(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA 1: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura
UWAGA 2: Literatura, do której odsyłają przypisy w tekście obecnego rozdziału,
znajduje się każdorazowo na końcu bieżącego paragrafu
.


Ozdobnik

Rozdział Piąty

KOCHAMY SIĘ !
ALE PALĘ–PIJĘ–STOSUJĘ ...

*       *       *
OJCZE!
Wyrwij mnie z tego!

Ozdobnik

Wprowadzenie tematyki alkoholu-palenia-narkotyków

Nie sposób pominąć w kontekście miłości narzeczeńskiej w jej ukierunkowaniu na rodzicielstwo i nieustannego wezwania przez Trójjedynego – sprawy alkoholu i tytoniu, a z kolei stosowania używek-narkotyków. Wielu podchodzi do tych zagadnień z uśmieszkiem i politowaniem, a raczej z trudnym do pojęcia brakiem poczucia odpowiedzialności. Zdumiewa fakt, gdy szczególnie ludzie młodzi nie usiłują w ogóle przyjąć do wiadomości, że w przypadku niedomówień w tej sprawie przygotowują sobie, dzieciom swoim i całej rodzinie oraz narodowi nie gniazdo ‘miłości’, lecz centrum „kultury śmierci” (por. ChL 38; CA 39; LR 21.13; EV 12.19; itd.).

Postawa lekceważąca w tych sprawach jest jednak tylko jedną z prymitywnych pokus tego który jest ZŁY. Dąży on niestrudzenie do tego, by skutecznie odwodzić ludzi, w szczególności młodych – od jakiegokolwiek ‘myślenia’. Chętnie ‘widzi’ on ludzi jako już nie-żywe ‘ryby’ płynące bezwolnie – nakręconym przez niego nurtem ‘wyzwolenia się’ spod wszelkich norm.

Rysuje się zagadnienie złożone, zasygnalizowane w tytule rozdziału. A przecież problem ten jest zarazem nietrudny do zanalizowania od strony naukowo-teoretycznej. Trudność występuje dopiero przy próbach rozwiązania tych zagadnień w praktyce życiowej. Chodzi o trzy różne zakresy spraw. Wszystkie one dadzą się sprowadzić do pewnego wspólnego mianownika. Mamy zamiar poświęcić niniejszy rozdział kwestii alkoholu – palenia – i stosowania narkotyków. Każdy z tych zakresów może stać się zagrożeniem już nie tylko komfortu psychicznego jednostki, ale wprost życia tak człowieka indywidualnego, jak i społeczeństwa i całych narodów.
– Wszystko zaś uderza jak wszystko burzący taran w życie małżeńskie i rodzinne. Obfite jest żniwo śmierci, sięgające w miliony – szczególnie plagi narkomanii i zwykle ściśle w parze z nią idącej, nadal praktycznie nieuleczalnej choroby AIDS. Na nieco dłuższy czas rozkłada się zasiew i żniwo śmierci, tragedii indywidualnych oraz rodzin, gdy chodzi o plagę alkoholu, a także śmiercionośnych skutków palenia: tak palaczy czynnych, jak tym bardziej palaczy biernych, których się zwykle wyraźnie nie wymienia.

W obecnym rozdziale pragniemy zająć się nieco szczegółowiej sprawą alkoholu i palenia. Oczywiście w aspekcie planowanego małżeństwa i rodzicielstwa. Natomiast z góry rezygnujemy z wnikania w problematykę narkomanii. Na temat narkomanii powstała w międzyczasie nieogarniona literatura i podjęte zostały niezliczone inicjatywy po całym świecie; inicjatywy często z góry chybione. Wskażemy tu jedynie na parę nowszych pozycji omawiających problematykę narkotyków, profilaktyki i leczenia. Tamże znajdzie Drogi Czytelnik odnośniki do dalszej literatury. Zajęcie się kwestią narkomanii wymagałoby odrębnego, obszernego studium. Odwiodłoby to zbyt daleko od celu, jaki nam wciąż przyświeca: zachowań małżeńskich w aspekcie etycznie możliwego do przyjęcia planowania poczęć.
– Wypada jednak stwierdzić, że same w sobie zasady dotyczące oceny etycznej odnośnie zarówno do alkoholu, jak i palenia, a w końcu stosowania narkotyków – są wciąż takie same. Dotyczą bowiem ignorowania, lub dokładniej: odrzucenia tych samych Bożych przykazań, którymi Ojciec Niebieski przemawia w ludzkim sumieniu z całą miłością i głosem niemal błagalnym – ku dobru doczesnemu i ostatecznemu – jednakowo do ludzi wierzących, jak i nie-wierzących.


Pod koniec części pierwszej niniejszej strony internetowej staraliśmy się w odpowiednim momencie zasugerować do wzięcia pod refleksję parę ustaleń związanych ze współżyciem w przyszłym małżeństwie (zob wyż.: Nieodzowne ustalenia). Osoby wybierające się do małżeństwa powinny je poważnie potraktować i podjąć odpowiednie decyzje. Ustalenia te muszą być tak przemyślane i tak sformułowane, żeby po ślubie mogły stać się rzeczywistym, a nie ‘fikcyjnym’, punktem odniesienia dla konsekwentnego kształtowania stylu wzajemnych odniesień. Szczegółowe ustalenia, jakie tam sugerowano, są wciąż w pełni aktualne.

(11 kB)
Jak to dobrze, gdy nie tylko mama, ale i tato oddany jest rodzinie: małżonce oraz dziecku. Gdy tata nie wie, co to alkohol, potrafi bawić się z dziećmi, pomagać im w rozwiązywaniu zadań, modli się wraz z małżonką i całą rodziną, sam też zawsze do modlitwy wspólnej klękając.

I tak, narzeczeni powinni ustalić sobie w okresie właśnie narzeczeństwa jako nieprzekraczalną zasadę, że nie ma mowy, by w przyszłym małżeństwie mogło dochodzić do wyrażania sobie intymności, jeśli któreś z nich znajdzie się pod wpływem alkoholu. Sprawa ta wymaga drobiazgowych uściśleń – takich jak np. Co to znaczy: „Pod wpływem alkoholu”. Nie będzie kiedyś problemów, gdy te sprawy będą ustalone bez niedomówień – w narzeczeństwie: że chodzi w sensie najdosłowniejszym: o najmniejszą dawkę alkoholu, a nie dopiero od 0,5–1,0 litra wzwyż. W przeciwnym razie dojdzie do skłóceń i szantażu. Przegra oczywiście kobieta: matka.

To samo dotyczy palenia. Jeśli nie będzie w tej sprawie żelaznej i nieubłaganej konsekwencji już przed ślubem, a tym bardziej dosłownego, nie znającego żadnego wyjątku stosowania przyjętych w narzeczeństwie odnośnych ustaleń na czas po ślubie, kobieta prawdopodobnie nigdy już nie zostanie dopuszczona do wyrażenia tu jakiegokolwiek słowa. I przegra. Z czyjej winy? Na pewno nie – Boga!

To samo dotyczy wreszcie ustaleń odnośnie do stosowania jakichkolwiek narkotyków. Być może, że małżonkowie, właśnie jako już małżeństwo, nie stosują żadnych narkotyków. Będą najwyżej ponosili konsekwencje zdrowotne dawniej stosowanych narkotyków: oni sami, a gorzej: ich potomstwo, które nie będzie miało nic wspólnego z przewiną moralną swoich ... niegodnych rodziców. Pozostaje jednak problem stosowania narkotyków przez dzieci i dorastającą młodzież, dla których małżonkom-rodzicom ... „brakuje czasu” i „obecności” zarówno matki, jak i ojca. A może precyzyjniej: może małżonkom-rodzicom brak właściwie w ogóle miłości do własnych dzieci? Bo i to się zdarza!

Sprawy te muszą być omówione i ‘dopięte’ w narzeczeństwie, a nie w formie niewczesnych żalów dopiero po ślubie.
– Niestety można przypuszczać w 99%, że dziewczyna-narzeczona ... nie zdobędzie się na odwagę, by zasygnalizowane sprawy z narzeczonym w ogóle poruszyć. Będzie się obawiała, że jeśli sprawy te postawi z całą stanowczością na etapie ich chodzenia z sobą, on od niej ... odejdzie.
– Tym bardziej zaś nie będzie miała odwagi porozmawiać na te tematy, jeśli oboje w zakresie czystości przedmałżeńskiej są wciąż niewierni Bogu – i sobie nawzajem.

To samo dotyczy tym bardziej sytuacji już zawartego ślubu. Czy któraś z już mężatek wyzwoli z siebie tyle męstwa i ... miłości, żeby w imię właśnie miłości i pokoju – tego ludzkiego i Bożego w domu – być konsekwentną w egzekwowaniu wspomnianych ustaleń po ślubie?
– Jeśli wówczas wskutek jej tchórzostwa i pobłażliwego, tzn. nie-konsekwentnego traktowania poprzednio przyjętych ustaleń, przestaną one niebawem w ogóle się liczyć, to czy ‘winę’ za coraz częstsze kłótnie i awantury w domu ponosić będzie Bóg? Czy też winne tragediom będzie od samego początku niepoważne traktowanie jakiegokolwiek w ogóle słowa danego: tak Bogu, jak człowiekowi?

A wreszcie wśród poprzednio do przemyślenia na dni przed ślubem (w cz.I, rozdz.3, § D) podsuniętych ustaleń znajdowały się sugestie dotyczące samego już współżycia, gdyby miało przypadać na dzień możliwości poczęcia w sytuacji, gdy sumienie nakaże nie nastawiać się aktualnie na wzbudzenie życia. Jeśli narzeczeni tych paru spraw nie ustalą sobie z góry i z jednoznacznymi szczegółami, zaczną się niebawem po ślubie trudności i nie daj Boże: piekło w małżeństwie ...


Z literatury – Narkotyki. Zob. m.in.:
MAXWELL Ruth, Dzieci – Alkohol – Narkotyki. Przewodnik dla rodziców. Przełożyła Jadwiga Węgrocka, Gdańsk 2002.
Zygfryd JUCZYŃSKI, Narkomania. Podręcznik dla nauczycieli, wychowawców i rodziców, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, 2002
Helena BARAN-FURGA – Karina STEINBEUTH-CHMIELEWSKA, Uzależnienia. Obraz kliniczny i leczenie. Podręcznik dla lekarzy, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, 1999; itd
.

A.
ALKOHOL

Ozdobnik

Z góry zakładany
przedsionek piekła

Problem alkoholu – a na swój sposób tytoniu i innych używek, a z kolei narkotyków – to zagadnienia odrębne, których nie zamierzamy poruszać wyczerpująco. Zachęcamy bardzo do dokładnego przestudiowania popularno-naukowych publikacji podejmujących tę tematykę. Powinna to być jedna z zasadniczych spraw do przestudiowania w ramach przygotowania do małżeństwa.

Trzeba mieć odwagę jasnego postawienia zasady, że małżeństwo i rodzina nie jest przeznaczone dla alkoholika, ani dla palacza. Brzmi to apodyktycznie ...
– Urząd Nauczycielski Kościoła dotąd nie wypowiedział się w jakimś odrębnym dokumencie na temat palenia i picia, ani narkotyków. Choć w lipcu 2002 r. rozeszła się z dawna oczekiwana wieść, że w większości miejsc i pomieszczeń Watykanu wydany został administracyjny zakaz palenia, obejmujący m.in. palenia w samochodzie. Jest to pierwszy sygnał, że zaczyna się ‘myślenie’ i na ten temat, przecież na wskroś etyczny.

Chociażby jednak Magisterium Kościoła miało nadal nie wydać żadnego dokumentu nauczycielskiego na temat oceny etycznej tych zakresów działań: palenia-picia-narkomanii, to przecież kryteria oceny moralnej są tu jednoznaczne. Wyrastają one z całokształtu Bożych – nie jedynie ‘zaleceń’, lecz Bożych przykazań oraz przykazania miłości bliźniego. W przypadku małżonków jest to przykazanie uściślone jako ślub miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej, które łącznie wzięte zmierzają do budowania komunii osób, trwałej aż do śmierci.


Trzeba jasno powiedzieć, że jeżeli ktoś bodaj raz jeden popadł w nietrzeźwość wskutek nadużycia alkoholu i świadom tego wybierałby się do małżeństwa – bez dogłębnego zrewidowania swojej postawy, dopuściłby się trudnego do Bożego przebaczenia grzechu. Grzech ten zwracałby się z góry przeciw uczciwości, miłości i sprawiedliwości w samym już zakładaniu przymierza nierozerwalnej, sakramentalnej komunii małżeńskiej. Gorzej, gdy chłopiec oszukuje dziewczynę, że nie pije i trwa przez czas narzeczeństwa w trzeźwości, odsłaniając właściwe oblicze po ślubie jako nałogowy pijak i palacz, w poczuciu osiągniętego celu: że za niewielką cenę „ma żonę” do ‘usług’ seksualnych.

Gdyby tak istotnie było i dałoby się to wykazać (konieczni są wtedy świadkowie tego stanu sprzed ślubu), sam ten fakt: świadomego ukrycia istotnej cechy swych zachowań mógłby zapewne stać się punktem wyjścia do procesu kościelnego małżeńskiego o uznanie nieważności tego związku od samego początku, czyli faktu, iż zawarcia sakramentalnego przymierza w tym wypadku w ogóle nie było z tytułu ukrycia istotnych cech swego charakteru – dla wprowadzenia drugiej strony w błąd.

Człowiek, który zaczyna pić do utraty przytomności, z premedytacją niszczy zarówno życie, jak miłość. W swej niezbywalnej samo-świadomości, zdolności samo-stanowienia i odpowiadania za czyny, podejmuje decyzję na degradację swego człowieczeństwa. Zmierza rozmyślnie do stania się wrakiem, wykonującym niezborne ruchy, wrakiem przypominającym niegdyś posiadaną godność osoby.

Jednakże podstaw swej godności jako osoby nikt nie zdoła przekreślić. Nie da się z kolei strząsnąć zdolności odpowiadania za swe czyny. Niemożliwe też jest wyzbycie się zdolności szukania prawdy i dobra. Człowiek w sposób nieunikniony stanie przed Stworzycielem, który rozliczy go z podarowanych mu owych uzdolnień, m.in. ze zwierzonej mu odpowiedzialności za swe czyny. Wśród tych ‘czynów’ nie może nie znaleźć się jego stanowisko w sprawie alkoholu, tytoniu i narkotyków – łącznie z odpowiadaniem za ‘grzechy cudze’ oraz bezmiar zła wyrządzanego nieogarnionej liczbie bliźnich.

Człowiek nadużywający alkoholu występuje poczytalnie przeciw V-mu przykazaniu: „Nie będziesz zabijał”. Zabija życie swoje własne. Zabija miłość i życie małżonki, dzieci, otoczenia.
– Czy dla takiego człowieka mogłoby znaleźć się miejsce w niebie? Niebo jest przygotowane dla tych, którzy „miłują” ... ! (1 Kor 2,9).
– Czy zaś dla takiego może być miejsce w zamierzanym małżeństwie? Człowiek nadużywający alkoholu gardzi z zimną krwią podstawowym przykazaniem Bożym, regulującym odniesienia do Boga i stosunki międzyludzkie: „Będziesz miłował Pana Boga Twego z całego serca swego; a bliźniego twego jak siebie samego” ...! (Mt 22,37nn).

Jednakże pomijając własne zdrowie i życie oraz zdolność kochania, którą systematycznie niszczy, człowiek ten przygotowuje w samym założeniu piekło na ziemi dla swoich najbliższych. Gdy ktoś pije i picie kontynuuje i mu to zasmakowało, z czasem nie tylko nie pije mniej, lecz coraz więcej. Coraz trudniej mu zerwać z utrwalającym się nałogiem przy nadarzających się lub stwarzanych okazjach. Reszty dokonuje bezwzględna presja otoczenia, którą wysługuje się ZŁY. Szatan dobrze czuwa nad tym, by mu się nie wymknęła ofiara, która dała się tak łatwo usidlić na przeciw-miłość i przeciw-życie.

(6.6 kB)

Ilustrację piekła-w-domu wskutek alkoholizmu przedstawia syntetyczny obraz długoletniej korespondencji, nakreślony przez pewną matkę 5 dzieci, samych synów, o swym udręczonym życiu z mężem-pijakiem. Dajmy jej na imię Barbara. Korespondencja ta z kapłanem utrzymuje się od 1970 – do ‘dziś’ (2023 r.; mąż o którym tu mowa, w międzyczasie umarł ... nagle). Tyleż lat podtrzymywania owej matki w bojaźni Chrystusa i uświadamiania treści ślubu: „... i że cię nie opuszczę aż do śmierci”; zachęcania do ofiarowania męczeńskiego życia dla uproszenia nawrócenia okrutnika bodaj w chwili schodzenia z tego świata. Taka jest bowiem treść ślubu miłości jako daru: ślubu bezwarunkowego.
– Bóg zapyta o realizowanie ślubu miłości-daru oczywiście oboje małżonków. Uśmiercanie miłości, jakiego dokonuje mąż, nie zwalnia od realizowania ślubu w sposób jeszcze możliwy: przez tym żarliwszą modlitwę o dobro ostateczne. Taki wzór miłowania ukazuje Jezus Chrystus. I po takiej też miłości rozpozna On swoich.

(28 kB)
Tata do domu wraca ... pijany. Staje się zgrozą dla rodziny. Kto takiego może kochać, szanować? Są rodziny, gdzie NIGDY nie widziano alkoholu, NIGDY nie było papierosa ... Potrafią być weseli, uśmiechnięci, przyjmować gości – zawsze bez alkoholu, bez papierosa.

[List: 31.III.1985] „Kochany Ojczulku! ... Listy moje są smutne. Ojczulek ma kłopoty. A ja już jakoś lepiej sobie radzę, niż dawniej – ze swoim cierpieniem. Odsunęłam się już sama na dalszy plan.
– Nadal dużo alkoholu. Jeśli jest jakiś dzień, że jest zupełnie trzeźwy, to jest święto ... Cóż mogę oprócz modlitwy? Wiem, że tylko łaską Bożą poruszony – może dopiero się opamiętać. Ile łez wyleję! Gdy jest trzeźwy, to mu coś przeczytam, pomodlimy się, a za godzinę się spieszy, że musi wyjść ... Zapiera się, że nie będzie pił. A wróci pijany, kładzie się na brzuchu i śpi na wersalce w butach. Dzieci na noc uciekają do mnie ... Cuchnie od niego i cuchnie w mieszkaniu. On nawet nie ma świadomości, gdzie ma załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne. Bywa, że załatwia się w miejscach do tego nie przeznaczonych. Obnaża się przy dzieciach i na oczach dzieci, nawet tych najmniejszych ... Takie zgorszenie!
– A słownictwo – to lepiej nie mówić. Giną mi rzeczy z domu ... Zginęło 5.400 zł w bonach... [= rok 1985]. Myślałam, że dzieciom kupię ubranka za nie ... Zginęła moja złota obrączka: zaszyłam ją w płaszcz głęboko gdy wyjeżdżałam na 2 dni. Tylko szatan mógł podpowiedzieć, gdzie jest, bo nie sądzę, że można było przypuszczać, że obrączkę wszyłam pod podszewkę ... Wszystko już sprzedaje i przepija.
– ... Poszedł do pracy. Wrócił znów upity. Następnego dnia – wczoraj – także. Kładzie się jak popadło w ubraniu i leży. Stęka dopiero gdy nieco otrzeźwieje ... Cały Post odprawiam nowenny do Pana Jezusa, Koronkę do Miłosierdzia Bożego, Koronkę do Łez Matki Bożej, Koronkę do Ran Pana Jezusa, Koronkę do Oblicza Pana Jezusa – o jego nawrócenie ... W uroczystość św. Józefa odprawiała się w jego intencji Msza św. Prosiłam wstawiennictwa św. Józefa. Odmawiam też cząstkę Różańca o jego nawrócenie ... Codziennie we Mszy św. i Komunii św. Bogu powierzam modlitwy o nawrócenie. Już nadchodzą mnie pokusy, że to nic nie pomoże, że wszyscy zginiemy z tym pijakiem, że ‘pijacy nie wejdą do Królestwa Bożego’ (1 Kor 6,9n), że moich modlitw wciąż za mało... i ta pokusa, że dlaczego Pan Bóg pozwala szatanowi tak nas kusić, że nie możemy się z błota dźwignąć. Czyżby zło było silniejsze niż dobro? ... Tyle ludzi się potępia, bo nie ma chyba siły zerwać ze złem ...

Na wiele z tych pytań znajduję odpowiedź, bo ją znam albo z pism, albo z kazań. Wiem, że człowiek ma wolną wolę i ma prawo wybrać. Nie potrafię tylko odpowiedzieć na pytanie, dlaczego człowiek nie odwraca się od drogi wiodącej do potępienia: czy z braku siły, bo za daleko zabrnął i o swoich siłach już nie może zawrócić, czy że zdecydowanie wybiera za każdym razem grzech ze swojej własnej woli, wiedząc że wybiera piekło – i z tym się godzi ... Ja wszystkie swoje bóle powierzam Panu Bogu przez ręce Matki Bożej – dla ratowania grzeszników i za dusze w czyśćcu cierpiące. Słyszałam kilka razy słowa kapłana na kazaniu: ‘Zło jest krzykliwe, ale nie zwycięży’. Pan Jezus zwyciężył szatana i zło musi ustąpić. A tu z objawień Matki Boskiej w Fatimie czytam, że dusze jak płatki wpadają do piekła, bo nie ma się kto za nimi modlić ...
– Mimo wszystko mam nadzieję, że Pan Bóg wysłucha moje nieudolne modlitwy ... Ciągle mnie prześladuje strach, co dalej!? ... Wiem, że wódkę pije się na terenie zakładu. Chwalił się mąż, że nie musi wychodzić do miasta i wódkę ma, gdy chce ... Był też już karany kolegium ... Boję się że go zwolnią z pracy ... Dla rodziny tragedia ... Wiem, że państwu nie zależy na walce z alkoholizmem ... I mogę tę walkę przegrać, a wtedy na chleb mi nie wystarczy.
– U męża jest już podejrzenie o chorobę alkoholową: ‘delirium tremens’ ... Może się skończyć zgonem ...
– Z góry przesądzam, że Święta [Wielkanoc] będą smutne, pełne cierpienia. Ofiarka dla P. Jezusa i M. Boskiej. Pragnę jednego: aby wypełniła się w moim życiu Wola Boża. Tego też pragnę dla swych dzieci. Dla męża pragnę, by zawrócił z drogi wiodącej do piekła. Jestem w duchu gotowa złożyć taką ofiarę Bogu z siebie, jaką Pan Bóg sobie życzy, ale wiem, że jestem słaba i nic nie potrafię dobrego, tylko psuć wszystko ...”.

A oto dalszy list, pisany na raty, w 4 lata później, z ponownym opisem przeżywanego w domu piekła:

[List: 22.II.1989] „... Wciąż te kolce róż mnie prześladują. Cierpienie za cierpieniem nadchodzi. Ale cóż począć? Przyjąć – i piąć się wzwyż ... Byłyśmy z siostrą ... na Wieczerniku w Krakowie-Mogile. Był to uroczysty Wieczernik dla Modlitewnych Grup Pokutnych ... Ojciec Cysters podał nam pod koniec Wieczernika do ucałowania relikwie Krzyża Świętego. Wracałam radosna, szczęśliwa, uspokojona ...”.

[c.d.: 5.III.1989] „Ojczulku! ... Jestem jakby oschła ... przygnieciona bólem ... Żyję, by być przy swoim warsztacie pracy. Nawet już goryczy doznanych zniewag od męża nie czuję. To takie już oklepane, powtarzane w kółko. I jeśli się mogę czymś radować, to tym, że już tak dotkliwie nie ranią mnie męża wulgarne słowa, jak dawniej. W Wielkim Poście – dawniej, gdy mi było bardzo ciężko, śpiewałam ze łzami w oczach pieśni Wielkopostne ... Ale choć serce krwawiło, to jeszcze we mnie kwitło życie. Tryskało. Byłam jak wulkan. A dziś to tak jakbym sama głowę położyła na pieniek i czekała siekiery. Jeszcze te pielgrzymki [NB.: sierpniowe, na Jasną Górę] były tym oddechem, jeszcze te Wieczerniki. Ale już chyba skończyły się dla mnie ...

Mąż pod moją nieobecność, pozostawił mieszkanie na oścież otwarte ... Niemal wszystko poginęło ... Wciąż musimy zakładać nowe kłódki i wstawiać nowe zamki, bo mąż klucze gubi ... Mąż w piwnicach często urządza pijatyki ... Zginęły sąsiadowi wszystkie narzędzia masarnicze ... Koszt ok. 200 tys. Tego już nie produkują. Sąsiad przynagla męża o odzyskanie wszystkiego ... Sąsiad jest rencistą i chciał sobie w ten sposób dorabiać. Właśnie czekał na niego samochód z postoju i miał go zabrać do uboju ...
– Mąż nieraz zamiast do domu – to z butelką wódy i z kolegami szedł do sąsiadki. Raz się wydało. Stanęłam na klatce z Różańcem i tak długo postanowiłam się modlić, jak długo nie wyjdzie z mieszkania mój mąż, by wrócił do domu. Sąsiadka nie wytrzymała. Wychodziła ze swego mieszkania i skarżyła, że słyszała głos męża z innego mieszkania. Po godzinie jej ‘kochanek’ mnie poprosił do jej mieszkania i ujrzałam śpiącego u niej mego męża, ławę zastawioną kieliszkami i butelką po alkoholu. I jeszcze ta sąsiadka wrzeszczała, że to nie u niej mąż pił ...
– Jak myślą sięgnę wstecz ..., niedługo po ślubie, takie historie się zdarzały ... Mąż miał obrońców i sprzymierzeńców. Nawet teściowej skarżyli na mnie. Miałam z tego powodu awantury, że ‘krzywdzę męża’ ...

... Jest Wielki Post. I co z tego wynika? Idzie rano na Mszę św., i wraca po kilku godzinach – pijany w niedzielę ... Ja widzę, że on nie zdaje sobie sprawy, że za daleko zabrnął. On łudzi się, że dobrze postępuje, w normie. A na mnie wylewa złość w formie przekleństw, a gdy go chandra minie, to wszystko obraca w żart. Nie mogę zwrócić się do niego z żadnym upomnieniem, bo zaraz obrzuci mnie stekiem słów wulgarnych i wychodzi z domu. Jak umiem – tak milczę. Raz po pijanemu mówił, że ‘dziś nie będziesz mówiła, że śmierdzę, bo skarpety już zdjąłem’. I kładzie się pijany cuchnący na wersalce. Ja odpowiedziałam: ‘Od kiedy pijak pachnie?’ – Zaraz posypały się słowa pod moim adresem, kim to ja nie jestem. A ja zapytałam: ‘Kim ty jesteś?’ – Odpowiedział: ‘BOGIEM !!!!’

Przeraziła mnie ta odpowiedź. Kto przez niego mówił? Chyba się nie mylę. Często widziałam jego – rozjuszonego. Wygląd twarzy był odstraszający. I często stosowałam wodę święconą, gdy wszczynał awantury. Raz uderzył mnie w rękę i wylał się cały słój wody święconej. Ile razy cudem uniknęliśmy śmierci lub kalectwa, gdy gwizdały w powietrzu ciężkie przedmioty jak popielnica. Ja wzywałam w takim momencie pomocy Bożej, szybko odmawiałam krótki egzorcyzm, sięgałam po wodę święconą, którą starałam się mieć wciąż pod ręką. I cóż! Są rekolekcje. I będzie może króciutka spowiedź, rozgrzeszenie, a za 2-3 dni znów po dawnemu, do następnego Wielkiego Postu ... Nawet w Wielki Piątek – może znów będzie alkohol. – ‘Ale ja mięsa nie zjadłem w pracy, jak inni’ – powie ...
– Mąż pije nadal, bez opamiętania, bez strachu, bo ‘Basia nie walczy’ zbyt skutecznie ... Ja już nie mogę z domu wyjechać ... Co jeszcze się wydarzy?? ... Co za okrutne życie z takim pijakiem. Wiem, że to można nazwać i chorobą i opętaniem, ale sam do tego dążył cały czas świadomie i dobrowolnie i zawsze wymyślał skuteczne sposoby, aby mnie ujarzmić, ukarać, poskromić, bym nie walczyła z jego nałogiem. Zawsze miał silne pięści. A kto ma te dzieci wychowywać? Ja już nie mam autorytetu. One mi też ubliżają, bo ciągle słyszą, jak tata mamie ubliża, i widzą, co się w domu dzieje. Oj, nie wesoły ten list, który ma być już świąteczny. Nie będzie spowiedzi św., nie będzie nawrócenia. Całe szczęście, że ma zamiar jechać do swej matki na Święta. Choć tyle odpocznę od widoku tej gęby pijackiej: ‘Ślubuję ci miłość...?’ – Mógł to powiedzieć: ‘Ślubuję ci, że ci na każdy dzień zadam cierpienie, abyś mnie popamiętała’ – bo to drugie wypełniło się co do joty od samego początku, ale on się czuje dobry, niewinny ...
– Bogu niech będą dzięki i za ten maleńki krzyżyki ... – Basia”.

I jeszcze jedna migawka z życia z mężem-pijakiem od tej samej matki – po dalszych latach. Pani Barbara (imię rzeczywiste jest oczywiście całkiem inne!), mocno wielorako schorowana i u kresu sił fizyczny, jeśli pominąć te psychiczne, musiała wreszcie poddać się operacji. A raczej trzem operacjom naraz. Oto fragmenty jej listu pisanego po owej operacji:

[LIST: 28.VI.2002] „Dziękuję za list i ofiarę Mszy świętej w mojej intencji. ... W czasie operacji okazało się, że wrzód ... wrośnięty w ścianę jelita ... był już nowotworowy z naciekiem. ... Usunięto mi też woreczek żółciowy ... Przy okazji usunięto i wyrostek robaczkowy ... Długo będę jeszcze niedomagać. Przez 6 miesięcy nie wolno mi nic dźwigać i mam nosić pas uciskowy ...
– Mąż miał ‘wczasy’, gdy mnie nie było. Mógł bez kontroli pić dowoli. A i teraz jest codziennie pijany lub podpity. Jest przy tym hardy, a nawet wulgarny. Nic nie mogę mówić, bo od razu ‘wojna’. To mój krzyżyk.
– W pierwszym i drugim dniu po moim powrocie ze szpitala to podał mi posiłki, nie pozwalał nic robić, a tylko leżeć i odpoczywać. A teraz wszystko wróciło ‘do normy’. Jest mi przykro ciągle patrzeć na pijaka i wąchać smrody. ...
– Samej operacji się nie bałam: byłam przygotowana na wszystko. ... Wszystko oddałam Panu Bogu: życie i śmierć. ... Operację miałam we wtorek. Jest to dzień poświęcony czci Aniołów i Świętych Pańskich .. Każdego dnia modliłam się już od 4.30 gdy już było widno ...
– Serdecznie Ojca pozdrawiam i życzę opieki Matki Najświętszej ... i błogosławieństwa Bożego na każdy dzień oraz radości z posługiwania wiernym. Barbara”.

W opisanym „piekle w domu” mimo wszystko przebywa Chrystus żywy: przynajmniej w sercu tej matki. Ofiaruje ona swoje męczeństwo z godziny na godzinę w intencji nawrócenia swojego ... oblubieńca. Czy pijak ma serce, by systematycznie udaremniać modlitwy, łzy i przelaną krew? W Bożym przeżywaniu ślubu miłości przez udręczoną małżonkę cierpi Odkupiciel. Walczy On nadal o życie wieczne i tego swojego dziecka, które odeszło daleko, który dar Odkupienia odrzuca i jest zagrożony potępieniem, jeśli się nie nawróci i nie naprawi bezmiaru przez całe życie wyrządzanego zła ...

Skutki
medyczne i psychiczne
zatrucia alkoholem

Mimo iż większość społeczeństwa nie jest łaskawa przyjąć tego do wiadomości, trzeba stwierdzić, że nie ma nieszkodliwej dawki alkoholu. Pierwsze objawy zakłóceń funkcji układu nerwowego i mięśniowego występują przy stężeniu alkoholu w krwi rzędu 0,1 pro-mille [jednej dziesiątej kropli alkoholu na 1000 kropli krwi]. Zejście zaś śmiertelne, spowodowane zwykle porażeniem ośrodka oddechowego, może nastąpić przy stężeniu już 2 promille [2 kropli alk. na 1000 kropli krwi]. Równa się to wypiciu nieznacznie powyżej ćwiartki (zob.: Dr Marcinkowski, Naukowe prawdy o alkoholu, w: Pięciolecie Koła Abstynentów, dz.cyt., 49; A. Jakliński ii., dz. cyt. 71n).

Wszystkie badania naukowe potwierdzają, że najbardziej podatne na uszkadzające działanie alkoholu (etylowego) są te układy i ośrodki organizmu, które sprawują czynności najbardziej złożone. Chodzi o najwyższy poziom człowieczeństwa, dotyczący czynności ściśle [specyficznie] ludzkich, zatem o uszkodzenie centralnego i obwodowego układu nerwowego, w tym zwłaszcza mózgu.

Alkohol uszkadza w pierwszej kolejności korę mózgową, gdzie mieszczą się – od strony fizjologicznej – najwyższe ośrodki człowieczeństwa: zdolność odczuwania dobra, piękna, pozostawania wiernym, poświęcenia się dla bliskich, Ojczyzny. Alkohol niszczy te ośrodki w pierwszej kolejności – nieodwracalnie – przynajmniej przez ich krytyczne porażenie.

W drugiej kolejności zaburzeniu, a potem zniesieniu, ulegają czynności bardziej pierwotne. Nie są już one zastrzeżone jedynie dla ludzi, lecz są podobne u człowieka i zwierząt. Dzieje się to zatem na niższym ‘piętrze’ człowieczeństwa, gdy tamte wyższe zostały już porażone-zniesione-zniszczone. Zaczyna się walka o przeżycie ...

Postępujące zatrucie alkoholem etylowym narusza lub znosi następujące zakresy działań: niższe uczucia, celowe czynności ruchowe, przytomność.
– W dalszym etapie postępującego zatrucia następuje porażenie ośrodków odruchowych. Chodzi zatem o czynności niezależne od udziału świadomości, jak np. cofnięcia ręki gdy się sparzy; odruch zamykania się powiek przy zbliżaniu się jakiegoś przedmiotu itd.

Innymi słowy w pierwszej kolejności porażona zostaje wskutek działania alkoholu kora mózgowa. Jest ona tajemniczo powiązana z godnością człowieka: duszą i jej wyższymi władzami, tj. wolą i rozumem. Alkohol atakuje najpierw człowieka jako człowieka, mierząc w najwyższe ‘piętra’ człowieczeństwa.
– W następnej kolejności zaatakowane zostają ośrodki podkorowe, już nie ściśle związane z godnością. Świadczy to tym gorzej o człowieku. Na tym poziomie działania człowiecze stają się podobne do działań zwierząt: są podejmowane na zasadzie agresji – lub ucieczki.
– W końcu ulegają porażeniu ośrodki zlokalizowane w pniu mózgowym. Te są nieodzowne dla życia wegetatywnego. Ich sprawność warunkuje więc przeżycie: ośrodek oddychania i krążenia krwi. Na tym etapie zatrucia alkoholowego toczy się więc walka nie o godność człowieka – ta została już skutecznie zhańbiona, lecz o żyć lub nie żyć (zob. np.: J. Fiutowski, dz.cyt., 10n).

Powyższe stwierdzenia wyjaśniają działanie alkoholu na sferę intelektualną i uczuciową człowieka. W pierwszej fazie zatrucia alkoholowego przejawia się to wzmożoną pobudliwością. Człowiek staje się gadatliwy i doznaje dobrego samopoczucia. Jednocześnie znika coraz bardziej zdolność samokontroli wskutek obniżenia czynności hamujących przez ośrodki korowe, które uległy zatruciu lub zniesieniu. Prowadzi to do nieprawidłowości w myśleniu oraz pierwszych zaburzeń, m.in. w koordynacji ruchów, groźnej dla kierowców.

W następnym etapie, wskutek pogłębiających się uszkodzeń mechanizmu warunkującego procesy psychiczne, porażające (depresyjne) działanie alkoholu wynoszącego powyżej 0,7 pro-mille [7 dziesiątych kropli na 1000 kropli krwi] rozszerza się na dalsze obszary mózgu, co prowadzi do dalszych zmian psychicznych. Przejawem tego jest drażliwość, kłótliwość, brak tolerancji.

W parze z tym ujawniają się nieprawidłowości w myśleniu i opóźnienie reakcji ruchowych oraz coraz poważniejsze zakłócenia w zborności ruchów. Równolegle pojawia się wzmożona pobudliwość, również erotyczna, której może towarzyszyć wzmożona agresywność. Tu tkwi źródło zaczepności pijaka w stosunku do kobiet i agresywne zachowanie, gdyby go ktoś przywoływał do godnego zachowania.

Dalszy etap intoksykacji (zatrucia) alkoholem etylowym charakteryzuje się wyraźnym działaniem porażającym, tym razem już wszystkich ‘pięter’ ośrodkowego układu nerwowego. W sferze intelektualnej wyraża się to zupełną dezorganizacją procesów myślowych i zniesieniem zdolności kontrolowania własnych poczynań. Mogą wówczas występować na przemian objawy agresji, to nadwrażliwości uczuciowej (płaczliwość itp.). Coraz bardziej zaznaczają się zaburzenia w koordynacji ruchowej. Pijak woli w końcu usiąść lub się kładzie, ale może też upaść bezwładnie. Staje się to powodem wielu wypadków, również śmiertelnych czy to na drogach, czy np. zgonu przez udławienie się w następstwie braku koordynacji ruchów połykania.

(10 kB)
Pijany tata ... wybrał się podobno do kobiet, by uczcić ich Dzień Kobiet. Nie dotarł ... Musiała go zgarnąć ... policja, obdarzając Izbą Wytrzeźwień i ciężkim haraczem za tamże doznaną posługę Dnia Kobiet.

W końcowym etapie zatrucia alkoholem zostają porażone zlokalizowane w rdzeniu przedłużonym ośrodki wegetatywne, nieodzowne dla przeżycia. Dzieje się tak przy stężeniu alkoholu w krążeniu począwszy od 3,5 pro-mille, tzn. 3-6 kropli alkoholu na 1000 kropli krwi, a niekiedy znacznie mniej. Człowiek może obecnie w każdej chwili zginąć przez porażenie ośrodka oddechowego i naczyniowo-ruchowego [zob. A. Jakliński ii., dz. cyt. 92-97]. Prościej to wyrażając: człowiek się udusi. Porażone zostają nerwy wprawiające w ruch płuca, a zwłaszcza nerw przeponowy: płuca przestają pracować i już nie oddychają. Również naczynia krwionośne przestają kurczyć się rytmicznie i człowiek ginie, gdyż krążenie krwi ustaje.

Z innych uszkodzeń organicznych, pomijając porażenie i uszkodzenie centralnego i obwodowego układu nerwowego, wypada wymienić: uszkodzenie układu rozrodczego, hormonalnego, serca, układu pokarmowego, wątroby i nerek ... [zob. dr B. Leonhard, Alkohol jako narkotyk, w: Problemy Alkoholizmu, 12 (1976) 16].

Alkohol nie jest lekarstwem! Ze spisu leków został dawno wykreślony. Nie posiada on żadnych wartości odżywczych – wbrew krążącym opiniom, że daje ‘ciepło’ i zaspokaja głód. Alkohol nie staje się dla organizmu źródłem siły ani energii, ponieważ spala się w organizmie jako trucizna, zabierając tkankom tlen. Alkohol łudzi uczuciem ciepła i siły oraz zaznaczającej się w pierwszym stadium intoksykacji alkoholem błyskotliwości w myśleniu i euforii [błogostanu]. Alkohol wszystkie te elementy skutecznie odbiera – często nieodwracalnie [zob. dr Wł. Marcinkowski, Naukowe prawdy o alkoholu, w: Pięciolecie Koła Abstynentów, 49]. Słynne odczucie ‘ciepła’ w ustach, czy w żołądku po wypiciu ‘jednego’ lub więcej, to krzyk broniącego się przed alkoholem organizmu przez reakcję przekrwienia błony śluzowej jamy ustnej, przełyku, żołądka. Reakcje ochronne i samoobronne w końcu się wyczerpują. Prowadzi to do stanów przedrakowych i wprost raka, z wszelkimi konsekwencjami tej śmiertelnej choroby.

Nieprawdopodobne, by człowiekowi decydującemu się w takich warunkach ‘na siłę’ na małżeństwo, Bóg miał nie powiedzieć stanowczego NIE! – pomimo iż tenże Bóg jest Miłosierdziem. Bóg łatwo przebacza i gotów jest darować wszystkie grzechy i zbrodnie. Człowiek sprawia radość Chrystusowi, ilekroć pozwala Mu być Tym, Kim „On Jest”: Jezusem (Mt 1,21; Dz 4,12) – Odkupicielem, który wyrywa człowieka z niewoli Złego (J 8,34.36). Ale tenże Jezus Chrystus wypowiada też stanowcze: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz ...” (J 8,11)!

Etyczna ocena
nadużywania alkoholu

Miłosierdzie Boże jest bezsilne, gdy człowiek uparcie trwa w „odwróceniu się do Niego tyłem” (Jr 2,27; 7,24). Dzieje się tak wtedy, gdy człowiek nie zamierza odstąpić od tego, co jest „złe w oczach Bożych”. W imię Miłosierdzia, niejako przerażony perspektywą zagrażającą grzesznikowi, Odkupiciel ostrzega i wzywa w najgłębszym zatroskaniu: „Lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie(Łk 13,5; J 8,4-7)! Bóg nie może nie poczytać komuś za ciężką przewinę, gdy nastawia się na ślub – równocześnie się upijając. Oczywiście warunkowo: chyba że ten ktoś przez dłuższy czas sprawdzi się po upadku w pijaństwo, że odcina się od zła i stać go na przemyślaną decyzję: życia odtąd w rzeczywistej trzeźwości.

Grzech pijaństwa – a to samo dotyczy na swój sposób grzechu palenia oraz stosowania narkotyków – trzeba ocenić w kategoriach:

(0,36 kB)  przede wszystkim grzechów przeciwnych miłości (przykazanie V oraz I-sze) względem siebie samego, a tym bardziej miłości bliźniego. W małżeństwie miłość ta jest przedmiotem ślubu miłości, zatem nie ogólnikowego ‘postanowienia miłości’, ani jej zwyczajnego jedynie ‘przyrzeczenia’.

(0,38 kB)  Ponadto jednak grzech pijaństwa – a to samo dotyczy palenia i stosowania narkotyków – trzeba oceniać w kategoriach grzechów przeciwnych sprawiedliwości (przykazania VII).

(0,38 kB)  Dochodzi cześć i posłuszeństwo względem rodziców oraz uszanowanie należne rodzeństwu i dzieciom (przykazanie IV).

(0,37 kB)  Często zaś grzech ten pociąga za sobą łamanie czystości (przykazanie VI, IX).

Picie, a także palenie, używanie narkotyków itd. – staje się w przypadku małżonków pospolitą kradzieżą mienia małżeństwa-rodziny. Z chwilą zawarcia sakramentu, dotychczasowy wolny młodzieniec i wolna panna definitywnie przestają być osobami prywatnymi, stając się parą małżeńską: komunią osób, które zobowiązały się być „darem osoby dla osoby”: względem siebie nawzajem i oboje względem potomstwa.
– Cokolwiek jedno czy drugie zarobi jako wynagrodzenie z tytułu pracy zawodowej czy prac dodatkowych, jest dobrem wspólnoty małżeńskiej, a nie jego czy jej własnością. On jest odtąd nieodwołalnie mężem-ojcem, a ona żoną-matką, chociażby w tej chwili nie myśleli o swym statusie: już nie-wolnych.

Zagarnianie grosza wspólnotowego dla swego użytku egoistycznego, połączonego z krzywdzeniem siebie, bliźnich i społeczeństwa, nie może – obiektywnie biorąc – nie być grzechem, bardzo łatwo ciężkim przeciw Bożemu przykazaniu siódmemu (kradzież), a tym bardziej przeciw pierwszemu (miłość) i piątemu (życie; zdrowie; obowiązek utrzymania Bliskich), a ponadto zwykle czwartemu (odniesienia rodzinne). Gdy zaś wydatki np. na alkohol-piwo-papierosy wzrastają w poważną ilość pieniędzy przepijanych-przepalanych każdego tygodnia i miesiąca, trudno przyjąć, by działania te uchodzić miały za grzech jedynie lekki-powszedni przeciw wymienionym Bożym przykazaniom.

Słowo Boże wypowiada się przerażająco jednoznacznie o upijaniu się w perspektywie życia wiecznego. Trudno zaś analogicznie nie odnieść jego wypowiedzi do używania i nadużywania tytoniu, narkotyków i innych podobnych artykułów do użycia egoistycznego. W czasie powstawania Słowa-Bożego-Pisanego [Pisma świętego] nie znano jeszcze wódki, koniaku. Napoje z wyższym stężeniem alkoholu udało się wyprodukować dopiero w XI w. po Chr. (alchemicy Arabscy). W starożytności biblijnej używano jedynie różnych gatunków wina i moszczu. Nie istniały też papierosy, ani tabaka, co tłumaczy milczenie Pisma świętego na ten temat. Palenie tytoniu wiąże się z odkryciem Ameryki pod koniec 15 w. po Chr.

Św. Paweł wymienia katalog grzechów, czyli działań, które same przez się wykluczają ze zbawienia jako grzechy ciężkie przeciw miłości Boga i bliźniego. Wśród innych grzechów wymienia Apostoł Narodów upijanie się – nie wódką [której wówczas jeszcze nie znano], lecz znanym wtedy jedynie winem nisko-procentowym:

„Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani ... cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą,
ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ... nie odziedziczą królestwa Bożego” (1 Kor 6,9n).

Mamy tu przed sobą wypowiedź nie jakiegokolwiek ‘kaznodziei’-fanatyka. Wypowiedź ta – choć ogólna, jest Słowem Bożym. A Słowo Boże nie zna mówienia ‘na żarty’. Kto chce, może się ‘śmiać’. Ale Pan Bóg się nie śmieje, gdy i w tym wypadku wypowiada swoje stanowcze: ‘Nie’  w obliczu upijania się.
– Niebo – naprawdę nie jest dla pijaków, ani rozpustników, dla homoseksualistów itd. Mówi to Bóg. Kto Słowo Boże i w tym wypadku odrzuca, dokonuje świadomego wyboru: za nie-niebem. Bóg uszanuje decyzję wolnej woli swego żywego Obrazu: mężczyzny i kobiety: na pewno nie pozbawi człowieka wolności dokonywania wyboru. Tak postąpi Bóg – ten Miłosierny, który wciąż jeszcze ... czeka: na nawrócenie i spełnienie również 5-go warunku dobrej, ważnej spowiedzi świętej: na naprawienie bezmiaru zła wyrządzonego i Bogu i ludziom.

O samym zaś Słowie Bożym wyraża się samo Pismo święte:

Żywe bowiem jest Słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny,
przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku,
zdolne osądzić pragnienia i myśli serca ...” (Hbr 4, 12).

Chrystus zaś, który jest Bożym Słowem Wcielonym, ostrzega:

„Niebo i ziemia przeminą,
ale Moje słowa nie przeminą” (Mt 24,35).

Małżeństwo, na jakie nastawia się człowiek używający i nadużywający alkoholu – a to samo dotyczy wciąż palenia, użycia narkotyków itd., jest darem, jaki Boża miłująca Wszechmoc wręcza z głębokim zatroskaniem. Jest to dar kruchy i ... jednorazowy. Gdy mąż czy żona, m.in. przez upijanie się, popsują ten dar: żony, dzieci, samego małżeństwa, więcej podobnego daru nie otrzymają. Pozostanie odpowiedzialność sprawozdawcza przed Sędzią żywych i umarłych (Rz 14,10; 2 Kor 5,10).
– Kto się upija, zadeptuje treść ślubu, dobrze wiedząc co robi. Niszczy dar życia: w sobie, w tym drugim, u dzieci, a tym bardziej samą miłość, której rozwój uroczyście przyrzekał:

„Straszną jest rzeczą
wpaść w ręce Boga żyjącego” (Hbr 10,31).

„Pomyślcie, o ileż surowszej kary stanie się winien ten, kto by podeptał Syna Bożego
i zbezcześcił Krew Przymierza, przez którą został uświęcony,
i obelżywie zachował się wobec Ducha łaski” (Hbr 10,29).

Grzech pijaństwa, a na swój sposób palenia itd., to tajemnica nieustannego znieważania krwi Odkupienia: w sobie i w bliźnich, których Bóg zawierzył szczególnej trosce:

„Zaprawdę, powiadam wam: wszystko, co uczyniliście
jednemu z tych braci moich najmniejszych,
Mnieście uczynili” (Mt 25,40.45.).

Niewątpliwie Miłosierdzie Boże pozostaje otwarte. Jednakże czeka ono na radykalne odcięcie się od grzechu, wraz z wymogiem: naprawienia bezmiaru wyrządzonego zła. I nie może być inaczej. Boże Miłosierdzie ulituje się nad grzesznikiem natychmiast i daruje wszystko zło, ale jest ono wymagające. Miłosierdzie to krew Syna Bożego. Chrystus usiłuje widokiem swego Ukrzyżowania wyzwolić zwrot w kierunku tego, co w tym wypadku wypływa z treści ślubu miłości.


Upijanie się w małżeństwie i rodzinie, chociażby się zdarzało nie często, nie może nie być każdorazowo łatwo grzechem ciężkim. Wspomniano o kilku tytułach grzeszności tego grzechu.

(0,3 kB)  Jest to grzech w pierwszym rzędzie przeciw miłości ślubowanej: „Ślubuję ci miłość ...”. Chodzi zatem o pierwsze przykazanie. Chodzi o ślub miłości nie tylko w nawiązaniu do V-go przykazania: kwestii życia i zdrowia: własnego, żony, dzieci, ale tym bardziej życia w wymiarze ducha i psychiki całej rodziny i małżeństwa. Któż zdolny jest wymierzyć i naprawić wymiar zła, wyrządzanego w tych okolicznościach w aspekcie właśnie ducha rodziny i małżeństwa?

(0,3 kB)  Drugim tytułem grzeszności grzechu pijaństwa jest treść piątego przykazania: świadomego niszczenia życia własnego i wartości specyficznie ludzkich – przede wszystkim w sobie samym, poczynając od szczególnego Bożego daru: zdolności bycia samoświadomym. Pijak – ten dar czynnie niszczy – rozmyślnie. Degraduje swą godność człowieczą poprzez poczytalne otwieranie się na intoksykację tą używką. To samo dotyczy na swój sposób tytoniu i narkotyków, choć zapewne niełatwo ustalić „na centymetry” granicę pomiędzy jeszcze-nie-grzechem-ciężkim, a już-grzechem, który w każdym razie i w tej dziedzinie: palenia, przechodzi łatwo w wymiar grzechu ciężkiego.

Ważne jest w podejmowaniu próby oceny etycznej w kwestii alkoholu-tytoniu-narkotyków – kryterium oceny moralnej działań człowieka i jego odpowiedzialności przed Bogiem, bliźnimi i sobą samym. W tym wypadku zasadą tą są wymienione Boże przykazania. Na pierwsze miejsce wysuwa się stale miłość, która w przypadku małżonków jest treścią ich ślubu.
– Miłość-dar względem siebie samego, a tym bardziej bliźniego – nie może obowiązywać pod grzechem jedynie lekkim, skoro tu chodzi o wartości istotne w odniesieniu do siebie i tych bliźnich, których Opatrzność Boża powierzyła małżonkom na mocy ślubu.

Przyszłe rodzicielstwo

Przyszli ojcowie i przyszłe matki powinni strzec swoich ust, by zgodnie z dziełem stworzenia służyły do kochania i przekazywania miłości. By ich oddech przy całowaniu siebie i dzieci nie wyzwalał odruchu obrzydzenia. By dzieci m.in. z powodu picia i palenia rodziców nie przychodziły na świat biologicznie niewydolne, co jest niemal regułą w powiązaniu przyczynowym tak z paleniem, jak piciem.

Tak alkohol, jak na swój sposób tytoń oraz narkotyki, stosowane chociażby w małych dawkach, nie mogą nie działać wprost uszkodzająco na komórki rozrodcze, wysoce wrażliwe na czynniki dodatnie i ujemne. Alkohol przenika wprost z krwiobiegu do gruczołów rozrodczych tak mężczyzny, jak kobiety, uszkadzając układ chromosomalny i kod genetyczny. Stąd tak łatwo o niewydolności i anomalie rozwojowe potomstwa zrodzonego z ojca czy matki stosujących alkohol czy tytoń.

(15 kB)
Niełatwe życie rodzin i plemion koczowników. Nieustanne stawianie czoła niezmiernie trudnym warunkom fizycznym, przyrodniczym, etycznym, groźnym zwierzętom, głodowi i niewygodom.

Czy w takim układzie picie i palenie miałoby nie być grzechem ciężkim przeciw życiu (przykazanie V), a jednocześnie przeciw miłości bliźniego – w pierwszym rzędzie względem potencjalnego potomstwa (przykazanie I, V, IV)? Niezależnie od tego, czynniki te oddziałują na wiele innych układów organizmu. Jest rzeczą z góry nieprawdopodobną, by toksyny wchodzące w skład tytoniu i alkoholu, nie dodawały się synergistycznie [w spotęgowaniu] i nie działały zabójczo na przyszłe potomstwo, jeśli już pominąć ich oddziaływanie na samych małżonków i ich otoczenie. Zbyt bogata jest tu dokumentacja ściśle naukowa oraz ta, którą można oglądać na co dzień.

W ramach przygotowania do małżeństwa należałoby się wybrać z wizytą do któregoś z rozsianych po kraju zakładów dla dzieci głęboko upośledzonych. Są to zakłady filialne szpitali psychiatrycznych. Niejedno z dzieci-pacjentów w ogóle nie wstaje. Można zobaczyć dzieci z główką jak piąstka – a ciałem dorosłego człowieka. To na odwrót głowa olbrzyma, a ciało niemal noworodka. W jednym wypadku takie zwyrodnienie, w drugim inne, w jeszcze innym dalsze anomalie. A cóż powiedzieć o ich rozwoju umysłowym i psychice!

Odpowiedź na pytanie o przyczyny tych anomalii ujawnia niemal zawsze te same fakty podstawowe:

(0,12 kB)  W 10-15% przypadków trudno dojść przyczyn. Poziom umysłowy pacjentów dosięga szczytów, gdy się nauczą liczyć aż do 2, wyjątkowo do 3! Dla wielu jedynym możliwym zajęciem jest ‘skubanie wełny’.

(0,13 kB) Pozostałe 85-90% dzieci pozostaje debilami, imbecylami itd. niemal zawsze z trzech zasadniczych powodów, które nietrudno zweryfikować na podstawie ich kartoteki:
Rozmiar: 58 bajtówAlkohol-tytoń ze strony ojca, matki, może dziadków;
Rozmiar: 58 bajtówChoroby weneryczne rodziców;
Rozmiar: 58 bajtówPrzeciwciążowe środki hormonalne.

Rodzicielstwo nie jest zabawą. Ponadto jednak przekazywanie życia nie jest samą biologią. Człowiek przekazuje życie człowiecze. Ojciec i matka przekazują dziecku siebie całych. Ludzki zarodek nie jest samą materią + materią. Jest on od początku istotą duchowo-materialną, podobnie jak jego rodzice. Każdy poczęty zostaje też w tej samej chwili wezwany do życia w wieczności: w komunii z Trójjedynym.

Człowiek jest od swego zaistnienia zależny od tego, jakim jest ojciec, matka. Zarodek ludzki stanowi wprawdzie od razu nową indywidualność: jest to ktoś nowy, o nowym imieniu. Ale Bóg dopuszcza do ścisłego współ-stwarzania wraz ze Sobą jego ziemską matkę i ziemskiego ojca. Ci zaś przekazują życie takie, na jakie ich stać: rozwinięte, wysubtelnione, albo gruntownie obciążone biologicznie, psychicznie i wielorako inaczej. Od partnerów-rodziców będzie w istotny sposób zależało – może na wiele pokoleń, jakie szanse biologiczno-psychiczno-religijne będzie miało ich dziecko.

Wspomniano nowe imię, jakim Bóg obdarza kolejnego człowieka wywołanego z nie-istnienia do istnienia. Jest ono jedyne w swym rodzaju, jakiego nie nosił jeszcze nikt inny. Człowiek pozna to swoje Imię kiedyś, w niebie, gdy zwycięsko przejdzie przez okres próby:

„Zwycięzcy dam manny ukrytej,
i dam mu biały kamyk,
a na kamyku wypisane imię nowe,
którego nikt nie zna oprócz tego, kto je otrzymuje” (Ap 2,17).

Wobec tego młodzi powinni tym bardziej zadać sobie istotne pytanie: jakie będzie to ludzkie życie, które zamierzają wzbudzić do istnienia? Czy podejmują wysiłki, by ich dzieci mogły być zdrowe, na ile to od nich zależy, czy też będą one od początku zdegradowane biologicznie i psychicznie? Ponadto zaś Bóg powołuje rodziców do przekazywania potomstwu „wielkich spraw Bożych”: wiary w Boga Trójjedynego oraz tajemnicy Odkupienia:

„W tym domowym niejako Kościele
rodzice przy pomocy słowa i przykładu
winni być dla dzieci swoich pierwszymi zwiastunami wiary(LG 11).

Małżonkowie powinni uczynić wszystko, by Chrystus nie musiał im kiedyś powiedzieć:

„Przez was trudno Mi się było uczyć.
Boście się decydowali przekazywać życie – pijąc i paląc.
Przemawiałem do waszego serca,
a wy nie chcieliście przyjmować tego do wiadomości ...”!


Z Literatury. – Alkohol. Zob. m.in.:
Dr T. KULISIEWICZ, Choroba alkoholowa, Warszawa, PZWL, 1973, wyd. 2;
J. FIUTOWSKI, Obyczaj, nawyk czy choroba?, Warszawa, PZWL, 1978;
Dr B. LEONHARD, Słowniczek definicji i pojęć przeciwalkoholowych, w: Zdrowie i Trzeźwość 9 (1979). 11 (1980)
O. M. P. LISOWSKI, OFMCap, Nałóg pijaństwa – Studium moralne, Poznań, Pallottinum 1958;
A. JAKLIŃSKI-Wł. NASIŁKOWSKI-J.MARKIEWICZ, Zarys sądowo-lekarskiej toksykologii alkoholu etylowego, Warszawa, PZWL, 1978 (z literaturą);
Pięciolecie Koła Abstynentów im. A. Małkowskiego, 1971-1976, Kraków 1976, Nakł. Wojew. Społ. Komitet Przeciwalkoholowy w Krakowie;
Bądźmy trzeźwi, Praca zbior., Warszawa PAX 1982; itd.

Ozdobnik

Re-lektura: cz.III, rozdz.5a.
Stadniki, 9.XI.2013.
Tarnów, 13.VIII.X.2023.

(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



Rozdz. 5. KOCHAMY SIĘ ! ALE: I PALĘ–PIJĘ–STOSUJĘ ...
Ojcze – Wyrwij mnie z tego!

Wprowadzenie tematyki alkoholu-palenia-narkotyków
Z LITERATURY: Narkomania-Uzależnienia

A. ALKOHOL
Z góry zakładany przedsionek piekła
Z korespondencji: Piekło z powodu alkoholizmu
Skutki medyczne i psychiczne zatrucia alkoholem
Etyczna ocena nadużywania alkoholu
Przyszłe rodzicielstwo
Z LITERATURY. Alkohol


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Stopniowo stająca się rodzina: szczęście w trzeźwości
Ryc.2. Świat się naprawdę kręci ... po alkoholu
Ryc.3. Dzień kobiet ... w Izbie wytrzeźwień ...!
Ryc.4. Twarz wysmagana trudnymi warunkami życia na pustyni