(0,7kB)    (0,7 kB)


UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura
Link specjalny do TABELI: Bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu



(13 kB)

Rozmiar: 6891 bajtów


Część Ósma

GRZECH BLUŹNIERSTWA
PRZECIWKO
DUCHOWI ŚWIĘTEMU

*       *       *
Czy istnieje dla mnie
Boże przebaczenie

(6 kB)



UWAGA: Możliwość ściągnięcia cz.VIII w formacie PDF: w wydaniu internetowym, oraz odrębnie jako książki. Kliknij:
bla-inter-6xi22.pdf
a) Grzech bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu
(Wersja Polska, Internet: 3,600 Mb)

b) Sünde der Blasphemie gegen den Heiligen Geist
(Deutsche Version, Internet: 3,400 Mb)

c) Grzech bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu
(Wydanie książkowe: 7,45 Mb)



NB. do wydania książkowego:

NIHIL OBSTAT
Wyrażam zgodę na publikację książki: ks. Paweł Leks, SCJ: „Grzech bluźnierstwa przeciw Duchowi Świętemu”.

ks. Sławomir Knopik SCJ
Prowincjał
Warszawa, 17.X.2022. – L.Dz. 277/2022


IMPRIMATUR

„W odpowiedzi na prośbę z dnia 25 listopad 2022 r., mając na względzie pozytywną opinię o.prof. Tomasza Dąbka OSB, wyrażamy zgodę na druk publikacji: Grzech bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu. Zgody udziela się według następującej formuły”:

Za zgodą Kurii Metropolitalnej w Lublinie
Lublin, 6 grudnia 2022 r., Nr 852/Gł/2022
Bp prof. dr hab. Józef Wróbel SCJ, Wikariusz Generalny
Ks. mgr lic. Sylwester Brzozowski, wicekanclerz




Prawa autorskie:
Przełożony Prowincjalny Księży Najświętszego Serca Jezusowego
Warszawa, ul. Łowicka 46, 02-531 Warszawa

f69 (9 kB)

Bp Józef Wróbeł, SCJ
Bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu

Do rąk czytelników zostaje oddana książka ks. dra Pawła Leksa, sercanina, poświęcona budzącej niepokój problematyce bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu: „... wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego” (Mk 3,28-29; także Mt 12, 31-32; Łk 12,10). Skoro Ewangeliści aż trzy razy przytaczają powyższe ostrzeżenie Pana Jezusa, to w przypadku partykularnych grzechów musi istnieć niebezpieczeństwo nieuchronnego wzgardzenia wezwaniem Ducha Świętego do nawrócenia, a ostatecznie pojednania z Bogiem.

W człowieku religijnym powyższe słowa mogą osłabiać nadzieję zbawiania, a nawet prowadzić do jej utraty. Z kolei w człowieku obeznanym tylko powierzchownie z tymi tekstami mogą rodzić się wątpliwości, czy rzeczywiście ostrzeżenie Pana Jezusa zasługuje na szczególną uwagę, gdyż całe Pismo święte (tak Starego jak i Nowego Testamentu) oraz nauczanie Kościoła są przeniknięte budzącymi w człowieku nadzieję słowami o Bożym miłosierdziu. Jak więc pogodzić ostrzeżenie Pana Jezusa z nauką o miłosiernym Ojcu, w tym z najwyrazistszym jego obrazem w przypowieści o synu marnotrawnym? Czy może słowa Pana Jezusa nie są na wyrost, chcą tylko wzbudzić strach w grzeszącym człowieku, a w rzeczywistości Pan Bóg staje ze swoim miłosierdziem przed człowiekiem w tejże samej chwili, kiedy on popełni grzech? Takie przekonanie mogą wzmocnić pojawiające się dziś stwierdzenia, że największy nawet grzech jest bez znaczenia wobec kosmicznych wymiarów Bożego miłosierdzia, oraz opinie, że piekło jest puste(nie istnieje) lub co najwyżej ma skończone trwanie na podobieństwo czyśćca.

W minionych dekadach popularne katechizmy i modlitewniki, a dziś Wikipedia wyliczają sześć takich nieprzebaczalnych grzechów, które omawia również Autor prezentowanej publikacji (Rozdz. 4, B, 1-8). Najnowszy Katechizm Kościoła Katolickiego syntetyzuje te grzechy w świadomym odrzuceniu miłosierdzia Bożego, czyli nieprzyjęciu przebaczenia grzechów i zbawienia ofiarowanego człowiekowi przez Ducha Świętego (Poznań, Pallottinum, 2002 wyd. 2, nr 1864)

Autor opracowania jest z wykształcenia biblistą. Stąd też prowadzone analizy najczęściej są zbudowane na tym fundamencie. Nie brak także odniesień psychologicznych, teologicznych, teologicznomoralnych, chociaż ograniczonych w opracowaniu do grzechów przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu. Warto podkreślić, że grzechy przeciwko Duchowi Świętemu pojawiają się dziś równie często między innymi w wystąpieniach z Kościoła (apostazja), w postawach niewiary i bluźnierstw, w różnych formach grzechów społecznych, gorszenia medialnego dzieci i młodzieży, w grzechach przeciwko zdrowiu i życiu ludzkiemu, w świecie biznesu i polityki.

Na szczególne docenienie zasługuje szczegółowa analiza omawianego zagadnienia, z głębokim odniesieniem antropologicznym. Lepszemu zrozumieniu grzechu przeciwko Duchowi Świętemu służy też jego przedstawienie na przykładzie nieodwracalnego upadku złych duchów, których upadek stanowi pierwsze wzgardzenie Bogiem i Jego miłosierdziem.

Opracowanie ks. dra Pawła Leksa SCJ jest lekturą rozszerzającą wykład teologii dogmatycznej i teologii moralnej na temat grzechu, a także może stanowić wartościową pomoc dla osób szukających pogłębienia religijnego i teologicznego. Z tego punktu widzenia zasługuje ono na uważną lekturę.

Bp Józef Wróbel, SCJ

Lublin, 7.XII.2022.




Słowo biblisty:
O. Prof. dr hab. Tomasz M. Dąbek OSB
Opinia na temat książki:
Ks. Paweł Leks, SCJ
„GRZECH BLUŹNIERSTWA PRZECIWKO DUCHOWI ŚWIĘTEMU.
Czy istnieje dla mnie Boże przebaczenie ?”

Książka dotyczy bardzo ważnego zagadnienia religijnego. Napisana jest w oparciu o głęboką wiedzę biblijną i teologiczną, z wielkim wyczuciem subtelności omawianych problemów, pięknym, zrozumiałym językiem.

Autor ukazuje dzieje odwracania się wolnych stworzeń od woli Boga od początku stworzenia. Najpierw bunt Lucyfera oraz innych złych duchów, którego skutki są niezmienne, potem, na podstawie danych Starego Testamentu, odstępstwa ludzi od grzechu pierwszych rodziców wywołanego pokusą złego ducha, poprzez całe dzieje Ludu Bożego Pierwszego Przymierza, napominanego przez Proroków, często bezskutecznie. Równocześnie podkreśla Bożą wolę zapewnienia szczęścia każdej osobie – anielskiej i ludzkiej. Jednak by to nastąpiło, każdy musi w wolny sposób przyjąć Boże dary.

Analizuje teksty Nowego Testamentu o grzechu przeciw Duchowi Świętemu w szerokim kontekście, przez co ukazuje się postawa przywódców ówczesnego Izraela, którzy odrzucali oczywiste prawdy wynikające z nauczenia Wcielonego Syna Bożego, potwierdzane dokonywanymi Bożą mocą cudami. Przytacza dokumenty Urzędu Nauczycielskiego Kościoła oraz teksty św. Siostry Faustyny o rzeczach ostatecznych, zbawczej woli Bożej, ludzkich uwarunkowaniach, możliwości zwrócenia się do Boga w ostatniej chwili życia i możliwości odrzucenia Jego łaski.

Grzechem przeciw Duchowi Świętemu jest trwanie w postawie sprzeciwu wbrew oczywistemu Bożemu działaniu, stan, którego człowiek nie ma zamiaru zmienić. Ktoś, kto zarzuca sobie, że jest w takim grzechu (lub że kiedyś w nim trwał), może w każdej chwili uznać swoją zależność do Boga i przeprosić za błąd – wtedy przestaje być w stanie grzechu (bluźnierstwa) przeciwko Duchowi Świętemu i może otrzymać przebaczenie. Jednak samo określenie wskazuje na trwałość takiej postawy, analogicznej do niezmiennej postawy buntu złych duchów i dlatego nie może nastąpić odpuszczenie – nie z woli zbawczej Boga, ale z powodu trwania w postawie odwrócenia się od Niego..

Książka dobrze przekazuje prawdy wiary i zasady moralności głoszone w Kościele katolickim..

O. Prof. Dr. Hab. Tomasz Maria Dąbek, OSB
Kierownik katedry teologii biblijnej Wydziału Teologicznego
Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie

Kraków-Tyniec, 11.X.2022.


„... Czytałem tekst z przyjemnością i uznaniem, podziwiam pracowitość, dobranie ilustacji i kolorów. Ufam, że przyniesie on wiele pożytku czytelnikom jako rodzaj historii zbawienia, na którą każdy musi osobiście odpowiedzieć. Serdecznie pozdrawiam”.

O. Tomasz Maria Dąbek, OSB
Kraków-Tyniec, 17.X.2022.



Słowo pedagoga
o niniejszym rozważaniu:
Ks. Prof. Dr Hab. Grzegorz Godawa

Czcigodny Księże Pawle, bardzo dziękuję, że mogłem zapoznać się z treścią Księdza dzieła. Jak wspomniałem ...., naukowo zajmuje się pedagogiką, nie teologią. Dlatego nie mogę podjąć się merytorycznej oceny dzieła pod względem jego rzetelności teologicznej. Chciałbym jednak przedstawić kilka refleksji związanych z lekturą dzieła, spoglądając na nie z własnej perspektywy i na podstawie doświadczeń pracy duszpastersko-wychowawczej.

Otóż bardzo podoba mi się zwrócenie uwagi na problem trudności uwierzenia i zawierzenia Bożemu Miłosierdziu. Raz po raz spotykamy osoby, które są przekonane o swoim przyszłym potępieniu… Księdza rozważania są konfrontacją z tym realnym problemem, który dotyka także serc wrażliwych i kochających.

Przeczytane przeze mnie dzieło jest na wskroś biblijne, co daje najlepsze podstawy do budowania nadziei na zbawienie i prowadzenia do spotkania z Bożym Miłosierdziem. Analizy biblijne świadczą o szerokich możliwościach językowo-interpretacyjnych Autora, co jest oczywiste z racji pełnionych funkcji naukowo-dydaktycznych.

Książka jest ciepła w odbiorze, do czego, oprócz zasadniczych treści, przyczyniają się ilustracje, będące formą komentarzy do rozważań. Z książki płynie głęboka nadzieja, a to towar deficytowy w ostatnim czasie, także w chrześcijaństwie. Myślę więc, że potrzebne jest zbiorcze ujęcie tego zagadnienia. Dzieło wymagało potężnej pracy, czego można tylko pogratulować ...

Chciałbym też przedstawić kilka refleksji, które być może wykorzysta Ksiądz w dalszych etapach postępowania wydawniczego.

Otóż wydaje mi się, że współczesny czytelnik (zwłaszcza z młodszego pokolenia) nie zawsze daje sobie radę z klasycznym teologicznym układem analiz, w których występuje duże rozdrobnienie zagadnień. Mając trudności w skupieniu się na bieżącym tekście, z trudem ujmuje całościową wizję. Stąd moje sugestia, by zastanowić się nad pewnym uproszczeniem układu analizy, jednocześnie unikając niekoniecznych powtórzeń.

Po drugie warto przeanalizować ciekawą, jak zaznaczyłem, formę ilustrowania tekstu pod kątem czytelności przekazu. Oczywiście wiem, że istotą narracji obrazowej jest jej niedosłowność, ale w pewnych przypadkach obrazy (osoby i sytuacje) bliskie Księdzu mogą być nie zawsze zrozumiałe dla czytelnika.

Cóż więcej? Dziękuję jeszcze raz, książka i mnie skłoniła do refleksji nad Bożym Miłosierdziem, a to chyba dobrze o niej świadczy! Ślę serdeczne ukłony i jestem ciekawy opinii teologicznej i dalszych procedur wydawniczych. Z modlitwą.

ks. Grzegorz Godawa
Katedra Pedagogiki Społecznej UPJPII

Uwaga: Opinia ta dotyczy pierwszej wersji niniejszego wydania książkowego ‘Grzechu Bluźnierstwa...’. Wersja ta została w międzyczasie mocno przeredagowana i skrócona.

Dopowiedzenie
Księdza Profesora Grzegorza Godawy
po szeregu miesiącach:

Czcigodny Księże Pawle,

Bardzo dziękuję za ponowne przesłanie mi tekstu Księdza książki. Nie sposób nie zauważyć, że w ciągu ostatnich miesięcy została ona jeszcze bardziej dopracowana, przez co jeszcze lepiej trafia do ludzkich umysłów i serc.

Serdecznie gratuluję Księdzu świeżości w spojrzeniu na poruszane zagadnienia. Z po- dziwem odczytuję Księdza miłość do piękna świata, która wybrzmiewa z kart książki. Cieszę się, że zdobywa ona kolejnych czytelników.  Życzę serdecznie, by ich przybywało, także spośród tych ludzi, dla których poruszane przez Księdza tematy są szczególnie aktualne.

Z serdecznym pozdrowieniem

ks. dr hab. Grzegorz Godawa
Katedra Pedagogiki Społecznej UPJPII
Kraków, 8.XII.2022 r.


(6 kB)

Wprowadzenie wydania książkowego (tekst tylnej okładki)

!okł-blasph (774 kB)

Istotą grzechu bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu jest nie tyle zuchwałe grzeszenie przeciw Miłosierdziu, lecz odrzucenie Boga jako MIŁOŚCI dla siebie. OSOBĄ-Miłością w Bogu jest Duch Święty. Grzesznik tworzy nieprzenikniony dla Łaski betonowy mur-bunkier, uniemożliwiając Duchowi Świętemu przedarcie się przezeń z zaofiarowaną łaską przebaczenia

Bóg sam od siebie nigdy nie skazuje na potępienie. Przebacza każdy grzech łatwo i z odkupicielską radością, jeśli grzesznik Go o to ze skruchą poprosi. Nieodpuszczalność grzechu, w tym grzechu bluźnierstwa przeciwko DUCHOWI Świętemu, nie tkwi nigdy po stronie Boga, lecz wyłącznie po stronie danej OSOBY.

Występujące u trzech Ewangelistów zatrważające słowo Jezusa zdaje się być – jeśliby wolno było tak wyrażać się o Bogu Miłosierdzia i Przebaczenia, aktem ostrzegawczej niemal Bożej błagalnej rozpaczy pod adresem wolnej woli OSOBY, gdy ona wciąż (jeszcze) żyje. Zacięła się ona w zatwardziałości serca, które zabetonowało się przed Bogiem i natychmiast odbija każdy promyk Bożego Miłosierdzia. Dopóki jednak tli jeszcze iskierka życia, istnieje zawsze możność sekundowego odwrócenia się od postawy ‘nieprzepuszczalnego betonu’, jeśli OSOBA otworzy się w dramatycznym momencie na Bożą Łaskę Ostateczną, co jednak pozostaje tajemnicą dla pozostałych żyjących.

W słowach Jezusa nawiązujących do przewrotnego oskarżenia faryzeuszów, jakoby Syn Człowieczy był najgorszym przeciwnikiem człowieka i działał w przypadku wypędzania Złego Ducha mocą ‘Ducha Nieczystego’ (Szatana) – wzywa Bóg niejako rozpaczliwie do uchylenia bodaj rąbka zatwardziałego serca, żeby zezwoliło Bogu podźwignąć siebie z utworzonego przeciw Bogu bunkra: drogi do potępienia, a otworzyło się na Dar Łaski Ducha Świętego.

Słowo św. Jana Pawł II z jego encykliki o Bogu jako Miłosierdziu: „Miłosierdzie samo w sobie, jako doskonałość nieskończonego Boga, jest również nieskończone. Nieskończona więc i niewyczerpana jest też gotowość Ojca w przyjmowaniu synów marnotrawnych wracających do Jego domu. Nieskończona jest gotowość i moc przebaczania, mając swe stałe pokrycie w niewysłowionej wartości ofiary Syna. Żaden grzech ludzki nie przewyższa tej mocy, ani jej nie ogranicza(DiM 13).

Słowo wprowadzające Autora

W Ewangeliach, które są Dobrą Nowiną o przygotowanym dla każdego miejscu w „Domu Ojca, gdzie mieszkań jest wiele(J 14,2), napotykamy na trudne słowo Jezusa o grzechu bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu. Syn Człowieczy wyraża się o nim zatrważająco: „... Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego(Mk 3,28n). Uświadomienie sobie dramatycznej wagi grzechu, który „nie będzie odpuszczony ani w tym wieku, ani w przyszłym(Mt 12,31n) , może prowadzić do rozpaczy. Wypowiedział je Syn Boży, którego Ojciec Niebieski wysłał na świat, by stał się Odkupicielem dla osób zniewolonych przez Szatana ...

Zdajemy sobie sprawę, że głównym sprawcą grzechu jest Szatan. Pierwszy Papież, św. Piotr Apostoł, wyraża się o nim ostrzegawczo:

„Trzeźwi bądźcie! Czuwajcie!
Nieprzyjaciel wasz, Diabeł, jak lew ryczący
krąży szukając, kogo pożreć.
Jemu przeciwstawiajcie się mocni w wierze” (1 P 5,8).

Zdajemy sobie sprawę, że Szatan jedynie kusi. Upada nie Szatan, lecz człowiek: osoba. W grzechu grzesznik zawierza siebie przekrętnym mirażom Tego, którego Syn Boży określił jako „Ojca kłamstwa i mordercę od początku(J 8,44). Św. Jan Paweł II określi go mocnym słowem: jest to „przewrotny geniusz podejrzeń(DeV 37). Szatan wtłacza w Osobę przekonanie, że Bóg nie tylko nie jest ‘MIŁOŚCIĄ’, lecz jest wrogiem człowieka, którego należy zwalczyć, a nawet Go ... zabić (zob. DeV 38.56n). Wiemy, że cała Trójca Przenajświętsza jest ‘MIŁOŚCIĄ’, jednakże OSOBĄ ‘MIŁOŚCIĄ’ w ramach Trójcy jest ... DUCH Święty. Tu będzie tkwił klucz do zrozumienia trudnych słów Syna Człowieczego.

Przytoczone słowa Jezusa Chrystusa, którego Bóg Ojciec posłał jako Miłosiernego Zbawiciela i który stanie się „... ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata” (1 J 2,2), mimo wszystko nadal napełniają zbawienną trwogą (Flp 2,12). Czyżby Bóg miał z góry wykluczyć grzesznika, winnego tego tajemniczego grzechu spod szansy na przebaczenie? Oznaczałoby to skazanie osoby na znalezienie się w chwili biologicznej śmierci w potępieniu na wieki wieków. Potępiony znalazłby się w tym samym miejscu, co zbuntowani Aniołowie (zob. Ap 12,9n): w „jeziorze ognia ... i siarki” (Ap 20,14n; 21,8), gdzie „będzie płacz i zgrzytanie zębów(Mt 13,42)gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie(Mk 9,48).

Nadarzyła się sposobność, by pochylić się nad wspomnianymi zapisami Ewangelii świętych na tle całokształtu Słowa Bożego Pisanego. Autorowi została w pewnej chwili powierzona posługa w Pogotowiu-Duchowym-na-Email. Zrozumiałe, że gdy ktoś zdobywa się na email skierowany do Pogotowia Duchowego, znalazł się w sytuacji wewnętrznie niezwykle trudnej. Żywi nadzieję, że uzyska zrozumienie, twórczą radę oraz wsparcie modlitewne. A że chodzi wówczas o sprawy sumienia, treść emailów będzie chroniona tajemnicą na kształt Tajemnicy Spowiedzi świętej, mimo iż internet nigdy nie stanie się sakramentem.

Wśród trudnych emailów do Pogotowia Duchowego pojawia się co jakiś czas pytanie o szansę Bożego przebaczenia w przypadku uświadomionego sobie grzechu zuchwalstwa wobec Bożego Miłosierdzia. Dotyczy to grzechów popełnianych z świadomością, że Bóg tak czy owak przebaczy wszystkie grzechy ‘przy następnej, wciąż odkładanej spowiedzi’, mimo iż penitent nie ma zamiaru zerwać z grzechem i dobrze wie, że po owej spowiedzi będzie kontynuował dotychczasowe grzeszne praktyki.

W pewnej chwili przedziera się do jego sumienia promyk Bożego światła. Człowiek uświadamia sobie, że dopuszczał się grzechu zuchwalstwa przeciw Miłosierdziu Bożemu. Dotychczasowe spowiedzi były nieważne i świętokradzkie. Ograniczały się do wyznania grzechów, jednakże bez podjęcia decyzji wyrzeczenia się grzechu i Szatana. Penitent odkładał spowiedź na jak najdalszy termin, licząc na to, że np. przed kolejnymi ‘świętami’, kiedy to ‘wypada’ się wyspowiadać, uzyska ryczałtowo Boże przebaczenie – po to, by niebawem grzeszyć od nowa na konto następnej ‘ryczałtowej’ spowiedzi. W pewnej chwili jednak dociera do jego świadomości ostrzegawcze słowo Syna Bożego: „Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego” (Mk 3,28n).

Pojawia się pytanie: czyżby Bóg miał być sprzeczny ze sobą, skoro z jednej strony objawia siebie jako Bóg Miłosierdzia, a z drugiej z góry skazuje pewną grupę ludzi na potępienie bez dania im szansy na uzyskanie przebaczenia grzechów, które w jakiejś mierze zahaczały o bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu? Sam Bóg prowokował Abrahama i tylu innych swoich Sług do modlitwy wstawienniczej nawet za mieszkańców Sodomy i Gomory. Był gotów ocalić całe owe miasta, gdyby znalazło się tam iluś sprawiedliwych ...

Uświadomienie sobie tego niełatwego do właściwego rozumienia dylematu skłania do głębszego zastanowienia się nad właściwym znaczeniem dramatycznych słów Syna Bożego. Może się okazać, że wiele osób przerażonych na myśl o tym, iż dopuściły się tego grzechu, mimo wszystko ma szansę uzyskania przebaczenia. Okaże się być może, że Jezus miał na myśli inny rodzaj grzeszenia, niż się to zwykle wymienia w tabeli „sześciu grzechów przeciw Duchowi Świętemu”.

Wypadało prześledzić od nowa zapisy Ewangelii o nie-odpuszczalności tego grzechu. Autor doszedł do wniosku, który w pewnej mierze odbiega od obiegowych rozważań poświęconych temu zagadnieniu. Wniosek tchnie pełnią Bożego Miłosierdzia również dla takiego grzesznika, który poczuwa się do omawianego grzechu. Wydaje się mianowicie, że trudne słowa Syna Bożego dotyczą innej kwestii, niż to się zwykle sądzi. Nie oznacza to oczywiście w żadnym wypadku akceptacji trwania w grzeszeniu bez podjęcia wezwania do zerwania z grzechem i zwrócenia się do Boga z prośbą o umocnienie niewytrwałej woli dla rzeczywistego zerwania z owym grzechem.

Oby poniższe rozważania przyczyniły się do wyciszenia budzących się najstraszniejszych obaw odnośnie do pośmiertnego własnego losu, a może i innych. Jednocześnie zaś wypadałoby życzyć sobie i każdemu, żeby przedstawione rozważania stały się zbawienną przestrogą dla tych, którzy być może lekkim sercem narażają siebie, a nie daj Boże innych – na znalezienie się w grupie osób objętych ostrzegawczym słowem Miłosiernego Odkupiciela.



UWAGA dla P.T. Czytelnika, który pragnąłby dotrzeć od razu do ‘konkluzji’.

Poniżej rozważany temat jest w teologii jednym z szczególnie trudnych: Bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu. Jego waga zmusiła do podjęcia głębszej analizy zapisów całego Pisma świętego. Rozważanie siłą rzeczy musiało rozrosnąć się objętościowo.

Jeśli P.T. Czytelnikowi zależy na przejściu do samych konkluzji, zachęca autor do modlitewnego przeglądnięcia chociażby następujących miejsc:

1) Osoby aniołów w próbie na jakość miłości’.
2) ‘Grzech NIE-odpuszczalny’.
3) ‘Intencja tych z synagogi Szatana’ .
4) ‘Łaska Boża OSTATECZNA’. Oraz:
5) ‘Na zakończenie ponownie Zawierzenie-Przebaczenie’.



Wyjaśnienie do kolorowanych tekstów.

Tekst poniższych rozważań występuje w paru kolorach. Dla wyjaśnienia:

1. Tekst brązowy: cytaty Pisma św. oraz dokumentów Magisterium Kościoła.
2. Kolor zielony: odnośniki do źródła cytatu, oraz tekst objaśnień przy obrazkach.
3. Kolor fioletowy: zwykle pretensjonalne słowa grzesznika na przekór Bogu.
4. Kolor niebieski: zwykle odpowiedzi Boga do człowieka i teksty neutralne.
5. Kolor czerwony: szczególnie ważne stwierdzenia.
6. Kolor magenta: uwydatnienie ważnej treści.
7. Niektóre teksty pojawiają się w kolorze salmon: pomarańczowym


(1.9 kB)
f165!a (9 kB)

Rozdział Pierwszy


W DZIEŁO STWORZENIA
WPISANY ZAMYSŁ
ODKUPIEŃCZY

*       *       *

r65a (6 kB)

A.
BÓG
W DZIELE STWARZANIA

r34 (8 kB)

1. Stworzenie OSÓB
w świecie NIE-osób

f114 (6 kB)

Stajemy w obliczu Bożego dzieła stwarzania. Uwagę będziemy skupiali na człowieku w jego wymiarze etycznym. W punkcie wyjścia rozważań w tym zakresie wypada zdać sobie jaśniej sprawę z celu, do jakiego zmierzał Trójjedyny, gdy z nicości wywoływał kolejną ludzką OSOBĘ. Temat ten był przedmiotem rozważań na wielu miejscach naszej strony internetowej (zob. np. cz.V, rozdz.1; cz. II, rozdz.7; cz. VII, rozdz. 3 i 4; itd.).

Umocnieni wiarą zdajemy sobie sprawę, że nieogarniony kosmos został stworzony przez Boga niejako tylko mimochodem. Bóg wywołuje wszechświat istot nieożywionych i ożywionych z nie-istnienia do zaistnienia jedynie instrumentalnie, gdyż zmierza do stworzenia czegoś znacznie wyższego, co stało się właściwym motywem dzieła stwarzania. Stworzenie ogromem potęgi i mechaniczno-artystycznych zróżnicowań zachwycającego wszechświata jest dla Boga produktem jedynie ubocznym. Wszystko przerastającym, jedynym celem, który skłonił Boga do wykroczenia poza i ponad siebie – było stworzenie... OSOBY.

Jako niewyobrażalna dla umysłu, ciepłem kochającego ŻYCIA tryskająca MIŁOŚĆ – Bóg niejako nie mógł wytrzymać, by nie zaprosić KOGOŚ żywego do komunii-ze-Sobą jako Bogiem-MIŁOŚCIĄ-ŻYCIEM. Bóg chciał obdarzać tego ‘kogoś’ podarowanym mu swym własnym szczęściem i zaprosić do wejścia z NIM – Trójjedynym, w na wieczność trwające JEDNO w swym Bożym ŻYCIU-MIŁOŚCI.

Żeby tak wytyczony sobie cel mógł stać się rzeczywistością, musiał Bóg pomyśleć o stworzeniu ... istoty, a raczej istot, które z natury swej byłyby ... OSOBAMI. Na podobieństwo Siebie, bo przecież Bóg jest KIMŚ: jest On Bogiem-OSOBĄ. A raczej – jak sam da siebie coraz wnikliwiej do poznania: jest On Trzema OSOBAMI jednego i tego samego Bóstwa.

Na iluż miejscach naszej strony internetowej omawiany jest temat ‘osoby’ i jej podstawowego wyposażenia. Bez takiego wyposażenia nie byłoby mowy o byciu aż OSOBĄ – w przeciwieństwie do istnień, które osobami nie są. Na wszelki wypadek wypada przypomnieć podstawowe przymioty, wymagane do bycia ‘osobą’. Chodzi o wyposażenie osoby jednocześnie na dwóch, istotnie różnych poziomach: na poziomie przyrodzonym-naturalnym, oraz na poziomie nadprzyrodzonym. Ten drugi poziom: nadprzyrodzony, przerasta istotowo wszelkie wymogi samej w sobie ‘natury’.

a. OSOBA:
dzięki przymiotom
swej natury – i nadnatury


a) Oto przymioty naturalnego-przyrodzonego wyposażenia ‘OSOBY’. Żeby jakieś stworzenie dorosło do wielkości ‘OSOBY’, musi być wyposażone w trzy nieodstępne i niezbywalne przymioty:

samo-świadomość, tzn. rozum: możność myślenia, zdolność rozróżniania prawdy i dobra;
samo-stanowienie, tzn. wolną wolę: zdolność podejmowania osobistych decyzji;
– oraz w swoistą wypadkową tych dwóch przymiotów: uzdolnienie do bycia poczytalnym, czyli zdawania sprawy za etyczną jakość decyzji podejmowanych mocą wolnej woli.
– Domyślnie wiąże się te trzy przymioty ze zdolnością do nawiązywania odpowiedzialnych odniesień do innych osób (dziedzina miłości bliźniego) .

b) Każda OSOBA zostaje ponadto wyposażona w niezbywalne przymioty nadprzyrodzone. Chodzi o dary z istoty swej nad-zwyczajne, który zatem przerastają naturę danego stworzenia. Dary te nie należą się osobie do bycia ‘OSOBĄ’. Jednakże Bóg obdarza nimi bez wyjątku każdą OSOBĘ. Przymiotem nadprzyrodzonego wyposażenia OSOBY jest:

– jej uzdolnienie do nawiązania osobistej, po Bożemu pojętej oblubieńczej więzi z Trójjedynym;
– oraz nieodstępne wezwanie do wejścia w przymierze Bożej miłości i Bożego życia z Trójjedynym.

W praktyce wyrazi się to bądź przez dobrowolne zaakceptowanie życia w stanie łaski uświęcającej, bądź jego odrzucenia w następstwie życia w grzechu.

Wyposażenie stworzonej osoby w wymienione przymioty porządku przyrodzonego i nadprzyrodzonego staje się warunkiem, który niejako zasypuje przepaść dzieląca Nieskończonego Boga od wszelkich istot nie-osobowych, jakie Bóg wywołał z nie-istnienia do istnienia w swej „miłującej Wszechmocy Stwórcy(por. DeV 33).
– Żadne inne z nieprzeliczonych stworzeń wszechświata nie jest w stanie stanąć wobec Boga jako bezpośrednie ‘ ja i Ty’ poza tylko osobą.

b. OSOBY – duch czysty
oraz OSOBY – duch-materia


Same w sobie ‘osoby’ stworzył Bóg w dwóch istotnie różnych odmianach:

a) Jako osoby doskonałe. Są to osoby, których natura jest czysto duchowa, bez domieszki materii. Tego rodzaju istoty są tym samym z natury swej nieśmiertelne. Nimi są stworzeni przez Trójjedynego Aniołowie.

b) Oraz osoby mniej doskonałe. Ich natura jest materialno-duchowa. Bóg stworzył je jako przedziwne złożenie z ciała, które z natury swej jest śmiertelne, oraz nieśmiertelnej duszy, która przenika sobą całe ciało. Osobą mniej doskonałą jest człowiek: ludzie.

Zatem dusza człowiecza, jako natury wyłącznie duchowej, jest podobnie jak u Aniołów nieśmiertelna. Stąd też raz poczęty człowiek trwa odtąd nieśmiertelnie, na wieczność.

Człowieka-ludzi stworzył Bóg ponadto jako zróżnicowanych poprzez wyposażenie ich w odmienną płciowość. Jednej i drugiej płci nadał Bóg odmienne funkcje – przy zachowaniu równości pod względem niezbywalnej godności obojga wobec Boga, siebie wzajemnie oraz całej społeczności ludzkiej. Osobę człowieczą stworzył Bóg mianowicie jako:

– obdarzonego człowieczeństwem mężczyzny,
– względnie człowieczeństwem niewiasty.

children2 (21 kB)
Jak te dwie koleżanki się kochają! Z wieńcem na głowie, a przyroda w sam raz sprzyja splataniu takich ozdób.
– Oby Panienki przez całe życie przeszły w stanie Łaski uświęcającej! Życie wcześniej czy później przyniesie ze sobą sytuacje, w których trzeba dokonywać trudnych wyborów. Boga w Jego oczekiwaniach nie trzeba zasmucać. Życie – swoje własne i innych, należy zawierzyć z góry najlepiej szczególniejszej opiece Niepokalanej. Ona dopomoże w doprowadzeniu do rozkwitu życia wewnętrznego – w promieniach Łask swego Boga-Syna.
.

Podobnie jak natura osoby Anioła, również ludzka osoba zostaje obdarzona darem nieśmiertelności. Mimo iż wskutek upadku Pra-Rodziców w grzech w Raju każda osoba ludzka będzie musiała docierać do nieśmiertelności poprzez próg biologicznej śmierci ciała. Nieśmiertelność człowieka-osoby jest wymogiem i konsekwencją duszy, która jest z natury swej nieśmiertelna (Mdr 2,23).
(zob. do tego tematu m.in. rozważanie Jana Pawła II: Źródła biblijne o dwoistości płciowej człowieka. Oraz: MuD 10.14.24).

f112a (2 kB)

2. Instrumentalnie stworzony
świat nie-osób

f114 (6 kB)

Jeśli w tej chwili pominiemy sprawę Aniołów, należy doprecyzować jako pewnik: zasadniczym celem Bożego dzieła stwarzania było i pozostaje stworzenie Człowieka-osoby.

Jak bardzo tę właśnie rzeczywistość lubił podkreślać św. Jan Paweł II. Przytaczał wtedy z wdzięcznością słowa Soboru Watykańskiego II, których autorem był prawdopodobnie on sam jako współredaktor Konstytucji Duszpasterskiej o Kościele w świecie Współczesnym:

„To podobieństwo
(między jednością OSÓB Trójcy Przenajświętszej
a jednością synów Bożych zespolonych w prawdzie i miłości)

ukazuje, że człowiek będąc jedynym na ziemi stworzeniem,
którego Bóg chciał dla niego samego,
nie może odnaleźć się w pełni inaczej,
jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego(GS 24).

Słowa te uwydatniają z mocą, że tym jedynym stworzeniem, które Bóg naprawdę zamierzał, był CZŁOWIEK – i tylko człowiek (zob. rozważanie: „Źródła biblijne o dwoistości płciowej człowieka”: lp33.de/strona-lp33/p6_2a.htm#dual. Oraz: MuD 10.14.24). Bezkresny kosmos został stworzony jedynie ubocznie – ze względu na człowieka. Jedynym celem instrumentalnie stworzonego kosmosu było utworzenie dla Człowieka przestrzeni-gniazda, w którym mógłby się swobodnie poruszać. Że zaś Bóg jest „Królem królujących i Panem panujących(1 Tm 6,15), nic dziwnego, że stworzył wszechświat z królewskim rozmachem i hojnością. Jedynie po to, żeby to „jedyne na ziemi CHCIANE stworzenie: Człowiek-osoba”, miał się gdzie zagospodarować, mógł podbijać kosmos i zdumiewająco rozwijać podarowane sobie talenty.

Tenże Człowiek winien przez gospodarowanie użyczonymi darami zdawać wciąż egzamin z jakości swej miłości dla Stwórcy oraz bliźnich. Zdanie tego egzaminu jest warunkiem osiągnięcia życia wiecznego w szczęśliwości „Domu Ojca” (J 14,2). Zdarza się, że osoba nie zda takiego ‘egzaminu’. Stałoby się to rozminięciem się z sensem swego zaistnienia na świecie.

r39 (7 kB)

B.
OSOBY ANIOŁÓW
W PRÓBIE NA JAKOŚĆ MIŁOŚCI

r34 (8 kB)

1. Osoby Aniołów w obliczu próby

f114 (6 kB)

Mimo iż temat naszego rozważania poświęcony jest osobom ludzi, trudno nie przyjrzeć się próbie, jakiej nie mogła nie być poddana wolność woli Aniołów jako osób. Bóg nie mógł nie poddać weryfikacji ich osobistego ustosunkowania do Siebie jako Boga odnośnie do jakości ich miłości (zob. podobne rozważanie m.in.: ‘Szatan: przewrotny GENIUSZ podejrzeń’). Może się okazać, że przyjrzenie się reakcji zbuntowanych Aniołów w sytuacji dylematu:

przylgnąć do Boga i wyrazić Mu wdzięczność za dar zaistnienia;
– czy też odwrócić się od Niego i rzucić Mu w twarz: „Urządzamy się odtąd sami

stanie się kluczem dla lepszego zrozumienia tajemnicy grzechu przeciw Duchowi Świętemu w przypadku ... ludzi. Pozwoli wyjaśnić zatrważające słowo Jezusa odnośnie do niemożliwości odpuszczenia grzechu bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu.

Wiemy z Bożego objawienia, którego nadobfitym potwierdzeniem staje się codziennie doświadczane bezmiaru etycznego zła, że część Aniołów odrzuciła decyzją swej wolnej woli wszelkie więzi, jakimi byli związani z Bogiem. Nie zdali egzaminu w odpowiedzi na oczekiwaną wdzięczność-miłość za dar stworzenia oraz podarowaną godność osoby. Bogu należała się „miłość całym sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem(Mt 22,37; Pwt 6,5; Kpł 19,18).

frassati3 (59 kB)
Oboje małżonkowie na nartach: ponownie w punkcie, do którego swego czasu dotarł Jan Paweł II. Upamiętnia to góralska kapliczka z odpowiednim napisem. Ci małżonkowie wraz z rodziną żyją duchem błog. Pier Giorgio Frassati. Promieniują swą postawą na innych, gromadząc regularnie inne małżeństwa i rodziny na nabożeństwach, wykładach, adoracjach i różnych imprezach w duchu błog. Frassati. Hasłem na co dzień pozostaje dewiza błog. Pier Giorgio: „Verso l’alto = Zdążamy do góry” !

Kto stał się ‘winnym’ tego, że w chwili nieuniknionej próby – oni od Boga się odwrócili? Bóg w swej ”miłującej Wszechmocy Stwórcy(DeV 33) nie wpłynął w najmniejszej mierze na taki wynik podjętego przez nich aktu ich wolnej woli. Ponad wątpliwość zachęcał ich przez głos sumienia do trwania w wierności w miłości. Niestety część Aniołów pod wodzą Anioła błyszczącego wyróżniającymi go doskonałościami: Luci-Fer’a (‘Niosącego-Światłość’) odcięła się totalnie od Boga. Ich odejście od Boga stało się pierwszym grzechem śmiertelnym w dziejach stworzenia: świadomie wybranego potępienia. Decyzja ta stała się równoznaczna z wyborem na wieczność pobytu odtąd w miejscu zwanym ‘piekłem’, tzn. „w jeziorze gorejącego ognia i siarki(Ap 21,8; 20,14n)).

Bunt tej grupy Aniołów stał się grzechem niemożliwym do odpuszczenia na wieki wieków mocą nieodwracalnej decyzji ich wolnej woli. Oto pierwszy grzech niemożliwy do odpuszczenia w tym i przyszłym wieku. Mocą decyzji swej wolnej woli wznieśli oni blokadę, która uniemożliwiła Bogu okazanie im Siebie jako nadal ich osoby (a nie ich grzech)miłująca Wszechmoc Stwórcy(DeV 33). Gdyby w tej chwili poprosili o przebaczenie im tego tak dojmująco Boga raniącego grzechu, Bóg by im natychmiast pełnią swej miłości... przebaczył. Zgodnie ze słowami, jakie pod Bożym tchnieniem napisała św. Faustyna:

„Miłość Boża kwiatem,
a MIŁOSIERDZIE – owocem” (DzF 949).

Niestety decyzja Aniołów jako Duchów czystych jest z istoty swej rzeczywistością jednorazową i nieodwracalną. W swym definitywnym ‘NIE’ wobec Boga stali się tak dalece skamieniali, że mimo swego niewymownego cierpienia nigdy już nie będą sobie życzyli jakiejkolwiek ulgi od tego Boga, który powołał ich do istnienia z pełnią najczulszej „miłości – i do miłości(zob. FC 11). Decyzję swoją podjęli oni w swej jasnej świadomości i wolności (tj. rozum i wolna wola). Daru wolności woli użyli jednak w najgorszy możliwy sposób.

Przez swą nieodwołalną decyzję zadali Bogu niewyobrażalny ból. On ich tak bardzo umiłował. Wybrał ich, podobnie jak potem każdego Człowieka: mężczyznę-kobietę – jeszcze „przed założeniem świata” (Jr 1,4; Ef 1,4). Zaprosił ich do życia w wieczności w szczęściu w ... „Domu Ojca, gdzie mieszkań jest wiele(J 14,2). Jednakże dalszy pobyt w Domu Ojca uzależnił Bóg od decyzji ich wolnej woli: czy to Boże zaproszenie zaakceptują. Jego odrzucenie stało się tym samym „aktem samobójczym(RP 16). Przez swój grzech zabili w sobie dotąd ich ożywiające Tchnienie Boga, jedynego źródła MIŁOŚCI, które tryska ŻYCIEM.

Jan Paweł II ujmie Boży dar wolnej woli – wraz ze związanymi z nią konsekwencjami – w lapidarnych słowach:

„... Dlatego w każdym człowieka
nie ma niczego bardziej osobistego i nieprzekazywalnego,
jak zasługa cnoty, czy odpowiedzialność za winę” (RP 16).

Ojciec święty nie mówi w tej chwili o świecie Aniołów, lecz o Człowieku-osobie. Rozumie się jednak, że to samo dotyczy tym bardziej świata duchów czystych: Aniołów.

f112a (2 kB)

2. Definitywne ‘NIE’
wobec Boga-MIŁOŚCI

f114 (6 kB)

W obliczu ukazanego Aniołom wyboru przylgnięcia do Trójjedynego z rozradowaną miłością, ich przywódca Luci-Fer (‘Niosący światło’) uznał wraz z zastępem pozostałych zbuntowanych Aniołów otrzymany od Boga, m.in. użyczony sobie niezwykły stopień mądrości i potęgi – za swoją własność i osobistą zasługę. W zadufanym egoistycznym zapatrzeniu się w siebie (typowy DO-środkowy dynamizm ANTY-miłości) i podarowane sobie doskonałości doszli ci zbuntowani Aniołowie do wniosku, iż stać ich na całkowite uniezależnienie się od Boga:

corjes2 (44 kB)
Oby każdy z nas był przez całe życie bezwzględnie wierny we czci i w duchu wynagrodzenia za zniewagi i niewdzięczność, jakich począwszy od grzechu pra-rodziców doznaje Bóg Trójjedyny. On zaś wychodzi naprzeciw Rodzinie Człowieczej w swoim Synu, Jezusie Chrystusie, który stał się Odkupicielem człowieka, stworzonego jako Jego OBRAZ i Podobieństwo.
– Praktyka Pierwszych Piątków kolejnego miesiąca przez całe życie cieszy się szczególnymi obietnicami Serca Jezusowego, przekazanymi Rodzinie Ludzkiej przez św. Małgorzatę Marię Alacoque. Błogosławione małżeństwa i rodziny, gdzie do Trybunału Miłosierdzia przystępują regularnie wszyscy: ojciec, matka i wszystkie ich dzieci. Dzieci bezsłownie podpatrują praktykę Pierwszych Piątków (i Pierwszych Sobót miesiąca) swoich rodziców. Przypieczętowaniem oczyszczonego z grzechów serca staje się następnie z wdzięcznością przyjmowana Komunia święta.

Poradzimy sobie BEZ Ciebie, Boże! Możesz spokojnie odejść!
Nam jesteś już niepotrzebny. Jeśli Boże, masz jakieś swoje ‘łaski’,
obdarzaj nimi kogoś innego.
– Mnie i nam nie jest już potrzebna
żadna Twoja ‘Łaska’ ! Potrafimy urządzić się w życiu sami...!

Oto istota grzechu przeciw Duchowi Świętemu. Upadli Aniołowie nie uznali ontologicznego faktu, że całokształtem podarowanych sobie darów wiszą ‘na’ Bogu i ‘z’ Boga. Niemożliwe, by cokolwiek mogło istnieć niezależnie od Boga. Bóg zaś nie może zaprzeczyć, że jest ich Stworzycielem, ani że obdarował ich wyszukanymi darami. Istnienie czego-kolwiek (świat NIE-osób) i kogo-kolwiek (świat osób) bez osobistej stworzycielskiej ingerencji Boga jest absurdem. Próba zaprzeczenia faktu, że zaistnienie swoje i trwanie zawdzięcza wszystko „miłującej Wszechmocy Stwórcy(DeV 33) byłoby szczytem nie-rozumu.

f112a (2 kB)

3. Być SAMEMU:
niezależnym od Boga

f114 (6 kB)

Szukamy głębszych powodów dla wyjaśnienia dramatu, jaki rozegrał się w niebie. Zdajemy sobie sprawę, że u Aniołów, obdarzonych darami sięgającymi niewyobrażalnych szczytów, z góry wykluczone jest wahanie się przed podjęciem decyzji. Wybór podjęty mocą ich wolnej woli staje się rzeczywistością jednorazową i w sensie ostatecznym nieodwołalną.

Luci-Fer, wraz z rzeszą Aniołów buntu, zapatrzył się w swoje ‘JA’ (typowy DO-środkowy dynamizm ANTY-miłości). W uznaniu podarowanych sobie doskonałości za osobistą ‘własność’, z której nawet Bogu nie wolno go rozliczać, chciał obecnie wykazać się:

wobec całego kosmosu
– oraz samego Boga
,

że stać go na dalsze istnienie w uniezależnieniu się od „miłującej Wszechmocy Stwórcy(DeV 33). Uznał siebie za tak dalece samodzielnego, iż wolno mu odtąd istnieć definitywnie ... samemu.

Decyzja Luci-Fer’a spełniła się natychmiast – i co do joty. Zarówno on, jak i zastęp pozostałych Aniołów buntu znaleźli się w mgnieniu oka TAM, gdzie znaleźć się pragnęli. Jest to miejsce odcięcia się od Boga. Zaczęło się ich życie „bez Boga”, a ponad wątpliwość „wbrew Bogu(RP 14). Ziściła się natychmiast ich nieodwołalna decyzja przewrotnie użytego daru wolnej woli. Odcięli się od Boga, od którego chcąc nie chcąc nadal pozostają w całkowitej zależności nieśmiertelnego istnienia. Z tym, że w potępieniu pozostają w całkowitym odtrąceniu Boga jako MIŁOŚCI i pełni ŻYCIA tętniącego szczęśliwością. Tym jest wybór wiecznego potępienia w piekle. Jest to miejsce świadomie wybranego przeciwieństwa szczęśliwości tych, którzy ukochali Boga i tym samym osiągnęli wieczną szczęśliwość w „Domu Ojca, gdzie mieszkań jest wiele ...” (J 14,2).

f112a (2 kB)

4. Przesłanka
psychologiczno-teologiczna


f114 (6 kB)

Pytamy, czy ukazany przebieg wydarzeń ma pokrycie w faktach, czy też jest wymysłem teologicznej nadbudowy? Wypada odwołać się do wnioskowania po części psychologiczno-teologicznego, a z kolei do intrygującej wypowiedzi Syna Bożego z okresu Jego ziemskiego życia.

Psychologiczne biorąc nietrudno zrozumieć dążność pewnej grupy osób do strząśnięcia jakiejkolwiek zależności. Pojawia się ona łatwo w sytuacji zapatrzenia się w swoje ‘JA’. Ono bowiem bardzo nie lubi znaleźć się w uzależnieniu od kogokolwiek. Gdy jakaś osoba uświadomi sobie swoje wyróżniające ją pewne cechy, które w jej mniemaniu przemawiają za jej wyższością, popada łatwo w zadufanie w sobie samej.

Z chwilą jednak, gdy zda sobie sprawę, że uzdolnienia te nie są jej własnością, a jedynie darami zawierzonymi do sprawozdawczego zarządu, pojawia się nietrudno odruch buntu. Chciałaby zrzucić poczucie uzależnienia od kogoś wyższego, który ośmieliłby się zażądać rozliczenia się ze zwierzonego sobie jedynie zarządu. Urażona ambicja na myśl o nieuniknionej zależności sprawozdawczej buntuje się i usiłuje zdecydowanie wyrażonym ‘NIE’ wymusić na otoczeniu, nie wyłączając Boga – uznanie samo-stanowienia swej wolnej woli. Gdyby ktokolwiek ośmielił się sądzić inaczej, nie zawaha się wymusić na otoczeniu uznanie siebie za jedynego ‘pana’ siebie samej. Da też Bogu do zrozumienia, iż osiągnęła pełnoletność i nie potrzebuje Jego dalszej kurateli (zob. wyż. m.in.: „Nikt mi nie będzie dyktował”: https://lp33.de/strona-lp33/p7_3c.htm#adlt).

Takim będzie w swoim czasie grzech budowniczych wieży Babel (zob. Rdz 11,1-7). Charakterystyczny komentarz do tego ‘drugiego rodzaju’ zgrzeszenia – po pierwszym rodzaju zgrzeszenia człowieka w Raju, zostawił św. Jan Paweł II w Adhortacji Reconciliatio et Paenitentia (1984):

anim-38 (23 kB)
Ojciec w Niebie zatroszczył się nie tylko o pokarm i napój dla ludzi, stworzonych jako żywy OBRAZ-Podobieństwo swego Umiłowanego Syna, który jako Bóg-Człowiek stał się Odkupicielem „za grzech świata”. Bóg troszczy się z miłością – również w ramach swej Bożej Opatrzności o każde inne stworzenie. Wyposażył je w odpowiednie instynkty i odruchy. Każą one m.in. tym bezbronnym pisklętom otwierać na oścież dzióbek na znak tego: Mamo-jestem-GŁODNY! A Mamie-Ptakowi pozostaje ... fruwać i fruwać i szukać odpowiedniego pokarmu dla potomstwa, które im obojgu się urodziło ... !
– Przy okazji można podziwiać przepiękny koloryt tych stworzonek: Boże artystyczne dzieło stworzycielskie. A z kolei tak przepięknie, misternie zbudowane gniazdo dla oczekiwanego potomstwa !

„... Ludzie postanowili, że zbudują miasto, zjednoczą się w społeczeństwo
i staną się silni i możni bez Boga, jeśli nie wprost wbrew Bogu.
W tym znaczeniu opowieść o pierwszym grzechu w Raju i opowieść o wieży Babel ...
spotykają się w jednym punkcie:
– w obu przypadkach stajemy w obliczu wyłączenia Boga poprzez otwarte sprzeciwienie się Jego przykazaniu, poprzez rywalizację z Nim, złudne dążenie do bycia jako On ...
– Jednakże w obu przypadkach zachodzi gwałtowne zerwanie stosunku z Bogiem ...
Wyłączenie Boga, zerwanie z Bogiem, nieposłuszeństwo wobec Boga:
w ciągu całej ludzkiej historii było zawsze i jest grzechem ...
– Grzech jest nieposłuszeństwem człowieka, który nie uznaje – aktem swej wolności – panowania Boga w swym życiu, przynajmniej w określonym momencie, kiedy przekracza Jego prawo” (RP 14).

Słowa te dotyczą sytuacji człowieka. Niemniej nieprawdopodobne, żeby dokładnie tak samo nie działo się u zbuntowanych Aniołów. W poczuciu posiadanego niebotycznego wyposażenia uznali je za swoją wyłączną własność, ignorując ich Boże pochodzenie. W urażonej pysze rzucili Bogu zbuntowane:

Wystarczymy sobie samym!
Więcej Ciebie, Boże, już nie potrzebujemy.
Tobie, Boże, służyć dalej ... nie będziemy!
(por. Jr 2,20).

Oto typowa reakcja osób, które odcinają się od wszelkiego autorytetu, a siebie samozwańczo ustawiają jako centrum kosmosu.

Nasuwa się skojarzenie takiej postawy ze słowami Adama Mickiewicza z jego słynnej „Ody do Młodości”:

„... Młodości! ty nad poziomy wylatuj! ...
... Patrz na dół – kędy wieczna mgła zaciemnia
Obszar gnuśności zalany odmętem: To ziemia!
Patrz. jak nad jej wody trupie
Wzbił się jakiś płaz w skorupie.
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem.
Goniąc za żywiołkami drobniejszego płazu,
To się wzbija, to w głąb wali;
Nie lgnie do niego fala, ani on do fali;
A wtem jak bańka prysnął o szmat głazu.
Nikt nie znał jego życia, nie zna jego zguby:
To samoluby!” (Adam Mickiewicz: „Oda do młodości”).

Wzmianka o samolubnym zadufaniu w sobie nie jest spostrzeżeniem dopiero naszych czasów. Towarzyszy ono w mniejszym lub większym stopniu od prapoczątku przeżyciom co najmniej wielu osób – szczególnie na pewnych etapach rozwoju psychiczno-fizjologicznego. Nie dziw, że podobne odruchy pojawiły się już wcześniej u części Aniołów – mimo ich czysto duchowej natury.

Na iluż miejscach naszej strony internetowej mowa jest o zrazu trudnym do zrozumienia pojęciu, które wymaga zaangażowanego wysiłku myślowego:

– dynamizmie DO-środkowym wszelkiego grzechu, a:
– dynamizmie OD-środkowym, jakim odznacza się wszelka autentyczna miłość.

Jej stałym wzorem jest Boże działanie w stwarzaniu i utrzymywaniu wszelkiego istnienia. Wypada przyjrzeć się wyżej załączonej grafice ...

f112a (2 kB)

5. Wzgarda Synem Bożym
jako Synem Człowieczym

f114 (6 kB)

Niezależnie od ukazanego argumentu psychologiczno-teologicznego, dzięki któremu staramy się zrozumieć, jak to się stało, że część Aniołów odrzuciła Boga, pozostaje argument biblijno-teologiczny. Przyjrzenie się jemu pozwoli łatwiej zrozumieć tragedię, jaką zgotowali sobie ci zbuntowani Aniołowie, wybierając istnienie w wiecznie utrwalonym ... „jeziorze gorejącym ogniem i siarką(Ap 21,8).

Styl Bożego działania i postępowania zdaje się przemawiać za tym, że Bóg Ojciec ukazał Aniołom w pewnej chwili swego Jednorodzonego Syna jako już Wcielonego Syna Bożego i zarazem Syna Człowieczego: Odkupiciela Człowieka. Ojciec Niebieski dał im migawkowy wgląd w dzieło odkupienia, jakiego podejmie się Jego Syn, Druga Osoba Boża – w Tajemnicy Wcielenia. Pozwolił im zobaczyć swego Syna w Jego przerażającym „uniżeniu aż do śmierci, i to śmierci Krzyżowej(Flp 2,7n). Dał im do zrozumienia, że ON właśnie, w niewyobrażalnych torturach na Krzyżu konający, w swym Człowieczeństwie i Bóstwie pohańbiony – jest ich Stworzycielem i Panem. O Nim napisze kiedyś Apostoł Narodów, św. Paweł:

behemot1 (33 kB)
Porywający jest uśmiech tego człowieka, który pilnuje i pasie te stworzenia, jakie Pan Bóg wyposażył w bardzo ostre i groźnie wyglądające rogi. Scena z południowego Sudanu w Afryce. Nie widać, żeby ten pasterz, może pozbawiony podstawowego wykształcenia, miał być nieszczęśliwy. Zapewne po swojemu kontaktuje się on również z Bogiem na co dzien: kierując się w sumienie swoje w chwili poczęcia wpisanym Dekalogiem.

„... Bo w Nim (w Synu Bożym Pierworodnym wobec każdego stworzenia)
zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi,
byty widzialne i niewidzialne,
czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze.
Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.
On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie ...” (Kol 1,16n).

O Nim to z kolei, o Synu Bożym Jezusie Chrystusie, napisze pod Tchnieniem Ducha Świętego autor Księgi Izajasza co najmniej pięć i pół wieków wcześniej, zanim stanie się to przerażającą, ale ... zbawczą rzeczywistością:

„... Nie miał On wdzięku, ani też blasku, aby na Niego popatrzeć ...
Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, mąż boleści, oswojony z cierpieniem,
jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa,
wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
... On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali,
chłostanego przez Boga i zdeptanego. ...
Zgładzono Go z krainy żyjących;
za grzechy mego Ludu został zbity na śmierć ...” (Iz 53,2nn.8).

Po dokonaniu krańcowo bolesnego dzieła odkupienia wywyższy Go Ojciec Niebieski za to, że wykonał odwieczny ZAMYSŁ Trójcy Przenajświętszej: odkupienia upadłego człowieka poprzez zwycięstwo odniesione nad grzechem i śmiercią w Krzyżu Zbawienia, który przyjął z Odkupieńczą Miłością:

„... Dlatego też Bóg (Ojciec) Go nad wszystko wywyższył
i darował Mu Imię ponad wszelkie imię
(tym najwyższym Imieniem jest: JAHWÉH = KÝRIOS = PAN = BÓG),
aby na Imię Jezusa zgięło się każde kolano
istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych (Aniołów, ludzi i Szatanów),
i aby wszelki język wyznał,
że JEZUS CHRYSTUS jest PANEM (że Jezus jest ‘JAHWÉH: KÝRIOS = PANEM’) ...” (Flp 2,9nn).

Jak bardzo zgodne z prawdą faktów jest to stwierdzenie św. Pawła: na Imię „Jezus” uklęknie Szatan i sam Luci-Fer. Chociażby ze zgrzytaniem zębów i zionąc nienawiścią do Syna Bożego, zegnie kolano przed Tym, który go stworzył, ale ... nie odkupił! Odkupienie będzie dotyczyło wyłącznie osoby Człowieka: mężczyzny i kobiety (zob. J 3,16; 16,28; 17,3; itd.; Credo Mszalne: „... Który dla nas i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba ...”.).

Na tym tle tym bardziej zdumiewający jest fakt, że Szatan przed Bogiem ... klęka. Natomiast są ludzie, którzy obnoszą się niewiarą i nie są łaskawi ugiąć się przed Bogiem. Wmawiają otoczeniu, że nie wierzą w istnienie ‘jakiegoś Boga’. Tego tematu tutaj jednak nie poruszamy: został on omówiony na innych miejscach naszej strony internetowej (zob.: „Szatan: wierzący – nie praktykujący i jego bunt”, lp33.de/strona-lp33/ind3.htm#crd; lub: ”Komu zawierzyć”, lp33.de/strona-lp33/p7_3p.htm#cui; albo: ”Religie ludzkie a religia Bożego Objawienia wobec przebaczenia”, .lp33.de/strona-lp33/p7_4d.htm#rel ; itd.).

f112a (2 kB)

6. Jezus świadkiem
spadającego Szatana

f114 (6 kB)

W Ewangelii św. Łukasza znajdujemy zapis o Jezusie, w którym ujawnia ON jeden raz więcej swoją pre-egzystencję w Trójcy Przenajświętszej. Mianowicie Jezus wprawiał już też wybranych przez siebie Apostołów i innych Uczniów do głoszenia Królestwa Bożego. Pełni entuzjazmu wrócili oni do Jezusa z wyprawy misjonarskiej i przechwalali się:

„... ‘Panie, przez wzgląd na Twoje Imię nawet złe duchy nam się poddają’.
Wtedy rzekł do nich:
– ‘Widziałem Szatana, spadającego z nieba jak błyskawica.
Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach,
i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi.
Jednak nie z tego się cieszcie, że Duchy się wam poddają,
lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie’ ...” (Łk 10,17-20)

Jezus nawiązuje do tajemniczego wydarzenia, kiedy to „widział”, jak „Szatan spadł z nieba jak błyskawica”. Ujawnia tym samym swoją preegzystencję w łonie Trójcy. Jednakże aktualnie przemawia jako Syn Człowieczy: Syn Ojca w Niebie, ale i rzeczywisty Syn swej Niepokalanej Matki Maryi. Każe swym uczniom cieszyć się nie z udzielonej sobie charyzmatycznej władzy nad demonami-Szatanem, lecz z tego, że ich imiona zapisane są w Niebie. Znaczy to, że sukcesy wizualne powołania Apostolskiego co prawda cieszą, niemniej nie mogą one stać się miarą skuteczności głoszonego Słowa Bożego. Skuteczne wypędzenie szatana z opętanych nie jest ich zasługą, lecz darem przejściowo udzielonego charyzmatu.

Nas jednak intryguje słowo Jezusa dotyczące grzechu Aniołów oraz faktu ich strącenia z nieba: „... spadli z nieba jak błyskawica”. Słowa te pokrywają się z opisem Księgi Objawienia, napisanej przez św. Jana Apostoła. Przedstawia on dramatyczną walkę w chwili, gdy Luci-Fer wraz z zastępem zbuntowanych Współ-Aniołów zostali strąceni z nieba. Dramat ten doczekał się na naszej stronie parokrotnie obszerniejszego przedstawienia (zob. np.: ”Dramatyczna walka Aniołów w niebie” – Ap 12,9n. Zob.: lp33.de/strona-lp33/ind3.htm#ap12). Mimo to przytoczymy jego opis jeszcze raz – w ścisłym nawiązaniu do słów Jezusa: „Widziałem Szatana ...” (Łk 10,18):

„I nastąpiła walka na niebie:
Michał (hebr.: Mi-ka-‘El = Któż jak Bóg!)
i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem.
I wystąpił do walki Smok i jego Aniołowie,
ale nie przemógł,
i już się miejsce dla nich w niebie nie znalazło.
I został strącony wielki Smok, Wąż Starodawny,
który się zwie Diabeł i Szatan
,
zwodzący całą zamieszkałą ziemię,
został strącony na ziemię,
a z nim strąceni zostali jego aniołowie ...
... Biada ziemi i biada morzu –
bo zstąpił na was Diabeł, pałając wielkim gniewem,
świadom, iż mało ma czasu”
(Ap 12,7-12).

Umiłowany Uczeń Jezusa przedstawia próbę, jakiej musi być poddana wszelka ‘miłość’, by sprawdzić się, czy jest miłością autentyczną, czy miłością tylko pozorowaną lub wymuszoną. Bóg nie może sobie pozwolić, żeby którakolwiek osoba, w tym wypadku Aniołów, musiała wybrać pobyt w „Domu Ojca(J 14,2). Miłość wymuszona byłaby niewolą. Ubliżałoby to godności Boga, ale i odnośnych osób: Aniołów. Bóg obdarza darem wolnej woli nie jako teorią, lecz możnością podejmowania decyzji rzeczywistego wolnego wyboru.

W przedstawionej próbie Aniołów część z nich nie zdała egzaminu na oddanie się Bogu jako miłującemu Stworzycielowi. Dali Bogu do zrozumienia, że są dorośli, zdolni do życia wedle własnego upodobania, tak iż Bóg jest im już nie-potrzebny. W tej sytuacji nie mogli jednak pozostawać w „Domu Ojca” ani sekundy dłużej.

Moment tej dla nich samych tragicznej decyzji, równoznacznej z ciosem wymierzonym w samo Serce Trójcy Przenajświętszej, która powołała ich osoby do istnienia z najczulszą „miłującą Wszechmocą Stwórcy(DeV 33) – „widział” Jezus. ‘Widział’ On ten moment zarówno jako Druga Osoba Trójcy, jak i już jako Bóg-Człowiek w swej jednej jedynej Bożej Osobie. Jezus wyznaje przecież, że widział, jak ci Aniołowie spadli z nieba „jakby ogień przerażającej błyskawicy(por. Łk 10,18).

f112a (2 kB)

7. Dramat
walki Aniołów w Niebie

f114 (6 kB)

Przedstawione rozważania pozwalają wniknąć w dwa zasadnicze motywy, jakimi bardzo prawdopodobnie kierowali się zbuntowani Aniołowie w swym odrzuceniu Bożej Łaski. Są to co prawda jedynie rozważania psychologiczno-teologiczno-biblijne, niemniej przebieg wydarzeń zapewne tak się w rzeczywistości układał:

a) Pierwszym motywem odrzucenia Boga stało się uniezależnienie się od ‘kurateli’ Boga.

b) Drugim motywem, jaki u zbuntowanych Aniołów zadecydował o ich odcięciu się od Boga, stała się wzgarda takim ‘Bogiem’: Synem Człowieczym w Jego nieprawdopodobnym uniżeniu i zatorturowaniu na drzewie hańby Krzyża podobno ... Odkupiciela Człowieka.
– Bóg Ojciec dał im poznać, że On właśnie, ten w swej nie tylko Bożej, ale i czysto ludzkiej godności tak przerażająco poniżony Syn Człowieczy – jest ich Stworzycielem i Panem, któremu należy oddać pokłon jako Bogu.
– W swej wyniosłości – takiego ‘Boga’ uznać za BOGA, ich Stworzyciela nie zdołali. Tymczasem ON właśnie jest i będzie nie tylko Stworzycielem, ale i Odkupicielem mających dopiero doczekać się stworzenia ludzi. Stworzy On ludzką osobę jako swój żywy „OBRAZ i Podobieństwo” (zob. Rz 8,29; Rdz 1,26n).

c) Jedyną reakcją upadłych Aniołów na widok takiego Boga, rzeczywistego Stworzyciela – stało się ich zdecydowane:

NIE! Ciebie za Boga stanowczo NIE uznajemy !
Tobie Bogu należnego pokłonu ... NIE oddamy
”.

Poznaliśmy finał absurdalnego roszczenia zbuntowanych osób-Aniołów w ich pychą nadętym, uniezależnionym byciu-samych-dla-siebie. W walce, jaka rozpętała się w Niebie, odprysnęli oni od Boga błyskawicznie – mocą decyzji swej własnej wolnej woli.

Z tą samą chwilą skończyła się dla nich szansa dalszego przebywania w „Domu Ojca(J 14.2). Zaistniali oni w tejże sekundzie w miejscu, jakie sobie sami obrali: na przeciwległym biegunie wiecznego bycia w Oblubieńczym JEDNO z Trójjedynym. W odrzuceniu „miłującej Wszechmocy Stwórcy(DeV 33) poprzecinali wszystkie ‘nici’, jakimi każde stworzenie nieodłącznie jest związane ze Stwórcą. Wspomniano już, że ostatniej z owych ‘nici’ nikt nie jest w stanie zerwać. Jest nią istnienie na wieczność. W nieśmiertelności utrzymuje je ta sama „miłująca Wszechmoc Stwórcy”, którą oni jednoznacznie wzgardzili. Pełnia szczęścia w wiecznym JEDNO-z-Bogiem-MIŁOŚCIĄ-ŻYCIEM stała się dla nich palącym, wiecznym „jeziorem gorejącego ognia i siarki(por. Ap 21,8).

Echem tych świadomie-dobrowolnie obranych wiecznych katuszy są ostatnie rozdziały Księgi Apokalipsy. Donoszą one o ostatecznej walce „Węża Starodawnego, którym jest Diabeł i Szatan(Ap 20,2). Zostanie on uwolniony z czeluści piekła „na krótki czas(Ap 20,3) przed końcem czasów:

wurst1 (31 kB)
Oj, to się przyda! Widocznie musiało ‘paść’ jakieś bydło, skoro udało się przerobić je nawet na kiełbasę.
– Panie Boże, Ojcze-w-Niebie, ośmielamy się prosić: „Chleba naszego powszedniego ... DAJ nam dzisiaj, ale I na następne dni! Oby jednak nie zabrakło nam również Pokarmu Duchowego: Ciała i Krwi naszego Odkupiciela, Twojego Syna, który zechciał przebywać z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata: jako POKARM i NAPÓJ na życie wieczne” !

„A gdy się skończy tysiąc lat,
z więzienia swego Szatan zostanie zwolniony.
I wyjdzie, by omamić narody
z czterech narożników ziemi ...
by ich zgromadzić na bój,
a liczba ich jak piasek morski.
Wyszli oni na szerokość ziemi
i otoczyli obóz świętych i Miasto Umiłowane
(określenie Kościoła w fazie jego walki o wierność PANU),
a zstąpił ogień od Boga z nieba i pochłonął ich.
A Diabła, który ich zwodzi,
wrzucono do jeziora ognia i siarki,
tam gdzie są Bestia i fałszywy Prorok.
I będą cierpieć katusze we dnie i w nocy
na wieki wieków” (Ap 20,7-10).

Jedno jest wciąż pewne: Bóg żadną miarą nie chciał i nadal nie chce, żeby ci zbuntowani Aniołowie odeszli na wieczność do „jeziora gorejącego ogniem i siarką ...”. Stało się to z ich świadomego i dobrowolnego wyboru. Z jednej strony Bóg nie mógł nie poddać każdej osoby próbie na wierność w miłości. O ‘miłości’ może być mowa dopiero wtedy, gdy wyrasta ona z decyzji wolnej woli danej osoby. Miłości u osoby Bóg przenigdy nie wymusi: miłość musi płynąć z w pełni wolnego wyboru. Dlatego też Bóg nie mógł nie poddać każdej osoby próbie na jakość jej miłości.

Z kolei zaś dar wolnej woli nie może być darem jedynie fikcyjnym. Toteż Bóg musi być konsekwentny ‘do bólu’ i uszanować niezależność aktu wolnej woli nawet w przypadku, gdy będzie on przypieczętowaniem jej własnego nieszczęścia. Bóg wycofa się wtedy w obliczu godności wolnej woli osoby, która zadecydowałaby, iż nie życzy sobie, żeby Bóg był dla niej ‘Miłością-Życiem’. Bóg zostaje wtedy przez własne stworzenie zmuszony do opuszczenia świątyni serca danej osoby. Chwila ta staje się sztyletem wbitym w samo Serce Trójjedynego. Bóg wydaje wtedy jęk, który wstrząsa całym wszechświatem. Tak działo się w chwili umierania Syna Bożego na wzgórzu Kalwarii (zob. Mt 27,45-54).

Nieprawdopodobne, żeby Trójjedyny nie przeżywał na swój Boży, dla nas niewyobrażalny sposób – wiecznego bólu w „głębokościach Bożych, w samym niejako Sercu nieogarnionej Trójcy” (DeV 39), ilekroć natrafia na skamieniałą zatwardziałość osoby – w tym wypadku Naczelnego wśród Aniołów oraz Współ-Aniołów, których ten pociągnął do rzucenia Bogu w twarz swego „Nie będę Ci służył(Jr 2,20. – zob. z naszej strony: „Kwestionowanie Boga jako Miłości”, lp33.de/strona-lp33/p2_6b#num-am ).

f112a (2 kB)

8. Grzech Aniołów
przeciw DUCHOWI Świętemu

f114 (6 kB)

W dramatycznej walce pomiędzy Aniołami-osobami, którzy dochowali wierności w swym zawierzeniu Bogu Miłości i Życia – a Aniołami-osobami, którzy Bogiem wzgardzili, obierając dalsze istnienie „BEZ Boga, jeśli nie wprost WBREW Bogu(RP 14) – jesteśmy świadkami tego, co jest przedmiotem grzechu bluźnierstwa przeciw Duchowi Świętemu. Bóg by chętnie upadłym Aniołom przebaczył, bo „obfite u Niego odkupienie” (Ps 130[129],7). Niestety u Aniołów możliwe jest wzbudzenie decyzji wolnej woli tylko jednorazowo. Podjęta przez nich decyzja staje się rzeczywistością definitywną, ostateczną i nieodwołalną.

Istotą zaś tego, KIM jest Bóg, jest MIŁOŚĆ. MIŁOŚCIĄ jest oczywiście Bóg cały: cała Trójca Przenajświętsza. Jednakże Miłością-OSOBĄ, która spaja Ojca i Syna w JEDNO Bóstwo – jest ... Trzecia Osoba Trójjedynego, czyli Osoba DUCHA Świętego. Oto wyjaśniające słowa z encykliki o Duchu Świętym papieża św. Jana Paweł II:

„... tajemnica Wcielenia dokonała się ‘za sprawą Ducha Świętego’. ‘Sprawił’ ją Duch Święty, który – jako współistotny Ojcu i Synowi – jest w absolutnej tajemnicy Trójjedynego Boga OSOBĄ-MIŁOŚCIĄ, Darem nie stworzonym, a zarazem bezpośrednim źródłem wszelkiego obdarowania, jakie pochodzi od Boga – w porządku stworzenia; jest też bezpośrednią zasadą i jakby podmiotem samoudzielania się Boga w porządku łaski” (DeV 50).

Jesteśmy zatem na tropie zrozumienia grzechu przeciw Duchowi Świętemu. Blokady dla Bożego przebaczenia nie ustanawia Bóg, ani Duch Święty, lecz osoba grzesznika. On to aktem swej wolnej woli dopuszcza się grzechu bluźnierstwa przeciw Duchowi Świętemu, czyli OSOBIE Boga jako MIŁOŚCI. Uniemożliwia Bogu okazanie się jako Bóg Miłosierdzia. Upadli Aniołowie zacięli się w skamieniałym ‘NIE’ wobec Boga tak dalece, że już nigdy nie otworzą się na dar Boga-Miłości. W nienawiści za swój na wieczność niezmienny los, który sobie sami wybrali, znienawidzili Boga, mimo iż Bóg z decyzję ich wolnej woli nie ma nic wspólnego. Nienawidzą z kolei wszystkiego, co w jakikolwiek sposób przypomina Boga. Ostrze swej nienawiści i zazdrości kierują na Człowieka, który jako Boży OBRAZ-Podobieństwo jest wezwany do szczęśliwości w tym samym „Domu Ojca”, który był przeznaczony i dla nich. Z tym że znalezienie się w „Domu Ojca” jest uwarunkowane życiem w zgodności z Bożymi Przykazaniami.

Bogu pozostaje w sytuacji odejścia upadłych Aniołów jedno: uszanować ich definitywny wybór z nieskończonym bólem własnym. Bóg musi jedynie przypieczętować ostateczny charakter ich definitywnej decyzji. Wybór ten nadal nie jest wyborem Boga, lecz wyborem ich własnym, sprzecznym z Wolą Miłości Boga. Ta przecież pozostaje wciąż zgodnie z pierwotnym Bożym ZAMYSŁEM pełnym najczulszej miłości – samym Dobrem zamierzonym przez Boga również dla owych potępionych.

Bożą ‘reakcję’ w obliczu totalnego odejścia nieszczęsnych Aniołów od Siebie jako Boga Miłości-Życia można by wyrazić w słowach:

„Dziecko mej najczulszej Miłości jako Stworzyciela, Ty mój nieskończony bólu! Skoro zdecydowałoś się odejść od jedynego Źródła Miłości i Życia po to, żeby być wyłącznie samo-dla-siebie, niech się stanie wola Twoja. Nie była to i nigdy nie będzie Wola Moja!
– Wybrałoś, Dziecko Mojej Miłości, istnienie nieśmiertelne BEZ Boga, a nawet PRZECIW Bogu. Zapraszałem Cię z tak czułą Miłością do Domu Ojca ...!
– Odejdź zatem na wieki wieków – ku własnemu wiecznemu niewyobrażalnemu cierpieniu w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. Ty samo je dla siebie wybrałoś.
– Wiesz dobrze, że i tam – jedynie JA, Twój Stworzyciel – utrzymuję Cię w istnieniu ... na zawsze. A nawet w ... nienawiści do „miłującej Wszechmocy Stwórcy” (DeV 33). Odejdź, jak chciałoś – ku bólowi własnemu, ale tym bardziej ... nieskończonemu bólowi Mojemu: Twojego Stworzyciela ...!”

r39 (7 kB)

C.
  ZAWIERZENIE
W TRUDNYCH ZRZĄDZENIACH
BOŻYCH

r34 (8 kB)

1. Punkt wyjścia

f114 (6 kB)

Głębsze przyjrzenie się grzechowi, jakiego dopuściła się część Aniołów, rzuca zdecydowane światło na przedmiot naszego rozważania: grzech bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu, dla którego nie ma szansy na Boże przebaczenie.

Doszliśmy do wniosku, że niemożność uzyskania Bożego przebaczenia nie leży po stronie Boga, lecz zbuntowanych Aniołów. Ich jednorazowa, ostateczna decyzja stała się wzniesionym przez nich murem, od którego wszelkie Boże wysiłki zaofiarowania im daru pojednania zostają w tejże chwili bezapelacyjnie odbite.

Istota grzechu Aniołów przeciw Duchowi Świętemu polega więc na tym, że nie Bóg jest dla nich nie-miłosierny. Przeciwnie, oni sami nigdy już nie staną się zdolni przyjąć jakiejkolwiek łaski Bożej. W poczuciu uzurpowanego sobie prawa do uniezależnionego od Boga radzenia sobie samym „BEZ Boga i WBREW Bogu” – z góry uniemożliwiają Bogu-MIŁOŚCI okazanie im kiedykolwiek Miłosierdzia. Oni je sobie definitywnie nie życzą. Ich urażone, z własnej winy śmiertelnie poranione ‘JA’ zaowocowało wzniesieniem bunkra, który nigdy już nie przepuści jakiegokolwiek promyka Bożej Miłości.

Uzbrojeni w jaśniejsze rozumienie grzechu upadłych Aniołów: typowego grzechu przeciw Duchowi Świętemu, możemy przejść do świata ludzi. Bo i u ludzi zdarzają się sytuacje, gdy ktoś popadnie nie tyle w pojedynczy grzech, co w stan skamieniałego serca, iż nie dopuszcza już żadnego promyka Łaski Tego Boga, który niczego bardziej nie pragnie, jak żeby grzesznik „nawrócił się i żył(Ez 18,23; 33,11).

f112a (2 kB)

2. Poddanie osoby próbie
na jakość miłości

f114 (6 kB)

Na tle przerażającego upadku Aniołów wypada tym jaśniej uświadomić sobie, że Stworzyciel osoby (Anioła, czy człowieka) nie może nie wstawić każdej z nich w sytuację próby. Próbie poddany musi być niezastąpiony przymiot osoby: jej wolna wola.

Celem wyposażenia osoby w wolną wolę jest – jak na naszej stronie wielokrotnie podkreślamy, wyzwolenie z niej świadomego (rozum) i dobrowolnego (wolna wola) aktu miłości: przyjętej i odwzajemnionej. Jedynym bowiem motywem Boga w chwili stwarzania jest Jego MIŁOŚĆ (UWAGA: motywem u Boga jest On sam. Nigdy coś większego, niezależnego od Niego). Jednakże miłość stworzonej osoby musi przejść przez ogniową próbę weryfikacji jej jakości. Prawo do takiej weryfikacji przysługuje tak Bogu, jak poszczególnej osobie (zob. do tego: RH 20.).

Chodzi o weryfikację postawy osoby wobec Stworzyciela: jej odpowiedzi miłości na MIŁOŚĆ doznaną od Boga-MIŁOŚCI, czy też – nie daj Boże, jej odrzucenie. Stawką jest ukochanie czy odrzucenie swej zależności od Stwórcy. Ustosunkowanie się do tej zależności stanie się kluczem, który otworzy drogę do osiągnięcia szczęśliwości w ... „Domu Ojca(J 14,2). Bóg nie może sobie pozwolić, żeby osoba musiała umiłować Jego „miłującą Wszechmoc Stwórcy” (DeV 33). Miłość musi być wyrazem nie wymuszonej wolności daru (zob. FC 14: „W swej najgłębszej rzeczywistości miłość jest istotowo DAREM”): odpowiedzią ‘serca” – na doznany ‘dar serca’.

Jakżeż nie przypomnieć lapidarnych słów św. Jana Pawła II o stworzeniu ludzkiej osoby wraz z jej niezbywalnymi wezwaniam. To samo dotyczy osób Aniołów:

„Bóg stworzył człowieka na swój OBRAZ i Podobieństwo.
Powołując go do istnienia z miłości, powołał go jednocześnie do miłości.
Bóg jest MIŁOŚCIĄ i w samym sobie przeżywa tajemnicę osobowej komunii miłości.
– Stwarzając człowieka na swój OBRAZ i nieustannie podtrzymując go w istnieniu,
Bóg wpisuje w człowieczeństwo mężczyzny i kobiety powołanie,
a więc zdolność i odpowiedzialność za miłość i wspólnotę.
Miłość jest zatem podstawowym i wrodzonym powołaniem każdej istoty ludzkiej” (FC 11).

Zdajemy sobie sprawę: skoro Bóg stworzył osobę – w przeciwieństwie do stworzonych nie-osób – jako wyposażoną w wolną wolę oraz świadomość (rozum i wolna wola), nie może zmuszać ich do miłowania Boga, ani wdzięczności za dar wywołania do zaistnienia. Stąd konieczność poddania weryfikacji jakości miłości poszczególnej osoby. Warunki ustalone przez wymagającą miłość ku Bogu (i bliźnim) będą przesądzały o znalezieniu się w promieniach „Łaski i Chwały(por. Ef 1,6n). Wyrazi to kiedyś Syn Boży w paradoksalnych słowach:

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście,
a Ja was pokrzepię. Weźcie Moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie,
bo jestem cichy i pokorny sercem,
a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.
Albowiem jarzmo Moje jest słodkie, a Moje brzemię lekkie” (Mt 11,28nn)
(zob. też: lp33.de/strona-lp33/p5_1d.htm: – Nieodzowne poddanie próbie na jakość miłości”)
.

f112a (2 kB)

3. Ponownie grzech Aniołów:
Bóg-MIŁOŚĆ odrzucony

f114 (6 kB)

Zanim przejdziemy do szczegółowszego przyjrzenia się grzechowi bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu (Pan Jezus wyraża się NIE o „grzechach”, lecz o ‘grzech-U’ przeciw Duchowi Świętemu!), wypada zastanowić się ponownie: czy Bóg naprawdę CHCE zbawienia każdej Osoby. Zawężamy rozważania do świata ludzi. Syn Boży zstąpił na świat w jednym celu: dla odkupienia ludzi. Znalazło to lapidarny zapis w słowach ‘Credo’ Mszy świętej:

„... Który dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba,
narodził się z Maryi Dziewicy ...” (‘Credo’ Mszy św.).

To samo stwierdzał wielokrotnie sam Odkupiciel Człowieka, Jezus Chrystus:

„... Bo wiem skąd przyszedłem i dokąd idę ...” (J 8,14).

„... Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat;
znowu opuszczam świat i idę do Ojca” (J 16,28).

„... Tak bowiem Bóg (Ojciec) umiłował świat (świat ludzi),
że Syna swego Jednorodzonego dał (wydał: niemal na pastwę ludzi),
aby każdy, kto w Niego wierzy (Jemu zawierzy w życiu, w umieraniu i po śmierci),
nie zginął (w potępieniu na wieki wieków),
ale miał życie wieczne” (dotarł do Nieba: do Domu Ojca) (J 3,16; zob. Ef 2,4nn; itd.).

Dziełem Odkupienia objęty jest zatem wyłącznie świat ludzi, czyli nie Aniołów (zob.: „ ... Wreszcie o SĄDZIE, bo Władca tego świata został osądzony” – J 16,11). W zachłyśnięciu się podarowanymi sobie doskonałościami oraz swą wolną wolą, która w przypadku Duchów Czystych zdolna jest podjąć decyzję tylko jedną, nieodwołalnie ostateczną – odwrócili się oni od Boga jako MIŁOŚCI w sensie absolutnym.

Że zaś OSOBĄ-‘MIŁOŚCIĄ’ jest u Trój-Jedynego Trzecia spośród Bożych OSÓB: Duch Święty, mimo iż ‘Miłością’ jest oczywiście Bóg cały w swych Trzech Osobach (zob. wyż.: Duch Święty = OSOBA-MIŁOŚĆ), zdajemy sobie sprawę, że dumne uniezależnienie się części Aniołów jest typowym grzechem przeciwko OSOBIE Ducha Świętego . Definitywna decyzja tych Aniołów jest tak bardzo ostateczna, iż nie odstąpią oni od niej nigdy – ku własnemu nieszczęściu. Stwierdzamy ponownie: Bóg nie skazał upadłych Aniołów na cierpienie w –jeziorze ognia” wiecznego! Oni sami wybrali trwanie na wieczność „BEZ Boga” i oczywiście „WBREW Bogu” (RP 14; zob. Rdz 11,1-9: wieża Babel). Strząsnęli zależność od Boga, sądząc że staną się silni bez Bożej ‘kurateli’. Oto jeszcze raz słowa św. Jana Pawła II o budowniczych Babel, wyrażone w Adhortacji o Pokucie i Pojednaniu:

„Ludzie postanowili, że zbudują miasto,
zjednoczą się w społeczeństwo
i staną się silni i możni „BEZ Boga,
jeśli nie wprost WBREW Bogu” (RP 14; zob. Rdz 11,1-9, wieża Babel).

Nieodwołalna decyzja tych Aniołów zmusiła Boga do wycofania się w niewyobrażalnym bólu swego Serca w obliczu godności aktu wolnej woli własnego stworzenia (!). Bóg uszanował ich nieodwołalne ‘NIE’ wobec siebie. Nie otworzą się oni już nigdy na Boże Miłosierdzie. W swym grzechu wykazali krańcową NIE-ufność wobec Boga jako MIŁOŚCI. Mimo iż Stworzyciel wywołał ich z NIE-istnienia w najczulszej „miłującej wszechmocy Stwórcy(DeV 33). Rozumiemy zdumiewające określenie Szatana, jakiego użył św. Jan Paweł II: Szatan to „... przewrotny geniusz podejrzeń” (DeV 37). Źle użyta wolna wola zamieniła się w betonowy mur-bunkier, który odgrodził ich definitywnie od Boga. Bunkier ten wznieśli aktem swej wolnej woli po to, żeby „miłującej Wszechmocy Stwórcy(DeV 33) wykazać, iż nie życzą sobie już żadnej Łaski: chcą żyć sami-dla-siebie!

Wzgardzonemu Bogu pozostało potwierdzić definitywną decyzję odwrócenia się tych Aniołów od Siebie. Ponadto musiał Bóg potwierdzić tenże ich wybór jako ich rzeczywistość ostateczną. Upadli Aniołowie pozostają odtąd sami: „BEZ Boga, WBREW Bogu”. Bóg nie mógł zadziałać inaczej, jak tylko przyjąć do wiadomości tak skrystalizowaną decyzję ich wolnej woli. Oraz spełnić do joty zatwardziałe ‘życzenie’ swego skądinąd nad życie umiłowanego Stworzenia: owych upadłych Aniołów.

Zauważamy jednak: Bóg w żaden sposób nie wydaje czegoś w rodzaju ‘dekretu’, mocą którego miałby ich skazać na wieczną zagładę. Przeciwnie: ci zbuntowani Aniołowie zmuszają Boga do potwierdzenia podjętej przez nich ich decyzji: definitywnego odłączenia się od Niego jako MIŁOŚCI. Nie Bóg ich potępił, ani ich nie przeklął. Oni sami siebie przeklęli, wybierając istnienie na przeciwstawnym biegunie wszystkiego, czym i kim jest Bóg jako MIŁOŚĆ-ŻYCIE. Osiągnęli do joty to, do czego zdążali: być sami „BEZ Boga” i „WBREW Bogu” (RP 14). Wzgardzili tym samym Bogiem jako MIŁOŚCIĄ, czyli OSOBĄ DUCHA Świętego.

Wspomnieliśmy już: ostatniej nitki, która wiąże ontologicznie (bytowo: zgodnie z prawdą bytu: nikt nie jest ‘stworzycielem’ siebie samego) każde stworzenie z „miłującą Wszechmocą Stwórcy(DeV 33) „ nic nie jest w stanie przeciąć. Jest to nić nieśmiertelności. Na niej ‘wisi’ również ich istnienie w nieśmiertelność. Bóg musi udzielać również potępionym Aniołom daru dalszego istnienia, a nawet możność tego, żeby zdolni byli podtrzymywać na wieki wieków swą nieśmiertelną nienawiść do Boga, który nie ma nic wspólnego z przewrotnie przez nich użytym darem ich wolnej woli.

Jednocześnie stwierdzamy, że Bóg, któremu podlega posłusznie cały kosmos przedmiotów nie-osobowych, nie mógł swoiście nie zatęsknić za utworzeniem stworzenia, które by zdolne było wyzwolić z siebie miłość odwzajemnioną. Z tym że ‘miłość’ taka musiałaby wypływać z wolnej, nieprzymuszonej woli owego stworzenia. Taką istotą mogło stać się wyłącznie stworzenie OSOBY. Tylko ‘osoba’ wyposażona jest we władzę samo-świadomości, samo-stanowienia, zdolność podejmowania poczytalnej odpowiedzialności. Takimi stworzeniami są właśnie: Aniołowie, a z kolei Człowiek: mężczyzna i kobieta.

f112a (2 kB)

4. Boża MIŁOŚĆ
twórcza i wymagająca

f114 (6 kB)

Dokładniejsze zrozumienie sprowadzonego na siebie nieodwracalnego potępienia wiecznego nasuwa pytanie, jakie należałoby postawić sobie ze zbawiennym drżeniem (por. Flp 2,12):

Czy Ty, Boże, naprawdę CHCESZ, żeby każda ludzka Osoba bez wyjątku: każdy mężczyzna i każda kobieta – znaleźli się kiedyś w „Domu Ojca” (J 14,2)?
– Czy też istnieje jakieś tragiczne przeznaczenie, że jedne osoby pojawią się na świecie jako z góry przeznaczone do potępienia, podczas gdy drugie, tych szczęśliwców, przeznaczone będą do zbawienia nawet niezależnie od swych etycznych zachowań?

Zagadnienie to jest szczególnie trudnym problemem dla teologii, która trudzi się właściwym rozumieniem Boga w powoływaniu kolejnej osoby do istnienia. W obliczu tego zagadnienia wypada wyzwolić z siebie wyznanie wiary w poczuciu dziecięcego zawierzenia jako stworzenia, które z istoty swej nigdy nie będzie w stanie zrozumieć bez reszty Bożego działania. Przyjmujemy po prostu do wiadomości, że Boża Ojcowska czuła Mądrość nie może nie przerastać ludzkiego rozumowania chociażby tylko o mikrometr.

Wypada z kolei pozostawać w postawie zawierzenia Bogu jako MIŁOŚCI. Zasadniczym przymiotem Miłości, którą Bóg JEST, nie może nie być niezdolność wyrządzenia krzywdy osobie: czy to Anioła, czy Człowieka. Bóg stwarza osobę jako swój żywy OBRAZ-Podobieństwo. Wyposaża ją m.in. w dar wolnej woli. Ta zaś nie może być ‘wolną’ w sensie jedynie fikcyjnym. Gdyby Bóg wymusił na osobie postępowanie zgodnie z swymi Przykazaniami, przekreśliłby wolność woli danej osoby: musiałby zniweczyć własne dzieło stworzenia. W tej sytuacji wypada wyznać w przekonaniu wiary:

Boże, nie jestem w stanie pojąć Twoich zrządzeń. Wiem, że nie możesz nie przerastać rozumienia Cię w tajemnicach Twojej Miłości, Twego Miłosierdzia, Twego stwarzania.
– Pozwól, Boże, że uklęknę i wyznam w przekonaniu wiary która mylić nie może, że jesteś ponad wątpliwość MIŁOŚCIĄ w stwarzaniu każdej z osobna osoby jako właśnie osoby. Wiem, że w swej pełnią ufności unoszonej MIŁOŚCI oczekujesz na jej spontaniczny, z wolnej decyzji płynący odruch otwarcia się na Ciebie.
– Oczekiwana przez Ciebie odwzajemniona miłość jest tajemnicą mocną i wymagającą. Twoje oczekiwanie jest zawsze jednocześnie wychowaniem: podciąganiem wzwyż.
– MIŁOŚĆ, którą JESTEŚ, jest rzeczywistością mobilizującą. Ale też dlatego właśnie jest ona rzeczywistością kochaną. NIE skupia się ona na doznaniu przyjemności. Wymaga, by wobec Umiłowanej Osoby stawać się osobą-DAREM: ku jej istotnemu DOBRU. – Prawdziwym ‘Dobrem’ staje się coś dopiero wtedy, gdy układa się na drodze wiodącej do osiągnięcia definitywnego celu. Miłość jako osoba-Dar musi wyrastać z godności tej rzeczywistości, jaką jest osoba-jako-osoba. Być ‘osobą’ znaczy działać w ufnie przeżywanej, sprawozdawczej poczytalności zwierzonym sobie zarządem.
– Ta właśnie cecha: „twórczość mocy miłości” (por. DiM 7), tzn. z wnętrza wyrastający jej dynamizm OD-środkowy: wyrastanie POZA i PONAD siebie, by dla osoby tego Umiłowanego tworzyć dobro w jego znaczeniu definitywnym – staje się znakiem rozpoznawczym, pozwalającym z daleka rozróżnić – w ślad za Twoim, Boże, Pierwowzorem: czy podejmowane działanie jest wyrazem miłości prawdziwej-mocnej, czy też chodzi o ‘miłość’ złudną, która podszywa się pod miano gorącej miłości, z którą jednak nie ma ona nic wspólnego.
– W przypadku niemożności osiągnięcia zamierzonego dobra dla Umiłowanej Osoby inaczej, miłość prawdziwa nie zawaha się złożyć na szalę życie własne.
– Oto sprawdzian rzeczywistej miłości. Przekreśla ona poszukiwanie własnej przyjemności, by zapewnić Osobie tego Umiłowanego za wszelką cenę DOBRO definitywne
.

f112a (2 kB)

5. OD-środkowy dynamizm
Bożego ‘miłowania’

f114 (6 kB)

Wspomniany przymiot ‘miłości’: jej dynamizm OD-środkowy – zaczyna przemawiać nawet do mnie. Pozwala odróżnić miłość prawdziwą od jej form złudnych. Te bowiem stają się nieuchronnie „szeroką bramą i przestronną drogą, która prowadzi do zguby(Mt 7,13). Oto jeden z zasadniczych sposobów, jakimi „Ojciec kłamstwa(J 8,44) odwiecznie „... zwodzi całą zamieszkałą ziemię(por. Ap 12,9).

Nieodzowną cechą prawdziwej miłości jest jej dynamizm OD-środkowy. Polega on na przekreślaniu własnego ‘JA’ po to, żeby ten umiłowany mógł osiągnąć jedyne dobro twórcze: dobro definitywne. Jest nim zawsze – i nie może być inaczej – dobro Zbawcze, tzn. takie, które układa się na linii zdolnej doprowadzić do „Domu Ojca” (J 14,2).

(5 kB)
Dynamizm OD-środkowy prawdziwej miłości Bożego stylu miłowania. Miłość prawdziwa cechuje się jako bycie DAREM-osobą dla osoby względnie osób. DAREM jest dopiero to dobro, które układa się na linii wiodącej do osiągnięcia docelowo ... „DOMU OJCA”.
– Przeciwnie – dynamizmem DO-środkowym cechuje się anty-miłość. Jej nieodłącznym gorzkim owocem jest egoizm, który jest zawsze wyrazem panowania Tego ZŁEGO w sercu. Egoizm pożera wszystko i wszystkich, byle uzyskać złudne samo-zadowolenie w postaci zapewnianego sobie przeżycia – np. seksualnego.

Sam Bóg, Ten Nieskończony, Trójjedyny – nie zawaha się jako pierwszy złożyć w tym celu ceny najwyższej z możliwych: swego własnego ŻYCIA (J 15,13; 10,11.15; 1 J 4,19). W ten sposób sam ON, który MIŁOŚCIĄ ... JEST (1 J 4,8.16; zob. VSp 117), ukaże w sposób wiążący na sobie samym kryterium dla odróżniania miłości prawdziwej od jej form rzekomych.

Dramatycznym urzeczywistnieniem tak rozumianego dobra stał się sam ON: ten Trójjedyny. Stało się to w Jednorodzonym Synu Bożym, którego tenże Trójjedyny „... wydał” w ręce „... świata ludzi” niemal na ich pastwę (dynamizm OD-środkowy Boga jako MIŁOŚCI. Zob. grafikę: str. 12..). Działo się to wciąż w jednym celu:

„... aby każdy, kto w Niego wierzy
(Jemu zawierzy: w-życiu-w-umieraniu-i-po-śmierci)
nie zginął (w potępieniu wiecznym),
ale miał ŻYCIE wieczne” (J 3,16).

On to, który jako:

„KRÓL królujących i PAN panujących, jedyny, mający nieśmiertelność,
który zamieszkuje światłość niedostępną,
którego żaden z ludzi nie widział ani nie może zobaczyć” (1 Tm 6,16)

zgodził się wobec siebie samego, ale i całego kosmosu – na to, co o Nim napisał Paweł, Apostoł Narodów:

„... zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż,
nie bacząc na jego hańbę” (Hbr 12,2).

Czemu zaś On:

„Bóg Prawdziwy z Boga Prawdziwego,
zrodzony a nie stworzony, współistotny Ojcu” (Credo z Mszy św. )

tak to uczynił? Oto Tajemnica tego, jak Trójjedyny rozumie ‘miłość’.

W odpowiedzi wystarczy przytoczyć ponownie urzekające słowa Apostoła Narodów:

„Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus.
... Obecne życie moje jest życiem wiary (= zawierzenia) w Syna Bożego,
który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie.
Nie mogę odrzucić łaski, danej przez Boga ...” (Ga 2,20n).

Dla kontrastu wypada dopowiedzieć: do ofiarowania własnego życia dla kogoś umiłowanego przenigdy nie posunie się Szatan. Jego anty-miłość nie tylko nie wiedzie do poświęcenia swego życia, lecz przeciwnie:

„... Przeciwnik wasz Szatan, jak lew ryczący krąży
szukając, kogo pożreć
...” (1 P 5,8).

Mimo iż znaczna większość Rodziny Człowieczej bezustannie woli zawierzać jemu i jego kłamstwom, aniżeli Bogu Prawdy Objawienia. Jak łatwo rzekomi uczniowie Chrystusa wcielają w życie systematycznie zasadę Tego, który jest ZŁY:

Wszystko inne – jak najbardziej: TAK !
Byle NIE – Chrystus !

f112a (2 kB)

6. Zawierzenie na wzór Maryi

f114 (6 kB)

Trzeba ponownie wyznać, że niemożliwe, by Bóg nie przerastał ludzkiego rozumu. Mimo iż tenże rozum nie zdoła wykazać Bogu sprzeczności w Jego rozwiązaniach (zob. encyklikę św. Jana Pawła II: „Fides et Ratio”). Jednocześnie zaś Bóg nie jest zdolny wyrządzić osobie: swemu żywemu OBRAZOWI-Podobieństwu jakiejkolwiek krzywdy: w jej Bożym znaczeniu.

W ufnym zawierzeniu temuż Bogu „na życie (łatwe czy trudne), umieranie (nikt wtedy nie przyjdzie z pomocą) i na to co rozpocznie się od biologicznej śmierci wzwyż – mieści się klucz naszej wiary. Dotyczy to również sytuacji, kiedy Bożego stylu miłowania nas w aktualnie być może nad wyraz trudnych okolicznościach mielibyśmy nie rozumieć. Bóg przerasta nasze ludzkie myślenie chociażby tylko o jeden mikrometr. Pewne jest jedno: Bóg nigdy nie zadziała przeciw naszemu dobru w jego wymiarze ostatecznym.

Można by powołać się na styl zachowań Maryi, Niepokalanie Poczętej Królowej Nieba i Ziemi. Bo i ona dróg Bożych względem Niej samej, a niebawem wobec Jej Bożego Syna wcale nie zawsze rozumiała.

Tak działo się w chwili, na którą z zapartym tchem czekał od tysiącleci cały kosmos: Niebo i Ziemia. Bóg zwrócił się wtedy z zapytaniem do wolnej woli Maryi, dziewczynki z Nazaretu lat najwyżej 12-13 (zgodnie z tamże podówczas przyjętym wiekiem zamążpójścia). Propozycja dotyczyła przyjęcia przerastającego ją daru: stania się Matką Jednorodzonego Syna Bożego. Tenże Boży Syn, Druga z Trzech Osób Jedynego Boga, istniał i nadal istnieje jako Współ-Istotny Ojcu i Duchowi Świętemu.

Maryja nie była w stanie zrozumieć, jak się to wszystko może stać. Tym bardziej, że była poślubioną żoną Józefa i czekała tylko na dzień, kiedy Józef przeprowadzi Ją uroczyście do swego domu, by oboje mogli zainaugurować życie jako pełnoprawne małżeństwo.

Z dialogu z Archaniołem Gabrielem, który przemawiał w imieniu Trójjedynego, zorientowała się Maryja jedynie tyle, że Bogu, a nawet całemu światu, bardzo zależy na tym, by ona – ledwo z dziecięctwa wyrastająca panienka, wyraziła swoje ‘TAK’. Z samej odpowiedzi Archanioła na pytanie Maryi:

„Jakże się to stanie,
skoro nie znam pożycia z mężem” (Łk 1,34)

nie dowiedziała się Maryja właściwie nic rzeczowego poza zapewnieniem, że Bóg jakoś sobie z tym poradzi:

„DUCH Święty zstąpi na Ciebie i MOC Najwyższego osłoni Cię ... –
Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (Łk 1,35).

Maryja zawierzyła w tej chwili TAKIEMU znaczeniu wypowiadanych do Niej Bożych słów, jakie z tymi słowami związał Bóg – a nie Ona. Słów Bożej zapowiedzi bowiem nadal do końca nie rozumiała. Sam zaś Archanioł Gabriel nie udzielił jej pełnej odpowiedzi na postawione mu pytanie. Osłonił jedynie zapowiedź Tajemnicy – Tajemnicą tym bardziej ‘tajemniczą’.

Maryja znalazła się w tej chwili przy całym niebotycznym wyróżnieniu w śmiertelnie niebezpiecznym potrzasku – bez wyjścia. Błyskiem swej dziewczęco-panieńskiej świadomości nie mogła nie zdawać sobie natychmiast sprawy, na jakie narazi niebezpieczeństwo swoje własne życie, gdy w odpowiedzi na zapytanie Bożego Delegata wyrazi tak bardzo przez Boga oczekiwane ‘TAK’. Wystarczyłoby, żeby Józef doniósł odpowiedniej władzy o macierzyństwie swej małżonki ‘z kimś obcym’. Fakt ten ujawni się bardzo rychło i nie będzie sposobu jego ukrycia. Maryi groziłoby w tej sytuacji ... ukamienowaniena progu domu ojcowskiego(zob. Pwt 22,20n). Tak brzmiało prawodawstwo Mojżeszowe w takiej sytuacji.

Fakt owego nie-rozumienia ZAMYSŁU Boga ze strony Najświętszej Maryi Panny znalazł znamienne uwydatnienie w encyklice Maryjnej św. Jana Pawła II:

„... Chociaż „ przez wiarę – poczuła się (Maryja) w tej chwili Matką ‘Mesjasza Króla’, to przecież odpowiedziała: ‘Oto Ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!(Łk 1,38). Od pierwszej chwili dała wyraz przede wszystkim ‘posłuszeństwu wiary’, zdając się na takie znaczenie powyższych słów zwiastowania, jakie nada im Ten, od kogo słowa te pochodzą: jakie nada im sam Bóg” (RMa 15).

Również nam wypada nie zmuszać Boga do tłumaczenia się przed swym stworzeniem z sensu swoich zrządzeń. Taka postawa byłaby wyrazem pychy w typie Szatana. Oznaczałoby to dać Bogu do zrozumienia, że jest kimś niższym od nas, skoro uzurpujemy władzę ‘Super-Sędziego’, przed którym Bóg musiałby tłumaczyć się ze swej śmiałości występowania z propozycją, która nam ludziom nie odpowiada!

W obliczu tajemnicy Boga, który nie może nie przerastać każdego ze swych stworzeń, wypada w zamęcie niezrozumiałych zrządzeń Boga upaść na kolana i wyznać jako „Jedynemu Dobremu” (Mt 19,17), który jest zatem niezdolny wyrządzić krzywdy stworzeniu swojego Umiłowania:

Ufam TOBIE, boś Ty WIERNY,
Wszechmogący i Miłosierny.
Dasz mi grzechów odpuszczenie,
łaskę i wieczne zbawienie.

Boże, choć Cię nie pojmuję,
jednak nad wszystko miłuję;
nad wszystko, co jest stworzone,
boś Ty DOBRO Nieskończone
”.

r39 (7 kB)

Rozdział Drugi


MIŁUJĄCA WSZECHMOC
A WOLNA WOLA

*       *       *

r65a (6 kB)

A.
DAR
WOLNEJ WOLI

r34 (8 kB)

Nie wchodzimy w zawiłości prób dla wyjaśnienia faktu, że chociaż znaczna część osób osiąga szczęśliwość w Domu Ojca, gdzie „mieszkań jest wiele(J 14,2), co najmniej niemało pozostałych ludzi-osób wybiera ku swemu wiecznemu nieszczęściu ... pobyt w „jeziorze gorejącego ognia i siarki(Ap 21,8). Stwierdzał to niejednokrotnie, ku niewyrażalnemu bólowi swego Bożo-Ludzkiego SERCA – sam Syn Boży. Wyrazem tego są chociażby następujące, bólem rozedrgane słowa Jezusa:

crux2 (30 kB)
„Wydarzenia wielkopiątkowe, a przedtem już modlitwa w Ogrójcu, wprowadzają taką zasadniczą zmianę w cały tok objawienia się miłości i miłosierdzia w mesjańskim posłannictwie Chrystusa, że Ten, który ‘przeszedł dobrze czyniąc i uzdrawiając (...)’ (Dz 10,38), lecząc ‘wszystkie choroby i wszystkie słabości’ (Mt 9,35), sam oto zdaje się najbardziej zasługiwać na miłosierdzie i wzywać do miłosierdzia wówczas, gdy jest pojmany, wyszydzony, skazany, ubiczowany, ukoronowany cierniem, gdy zostaje przybity do krzyża i na nim w straszliwych męczarniach oddaje ducha (por. Mk 15,37; J 19,30). W szczególny sposób wówczas zasługuje na miłosierdzie – i nie doznaje go od ludzi, którym dobrze czynił, a nawet najbliżsi nie potrafią Go osłonić i wyrwać z rąk prześladowców. Na tym końcowym etapie mesjańskiego posłannictwa spełniają się na Chrystusie słowa proroków, a nade wszystko Izajasza, wypowiedziane o Słudze Jahwe, w którego ‘ranach jest nasze zdrowie’ (Iz 53,5)” (Jan Paweł II, encyklika o Miłosierdziu Bożym, nr 7).

„Wchodźcie przez ciasną bramę.
Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga,
która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą.
Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do ŻYCIA,
a mało jest takich, którzy ją znajdują” (Mt 7,13n).

„... Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom,
i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój weselny.
Rzekł do niego: Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?
Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom:
Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności!
Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych(Mt 22,11-14).

A ponadto – w nawiązaniu do klęsk życiowych, doznawanej niesprawiedliwości, a może nawet groźby pozbawienia życia:

„Lecz mówię wam, przyjaciołom moim:
Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało,
a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać:
bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła.
Tak, mówię wam: Tego się bójcie” (Łk 12,4n).

f112a (2 kB)

1. Odwieczna WOLA Trójjedynego
zapraszająca do Domu Ojca

f114 (6 kB)

Stajemy po raz kolejny w obliczu zagadnienia teologicznego ściśle związanego z problematyką bieżącego rozważania: nie-odpuszczalnego bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu. Chodzi o trudne do wyjaśnienia zagadnienie: Bożej wszechwiedzy – a wolnej woli osoby.

Ilekroć Bóg wywołuje kolejną osobę człowieczą z nie-istnienia do zaistnienia, działa każdorazowo unoszony „miłującą Wszechmocą Stwórcy(DeV 33). Człowiek jest przecież ”jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg CHCIAŁ dla niego samego ...” (GS 24; LR 9; itd.). Gdybyśmy mieli posłużyć się słowami św. Jana Pawła II, wyznalibyśmy:

„Bóg stworzył człowieka na swój OBRAZ i podobieństwo;
powołując go do istnienia z miłości, powołał go jednocześnie do miłości ...
Miłość jest zatem podstawowym i wrodzonym powołaniem
każdej istoty ludzkiej” (FC 11).

Co więcej, Bóg wskazał każdej stwarzanej osobie ostateczny sens jej zaistnienia. Cel ten istniał już przed założeniem świata. Można go określić z pełnym pokryciem w prawdzie bytu jako swoiste ‘przeznaczenie’ ludzkiej osoby. Na potwierdzenie tak pojmowanego Bożego Zamysłu wypada przytoczyć chociażby dwie wypowiedzi Słowa-Bożego-Pisanego, mianowicie z Księgi Jeremiasza (ok. 620 przed Chr.) oraz Listu do Efezjan:

„Jahwéh skierował do mnie następujące słowo:
Zanim ukształtowałem cię w łonie matki,
znałem cię (pokochałem cię),
nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię,
prorokiem dla narodów ustanowiłem cię” (Jr 1,4n).

„Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa ...
W Nim bowiem (Bóg Ojciec – w Chrystusie, swym Jednorodzonym Synu)
wybrał nas przed założeniem świata,
abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem.
Z miłości przeznaczył nas dla siebie
jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa,
według postanowienia swej Woli
(Wolą Ojca w Niebie jest podarowane nam w Synu Bożym przybrane synostwo
na mocy Odkupienia dokonanego przez Jezusa Chrystusa)
,
ku chwale majestatu swej Łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym„ (Ef 1,4nn).

Czy te słowa, zaczerpnięte ze Starego i Nowego Testamentu, nie przemawiają jednoznacznie za jedynym przeznaczeniem, jakie przyświeca Bogu przy stwarzaniu człowieka – osoby? Bogu chodzi jedynie o to, żeby kolejna osoba po przejściu próby podarowanego jej czasu życia dokonała przemyślanego wyboru za „Domem Ojca(J 14,2).

f112a (2 kB)

2. „Wielu powołanych,
mało wybranych”

f114 (6 kB)

Ilekroć Bóg przystępuje do wywołania kolejnej osoby z nie-istnienia do zaistnienia, wyznacza jej zarazem cel jej istnienia. Jest nim każdorazowo osiągnięcie u kresu życia „Domu Ojca(J 14,2): szczęśliwości wiecznej w zjednoczeniu z Trójjedynym i zbawionymi. Dla jego rzeczywistego osiągnięcia dostarcza Bóg wielorakich pomocy dodatkowych. Byłoby bluźnierstwem i dojmującym zranieniem Boga w Jego MIŁOŚCI-ŻYCIU, gdyby ktoś zarzucił Bogu, jakoby w ZAMYŚLE Jego mógł pojawić się pomysł obdarzenia którejś osoby darem zaistnienia po to, żeby nie dostąpiła szczęśliwości wiecznej, a znalazła się finalnie w potępieniu w „jeziorze gorejącym ogniem i siarką(Ap 21,8).

Skoro zatem zmuszeni jesteśmy wykluczyć z góry Bożą wolę stwarzania osoby po to, żeby znalazła się w potępieniu, pozostaje skupić się w poszukiwaniu przyczyny faktu, iż wiele osób nie osiąga szczęśliwości wiecznej – po stronie owych ... osób.

a) Jezus wyraził się kiedyś bardzo charakterystycznie „ w podsumowaniu wygłoszonej przypowieści o gościach zaproszonych na ucztę weselną. Słowa te przytoczyliśmy już nieco wyżej. Ci wprost zaproszeni niestety nie tylko wyraźnie zlekceważyli zaproszenie ‘Króla’, lecz znieważyli, a nawet pozabijali Jego sługi (Mt 22,1-14; w.6).

Nie zniechęcając się zadaną przez nich, niesłychanie bolesną zniewagą, wysłał Król inne sługi, polecając im zgromadzić na przygotowaną ucztę „wszystkich, których napotkają: ... złych i dobrych(Mt 22,10). Gdy sala się zapełniła, przyszedł Król, żeby przyjrzeć się z bliższa tym, którzy przyjęli zaproszenie: owym „złym i dobrym”. W pewnej chwili zauważył „człowieka nie ubranego w strój weselny”. Gdy tenże nie znalazł dla siebie wytłumaczenia dla faktu, że nie postarał się o odpowiednią szatę na ucztę weselną, chociaż udało mu się zasiąść na niej w swym odrażającym ubraniu, Król wydał wyrok:

„Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz w ciemności.
Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych(Mt 22.13n).

Pojawia się pytanie o tajemniczy sens wypowiedzi Jezusa: „ ... wielu powołanych – mało wybranych”. Nie będziemy wnikali w niuanse znaczeniowe Jezusowej wypowiedzi. Ostateczny sens przedstawionej przypowieści nie ulega wątpliwości: do udziału wiecznej uczty weselnej, jaką „Król” wyprawił Synowi, mimo iż Jezus nie ukazuje wyraźnie ani Pana Młodego, ani Jego przyszłej Młodej Pani – wezwani są wszyscy ludzie. Co więcej, ci zdawałoby się najgodniejsi goście weselni (najdostojniejsi zaproszeni na gody sami się wykluczyli.), do których zaproszenie zostało skierowane w pierwszym rzędzie, sami się wykluczyli z udziału w uczcie. Chodzi zaś bez wątpliwości o Króla, którym jest Bóg Ojciec. On to wyprawia ucztę weselną: tajemnicze zaślubiny swojemu Bogu-Synowi, Jezusowi Chrystusowi.

Mateusz umieszcza tę przypowieść pod koniec swojej Ewangelii. Przemawia tu wciąż sam Syn Boży, który z zasady wyraża się o sobie samym używając swego ulubionego stylu wypowiadania się językiem przenośnym oraz hojnie korzystając ze stylu analogii. Nikt z bezpośrednich słuchaczy nie mógł wątpić, że Jezus wyraża się o sobie samym.

W tym wypadku mówi Jezus o uczcie zaślubin, którą Jego Ojciec w Niebie wyprawił dla niego, swojego Syna. Oblubienicą, którą Syn poślubia, może być tylko Lud Boży cały. W mocy Ducha Świętego, Bożego specjalisty od tworzenia ‘JEDNO’ z tego, co skądinąd zdawałoby się jest niemożliwe do scalenia, Lud Boży cały staje się w tym wypadku... „KTOŚ JEDEN”, jak to kiedyś określi św. Paweł. Duch Święty dokonuje tego dzieła tak subtelnie, że żadna Osoba nie doznaje uszczerbku na swej indywidualnej odrębności:

„Wszyscy bowiem dzięki tej wierze jesteście Synami Bożymi – w Chrystusie Jezusie. Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety. Wszyscy bowiem jesteście KTOŚ JEDEN w Chrystusie Jezusie” (Ga 3,26nn)32.

UWAGA filologiczna: Oryginał grecki brzmi tutaj: ‘heis esmen’ = jesteśmy JEDEN, a nie ‘JEDNO’. Gdyby Paweł chciał wyrazić, że w Chrystusie jesteśmy „JEDNO”, użyłby zaimka: ‘hen esmen’ = jesteśmy JEDNO! Tymczasem pod tchnieniem Ducha Świętego użył tu świadomie zaimka ‘heis = JEDEN’, a nie ‘hen’ = JEDNO. Określenie to jest niezwykle charakterystyczne. Nie można zaś zarzucić Pawłowi, że nie znał gramatyki greckiej – w tym wypadku w jej wersji ‘koinè diálektos’.

b) Przypowieść o wyprawionej uczcie Syna Bożego z Oblubienicą-Izraelem mieści się w kontekście jeszcze innych przypowieści. Szczególnie wymowna jest przypowieść o przewrotnych rolnikach wynajętej przez nich winnicy. Rolnicy ci winni byli dostarczać Gospodarzowi regularnie plony. Tymczasem znieważali oni wysyłanych przez Gospodarza pełnomocników, a nawet pozabijali coraz dalszych wysłanych do nich jego podwładnych. Właściciel wysłał do nich w końcu swego Syna, sądząc że jego uszanują. Tymczasem gdy ci się zorientowali, że obecnie zbliża się Syn Właściciela, pochwycili go, wyprowadzili poza (!) winnicę i zabili – w przekonaniu, że teraz będą mogli zagarnąć wynajętą winnicę na własność. Trzej Ewangeliści, którzy przytaczają tę przypowieść Jezusa, zaznaczają wyraźnie:

„W tej samej godzinie uczeni w Piśmie i arcykapłani
chcieli koniecznie dostać Go w swoje ręce,
lecz bali się ludu. Zrozumieli bowiem,
że przeciwko nim skierował tę przypowieść” (Łk 20,19; zob. też: Mt 21,45n; Mk 12,12).

c) Kolejna przypowieść, gdzie Jezus ponownie używa stylu mowy przenośnej, mówiąc wciąż o sobie, to przypowieść o orszaku panien. Czekały one na Pana Młodego, który miał przeprowadzić do siebie poślubioną Małżonkę. Jedne z owych panien zaopatrzyły się w oliwę do swych lamp, natomiast pozostałe nie zadbały o to. Wskutek swej opieszałości nie zostały one wpuszczone na ucztę weselną (zob. Mt 25,1-13).

Przypowieści te zostały obszerniej omówione na innym miejscu naszej strony internetowej. Odnośne rozważania znalazły się w kontekście słów, w których Jezus mówi o sobie jako Mesjaszu-Baranku-Oblubieńcu. Stąd też nie będziemy ponownie wnikali w ich głębszy sens (zob. wyż. PORTAL: lp33.de/strona-lp33/: „Jezus objawiający siebie domyślnie jako Oblubieńca”: cz.VI, 9a; i tamże: a) Odrzucony przez swoich – Syn Gospodarza Winnicy; b) Wzgarda zaproszeniem na ucztę zaślubin Syna Królewskiego; c) Orszak panien oczekujących na przybycie Pana Młodego).

W każdej z tych przypowieści, umieszczonych przez trzech Ewangelistów charakterystycznie tuż przed krwawym dopełnieniem dzieła odkupienia na krzyżu, na którym Syn Boży i zarazem Człowieczy zawarł Nowe i Wieczne Przymierze zaofiarowane Rodzinie Ludzkiej przez Trójjedynego, uwydatnia Jezus poczytalne zaniedbanie, a raczej zdecydowane odrzucenie Bożych zbawczych propozycji przez „WIELU ... powołanych”. Jezus wyjaśnia tym samym, dlaczego dochodzi do odrzucenia – mimo wszystkich bez wyjątku „powołanych”, ale ostatecznie „nie wybranych”, bo sami wykluczyli się spośród ‘powołanych’.

‘Winnym’ owego nie-otworzenia się na niemal z niewyczerpaną cierpliwością ponawiane Boże zaproszenie jest niezmiennie nie Bóg, lecz Ci, którzy Słowem zaproszeń wzgardzili, nierzadko dopuszczając się ponadto zbrodni na Bożych wysłańcach.

f112a (2 kB)

3. „Moja KREW Przymierza,
która za was
i za WIELU będzie wylana ...”

f114 (6 kB)

Trudno nie zauważyć, że Jezus wielokrotnie powraca w swych wypowiedziach do podobnego stwierdzania odnośnie do „WIELU powołanych – MAŁO wybranych”. Znamienne w tym względzie są słowa użyte przy ustanowienia Eucharystii. Jezus wypowiedział wtedy następujące słowa nad Kielichem z Winem:

„Następnie wziął kielich i, odmówiwszy dziękczynienie,
dał im mówiąc: ‘'Pijcie z niego wszyscy;
Bo to jest Moja Krew Przymierza,
która za WIELU będzie wylana na odpuszczenie grzechów’ ....„
(tekst gr.: toũto gár estin tò haimá mou tŷs diathékes
perì pollõn ekchynnómenon eis áphesin hamartiõn)
(Mt 26,27).

Występujące tu określenie z Ewangelii Mateusza: perì pollõn (= ‘ ... za wielu’ ) jest jednym z typowych semityzmów. Może ono oznaczać ‘wielość w totalności, tzn. wszystkich którzy stanowią wielość’. W takim znaczeniu wyrażał się Jezus też przy innych sposobnościach, np.:

„ ... Na wzór Syna Człowieczego,
który nie przyszedł, aby JEMU służono,
lecz aby służyć, i dać życie na okup za WIELU”
(tekst gr.: kaì doūnai tèn psychèn autoũ lútron antì pollõn) (Mt 20,28).

W niektórych krajach zaczęły się te słowa Pisma świętego Nowego Testamentu bardzo nie podobać pewnym ‘teologom’. Jest jasne: Jezus posługiwał się przy ustanowieniu Eucharystii językiem swoim, rodzimym: aramejskim. Do nas dotarły one jedynie poprzez Ewangelistów, a ci pisali w języku greckim. Wspomniane trendy do zmiany słów Jezusa z ‘WIELU’ na ‘WSZYSTKICH’ pojawiły się (w pewnej mierze: jak zwykle !) przede wszystkim w Kościele w Niemczech i sąsiadujących krajach niemiecko-języcznych. Trendy te pojawiły się wkrótce po zakończeniu Soboru Watykańskiego II (1962-1965). Zaczęto wprowadzać do Mszału Rzymskiego poprawki. Zamiast Jezusowego sformułowania:

„... KRWI Mojej, która za was i za WIELU będzie wylana

przeforsowano i wydrukowano Nowy Mszał (w 1970 r.) ze zmienioną formułą słów konsekracji:

„... KRWI Mojej, która za was i za WSZYSTKICH będzie wylana ....

Wspomniane zmiany tekstu Ewangelii świętych („za WSZYSTKICH” ), sprzeczne z Mszałem Rzymskim od Soboru Trydenckiego w 16. wieku, sprzeczne też z ‘Katechizmem’ wydanym przez Sobór Trydencki – polecił wycofać pap. Benedykt XVI. Decyzję tę podjął w następstwie swych podróży Apostolskich, kiedy to był świadkiem poważnego zamieszania w przekładach narodowych Liturgii Mszału Rzymskiego odnośnie do słów konsekracji postaci Wina.

W swoim naglącym poleceniu o powrót do sformułowania słów Jezusa zgodnie z ich brzmieniem w Ewangelii Mateusza i Marka zwrócił się znamiennie do Przewodniczącego Episkopatu Niemiec, arcybiskupa Roberta Zolltisch’a (pismo z 11.lV.2012 r., opublikowane 24.III.2012 r.). Ojciec święty nawiązuje w swym Liście do relacji o Ostatniej Wieczerzy według św. Mateusza i Marka. Obie Ewangelie przytaczają słowa Jezusowe w formie:

„ To jest Moja KREW Przymierza,
która za WIELU będzie wylana
na odpuszczenie grzechów” (Mk 14,24; Mt 26,28).

Zwrot ten jest swoistym echem słów Izajasza o Słudze Jahwéh:

„A on poniósł grzechy WIELU
i oręduje za przestępcami” (Iz 53,12).

Przeciwnie zaś, w relacji Łukasza i św. Pawła występuje przy słowach Jezusa nad kielichem określenie zaimkowe. Oto słowa św. Łukasza:

„Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi Mojej,
która ZA WAS będzie wylana” (Łk 22,20).

W podobnym duchu wypowiada się św. Paweł:

„To jest Ciało Moje
ZA WAS wydane ...” (1 Kor 11,24).

Papież Benedykt XVI podkreśla w swym Liście do arcybpa Zolltisch’a:

„Sformułowanie ‘za Was’ czyni misję Jezusa dla obecnych absolutnie konkretną. Nie są oni jakimiś anonimowymi członkami ogromnej całości, ale każdy wie, że Pan umarł właśnie ‘za mnie’, ‘za nas’.
– ‘ZA WAS’ sięga w przeszłość i w przyszłość, odnosi się do mnie całkowicie osobiście; my, którzyśmy się tutaj zgromadzili, jesteśmy jako tacy znani i umiłowani przez Jezusa.
– Tak więc to ‘ZA WAS’ nie jest jakimś zawężeniem, ale konkretyzacją, odnosi się do każdej wspólnoty sprawującej Eucharystię, która konkretnie łączy się z miłością Jezusa.
– Kanon Rzymski połączył ze sobą w słowach konsekracji, dwa czytania biblijne i zgodnie z tym mówi: ‘ZA WAS i ZA WIELU’.
Ta formuła została następnie przyjęta w reformie liturgicznej we wszystkich modlitwach eucharystycznych” (List Benedykta XVI do arcybpa Roberta Zolltisch: 14.IV.2012).

Papież Benedykt XVI kontynuuje:

„Czyż Pan nie umarł za wszystkich? Fakt, że Jezus Chrystus jako Wcielony Syn Boży jest człowiekiem dla wszystkich ludzi, nowym Adamem, to jeden z podstawowych pewników naszej wiary. Chciałbym w tej sprawie przytoczyć tylko trzy teksty Pisma Świętego:
– Bóg wydał swego Syna ‘za wszystkich’ – stwierdza św. Paweł w Liście do Rzymian (Rz 8,32).
‘Jeden umarł za wszystkich’, mówi on w Drugim Liście do Koryntian o śmierci Jezusa (2 Kor 5, 14).
– Jezus ‘wydał siebie samego na okup za wszystkich’, mówi Apostoł w Pierwszym Liście do Tymoteusza (1 Tm 2, 6).

Ale w takim razie tym bardziej trzeba raz jeszcze się zapytać: jeśli jest to tak jasne, to dlaczego w Modlitwie eucharystycznej napisano ‘ZA WIELU’?
– Otóż Kościół przejął to sformułowanie z nowotestamentalnych relacji o ustanowieniu Eucharystii. Mówi tak ona z szacunku dla słowa Jezusa, aby być Jemu dosłownie wierną. Głęboki szacunek dla słowa samego Jezusa jest podstawą sformułowania Modlitwy Eucharystycznej.
– Pytamy się jednak wówczas: dlaczego sam Jezus tak właśnie powiedział? Prawdziwym powodem jest to, że Jezus w ten sposób dał siebie do poznania jako Sługa Boży z 53-go rozdziału proroka Izajasza (Iz 53,12), ukazał, że jest tą postacią, której wyczekiwało słowo proroka.
– Głęboki szacunek Kościoła wobec Słowa Jezusa oraz wierność Jezusa wobec Słowa ‘Pisma’ – ta podwójna wierność jest konkretnym powodem sformułowania ‘ZA WIELU’. Poprzez dosłowne tłumaczenie słów Pisma Świętego włączamy się w ten łańcuch wierności naznaczonej szacunkiem”.

Ojciec święty Benedykt XVI. kończy swoje konkluzje następująco:

„ ... Określenie ‘ZA WAS’ tradycji Łukaszowo-Pawłowej nie oznacza zawężenia, lecz staje się konkretyzacją, tak że możemy teraz zobaczyć, że dialektyka ‘ZA WIELU’ – ‘ZA WSZYSTKICH’ ma swoje własne znaczenie.
– ‘Za wszystkich’ porusza się na poziomie ontologicznym, mianowicie istnienie i działanie Jezusa obejmuje całą ludzkość: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Ale w sensie faktycznym, tzn. historycznie w konkretnej wspólnocie tych, którzy aktualnie przeżywają Eucharystię, przychodzi On jedynie do ‘WIELU’.

Papież Benedykt XVI wskazuje na trzy argumenty, które przemawiają za takim rozumieniem owego „ZA WIELU”:

„Można więc rozpoznać potrójne znacznie korelacji pomiędzy ‘ZA WIELU’ i ‘ZA WSZYSTKICH’.

a) Przede wszystkim dla nas, którzy możemy zasiąść do Jego stołu, powinna ona oznaczać zaskoczenie, radość i wdzięczność, że On mnie powołał, że mogę z Nim przebywać i Go poznać. ‘Bogu niech będą dzięki, który z łaski powołał mnie do swego Kościoła’ ...

b) Po drugie – pociąga to za sobą z kolei odpowiedzialność. To, jak Pan na swój sposób dociera do innych, do ‘WSZYSTKICH’ – pozostaje ostatecznie tajemnicą. Niewątpliwie jednak powołanie bezpośrednio przez Niego do swego stołu pociąga za sobą swoistą odpowiedzialność, tak iż mogę usłyszeć: cierpiał On ‘ZA WAS’, ponosił mękę ‘ZA MNIE’. Owi ‘wielu’ ponoszą odpowiedzialność za wszystkich. Wspólnota ‘WIELU’ musi być świadoma swojego posłannictwa. Musi ona być światłem na świeczniku, miastem na górze, zaczynem drożdży dla wszystkich. Jest to powołanie, które dotyczy każdego w sposób całkowicie osobisty. Wielu, którymi jesteśmy, musi uświadamiać sobie odpowiedzialność za całość.

c) Wreszcie, dochodzi jeszcze trzeci aspekt. We współczesnym społeczeństwie mamy poczucie faktu, że nie jest nas wcale ‘wielu’, a jest nas bardzo mało, jesteśmy małą gromadką, która staje się wciąż jeszcze mniejsza. A przecież przeciwnie – jesteśmy ‘WIELU’: ‘Potem ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków’  – powiedziane jest w Apokalipsie św. Jana (Ap 7,9). Jest nas wielu i reprezentujemy wszystkich.

W ten sposób obydwa wyrażenia: ‘WIELU’ i ‘WSZYSCY’ wiążą się w jedno i przynależą do siebie w odpowiedzialności i obietnicy” (List Benedykta XVI do arcybiskupa Roberta Zolltisch).

f112a (2 kB)

4. Dopowiedzenie Katechizmu
Soboru Trydenckiego
do słów „ZA WIELU... ”

f114 (6 kB)

W nawiązaniu do debaty nad brzmieniem tekstu liturgicznego: „Krew Moja, która za was i za wielu będzie wylana ...” wypada przytoczyć słowa „Katechizmu”, wydanego dekretem Soboru Trydenckiego na polecenie św. Piusa V. Katechizm ten podkreśla jednoznacznie właściwe znaczenie słów, jakie Jezus wypowiedzial przy konsekracji postaci Wina:

„... Rozważając moc (ofiary Chrystusowej), trzeba powiedzieć, że Zbawiciel przelał swoją krew dla zbawienia wszystkich.
– Jeśli jednak mamy przed oczami owoc, jaki ludzie stąd wyciągnęli, to łatwo zrozumiemy, że korzyść ta nie jest udziałem wszystkich, lecz tylko wielu.
– Mówiąc ‘dla was’ miał więc Zbawiciel na myśli obecnych, bądź wybranych spośród żydów i pogan.
– Słusznie więc nie powiedziano, ‘dla wszystkich’ , gdyż jest tu mowa tylko o owocach cierpienia (Chrystusowego), które tylko wybranym przyniosło owoc zbawienia.
– Właśnie do tego odnoszą się słowa Apostoła:
Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu’ (Hbr 9,28),
a także słowa Pana Jezusa z Ewangelii św. Jana:
Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś , ponieważ są Twoimi’ (J 17,9) ...” (Cat.Rom.II. 4 ad XXIV).

mounts2 (26 kB)
Czy nie jest rzeczą znamienną, że ludzie wznosili kościoły, świątynie, z zasady na jakiejś górze? Bo i Pan Jezus wychodził na modlitwę wznoszoną do swojego Ojca – z zasady na pustkowie, przede wszystkim na jakieś wzniesienie. I tam rozmawiał w ciszy otaczającej przyrody ... ze swoim Ojcem.

Nie bez powodu nie zostały więc użyte w sformułowaniu liturgicznym słowa „ ... ZA WSZYSTKICH”, skoro mowa jest przy sprawowaniu Mszy świętej jedynie o owocach męki. Te zaś Msza święta przynosi jedynie tym, którzy na nią się ... otwierają, czyli ... „dla WIELU”.

Należy z kolei uspokoić tych wszystkich, którzy w sytuacji zmiany słów Liturgii Mszy św. w stosunku do słów samego Pana Jezusa z zapisu Ewangelii św. Mateusza i św. Marka – pytają ‘o ważność’ tak sprawowanej Mszy św. Zarówno Sobór Trydencki, jak i papieże wypowiadają się jednoznacznie, że do ważności dokonania konsekracji postaci Chleba i Wina należą same początkowe formuły przeistoczenia. Są nimi następujące słowa:

„Hoc est enim Corpus meum”
(= To jest bowiem Ciało Moje).

Oraz:

„Hic est enim calix Sanguinis mei”
(= To jest bowiem Kielich Krwi Mojej).

Pozostałe słowa formuły konsekracji nie są istotne z punktu widzenia jej ważności, mimo iż należy im się szacunek wiary i nie wolno ich zmieniać.

f112a (2 kB)

5. Na marginesie ‘USTEREK’
w Liturgii słów Konsekracji

f114 (6 kB)

We wszystkich wydaniach ‘Missale Romanum’ (Mszału Rzymskiego) drukowany był przez wieki rozdział: „De defectibus – Usterki zdarzające się przy sprawowaniu Mszy świętej” (chodzi o wydania sprzed 1970 r.). Rozdział ten widniał jeszcze w ‘Missale Romanum’ wydanym przez papieża św. Pawła VI. W obecnych wydaniach Wprowadzenia do Mszy świętej został ten wielowiekowy paragraf pominięty.

W paragrafie dotyczącym słów konsekracji postaci WINA widniały niezmiennie słowa:

„.... Sanguinis mei, qui pro vobis et pro MULTIS effundetur ...
Która za was i za WIELU będzie wylana ...”.

Wszystkie wydania ‘Missale Romanum’ zawierały następującą uwagę odnośnie do ważności słów formy konsekracji:

„Defectus ex parte formae possunt contingere, si aliquid desit ex iis quae ad integritatem verborum in ipsa consecratione requiruntur. Verba autem Consecrationis, qui sunt forma hujus Sacramenti, sunt haec:
Hoc est enim Corpus meum. Et:
Hic est enim Calix Sánguinis mei, novi et aetérni testaménti: mystérium fídei, qui pro vobis et pro multis effundétur in remissiónem peccatórum.
– Si quis autem aliquid diminueret, vel immutaret de forma consecrationis Corporis et Sanguinis, et in ipsa verborum immutatione verba idem non significarent, non conficeret Sacramentum.
– Si vero aliquid adderet, quod significationem non mutaret, conficeret quidem, sed gravissime peccaret”.

Przekład:

„Usterka odnośnie do formy zdarza się wówczas, gdy zabraknie czegoś, co wiąże się z integralnością słów wymaganych dla samej konsekracji. Słowa zaś konsekracji, które stanowią formę tegoż Sakrament, są następujące:
To jest bowiem Ciało moje. Oraz:
To jest bowiem kielich Krwi mojej, Nowego i Wiecznego Testamentu: tajemnica wiary, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów.
– Gdyby zaś ktoś cokolwiek odjął względnie zmienił cokolwiek z formy konsekracji Ciała i Krwi, tak iż wskutek samej w sobie zmiany słów nie oznaczałyby tego samego, Sakrament NIE zostałby sprawowany.
– Natomiast gdyby ktoś cokolwiek dodał, co nie zmieniłoby jej znaczenia, sprawowałby wprawdzie Sakrament, ale zgrzeszyłby niezwykle ciężko
.
(Missale Romanum ex decreto Concilii Tridentini restitutum s.Pii V Ponitficis Maximi jussu editum aliorumque Pontificum cura recognitum, a s.Pio X. reforamatum et Benedicti XV auctore vulgatum – Reimpressio editionis XXVIII juxta typicam Vaticanam, Bonn ad Rhenum. – V. De defectibus formae).

f112a (2 kB)

6. A jednak „... za WIELU”
oraz: „... MAŁO wybranych”

f114 (6 kB)

Ojciec święty Benedykt XVI wykazuje w swym piśmie do Przewodniczącego Episkopatu Niemiec, że z punktu widzenia filologicznego oraz jako typowy semityzm – wprowadzenie zmiany słów z zapisu Ewangelii Mateusza i Marka „ ... wylana za WIELU” – na „... wylana za WSZYSTKICH” jest co prawda treściowo możliwe do przyjęcia. Na pewno nie naruszyłoby ważności sprawowanej Eucharystii. Jednakże przeważać powinna w tym wypadku bezwzględna wierność i uszanowanie dla słów zapisu w Ewangeliach.

Widzimy najwyraźniej, że papież Benedykt XVI pragnie jako PAPIEŻ przeciąć dalsze dyskusje na temat owego ‘WSZYSTKICH – WIELU’ i domaga się, żeby w tekstach liturgicznych powrócić do sformułowania słów Jezusa, zapisanych przez Ewangelistę Mateusza i Marka i przekazywanych w Liturgii Mszy świętej przez wiele wieków. Zamiana słów Pana Jezusa (tj.: ‘Krew Moja będzie wylana za was i za WIELU ...’), tak jak zostały one zapisane przez Mateusza i Marka – na „WSZYSTKICH”, jest już jedynie interpretacją jednoznacznych słów Syna Bożego, Odkupiciela Człowieka.

Określenie użyte przez Jezusa: „... za WIELU” powtarza się w Słowie-Bożym-Pisanym zbyt często, by miało być czymś w rodzaju jedynie ‘przypadkowej wypowiedzi’. Jezus podkreśla to stanowisko raz po raz, chociażby w owym znamiennym samookreśleniu siebie:

„... który nie przyszedł, aby Jemu służono,
lecz aby służyć i dać swoje Życie
na okup za wielu” (Mt 20,27n; Mk 10,45),

względnie analogicznie w wyżej wspomnianej przypowieści:

„... Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych(Mt 22,14),

lub w słowach:

„Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia,
a mało jest takich, którzy ją znajdują” (Mt 7,13n).

Wypada stwierdzić jeden raz więcej: tekstowi oryginalnemu Ewangelii należy się bezwzględna cześć i szacunek. Wszelkie przekłady winny być przekładem, który oddaje maksymalnie wiernie myśl pierwotną autora. Od interpretacji tekstu niekiedy niezbyt jednoznacznego jest wyjaśniający przypis. Przypis powinien ukazywać właściwy sens wypowiedzi. Temu celowi służy wykład, konferencja, kazanie. Papież wyraża w swym piśmie „usilną prośbę” o odpowiednią katechezę na temat owego ‘wielu-wszystkich’.

Można by tu przytoczyć dodatkowo słowa Konstytucji Dogmatycznej Soboru Watykańskiego II pt. „Dei Verbum” o roli Magisterium Kościoła wobec Słowa-Bożego-Pisanego:

„Quod quidem Magisterium non supra verbum Dei est, sed eidem ministrat, docens nonnisi quod traditum est, quatenus illud, ex divino mandato et Spiritu Sancto assistente, pie audit, sancte custodit et fideliter exponit, ac ea omnia ex hoc uno fidei deposito haurit quae tamquam divinitus revelata credenda proponit”.

W przekładzie:

Tenże Urząd Nauczycielski nie jest jednak ponad słowem Bożym, lecz przeciwnie, jemu właśnie służy. Uczy mianowicie tylko tego, co zostało przekazane, o ile je – kierując się poleceniem Bożym i ciesząc asystencją Ducha Świętego – pobożnie słucha, święcie strzeże i wiernie wykłada. Wszystko to czerpie z tego jednego depozytu wiary i podaje do wierzenia jako sprawy objawione przez Boga (Dei Verbum, 10c).

Jakże tu nie przytoczyć ponadto ostrzeżenia św. Jana Apostoła z zakończenia Księgi Apokalipsy:

„Ja świadczę każdemu, kto słucha słów proroctwa tej Księgi:
Jeśliby ktoś do nich cokolwiek dołożył, Bóg mu dołoży plag zapisanych w tej Księdze. A jeśliby ktoś odjął co ze słów Księgi tego proroctwa, to Bóg odejmie jego dział w Drzewie Życia i w Mieście Świętym – które są opisane w tej Księdze” (Ap 22,18n).

Mimo iż również te słowa Księgi Apokalipsy można różnie interpretować, trudno zaprzeczyć, iż treść ich dotyczy całokształtu Słowa-Bożego-Pisanego. Powstawało ono od początku do końca pod Tchnieniem Ducha Świętego i jest Słowem Bożym, własnością samego tylko Boga. ‘Kościół’ oraz Magisterium Kościoła jest z Bożego Mandatu jedynie jego poczytalnym zarządcą, a nie właścicielem: jest Sługą, który pierwszy obowiązany jest do „słuchania Słowa Bożego i jego wypełniania(Łk 11,27n).

W omawianym przypadku chodzi o słowa ustanowienia sakramentu Kapłaństwa i Eucharystii. Jezus Chrystus staje w tej chwili według samych Ewangelistów w samym centrum „swojej Godziny(zob. J 2,4; 12,23; 13,1): ostatniego aktu niezwykle trudnego do wykonania dzieła Odkupienia Człowieka, jakie mu zlecił Ojciec Niebieski. W takiej chwili nawet zwyczajny człowiek dobrze waży każde z użytych słów. Tym bardziej dotyczy to słów Syna Bożego. Staje On tuż-tuż w obliczu wstrząsającego (zob. DiM 7), krwawego dopełnienia zleconego sobie przez Ojca dzieła, jako:

„Ofiara przebłagalna za nasze grzechy.
I nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata” (por. 1 J 2,2).

Jeśli Jezus użył tu określenia: „... WIELU”, znaczy ono po prostu WIELU, a nie wszystkich. Oczywiście nie w znaczeniu, jakoby Syn Boży nie odkupił wszystkich, lecz w tym znaczeniu, że ci wszyscy odkupieni nie kwapią się wcale do przyjęcia odkupienia i układania dalszego życia zgodnie z jego wymogami.

Od początku świata jest wielu takich, którzy na usilne propozycje Boże mają w odpowiedzi wciąż tylko jedno swoje osobiste, z wolnej woli wypowiadane

‘NIE’ !

Bo:

‘NIE’ !

UWAGA teologiczna. – Papież Franciszek wprowadził trzy zmiany w Liturgii Mszy św. Są one obowiązujące od Wielkanocy roku 2021 (4.IV.2021) na razie dla Kościoła we Włoszech.
Na tym tle wypada jeszcze raz nawiązać do wyżej wspomnianego Listu pap. Benedykta XVI do Przewodniczącego Episkopatu Niemiec, arcybiskupa Zolltisch’a. Papież Benedykt XVI podkreśla:
– „Szereg przekładów tekstów liturgicznych (na języki narodowe) wypada nazwać ‘banalizacją, która oznacza w rzeczywistości stratę ...’
– Stolica Apostolska zadecydowała (2012 r.), że ‘w nowych przekładach Mszału słowo ‘pro multis’ (= za ‘wielu’) należy oddać dosłownie i nie ma być ono jednocześnie interpretowane. W miejsce wykładni interpretacyjnej ‘dla wszystkich’ trzeba stawiać prosty przekład ‘za wielu’. Muszę tu podkreślić, że zarówno u Mateusza jak i Marka nie ma rodzajnika, tak więc nie ‘za rzesze’ ale ‘za wielu’.
– Jeśli to rozstrzygnięcie, jak mam nadzieję, jest zrozumiałe w świetle zasadniczej korelacji tłumaczenia i interpretacji, to mam też świadomość, że jest ona ogromnym wyzwaniem dla wszystkich, którym jest powierzona w Kościele interpretacja Słowa Bożego.
– Ponadto dla osób regularnie uczestniczących we Mszy św. jawi się to nieuchronnie jako przełom w samym centrum sacrum. Będą oni pytać: czyżby teraz nie za wszystkich umarł Chrystus? Czy Kościół zmienił swoje nauczanie? Czy może On i wolno Mu to czynić? Czy mamy tu do czynienia z reakcją, która chce zniszczyć dziedzictwo Soboru?
– Wszyscy wiemy z doświadczenia ostatnich 50 lat, jak głęboko przeprowadzenie zmiany tekstów i form liturgicznych dotyka ludzkiej duszy; jak bardzo musi ludzi niepokoić zmiana tekstu w tak bardzo istotnym punkcie. Z tego względu, kiedy na podstawie różnicy między tłumaczeniem a interpretacją wybrano tłumaczenie ‘wielu’, zadecydowano równocześnie, że tłumaczenie to powinno zostać poprzedzone, w poszczególnych obszarach językowych gruntowną katechezą, poprzez którą biskupi powinni swoim kapłanom, a poprzez nich wszystkim wiernym dać konkretnie do zrozumienia, o co chodzi. Poprzedzenie katechezą jest warunkiem podstawowym wejścia w życie nowego tłumaczenia.
– O ile mi wiadomo w krajach niemieckojęzycznych takiej katechezy do tej pory nie było. Intencją mojego listu jest jak najbardziej usilna prośba skierowana do was wszystkich, drodzy bracia, aby obecnie wypracować taką katechezę, aby następnie rozmawiać o niej z kapłanami, a równocześnie udostępnić ją wiernym.
– Uczniowie wiedzą, że misja Jezusa sięga poza nich i ich krąg; przyszedł On zgromadzić w jedno rozproszone dzieci Boże z całego świata (por. J 11,52). Sformułowanie ‘za was’ czyni misję Jezusa dla obecnych absolutnie konkretną. Nie są oni jakimiś anonimowymi członkami ogromnej całości, ale każdy wie, że Pan umarł właśnie ‘za mnie’, ‘za nas’.
– ‘Za was’ sięga w przeszłość i w przyszłość, odnosi się do mnie całkowicie osobiście; my, którzyśmy się tutaj zgromadzili jesteśmy jako tacy znani i umiłowani przez Jezusa. Tak więc to ‘za was’ nie jest jakimś zawężeniem, ale konkretyzacją, odnosi się do każdej wspólnoty sprawującej Eucharystię, która konkretnie łączy się z miłością Jezusa.
– Zapytajmy raz jeszcze dlaczego ‘za wielu’? Czyż Pan, nie umarł za wszystkich? Fakt, że Jezus Chrystus jako Wcielony Syn Boży jest człowiekiem dla wszystkich ludzi, nowym Adamem, to jeden z podstawowych pewników naszej wiary. Chciałbym w tej sprawie przytoczyć tylko trzy teksty Pisma Świętego:
a) Bóg wydał swego Syna ‘za wszystkich’ stwierdza św. Paweł w Liście do Rzymian (Rz 8,32).
b) ‘Jeden umarł za wszystkich’, mówi on w drugim Liście do Koryntian o śmierci Jezusa (2 Kor 5,14).
c) Jezus ‘wydał siebie samego na okup za wszystkich’, mówi Apostoł w Pierwszym Liście do Tymoteusza (1 Tm 2,6).
– Ale w takim razie tym bardziej trzeba raz jeszcze się zapytać: jeśli jest to tak jasne, to dlaczego w Modlitwie eucharystycznej napisano ‘za wielu’ ? Otóż Kościół przejął to sformułowanie z nowo-testamentalnych relacji o ustanowieniu Eucharystii. Mówi tak ona z szacunku dla słowa Jezusa, aby być Jemu dosłownie wierną. Głęboki szacunek dla słowa samego Jezusa jest postawą sformułowania Modlitwy Eucharystycznej. Pytamy się jednak wówczas: dlaczego sam Jezus tak właśnie powiedział? Prawdziwym powodem jest to, że Jezus w ten sposób chciał być rozpoznany jako sługa Boży z 53 rozdziału proroka Izajasza, ukazał, że jest tą postacią, którą oczekiwało słowo proroka.
– Głęboki szacunek Kościoła wobec Słowa Jezusa oraz wierność Jezusa wobec słowa ‘Pisma’ – ta podwójna wierność jest konkretnym powodem sformułowania ‘za wielu’. Poprzez dosłowne tłumaczenie słów Pisma Świętego włączamy się w ten łańcuch wierności naznaczonej szacunkiem” (Pismo Benedykta XVI do arcybpa Zolltisch).

(8 kB)

ks. Paweł Leks, SCJ
+

Tarnów, 15.IX.2022.
RE-lektura: Tarnów 15.IX.2022.

Adres-kontakt z autorem:
Adres autora


(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



GRZECH BLUŹNIERSTWA PRZECIWKO DUCHOWI ŚWIĘTEMU,
Czy istnieje dla mnie jeszcze Boże przebaczenie


!empt (0 kB)Możliwość ściągnięcia cz.VIII w formacie PDF: w wydaniu internetowym,
!empt (0 kB)oraz odrębnie jako książki


!empt (0 kB)Zezwolenie do wydania książkowego: Nihil Obstat Przełożonego
!empt (0 kB)Prowincjalnego, Imprimatur Kurii Lublina


!empt (0 kB)Bp. Józef Wróbel: Bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu
!empt (0 kB)Słowo biblisty: O. Prof. dr hab. Tomasz M. Dąbek OSB: Opinia na temat
!empt (0 kB)książki ...

!empt (0 kB)Słowo pedagoga o niniejszym rozważaniu: Ks. Prof. Dr Hab. Grzegorz Godawa

Wprowadzenie do wydania książkowego
Wyjaśnienie wydania książkowego
Przejść od razu do konkluzji
Wyjaśnienie do kolorowanego tekstu

Rozdz.1. W DZIEŁO STWORZENIA WPISANY ZAMYSŁ ODKUPIEŃCZY
A. BÓG W DZIELE STWARZANIA
1. Stworzenie OSÓB w świecie stworzonych NIE-osób
a. OSOBA dzięki przymiotom swej natury i nadnatury
b. OSOBY duch czysty oraz OSOBY duch-materia
2. Instrumentalnie stworzony świata NIE-osób

B. OSOBY ANIOŁÓW W PRÓBIE NA JAKOŚĆ MIŁOŚCI
1. OSOBY Aniołów w obliczu próby
2. Definitywne ‘NIE’ wobec Boga-MIŁOŚCI
3. Być SAMEMU: niezależnym od Boga
4. Przesłanka psychologiczno-teologiczna
5. Wzgarda Synem Bożym jako Synem Człowieczym
6. Jezus świadkiem Szatana spadającego jak błyskawica
7. Dramat walki Aniołów w Niebie
8. Grzech Aniołów: grzech przeciw DUCHOWI Świętemu

C. ZAWIERZENIER W TRUDNYCH ZRZĄDZENIACH BOŻYCH
1. Punkt wyjścia
2. Poddanie osoby próbie na jakość miłości
3. Ponownie grzech Aniołów: Bóg-MIŁOŚĆ odrzucony
4. Boża MIŁOŚĆ twórcza i wymagająca
5. OD-środkowy dynamizm Bożego miłowania
6. Zawierzenie Bogu na wzór Maryi

Rozdz.2. MIŁUJĄCA WSZECHMOC A WOLNA WOLA
A. DAR WOLNEJWOLI
1. Odwieczna WOLA Trójjedynego zapraszająca do DOMU OJCA
2. „Wielu powołanych, mało wybranych”
3. „Moja KREW Przymierza która za was i za WIELU będzie wylana ... ”
4. Dopowiedzenie Katechizmu Soboru Trydenckiego
do słów „ZA WIELU... ” wybranych

5. Na marginesie USTEREK w Liturgii Konsekracji
6. A jednak „... za WIELU” oraz: „... MAŁO wybranych”

Obrazy-Zdjęcia