoseksualne. Oznacza to pozbawienie ich wszelkiej nadziei na wyjście z dna wielorakiej nędzy, w jaką sami się uwikłali.
– Zamiast odnośnym osobom przychodzić z pomocą, założenie to odbiera im resztkę nadziei, że i dla nich istnieje niemal na wyciągnięcie dłoni możliwość wyjścia z zaklętego kręgu zarówno zakłóconych skłonności, jak i sprzecznych z godnością ich osoby uprawianych praktyk. Bo godność ich ludzkiej natury jest u nich dokładnie taka sama jak u każdego innego człowieka.
Wbrew przyjętemu przez ruch ‘dogmatowi’, iż homoseksualność jest w przypadku określonych osób stanem normalnym, trzeba zdecydowanie stwierdzić, że nauka nie potwierdza takiego założenia. Założenie, jakoby istniały zróżnicowane warianty ludzkiej natury: jej odmiana heteroseksualna – oraz monoseksualna, jest zakłamaniem oczywistości faktów. Jeśli u kogoś ujawniają się z biegiem czasu zakłócenia co do własnej identyfikacji seksualnej, a ponadto uprawianie praktyk seksualnych z preferencją względem osób tej samej płci, jest to każdorazowo objaw wtórny, świadectwo zaistniałej patologii. A tę można zawsze leczyć – pod warunkiem, że dana osoba zechce przyjąć szanse wyleczenia.
R.COHEN stwierdza odważnie – ku pokrzepieniu osób przeżywających swoje uzależnienia homoseksualne:
„Homoseksualność powodowana jest przez wiele czynników; odkrycie i uleczenie tych podstawowych przyczyn umożliwia zmianę. Dokonałem tego, podobnie jak wielu innych ludzi. Dziś żyją już tysiące kobiet i mężczyzn, którzy uwolnili się od homosksualizmu.
– Tego, czego się nauczono, można się od-uczyć. Nie jest to ‘wesołe’ (gay), ani złe (bad), ale smutne (ssad)” (dz.cyt., 317).
Znaczy to, że w obliczu oficjalnego ruchu homoseksualistów jesteśmy świadkami niewiarygodnego zafałszowania niepodważalnych faktów nauki i praktyki. Wystarczy przeglądać nieprzeliczone wyznania byłych gejów czy lesbijek, którzy czy to sami, czy z pomocą psychoterapeutów, duszpasterzy, kierowników duchowych, albo z kolei dobrej lektury i przede wszystkim żarliwej modlitwy do Odkupiciela człowieka – zdołali wyjść ‘na równą’ z do niedawna doświadczanej klęski swego człowieczeństwa.
Osoby te z zasady nie tylko doświadczały ‘skłonności’ seksualnych względem osób tej samej płci, co samo w sobie jest moralnie obojętne (podobnie jak wszelka inna ‘pokusa’; sama w sobie ‘pokusa’ nigdy nie jest grzechem), ale często miały za sobą wieloletnią praktykę czynów seksualnych z osobami tej samej płci. Ileż odzyskanej radości i wolności ducha promieniuje z tych zdumiewająco szczerych wyznań, w których nie ma cienia obłudy czy zakłamania. Są to świadectwa osób, które szczególnie dzięki odnalezionej drodze ku Jezusowi Chrystusowi doszły do odkrycia i ukochania zaofiarowanej przez Niego wewnętrznej wolności od ‘przymusu ciała’ i obecnie żyją czy to w całkowitej czystości, czy też pozakładały małżeństwo z prawdziwego zdarzenia, ciesząc się gronem kochanych i kochających dzieci.
O takiej to wolności pisze św. Paweł, który obracał się na co dzień w kulturze podobnej do tej naszych czasów, gdzie homoseksualność w odmianie męskiej i żeńskiej cieszyła się w kręgach ludzi zamożnych akceptacją:
„Ku wolności wyswobodził nas Chrystusa.
A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli ...”
(Ga 5,1).
Oraz:
„Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność ...
A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa,
ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami ...” (Ga 5,24).
b. Szczegółowe wytyczne |
Richard COHEN wymienia w paragrafie omawiającym ‘strategię działań’ – dziewięć szczegółowych wytycznych, jakie aktywiści ruchu stosują w swych publicznych wystąpieniach z niebywałym uporem i niezłomną konsekwencją.
– Chętnie skorzystamy z jego wieloletniego doświadczenia w tym zakresie oraz nieustraszonej odwagi, pomimo często do niego docierających gróźb pozbawienia go życia za działalność zmierzającą do wyprowadzenia osób homoseksualnych ‘na prostą’.
– Oto w streszczeniu rozszyfrowane przez niego strategie działań ruchu.
Aktywiści ruchu dążą za wszelką cenę do odwrócenia uwagi opinii publicznej od praktyk osób homoseksualnych, czyli oceny ich zachowań etycznych, a wszelką dyskusję przenoszą natychmiast i zdecydowanie na płaszczyznę polityczną i społeczną.
Trudno o bardziej sofistyczny chwyt taktyczny. Chodzi o totalne odwrócenie uwagi od problematyki moralnej, w tym wypadku o propagowanie ‘współżycia’ seksualnego czy to mężczyzn czy kobiet pomiędzy sobą. Tutaj aktywiści ruchu musieliby uznać swoją całkowitą przegraną osobistą, a ponadto swój w samym założeniu destruktywny wpływ wywierany na dzieci, młodzież i całokształt społeczeństwa.
Zdając sobie z tego sprawę, stawiają problem ‘na głowie’. Ignorują całkowicie aspekty etyczne swych homoseksualnych zachowań, a co więcej: nie dopuszczają w ogóle do dyskusji na ten temat. Z całym zaś tupetem przechodzą na arenę przewrotnie interpretowanych ‘praw człowieka’, domagając się społecznej akceptacji dla swej tak realizowanej swej homoseksualnej ‘natury’.
Tutaj tkwi źródło głośno przez ruch gejowski zaskarżanej ‘homofobii’ [= obawa-strach przed homoseksualizmem] ze strony społeczeństwa oraz agresywnego domagania się prawnego statusu dla siebie – z wszystkimi uprawnieniami należnymi innym grupom społecznym, począwszy od zrównania ich związków z małżeństwami heteroseksualnymi.
– Tutaj również tkwi przyjmowana przez ruch taktyka występowania wobec społeczeństwa w roli ‘poszkodowanych-pokrzywdzonych’ z racji rzekomej ‘nietolerancji’ i ‘dyskryminacji’. Któż by bowiem nie miał współczucia dla osób ‘prześladowanych’ za wyznawane poglądy?
Kolejnym punktem strategii ruchu jest doprowadzenie wszelkimi siłami do przekształcenia mentalności społeczeństwa w stosunku do zjawiska homoseksualizmu: z dotąd negatywnego – do odtąd przychylnego. Cel ten osiąga ruch przy pomocy wszelkich dostępnych metod. Oto główne:
a. Słownictwo przyjazne dla homoseksualności
Aktywiści ruchu usiłują zająć we wszystkim pozycję strony atakującej. Łatwiej jest atakować, aniżeli odpierać zarzuty. Stąd ich starania o urabianie opinii publicznej – przez tworzenie nowych określeń związanych z rzeczywistością homoseksualną, które by nie raziły tak bardzo jak te poprzednio powszechnie używane. Chodzi zatem o typowy chwyt tworzenia ‘eufemizmów’: wyrażeń które nie raziłyby ucha, choć nadal wiadoma będzie treść, jaka kryje się za tym ‘łagodniej brzmiącym’ wyrażeniem.
– Do utworzonych nowych określeń w zakresie homoseksualizmu należą takie wyrażenia jak:
‘orientacja seksualna’,
‘alternatywny styl życia’,
‘poszukiwanie własnej orientacji seksualnej’.
Do osiągnięcia tego samego celu służy jawne przyznawanie się do swej homoseksualności. Stwarza to jeden raz więcej wygodny przyczółek do podjęcia dyskusji z pozycji atakującego, a nie kogoś skazanego na defensywę.
Jednocześnie zaś aktywiści ruchu dbają tego, by nie dopuszczać do podważenia agresywnie przez nich głoszonej tezy, iż ich homoseksualizm jest kwestią determinacji tak ukonstytuowanej ‘natury’, wobec czego są oni z góry zwolnieni z jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje homoseksualne czyny. Jako zaprogramowane od urodzenia, nie mogą podlegać jakiejkolwiek ocenie etycznej. Przeciwnie zaś, osobom odnośnej orientacji seksualnej (a nie: ‘preferencji’ seksualnej: ta zakładałaby możliwość wyboru, czego aktywiści Ruchu absolutnie przyjąć nie chcą) należą się w związku z taką ich ‘normalnością’ wszelkie prawa, należne np. małżeństwom heteroseksualnym.
b. Wpływ na programy wychowawcze szkół
Przywódcy ruchu homoseksualności korzystają z wszelkich dostępnych środków, by w szkołach wprowadzano przedmiot wychowania seksualnego i by dzieciom i młodzieży szkolnej wpajano akceptację homoseksualizmu jako normalnego dla tej grupy ludzi, alternatywnego stylu życia.
Każdy wychowawca, przede wszystkim zaś rodzice którym przysługuje naturalne prawo pierwszeństwa w kształtowaniu postaw moralnych swych dzieci, zdają sobie sprawę, jak destruktywne skutki może pociągać za sobą siłowe wtłaczanie w świadomość dzieci żądanych przez ruch treści.
– Zresztą wiadomo, że dziecko w okresie pokwitania nie zdaje sobie jeszcze w pełni sprawy z właściwego znaczenia określeń w rodzaju ‘orientacja seksualna’, czy np. ‘alternatywny styl życia’, itp. Toteż można sobie zdać sprawę, jak destruktywny wpływ na wyobraźnię i świadomość dzieci szkolnych mogą wywierać tego rodzaju wykłady i wtłaczane im sofistyczne określenia.
c. Tworzenie w szkołach oficjalnych organizacji homoseksualnych
Oto kolejny sposób modyfikowania świadomości społecznej i stwarzania sprzyjającego podłoża pod długofalowe cele ruchu. Dzieci szkolne przekształcą się prędko w dorastającą młodzież i dorosłych. Jeśli wychowanie seksualne szkolne wpoiło im całkowity relatywizm na aspekty etyczne m.in. osób homoseksualnych, ruch w niedalekiej przyszłości nie napotka na trudności w uzyskaniu coraz dalszych zmian w prawodawstwie lokalnym, państwowym i międzynarodowym.
Richard COHEN przytacza w swej pracy, na której się wciąż opieramy, wstrząsającą zapowiedź-pogróżkę Michaela SWIFT’a, czołowego aktywisty Ruchu. Zapowiada on systematyczne gwałcenie chłopców, uwodzenie ich „w waszych szkołach, internatach, salach gimnastycznych, ... toaletach, ... wszędzie tam, gdzie młodzi mężczyźni przebywają razem z mężczyznami. Wasi synowie staną się naszymi narzędziami i będą robić, co im każemy. Będą stworzeni na nowo na Nasz Obraz. Będą nas pragnąć i uwielbiać” (dz.cyt., 314, przyp. 6).
d. Homoseksualizm jako w pełni normalny styl życia w rozrywce i mediach
Lobby homoseksualizmu zdobywa krok w krok coraz dalsze obszary mentalności i życia społecznego. Toteż ruch wykorzystuje w maksymalnie możliwy sposób programy telewizyjne, filmy, radio, internet i prasę dla ukazywania ‘piękna’ i ‘normalności’ stylu życia osób z orientacją monoseksualną.
Nic dziwnego, że w parze z tym mnożą się kluby homoseksualistów, bary, zrzeszenia i aktywna obecność działaczy homoseksualnych na campusach uniwersyteckich oraz w kolegiach, a coraz częściej w internatach i szkołach średnich. Ruch znajduje coraz większe wsparcie ze strony prasy o pionie liberalnym.
Całkiem szczególną wagę przywiązują przywódcy ruchu homoseksualistów na szczeblu krajowym i międzynarodowym do systematycznego organizowania prelekcji na tematy związane z orientacją monoseksualną.
Tym większe znaczenie wiążą z publicznymi manifestacjami i przemarszami głównymi ulicami coraz innego miasta poszczególnych krajów. Przemarsze te są zwykle nagłaśniane jako ‘Parada Równości’. Trzeba przyznać, że sofistyczne hasła, jakie się wtedy pojawiają, szerokie nagłośnienie organizowanych wystąpień w środkach masowego przekazu, demonstrowanie swej gejowsko-lesbijskiej ‘normalności’ na tle ‘przewrotności-obłudy’ pozostałego społeczeństwa, a nierzadko naczelnych władz kolejnych miast, które mogą nie wyrażać zgody na tego rodzaju manifestacje, przyczyniają się zwykle do pozyskiwania dla nich coraz więcej ‘sympatii’ społecznej. Sukces ten jest bardzo ‘na rękę’ przywódcom ruchu. Ułatwia im to bowiem znakomicie dostęp do gremiów ustawodawczych, gdzie udaje im się krok za krokiem zdobyć coraz szerzej zakrojone uprawnienia.
Tym bardziej wygrywają organizatorzy przemarszów gejów i lesbijek w przypadku, gdy dojdzie do utarczek czy wręcz walk ulicznych pomiędzy nimi a organami porządku publicznego. Zyskują oni wtedy w oczach nie myślącej publiki łatwo status pokrzywdzonych, którzy zostają niesłusznie dyskryminowani.
Wypada przy okazji wyraźnie podkreślić, że organizatorzy wspomnianych demonstracji wygrywają swoje przewrotne plany w sposób mistrzowski. Stali się oni mistrzami w przerywaniu publicznych wystąpień swych przeciwników i stosowaniu wszelkich możliwych ‘chwytów’, by tylko osiągnąć zamierzone cele. Oto jedna z wypowiedzi wciąż wykorzystywanej pracy Richarda COHEN’a na ten temat:
„Jego zwolennicy [tj. ruchu homoseksualistów] stosują następujące taktyki: nękanie, niszczenie reputacji, wrzaski i ogólne niszczenie tych, którzy sprzeciwiają się ich planom i wierzeniom. W latach 70 i 80 ub.w. ich postępowanie było bardziej niszczące. W latach 90 stało się bardziej przemyślane politycznie; ich ataki stały się o wiele subtelniejsze, działanie dokonuje się w ramach systemów politycznych, edukacyjnych, religijnych i w mediach na całym świecie. Ruch gejowski dysponuje dużymi pieniędzmi, jego członkowie są przeważnie dobrze wykształceni, mają dobrą pracę i nie mają dzieci na utrzymaniu ...” (dz.cyt., 313, ad 6).
5. Zwycięski pochód |
a. Międzynarodowy przegląd uchwał na korzyść zrzeszeń homoseksualistów |
Ruch gejowsko-lesbijski zdąża do ściśle sobie postawionego celu. Jest nim wywalczenie na korzyść ruchu maksimum zmian w dotychczasowym ustawodawstwie, w którym uprawianie, a z kolei wszelkie uwodzenie do homoseksualizmu dotąd było karane.
Jeden raz więcej trzeba przyznać, że na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat ruch homoseksualistów z jednej strony zdołał zorganizować się od wewnątrz, przybierając początkowo trudne do wyobrażenia rozmiary w skali poszczególnych krajów, a następnie na płaszczyźnie międzynarodowej. Z drugiej zaś strony dzięki stosowaniu dopiero co omówionych, perfidnie przemyślanych strategii, zdołał ruch wywalczyć – i nadal wywalcza, coraz dalej posunięte uprawnienia w kolejnych krajach i na forum międzynarodowym.
Jasno sobie postawionym celem jest uzyskanie zrównania statusu ‘par’ czy to gejów czy lesbijek ze statusem pełnoprawnego małżeństwa wraz z uprawnieniami należnymi małżeństwu – aż do prawa adopcji włącznie. Osiągnięcia te niejednokrotnie zapewne przekraczają najśmielsze oczekiwania samych nawet zainteresowanych.
Jest rzeczą jasną, że gdy wziąć pod uwagę metody, jakimi z zasady szermują przywódcy walczący o wspomniane prawa, którzy przy czynnym, pełnym tupetu i wrzaskliwości wsparciu ze strony zrzeszonych gejów i lesbijek nie cofają się przed użyciem żadnych ‘chwytów’, niepodobna nie zadać sobie już wcześniej przez nas sformułowanego pytania: Kto w końcu stoi za tym ruchem? Kto jest jego metafizycznym Wodzem? Ruch ten zmierza coraz jawniej do zniszczenia w samym zarodku ... rodzaju ludzkiego!
Czym innym jest bowiem pojedyncza osoba, która mniej lub więcej boleśnie doświadcza swych inklinacji homoseksualnych. Jej orientacja homoseksualna, a może i uprawiane praktyki homoseksualne, są wtórnym wyrazem głębokich poranień wewnętrznych, które czekają na spełnienie poszukiwanej, prawdziwej miłości.
– Natomiast czym innym są publicznie urządzane manifestacje, które nie zdążają do twórczej pomocy omawianym osobom w wyjściu z ich smutnego stanu, lecz narzucają społeczeństwu z tupetem wizje i praktyki homoseksualne, których nie sposób przyjąć.
Można by tu przedstawić daty ‘osiągnięć’ typu prawniczego, uzyskanych przez Ruch gejów i lesbijek w skali narodowej i międzynarodowej. Oto przegląd takich dat, zebranych na polskiej stronie ‘Homoseksualizm’ (zob.: Człowiek TAK, Homoseksualizm NIE. Homoseksualizm – Zagrożeniem świata, p.: ‘Historia rozprzestrzeniania się homoseksualizmu (oraz sprzeciwu wobec tego zjawiska) na świecie w przeciągu ostatnich dziesięcioleci’ – Dane do roku 2007):
|
Nieco dalszych, świeższych danych zebranych jest na dopiero co przytoczonej stronie internetowej pt. ‘Aktualności’ (zob.: Człowiek TAK, Homoseksualizm NIE, ‘Aktualności’).
Można by jeszcze dodać, że szeroko nagłaśniane ‘Parady Równości’ organizuje ruch w Polsce począwszy od 2001 r. Przemarsze, dochodzące do skutku zwykle pomimo sprzeciwu władz miejskich, kończą się z zasady walkami ulicznymi uczestników ‘Parady’ z przeciwnikami nachalnego propagowania stylu życia gejów i lesbijek.
b. Taktyka stosowana przez ruch |
Poprzednio przedstawiliśmy już w sposób wystarczający zagadnienie ‘Założeń i strategii ruchu gejów i lesbijek’ (zob. wyż.: Założenia i strategia Ruchu). Obecnie warto powrócić do tej sprawy jeszcze raz – z pewnej dalszej perspektywy, tym razem z uwagą zawężoną do taktyk stosowanych przez ruch dla uzyskania coraz dalszych uprzywilejowań prawnych. Odwołamy się ponownie do już przytaczanej pracy Richarda COHEN’a (zob. wyż.: Wyjść na prostą ..., p. Założenia i strategia Ruchu, 310).
Cohen wskazuje na pięć zasadniczych etapów i zarazem zakresów działań, jakie stawia sobie ruch dla wywalczenia coraz dalej posuwanych praw dla gejów i lesbijek. Można się tylko zadumać nad inteligentnie przemyślanym planem długofalowych działań, które – jak się okazuje – systematycznie zdają egzamin. Jest to strategia ‘molestowania umysłu’ (zob. R.Cohen, dz.cyt., 83) przez powtarzanie określonych działań, a z kolei nie słabnące powtarzanie określonych haseł ‘aż do skutku’ – niezależnie od kryjącej się za nimi prawdy czy fałszu.
Ruch ‘praw’ homoseksualistów zdał sobie sprawę, że warunkiem sukcesu jest zdobycie następujących przyczółków autorytetu i władzy struktur społecznych.
Wiadomo, że ludzie z zasady bezdyskusyjnie zawierzają orzeczeniom lekarza. Społeczeństwo chyli czoła przed jego uczonością i wydanym przez niego rozpoznaniem diagnostycznym. Nic dziwnego, że organizujący się ruch osób zorientowanych monoseksualnie przypuścił skuteczny szturm na świat medycyny. Ściśle biorąc chodziło o pozyskanie dla swych zamierzeń orzeczenia specjalistów psychiatrów odnośnie do zjawiska ‘homoseksualizmu’.
Na podstawie przedstawionego materiału stwierdziliśmy, że naczelne władze lekarzy psychiatrów podjęły w USA w 1973 r. decyzję, która nie mała nic wspólnego z wynikami nauki. Skreślenie przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne ‘homoseksualizmu’ z rejestru zaburzeń psychicznych stało się hańbą dla rzetelnej nauki. Wspomniana decyzja była wynikiem kompromisowego referendum przeprowadzonego wśród psychologów i psychiatrów, którzy sami ulegli przerażeniu wskutek panujących wtedy rozruchów politycznych i niezwykle agresywnie się zachowujących grup aktywistów gejów i lesbijek. Ci zaś nie przebierali w środkach nacisku politycznego, nie cofając się przed użyciem szantażu i gróźb zabójstwa w razie niespełnienia ich żądań.
Osiągnięcie skreślenia homoseksualizmu z listy zakłóceń psychicznych stało się przełomowym osiągnięciem ruchu. Sukces ten otwarł drogę do skutecznego wywalczania odtąd krok po kroku dalszych osiągnięć – tym razem w strategicznych dziedzinach życia społecznego i politycznego.
Skoro ruch osiągnął cel progowy: orzeczenie specjalistów, że homoseksualizmu nie należy traktować jako zaburzenia psychicznego, można było przewidywać, że osiągnięcie dalszych zamierzeń jest już tylko kwestią czasu. Tak też się stało. Ruch skupił swe wysiłki na uporczywym wtłaczaniu społeczeństwu i władzom wszystkich szczebli z gruntu fałszywego przekonania, że homoseksualizm jest wyrazem ‘alternatywnej normy’ istniejącej ‘natury’ ludzkiej. Wbrew wynikom wszelkiej nauki udaje się aktywistom ruchu zarzucać publiczność i władze państwowe, politykę i gremia ustawodawcze – całkowicie zakłamanym twierdzeniem, że homoseksualizm jest właściwością wrodzoną. Z tego względu nie wolno podejmować jakichkolwiek prób jej leczenia-modyfikowania.
Uporczywe, hałaśliwe zasypywanie opinii społecznej odpowiednio preparowanymi hasłami stało się dla już niezdolnych do prawidłowego ‘myślenia’ polityków i świata prawników punktem wyjścia do oficjalnego, jeśli nie uprzywilejowanego promowania osób o homoseksualnej orientacji w coraz dalszych sektorach życia społecznego. Wyżej ukazaliśmy przegląd ważniejszych dat, kiedy to ruchowi udawało się wywalczyć na coraz innym kontynencie i w coraz innym kraju czy to skreślenie zapisów prawnych określających kary dla osób homoseksualnych, czy następnie ochronę prawną ich stylu życia, począwszy od zakazu ich dyskryminowania, egzekwowanego przez gremia ustawodawcze międzynarodowe przy użyciu nieprawdopodobnego nacisku politycznego i gospodarczego w stosunku do krajów członkowskich.
Kolejnym osiągnięciem ruchu gejowsko-lesbijskiego stało się wywalczenie w coraz innym kraju uznania państwowego związków partnerskich homoseksualnych jako wspólnot równouprawnionych z małżeństwami. Z tym zaś nierozdzielnie związane są wszelkie przywileje dotyczące kwestii finansów takich ‘małżeństw’, regulacji praw majątkowch, i oczywiście prawa do adopcji.
To kolejny krok zwycięskiego pochodu ruchu. Podporządkowanie sobie mediów staje się równoznaczne ze zdobyciem podstawowego środka do systematycznego zasypywania opinii publicznej urobioną przez siebie wizją rzeczywistości. Oglądanie programów audiowizualnych wpływa zdecydowanie na osłabienie krytycyzmu, sprzyjając nie-myśleniu za cenę przyjmowania ‘na wiarę’ tego, co zostaje podane w atrakcyjnej oprawie. Lobby homoseksualne aż nadto docenia ten środek, by systematycznie wtłaczać swe fałszywe, sofistycznie formułowane tezy.
Dalszym zakresem zdobywczego pochodu lobby homoseksualizmu stało się podporządkowanie sobie edukacji i kultury: od wychowania podstawowego aż po wyższe uczelnie, w szczególności zaś środowisk studenckich i miasteczek akademickich. Do szczególnych osiągnięć ruchu w tym zakresie należy systematyczne usuwanie zapisów prawnych, zabraniających zatrudniania osób z orientacją homoseksualną w charakterze wychowawców i nauczycieli na wszystkich szczeblach. Bazując na osiągniętej oficjalnej ochronie prawnej poprzez państwowy i międzynarodowy zakaz ‘dyskryminowania’ gejów i lesbijek, czyni ruch wszystko, by obsadzać swoimi ludźmi coraz inne stanowiska w pionie edukacji i całym życiu publicznym.
Jednym z szczególnie gorliwych promotorów w tym względzie stał się jako prezydent Bill CLINTON (1993-2001). Już w swej kampanii wyborczej zapowiadał, że będzie preferował osoby o innej niż biała skórze, kobiety oraz homoseksualistów. W czasie pierwszych 100 dni prezydentury obsadził 40 spośród najbardziej wpływowych stanowisk homoseksualistami i lesbijkami. Departament Stanu otrzymał polecenie, że ma preferować kobiety, ludzi kolorowych i posiadających nieślubne dzieci. Nakazano również skreślenie z oficjalnego słownictwa wyrażeń nasuwających w powszechnym odczuciu ujemne skojarzenia o kobietach czy mężczyznach lekkich obyczajów (przytoczone za: Encyklop. Zjawisk XXI w. OKIEM, hasło: Homoseksualizm, p. Clinton – nastawiony ‘pro’. Zob. również: Encyklopedia Białym Plam). Taką samą linię zdecydowanie kontynuuje kolejny prezydent USA, Barack OBAMA (prezydent: 2008- i ponownie 2012- r.)
Ostatnim bastionem, który należało zdobyć, stała się religia. Lobby homoseksualne, ośmielone sukcesami w świecie medycznym i prawniczym i w coraz innym wymiarza świata kultury, zaczęło walczyć z całym tupetem z nieprzychylną oceną praktyk homoseksualnych, wielokrotnie surowo piętnowanych w Piśmie świętym. Niezależnie od chrześcijaństwa i mozaizmu – praktycznie wszystkie kultury i systemy religijne zdecydowanie potępiają uprawianie homoseksualizmu. Umocniony osiągnięciami na polu zaprzeczania wynikom rzetelnej nauki, ruch zaczął forsować akceptację homoseksualności obecnie na forum religii jako zjawiska w pełni normalnego. Zaczęto narzucać konieczność re-interpretacji opisów biblijnych w tym względzie, wiążąc je z nieznajomością psychologii i dopiero zalążkową znajomością natury ludzkiej. Tym bardziej dotyczy to podówczas istniejącej mentalności i kultury, która nie doszła jeszcze do etapu obecnie osiągniętego stopnia dojrzałości.
Rozpoczęła się walka o uznawanie na forum religii i Kościoła ‘małżeństw’ dwóch partnerów jedno-płciowych – jako wariantu równoległego do małżeństw heteroseksualnych. Co więcej, ruch zaczął urabiać opinię środowisk religijnych w kierunku konieczności wyświęcenia kapłanów i biskupów, którzy otwarcie przyznają się do swych inklinacji i praktyk homoseksualnych. Pierwszym wyłomem w chrześcijaństwie stało się w tym względzie ‘wyświęcenie’ w Kościele Anglikańskim USA znanego homoseksualisty Gene'a Robinsona na biskupa (!) diecezji New Hampshire w 2003 r.
Wiemy, w jakiej atmosferze przebiegają wymienione dążenia. Szczególnie drastycznym przykładem jest fakt z 5.VI.2005 r., który miał miejsce w katedrze Notre-Dâme w Paryżu. Na oczach wiernych i turystów został w świątyni przedstawiony na prędce zainscenowany bluźnierczy spektakl zawierania ‘małżeństwa’ dwóch lesbijek, których związek pobłogosławił artysta przebrany za księdza. Protestujący rektor kościoła, prałat Patrick Jacquin, został powalony na ziemię i ciężko pobity, a organizatorzy spektaklu skandowali oszczercze slogany przeciw Ojcu świętemu Benedyktowi XVI (przytoczone za: Katolicka Agencja Informacyjna, hasło: Paryż, homoseksualiści pobili rektora Notre-Dâme, 5.VI.2005).
Swoistą inną analogię w tym względzie stanowi fakt skazania w Szwecji (czerw. 2004 r.) na 30 dni więzienia Zielonoświątkowego pastora Ake za jego kazanie wygłoszone w 2003 r., w którym przytoczył fragmenty biblijne dotyczące oceny homoseksualizmu. W 2 lata później (kwiecień 2006) Sąd Szwedzki ostatecznie uniewinnił tegoż pastora.
Za Richardem COHEN’em wypada podsumować strategię działań i celów, jakie zamierza osiągnąć ruch gejów i lesbijek w skali światowej. Przytoczymy fragment przedstawionej przez niego syntezy:
„Celem działań ruchu praw gejów jest uzyskanie całkowitej akceptacji homoseksualizmu w każdej sferze życia: w religii, edukacji, wojsku, biznesie, mieszkalnictwie, małżeństwie i adopcji. Oto niektóre z jego żądań:
Instytucje religijne powinny udzielać ślubu parom homoseksualnym i wyświęcać homoseksualnych duchownych.
Programy szkolne będą musiały być zweryfikowane tak, aby homoseksualizm był przedstawiany jako rzecz normalna i możliwa do zaakceptowania. Należy zatrudniać homoseksualnych nauczycieli, aby uczyli innych o homoseksualizmie.
Wszelkie przedsiębiorstwa, niezależnie od ich przekonań moralnych i religijnych, powinny zatrudniać osoby homoseksualne.
Pary homoseksualne muszą cieszyć się takimi samymi prawami jak małżeństwa.
Pary homoseksualne muszą mieć prawo do adoptowania dzieci.
Należy pozwolić homoseksualistom do odbywania służby w wojsku bez żadnych ograniczeń.
Należy udzielać zezwoleń na zakładanie klubów i organizacji homoseksualnych w każdej szkole, college'u i uczelni, niezależnie od ich przekonań religijnych” (zob. R.Cohen, dz.cyt., 314nn; Cohen podaje tu odnośnik z dokumentacją: Platform of the 1993 March on Washington for Lesbian, Gay and Bi Equal Rights and Liberation, Program Guide Project, IV.1993,16).
Głębsze zastanowienie się nad przyczynami tak agresywnych poczynań aktywistów ruchu gejów pozwala dostrzec w nich swoiste ‘odreagowanie’ wielowiekowej rzeczywistej dyskryminacji zjawiska homoseksualizmu. Osoby o skłonnościach homoseksualnych musiały się ukrywać, by uniknąć potępienia ze strony społeczności, a nawet okrutnej śmierci w razie przyłapania ich na uczynku homoseksualnym (Kpł 18,22; 20,13). Zapewne tutaj tkwi niejedna tragedia osobista osób, które nie znajdując wyjścia ze swych koszmarnych przeżyć, odebrały sobie życie.
Dopiero w naszych czasach, w których doszło m.in. do uchwalenia Podstawowych Praw Człowieka, zaczęto wprowadzać istotne rozróżnienie między człowiekiem-osobą – a jego etycznymi zachowaniami-czynami. Stało się to w istotnej mierze dzięki coraz głębiej zaznaczającemu się oddziaływaniu ‘kultury życia’, owocu przeobrażającego oddziaływania tajemnicy odkupienia człowieka przez Boga-Człowieka Jezusa Chrystusa. Jednym z jej owoców jest niewątpliwie dostrzeżenie wartości, jaką dla samego Boga stanowi ludzka osoba, którą Bóg postanowił odkupić za niewyobrażalną cenę: krwi Syna Bożego Wcielonego. Tą drogą zaczęto jaśniej rozumieć tajemnicę człowieka. Zrozumiano lepiej, że:
Każda ludzka osoba stanowi niezmienną wartość i podstawę godności, należnej bez wyjątku każdemu człowiekowi – niezależnie od tego, w jakim on się znajduje stanie i co czyni.
Zrozumiano, że same w sobie skłonności danej osoby, m.in. nasuwający się pociąg względem osób tej samej płci, nie stanowią jeszcze o moralnym dobru czy złu danego człowieka. Dopóki skłonności te, względnie jedynie nasuwające się np. nieprzyzwoite ‘myśli’, nie są zamierzane aktem świadomości i zaakceptowane poprzez przyzwolenie wolnej woli, pozostają one z punktu widzenia moralnego rzeczywistością obojętną.
Przeciwnie zaś, każdy czyn homoseksualny jest obiektywnie biorąc działaniem zawsze złym i sprzecznym z godnością ludzkiej osoby. Tak właśnie wypowiada się na temat skłonności – w odróźnieniu od czynów homoseksualizmu m.in. „Katechizm Kościoła Katolickiego” (zob. KKK nr 2357nn).
Przez wieki i tysiąclecia tłumione, ukrywane, u niektórych osób istniejące skłonności homoseksualne znalazły obecnie ujście w postaci wywalczanej akceptacji społecznej faktu ‘odmiennej orientacji seksualnej’ czy to odnośnych mężczyzn, czy kobiet. Widzimy jednak, że wywalczona przez aktywistów zorganizowanych ruchów gejów i lesbijek ‘wolność’ staje się dla nich samych jedną wielką pułapką.
– Zamiast się organizować w kierunku tworzenia struktur rzeczywistej pomocy dla osób homoseksualnych, które ponadto popadły w być może daleko posunięte praktyki i uzależnienia homoseksualne, ruch zaczął od początku brnąć w niewłaściwym kierunku: publicznej akceptacji nie ‘skłonności’ homoseksualnych, lecz zachowań i praktyk homoseksualnych. To zaś jest walką o utrwalanie zła jako zła.
Każdy może się przekonać, że zasadniczym powodem gruntownego wypaczenia zrazu być może słusznych dążeń ruchu stało się oparcie swych uporczywych starań i walk na zakłamaniu i fałszu. Przyjęte przez ruch założenia i ‘dogmaty’ są sprzeczne z prawdą nauki i godnością ludzkiej osoby, jako wolnej pomimo nabytych – również złych uzależnień.
– Nic dziwnego, że działania podejmowane przez ruch gejów i lesbijek zmierzają systematycznie do auto-destrukcji osób dotkniętych ‘smutkiem’ orientacji i praktyk homoseksualnych. Utwierdzanie własnych ‘wyznawców’ w rzekomej niezmienności doświadczanych skłonności i praktykowanego zła odbiera im resztki nadziei na ‘wyjście na prostą’.
Trzeba niestety stwierdzić, że aktywiści Ruchu nie chcą przyjąć do wiadomości jakichkolwiek propozycji wyjścia z utworzonego przez siebie błędnego koła. Oni w tym bagnie być, żyć i rozwijać się ... chcą. Tutaj dopiero zaczyna się prawdziwa nędza istniejącego, szybko się rozprzestrzeniającego i umacniającego zła-dla-zła. Szansa na wyzwolenie musi być przyjęta aktem wolnej woli poszczególnego zainteresowanego człowieka.
Tymczasem ruch gejowski czyni wszystko, by swym ‘wyznawcom’ odebrać taką szansę. Wmawia im uporczywie, że w ich wypadku chodzi o tak ukształtowaną ich naturę: homoseksualną – w przeciwieństwie do innej alternatywy ludzkiego ‘gatunku’: tej hetero-seksualnej.
Jeden raz więcej trzeba by sobie dopowiedzieć, iż niemożliwe, by za takimi propozycjami nie stała wyższa siła natury duchowej: Tego, którego ‘imieniem’ jest: Zły.
RE-lektura: część VI, rozdz. 2c.
Stadniki, 14.II.2014.
Tarnów, 29.V.2022.