(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura

Ozdobnik

Rozmiar: 6891 bajtów

Część Czwarta

OBLUBIENICO!
TY MOJA, UKOCHANA!
„ŻYJ !   ROŚNIJ ... !”
(Ez 16, 6n)
*       *       *
„Nie chcę śmierci ... , lecz żeby żył ...”
(Ez 33,11)


4 kB

U progu części czwartej

Po rozważaniach poprzednich trzech części na temat zróżnicowanych uzasadnień związanych z etyczną oceną poruszania się po terenie intymności płciowej czy to w stanie wolnym, czy w małżeństwie rozumiemy z głębszym przekonaniem, jaki jest ciężar odpowiedzialności w przypadku odrzucenia wewnętrznego ładu, który Trójjedyny wpisał w przeżywanie tego zakresu działań. Rozumiemy, że ‘norma etyczna’ nie jest bezdusznym ‘przepisem’ skierowanym przeciw człowiekowi: mężczyźnie i niewieście. Spoza niej spogląda niezmiennie osoba Tego, który „jest – Miłością”. Wszelkie działanie ‘CONTRA’ nie może nie wyzwolić dramatycznego wydźwięku zarówno w sensie doraźnym, jak tym bardziej w aspekcie definitywnego kresu ludzkiego życia.

Wątek rozważań dojrzał do zastanowienia się odrębnie nad rzeczywistością, którą Słowo-Boże-Pisane określa mianem grzechu. Nie po to, by ugrzęznąć w aspekcie negatywnym, znamionującym mniej lub więcej życie każdego człowieka, lecz wznieść wzrok i „szukać tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus ...” (1 Kol 3,1n) i przyjąć zaofiarowaną sobie od Boga „przestrzeń pokuty i skruchy” (por. Mdr 12,10.19; Hbr 12,17 – gr.) w postaci daru niekiedy trudnego, a przecież kochanego: sakramentalnego pojednania i regeneracji.

Dobrze jednak będzie zastanowić się najpierw jeszcze raz, obecnie z głębszym rozeznaniem w oparciu o poprzednie rozważania – nad statusem własnego zaistnienia z perspektywy spraw definitywnych oraz zaproponowanej każdemu człowiekowi bez wyjątku zdumiewającej szansy: przyjęcia godności Oblubienicy samego Trójjedynego ... !

Stwarza to zarys podziału treści niniejszej, czwartej części naszej strony na następujące rozdziały:


Czy trzeba przywołać ponownie do świadomości Drogiego Czytelnika, iż tu pisze kapłan-zakonnik? Może i rozważania tej i następnej części nie odstręczą od przyjrzenia się przedstawianej tu treści przez sam fakt, iż autorem jest tu sługa ołtarza – i Słowa. Usiłuje on oczywiście przedstawić wizję omawianych zagadnień z punktu widzenia religii objawienia, jakie przyniósł na świat Bóg-Człowiek Jezus Chrystus, Założyciel i jedyny właściciel Kościoła.
– Gdyby niniejsze słowa dotarły do rąk kogoś, kto nie jest katolikiem, ani nawet chrześcijaninem, może przecież zechce bodaj z ‘ciekawości’ przeczytać sercem otwartym i bez uprzedzeń, co na temat tych spraw ma do powiedzenia ta właśnie religia objawienia. Nie znajdzie tu niczego, co by było sprzeczne z godnością człowieka.

W obecnej części wypadnie wnikać w jakiejś mierze głębiej niż poprzednio w porywające perspektywy tego Boga, który pierwszy (por. 1 J 4,10.19) wychodzi naprzeciw człowieka: mężczyzny i niewiasty, gdy po dopuszczeniu się „zła w oczach Bożych” (por. Iz 65,12; 66,4; Jr 7,30; 18,10; itd.) poczuje się nieswojo i stwierdzi, że „... jest nagi” (Rdz 3,7).

Byłoby radością dla autora, gdyby Drogi Czytelnik wyczuł bijący z tych stron autentyzm: nie złudnej pewności, jaką swemu żywemu Obrazowi nieustannie ofiaruje Odkupiciel człowieka. On bowiem tego jednego pragnie: by człowiek w sytuacji klęski swego człowieczeństwa przyjął ponownie nieprawdopodobną, a przecież tym bardziej rzeczywistą propozycję: powrotu do statusu Jego mistycznej Oblubienicy. Odkupienie człowieka przez Boga-Człowieka Jezusa Chrystusa oraz założony przez Niego Kościół wyposażony w zdumiewające środki pojednania człowieka z Bogiem i pomiędzy sobą – to nie liryczne opowiadania, lecz stale otwarte przywoływanie Oblubienicy, chociażby odrażająco skalanej, a jednocześnie zachęta, żeby ona swojemu Bożemu Oblubieńcowi – może z sercem skruszonym, a przecież bezgranicznie – zawierzyła.

Wołanie to przychodzi do człowieka, tzn. do tej być może grzechem skalanej Mistycznej Oblubienicy Pana, od Ojca Niebieskiego – przez Jego Ukrzyżowanego Syna, a zawsze w Duchu Świętym:

„Zaiste, przyjdę niebawem! Amen !
Przyjdź, Panie Jezu!”

(Ap 22,20)

Ozdobnik

Rozdział Pierwszy

I JA I TY:
PARTNER ABSOLUTU
PODMIOT PRZYMIERZA
*       *       *
‘Boży OBRAZ’
niezbywalnie wezwany

(5 kB)

A.
BÓG-MIŁOŚĆ:
ON
PAN
LUDZKIEJ OSOBY

Ozdobnik

1. Pan i Źródło
Życia-Miłości

Skąd życie OSOBY

Zagadnienia etycznego wymiaru, który nieodłącznie towarzyszy uaktywnianiu intymności płciowej, nie da się rozwiązać bez zadania sobie pytania bardziej radykalnego: co, lub dokładniej: kto upoważnił kogoś pojedynczego, lub np. dwoje ludzi – do wkraczania na teren intymności płciowej, albo przynajmniej do bezpośredniego udostępniania sobie swego ciała? Czy człowiek ma prawo wkraczać na ten teren – samotnie, albo we dwoje; teren niewątpliwie szczególnej odpowiedzialności?

Tak ‘urzędowe’ postawienie sprawy może działać szokująco. Trudno jednak uchylić się od udzielenia sobie wyczerpującej odpowiedzi na tak właśnie postawione to zagadnienie. Dopóki dwoje ludzi – czy to w sytuacji przedślubnej, czy w ramach już istniejącego małżeństwa, nie przebije się tu do pełnowymiarowej i odpowiedzialnej odpowiedzi na to zasadnicze pytanie, nie mogą rządzić się w tym zakresie arbitralnie. Trud podjęcia problemu stawia wobec faktów, które pozwolą kontynuować dalsze rozważania. Zagadnienie to było poruszane w pewnej mierze już też poprzednio.


Wstępne zastanowienie się nad sobą jako ‘kimś zaistniałym’ prowadzi do stwierdzenia, że nikt sam siebie nie stworzył (zob. do tego już wyż.: Nikt nie jest właścicielem siebie). U podłoża zaistnienia poszczególnego człowieka stanęła jakaś matka i jakiś ojciec. Czyżby jednak oni mogli stworzyć dziecko całkiem sami? Człowiek nie jest zdolny stwarzać – w znaczeniu tak radykalnym, jak to rozumiemy o Bogu, „Ojcu Wszechmogącym, Stworzycielu nieba i ziemi” (Skład Apostolski: ‘Wierzę w Boga...’). Bóg powołuje do istnienia nie posługując się żadnym tworzywem. Nadaje też istocie wywołanej z nie-istnienia – właściwy jej dynamizm, który warunkuje jej dalszy rozwój.

Skorzystamy z nauczania Jana Pawła II:

„Pojęcie stworzenia ma ... nie tylko swą metafizyczną, ale na wskroś teologiczną głębię.
Stwórca to Ten, który ‘powołuje do istnienia z nicości’, który ‘ustanawia w bycie’ świat i człowieka w świecie dlatego, że ‘jest MIŁOŚCIĄ’ ...
Stworzenie jako działanie Boże oznacza... zarazem ... obdarowanie
i to obdarowanie podstawowe i ‘radykalne’, czyli wychodzące właśnie od nicości ...” (MiN 56).

Rodzice nie stwarzają dziecka

W zwyczajnych warunkach człowiek zaczyna istnieć dzięki połączeniu gamety męskiej z żeńską w następstwie podjętego zjednoczenia płciowego. Nasuwa to jednak głębsze pytanie. Komórka jajowa i plemnik uprzednio już żyją. Gdyby plemnik czy jajeczko były samą tylko materią: nagromadzeniem cząstek białka, z ich zlania nigdy by nie powstał aż człowiek: OSOBA. Dzieci ‘z probówki’ nie zostają laboratoryjnie 'stworzone'! Gamety, które zostają skojarzone w warunkach pozaustrojowych, uprzednio już żyją ... !

(25 kB)
Czy tak wyglądało w przypadku przyjścia Syna Bożego na świat: Maryja i Józef przy swym Dzieciątku położonym w ... żłobie? Bo: „Przyszedł do swoich, a swoi Go ... nie przyjęli”. – „Nie było dla nich ... miejsca w gospodzie”. – Któż by chciał przyjąć w goście ... matkę brzemienną tuż-tuż mającą urodzić? Tym razem był to ... PAN całego wszechświata, Stworzyciel nieba i ziemi, rzeczy widzialnych i niewidzialnych. Stworzyciel – który przyszedł do SWOICH, by ich odkupić z niewoli, w którą oni sami się stoczyli; odkupić ich ... z grzechu i śmierci ...

Kto więc jest Autorem Życia, jego Panem i Właścicielem? Skąd ten dynamizm, który po zlaniu się gamet kieruje rozwojem zygoty ku coraz wyraźniejszemu jedynie wykształcaniu się – w tym wypadku: człowieka, a nie jakiegoś np. monstrum (por. EV 60)? Kto sprawia, że kod genetyczny, zaistniały w następstwie połączenia się garniturów chromosomalnych obydwojga gamet, pozostanie już niezmieniony aż do śmierci tego konkretnego człowieka, stanowiąc o jego niepowtarzalnej tożsamości?

Z kolei zaś – w skontrastowaniu od strony negatywnej: co istotnego dzieje się w chwili, gdy ktoś umiera, skoro ciało pozostaje do pewnego momentu jeszcze niezmienione w porównaniu z chwilami np. tuż przed gwałtowną śmiercią w wyniku wypadku? ‘Śmierć’ – odwrotność tajemnicy ‘życia’ ... !

Trudno nie podjąć pytania: Kim jest Ten, kto życie – daje i je zabiera (por. 1 Sm 2,6; oraz: EV 39)? Czy nie jest niegodne człowieka – istoty ... rozumnej, ignorować Boga, który cały jest „miłującą Wszechmocą Stwórcy” (DeV 33; por. RH 10; FC 18)?

Kto chce pozostać konsekwentny, nie może nie dostrzec Boga Stworzyciela u podstaw swojego zaistnienia. W powstanie każdego jest oczywiście zaangażowanych dwoje ludzi: rodziców. Jednakże samo ‘życie’ – ich przecież przerasta! Pochodzi ono spoza świata – jako podarowane przez Kogoś wyższego.

Zupełnie na nic nie zda się twierdzić, że „Boga nie ma”! Tak na pewno nie powie ktoś myślący. Słusznie powiada Psalmista: „Mówi głupi w swoim sercu: nie ma Boga!” (Ps 14,1; 53,2). Szatan – iż jest ‘mądry’, wierzy oczywiście w Boga (Jk 2,17nn)! Ale Go nienawidzi, urażony w swej pysze i nieodwracalnej woli wykreślenia Boga ze swego istnienia.
– A przecież i Szatan zależy w istnieniu od Tegoż właśnie Boga. Bóg, którego by chciał zniszczyć, choć zarazem do Niego lgnie przez samo swe istnienie [ontologicznie], staje się wbrew swej „miłującej Woli” źródłem mąk Szatana – na wieki wieków, chociaż on właśnie – Szatan – tego wyraźnie chce.

Miłujące dłonie Boga

Jednakże Bóg, Źródło i Pan życia, nie stwarzałby, gdyby niejako ‘wpierw’ całą pełnią swego istnienia nie ukochał: „Bóg jest Miłością” (1 J 4, 8.16)! Jan Paweł II mówi:

„Tylko Bóg może powiedzieć: ‘Ja zabijam i Ja sam ożywiam’ [Pwt 32,39]. Ta władza sprawowana przez Boga nie jest jednak zagrażającą samowolą, ale opiekuńczą i pełną miłości – troską, którą otacza On swoje stworzenia.
– To prawda, że życie człowieka jest w rękach Boga, ale prawdą jest też, że są to ręce miłujące, podobne dłoniom matki, która tuli, karmi i pielęgnuje swoje dziecko ...
– Tak więc Izrael nie patrzy na dzieje narodów i ludzi jako na owoc czystego przypadku albo ślepego losu, ale widzi w nich realizację zamysłu miłości, zgodnie z którym Bóg gromadzi wszystkie moce życia i przeciwstawia je siłom zła zrodzonym z grzechu: ‘Bo śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się ze zguby żyjących. Stworzył bowiem wszystko po to, aby było’ [Mdr 1,13n](EV 39).

Stwarza bo miłuje

Boża Miłość to tylko inne, osobowe Imię Boga jako Życia. Papież Wojtyła zauważa, że określenie Boga jako ‘miłości’ występuje dopiero pod koniec Nowego Testamentu, a nie w opisie o stworzeniu świata. Tam jednak występuje określenie równoważne, mianowicie o ‘radości’ powoływania do istnienia:

„... Wprawdzie tego słowa [Bóg jako ‘Miłość’] nie znajdujemy w samym opisie stworzenia, niemniej opis ów wielokrotnie powtarza ‘widział Bóg, że było dobre... że było bardzo dobre’. Poprzez te słowa odsłania się droga do miłości jako Boskiego motywu stworzenia, jako jego źródło, które bije w Bogu samym, tylko miłość bowiem daje początek dobru, i raduje się dobrem ...” (MiN 56).

Z tą „miłującą Wszechmocą” rodzice współ-działają, a nawet współ-stwarzają. Zaprasza ich do tego sam Stworzyciel. Ostatecznie jednak rodzice jedynie przygotowują podłoże pod zasiew życia. Ich funkcja jest zaszczytna, ale nie autonomiczna. Tym właściwym stwarzającym pozostaje Bóg: „...ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował” (1 J 4,19; por. Rz 5,8). Ojciec święty przypomina:

„Bóg stworzył człowieka na swój Obraz i podobieństwo;
powołując go do istnienia ‘z’ miłości, powołał go jednocześnie ‘do’ miłości ...” (FC 11).

Brak wpływu na podstawowe fakty istnienia

Nikt nie ma wpływu na fakty warunkujące swoje własne zaistnienie.

Uświadomienie sobie tych faktów jest nośne. Człowiek stwierdza, że nie wolno mu „używać” siebie arbitralnie.

(356 b)  Nikomu nie wolno pozbawiać się życia, ani siebie okaleczyć (por. EV 66).

(356 b)  Również zakres płciowości – ten w sposób całkiem szczególny – zostaje każdemu jedynie podarowany. Nie na własność, lecz do odpowiedzialnego zarządu.

(356 b)  Zdrowe, nie zagłuszone sumienie sygnalizuje każdemu precyzyjnie, że z każdorazowego wkraczania na teren intymności trzeba będzie się rozliczyć.

Mówi papież Paweł VI:

„...Jak bowiem człowiek, ogólnie biorąc, nie posiada nieograniczonej władzy nad swoim ciałem,
tak również – i to w zgoła szczególniejszy sposób – nie ma on jej nad zdolnością rozrodczą,
ponieważ z natury swojej odnosi się ona do przekazywania życia ludzkiego,
którego początkiem jest sam Bóg” (HV 13).

„Jeżeli więc obowiązku przekazywania życia nie chce się pozostawić samowoli ludzkiej,
trzeba koniecznie uznać pewne nieprzekraczalne granice władzy człowieka
nad własnym ciałem i jego naturalnymi funkcjami:
granice, których nikt nie ma prawa przekroczyć ani osoba prywatna, ani władza publiczna” (HV 17).

2. Człowiek – OSOBA

Rozum a prawda i zobowiązanie

a) Człowiek nie jest rzeczą, nie jest też zwierzęciem: jest kimś: OSOBĄ. Chociażby nawet któryś z ludzi wolał nie być ‘osobą’. Wszystko inne wokół człowieka jest tylko czymś: przedmiotem. Osoba to coś jedynego w stworzonym świecie. Dzięki temu, że człowiek jest osobą, góruje on nad kosmosem, mimo iż ten przerasta go potęgą żywiołów, a wiele zwierząt – swą siłą i zwinnością.

(12 kB)
Zanim się stali małżonkami-rodzicami (Z-W K). Wezwani przez Ojca Niebieskiego do utworzenia komunii małżeńsko-rodzinnej. W 2003: piątka dzieci i tyleż rozwiązań przez cięcie cesarskie. Ileż przy tym upokorzeń ze strony ... personelu Służby Zdrowia ...!

Sam tylko niepozorny człowiek jest zdolny myśleć: jest obdarzony rozumem. Jest zdolny tworzyć uporządkowaną cywilizację, podbijać kosmos (por. EV 34n).
– Co więcej, człowiek jest zdolny dystansować się od siebie samego. Z kolei zaś tylko on umie spojrzeć na siebie ‘od wewnątrz’, by poddać analizie swoje przeżycia w ramach introspekcji, np. przy rachunku sumienia. Człowiek jest świadom siebie jako podmiotu – w przeciwieństwie do pozostałych istnień, które są przedmiotem jego poznania, np. zwierząt.
– Dzięki umysłowi [rozum] człowiek jest zdolny szukać prawdy dotyczącej siebie samego i wszechświata; a także Boga.

Jan Paweł II określa zdolność myślenia chętnie mianem samo-świadomości: świadomości odnośnie do siebie samego. Dawniej, a także nadal, określano tę władzę raczej statycznie – słowem ‘umysł, rozum’.

b) Drugą cechą wyróżniającą człowieka od świata przedmiotów, to zdolność do samo-stanowienia, czyli wolna wola. Mówiliśmy o tym już parokrotnie w różnym kontekście (zob. np.: Osoba: rozum-wola-odpowiedzialność). Wola zwraca się nie do prawdy, lecz poszukuje aspektu dobra w tym, co jej ukazuje rozum. Umysł proponuje je woli jako przedmiot godny pożądania i osiągnięcia. Chociaż człowiek podlega wielorakim wpływom wywierającym presję na wolę, niekiedy w połączeniu z groźbą, każdy zdaje sobie sprawę, że może w danej chwili np. jeść – bądź też nie jeść itd.

Potęgę samostanowienia podziwiamy u męczenników. Zmuszano ich torturami do wyparcia się przekonań, zdrady słowa danego Bogu, wydania towarzyszy. A oni trwali niezłomnie, decydując się mocą swego samo-stanowienia na wybór nawet straszliwej śmierci w imię wierności sobie samemu oraz przyjętym zasadom: Bogu i słowu danemu ludziom. Dotyczy to również nie-chrześcijan (VSp 94; por. EV 72nn).

c) Swoistą ‘wypadkową’ tych sił: samo-świadomości (umysł) i samo-stanowienia (wolna wola), które w formie analogii z matematyką można by nazwać ‘rzędną i odciętą’, jest trzeci niezbywalny przymiot człowieka jako osoby: zdolność odpowiadania za swe czyny. Poczucie odpowiedzialności płynie z uświadomionego sobie zobowiązania, które wyrasta z poznanej prawdy oraz dobra względem czegoś – lub kogoś.
– Człowiek o wyrobionym poczuciu odpowiedzialności cieszy się szacunkiem innych: na niego można liczyć! Nie kieruje się odruchami instynktu, ani egoistyczną korzyścią. Trwa nieugięcie przy przekonaniach, realizując podjęte zobowiązania.

(10 kB)
Grafika: Niezbywalne znamiona człowieka-osoby: samoświadomość, samostanowienie, zdolność podejmowania odpowiedzialności. A równolegle: wezwanie do życia wiecznego, tzn. zdolność rozmawiania z Bogiem.

Oto jeszcze raz, dla podbudowania teoretycznych rozważań, graficzne ujęcie omawianych komponentów człowieka jako osoby. Wymienionych trzech cech, wszczepionych człowiekowi jako niezbywalne uzdolnienia a jednocześnie zobowiązania, nie znajdziemy w świecie zwierząt. Stajemy w obliczu OSOBY – człowieka.

Zwierzęta działają-reagują mocą wszczepionych sobie, celowych instynktów. Zwierzę można poddać tresurze. Nie jest ono jednak zdolne odmówić sobie dla wyższych motywów np. przyjemności kopulacji w okresie rui. Człowiek zaś potrafi podjąć się dobrowolnie określonych wyrzeczeń w imię wyższego dobra.
– W swych działaniach nie podlega determinacji: potrafi sam, mocą swej wolnej woli, sterować swoim życiem.
– Gdy zaś sprzeniewierzy się zobowiązaniom i dopuści się zła, świadczy to jeden raz więcej o jego zdolności samostanowienia:

[Bóg] nikomu ... nie przykazał być bezbożnym
i nikomu nie zezwolił grzeszyć ...” (Syr 15,20; por. VSp 102).

U zwierząt nie zachodzi problem ‘grzechu’! Grzech to kategoria dotycząca osób: samo-świadomych, samo-stanowiących, poczytalnych. Kwestię tę przedstawia jakże trafnie Jan Paweł II:

„Człowiek ‘od początku’ odróżnia siebie od całego widzialnego wszechświata, a w szczególności od świata istot poniekąd sobie najbliższych. Wszystkie one są dla niego przedmiotem. On sam pozostaje wśród nich podmiotem.
– W świetle powyższego tekstu [Rdz 2] jest równocześnie jasne, że owa podmiotowość człowieka łączy się w sposób podstawowy z poznaniem. Człowiek jest podmiotem pośród świata przedmiotów dlatego, że jest zdolny poznawczo obiektywizować wszystko, co go otacza. Dlatego, że przez swój umysł zwrócony jest ‘z natury’ ku prawdzie. W prawdzie zawiera się źródło transcendencji człowieka wobec wszechświata, w którym żyje” (Jan Paweł II, Trzecia Pielgrzymka do Ojczyzny, Przemówienie w auli KUL, Lublin 9.VI.1987, p.5).

Ojciec święty uwydatnia w przytoczonym fragmencie te cechy, przez które człowiek jako człowiek przerasta [transcendencja: przerastanie-przekraczanie-przewyższanie] całą rzeczywistość. Człowiek jest zdolny zastanawiać się nawet nad własnym myśleniem. Tym jest samo-świadomość, ukierunkowana na prawdę. Prawda jednak zobowiązuje w sumieniu [wymiar etyczny] i stanowi o godności osoby:

„Właśnie poprzez refleksję nad własnym poznaniem człowiek objawia się samemu sobie jako jedyne jestestwo pośród świata, które widzi się ‘od wewnątrz’, związane poznaną prawdą – związane, a więc także ‘zobowiązane’ do jej uznania, w razie potrzeby także aktami wolnego wyboru, aktami świadectwa na rzecz prawdy. Jest to uzdolnienie do przekraczania siebie w prawdzie.
– Poprzez refleksję nad własnym poznaniem człowiek odkrywa, że sposób jego bytowania w świecie jest ... nadrzędny wobec wszystkiego innego w jego obrębie. Człowiek zauważa po prostu, że jest osobowym podmiotem, osobą. Staje oko w oko wobec swej godności” ! (Jan Paweł II, Trzecia Pielgrzymka do Ojczyzny, Przemówienie w auli KUL, Lublin 9.VI.1987, p.5)

3. Człowiek:
ciało-duch
naraz

Duch stanowiący o wielkości człowieka

Człowiek nie jest samym ‘ciałem’: jest on ciałem-duchem naraz. Również o tym już parokrotnie mówiono (zob. np.: Czy tylko ciało?; oraz: Płciowość przenikająca ciało i ducha). Obecnie wypada drążyć tę rzeczywistość jeszcze bardziej w głąb – w aspekcie tematyki, jaka zaczyna rysować się przed nami.

Myślenie, a z kolei wolna wola to władze ducha, a nie ciała. Człowiek jest zdolny „przekraczać siebie w prawdzie”, bo jest w pierwszym rzędzie duchem – chociaż ucieleśnionym. ‘Przerastanie siebie samego’ leży poza zdolnościami samej tylko materii-ciała. Prawda oraz dobro z istoty swej wykraczają poza świat materii.

Człowiek składa się oczywiście z komponentu materialnego: ciała.

Dusza ludzka stwarzana przez Boga

(16 kB)
Bóg wszczepił w zwierzęta instynkty – m.in. ten przedziwny: pochylania się nad swymi pisklętami, swoim potomstwem, równolegle ze swoistym wychowywaniem swych Małych. Człowiek przerasta niebotycznie świat zwierząt, gdyż instynkty – są u człowieka poddane władzy człowieka jako osoby: jego samoświadomości, samostanowieniu, zdolności podejmowania odpowiedzialności – łącznie z świadomością wezwania do życia wiecznego: życia na zawsze. Z tym że wybór jakości tego życia jest stale uzależniony od samego człowieka: decyzji jego wolnej woli.

Dusza ludzka jako nie wywodząca się z materii [materia nie może zrodzić duszy. Dusza jest natury duchowej], zostaje stwarzana bezpośrednio przez Boga w chwili wywołania poszczególnego człowieka z nie-istnienia. Jej – nie dosięga los materii! Psalmista woła pełen zdumienia: „Czym jest człowiek, że o nim [Boże] pamiętasz, i czym – syn człowieczy, że się nim zajmujesz?” (Ps 8,5; por. EV 35; LR 10).

Jest to ponadto sprawa wiary. Ale i prawy rozum dochodzi do podobnego wniosku. Faktu wolnej woli oraz rozumności, władz duchowych duszy – nikt nie wytłumaczy samą materią, chociażby była nawet „wyżej zorganizowaną”. Bóg wzywa człowieka, mocą podarowanego mu nieśmiertelnego ducha, „od początku” do królewskości względem świata: „Mnóżcie się i zapełniajcie ziemię! Panujcie nad nią ...!” (Rdz 1,28).

Odpowiedzialny król kosmosu

Tym samym jednak świat zostaje człowiekowi od początku zadany. Wiąże się to ze wzmiankowanym przymiotem człowieka: jego niezbywalną zdolnością podejmowania odpowiedzialności (por. EV 42n). Człowiek zostaje ustanowiony królem kosmosu. Cała reszta świata mieści się poniżej człowieka. Człowiek musi jednak nieustannie potwierdzać tę królewskość wobec świata. Ceną tego pozostaje stale uznawanie „... pierwszeństwa etyki przed techniką, prymatu osoby w stosunku do rzeczy, pierwszeństwa ducha wobec materii" (RH 16).

Wolna wola: jej sens

Nawiązanie do ceny, jaką człowiek musi płacić za swą królewską pozycję w świecie, stawia go na twardym gruncie wolnej woli. Dopiero poprzez ducha, tj. duszę wyposażoną w wolną wolę i rozumność, człowiek góruje nad całą materią. Jest to szansa, którą może wygrać, ale i zaprzepaścić – z powodu swej wolnej woli. I w jednym i w drugim przypadku człowiek będzie się musiał rozliczyć z podarowanych sobie tych darów.

Człowiek nie jest zdeterminowany do działania siłą ślepo funkcjonującego instynktu. Ostatecznym sensem obdarowania wolną wolą jest możliwość zaistnienia miłości (zob. do tego wyż.:  Sens wyposażenia człowieka w rozum-wolę-odpowiedzialność. Ten sam temat zostanie podjęty ponownie zwł. w cz.VII, rozdz.3-C, zob.: Nikt mi nie będzie dyktował i następujące rozważania).
– Miłość nie może być wymuszona. Miłość jest ‘sobą’, gdy ją podtrzymuje wolna decyzja: trwania przy miłowaniu. Jest ona nieustępliwie wiernym przylgnięciem do kogoś, kto został zaproponowany woli jako dobro, a raczej: jako ktoś do kochania. Temu komuś – miłujący pragnie zapewnić dobro – nieograniczone. Jest to jednak możliwe jedynie dzięki temu, że człowiek jest właśnie naraz zarówno ciałem, jak duchem-duszą: osobą.

Rozumiemy papieża Wojtyłę:

„Człowiek jako duch ucieleśniony, czyli dusza, która się wyraża poprzez ciało,
i ciało formowane przez nieśmiertelnego ducha,
powołany jest do miłości w tej właśnie swojej zjednoczonej całości” (FC 11).

Jedność ciała-ducha

Ojciec święty mówi tu o człowieku jako przedziwnej syntezie ducha i ciała naraz. Rzecz jasna, o wielkości człowieka decyduje jego komponent duchowy: dusza. Ona to, z istoty swej nieśmiertelna, stanowi zarazem o jego godności. Godność ta jest mu zadana – jako niezbywalna podatność do rozwoju. Z zadanego sobie prymatu ducha nad materią będzie człowiek rozliczony.

Wspomniana podatność jest niezależna od wiedzy i przyzwolenia człowieka. Są ludzie, którzy woleliby nie być osobą. Chętnie by nie przyjęli do wiadomości, że życie i godność bycia-człowiekiem jest darem – zadanym. Że dusza jest nieśmiertelna. I że trzeba będzie zdać sprawę ze swych „czynów dokonanych w ciele: dobrych i złych” (2 Kor 5,10; J 5,29). Wola jest wciąż wezwana do dokonywania wyboru między jednym dobrem a drugim; między dobrem a złem; między życiem a śmiercią.
– Natomiast woli nie jest zostawiony do wyboru sam fakt: że człowiek zostaje wezwany do życia – wiecznego; i że otrzymuje siebie jako osobę – wraz z nieodłącznie sobie zadaną troską o własną godność.

Jezus o ciele-duchu

Na swój sposób wyraża się o prymacie ducha nad ciałem wielokrotnie Jezus Chrystus. Pewnego razu tłumy, dotąd zachwycone Jego nauczaniem, zaczęły odpływać z powodu Jego trudnych słów i stawianych wymagań. Jezus podkreślał wtedy, że warunkiem osiągnięcia życia wiecznego jest „spożywanie Jego Ciała i Krwi”! Wielu słuchaczy stwierdzało:

„‘Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać’ ...
– Jezus... rzekł do nich: ‘To was gorszy? ...
Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda’ ...” (J 6,61.63).

Chodzi o Jezusowe słowo o ciele i duchu. Papież Wojtyła dopowiada:

„Słowa te – wbrew pozorom – wyrażają właśnie afirmację człowieka:
ciała, które ożywia Duch” (RH 18)!

Papież wypisuje występujący tu rzeczownik ‘Duch’ od dużej litery. O wielkości i godności człowieka stanowi bowiem jeszcze inne niezniszczalne uzdolnienie człowieka: wezwanie do przyjęcia Daru NIE-stworzonego: samego Boga-Miłości. Dzieje się to poprzez Trzecią Osobę Trójcy Przenajświętszej – Ducha Świętego. Apostoł Narodów powie:

„Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego,
który w was jest, a którego macie od Boga,
i że już NIE należycie do samych siebie?
Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci” (1 Kor 6,19n; por. 1 Kor 3,16).

4. „Obraz Boga”
udzielającego siebie jako
DAR

Opis biblijny (Rdz 1,27)

Dochodzimy do podstaw teologiczno-biblijnej antropologii (antropologia: nauka o człowieku jako człowieku, tzn. jako ciele-duchu naraz; oraz o człowieku jako osobie). Trudno podważyć jej obiektywizm, chociażby nawet ktoś usiłował zaprzeczać istnieniu Boga. Bóg po prostu JEST: w pełni obiektywnej prawdy bytu. Nie jako ‘wróg’ człowieka, lecz wciąż z pomocną dłonią naprzeciw niego wychodzący jego Odkupiciel. Daremne, a tragiczne w konsekwencjach stają się próby zaprzeczenia, a z kolei ignorowania Jego istnienia.

Dlaczego człowiek jest „całkiem inny” pośród pozostałych stworzeń (por. EV 34n)? Samego jedynie człowieka Bóg stworzył jako swój „Obraz”. Biblijne określenie człowieka jako „Bożego Obrazu” jest swoistą definicją (MD 8), przy pomocy której Słowo-Boże-Objawiające kreśli istotne rysy tego kogoś: człowieka. Psalmista wyraża się o człowieku w kontynuacji tej definicji: „Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś” (Ps 8,6). Kiedy indziej stwierdza Słowo-Boże-Pisane: „Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka: uczynił go obrazem swej własnej wieczności” (Mdr 2,23).

Autor biblijny kreśli pod tchnieniem Ducha Świętego następująco pojawienie się pierwszego człowieka – mężczyzny i niewiasty:

„Wówczas stworzył Elohim [hebr.: Bóg] człowieka na swój Obraz;
stworzył go na obraz Elohim [Boga];
stworzył ich jako mężczyznę i kobietę” (Rdz 1,27).

Jan Paweł II zauważa, że o znaczeniu opisu stworzenia człowieka:

„...stanowi... określenie [istoty człowieka] przede wszystkim ze stosunku do Boga ..., w czym mieści się zarazem stwierdzenie niemożliwości ostatecznej redukcji człowieka do ‘świata’. Człowiek w świetle pierwszych zaraz zdań Biblii nie może być zrozumiany i wytłumaczony do końca przy pomocy kategorii, których dostarcza ‘świat’: widzialny świat ciał. I to pomimo że sam człowiek również jest ciałem” (MiN 12n).

Antropomorfizm: opis Rdz 2,7

Chronologicznie wcześniejszy, treściowo do powyższego w pewnej mierze podobny opis Rdz 2, przedstawia powstanie pierwszego człowiek bardziej antropomorficznie (antropomorficzny-antropomorfizm: wyrażanie się o Bogu, jakby miał wygląd, tzn. kształt człowieka: greckie: ánthropos: człowiek; morphé: kształt): jako utworzonego przez ulepienie. Ale i on wyraża głębię człowieka jako przerastającego pozostałe stworzenie:

„Wtedy to Jahwéh-Elohim [Pan-Bóg] ulepił człowieka z pyłu wziętego z gleby,
i tchnął w jego nozdrza oddech życia,
tak że człowiek stał się istotą żyjącą” (Rdz 2,7; przekł. własny z hebr.).

(27 kB)
Mała dziewczynka zaczyna poznawać stopniowo świat zewnętrzny, na razie w swych ograniczonych, ale wciąż poszerzających się kontaktach i wymiarach. Na razie obserwuje bacznie z wysokości swego łóżeczka dziecięcego to wszystko, co dzieje się wokół niego: widzi zachowania i styl wzajemnych odniesień między rodzicami, oraz rodzeństwem, i na swój sposób wszystko to odwzajemnia.

Elementy składające się według tego opisu na człowieka, świadczą o przygodności-śmiertelności jego natury, czyli że jest on tylko i tylko ‘stworzeniem’, a nie Bogiem:

Łącznie wzięte te trzy wyrażenia: pył-lepić-oddech_życia ukazują istotę człowieka – na miarę możliwości wyrażania się pre-filozoficznej mentalności autora biblijnego. Człowiek jest istotą w pełnym słowa znaczeniu „stworzoną”, a nie stworzycielem. Absolutnie zaś nie jest on ‘Bogiem’! Jest natomiast w pełni zależny od Bożej stworzycielskiej Miłości, która uczyniła go „niewiele mniejszym od istot niebieskich”: Aniołów.

Zależność człowieka od Boga nie oznacza jednak w żadnym wypadku jego poniżenia! Jest po prostu obiektywnym stwierdzeniem w wymiarze bytu. Twierdzenie jakoby człowiek nie był stworzony, byłoby kłamstwem. Również Bóg – przy całej swej wszechmocy, nie może wyprzeć się faktu, że On właśnie – sam tylko ON – jest Stworzycielem człowieka. Człowiek to podarunek Jego Miłości dla samego ... człowieka!

Boże zaangażowanie w stworzenie człowieka

Z obydwu opisów utworzenia człowieka [Rdz 2,7; oraz Rdz 1,26n] wynika jeszcze dalszy fakt. W przeciwieństwie do pozostałych bytów, tylko przy stwarzaniu człowieka Bóg angażuje się tak bardzo osobiście, że w to wielkie ‘nic’: niezdatny do modelowania czegokolwiek „pył”, Bóg „tchnął” swój „oddech życia”. On sam: Bóg – jest źródłem, Właścicielem i jedynym Panem życia. Ale tym samym i miłości. Bóg nie potrafiłby stwarzać czegokolwiek, a tym bardziej człowieka inaczej, jak tylko ... kochając !

Tę myśl wypada wyczytać w chronologicznie późniejszym, zdawać by się mogło suchym, bardziej ‘teologicznym’ opisie stworzenia człowieka jako „Bożego Obrazu” (Rdz 1). Sam tylko człowiek jest żywym – aż OBRAZEM Boga! Znaczy to, że skoro człowiek zostaje stworzony przez Boga „na Obraz, jako podobieństwo Boga”, jest on jakoś Bogiem-z-uprzywilejowania. Jest Bogiem z wezwania do Boskiej godności oraz niezbywalnego zadania: bycia aż OBRAZEM Boga wobec wszechświata!

Tego człowieka, stworzonego „na swój Obraz”, obdarowuje Bóg dodatkowo błogosławieństwem płodności. Być OBRAZEM Boga będzie równoznaczne z wezwaniem do przekazywania życia – z głębi swego bycia-żywym-Obrazem-Boga: „Wydawajcie potomstwo, mnóżcie się i zapełniajcie ziemię! Panujcie nad nią...” (Rdz 1,28; por. EV 42n).

OBRAZ Boga: wywyższenie-poniżenie

Według więc Słowa Bożego objawionego i objawiającego, być-Obrazem-Boga należy do ‘naturalnego’ uposażenia ludzkiej natury. Nie ma człowieka, który by – wraz z zaistnieniem – nie był żywym Obrazem Boga! Jednocześnie zaś to bycie-Obrazem-Boga jest tylko niewymazalnym punktem wyjścia dla rzeczywistości czekającej na stały rozwój. Człowiek jest wezwany do nieustannego zwiększania ‘pojemności’ swego bycia-OBRAZEM-Boga (por. EV 31.37).
– Uzdolnienie to jest bowiem podatne również na degradację. Wtedy jednak człowiek – odchodząc od swego podobieństwa do Boga, stawałby się coraz bardziej podobny do „rzeczy”, stając się w tejże chwili ich niewolnikiem:

„Rozdział pomiędzy tym, co duchowe, a tym, co materialne w człowieku, przyniósł wraz z sobą skłonność do tego, aby ludzkie ciało traktować nie w kategoriach specyficznego podobieństwa do Boga, lecz w kategoriach podobieństwa do wszystkich innych ciał w przyrodzie, które człowiek traktuje jako tworzywo dla produkcji dóbr konsumpcyjnych. Zastosowanie tych samych kryteriów do człowieka jest olbrzymim zagrożeniem ...
Ciało nie żyje [wtedy] z ducha, ani też duch nie ożywia ciała. Człowiek w tym horyzoncie myślenia przestaje być osobą i podmiotem. Staje się wbrew zamierzeniom i deklaracjom wyłącznie przedmiotem ...” (LR 19; por. EV 22).

Człowiek będzie oczywiście rozliczany także ze stania się niewolnikiem rzeczy. Bóg wyraźnie zabrania swemu żywemu Obrazowi stać się niewolnikiem rzeczy. Swą władzę i niezależność-wolność w stosunku do pozostałych stworzeń winien człowiek potwierdzać poprzez stałe układanie życia według prymatu ducha wobec materii-ciała, sam będąc podporządkowany tylko Bogu (por. VSp 31.38.41n). Godność Bożego Obrazu jest wprawdzie niezniszczalna, ale jedynie jako swoisty fundament, na którym winno wznosić się świadomie podejmowane wzrastanie w byciu-Bożym-Obrazem:

„Człowiek nie może zrezygnować z siebie, ze swojego właściwego miejsca w świecie widzialnym,
nie może stać się niewolnikiem rzeczy, ... niewolnikiem produkcji,
niewolnikiem swoich własnych wytworów” (RH 16).

5. „Obraz Boży”
poprzez udział
w Życiu-Miłości
Boga-OSOBY

Świadoma odpowiedź na ŻYCIE-MIŁOŚĆ

Podstawowe dla człowieka są dwa talenty, przesądzające o tym, że jest on Obrazem Boga.
– Skoro Bóg sam w sobie jest źródłem-pełnią Życia, Jego żywy „Obraz” zostaje wezwany do wzrastania ku coraz większej pełni Bożego Życia przeszczepionego na ludzki grunt.
– Skoro zaś Bóg jest pełnią Życia ponieważ niejako ‘wpierw’ jest Miłością, również człowiek, Obraz tego – takiego Boga, zostaje wezwany do wzrastania w miłości. Miłość ta, jak u Bożego pra-Wzoru, nieustannie przerasta siebie, tzn. wyrasta poza siebie, obdarowując sobą – jako bezinteresownym darem. Cechuje się zatem dynamizmem OD-środkowym: ode-mnie-‘ku’ ... [dobru ukochanego]!

Warunkiem sprostania zadaniu ‘bycia’ Obrazem Boga staje się świadoma odpowiedź miłości człowieka. Boży Obraz winien świadomie przyjąć Bożą obdarowującą Miłość, odwzajemniając ją natychmiast poprzez dar wzajemności swojej osoby, czyli całkowite życie-‘dla’ Boga, który Pierwszy jest Miłością. Wszelka miłość jest w pierwszym rzędzie darem własnej osoby. Boża Wola powołująca do istnienia świat oraz człowieka w nim, jest cała „Wszechmocą miłującą”. Bóg darowuje Siebie całemu stworzeniu. Tym bardziej jednak darowuje Siebie temu spośród stworzeń, które chciał wyraźnie „dla niego samego”, tj. człowiekowi:

„... Każde stworzenie nosi w sobie znamię daru jako najbardziej pierwotne i podstawowe. Równocześnie jednak pojęcie ‘obdarowania’ nie może być odniesione do nicości. Wskazuje ono na obdarowującego i obdarowanego oraz na relację, jaka pomiędzy nimi powstaje. Otóż relacja ta wyłania się w opisie stworzenia wraz z człowiekiem” (MiN 56).

Ojciec święty podkreśla, że dopiero człowiek – przez to że jest osobą, zdolny jest zrozumieć Boga jako obdarowującego, a siebie jako obdarowanego. Żadne inne stworzenie nie jest w stanie przyjąć takiego ‘zrozumienia’ stanu faktycznego. Toteż sam tylko człowiek zdolny jest poczuwać się do odpowiedzialności za doświadczaną miłość. Boży Obraz podejmie to zadanie w imieniu własnym oraz całego stworzonego świata. Kosmos zostaje stworzony tylko dla człowieka – jako nieogarniony dom i środowisko-gniazdo dla niego.

Obdarowanie BO zaistniał człowiek

Myśl tę ujmuje Jan Paweł II:

„...W całym opisie stworzenia świata widzialnego obdarowanie ma sens tylko ze względu na człowieka. O nim tylko w całym dziele stworzenia należy myśleć jako o obdarowanym: świat widzialny jest stworzony ‘dla niego’ ...
– Stworzenie jest obdarowaniem, ponieważ znalazł się w nim człowiek, który jako ‘Obraz Boży’ zdolny jest zidentyfikować sam sens daru w powołaniu z nicości do istnienia. I zdolny jest odpowiedzieć Stwórcy językiem tej identyfikacji ...
[Stworzenie] jest podstawowym i pierwotnym obdarowaniem: człowiek jawi się w nim jako obdarowany światem, a świat – człowiekiem” (MiN 56n).

(12 kB)
Jeśli w przyrodzie jest tyle piękna i potęgi, jak niewyobrażalnie bardziej Pięknem i Zachwytem musi być Stworzyciel wszechświata – i Odkupiciel człowieka! [kadr z pokazu slajdów: Chorwacja.

Jedynie dzięki świadomości siebie samego [rozum] i uzdolnieniu do dokonywania wyborów czyli kochania [wolna wola], człowiek jest w stanie zrozumieć, że Boża Miłość obdarowała go istnieniem i światem. Ani zwierzęta, ani świat rzeczy martwych nie są zdolne pojąć, że mogło ich nie być; że ich zaistnienie jest aktem czystej dobroci Boga. Nie są też zdolne wyrazić świadomym aktem swej woli wdzięczności Bogu za wywołanie z nie-istnienia. W taką zdolność wyposażony jest sam tylko człowiek.

Konsekwentnie zaś chociażby tylko z tego tytułu człowiek zajmuje w świecie pozycję królewską, przerastającą całe stworzenie nierozumne. Odpowiednio do tego wzrastają stawiane mu wymagania:

„Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie;
a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą” (Łk 12,48).

Znaleźć siebie poprzez DAR

Zaczynamy rozumieć inne jeszcze określenie człowieka, jakie znalazło się w słynnym sformułowaniu zaproponowanym przez Sobór Watykański II:

„Człowiek, będąc jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego [człowieka],
nie może odnaleźć siebie w pełni inaczej,
jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego” (GS 24).

Wypowiedź ta podkreśla fakt, że jedynym stworzeniem chcianym-zamierzonym-ukochanym, które Bóg chciał „dla samego tego” stworzenia, jest człowiek – i tylko on.
– Stworzyciel – człowieka rzeczywiście chce (por. LR 9)! Bóg zmobilizował niejako całą swą miłującą Wszechmoc i ukierunkował ją na zrealizowanie tego właśnie zamierzenia:

Mój żywy Obrazie!
Ty moje żywe Odbicie: Bądź”!

Cała reszta stworzenia – w sensie absolutnym – jest chciana przez Boga nie „dla niego samego”. Wszystko inne stworzył Bóg instrumentalnie [narzędnie]. Powołanie kosmosu do istnienia miało służyć do osiągnięcia innego, wyższego celu, mianowicie żeby człowiek miał gdzie się zadomowić. Kosmos, którego kresu człowiecze oko nie zdoła ogarnąć, jest stworzony ze względu na człowieka – jako królewski dom dla króla stworzenia: „Bożego Obrazu” na świecie – i wobec świata!

Stwierdzenie to wprawia w zadumę. A przecież taka jest prawda bytu. Sam tylko człowiek został stworzony nie-instrumentalnie, lecz istotnie „dla niego samego”! Tylko on jest tym rzeczywiście zamierzonym i wytęsknionym! Na nim Bogu tak bardzo zależało, że dla niego i ze względu na niego stworzył aż kosmos.
– I nie tylko kosmos! Boży Obraz zostaje wezwany do jeszcze innej, przerastającej Rzeczywistości!

Ozdobnik

Re-lektura: część IV, rozdz.1a.
Stadniki, 10.XI.2013.
Tarnów, 25.VIII.2023.

(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



Cz. IV. OBLUBIENICO! TY MOJA, UKOCHANA! „ŻYJ!
!empt (0 kB)ROŚNIJ ... !”
(Ez 16, 6n).
!empt (0 kB)„Nie chcę śmierci ..., lecz żeby żył ...”


!empt (0 kB)U progu Części Czwartej

Rozdz. 1. I JA I TY: PARTNER ABSOLUTU – PODMIOT
!empt (0 kB)PRZYMIERZA
.
!empt (0 kB)‘Boży Obraz’ niezbywalnie wezwany


A. BÓG-MIŁOŚĆ: ON PAN LUDZKIEJ OSOBY
1. Pan i Źródło Życia-Miłości
!empt (0 kB)Skąd życie Osoby
!empt (0 kB)Rodzice nie stwarzają dziecka
!empt (0 kB)Miłujące dłonie Boga
!empt (0 kB)Stwarza BO miłuje
!empt (0 kB)Brak wpływu na podstawowe fakty swego istnienia
2. Człowiek – OSOBA
!empt (0 kB)Rozum a PRAWDA i zobowiązanie
!empt (0 kB)R4-1a: Trzy komponenty czowieka-Osoby
3. Człowiek: ciało-duch naraz
!empt (0 kB)Duch stanowiący o wielkości człowieka
!empt (0 kB)Dusza ludzka stwarzana przez Boga
!empt (0 kB)Odpowiedzialny król kosmosu
!empt (0 kB)Wolna wola: jej sens
!empt (0 kB)Jedność ciała-ducha
!empt (0 kB)Jezus o ciele-duchu
4. „Obraz Boga” udzielającego siebie jako dar
!empt (0 kB)Opis biblijny (Rdz 1,27)
!empt (0 kB)Antropomorfizm: opis Rdz 2,7
!empt (0 kB)Boże zaangażowanie w stworzenie człowieka
!empt (0 kB)OBRAZ Boga: wywyższenie-poniżenie
5. „Obraz Boży” poprzez udział w Życiu-Miłości Boga-Osoby
!empt (0 kB)Świadoma odpowiedź na ŻYCIE-MIŁOŚĆ
!empt (0 kB)Obdarowanie BO zaistniał człowiek
!empt (0 kB)Znaleźć siebie poprzez DAR


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Rodzice przy dziecku w pieluszkach w ... żłobie
Ryc.2. Przyszła mama i tata
Ryc.3. Ptaszek-mama przy karmieniu piskląt
Ryc.4. Dziewczynka poznaje świat z łóżeczka
!empt (0 kB)dziecięcego

Ryc.5. Z Chorwacji. Jeziora otoczone górami