(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura


Kwiatek: 4 kB

Rozdział Drugi

HOMOSEKSUALIZM
I WOLNE PARTNERSTWA HETEROSEKSUALNE:
ŻAŁOSNA IMITACJA MAŁŻEŃSTWA

*       *       *
Miłosierny Odkupicielu Wybaw ofiary od Tego który jest ZŁY!

(8,3 kB)

Wstępnie do niniejszego rozdziału

Mniej lub więcej wyraźnym tłem rozważań dotychczasowych pięciu części naszej strony są etyczne aspekty życia w małżeństwie i rodzinie. Zakłada to oczywiście poruszenie również problematyki okresu młodzieńczego, w którym chłopcy i dziewczęta podejmują zasadnicze wybory życiowe: czy to w kierunku małżeństwa, czy też do dziewictwa-celibatu „dla królestwa Bożego”. Cel ostateczny tak jednego, jak i drugiego rodzaju życia zbiega się w tym samym punkcie: znaleźć swoje ostateczne spełnienie w życiu – wiecznym: w „Domu Ojca”.

Życie to: życie wieczne w formie jego ‘wygrania’ – zostaje zaofiarowane każdemu, kto ‘rosnąc’ w tej samej Bożej winnicy czy to na ‘grządce’ kapłaństwa lub życia zakonnego, czy też małżeństwa – otworzy się na łagodny, a ‘mocny’ blask, jakim staje się dla mężczyzny i kobiety Słowo Życia (Dz 5,20) Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Chrystus zaś żyje nadal i naucza dalej w założonym przez siebie Kościele (zob. wyż.: W poszukiwaniu Chrystusa dziś). Jedynym celem, do którego On zmierzał i nadal zmierza, jest obdarować darem przerastającym wszelkie wyobrażenie:

„Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie
– i miały je w obfitości
...” (J 10,10).

„Moje owce słuchają Mego głosu, a Ja je znam:
Idą one za Mną – i Ja daję im życie – wieczne” (J 10,27).

Przedmiotem naszych rozważań nad małżeństwem, młodzieńczością i narzeczeństwem w poprzednich częściach było już wiele aspektów życia w małżeństwie, a swoją drogą w życiu konsekrowanym (cz.III, r.2). Rozważania skupiały się m.in. na zagadnieniach:

(0,13 kB)  Okresu narzeczeństwa jako czasu zdawania egzaminu z jakości oświadczanej sobie miłości.
(0,13 kB)  Sensu aktu małżeńskiego i warunków jego osobowego przeżywania.
(0,13 kB)  Mówiliśmy o wzajemnym związku między małżeńską miłością a rodzicielstwem i otwartością na życie.
(0,13 kB)  Przedstawiliśmy tragizm metod zapobiegania poczęciu i ciąży, zastanawiając się nad mechanizmem ich działania.
(0,13 kB)  Omawialiśmy sprawę regulowania poczęć zgodnie z Bożym darem rytmu płodności.
(0,13 kB)  Staraliśmy się wniknąć we wciąż aktualne zagadnienie warunków przebłagania Boga w razie upadku w grzech, w tym również grzech małżeński i narzeczeński.
(0,13 kB)  Obszernie zastanawialiśmy się nad Bożym Miłosierdziem, m.in. w nawiązaniu do sytuacji, gdy sumienie ugina się pod ciężarem zbrodni dzieciobójstwa.

Dotąd nie podjęliśmy odrębnie zagadnienia, czym dla tych dwojga, którzy decydują się na małżeństwo, staje się to ich wezwanie w zamierzeniu zarówno Trójjedynego, jak i Odkupiciela Jezusa Chrystusa. Jest to wezwanie do kształtowania życia odtąd w komunii miłości i życia. Komunia ta została wywyższona w zamyśle Bożym do godności sakramentu małżeństwa. Z Bożego ustanowienia winna ona spełniać niezwykle zobowiązujące funkcje.


Małżeństwo można przeżywać płytko: bez przygotowania nieodzownego do zrozumienia i świadomego podjęcia się właściwej mu godności i wielkości.
– Można systematycznie uchylać się od zgłębiania wzniosłości powołania do tego stanu życia.
– Mąż i żona udaremniają wtedy szczególnie przez Boga dobrane dary, jakie porozstawił na drodze tych, którzy powołani zostali do pracy w Bożej Winnicy na tej właśnie ‘grządce’: małżeństwa.

(7.6 kB)
Wydarzeniem które wywarło szczególne znamię na pontyfikacie Jana Pawła II, był zamach na jego życie. Zamachowcem okazał się Turek Mehmet Ali Agça: zabójca zawodowy. Zranił on Papieża dwoma strzałami ciężko, właściwie śmiertelnie: w brzuch, w prawy łokieć i palec wskazujący. Kula przeszyła ciało i upadła między Papieżem a ks. Dziwiszem. Ranne zostały też dwie inne osoby - od drugiego strzału. Działo się to dnia 13 maja 1981 r. o godz. 17.17, gdy Jeep Papieski kończył drugie okrążenie placu św. Piotra, zbliżając się do prawej kolumnady, tuż przy stanowisku Poste Vaticana. Prywatne kamery uchwyciły pistolet skierowany na papieża. Ojciec święty wychylił się w sam raz z samochodu w kierunku dziewczynki, którą starano mu się podać: Sara - 2 lata. Papież wziął ją na ręce i podniósł do góry, ucałował i z uśmiechem oddał rodzicom. Rozległy się strzały. Pierwsze zareagowały gołębie, które poderwały się natychmiast i poleciały na kolumnadę. Zaraz po drugim strzale Ojciec święty bezwładnie zaczął osuwać się na bok - w ramiona ks. Dziwisza. Zamachowiec o ciemnych rysach szamotał się, usiłując uciec. Ucieczkę uniemożliwiła mu energiczna młoda siostra zakonna Franciszkanka z włoskiego Bergamo, S. Letizia. Stała ona tuż obok i zaraz po strzałach rzuciła mu się na kark uniemożliwiając mu ucieczkę, mimo iż Agca krzyczał: To nie ja, to nie ja. - Zob. do tego m.in.: http://www.zstp.lodz.pl/patron/4/index.html .

Dla innych staje się małżeństwo wciąż ubogacającą drogą do świętości we dwoje (dla ilustracji warto zobaczyć np. z naszej strony relację z 2012 roku: Ja idę do Nieba. Muszę zatroszczyć się o Marię i Dawida. Ty zostajesz przy Tatusiu. Ja tam będę modliła się za Was).
– Zawarte małżeństwo przekształca się zwykle niebawem, przynosząc kolejne owoce życia: dzieci. Dla nich dotychczasowi małżonkowie, obecnie rodzice, stają się z Bożego ustanowienia „... pierwszymi głosicielami Ewangelii wobec dzieci” (FC 39). Następuje kolejne przekształcanie małżeństwa: ich „dwoje-jednym-ciałem”, obecnie rodzina – staje się „szkołą bogatszego człowieczeństwa” (GS 52; FC 21).
– Dotychczasowe powołanie tych dwojga nabywa nowego wymiaru. Zaczynają oni pełnić zadanie nie tylko wprowadzania swych dzieci w życie obywatelskie, ale tym bardziej w „wielkie Boże sprawy” (Wj 14,13; Syr 17,10; Dz 2,11), jakich Bóg dokonał wobec człowieka. Małżonkowie-rodzice są powołani do wdrażania swych latorośli do takiego sposobu przeżywania podarowanego sobie człowieczeństwa, które by je przygotowywało w coraz bardziej świadomym i zaangażowanym stopniu do stawania się „uczestnikami Boskiej natury” (por. 2 P 1,4).

Istotnie też każde ‘czasy’ obfitowały w świętych małżonków, narzeczonych, w święte dzieci. Mimo iż znaczna ich większość przeżywała swoją świętość na co dzień w ukryciu, zachwycając oko samego przede wszystkim Stworzyciela. Takie małżeństwa i narzeczeństwa stawały się nie narzucającym się, ukrytym źródłem upraszania obfitości Bożego miłosierdzia dla wielu innych małżeństw i rodzin.

Dzieje rodziny człowieczej dostarczają jednak w obfitości także anty-świadectw, że mianowicie zmaganie między dobrem a złem, życiem a śmiercią (zob. Rdz 2,17; Pwt 30,15.19n), nie zakończyło się bynajmniej na klęsce pierwszej pary małżeńskiej w ogrodzie Eden. Raz przez „Węża Starodawnego, który się zwie diabeł i szatan” (Ap 12,9) zaszczepiony „bakcyl sprzeciwu” (DeV 38) wobec „miłującej Wszechmocy Stwórcy” (DeV 33) sprawił u obałamuconego człowieka, że „za sprawą ‘ojca kłamstwa’ pójdzie przez dzieje ludzkości stałe ciśnienie w kierunku odrzucenia Boga przez człowieka, aż do nienawiści” (DeV 38). Zły wykorzystuje nieustannie Boże dzieło stworzycielskie przeciw Bogu, a tym samym przeciw człowiekowi. To co zostało przez Boga stworzone, jest z istoty swej zawsze samym dobrem (zob. Rdz 1,31): pochodzi przecież z miłującej dłoni Boga. Zły podejmuje nie słabnące wysiłki, by w świadomości człowieka zwrócić m.in. Boży dar miłości i życia „przeciw zbawieniu, przeciw przymierzu i zjednoczeniu człowieka z Bogiem” (DeV 27).

Istotnie też, zapis Słowa-Bożego-Pisanego dotyczący okresu tzw. ‘prehistorii biblijnej’ [Rdz 1-11], będącej prorocką, przez Boga objawioną interpretacją najpierwotniejszych dziejów człowieka z Bogiem, donosi z całą szczerością o nizinach upadków moralnych rodziny ludzkiej i zwyrodnieniach ludzkich zachowań właśnie w zakresie płciowości, małżeństwa i rodziny już w owych czasach. Odwrócenie się od Bożego zamysłu związanego z wszczepionym w ludzkie ciało znaczeniem oblubieńczym i rodzicielskim osiągnęło taki stopień wypaczenia i w parze z tym idącym deptaniem pozostałych, w ludzkie serce wpisanych Bożych przykazań, że z ‘Serca’ Trójjedynego (DeV 45) wydobył się już tylko niewyobrażalny ‘jęk’ odbijający się w całym kosmosie niewyobrażalnym Bożym bólem:

„Kiedy zaś Jahwéh widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe,
żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się. Wreszcie Jahwéh rzekł:
‘Zgładzę ludzi, których stworzyłem, z powierzchni ziemi ludzi, zwierzęta ..., bo żal mi, że ich stworzyłem’.
Tylko Noe znalazł upodobanie w oczach Boga” (Rdz 6,5-8; zob. do tego: DeV 39: Boży ból).

Tym razem skończyło się straszliwym potopem. Wyginęła wtedy praktycznie cała ludzkość. Początek nowej, odnowionej ludzkości dał Noe i garstka jego najbliższej rodziny – ze względu na Noego. Bóg ocalił ich z potopu jako zalążek rodziny człowiecze odrodzonej. Co więcej, Bóg zawarł w Noem nowe, uroczyste przymierze, pieczętując je tęczą: niejako obrączką ślubną, łączącą niebo i ziemię (Rdz 8,20-9,17).

Finałem kolejnego, przerażającego etapu zwyrodnień w dziedzinie właśnie płciowości, miłości, małżeństwa i rodziny stała się zagłada Sodomy i Gomory (Rdz 19,1-29). Słowo-Boże-Pisane wyraża się o tego typu grzechach – grzechach kontaktów homoseksualnych i lesbijskich, że stają się unoszącym się z ziemi ku nieba krzykiem, który domaga się interwencji samego Boga (Rdz 18,20).

Zdajemy sobie sprawę, że na tym dzieje grzechów mężczyzny i kobiety, szczególnie często w parze z sobą idących grzechów przeciw VI, IX i V przykazaniu – się nie skończyły. Człowiek niestety nie potrafi, a może nie chce – wyprowadzać z ‘historii’ własnych klęsk żadnej nauki. Wsłuchani w namowy Złego pojawiają się w ciągu dziejów raz po raz ludzie, którzy wypowiadają Bogu otwartą walkę, a nawet usiłują Boga ... zabić. Ludzie ci, przywódcy coraz innych ideologii, pociągają za sobą niekiedy całe tłumy, a nawet stoją u początku systemów a-teistycznych, lub wręcz anty-teistycznych. Ogłaszają ‘śmierć Boga’ ! Boże przykazania im wyraźnie przeszkadzają. Stąd też usiłują wyeliminować skutecznie samo źródła ich istnienia – Boga. To oczywiście jest niewykonalne, bo jest sprzeczne z prawdą bytu. Każdy człowiek jest człowiekiem jedynie dlatego, że został przez Boga stworzony – i to jako żywy Obraz Boga i Boże Podobieństwo (zob. Rdz 1,26n).

Nic dziwnego, że usiłując zabić Boga, na którym człowiek chcąc nie chcąc jest ‘zawieszony’, doprowadza on siebie samego do zagłady: doczesnej, a co więcej – wiecznej. Jakżeż słusznie wyraża się Sobór Watykański II – oraz Jan Paweł II, który bardzo prawdopodobnie zredagował i ten fragment Konstytucji Duszpasterskiej Soborowej jako żywy uczestnik prac Soborowych (1962-1965 r.):

„...W tym procesie myślenia i działania historyczno-socjologicznego
– odrzucenie Boga doszło aż do ogłoszenia Jego ‘śmierci’. Niedorzeczność pojęciowa i słowna!
– Ale ideologia ‘śmierci Boga’ zagraża człowiekowi, jak na to wskazuje Sobór Watykański II,
gdy poddając analizie problem ‘autonomii rzeczy doczesnych’, pisze:
‘Stworzenie bowiem bez Stworzyciela zanika (...). Co więcej, samo (...) zapada w mroki przez zapomnienie o Bogu’ [GS 36]. Ideologia ‘śmierci Boga’ łatwo może się w skutkach okazać na płaszczyźnie teoretycznej i praktycznej ideologią ‘śmierci człowieka’ ...” (DeV 38).

W drugiej połowie XX wieku i przez cały aktualnie upływający czas obserwujemy przewalającą się przez rozwinięte kraje konsumpcyjne i nadal się rozrastającą falę ponownie odgrzewanego, a raczej niebywale rozwiniętego i tym razem zorganizowanego zwyrodnienia w postaci homoseksualizmu – męskiego i żeńskiego. Zwolennicy tych wypaczeń wywierają na społeczeństwo i władze ustawodawcze nieprawdopodobny terror przymusu, wymuszając dla siebie coraz dalsze przywileje i prawa. Jak na dłoni widać destruktywny charakter tych ‘ruchów’. Obok wielu innych sposobów niszczenia samej istoty człowieczeństwa, odgrywają one w dzisiejszej dobie rolę wiodącą.

Innym wypaczeniem Bożego zamysłu miłości i życia związanego z wymiarem człowieka jako mężczyzny i kobiety, stały się ‘przejściowo trwałe’ wolne partnerstwa heteroseksualne. Zainteresowani układają życie jakby stanowili prawdziwe małżeństwo, nie mając jednak zamiaru wiązania się jakąkolwiek zgodą małżeńską i z zasady wykluczając posiadanie potomstwa.

Jednemu i drugiemu zjawisku wypada przyjrzeć się z bliższa i ocenić odnośne działania w świetle Bożego zamysłu związanego z płciowością, małżeństwem i rodziną. Zagadnienie to pragniemy uczynić przedmiotem niniejszego, drugiego rozdziału części VI naszej strony, zmierzając w następnym rozdziale (cz.VI, rozdz.3) do przedstawienia kolejnej ‘odsłony’ tegoż problemu – w postaci tematyki „gender i gender-mainstreaming”.

Materiał rozważaniowy niniejszego rozdziału podzielimy na 3 paragrafy:

(0,26 kB)  Założenia antropologiczne małżeństwa u pra-początku (§ A)
(0,26 kB)  Tożsamość małżeństwa i rodziny w starciu z homoseksualizmem (§ B)
(0,26 kB)  Tożsamość małżeństwa i rodziny a ‘wolne związki partnerskie’ (§ C)

(7,8 kV)

A.   ZAŁOŻENIA ANTROPLOGICZNE MAŁŻEŃSTWA U PRA-POCZĄTKU

(5,6 kB)

1. Źródła biblijne
o dwoistości płciowej człowieka

(6 kB)

a. Publicznie przyjęta
zgoda małżeńska dwojga

Zdawać by się mogło, że sprawa konstytutywnych uwarunkowań pozwalających na zawarcie małżeństwa jest tak oczywista, iż nie ma potrzeby poświęcenia temu zagadnieniu szczególniejszej uwagi. Małżeństwo istniało od prapoczątku pojawienia się człowieka na ziemi. Jest rzeczą zrozumiałą, że dorosła dziewczyna wiązała się uczuciowo z wybranym chłopcem, który na jej miłość odpowiadał miłością odwzajemnioną. Po okresie wzajemnego zapoznania się i uzgodnieniach podjętych przez zainteresowane rodziny, ci dwoje w ustalonym terminie uroczyście deklarowali wobec siebie i przedstawicieli społeczności, którzy jednocześnie reprezentowali Boga – wolę stanowienia odtąd małżeńskiej jedności dwojga. Deklaracja ta stawała się podstawą do wejścia w status małżeństwa. Ci dwoje nabywali tym samym określonych uprawnień, przyjmując właściwe małżeństwu zobowiązania zarówno względem siebie nawzajem, jak i Boga oraz społeczności, która przez swych przedstawicieli pieczętowała prawomocność zawartego małżeństwa.

Od zawsze też rozumiało się samo przez się, że warunkiem podstawowym, powiedzieć by należało: ontologicznym, pozwalającym myśleć o małżeństwie, była odmienność płci u kandydatów.
– Kolejnym warunkiem małżeństwa była nie tylko obopólna więź miłości u tych dwojga, ale również ich zobowiązanie się do wiernego trwania w przyrzeczonej sobie miłości wraz z jej wyraźnym ukierunkowaniem na przekazywania życia i wychowania stopniowo pojawiającego się potomstwa.

(6 kB)

b. Człowiek – Boży Obraz
w zróżnicowaniu płci

W poszukiwaniu wiążących wskazań zdolnych rzucić światło na pojmowanie małżeństwa i jego konstytutywne założenia, sięgniemy jeden raz więcej chętnie do prapoczątków zaistnienia człowieka na ziemi, tak jak one są przedstawione w Słowie-Bożym-Pisanym, tzn. Piśmie świętym. Uznajemy bez wahania zdolność człowieka – każdego człowieka, do nawiązywania kontaktu nie tylko pomiędzy sobą i otaczającym światem, ale i Stworzycielem. Jakżeż by mogło być inaczej!

Doświadczenie na co dzień każe chylić się w obliczu ludzkiej i Boskiej mądrości, zawartej w mistrzowskiej trafności swoistej definicji człowieka, jaką napotykamy zaraz na pierwszej karcie Bożego Objawienia zawartego w Piśmie świętym. Przedstawia ono człowieka jako „Obraz Boga”. W kulminacyjnym zdaniu opisu dzieła stworzenia, które prezentuje już też wyrazisty zarys dzieła odkupienia, stwierdza autor biblijny wiedziony niewidzialnym, a wszechmocnym Tchnieniem Ducha Świętego:

„Wówczas stworzył ELOHÍM [= hebr.: Bóg] człowieka na swój Obraz;
stworzył go na obraz ELOHÍM [= Boga];
stworzył ich jako mężczyznę i kobietę(Rdz 1,27)

Zdanie to zawiera niezwykłą nośność treściową. W tej chwili skupiamy uwagę przede wszystkim na następujących stwierdzeniach ukazanej tu biblijnej antropologii personalistycznej, pierwotnego wyrazu natury człowieka-osoby:

(0,13 kB)  Bóg stworzył człowieka zróżnicowanego pod względem płciowym.
(0,13 kB)  Istnieje pełna równość-w-odrębności pomiędzy przedstawicielami jednej i drugiej płci.
(0,13 kB)  Człowiek-mężczyzna i człowiek-kobieta zostają we wzajemnym ukierunkowaniu i zdaniu się na siebie – podniesieni do godności żywego OBRAZU Boga.

Ukazane tu komponenty, które stanowią człowieka-mężczyznę i człowieka-kobietę, nie są nam już całkiem obce. Były one już parokrotnie przedmiotem rozważań niniejszej strony (zob. m.in.: Obraz Boga udzielającego siebie jako Dar – z kontekstem).

Autor biblijny przedstawia tu w syntezie wizję człowieka z mocno już zaawansowanych czasów (być może pierwszej połowy 6 w. przed Chr.: tradycji ‘P’ = kapłańskiej) przymierza przejściowego, jakie Bóg zaofiarował swojemu Ludowi przez Mojżesza. Były to wieki przygotowania do przymierza definitywnego, jakie Bóg zawrze ze swym Ludem kiedyś, „gdy nadejdzie pełnia czasu” (Ga 4,4). Będzie to przymierze nowe i wieczne, zawarte w Krwi odkupienia Syna Bożego Jezusa Chrystusa (zob. Łk 22,20).

Kontemplując to biblijne Słowo o zaistnieniu człowieka, zdumiewamy się ciągle nad precyzja słów, jakich użył autor przytoczonego opisu Księgi Rodzaju. Trudno tu cokolwiek dodać, trudno cokolwiek ująć. Jest to jednak tylko dopiero wtedy [zatem może w połowie 6 w. przed Chr.] dokonany zapis wielowiekowych wcześniejszych, z pokolenia na pokolenie przekazywanych przemyśleń Izraela nad istotą człowieka [= tradycja dogmatyczna!].
– Z jednej strony ujawniało się na co dzień niezaprzeczalne podobieństwo człowieka do świata materii.
– Z drugiej jednak strony człowiek przy całej swej kruchości, przejściowości i nędzy moralnej nieskończenie przerasta cały świat materii, a nawet cały kosmos. Tylko on – człowiek, i to jako mężczyzna i kobieta, jest żywym „Obrazem Boga” – wobec nieogarnionego ogromu ziemi i całego kosmosu.


UWAGA. Człowiek Obraz Boga. Zob. głębokie analizy Jana Pawła II w ‘Evangelium Vitae’ [1995] na temat konsekwencji współczesnego zaniku wrażliwości na Boga, gdy „sama natura, przestając być ‘mater’ [= matką], zostaje sprowadzona do ‘materiału’, którym można swobodnie manipulować”: EV 22. – Oraz rozważania Jana Pawła II o człowieku jako Bożym Obrazie w: MuD 7nn; LR 13n.

(6 kB)

c. Stworzycielskie Boże SŁOWO
u korzenia każdego istnienia

Dla wyjaśnienia współczesnej sobie sytuacji świata i człowieka w świecie [tj. swojej epoki, być może 6 w. przed Chr.], uznał autor biblijny za wskazane odwołać się do prapoczątków stworzenia. Wciąż wiedziony niezauważalnym, a potężnie działającym tchnieniem Ducha Świętego, stanął przed zagadnieniem sprowadzenia do wspólnego mianownika wielości zjawisk znanego sobie świata oraz kultury, w której się wychował. Zrozumiał z poczuciem pewności Prawdy objawiającego się mu Boga, iż pełnym dobroci i miłości źródłem wszelkiego istnienia jest Bóg.
– Jest to Bóg oczywiście daleki, a przecież wciąż bardzo bliski. Wychodzi On nieustannie naprzeciw swego stworzenia, które w całej jego wielorakości powołał do istnienia z iście królewską rozrzutnością.

Bóg ten jest bowiem jednocześnie Stworzycielem. Nie jest On martwy, lecz niewyobrażalnie żywy. Ponadto zaś, tenże Bóg żywy – w swym stworzycielskim rozradowaniu widocznie bardzo kocha. Inaczej nie powoływałby niczego do istnienia. Co jednak jest tym bardziej intrygujące, tenże Bóg ‘mówi’ – ponieważ kocha.


(7.4 kB)
Ciężko rannego w brzuch Papieża podtrzymuje jego kapelan: ks. Stanisław Dziwisz. Ten podejmuje błyskawicznie decyzję przewiezienia wykrwawiającego się Papieża do polikliniki Gemelii Uniwersytetu Katolickiego. Najpierw jeszcze przeniesiono ciężko rannego do kartki, która była po drugiej stronie Placu. Okazało się, że nie była to ta, która miała konieczne wyposażenie. Samochód pędził co sił - bez żadnej eskorty czy ochrony, ponadto wysiadła syrena. Samochód torował sobie drogę wśród tłumu. Odległość w normalnych warunkach wynosiłaby ok. pół godziny jazdy. Kierowca pokonał ją tym razem w 8 minut. Ojciec święty tracił siły, ale był przytomny, wydając ciche, coraz słabsze jęki. Cały czas się modlił, powtarzając zwłaszcza: „Jezu, Maryjo, Matko moja! Maryjo, Matko moja”!
– Po dotarciu do polikliniki stracił przytomność. Ranny wciąż się wykrwawiał: stracił 3,5 litra krwi, zanim o 17.55 zamknęły się drzwi sali operacyjnej. Pierwsza kula przeszyła okrężnicę, zraniła w paru miejscach jelito i rozszarpała brzuch, po czym przebiwszy ciało na wylot, spadła do wnętrza Jeepa. Druga otarła się o prawy łokieć i złamała palec wskazujący lewej ręki, raniąc następnie dwie amerykańskie turystki.
– Lekarze wyznali później, że operowali Ojca świętego nie wierząc że pacjent ma szansę na przeżycie. Poproszono ks. Dziwisza, by udzielił Ojcu świętemu sakramentu namaszczenia chorych. Operacja skończyła się po 5 i pół godzinach. Ojciec święty wybudził się z narkozy o świcie następnego dnia. Po chwili zapytał: „Czy odmówiłem kompletę”?

Boże mówienie jest wszechmogące: stworzycielskie. Taki właśnie jest sam On – ten Bóg. Najwidoczniej nie potrafi On niejako pomieścić w sobie radości-w-darowaniu-siebie (zob. do tego wyż.: Miłość wyrastająca poza siebie – i kontekst). To właśnie jest ‘motywem’, który każe Mu nieustannie niejako wyrastać poza siebie w stwarzaniu – i obdarowywaniu istnieniem w jego wielorakiej gradacji.

Potęgę Wszechmogącego Bożego Słowa uwydatnia całkiem szczególnie majestatyczny opis stwarzania świata i człowieka, jaki nam prezentuje Księga Rodzaju (Rdz 1). Jakąż energię-w-radości wyrażają raz po raz w tym rozdziale powtarzające się stwierdzenia o Bogu i Jego stworzycielskiej woli (cytaty z Rdz 1-3: w własnym przekładzie z hebr.):

„Wówczas wyrzekł Elohim: ‘Niechaj stanie się światłość’ !
(0,2 kB)  I ... stała się światłość.
Elohim spojrzał na światło stwierdzając, że tak jest dobrze.
...
Wówczas wyrzekł Elohim: ‘Niechaj na sklepieniu nieba powstaną ciała świetlne, ażeby sprawić przedzielenie między dniem, a między nocą! A niech służą za znaki i dla wyznaczania pór oraz dni i lat! ...’.
(0,2 kB)  ... Tak się stało ...” (Rdz 1,3n.14n; itd.).

Jak dobitnie jest tu podkreślony akt Bożej rozradowanej Woli (por. Prz 8,30) – i następująca natychmiastowa pełna odpowiedź na nią w postaci zaistniałego kolejnego dzieła stworzenia. Nie ma tu miejsca na jakiekolwiek mocowanie się z niewiadomymi siłami, nie ma mowy o zmęczeniu przy stwarzaniu.

Świadectwem tak pojmowanego Jahwéh, Boga zatem żywego i zdolnego zbawczo zaingerować, są chociażby słowa Psalmisty:

„Bo sam przemówił, a wszystko powstało;
On sam rozkazał, a zaczęło istnieć” (Ps 33 [32],9; por. Ps 148,5).

(6 kB)

d. Zróżnicowanie w płci
– wyraz stwórczego dzieła Boga

Po imponującym przedstawieniu ‘dziejów’ nieba i ziemi, lądu stałego, świata roślin i zwierząt, wypadało autorowi biblijnemu sprowadzić do punktu ‘zerowego’ z kolei znaną sobie – jedną, a przecież bardzo zróżnicowaną ludzkość. Znał on ludzi lub słyszał o ludziach zamieszkujących coraz inne kraje i lądy. Wiedział, że istnieje wielość języków i narzeczy. Spotykał na co dzień ludzi wolnych, ale i niewolników, którymi warstwa panująca pogardzała i mogła ich bezkarnie nawet i zabić, jakby byli nie-człowiekiem, choć przecież byli ludźmi w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu.

Pomijając zaś ludzi młodych i starych, niemowlęta i dzieci, chorych czy zdrowych, spotykał ponadto ludzi różnych ‘ras’. Widział ludzi białych, czarnych, może słyszał o ludziach ‘żółtych’ lub jeszcze innego koloru.
– Przy tym wszystkim nie mógł nie dostrzec charakterystycznie zróżnicowanej budowy ciała, koloru skóry, ułożenia oczu itd. Po tych charakterystycznych cechach można nietrudno rozpoznawać ludzi określonej ‘rasy’ czy pochodzenia etnicznego.

Wszystkie te, nawet i bardzo poważne charakterystyczne różnice ludzi, którzy różnią się przynależnością ‘etniczno-rasową’ i pochodzeniem z dalekich krajów czy kontynentów, nie zdołają jednak podważyć podstawowego faktu. Przedstawicieli wszystkich tych zróżnicowań łączy jeden wspólny mianownik: każdy z nich, nie wyłączając sponiewieranego w swej ludzkiej godności niewolnika, to prawdziwy człowiek. Wszystkich ich łączy wspólna natura człowiecza.

Jest jednak jedna cecha, której nie sposób sprowadzić do zjawiska jeszcze bardziej pierwotnego: istnieją ludzie-mężczyźni – i równolegle ludzie-kobiety. Płci, która dzieli ludzi na dwie zdecydowane i niesprowadzalne do siebie grupy, nie sposób sprowadzić do czynnika jeszcze bardziej podstawowego.

W wyżej przytoczonym zdaniu, w którym autor biblijny przedstawia zjawisko ‘człowiek’ (zob. Stworzenie człowieka Bożego Obrazu [Rdz 1,27]), podkreśla on zarazem niezwykle dobitnie, że tenże człowiek przede wszystkim nie jest stwórcą siebie samego: został on dopiero stworzony. Żeby tę myśl wyrazić, użył w samym tym jednym zdaniu aż trzykrotnie czasownika ‘technicznego’ na oznaczenie treści ‘stworzyć’ (hebr. bará – Rdz 1,27). Fakt ten jest językowo zupełnie nie spotykany.

Tym samym jednak rozprasza z góry wszelkie wątpliwości w tym względzie. Człowiekowi nie należy się istnienie z ‘natury’. Człowiek nie jest suwerennym władcą siebie samego. Jest on tylko jednym ze stworzeń, chociaż stworzeniem uprzywilejowanym i przez Stworzyciela wywyższonym do godności aż Bożego Obrazu.
– Innymi słowy: skoro nie jest władcą siebie samego, został sobie samemu oddany w odpowiedzialny zarząd. Z zarządu tego będzie prędzej czy później rozliczony przed Jahwéh, który go powołał do istnienia jako człowieka-mężczyznę, względnie w przeciwnym wypadku jako człowieka-kobietę.

Język Objawienia Bożego zastrzega występujący tu czasownik hebrajski: bará [= stworzyć] wyłącznie do przedstawienia stworzycielskiego działania Boga. Trzeba być Bogiem, żeby móc ‘stworzyć’.
– Chodzi o powołanie czegoś lub kogoś do istnienia bez uprzednio istniejącego jakiegokolwiek tworzywa. Akt stwarzania znaczy zatem ustanowienie w istnieniu, czyli obdarowanie istnieniem czegoś lub kogoś: rzeczy – względnie kogoś-osoby, której względnie czego poprzednio nigdy nie było, i drugi raz takiego samego już nigdy nie będzie.

Obdarowanie istnieniem staje się ze strony Boga jednocześnie zapewnieniem powołanemu do istnienia stworzeniu jego dalszego istnienia.
– Ponadto zaś Bóg ubogaca stworzenia żywe zdolnością przekazywania życia z pokolenia na pokolenie, czyli utrzymania poszczególnego gatunku.
– W samo w sobie przekazywanie życia będzie oczywiście każdorazowo szczególnie osobiście zaangażowany sam Bóg, Stworzyciel. W swej niepojętej ufności raduje się Bóg radością istot żywych, gdy w takiej chwili stają się rodzicami swego potomstwa.

O ileż bardziej będzie to wszystko dotyczyło człowieka, którego Bóg jako jedyne wśród pozostałych stworzeń „zamierzył dla niego samego” (GS 24). W przypadku bowiem człowieka, rodzice będą przekazywali potomstwu – świadomi tego czy nieświadomi – nie tylko życie ‘biologiczne’, lecz ponadto „Boży Obraz”. A ten oczywiście nie jest własnością ani ojca, ani matki, a samego Trójjedynego (zob. LR 9).

(6 kB)

2. Jedność człowieczeństwa
w dwoistości płci

(6 kB)

a. Pewność Prawdy objawienia odnośnie do ‘że’ – czy ‘jak’

Wraz z autorem biblijnym stajemy wobec zjawiska ‘człowiek’ w jego dwoistej postaci: jako człowieka-mężczyzny, bądź z kolei człowieka-kobiety. Tej dwoistości nie da się sprowadzić do czynnika jeszcze bardziej pierwotnego.
– Można by dodać, że taki sam wniosek nasuwa równie poprawnie czysty rozum ludzki – bez potrzeby uciekania się do odrębnego objawienia ze strony Boga. Niemniej dzięki Pismu świętemu zyskujemy dodatkowo gwarancję pewności Prawdy objawienia, jakiej nie jest w stanie dać samo jedynie rozumowe poznawanie przyrody i człowieka.

Istnieje wiele teorii usiłujących wyjaśnić powstanie kosmosu oraz życia na ziemi – począwszy od pierwotniaków, poprzez gatunki wyższe i ssaki, aż po człowieka. Wciąż odżywają hipotezy dotyczące m.in. powstania człowieka na drodze stopniowej ewolucji od gatunków mniej rozwiniętych do wyższych, naczelnych – i wreszcie człowieka.
– My nadal wierzymy niezłomnie w oparciu o objawienie Apostolskie – konstytutywne: „Wierzę w jednego Boga, Ojca – Wszechmogącego, Stworzyciela rzeczy widzialnych i niewidzialnych ...”. I na pewno nie zbłądzimy, przyjmując wiarą fakt, że cała rzeczywistość została stworzona, oraz że istotą stworzoną jest również człowiek: człowiek-mężczyzna, człowiek-kobieta.

Możemy sobie jedynie dopowiedzieć, jak to dobrze, że z poczuciem pewności Prawdy objawienia zarówno wiemy, jak i możemy bez wahania wierzyć, iż człowiek jako taki został stworzony, a nie jest wyrazem przypadkowego zbiegu okoliczności, które by miały doprowadzić do jego powstania.
– Jak to również dobrze zdawać sobie sprawę z tego, że Bóg – a nie kto inny ani ‘co’ innego – stworzył dwoistość płci. On zatem, Bóg: Miłość-Życie, jest autorem zróżnicowania człowieczeństwa na człowieka-mężczyznę, człowieka-kobietę.

Trzeba sobie jednak uświadomić, że Pismo święte obejmuje gwarancją Prawdy objawienia sam jedynie fakt stworzenia przez Boga czy to kosmosu, czy istot żywych – oraz człowieka. Gwarancją tą nie jest natomiast objęty sposób, w jaki przebiegało stwarzanie tego czy owego faktu znanego z Bożego objawienia.
– Objawienie szczegółów stwarzania nie wkracza już w profil, pod jakim Bóg udziela gwarancji Prawdy-Wierności przy objawieniu siebie oraz swego zamysłu: zbawienia człowieka w Chrystusie. Celem takiego objawienia byłoby jedynie zaspokojenie ludzkiej ciekawości. Nie przyczyniłoby się ono w niczym do zasadniczego motywu, jakim kieruje się Bóg, ilekroć stworzeniu swego umiłowania: człowiekowi – coś objawia z gwarancją siebie jako PRAWDY-Wierności.
– Bóg udzieli tej gwarancji zawsze na tyle, na ile dana sprawa zahacza w jakikolwiek sposób o to, co jest konieczne do zawierzenia objawiającemu się Bogu, który człowieka powołuje do oblubieńczego zjednoczenia z sobą.

(8.4 kB)
W Afryce nadal panuje ustrój w dużej mierze klanowy, rodziny są wielodzietne, całe osiedle czuje się jako jedna wielka rodzina, gdzie jedni są współodpowiedzialni za wszystkich i na odwrót. Lud ten jest jednocześnie spragniony i SŁOWA Bożego, i CHLEBA Bożego. Jakżeż potrafią chłonąć orędzie Dobrej Nowiny o Bogu, który umiłował - i siebie samego wydał jako okup za nasze grzechy!

Stąd też nauka może spokojnie wysuwać coraz inne teorie dotyczące np. sposobu kurczenia czy rozszerzania się świata-wszechświata. Człowiekowi wolno snuć hipotezy i teorie dotyczące powstawania organizmów żywych, a nawet i ewolucji człowieka w aspekcie jego ciała (zob. Przesłanie Jana Pawła II z 22.X.1996 poświęcone zagadnieniu ewolucji – do członków Papieskiej Akademii Nauk, obradujących w Watykanie 22-26.X.1996 na temat „Powstanie i pierwotna ewolucja życia” – tekst w: OR-Pol XVIII [1997,1,189] 18-19).
– Od tego, czy ciało nasze ewoluowało stopniowo do stadium, kiedy stanie się zdolne przyjąć bezpośrednio przez Boga stwarzaną nieśmiertelną duszę – w najmniejszej mierze nie zależy nasze zbawienie w Chrystusie.

Ważne, że z ‘człowieczeństwem’ będziemy mieli do czynienia dopiero wtedy, gdy dana istota będzie naraz ciałem-duszą. Dopiero z tą chwilą dusza nieśmiertelna ożywia śmiertelne ciało (por. FC 11), stanowiąc o transcendencji człowieka ponad wszelkie pozostałe przejawy materii nieożywionej i ożywionej.

Dzieje się to dzięki wielokrotnie już przez nas omawianym niezbywalnym przymiotom, które stanowią o naturze człowieka jako człowieka: jego niezbywalnemu i nieodstępnemu uzdolnieniu do:
– samoświadomości (rozum);
– samostanowienia (wolna wola); oraz:
– podejmowania odpowiedzialności za swe etyczne zachowania

(zob. np. wyż.: Jeszcze raz: niezbywalne przymioty ludzkiej osoby).

Takich przymiotów nie spotkamy u żadnego innego stworzenia i u żadnego innego spośród chociażby ‘naczelnych’.

(6 kB)

b. Gwarancja Bożej Prawdy
w perspektywie odkupienia

Dzięki dopiero co na nowo przypomnianym trzem komponentom – człowiek jest osobą, a nie tylko istotą ‘żyjącą’. Ten właśnie fakt uzyskuje przez Boże objawienie zawarte w Piśmie świętym gwarancję Prawdy objawienia. Pewnością tą obdarza Bóg, który objawia człowiekowi SIEBIE – a ponadto swój ZAMYSŁ zbawienia go w Chrystusie. Bo tenże Bóg podnosi zaistniałego człowieka: mężczyznę i kobietę, w tymże momencie do godności Obrazu i Podobieństwa siebie samego, obdarzając go nieodstępnie wezwaniem do życia – wiecznego, w komunii ze sobą.

Tego aspektu rzeczywistości nieodłącznie związanej z zaistnieniem człowieka nie jest w stanie dostarczyć, ani wykazać żadna nauka. Poinformował o tym człowieka-mężczyznę i człowieka-kobietę z przeogromną miłością, sam Stworzyciel. Od początku bowiem objawia się On swemu żywemu Obrazowi, żeby wiedział, ‘Kto’ to jest ten, który go zaprasza do dialogu i komunii miłości i życia ze sobą: na zawsze.
– Tenże Stworzyciel staje się zarazem Odkupicielem człowieka po jego tragicznym upadku.

Wypada dopowiedzieć, że cały pierwszy rozdział Księgi Rodzaju jest, ściśle biorąc, nie tyle nawet ‘opisem’ stwarzania coraz dalszych części kosmosu i ‘zapełniania’ względnie ‘przyozdabiania’ globu ziemskiego w różnorakie przejawy życia roślinnego i zwierzęcego – z ukazaniem w końcu stworzenia człowieka jako Bożego Obrazu i Podobieństwa. Głównym celem tej kompozycji są końcowe, kluczowe zdania tego rozdziału (Rdz 1). A w nich wysuwa się na czołowe miejsce bardzo niedwuznacznie Bóg jako zarazem Odkupiciel swego żywego Obrazu w kosmosie i wobec niego.

Mianowicie opis zwraca się do człowieka, którego Bóg jako „jedyne istnienie na ziemi chciał-zamierzał dla niego samego” (GS 24), niejako w słowach:

Rozmiar: 969 bajtów  „Dziecko Mojego umiłowania, nie bój się! Nie bój się gwiazd, nie bój się słońca i księżyca! Nie bój się błyskawic i piorunów. Nie bój się, gdy zagrażać Ci będą dzikie zwierzęta i żywioły przyrody. Wszystko to cię przerasta swym ogromem i siłą. W najgorszym wypadku możesz fizycznie zginąć.

Rozmiar: 682 bajtów  Ale: Ty się tego wszystkiego nie bój! Bo tylko Ty jesteś żywym Obrazem Boga, a nie one! Zapraszam Cię do jedno-w-młości z sobą – na zawsze!

Rozmiar: 959 bajtów  Oby cię nigdy nie skusiło do oddawania hołdu należnego Bogu – słońcu, księżycowi, siłom przyrody i którejkolwiek z istot żyjących! Wszystkie one są istnieniami stworzonymi, tak jak i Ty jesteś stworzony.
Ale ciebie wyniosłem ponadto do wielkości Króla Kosmosu: jako żywego Obrazu i Podobieństwa Twojego Boga. A Ten cię nieustannie kocha – i wybawia. I bardzo cię prosi, żebyś Jemu całym sobą zawierzył. Bo skoro jesteś Obrazem Boga, nigdy nie zdołasz stać się ‘sobą’ inaczej, jak tylko będąc cały – Boży.


Rozmiar: 969 bajtów  Toteż kochaj Jahwéh, swojego Elohím  Rozmiar: 969 bajtów
[Pana, swojego Boga]
całym swoim sercem i całą swoją duszą!”
(por. Pwt 6,5; Mt 22,37)


(6 kB)

c. Człowiek-mężczyzna
– człowiek-kobieta:
(Rdz 2)

Autor biblijny, wyraziciel Bożego objawienia naznaczonego gwarancją pewności właściwej Bogu Prawdy-Wierności, sprowadza dwoistość płci człowieka do bezpośredniej ingerencji Boga jako Stworzyciela. Znaczy to, że podział ludzi na mężczyzn i kobiety jest owocem Bożego dzieła stworzenia, a nie wynikiem czy to przypadku, czy tym mniej ingerencji np. tego który jest Zły: szatana. I nic tu do powiedzenia nie mają ustalenia kulturowo-socjologiczne.
– Cokolwiek wychodzi z ręki „Tego Który Jest” (Wj 3,15.18; 6,2.6), nie może nie być z samej swej istoty dobrem, wiodącym ku dobru, a nie ku złu (zob. do tego: Tt 1,15).

W Księdze Rodzaju istnieje jeszcze inny opis stworzenia człowieka oprócz wyżej omówionego z Rdz 1 – mianowicie opowiadanie zapisane w Rdz 2. Ten drugi opis jest owocem innego autora biblijnego, żyjącego w o wiele wcześniejszym okresie dziejów Ludu Bożego Izraela (być może w 10 w. przed Chr.: tradycja J = jahwistyczna). W przeciwieństwie do ściśle zwięzłego, jednozdaniowego opisu z Rdz 1, ten drugi – z Rdz 2, przedstawia powstanie człowieka obszernie i poglądowo-plastycznie. Relacja biblijna mówi tu o „ulepieniu człowieka z pyłu wziętego z gleby”, oraz że Jahwéh-Elohím (Pan – Bóg)tchnął w jego nozdrza oddech życia, tak że człowiek stał się istotą żyjącą” (Rdz 2,7).
– Również ten tekst biblijny był już przedmiotem naszych rozważań (zob. wyż.: Antropomorfizm: opis Rdz 2,7).

W dalszym ciągu tego właśnie opisu z Rdz 2 przechodzi Autor biblijny do przedstawienia w sposób wyodrębniony powstania pierwszej niewiasty. Autor nie krępuje się korzystać z śmiałych antropomorfizmów. Przytacza stwierdzenie samego Boga:

„Niedobrze jest człowiekowi być samemu.
Toteż uczynię mu pomocnicę, która by mu w pełni odpowiadała ...” (Rdz 2,18).

Następuje scena stworzenia najpierw jeszcze zwierząt, oraz ich przedefiladowania przed pierwszym człowiekiem.
– Dalszy ciąg opowiadania ujawnia, że ów ‘człowiek’ [hebr.: adám = człowiek] – to mężczyzna. Nadaje on kolejno pojawiającym się zwierzętom imiona-nazwy. Świadczy to niepodważalnie o tym, że sprawuje on władzę zwierzchnią nad nimi.

Człowiek ten jednak nie znajduje wśród zwierząt żadnego istnienia, które by się nadawało na jego ‘partnera’. Jest to jasne: żadne zwierzę nie jest ... osobą (zob. wyż.: Rozum a prawda i zobowiązanie – i ciąg dalszy. Oraz odnośnik: Jan Paweł II, Trzecia pielgrzymka do Ojczyzny, Przemówienie w auli KUL, Lublin 9.VI.1987, p.5). Albowiem:

„... tylko osoba może miłować
i tylko osoba może być miłowana” (MuD 29).

Osoba zaś to zarówno ciało-duch naraz, jak tym bardziej uzdolnienie do samoświadomości, samostanowienia i podejmowania odpowiedzialności (zob. wyż.: Podstawa człowieczej wielkości-godności); a ponadto – i tym bardziej: osoba jest uzdolniona i powołania do dialogu-z-Bogiem.

W tej sytuacji ponownie wkracza Bóg:

„Wówczas Jahwéh-Elohím zesłał na człowieka głęboki sen, tak iż zasnął.
Wtedy wziął jedno z jego żeber i zapełnił to miejsce ciałem.
Z żebra zaś, które Jahwéh-Elohím wyjął z człowieka,
zbudował kobietę – i przyprowadził ją do człowieka.

Wówczas odezwał się człowiek słowami:
Ta jest wreszcie – tym razem – kością z moich kości
i ciałem z mego ciała!
Toteż należy jej nadać imię «mę-żatka»,
Bo z-męża jest wzięta’ ....” (Rdz 2,21nn).

Autor biblijny podsumowuje ten opis znamiennie wskazaniem na oblubieńczą więź między tymi obojgiem, mężczyzną i kobietą. Utworzą oni w określonych warunkach związek małżeński:

„Z tego właśnie powodu mężczyzna opuszcza swego ojca i swą matkę,
a lgnie do swej małżonki.
I stają się [ponownie] jednym [żywym] ciałem ...” (Rdz 2,24).

(6 kB)

d. Pierwsza niewiasta
utworzona podczas snu Adama
(Rdz 2)

Czytelnik przystępujący do czytania Pisma świętego być może trochę powierzchownie i niezbyt obeznany z językiem objawienia, mógłby sądzić, że opis przedstawia skądinąd wzruszającą opowieść. Tymczasem za tą zdawałoby się bardzo antropomorficznie ujętą relacją biblijną kryje się głębia rzeczywistości antropologicznej i teologicznej.

Ileż delikatności promieniuje ze szczegółu, iż Bóg niejako ‘uśpił’ pierwszego człowieka [hebr. adám] – i wtedy dopiero utworzył pierwszą niewiastę. Obserwujemy tu namacalnie styl Bożego objawienia. Bóg nie ma zwyczaju objawiać pośrednikowi objawienia szczegółów, które nie są konieczne z punktu widzenia naszego zbawienia w Chrystusie. Autor biblijny zostaje obdarzony z jednej strony pewnością Prawdy objawienia co do właśnie przedstawianego faktu: że Bóg stworzył zarówno człowieka-mężczyznę, jak i człowieka-kobietę. Natomiast nie zostają mu objawione szczegóły dotyczące sposobu, w jaki ów fakt się dokonywał.

Z tego względu widzimy raz po raz, że autor przedstawia z towarzyszącą mu pewnością Prawdy objawienia, ‘że’ Bóg dajmy na to stworzył niebo i ziemię. Jest on natomiast skazany na zasoby zdobytej przez siebie wiedzy i własną wyobraźnię, gdy chodzi o to, jak przekuć w słowa coraz inne aspekty Prawdy docierającego do niego Bożego objawienia. Toteż opis jego będzie nacechowany znamieniem mentalności i kultury środowiska, w którym się na co dzień obraca.

Autor biblijny wie z kolei z poczuciem pewności objawienia, ‘że’ Bóg stworzył zarówno pierwszego człowieka, jak i pierwszą niewiastę. Bóg nie objawił mu jednak – i nie potrzebował tego uczynić, w jaki sposób przebiegało dzieło stwarzania czy to pierwszego człowieka, czy pierwszej niewiasty. Gdy autor przechodzi do opisu objawionego sobie z pieczęcią pewności Prawdy objawienia faktu stworzenia człowieka w jego dwoistości płci, korzysta w swej relacji na ten temat z zasobów swych wiadomości naznaczonych mentalnością środowiska kulturowego, które go urabiało.

Przy całej swej bezsilności, gdy chodzi o szczegóły dotyczące sposobu, w jaki Bóg stwarzał – w tym wypadku człowieka-mężczyznę, a z kolei człowieka-niewiastę, znajduje się on od początku do końca swej pracy pisarsko-literackiej pod przemożnym tchnieniem Ducha Świętego. To co tu powstaje, będzie nie tylko słowem ‘ludzkim’ – i będzie nie tylko ‘zawierało’ Słowo Boże, lecz w najprawdziwszym znaczeniu będzie to „prawdziwie Słowo Boże” (DV 24b: „Święte Pisma zaś zawierają słowo Boże i – ponieważ są natchnione – prawdziwie są Słowem Bożym: vere verbum Dei sunt”). Duch Święty nie tylko nie niszczy wolnej woli autora biblijnego, ani nie zadaje gwałtu jego naturalnym władzom umysłowym. Przeciwnie, doprowadza jego naturalne uzdolnienia do niebywałej wydajności, wynosząc owoc jego pisania na poziom prawdziwego Słowa-Bożego-Pisanego. Jednocześnie zaś kieruje tak przemożnie procesem myślenia autora biblijnego oraz przyoblekania jego myśli w słowa i zdania, że możemy jedynie podziwiać głębię rzeczywistości, jaka się kryje pod szatą słowną użytego tworzywa literackiego.

(32 kB)
Tradycyjny rokrocznie w Tyrolu urządzany pochód krów, przyozdobionych odświętnie. A i górale Tyrolu przyozdabiają się wtedy odświętnie.

Autor biblijny wyrazi w ten sposób pod tchnieniem tegoż Ducha Świętego nieomylnie to wszystko, co Bóg zamierzał objawić za jego pośrednictwem. A przecież tenże Duch Święty korzysta przez cały ten czas z tego tworzywa wiedzy i tego świata wyobrażeń użytego przez siebie autora biblijnego, jakie u niego zastaje. W razie potrzeby Duch Święty doprowadzi jego zdolności do wyjątkowo wydajnego zaowocowania, korygując zarazem to, co by mogło być sprzeczne z Prawdą Bożego objawienia.

W tym znaczeniu wypada pochylić się jeszcze raz nad wspomnianym, po mistrzowsku dobranym szczegółem omawianego opowiadania, że utworzenie pierwszej niewiasty nastąpiło w czasie, gdy Adám, pierwszy człowiek, „zmorzony był głębokim snem” (Rdz 2,21). Jest rzeczą zrozumiałą, że nie wypadało, by ktokolwiek ‘podpatrywał’ Boga w Jego stworzycielskim działaniu. Któż by zresztą mógł być ‘świadkiem’ utworzenia czy to pierwszego człowieka-mężczyzny, czy człowieka-kobiety, skoro człowieka na świecie w ogóle jeszcze nie było?

Niezależnie od tego, chwile powstawania również każdego dalszego człowieka w łonie matki otoczone są klimatem intymności i zawierzenia, w które nie wypada wnikać dla zaspokojenia samej tylko ciekawości. Jakżeż trafnie wyrazi to kiedyś Psalmista:

„Ty bowiem utworzyłeś moje nerki,
Ty utkałeś mnie w łonie mej matki.
Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie; godne podziwu są Twoje dzieła.
I dobrze znasz moją duszę,
nie tajna Ci moja istota,
kiedy w ukryciu powstawałem,
utkany w głębi ziemi ...” (Ps 139 [138],13nn).

Na swój sposób wyrazi to kiedyś matka siedmiu synów, okrutnie torturowanych i zabijanych na jej oczach w czasach za Antiocha IV Epifanesa (panował 175-163 przed Chr.) i rozpętanego przez niego prześladowania religijnego wyznawców Jahwéh (167-164 r. przed Chr.):

„Nie wiem, w jaki sposób znaleźliście się w moim łonie; nie ja wam dałam tchnienie i życie,
a członki każdego z was nie ja ułożyłam.
Stwórca świata bowiem, który ukształtował człowieka i wynalazł początek wszechrzeczy,
w swojej litości ponownie odda wam tchnienie i życie
,
dlatego że wy gardzicie sobą teraz dla Jego Praw” (2 Mch 7,22).

(6 kB)

e. Żebro wyjęte z człowieka-adám
(Rdz 2,21)

Nasuwa się z kolei szczegół o utworzeniu pierwszej niewiasty „z żebra” wyjętego z „adám”, pierwszego człowieka. Jest to kolejny, niezwykle śmiały antropomorfizm, orzekany o stworzycielskim działaniu Boga. Gdy jednak zadamy sobie nieco trudu, by zastanowić się nad całokształtem omawianej relacji, możemy się tylko jeden raz więcej zdumiewać nad nieprawdopodobną trafnością użytego tu kolejnego szczegółu.

Gdyby mianowicie autor biblijny przedstawił utworzenie pierwszej niewiasty jako np. inne, równolegle do poprzedniego przebiegające „ulepienie z pyłu wziętego z gleby” (por. Rdz 2,7), niewiasta byłaby związana-spokrewniona z glebą, a nie z już istniejącym pierwszym człowiekiem. Innymi słowy, mężczyznę i niewiastę nie łączyłoby zupełnie nic – poza pokrewieństwem obojga z glebą, a nie pomiędzy sobą. Byłyby to dwa ‘kołki’ wbite w ziemię, między którymi nie istniałaby żadna więź.

Podobnie również pierwszy człowiek: adám, byłby nadal nie pocieszony, gdyby Bóg ulepił zamiast niewiasty – drugiego dokładnie takiego samego ‘człowieka’: adám, jak on. Byłoby wtedy dwóch mężczyzn, stworzonych równolegle do siebie, których by jednak nie wiązała między sobą żadna więź wewnętrzna. Obaj wykazywaliby ‘pokrewieństwo’ z „pyłem wziętym z gleby” (por. Rdz 2,7). Oni zaś obaj stanęliby koło i obok siebie jak dwa ‘stworzenia’ podobne do siebie, które by mogły w najlepszym wypadku porozmawiać ze sobą przez chwilę i rozejść się bezuczuciowo.

Nie nadawaliby się oni do utworzenia głębszej ‘komunii osób’, a stanowczo nie do utworzenia komunii życia-miłości, jaka pojawia się dopiero poprzez małżeństwo i wywodzącą się z niego rodzinę. Bóg nie zaspokoiłby przez utworzenie dokładnie takiego samego mężczyzny jakim był ten pierwszy – ontologicznej tęsknoty za osobą, która by spełniała warunki dopełniania pierwszego człowieka w tej samej naturze człowieczej przy jednocześnie istniejącej „swoistej odmienności i ‘oryginalności’ osobowej mężczyzny i kobiety” (MuD 10), zgodnie ze stwierdzeniem samego Stworzyciela: „Niedobrze jest człowiekowi być samemu. Toteż uczynię mu pomocnicę, która by mu w pełni odpowiadała” (Rdz 2,18).

Tymczasem Adám, pierwszy człowiek, który jest – jak się okazuje, pierwszym mężczyzną, wydaje na widok przyprowadzonej przez Boga pierwszej niewiasty okrzyk zachwytu i podziwu:

Ta jest wreszcie – tym razem
– kością z moich kości
i ciałem z mego ciała ... !”
(Rdz 2,21).

Zwrot ten wyraża według mentalności semicko-izraelskiej jednoznacznie najściślejszą więź pokrewieństwa i tożsamości w naturze [zob. w nawiązaniu do owego okrzyku zachwytu Adama głębokie rozważania Jana Pawła II o problematyce źle pojętej i złudnie rozgrywanej emancypacji kobiety: MuD 10].
Trudno by było autorowi biblijnemu wyrazić jedność natury człowieczej przy całym zróżnicowaniu w płci tych dwojga w lepszy sposób, aniżeli to uczynił.

Niezależnie od wyrażonej tu tożsamości w ludzkiej naturze – w jaskrawym przeciwieństwie do dopiero co zakończonej defilady przed Adamem zwierząt, wśród których żadne nie nadawało się na ‘partnera’ do dialogu i serdeczności z nim jako człowiekiem, wybija się w okrzyku człowieka-Adám zachwyt w poczuciu komplementarności w płci i człowieczeństwie przyprowadzonej do niego niewiasty. Adám wyraża to niezwykle wyraziście w dalszych słowach, włożonych w jego usta przez autora biblijnego:

„Z tego właśnie powodu mężczyzna opuszcza swego ojca i swą matkę,
a lgnie do swej małżonki.
I stają się [ponownie] jednym [żywym] ciałem! ...” (Rdz 2,24).

Słowa te wyrażają jednoznacznie małżeńską jedność dwojga. Chodzi o ludzi dorosłych, którzy podejmują decyzję opuszczenia domu rodzicielskiego. Dokonują oni dobrowolnego wyboru człowieka odmiennej płci i decydują się na komunię miłości i życia, która w sposób oczywisty ukierunkowuje się na rodzicielstwo podobne do tego, którego owocem sami się stali, zanim opuścili własnych rodziców: matkę i ojca.

Można by tylko zapytać: jak autor biblijny wpadł na to, żeby tak a nie inaczej przedstawić utworzenie pierwszej niewiasty: jako powstałej „z żebra wyjętego z człowieka-adám”?

Nikt z ludzi nie był świadkiem utworzenia pierwszej niewiasty. Tu zatem odpada jakakolwiek wielowiekowa tradycja przekazywana drogą ustną.
– Skoro tak, autor biblijny doszedł do faktu utworzenia niewiasty ‘z’ pierwszego człowieka-mężczyzny jedynie dzięki Bożemu objawieniu. Z kolei jednak objawienie nie ujawnia szczegółów, które nie wkraczają w ‘profil’ naszego zbawienia w Chrystusie. Czyli: sam w sobie konkretny szczegół, iż pierwsza niewiasta powstała z „żebra wyjętego z człowieka [hebr. adám]”, nie może pochodzić z objawienia w ścisłym znaczeniu. Użyty tu obraz jest cały skąpany mentalnością semicko-izraelską.

A jednak, i w to ujęcie literackie musiał zaingerować przepotężnie Duch Święty. Pod Jego tchnieniem pozostawał autor biblijny przez cały czas tworzenia tego kolejnego fragmentu Słowa-Bożego-Pisanego. Zrozumiał on w świetle objawiającego się mu Boga, iż między człowiekiem-mężczyzną a człowiekiem-niewiastą istnieje najściślejsza więź tożsamości w naturze człowieczej, a ponadto w tym, że tak mężczyzna, jak niewiasta, są jednakowo Bożym-Obrazem.
Ten właśnie fakt wyraził on w wyniku wciąż „w nim i przez niego działającego” (DV 11c) Ducha Świętego zdumiewającym wyrażeniem, na wskroś skąpanym mentalnością izraelską: „... żebro z ‘adám’ = człowieka” (Rdz 2,21; zob. kwestię autora biblijnego w korzystaniu ze znanych sobie sposobów wyrażania się: DV 12a-e).

(6 kB)

f. Duch Święty w przekształcaniu słowa ludzkiego w Słowo-Boże-Pisane

Wypada mieć wciąż na uwadze, że przez cały czas dokonującego się procesu pisarskiego – myśleniem autora biblijnego kieruje Duch Święty. Wpływa On na autora poprzez swoje subtelne, nie zauważane, a przecież wszechpotężnie skuteczne tchnienie. Uaktywniało ono jego własne, jemu właściwe zdolności, doprowadzając je do szczytowej wydajności. Z tego względu powstające ludzkie słowo autora biblijnego – stawało się w tejże chwili „prawdziwie Słowem Bożym” (DV 24b).

Pismo święte w swym stopniowym powstawaniu pod tchnieniem Ducha Świętego, jest samo w sobie jedną z najgłębszych tajemnic Bożego objawienia. W jego powstawanie zaangażowana jest stale cała Trójca Przenajświętsza. Rzecz jasna, każda z Trzech Osób Boga Trójjedynego wywiera swoje piętno w procesie jego powstawania, jego dalszego istnienia oraz poprawnego rozumienia – w sobie właściwy sposób. Samo w sobie powstanie przedziwnej tajemnicy Pisma świętego jako „Słowa-Bożego-Pisanego” przypisuje się jednak życio-dajnemu działaniu Trzeciej Osoby Trójcy – Duchowi Świętemu (zob. podręcznik: ks. Paweł Leks SCJ, SŁOWO Twoje jest PRAWDĄ ... Charyzmat natchnienia biblijnego, Katowice 1997; można ściągnąć z naszej strony internetowej - zob. PORTAL (lp33.de), w SPISIE dział ‘C-12: a, lub: b’ = w formacie: *.doc; lub: PDF).

Jako dar, jakim Trójjedyny obdarza Lud Boży, staje się Pismo święte wyrazem kolejnego nieustannego wychodzenia Boga naprzeciw swego żywego Obrazu: mężczyzny i niewiasty. Druga Osoba Trójcy Przenajświętszej, Syn-Słowo, przybiera w nim stopniowo coraz bardziej postać Słowa-Bożego-Pisanego.

Inicjatywa obdarzenia Ludu Bożego tym darem wychodzi oczywiście od Ojca Niebieskiego.
– Natomiast Bożym ‘Mistrzem’ doprowadzającym do tej kolejnej, swoistej innej ‘unii hipostatycznej’ [zjednoczenia dwóch natur: Bożej i człowieczej – w Drugiej Osobie Trójcy] w postaci Słowa-Bożego-Pisanego, jest Duch Święty. Podobnie jak On właśnie dokona kiedyś swego największego dzieła, gdy doprowadzi do zjednoczenia natury Bożej Syna-Słowa – z naturą człowieczą w jednej, Bożej Osobie Jezusa Chrystusa (por. DeV 50).

(0.17 kB)  Chrystus, Syn Ojca Przedwiecznego, ale i rzeczywisty Syn Maryi,
!empt (0 kB)stanie się w ten sposób Słowem-Bożym-Wcielonym.
(0.17 kB)  Tenże Syn Boży istnieje jednak na swój sposób jeszcze inaczej,
!empt (0 kB)jako Słowo-Boże-Pisane Pisma świętego.
(0.17 kB)  Jeszcze inaczej stanie się Syn Boży na co dzień dostępny
!empt (0 kB)jako Słowo-Boże-Eucharystyczne (zob. do tego: DV 21a.26b)
.

W rozpatrywanej relacji biblijnej o utworzeniu pierwszej niewiasty „z żebra wyjętego z adám: człowieka” (Rdz 2,21) doświadczamy jeden raz więcej naocznie, że Bóg objawia wybranemu przez siebie pośrednikowi objawienia z poczuciem pewności Prawdy objawienia same w sobie zbawcze fakty.
– Równocześnie zaś doświadczamy niemniej pouczająco, że Bóg nie objawia sposobu, w jaki dane fakty przebiegały.

Uznajemy zarazem słuszność stwierdzenia, że taki styl Bożego objawienia i jego zapisu w Słowie-Bożym-Pisanym okazuje się rozwiązaniem najlepszym. Objawienie szczegółów, m.in. odnośnie do relacji o utworzeniu niewiasty z ‘żebra wyjętego z adám’, zaspokajałaby co prawda ludzką ciekawość, ale w niczym by się nie przyczyniła do naszego zbawienia w Chrystusie.

Ważne będzie natomiast, pieczęcią Prawdy objawienia znaczone biblijne twierdzenie, tj. pouczenie Prawdy Objawienia:

(0,4 kB)  Stworzony zostaje pierwszy człowiek. Z kontekstu wyniknie, że jest nim pierwszy mężczyzna.

(0,25 kB)  Stworzona zostaje pierwsza niewiasta.

(0,25 kB)  Między niewiastą a pierwszym mężczyzną istnieje absolutna równość co do ludzkiej natury.

(0,5 kB)  Zachowana zostaje pełna komplementarność obojga w dwoistości płci.

(0,25 kB)  Osoby ich obojga zostały obdarowane w równej mierze godnością Bożego Obrazu
.

Wyznajemy więc mocą wiary, że Bóg ponad wątpliwość objawia to wszystko, co jest konieczne dla naszego zbawienia w Chrystusie. I w tym też aspekcie obdarza swój lud w Piśmie świętym gwarancją pewności Prawdy objawienia. Objawiającemu się Bogu chodzi wciąż o jedno: żeby Jego żywy Obraz na świecie: mężczyzna i kobieta, mogli bezpiecznie oprzeć swoją wiarę na wierze autora biblijnego, którego ludzkie pisanie staje się pod tchnieniem Ducha Świętego „prawdziwie Słowem Bożym” (DV 24b). Zawierzając Pismu świętemu, rozumianemu w ramach unoszącej je i autentycznie je interpretującej tradycji dogmatycznej, mężczyzna i kobieta poznaje drogę, która z poczuciem pewności wiary wiedzie prosto do „Domu Ojca”: naszego zbawienia w Chrystusie [wzajemna korelacja: Pismo święte – tradycja dogmatyczna – magisterium Kościoła, zob. wyż.: W poszukiwaniu Chrystusa – dziś].

Jednocześnie stwierdzamy absurdalność wszelkiego innego pojmowania Prawdy Bożego objawienia. Gdyby Bóg miał objawić szczegóły np. stworzenia świata i człowieka, pojawiłyby się natychmiast pytania: na jakim poziomie wiedzy-nauki miałoby się to wszystko dokonywać? Czy miałby przemawiać do dzieci w okresie ich dziecięcego sposobu myślenia, czy też objawienie miałoby obejmować w pierwszym rzędzie ludzi dorosłych? A jeśliby objawienie miało być skierowane np. do samych tylko ludzi dojrzałych, pojawiłoby się kolejne pytanie: czy Bóg miałby przemawiać do ludzi prostych i niewykształconych, których jest zawsze większość, czy też tylko do elity geniuszy myśli ludzkiej naukowej i duchowej?

Innymi słowy pytamy: czy Bóg miałby objawić pierwszym ludziom dajmy na to skomplikowane wzory matematyczne i astronomiczne, które by przybliżały już pierwotnemu człowiekowi z raju wyjaśnienie tajemnic makro- i mikrokosmosu, do jakich dotrze geniusz człowieka w ciągu tysiącleci swego istnienia na ziemi? Czy miałby objawić pierwotnej ludzkości skomplikowane wzory z dziedziny chemii organicznej i nieorganicznej, zdolne wyjaśnić sposób łączenia się pierwiastków i układów molekularnych? Względnie czy miałby pierwotnej ludzkości objawić układy scalone, wyłożyć zagadnienia trygonometrii i tajniki atomistyki?

Uznajemy, że takie rozumienie objawienia Bożego byłoby wielkim nonsensem. Wiedza ludzka zmienia się z epoki na epokę. To co dziś uchodzi za szczyt osiągnięć techniki, może się jutro okazać dawno przebrzmiałą teorią, o której już nikt nie wspomina. Hipotezy naukowe, które niegdyś wydawały się niepodważalne, mogą się niedługo okazać śmieszną dziecinadą. Przeciwnie zaś:

Słowo Boże trwa na wieki” (zob. Iz 40,8; 1 P 1,25).

O sobie – jako Słowie, wyrazi tę samą treść Odkupiciel człowieka, Słowo-Boże-Wcielone:

„Niebo i ziemia przeminą,
ale moje Słowa – nie przeminą” (Mt 24,35).

(6 kB)

g. Słowo-Boże-Wcielone
– Słowo-Boże-Pisane


(30 kB)
Wypasające się przyodzobione krowy w Tyrolu: dochód regionalny i chluba Tyrolu. Tu wytwarzane są potem smaczne sery z krowiego mleka oraz produkowane są pyszne czekolady Tyrolskie.

Dopiero co przytoczyliśmy proroczą wypowiedź Jezusa Chrystusa: „Niebo i ziemia przeminą, ale moje Słowa nie przeminą ” (Mt 24,35). Słowo to – to Druga Osoba Boża: Syn-Słowo. Jest to Osoba Odkupiciela człowieka. Jest to Boży zamysł, określany w Słowie-Bożym-Pisanym jeszcze inaczej: Bóg jako Prawda-Wierność, tzn. Boża niezłomna Wierność swemu raz podjętemu zamierzeniu: dokonania w Synu Bożym Jezusie Chrystusie dzieła odkupienia człowieka – Bożego Obrazu. Takie znaczenie ma biblijne wyrażenie w odniesieniu do Boga: Bóg-Prawda (hebr. hémet = prawda-stałość-nieporuszoność-w-stałości).

W imię swej Prawdy-Wierności, Druga Osoba Trójcy przyjmie do swego bóstwa, tego samego u Ojca-Syna-Ducha Świętego – naturę drugą: ludzką, by stać się „ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i ... za grzechy całego świata” (1 J 2,2).

Od tej chwili Druga Osoba Trójcy, tzn. Syn-Słowo, stał się ‘Bogiem-wśród-nas’ [hebr.: im-mánu-Él = z nami Bóg; por. J 1,14; Iz 7,14]: Bogiem wciąż bliskim swego żywego Obrazu w kosmosie. W Jezusie Chrystusie, Synu Bożym Wcielonym, Bóg zaczął dzielić dolę i niedolę swych ludzkich braci i sióstr (por. Hbr 4,15; Flp 2,7) – z wyjątkiem grzechu. Odtąd Druga Osoba Trójcy jest na stałe, również po swym Wniebowstąpieniu po dokonanym odkupieniu, jednocześnie Bogiem i człowiekiem.
– Niezależnie od tego, Druga Osoba Boża przybrała jeszcze inną postać: ludzkiej mowy w postaci Pisma świętego.

Ostatecznie zatem Słowo-Syn, Druga Osoba Trójcy, przebywa z rodziną człowieczą na dwa wzajemnie sobie odpowiadające sposoby, mianowicie jako:

(0,4 kB)  Słowo-Boże-Wcielone. W określonym momencie dziejów wszechświata, Boży Syn zstąpił z nieba i stał się Ciałem – człowiekiem. Stał się Bogiem-Człowiekiem „dla nas i dla naszego zbawienia-odkupienia(Wyznanie wiary ze Mszy św.), oczywiście nie przestając być tym, Kim jest nadal w łonie Trójcy: Drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej.

(0,4 kB)  Ponadto jednak ta sama Druga Osoba Trójcy: Syn-Słowo, pozostaje z rodziną człowieczą od co najmniej półtora tysiąca lat przed Chr. jeszcze pod inną postacią: jako Słowo-Boże-Pisane. Tym jest Pismo święte: Boże Słowo utrwalone w postaci ludzkiej mowy (zob. DV 12a.13b.21ab.24b)
.

Wypada jeszcze przypomnieć, że Słowo-Boże-Pisane jest własnością Tego, kto tu mówi i pisze. Bóg posługuje się co prawda określonymi, przez siebie wybranymi i odpowiednimi charyzmatami obdarzonymi autorami ludzkimi. Samo jednak powstawanie Słowa-Bożego-Pisanego, czyli Pisma świętego, dzieje się wciąż pod tchnieniem Ducha Świętego. Albowiem „przez Ducha Świętego unoszeni, przemówili od Boga święci ludzie” (2 P 1,21).

Nikt jednak z ludzkich autorów biblijnych nie ma władzy nad podarowanym mu przejściowo charyzmatem skrypturystycznym. Daru tego udziela Bóg kiedy chce, komu chce, i na jak długo chce – pomijając już fakt, że czas powstawania Słowa-Bożego-Pisanego definitywnie się zakończył wraz z epoką konstytutywnie jeszcze narastającego objawienia nowotestamentalnego, tzn. w epoce apostolskiej.

Stąd płynie zasadniczy wniosek, że Właścicielem i Panem Pisma świętego nie jest nikt z ludzi. Władzy nad Słowem-Bożym-Pisanym i jego interpretacją nie ma poza samym tylko Bogiem – ani Kościół święty, ani tym bardziej ktokolwiek prywatny, ani takie czy inne ugrupowanie religijne czy religijno-podobne.
– Samo zaś Boże Słowo, Syn-Słowo, zapewniło w Jezusie Chrystusie Słowu-Bożemu-Pisanemu warunki jego autentycznego i autorytatywnego przechowywania i rozumienia-interpretowania, zdolne ustrzec je od wszelkich wypaczeń. Jest nim ustanowiony przez Chrystusa Jego Kościół, zjednoczony jurysdykcyjnie ‘pod’ Piotrem i ‘z’ Piotrem (zob. wyżej przypomniane: W poszukiwaniu Chrystusa – dziś).

Rozważania te, ściśle związane z treścią biblijnego określenia Boga jako ‘Prawdy-Wierności’, czyli niezłomnego ze strony Trójjedynego wprowadzania w czyn zamysłu, by dokonać odkupienia-zbawienia mężczyzny i kobiety z jego grzechu w Krwi Syna Bożego Wcielonego, pozwalają lepiej zrozumieć treść znamiennego fragmentu Modlitwy Arcykapłańskiej Jezusa Chrystusa, zanoszonej do Ojca na krótko przed Jego odkupieńczą Męką:

[Ojcze], uświęć ich w Prawdzie.
SŁOWO Twoje – JEST – PRAWDĄ” (J 17,17).

Jezus mówi tu o sobie. Przecież On JEST – Synem-Słowem. Słowo to, Druga Osoba Trójjedynego, jest całym sobą PRAWDĄ – w ściśle biblijnym znaczeniu tego określenia. Jest On całym sobą nieugiętą Wiernością w realizowaniu raz wobec żywego Bożego Obrazu: mężczyzny i kobiety podjętego zamysłu Trójjedynego: że On właśnie, Syn-Słowo, odkupi człowieka przez swoją Krew wylaną na Krzyżu.
– On bowiem stanie się – ku odkupieńczemu dobru swych ludzkich braci i sióstr, „narzędziem przebłagania przez wiarę – mocą Jego Krwi” (Rz 3,25).

Z tym że ta Jego ofiara, dar własnego życia, jako wyraz Jego: „Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13,1), stanie się z Jego strony – ze strony Trójjedynego, chociaż w Jego Osobie, posagiem ślubnym zaofiarowanym za darmo Jego Oblubienicy: Kościołowi, tzn. każdemu mężczyźnie i każdej kobiecie z osobna, i jednocześnie przypieczętowaniem nieodwołalnych zaślubin Syna Bożego z Jego jakże często niegodną tego zaszczytu Oblubienicą. Boże Słowo, Syn Ojca Przedwiecznego i Syn Maryi w jednej Bożej Osobie, stanie się dla swych ludzkich braci i sióstr nieodwołalnie Oblubieńcem-z-Krzyża.

Tej rzeczywistości ‘obrazem’ będzie odtąd w Bożej wizji – każdy kolejno przyjęty Sakrament małżeństwa.

(7,1 kB)

RE-lektura: część VI, rozdz. 2a.
Stadniki, 12.II.2014.
Tarnów, 29.V.2022.

(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



Rozdz.2. HOMOSEKSUALIZM I WOLNE PARTNERSTWA HETEROSEKSUALNE:
ŻAŁOSNA IMITACJA MAŁŻEŃSTWA.
Miłosierny Odkupicielu! Wybaw ofiary od Tego który jest ZŁY!


Wstępnie do niniejszego rozdziału

A. ZAŁOŻENIA ANTROPLOGICZNE MAŁŻEŃSTWA U PRA-POCZĄTKU

1. Źródła biblijne o dwoistości płciowej człowieka
a. Publicznie przyjęta zgoda małżeńska dwojga
b. Człowiek – Boży OBRAZ w zróżnicowaniu płci
Stworzenie człowieka Bożego Obrazu. Tekst-Tabela: Rdz 1,27
UWAGA. Człowiek OBRAZ Boga: u Jana Pawła II
c. Stworzycielskie Boże SŁOWO u korzeni każdego istnienia
d. Zróżnicowanie w płci jako wyraz stwórczego dzieła Boga
Trzykrotnie użyte ‘stworzyć’ (bará) w Rdz 1,27

2. Jedność człowieczeństwa w dwoistości płci
a. Pewność PRAWDY Objawienia odnośnie do ‘że’ – czy ‘jak’
b.Gwarancja Bożej PRAWDY w perspektywie Odkupienia
Tabela: Dziecko Umiłowania, nie bój się!
c. Człowiek-mężczyzna – człowiek-kobieta: Rdz 2
d. Pierwsza niewiasta utworzona podczas snu Adama (Rdz 2)
e. Żebro wyjęte z człowieka-adám (Rdz 2,21)
f. Duch Święty w przekształcaniu słowa ludzkiego w Słowo-Boże-PISANE
g. Słowo-Boże-WCIELONE – Słowo-Boże-PISANE


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Zamach na Placu św. Piotra na Jana Pawła II : 13.V.1981
Ryc.2. Jan Paweł II osuwa się w ramiona ks. Stanisława Dziwisza
Ryc.3. Afryka: dzieci wraz z całą wielką rodziną: spragnione Chleba i Słowa Bożego
Ryc.4. Jan Paweł II osuwa się w ramiona ks. Stanisława Dziwisza
Ryc.5. Tyrol: przyozdobione odświętnie krowy, chluba górali Tyrolu