(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura


(12 kB)

C.   ZAPOWIEDZI DRAMATYCZNEGO KRESU ŻYCIA JEZUSA

(6,1 kB)

1. Uczta na tej Górze:
z tłustego mięsa, wybornych win ...

(3.5 kB)

Każda z przypomnianych wypowiedzi czy to Jana Chrzciciela o Jezusie, czy też samego Jezusa, czy wreszcie tych od wieków znanych zapowiedzi Starego Testamentu (a których – warstwy wiodące w Izraelu wolały nie przyjmować do wiadomości) wskazuje niezmiennie na dramatyczny finał życia Jezusa w charakterze jednocześnie Mesjasza, Baranka Bożego, a zarazem w przedziwnym znaczeniu: Oblubieńca.

Ówcześni uczestnicy śmierci krzyżowej Syna Bożego, mianowicie zarówno przywódcy religijni ówczesnego społeczeństwa, jak i sami uczniowie Chrystusa – poza samą Jego Matką Maryją, najprawdopodobniej nie ‘myśleli’ aż tak daleko, żeby fakt ukrzyżowania Jezusa na Wzgórzu Kalwarii – tuż przy Jeruzalem, a przecież poza jego murami, przeżywać w wierze jako zapowiadaną przez Izajasza „ucztę”, którą Jahwéh przygotuje na tej Górze, z „tłustego mięsa ... najwyborniejszych win” (Iz 25,6n).
– Albo też: w głębi sumienia zdawali sobie aż nadto dobrze sprawę, że na tym ‘Jezusie, Nazarejczyku, Synu Dawida’ spełniają się po kolei „do joty” (Mt 5,18) wszystkie proroctwa Słowa-Bożego-Pisanego. A tylko: czynili oni wszystko, żeby Głosu Bożego nie przyjmować do wiadomości.

Tymczasem tutaj, w tym właśnie momencie spełniało się w najdosłowniejszym znaczeniu i to proroctwo, którego nie mogli nie znać ... na pamięć:

„Jahwéh Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej Górze
[= Syjon; przyszła Golgota]
Ucztę z tłustego mięsa, z najwyborniejszych win.
Zedrze On na tej Górze zasłonę,
zapuszczoną na twarzy wszystkich ludów,
i całun, który okrywał wszystkie narody.
Raz na zawsze zniszczy śmierć ...” (Iz 25,6n).

Fragment ten przytoczyliśmy już wyżej – w nawiązaniu do wyraziście w całym Słowie-Bożym-Pisanym wybijającego się motywu „uczty”, zwłaszcza uczty weselnej (zob. wyż. obszerniej:  Komunia małżeńsko-rodzinna przy wspólnym stole według ST – na końcu tego fragmentu). Któż by jednak z przywódców ówczesnego Sanhedrynu przypuszczał [względnie: chciał przyjąć w głębi serca krzyczący głos Jahwéh], że wydając wyrok śmierci na Jezusa jako Syna Bożego: w imię Prawa – przeciw Prawu, staną się wbrew własnemu zamierzeniu narzędziem, przez które spełni się tak bardzo dosłownie m.in. proroctwo Starego Testamentu o uczcie, jaką Trójjedyny wyprawi „na tej Górze”, tj. Jeruzalem – z „tłustego mięsa, najwyborniejszych win” !

Czyż tym „mięsem tłustym” nie stanie się Jezusowe, tzn. Syna Bożego:
„... Ciało Moje za życie świata”?
Nie chodzi tu o ‘Ciało’ byle kogo, lecz aż ... Syna Bożego.
On to zstąpił z nieba i przyjął Ciało z Maryi swej Dziewiczej Matki, by stać się
„narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego Krwi” (Rz 3,25).

Z kolei zaś czyż:
napojem ... „z najwyborniejszych win”
nie stanie się Krew tegoż Syna Bożego, w której:
„... ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i w Krwi Baranka je wybielili” (Ap 7,14), uzyskują odpuszczenie grzechów i osiągają życie wieczne?

Dzięki temu mogą obecnie, jako zwycięzcy, „zaczerpnąć wody życia darmo” (Ap 22,18). Albowiem:
„... kto pije Moją Krew, ma życie wieczne,
a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,54)!

(3.5 kB)

2. Zgoda na przerażające okoliczności
oczekiwanego spełnienia

Wszystkie te aspekty Odkupieńczej śmierci krzyżowej Jezusa Chrystusa, Syna Bożego i Syna Człowieczego jednocześnie, są dla Niego samego przerażające w swym straszliwym realizmie. O przerażeniu samego Jezusa Chrystusa tuż przed podjęciem jeszcze raz, tym razem ostatecznej, w pełni świadomej decyzji na zanurzenie się w bezmiarze straszliwych tortur – świadczy krwawy pot, spływający z niego w czasie Godziny Świętej w Ogrodzie Oliwnym. Działo się to po pożegnaniu Jezusa z uczniami po Ostatniej Wieczerzy, tuż przed Jego pojmaniem:

(11 kB)
Krajobraz po powodzi i tsunami. Co tu - i jak - ratować? Boże ulituj się i przebacz nam nasze grzechy!

„Pogrążony w udręce
jeszcze usilniej się modlił,
a Jego pot był jak gęste krople Krwi,
sączące się na ziemię ...” (Łk 22,45).

Szczegół ten zapisuje sam tylko Łukasz, z zawodu lekarz. Mimo iż Jezus mógł uniknąć tej straszliwej kaźni, którą sami Rzymianie określali jako ‘horrendum supplicium’ [kaźń przerażająca], staje On w obliczu również tego, najtrudniejszego odcinka dzieła, jakie Ojciec polecił Mu spełnić, z pełnią zdecydowanej świadomości. Na działanie Jezusa z pełnią wyostrzonej świadomości zwraca uwagę szczególniej Jan, umiłowany uczeń Jezusa:

„... Jezus wiedząc, że nadeszła Jego Godzina –
przejścia z tego świata
do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie,
do końca ich umiłował ...” (J 13,1).

Zresztą Jezus wyrażał już wielokrotnie wcześniej pełną dobrowolność swej gotowości oddania życia dla spełnienia zamysłu Trójjedynego: Odkupienia człowieka – mężczyzny i kobiety. Z pełnią świadomości i ... miłości do człowieka, swego żywego Obrazu, zdawał sobie wraz z Ojcem i Duchem Świętym sprawę, że do człowieka owładniętego prawem „grzechu” (por. Rz 7,23.25; 8,2) nie przemówi już nic innego, jak tylko jeszcze – być może, Bóg-Sługa.

Trójjedyny decyduje się stanąć przed swym żywym Obrazem jako Bóg zakatowany w Jezusie Chrystusie – a przecież nadal ... przebaczający. Bo i w tym swoim Bożo-Ludzkim upodleniu, będzie On bezwzględnie wiernie nadal – kochał – oblubieńczo (zob. też już wyż.:  Odkupienie przez cierpienie? – cały fragment ‘B’):

„Dlatego miłuje Mnie Ojciec,
bo Ja życie Moje oddaję, aby je potem znów odzyskać.
Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję.
Mam moc je oddać, i mam moc je znów odzyskać.
Taki nakaz otrzymałem od Mojego Ojca” (J 10,17n).

(3.5 kB)

3. Dramat tortur
czy radość uczty weselnej

Przy całej grozie okrucieństw zadanych Synowi Bożemu, całokształt tajemnicy Jego męki, śmierci, a potem zmartwychwstania i dopełnienia Odkupienia w postaci Zesłania Ducha Świętego – staje się z punktu widzenia Trójjedynego „wstrząsającą Ofiarą” (DiM 7d), tzn. darem ze strony Ojca Niebieskiego dla człowieka: mężczyzny i kobiety, stworzonych na „wzór Obrazu Jego Syna” (Rz 8,29; por. Kol 1,15). Ten dar, będący odkupieniem „przez Krew Jego [= Jezusa Chrystusa] Krzyża” (Kol 1,20), zostaje zaofiarowany rodzinie ludzkiej z Bożej „wielkiej ... miłości, jaką nas umiłował” (Ef 2,4; por. J 13,1) nie inaczej, a w formie uczty weselnej, jaką Bóg Ojciec wyprawił „na tej Górze” swojemu Jednorodzonemu Synowi.

Stwierdzenie to brzmi jako rzeczywistość ‘po ludzku’ krańcowo trudna do pojęcia i przyjęcia. Czyżby męka Syna Bożego miała być wyrazem sadyzmu Trójjedynego w stosunku do Drugiej Osoby tejże Trójcy: Syna-Słowa? Taką interpretację „Godziny Syna Człowieczego” (por. J 13,1; 12,27; 18,4; 19,28) trzeba oczywiście z góry wykluczyć. Ileż razy Jezus stwierdzał z najwyższą czułością i zarazem pewnością, iż Ojciec Go Miłuje (np. J 5,20; 8,29; 10,17; 11,41n; 12,28; 14,21; 15,9; 17,23.26)!

Jeśli zatem wydarzenia „Godziny Świętej” stają się jednocześnie radosną ucztą weselną zaślubin Syna Człowieczego z Jego umiłowaną: Ludem Bożym Nowego i Wiecznego Przymierza, zostajemy w tym samym momencie przeniesieni w wierze na poziom niebotycznie wysoki: Bożej wizji aktualnie intensywnie realizowanej „Godziny” Bożego zamysłu. Zamysł ten istniał u Boga zanim jeszcze stworzony został kosmos – i człowiek w tymże kosmosie:

„W Nim [Synu: Jezusie] bowiem wybrał nas [Bóg Ojciec] przed założeniem świata,
abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego Obliczem.
Z Miłości [Trzecia Osoba: Ducha Święty] przeznaczył nas dla siebie
jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia
swej Woli [= zamysł odkupieńczy Ojca],
ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym.
W Nim mamy odkupienie przez Jego Krew – odpuszczenie występków,
według bogactwa Jego łaski” (Ef 1,4-7).

W tej właśnie chwili: w przerażających chwilach męki Syna Bożego, dochodzi do szczytu sens „radości”, jaką ok. 30 lat wcześniej w Betlejem przy Narodzeniu Jezusa zwiastowali Pasterzom Aniołowie:

„Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu:
dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan [= Jahwéh !] ...” (Łk 2,10n).
(= słowa ogłaszane przy wyborze kolejnego papieża: ‘Annuntio vobis gaudium magnum = Zwiastuję wam radość wielką ... ’)
!

(9.7 kB)
Wnuczek obudził się ze swego spania przy dziadku: nie może pojąć, przy kim go to położyli? Co ten dziadek tu robi? Ale ... chyba go ten dziadek mimo wszystko troszkę kocha !!!

Betlejem wyznaczyło zdecydowany początek definitywnego wprowadzenia w czyn tego odwiecznego zamysłu w czasie dziejów kosmosu i człowieka – człowieka już upadłego: że mianowicie Ojciec Niebieski „... w Nim [Chrystusie, Synu Bożym] ... wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego Obliczem ...” (Ef 1,4).

Jedynym motywem, jakim kierował się Bóg w stosunku do stworzenia swego umiłowania: człowieka – mężczyzny i kobiety, była i pozostaje Jego bezinteresowna miłość. Posunięta tak daleko, że Ojciec Niebieski:

„... Tak bowiem ... umiłował świat, że
Syna swego Jednorodzonego dał,
aby każdy, kto w Niego wierzy,
nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16).

Syn zaś ma dokładnie tę samą miłość co Ojciec – i Duch Święty. Również wola-chcenie jest u Syna-Słowa dokładnie takie samo, co u Ojca i Ducha Świętego. Toteż Syn w pełni akceptuje zamysł, niejako podsunięty Trójcy Przenajświętszej całej przez Ducha Świętego. Ten bowiem jest nieustannie ‘zatroskany’ o jednoczenie człowieka z Bogiem i jego uczestnictwo w tym samym życiu, tej samej miłości Trójjedynego. Toteż:

„W Bogu Duch-Miłość przetwarza sprawę grzechu ludzkiego
w nowe obdarowanie zbawczą miłością.
Z Niego [= z Ducha Świętego], w jedności Ojca i Syna,
rodzi się owa zbawcza Ekonomia,
która napełnia dzieje człowieka darami odkupienia ...
– ... Duch Święty wejdzie w cierpienie ludzkie i kosmiczne
z nowym obdarowaniem miłością,
która odkupi świat” (DeV 39).

(3.5 kB)

4. Bóg który daje człowiekowi wszystko co z siebie dać mógł

Bóg z góry wziął pod uwagę, że wobec ontologicznej niemożności samego człowieka, by Bogu zaofiarować liczące się przebłaganie za okazaną Mu wzgardę i wyproszenie Go ze swego serca, dokona tego w miejsce człowieka sam On – w swym Jednorodzonym Synu-Słowie [zob. do tego wyż., rozważania z cz.V, rozdz.3-4]. Tym samym stało się ‘pewne’, że Bogu niejako ‘nie wypadało’, by okup zaofiarowany za człowieka był dla samego Boga ... ‘łatwy’. Bóg da za odkupienie człowieka cenę najwyższą z możliwych.

Fakt ten staje się wstrząsem dla samego człowieka – mężczyzny i kobiety. Tak ‘drogo’ kosztujemy jako ludzie w oczach Boga. Bóg bowiem stworzył nas jako swą przyszłą ... ukochaną: swoją oblubienicę! Z tego względu Bóg da ‘za’ człowieka wszystko, co w swojej „miłującej Wszechmocy Stwórcy” (DeV 33) dać ze siebie ‘mógł’:

„... Ów dar uczyniony człowiekowi ze strony Boga w Chrystusie jest darem ‘całkowitym’ czyli ‘radykalnym’, jak na to wskazuje właśnie analogia miłości oblubieńczej [cale Ef 5,21-32]: jest poniekąd ‘wszystkim’, co Bóg ‘mógł’ dać z siebie człowiekowi, biorąc pod uwagę skończone możliwości człowieka – stworzenia.
– W ten sposób analogia miłości oblubieńczej wskazuje na ‘radykalny’ charakter łaski: całego porządku łaski stworzonej” (MiN 373). (zob. do tego wyż.:  Analogia miłości odkupieńczej a oblubieńczej – cały ten fragment).

Zwracaliśmy już wielokrotnie uwagę [zwł. cz.V, rozdz. 3-4], że gdyby Bóg nie był miłością – i to miłością oblubieńczą w stosunku do człowieka, którego Duch Święty czyni kimś jednym (zob. Ga 3,28; sprawia to Duch Święty, który zawsze łączy wiele-osób – w kogoś jednego): tą swoją – jedyną, nad życie własne umiłowaną Oblubienicą, nigdy by się nie podjął dzieła odkupienia, zwłaszcza zaś realizowanego w tak straszliwych okolicznościach.
– Odkupieniem stała się nie sama przez się przerażająca męka i tortury, jakim poddany został Jezus Chrystus, lecz Jego miłość: ta do Ojca – ale i ta do Jego ludzkich braci i sióstr.

Jest to miłość niezłomnie wierna, przebaczająca i niezmiennie kochająca. Kocha również w tak straszliwym upodleniu siebie i wśród tak przerażających tortur, jakich Mu zadaje Jego ... Oblubienica! Tylko miłość zdolna jest obdarzać życiem – wiecznym. Taka jest miłość całego Trójjedynego: i Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Że zaś Osoba Jezusa Chrystusa jest Boża, nie potrafi On obdarzać życiem innym, jak tylko ... wiecznym!

Wszystkie te cechy charakterystyczne Bożego ‘stylu’ miłowania są całkowitym przeciwieństwem tego, do czego zdąża Zły: Szatan. On całym sobą nienawidzi tak życia, jak tym bardziej miłości. Do szczytów zaś nienawiści doprowadza Szatana Boże ... miłosierdzie!

Nieskończoność żaru miłości musiała być w Serca Chrystusa tak porywająca, iż jej żywiołowość, zapatrzona w jedno: obdarzyć życiem – wiecznym tę swoją, Oblubienicę, tak nierozumnie odwracającą się od swego Bożego Oblubieńca, zdecydowanie przewyższała doznawane upokorzenia i tortury. W tym sensie, że jej mocą Syn Boży znosił je bez buntu i złorzeczenia, a natomiast modlił się cały czas, przebaczał – i tym bardziej: kochał ... tę swoją, tak gruntownie obałamuconą!

Stąd też Syn Boży przyjął niejako bez zmrużenia oka zaproponowaną Mu przez Ojca Niebieskiego misję i posługę: stania się Odkupicielem. Podejmuje On ofiarę przebłagania i uwielbienia Boga na krzyżu – zamiast i w imieniu rodziny człowieczej, swojej skalanej Oblubienicy.

Jednocześnie zaś łączy się On z nią we właśnie tutaj – na krzyżu, dokonującym się całkowitym oddaniu jej siebie w jedno-w-miłości. Zakłada On mianowicie tutaj, i uroczyście pieczętuje we Krwi swojej – Nowe i Wieczne Oblubieńcze Przymierze ze swoją umiłowaną. Syn Boży staje się z nią w tym momencie niejako małżeńskim „dwoje-jednym-ciałem”.
– W tej właśnie chwili, na Krzyżu, oddaje się Syn Boży tej Swojej w całkowitości daru. Oddaje siebie również dla Niej. W tym swoim oddaniu – żywi i karmi ją sobą. Dla Niej staje się – ku jej życiu wiecznemu – oddanym Ciałem, przelaną swoją Krwią. Tylko tak zdoła zapewnić jej życie – wieczne.

(3.5 kB)

5. Cena nieskończoności
– za życie wieczne ... Umiłowanej

Dar własnego życia na Krzyżu jest oczywiście osobistym darem Drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej. Dar ten składa ta Druga Osoba Trójcy Świętej – i Bogu i człowiekowi – w człowieczeństwie Jezusa Chrystusa, Syna Bożego i zarazem Syna Człowieczego (zob. „... ta Krzyżowa ofiara jest w pełnym tego słowa znaczeniu własnym czynem Chrystusa ...”: DeV 41).

Niemniej niejako ‘wcześniej’ i tym bardziej pierwotnie jest to wciąż dar ze strony Ojca Niebieskiego.
– W uszach i w sercu brzmi nam niezmiennie słowo samego Syna Bożego o swym Ojcu, który Jego – Syna, „dał-wydał” człowiekowi mężczyźnie-kobiecie ‘do dyspozycji’:

„Tak Bóg [= Ojciec] umiłował ...,
że Syna swojego Jednorodzonego dał ...” (J 3,16).

Nie schodzą nam też z świadomości i wdzięczności serca – dwie, niezmiernie trudne i radykalne wypowiedzi Słowa-Bożego-Pisanego. Wyrażają one ustosunkowanie Ojca Niebieskiego do rodziny człowieczej. Mianowicie Ojciec wydaje swojego Jednorodzonego Syna-Słowa na ofiarę przebłagalną, by człowieka wyrwać z niewoli grzechu:

„W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem [= Ojcem].
On to [Bóg Ojciec] dla nas – grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu,
abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą” (2 Kor 5,20n).

Oraz to drugie Słowo-Boże, którego słuchamy z sercem przejętym najgłębszą skruchą:

„On [= Ojciec], który nawet własnego Syna nie oszczędził,
ale Go za nas wszystkich wydał,
jakże miałby nam wraz z Nim i wszystkiego nie darować” (Rz 8,32; zob. też: DiM 7j; 8a).

(3.5 kB)

6. Modlitwa męki Chrystusa

W takim to „Duchu” (Świętym) przeżywał Jezus zadawane Mu tortury. Trudne to do pojęcia, ale wśród ponoszonych mąk – Jezus był jedną wielką modlitwą. Przeżywane przerażające katusze stawały się podłożem, na którym rozkwitała niczym nie przerywana Jego synowska rozmowa z Ojcem – i na odwrót. A przecież była to modlitwa, na którą Ojciec, który Jezusa „miłował” (np. J 5,20) najczulszą miłością jako swojego Jednorodzonego, pozostawał – zdawać by się mogło – całkiem głuchy:

„Elí, Elí, lammáh sabachtháni:
Boże Mój, Boże Mój, czemuś Mnie opuścił” (Mt 27,46).

Słowa te są straszne! Wypada przytoczyć tu fragment rozważania Jana Pawła II do tych słów z jego Salvifici Doloris (1984 r.):

„... Można powiedzieć, że te słowa o opuszczeniu rodzą się na gruncie nienaruszalnego zjednoczenia Syna z Ojcem – rodzą się zaś dlatego, że Ojciec ‘zwalił na Niego grzechy wszystkich nas’ [Iz 53,6], w ślad za czym św. Paweł powie: ‘Tego, który nie znał grzechu, Bóg uczynił grzechem dla nas’ [2 Kor 5,21] ...” (SD 18).

Ale i te słowa: „... Czemuś Mnie opuścił”, zanotowane przez Ewangelistów w ramach siedmiu ‘Słów’ Jezusa-z-Krzyża, były przecież fragmentem modlitewnym Psalmu, wyrazu żarliwej modlitwy Izraela, pełnej zawierzenia-przeciw-nadziei (Ps 22 [21],2).

Trudno nie przytoczyć tu jeden raz więcej – z głębi kontemplacji płynącą wypowiedź Jana Pawła II o męce Chrystusa, którą Syn Boży przeżywał jako modlitwę swego Synowskiego oddania Ojcu:

„Jezus Chrystus, Syn Boży – jako człowiek –
w żarliwej modlitwie swojej męki,
pozwolił Duchowi Świętemu,
który już przeniknął do samej głębi Jego własne człowieczeństwo,
przekształcić je w doskonałą ofiarę
poprzez akt swej śmierci jako żertwy miłości na krzyżu ...
– ... Duch Święty w szczególny sposób
działał w tym absolutnym samo-oddaniu Syna Człowieczego,
aby przemienić cierpienie –
w odkupieńczą miłość” (DeV 40).

(6,1 kB)

D.   ZAŚLUBINY
 BOŻEGO  OBLUBIEŃCA-Z-KRZYŻA
Z KOŚCIOŁEM-OBLUBIENICĄ

(3.5 kB)

1. Show ukrzyżowania
– a Jezus jednoczący się z Kościołem
w dwoje-JEDNYM-ciałem

Rozkrzyczone tłumy przybyłe na wielki ‘show’ ukrzyżowania tego, którego dopiero co, parę dni temu, wysławiały z palmami w ręku głośnym wołaniem: „Hosanna Synowi Dawida ...” (zob. Mt 21,1-11), obecnie przez swoich przywódców perfidnie przeciw temuż Synowi Dawidowemu podburzone, wykrzykują w sposób przerastający wszelkie rozumienie:
„Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go”
(zob. Mt 27,20-25: namawianie tłumu przed Piłatem przeciw Jezusowi; wyszydzanie Jezusa już ukrzyżowanego: Mt 27,39-44; J 19,6; itd.).

Oto miażdżący przykład ‘psychologii tłumu’ w jej najgorszym wydaniu. Utworzył się ‘głos większości’, który nie bierze pod uwagę kryterium prawdy: ani Boga, ani człowieka (zob. VSp 48.99). Z nie-myślenia, albo raczej przeciw-myślenia manipulowanego sofistycznie przez jednego lub paru przywódców, umiejących grać na populistycznych hasłach ‘chwili’  w służbie Złego, czyni tłum bożyszcze dla siebie, głosując owczym pędem nawet za najbardziej oczywistą przewrotnością i krzyczącą niesprawiedliwością.

(6.8 kB)
Wszystko pod wodą... Nic nie udało się uratować! Ilu ludzi w tej powodzi ... zginęło! O Boże zlituj się nad nami i przebacz nam nasze grzechy!

Równolegle do triumfującego w swych sługach Szatana dopełnia się na innym, dla płytkiej obserwacji niedostępnym poziomie uroczysta tajemnica kosmosu, który w człowieku, tym „jedynym na ziemi stworzeniu, którego Bóg chciał dla niego samego(GS 24), dochodzi w tym momencie do szczytu sensu swego istnienia.

Jest to uroczysta chwila, kiedy Syn Boży, który stał się Synem Człowieczym jako potomek Dawida, nakłada na swą ukrzyżowaną dłoń obrączkę zaślubin – i takąż obrączkę ślubną ofiaruje swojej Oblubienicy Kościołowi, a raczej: każdemu bez wyjątku odkupionemu. Nie jako mus, lecz mobilizującą propozycję zaślubin-z-Synem-Bożym: na zawsze ... !

Jezus Chrystus doszedł do końcowego etapu totalności oddania siebie – człowiekowi: mężczyźnie i kobiecie. Umiłował swych ludzkich braci i swoje ludzkie siostry miłością oblubieńczo-małżeńską. Inaczej Jego Bożego – i człowieczego pokoju oraz cichej, w ‘tle’ przeżywanej radości i poczucia spełnienia misji, dla której zstąpił z nieba, nie sposób wytłumaczyć.

Wszystkie wypowiedzi Jezusa poprzedzające Jego mękę, mówią o dochodzącym w tej chwili do szczytu – zrealizowaniu odwiecznego zamysłu Trójjedynego. A ten zmierza do jednego: aby człowiek – mężczyzna i kobieta, stali się przez uczestnictwo w Bożym życiu i Bożej miłości tak nierozdzielnym ‘jedno-w-miłości’ z Bogiem, jak się to dzieje w całkowitości małżeńskiego oddania się sobie męża i żony, którzy też stają się wówczas „dwoje-JEDNYM-ciałem”.
– Jezus mówi przecież tuż przed modlitwą konania w Ogrodzie Oliwnym:

„Objawiłem im [Ojcze] Twoje Imię, i nadal będę objawiał, aby:
miłość, którą Ty – Mnie umiłowałeś, w nich była, i Ja w nich ...” (J 17,26).

To właśnie jest sensem i celem Bożego z człowiekiem-Oblubienicą ‘dwoje-JEDNYM-ciałem’. Bóg wciąż myśli nie o sobie, ale o tym umiłowanym, tej umiłowanej: swojej Wytęsknionej. Żeby miała życie – wieczne!

Oto przykładowo trzy charakterystyczne wypowiedzi z niemal ostatnich chwil ziemskiego życia Jezusa. Ich sens jest w języku biblijnym – a takiego używał Jezus – jednoznaczny.

(150 kB)  Oto pierwsza z takich wypowiedzi:

„... Wypełniłem dzieło,
które Mi [Ty, Ojcze] dałeś do wykonania ...” (zob. J 17,4).

Wspomniane ‘Dzieło’ to ta jedyna sprawa, cel przyjścia Syna Bożego do świata Bożego Obrazu wobec kosmosu: człowieka-mężczyzny, człowieka-kobiety. Chodzi o wypełnienie zbawczego zamysłu Trójjedynego. Zamysł ten istniał już przed założeniem świata. Człowiek został zaproszony do stania się ‘jedno’ ze swoim Stworzycielem. Ten zaś stanie się w drugiej kolejności faktów – jego Odkupicielem – z chwilą, gdy człowiek popadnie ... w grzech ...!

(163 kB)  A oto inna wypowiedź Jezusa, tym razem z Jego przesłuchiwania przez Piłata:

„... Tak, jestem Królem.
Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat,
aby dać świadectwo Prawdzie.
Każdy, kto jest z Prawdy, słucha Mojego głosu” (J 18,37).

Jezus wyraża się tu oczywiście zrozumiałym w swoim środowisku językiem Objawienia, rozumiejąc go zatem w jego biblijnym znaczeniu. Wypowiedź ta ma swój podwójny wydźwięk.

Rozmiar: 263 bajtów  „Tak, jestem Królem”.

Jezus jest Królem z wielorakiego tytułu.

a. Jezus jest Królem jako potomek Dawida, króla. Wskazywał na to jednoznacznie Anioł Gabriel w chwili Zwiastowania (zob. Łk 1,32n).

b. Jezus jest Królem przede wszystkim jako Syn tego Króla – Boga, który wyprawia właśnie wesele swojemu Synowi (Mt 22,1-11).

Sam Jezus nawiązał do tego faktu dopiero co, parę dni temu.
Obecnie znajduje się w sytuacji zasądzonego przez przywódców religijnych narodu. Zostaje skazany jako najgroźniejszy złoczyńca, którego należy natychmiast, w sposób możliwie najbardziej wyrafinowany, zgładzić.

Równocześnie zaś jesteśmy w tej właśnie chwili świadkami tego, co Bóg w Słowie-Bożym-Pisanym zapowiedział o chwili zaślubin oczekiwanego ‘Króla’, tego właściwego ‘Salomona’:

„Wyjdźcie, córki Jeruzalem, spójrzcie, córki Syjonu,
na Króla Salomona w Koronie,
którą ukoronowała Go jego matka w dniu Jego zaślubin,
w dniu radości Jego serca ...” (Pnp 3,11).

Dla któregoż młodego pana dzień zaślubin mógłby nie być dniem wymarzonym, pełnym radości!?
– Mowa tu jest o uwieńczeniu koroną, dokonanym przez ... matkę młodego Króla...
Zdajemy sobie sprawę, że Księga Pieśń nad Pieśniami jest jedną wielką alegorią.
„Matką” jest w tym wypadku ... Lud Boży !

Oddanie hołdu nowemu królowi ze strony Ludu jest warunkiem objęcia rządów (por. 1 Sm 11,15; 1 Krn 11,10; 29,22).
– Dzień objęcia tronu jest zarazem dniem mistycznych zaślubin Króla Jahwéh z Ludem-Oblubienicą. Chronicznie niewierna małżonka zostaje w tej chwili przyjęta ponownie do łaski przez Jahwéh-Oblubieńca. Nowe i wieczne przymierze jest tu jednak ukazane jako jej pierwsze ślubne zjednoczenie (por. Iz 61,10; 62,3nn).

(6.4 kB)
Wielka powódź w Polsce: maj 2010 r.: Piekary pod Krakowem na Wiśle. Nie ma gdzie uciec, całe mienie i wszystko w domu - zalane wodą!

Zaczynamy rozumieć: uwieńczenie młodego króla koroną – „... w dniu jego zaślubin, w dniu radości jego serca” – zdaje się być wyraźną aluzją do ukoronowania Jezusa koroną z cierni ... !

– Taki jest oto wstęp
Jego uroczystości weselnej:
po ubiczowaniu Oblubieńca Bożego,
teraz ukoronowaniu Go cierniami,
nadchodzi zatorturowanie Go na Krzyżu ...

Ten to Krzyż staje się tronem ‘radości jego serca’ i oblubieńczego zjednoczenia ze swoją Umiłowaną.

– Czy ta Jego chronicznie niewierna Oblubienica ... Jego – jako takiego ... przyjmie !?
Czy stanie się ona być może przynajmniej odtąd ... Oblubienicą wierną ... !?

(258 kB)  W dopiero co przytoczonym dialogu z Piłatem jako sędzią z ramienia Rzymu wypowiada Jezus parokrotnie słowo ‘prawda’.

Piłat tego słowa najwyraźniej nie zrozumiał. A przede wszystkim: on tego słowa zrozumieć nie chciał (J 18,38). Wyczuł on (w swym sumieniu) bardzo wyraźnie, że poznanie treści słowa ‘prawda’ stałoby się dla niego w tej chwili bardzo niewygodnym zobowiązaniem do zdecydowanej zmiany w toczącym się procesie Jezusa.

On zaś wystraszył się szantażującego go tłumu, a dokładniej: rządzącej sfery arcykapłanów i ich zwolenników (J 19,11n.15). W obliczu wyboru: sprawiedliwości wobec niewinnego, a piastowanego stanowiska – wybrał to drugie ... !

Słowo ‘prawda’ ma w ustach Jezusa oczywiście znaczenie jedno: ściśle biblijne. Nie chodzi o prawdę jako rzeczywistość przeciwstawioną nie-prawdzie, względnie fałszowi czy zakłamaniu.
Chodzi natomiast o biblijne, objawieniowe znacznie słowa ‘prawda’, które Księgi Starego Testamentu określają hebrajskim rzeczownikiem „hémet”.
– Ten zaś oznacza w zastosowaniu do Boga, że jest On nieodwołalnie stały-wierny-niezłomny w realizowaniu raz człowiekowi: mężczyźnie i kobiecie danego słowa: „Kocham Cię, Ty Moja, Oblubienico”!

Co więcej: Jezus określił sam siebie jako ... Osobę-Prawdę:
Ja – Jestem – Drogą i Prawdą, i Życiem”  (J 14,6).
Jan Ewangelista umieszcza to stwierdzenie Jezusa pomiędzy Wieczernikiem a Modlitwą Arcykapłańską.

Niezależnie od tego: Słowo-Boże-Pisane, tzn. Pismo święte, jest innym sposobem pozostawania Drugiej Osoby Trójcy: Syna-Słowa, wpośród Synów Ludzkich – właśnie jako „Prawdy”.

Wyraźnie i jednoznacznie stwierdza to sam Jezus w swojej Modlitwie Arcykapłańskiej tuż przed Ogrojcem. Modli się On tutaj do Ojca, stwierdzając o sobie m.in.: „SŁOWO Twoje JEST – PRAWDĄ”  (J 17,17).

Jest to jedno z bardzo wymownych samo-określeń Syna Bożego, Drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej: Syna-Słowa.
Przybrał On do swej Bożej Natury – naturę ponadto człowieczą, stając się Synem Człowieczym. W takim charakterze jest on Bogiem-Oblubieńcem. Poślubia Lud Nowego i Wiecznego Przymierza zgodnie z niezbywalnymi przymiotami małżeństwa: miłości, wierności, uczciwości małżeńskiej, oraz że tej Swojej, tu na Krzyżu poślubionej, nigdy nie opuści. Również wtedy, gdy Ona – skuszona przez Złego, odwróci się do swego Bożego-Oblubieńca „tyłem” (por. Jr 6,24; 15,6) i będzie Go na Jego oczach ... zdradzała!

(152 kB)  I jeszcze jedna z wypowiedzi Jezusowych, również zaczerpnięta z Jego Modlitwy Arcykapłańskiej tuż przed początkiem męki Jego konania w Ogrodzie Oliwnym. Jest ona treściowo bardzo podobna do dopiero co wyżej przytoczonych końcowych słów tejże Modlitwy Arcykapłańskiej Jezusa (zob. wyż: Tekst J 17,27: By Miłość którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich):

„Objawiłem Imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata.
Twoimi byli – i Ty Mi ich dałeś ...” (J 17,6).

„Imieniem” Boga, czyli tym, kim On jest i niejako ‘na co’ On jest – jest niezmiennie jedna rzeczywistość: „Bóg Jest – Miłością” (1 J 4,8.16). Jest to zaś – jak niezmiennie świadczy cała tradycja starotestamentalna: miłość, która od początku jest miłością oblubieńczo-małżeńską.

Uświadamiamy sobie oczywiście stale, że jest to nasz ludzki sposób wyrażania się o Bożej ‘Oblubieńczości’. Przerasta nas ona i jest dla nas niepojęta – a przecież w pełni rzeczywista.

Z całą prostotą i głębią swej rozmodlonej wiary ujął ją Jan Paweł II w parokrotnie już przez nas powtarzanych jego słowach:

„... Wyraz miłości Boga jest ‘ludzki’, ale miłość sama jest Boska.
Jako miłość Boska ma ona charakter ‘po Bożemu’ oblubieńczy nawet wówczas,
gdy zostaje wyrażona przez podobieństwo miłości mężczyzny do kobiety” (MuD 23).

(3.5 kB)

2. Akt urzędowych zaślubin
Syna Bożego
z Kościołem-Oblubienicą

Widzimy niezmiennie, że Jezus jest ostatecznym wypełnieniem również tego, kolejnego wątku Prawdy promiennego objawienia, które w rozwoju dziejów Starego Testamentu wzbierało coraz bardziej intensywnie gorącością najintymniejszych Bożych wynurzeń ze swej oblubieńczości (zob. wyż.:   Oblubieńczość Boża objawiająca się w księgach Proroków ‘Większych’).

Jednym ze szczególnie wymownych zwieńczeń objawienia tej oblubieńczo-małżeńskiej miłości Boga już w Starym Testamencie są parę razy przez nas przytoczone wyznania samo-objawieniowe Jahwéh wobec swego Ludu, który musi się aktualnie wstydzić jako na długo przez męża odsunięta małżonka – z powodu jej nieustannych zdrad małżeńskich. Obecnie, gdy w skrusze serca czuje się przez Jahwéh całkiem opuszczona, tenże Jahwéh ‘pociesza’ ją i ofiaruje jej całkowite przebaczenie i pojednanie.

Równolegle zaś sam przede wszystkim Jahwéh przeżywa przeogromną radość z ponownego stania się „dwoje-jednym-ciałem” siebie jako Boga z nią jako swą Oblubienicą:

„... Bo Małżonkiem ci jest twój Stworzyciel ...,
Odkupicielem twoim – Święty Izraela”
(Iz 54,5; itd.)

Cała ta prorocka treść narastającego Bożego objawienia zmierzała, jak się okazuje, do Jezusa Chrystusa, który stał się epi-centrum całego stworzenia: Bogiem wpośród swego stworzenia. W Chrystusie – Bóg oddaje siebie bez reszty bez wyjątku każdemu człowiekowi, gdy ten tylko zechce dosłyszeć ‘głos’ Jego pukania i ‘uchyli’ Mu drzwi swego serca (por. Ap 3,20; J 14,23n; zob. DzF 1506n). Wtedy następuje oddanie się Boga człowiekowi. Zawsze na tyle, na ile Mu na to pozwoli ... ów człowiek.

Epoka Starego Testamentu: ‘małżeńskiego’ przymierza Boga z Izraelem na etapie dopiero przejściowym i przygotowawczym, obecnie definitywnie już się skończyła. Teraz już nie ma wątpliwości, że wszystko co w Starym Testamencie powiedziane było o ‘Jahwéh’ jako „Małżonku Córy Syjon, Córy Jeruzalem”, dotyczyło Jezusa Chrystusa.

Początkiem chwili przełomowej w dziejach kosmosu stało się w tym względzie Narodzenie Jezusa, Syna Bożego w Betlejem. Stało się ono równoznaczne ze zjednoczeniem się Boga z każdym człowiekiem bez wyjątku – w takiej samej człowieczej naturze. Wciąż brzmią nam w sercu słowa Soboru Watykańskiego II:

„Albowiem On, Syn Boży, przez Wcielenie swoje
zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem” (GS 22).

Fakt ten stał się Bożym nieodwołalnym, niejako ontologicznym poślubieniem całej rodziny człowieczej przez Syna Bożego. Były to niejako zaślubiny Boga z człowiekiem ‘in actu primo’, tzn. zalążkowo, niejako uroczyste „zaręczyny”. Taki był sens tajemnicy Wcielenia.

Dzieje Jezusa Chrystusa doszły jednak obecnie do dopełnienia z kolei drugiej części Jego misji: tajemnicy Odkupienia. O tej Godzinie, gdy Jezus zawisł na krzyżu, wyraża Trójjedyny w Jezusie Chrystusie – wobec Nieba i Ziemi czyli całego kosmosu, swoją niejako w sensie prawnym rozumianą zgodę małżeńską.

Syn Boży Wcielony wiąże się obecnie nieodwołalnie z poślubioną w tej chwili swoją Oblubienicą, Ludem Bożym Nowego i Wiecznego Przymierza. Jezus, który na krzyżu oddaje siebie w całkowitości daru swej Osoby, to czynem i słowem wyrażony akt oficjalnie, w tej chwili uroczyście zawartego małżeństwa. Akt ten zostaje wyrażony w obecności świadków. Są nimi całe niebo – i cała ziemia-Kosmos.

Stwierdzenie to może brzmieć w odbiorze nawet uczniów Chrystusa przedziwnie i nieprawdopodobnie. A przecież jest ono wyrazem krystalicznego zdroju Prawdy objawienia i wiary Apostolskiej Kościoła wszystkich czasów, chociaż niezbyt wielu Sług Słowa podejmuje się w swych rozważaniach rozwinięcia tego wątku objawieniowego. Zapewne, znajdujemy się w tej chwili ‘obiema nogami’ w języku analogii.

Niechby wolno było dla rozproszenia wszelkich zastrzeżeń, obaw i wątpliwości przytoczyć jeszcze raz zwięzłą, trafną charakterystykę użytej tu analogii wiary tak, jak ją podaje Jan Paweł II. Wypowiedź tę przytaczaliśmy już parokrotnie:

„... Wyraz miłości Boga jest ‘ludzki’, ale miłość sama jest Boska.
Jako miłość Boska ma ona charakter ‘po Bożemu’ oblubieńczy nawet wówczas,
gdy zostaje wyrażona przez podobieństwo miłości mężczyzny do kobiety ...” (MuD 23).

Syn Boży zaświadcza na Krzyżu – tym razem nie słowem, lecz czynem całkowitości oddania siebie, przypieczętowanego przelaną swoją Krwią aż do ostatniej kropli (por. J 19,34), iż w imię swej oblubieńczości, gdyż:
„... umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13,1),
zawiera z rodziną człowieczą całą: mężczyzną i kobietą jako swą oblubienicą – Przymierze Nowe, Wieczne, nieodwołalne.

(4.5 kB)
Pełen ufności uśmiech dziecka zawsze w tajemniczy sposób uobecnia Niebo: Uśmiech ŻYCIA ze strony Boga, który nie potrafi nie być miłością i pełnią życia.

Tej Jego woli, tzn. Jego swoistej – w Bożym tego słowa znaczeniu „zgody małżeńskiej” związania się przymierzem małżeńskim z Ludem swego Wybrania: swą Umiłowaną, Oblubienicą [= liturgiczno-prawny moment zawarcia małżeństwa], nikt i nic nigdy nie unicestwi. Nawet odrzucenie tegoż oblubieńczego przymierza przez określonego człowieka, który by Bogu powiedział coś w rodzaju: „Głosu Twego, Boże, i tak nie posłucham ...” (por. wyż. np.: Boga nie posłuchamy!  – oraz tabela podobna tamże, nieco niżej).

Jest to szczytowy moment dziejów Bożej komunii z wszechświatem. Następuje definitywne zrealizowanie treści tej rzeczywistości, którą omawialiśmy wielokrotnie na łamach naszej strony. Staraliśmy się na wiele sposobów uświadomić sobie znaczenie często występującego biblijnego określenia: „zamysł Boga”, „plan zbawczy” Boga względem człowieka, określany inaczej za pomocą hebrajskiego: ‘hémet’ = prawda w znaczeniu: Boża wierność swemu raz człowiekowi danemu słowu: Kocham !

Konsekwentna realizacja tegoż zamysłu dokonuje się jako nieugięte wprowadzanie w czyn „Bożej hémet” [hebr. hémet = prawda-stałość-wierność-niezłomność w realizacji raz danego słowa]. Taka jest bogata, dynamiczno-konkretna treść owego „hémet” : Bóg który jako prawda-wierność jest niezłomnie wierny raz człowiekowi: mężczyźnie i kobiecie – danemu swemu oblubieńczemu słowu (zob. do tego wyż., np.: Hebr. émet. ‘prawda-wierność’: rozważanie filologiczno-merytoryczne).

Jezus szepcze niejako z wysokości krzyża do tej swojej, Oblubienicy, tj. każdego człowieka – w swym rozciągnięciu na krzyżu.
– Jezus nie potrafi z krzyża właściwie nawet patrzeć: Jego prawe oko było najprawdopodobniej przebite cierniem. Pomijając już fakt, że spod cierni strumieniem wciąż spływała krew.

Jezus wisi w tej chwili zawieszony dosłownie pomiędzy niebem a ziemią. Nie potrafi nawet dotknąć tej ziemi, na którą zstąpił z nieba, by jej ‘króla’ : człowieka-mężczyznę, człowieka-kobietę – odkupić. Ta Jego – nad życie własne umiłowana oblubienica, wyrzuciła Go ... poza ziemię, poza dotykalną rzeczywistość.
A On ... pozostaje nieugięcie wierny raz Jej danemu swemu Bożo-Ludzkiemu słowu – „Kocham Cię!”:

(5.5 kB) „Kocham Cię, Ty Moja.
Jestem odtąd na zawsze Twój.
Ty jesteś odtąd na zawsze Moja:
Odkupiona, Święta i Nieskalana.
Jeśli tylko ... podejmiesz
Moją Propozycję:
Oblubieńczą”
(4.2 kB)

Wszystko, co tu stwierdzamy, jest przedmiotem wiary, a nie poznania ograniczonego do obserwacji czysto materialnego przebiegu zjawisk. A przecież ‘wiara’ ta ma za sobą pewność Prawdy objawienia: taka jest wiara Apostolska Kościoła. Niezależnie od tego, ilu głosicieli Ewangelii będzie nawiązywało do tego aspektu depozytu objawienia ...

Trzeba zaś przyznać: dreszcz przechodzi człowieka na samą myśl, iż ... w Jezusie Chrystusie Bóg zaprasza każdego z odkupionych za tak nieprawdopodobną cenę do ... oblubieńczości ze sobą!

(3.5 kB)

3. Brzmienie
zgody ‘małżeńskiej’-z-Krzyża

Tymczasem ani Trójjedyny, ani Syn Boży Jezus Chrystus – nie wypowiada słów ‘na wiatr’. Mieliśmy w obfitości możność przyjrzenia się całemu Staremu Testamentowi w omawianym aspekcie: Bożych oblubieńczych odniesień do rodziny człowieczej od samego początku jej zaistnienia (zob. wyż., cz.VI, zwł. rozdziały 4-9). Bóg naprawdę nie jest zdolny kochać inaczej, jak tylko oblubieńczo – na swój Boży sposób pojmowania tej rzeczywistości, jaką obserwujemy w odniesieniach międzyludzkich.

Wystarczy, że wspomnimy jeszcze raz parę odnośnych wypowiedzi z samych już Ewangelii. Przedstawiliśmy je obszerniej w poprzednich rozważaniach. Tutaj odsyłamy do nich jeszcze raz w formie zwięzłej syntezy.

Jezus jest zbyt poważny, by miał mówić cokolwiek jedynie ‘na żarty’. Obserwujemy zaś ze zdumieniem:

(349 kB)  Jezus nigdy nie zaprzeczył świadectwu Jana Chrzciciela, iż jest:
– Mesjaszem
– Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata
– Panem Młodym, który wiąże się właśnie przymierzem małżeńskim.

(380 kB)  Jezus nie sprostował świadectwa Jana Chrzciciela, który siebie określił jako: przyjaciela Pana Młodego, wyraźnie dając do zrozumienia, że samym owym panem młodym jest Jezus.

(368 kB)  Jezus wielokrotnie przedstawiał siebie pośrednio jako Pana Młodego, tj. Oblubieńca. Świadectwa te uintensywniały się przede wszystkim na ostatnim odcinku Jego działalności publicznej, gdy tuż-tuż zbliżała się „Jego Godzina” : godzina zawarcia Bożo-Ludzkiego Nowego i Wiecznego Przymierza.
Chodziło o zawarcie oblubieńczo-małżeńskiego przymierza z Rodziną Ludzką całą.

Moment ten nie mógł dotyczyć innego wydarzenia, jak właśnie złożenia własnego życia w darze – w chwili Jego ukrzyżowania.

(370 kB)  Zdecydowanie jasno przedstawił Jezus siebie, tym razem wprost i bezpośrednio, jako Pana Młodego, tj. Oblubieńca – z okazji dyskusji na temat postów. Liczne posty podejmowali uczniowie Jana, podczas gdy uczniowie Jezusa przeżywali w tym czasie dni wesela – i dlatego nie pościli.

(361 kB)  Jezus wskazał jasno i bez żadnej dwuznaczności niejako ‘palcem’ – na swoją ofiarę na Krzyżu jako na zawiązanie Nowego Przymierza. Działo się to w chwili ustanawiania Eucharystii podczas Ostatniej Wieczerzy. Ofiarę tę, założoną i sprawowaną w ramach uczty paschalnej i zarazem pożegnalnej z Apostołami, związał On nieodwołalnie ze swoją odkupieńczą męką na krzyżu.
– Miała ona nastąpić nazajutrz – w Wielki Piątek. Jezus wyraża się w tej chwili, podczas Ostatniej Wieczerzy, bardzo precyzyjnie:

 „Następnie wziął Chleb, odmówiwszy dziękczynienie
połamał go i podał mówiąc:
‘To JEST Ciało moje, które za was będzie wydane’ ...”
(Łk 22,19).

„Następnie wziął kielich, i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc:
‘Pijcie z niego wszyscy. Bo to JEST moja Krew Przymierza,
która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów’ ...”
(Mt 26,27n; zob. Mk 14,24).

Łukasz przekazuje tę samą treść nieco inaczej, a przecież treściowo identycznie:

„Ten kielich to Nowe Przymierze we krwi mojej,
która za was będzie wylana” (Łk 22, 20).

Nie ma innego ‘przymierza’ między Bogiem a człowiekiem, jak tylko przymierze oblubieńcze. W głębokiej analogii przymierza małżeńskiego – w Bożym tego słowa rozumieniu, które nasze rozumienie przerasta.

Konsekwentnie zaś tajemnica dokonania dzieła odkupienia na krzyżu jest spełnieniem proroctw całego Starego Testamentu, a tym bardziej przypomnianych wyraźnych samo-objawieniowych wypowiedzi Syna Bożego.

Ofiara śmierci Jezusa na krzyżu jest w najpełniejszym słowa znaczeniu, według zamysłu Trójjedynego – w Synu Bożym zrealizowanym aktem uroczystego poślubienia rodziny ludzkiej, reprezentowanej w założonym przez Jezusa Chrystusa – Jego Kościele.

Oddanie siebie „do końca” – w konsekwencji swego: „Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13,1), jest w tej sytuacji czynem wypowiedzianą zgodą małżeńską Jezusa jako Oblubieńca-z-Krzyża.

Jako jednocześnie Syn Boży, jest Jezus zarazem ‘Bożym delegatem’ Trójcy Przenajświętszej, która w Nim zawiera z człowiekiem: mężczyzną i kobietą „Nowe i Wieczne Przymierze”, pieczętując je krwią własną w całym realizmie i symbolizmie tego faktu.

(6.6 kB)

Rozmiar: 245 bajtów  Nie ma zatem żadnej wątpliwości, że Jezus na Krzyżu – jako jednocześnie:
– Mesjasz
– Baranek Boży który gładzi grzech świata
– Pan Młody, tj. Boży Oblubieniec swojej Oblubienicy,
którą do Niego usiłował doprowadzić Jan Chrzciciel

w samym swoim „wywyższeniu nad ziemię” (por. J 3,14; 12,32), łącząc Niebo z Ziemią, przybitymi ramionami ogarniając horyzont i pion: „Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość(Ef 3,18), wypowiada w zdumiewająco zachowanej swej pełnej świadomości – słowa zgody małżeńskiej, do której przez całe życie się przygotowywał:

Ślubuję Ci,
Dziecko Mojego Umiłowania, Ty Moja, Oblubienico:
Umiłowałem Cię ponad Życie własne!


Ślubuję nieodwołalnie – na wieczność:
Miłość, Wierność, Uczciwość Małżeńską.
Oraz że:
Cię nie opuszczę – aż do śmierci

(4,4 kB)

W tej chwili – wśród konwulsji swego konania, a z Bożego punktu widzenia: miłością powodowany, tj. całkowitością daru-życia-‘dla’ swojej Oblubienicy: Kościoła i każdego z odkupionych – staje się Syn Boży na Bożo-Ludzki sposób przeżywanym dwoje-jednym-ciałem z rodziną człowieczą, która w Duchu Świętym stała się kimś jednym: Jego mistyczną Oblubienicą (zob. Ga 3,28).

Jest to zatem jednocześnie chwila na Boży sposób przeżytego dopełnienia zawartego tu małżeństwa – poprzez dar dla tej Umiłowanej siebie całego aż „do końca” i do ostateczności.

(6.6 kB)

Dar ten zostaje z woli i ustanowienia Jezusa Chrystusa uobecniany w pierwszym rzędzie w każdorazowej sprawowanej i przyjmowanej Eucharystii. Sakrament Eucharystii jest przecież spożywaniem Chrystusowego Ciała – oraz nasycaniem swego pragnienia przez „picie Jego Krwi” ku życiu – wiecznemu.

(21 kB)
Oto ptak drapieżny w szyku niejako bojowym: gotów spaść znienacka na upatrzoną ofiarę.
– Czy nie podobnie rzuca się na człowieka nie uzbrojonego ten który jest ZŁY, Szatan, Wąż starodawny, któremu na imię: Diabeł, który jak lew ryczący krąży, szukając kogo by pożreć? – zob. 1 P 5,8.

Obracamy się w świecie tajemnicy Bożo-Ludzkich odniesień. A przecież nie ma tu nic z wmawiania sobie i innym nie-istniejącej rzeczywistości. Taka jest przy całym przerażającym dramatyzmie męki Syna Bożego i Jego śmierci na krzyżu – dla nas radosna nowina rzeczywistości Odkupienia oraz Nowego, wiecznego Przymierza Boga z nami. Dowiadujemy się o niej poprzez wiarę Apostolską, która z Woli Chrystusa i Ducha Świętego ma zapewnienie gwarancji Prawdy Objawienia.

Jeden raz więcej wypada uprzytomnić sobie parokrotnie już przytoczone słowa Jana Pawła II z jego Listu Apostolskiego Mulieris Dignitatem (1988 r.):

„Znajdujemy się w samym centrum tajemnicy paschalnej
[= wydarzeń dopełnienia dzieła odkupienia],
która do końca objawia Oblubieńczą Miłość Boga.
Chrystus jest Oblubieńcem, bo ‘wydał samego siebie’:
Jego Ciało zostało ‘wydane’, Jego Krew została ‘wylana’ [Łk 22,19n].
W ten sposób ‘do końca ... umiłował’ [J 13,1].
Zawarty w ofierze Krzyża ‘bezinteresowny dar’
w sposób definitywny uwydatnia znaczenie oblubieńczej miłości Boga.
Chrystus jest oblubieńcem Kościoła jako Odkupiciel świata.

– Eucharystia jest sakramentem naszego odkupienia.
Jest sakramentem Oblubieńca i Oblubienicy.
Eucharystia uobecnia i – w sposób sakramentalny – na nowo urzeczywistnia
odkupieńczy czyn Chrystusa, który ‘tworzy’ Kościół, Jego Ciało.
Z tym ‘Ciałem’ Chrystus zjednoczony jest jak Oblubieniec z Oblubienicą.
To wszystko zawiera się w Liście do Efezjan.
W tę ‘wielką tajemnicę’ Chrystusa i Kościoła zostaje wprowadzona
odwieczna ‘jedność dwojga’, ustanowiona od ‘początku’ między mężczyzną i kobietą” (MuD 26).

(6,1 kB)

E.   „A JA, GDY ZOSTANĘ
NAD ZIEMIĘ WYWYŻSZONY,
PRZYCIĄGNĘ WSZYSTKICH DO SIEBIE”

(3.5 kB)

1. „Zamiast radości, którą Mu
obiecywano, przecierpiał krzyż ...”

Wypada spojrzeć na Jezusa, rozpiętego na krzyżu – ze skruchą serca za grzechy własne i całego świata, ale tym bardziej z ogromem wdzięczności i uwielbienia. Tutaj stał się Jezus Oblubieńcem tej swojej, Oblubienicy: mężczyzny i kobiety.

Od upadku pierwszego człowieka poczynając, ta Jego – Oblubienica, była skalana grzechem. Jezus stał się jej Oblubieńcem w jeden jedyny sposób: nie poprzez szukanie jakiejkolwiek własnej korzyści, ani jakiejkolwiek własnej przyjemności poprzez taki ‘związek małżeński’. Jezus Chrystus stał się Oblubieńcem rodziny człowieczej jako swej Oblubienicy wyłącznie jako Odkupiciel człowieka: mężczyzny i kobiety.

Z tego właśnie względu używamy konsekwentnie wyrażenia: Oblubieniec-z-Krzyża. Jedynym, niejako żywiołowym zamierzeniem Jezusa jako Oblubieńca-Odkupiciela jest: wyrwać tę umiłowaną, jakżeż często całkiem niegodną, jednocześnie zaś utratą życia wiecznego śmiertelnie zagrożoną swoją Oblubienicę – z paszczy Złego: szatana. Zawsze pod warunkiem, że ona zechce się zgodzić na przyjęcie daru Odkupienie ... !

Przyjemności ‘życia’ nie doznał Jezus praktycznie żadnych – poza dniami niemowlęctwa, gdy tuliła Go Maryja i Józef. Ci zaś nie mogli sobie wybaczyć, że nie zdołali zapewnić Synowi Bożemu już nie tylko Boskich, ale najbardziej elementarnych ... ‘ludzkich’   warunków życia.

Pomijając pierwszą fazę Jego zaistnienia na ziemi: wydarzenia Betlejem, nie-znalezienie gościnnej gospody, przyjście na świat nie w domu, ale w otwartej grocie, może wśród bydła; ucieczka nocą przed Herodem itd., cały okres Jego działalności publicznej był naznaczony bezdomnością i jednym ciągiem szpiegowania Go, prześladowania, niejednokrotnie ledwo unikniętej śmierci przez ukamienowanie na miejscu, aż do krzycząco niesprawiedliwego zasądzenia Go na najokrutniejszą i wtedy najbardziej hańbiącą śmierć przez ukrzyżowanie.

Sąd nad Jezusem był sądem człowieka nad Bogiem. Sąd człowieka nad swoim Stworzycielem – i Odkupicielem! Nad tym, który sam jeden mógł postawić oskarżycielom pytanie:

„Kto z was udowodni Mi grzech?
Jeżeli prawdę mówię, dlaczego Mi nie wierzycie?
Kto jest z Boga, słów Bożych słucha.
Wy dlatego nie słuchacie, że z Boga nie jesteście ...” (J 8,46n).

Św. Paweł, który przez dłuższy czas swego własnego życia osobiście zaciekle prześladował uczniów Jezusa (zob. np. Ga 1,13n), potem jednak, dotknięty łaską przejrzenia, nawrócił się i po swojemu ‘odpokutował’ z naddatkiem swoje dotychczasowe postępowanie poprzez całkowitość swego zawierzenia Jemu, ukrzyżowanemu (zob.: Ga 2,19n; 6,14; Flp 1,21. - Zob. też jego apologię: 2 Kor 11n), wyznaje w Liście do Hebrajczyków:

„Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala.
On to – zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż,
nie bacząc na jego hańbę. I – zasiadł po prawicy tronu Boga.
Zastanawiajcie się więc nad tym, który ze strony grzeszników taką wielką
wycierpiał wrogość przeciw sobie, abyście nie ustawali, złamani na duchu.
Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi,
walcząc przeciw grzechowi ...” (Hebr 12,2nn).

Teraz zaś, z wysokości krzyża, ogarniając przybitymi ramionami cały horyzont świata, a pionem mocno zatknięty u dołu w ziemi-kosmosie, górą wiążąc ziemię z niebem: z Domem Ojca, jest Jezus owładnięty jedynym żarliwym pragnieniem: żeby ta Jego, umiłowana, chociaż tak często całkiem skalana, przyjęła dar odkupienia: oblubieńczego jedno-ze-swym-Bogiem, Oblubieńcem-z-Krzyża. Żeby w ten sposób „... owce miały Życie, i miały je w obfitości” (J 10,10).

Właśnie tutaj: rozpięty na krzyżu jako Bóg oddający się stworzeniu swojego umiłowania: człowiekowi – do ostatka, broni Jezus w Obliczu Ojca każdego grzesznika i błaga Go dla niego o łaskę przebaczenia.

Oto Oblubieniec-z-Krzyża! On, który „... zawsze żyje, aby się wstawiać za nami” (Hebr 7,25).

(3.5 kB)

2. Pełnia przytomności
i panowanie nad sytuacją
u Oblubieńca-z-Krzyża

Nasz wzrok jest nadal utkwiony w Jezusa przez Jego trzygodzinne konanie na Krzyżu. W tej pozycji jest On cały wyrażeniem „zgody małżeńskiej” na swą nierozerwalną więź z założonym przez siebie Kościołem – swą Oblubienicą, a w nim z każdym z Odkupionych:

„Ślubuję Ci, Ty Moja, Ukochana:
Miłość!
Tak, Miłość! ... Ale miłość i
... wierność!
Z wierności się – nie wycofam!
Ślubuję miłość i wierność, oraz ...
uczciwość.

A także, że
Cię nie opuszczę !
Aż do śmierci”!

Nie możemy nie zauważyć, że Jezus ani przez moment nie traci władania pełnią przytomności. Pomimo zadawanych Mu przerażających tortur, które każdego innego doprowadziłby do utraty przytomności.

Fakt ten jest zdumiewający: trudny do wytłumaczenia. Tutaj cierpienia znosi ... modlitewnie – Stworzyciel! Zgodził się On wypić „ten kielich” aż do dna (por. Łk 22,42; Mk 14,36; Mt 26,39.42): ... z pełnią przytomności – bez żadnych środków znieczulających.

Jednocześnie przez cały czas zadawanych sobie tortur – panem sytuacji pozostaje On, a nie jego kaci. Ci otaczający usiłują jedynie sztucznie wywyższyć siebie w oczach własnych i osób otaczających.

W poczuciu swojej przecież ‘przegranej’ w zestawieniu z tym niezłomnie wiernym – kochającym, sięgają po argument, który nie ma żadnej wartości dowodowej, ale zdolny jest zadać dodatkowy ból poniżenia: po cynizm. Są to ci z najwyższych warstw ówczesnego judaizmu, zwykle bardzo zamożni: arcykapłani, faryzeusze. Oraz wielu uczonych-w-Piśmie. Oskarżyciele Jezusa.

(0,37 kB)  W swej Bożej pokorze, ale i jako Zwycięzca-z-Krzyża, wypowiada Jezus z wysokości krzyża autorytatywne, pełne miłości słowo pierwszej „kanonizacji”. W świadectwie, że to jednak On jest przez cały czas panem dokonujących się w tej chwili wydarzeń w skali ... kosmosu.
A także jako pierwociny owoców dokonującego się właśnie dzieła Odkupienia:

Zaprawdę powiadam ci:
Dziś ze Mną będziesz w raju

(Łk 23,43)

Jezus nie potrafi kłamać. On – w błąd nie wprowadzi. On swoim słowem – nie łudzi! Jeśli mówi: „dziś” – znaczy to w znaczenie dosłownym: dziś !

Czy Cię Jezu uradowało wypowiedziane w tej chwili dla swej Oblubienicy – wobec całego kosmosu –
słowo zaprowadzenia ‘jej’ „... tam, gdzie i Ty jesteś” (J 14,3; 17,24)?

(0,37 kB)  Z kolei zaś Jezus wypowiada z tronu swego ukrzyżowania słowo przebaczenia i usprawiedliwienia swych oprawców w oczach Ojca:

Ojcze, przebacz im,
bo nie wiedzą,
co czynią

(Łk 23,34)

Czy Jezus nie wdrażał swych uczniów w zdolność przebaczenia nieprzyjaciołom? Ale też: On wie z własnego doświadczenia, jakie to trudne!
– A przecież – jak tego daje osobisty przykład, zdolny dodać sił do takiego stylu miłowania, jest to możliwe. Jest to po prostu Boże:

„Lecz powiadam wam, którzy słuchacie:
miłujcie waszych nieprzyjaciół !
Dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą !
Błogosławcie tym, którzy was przeklinają.
I módlcie się za tych, którzy was oczerniają ...”
(Łk 6,27n; zob. tamże, w. 27-36; oraz: Mt 5,43-48; itd.).

Postawa Mistrza z Nazaretu stanie się po wszystkie czasy jedną z podstawowych dróg Jego naśladowania przez Jego uczniów. Tak iż niebawem sami poganie zaczną podziwiać ich postawę przebaczania, bo uczniowie Chrystusa ... przebaczają nawet swym oprawcom. Co więcej, przebaczają nawet wtedy, gdy są poddawani przerażającym torturom. Uczniowie Chrystusa obdarzają oprawców ... w zamian modlitwą w ich intencjach oraz przebaczeniem.

(0,36 kB)  A wreszcie w swym krańcowym nie-myśleniu o sobie, pogrążony „... w żarliwej modlitwie swojej męki” (DeV 40), ustanawia Jezus swoją Matkę – Matką Jana i wszystkich odkupionych.

Jest to zatem i ten jeszcze, tak bardzo osobisty dar, jaki Jezus darowuje wszystkim swym ludzkim braciom i siostrom. Również swoim ... oprawcom.
– Oblubieniec-z-Krzyża pozostaje na Krzyżu w sensie dosłowny „wyniszczony-ogołocony” ze wszystkiego co ‘miał’.
– Nawet „szaty jego” rozdzielili wykonawcy plutonu egzekucyjnego pomiędzy siebie (Mt 27,35; J 19,23n).

A teraz ... darowuje Jezus swej Oblubienicy, jako nieoczekiwany podarunek zupełnie osobisty i od siebie – jeszcze ... i swoją Matkę:


Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok niej
ucznia, którego miłował, rzekł do Matki:

‘Niewiasto, oto syn Twój’.

Następnie rzekł do ucznia:

‘Oto Matka twoja’

(J 19,26n)

(6.6 kB)

Przez cały czas swej straszliwej męki jest Jezus pogrążony w głębokiej modlitwie. Ból mąk przeżywa On nie biernie – jako pasywne ‘doznawanie’ tortur, ale pozostając wciąż sobą: osobą. Jest w pełni czynny – poprzez modlitwę zjednoczenia z Ojcem, ale i z umiłowaną, Oblubienicą, której darowuje swoje Ciało, swoją Krew:

[Ojcze! ...] A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie,
aby i oni byli uświęceni w Prawdzie” (J 17,19).

Jako Mesjasz, Baranek Boży i Oblubieniec – odprawia Jezus „żarliwą modlitwę swej męki” (DeV 40), jak to sam modlitwą rozmodlony ujął Jan Paweł II. Jezus rozmawia z Ojcem i zawierza siebie miłości tego Ojca, który zdawać by się mogło – w tej przerażającej zawierusze – całkiem Go opuścił. Wydawać by się mogło, że Ojciec albo nie chciał, a ... może nie umiał wysłuchać Jego błagalnej prośby o uwolnienie „... od tego kielicha” ?

Piotr, żywy uczestnik Jezusowej modlitwy w Ogrodzie Oliwnym, przekazał przez Marka Ewangelistę brzmienie modlitwy swego Mistrza z chwil bezpośrednio poprzedzających pojmanie Mistrza niemal w oryginalnym brzmieniu aramejskim, jeśli chodzi o wezwanie, z jakim Jezus się zwracał do swego Umiłowanego Ojca:

„... Wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana – i począł drżeć i odczuwać trwogę.
I rzekł do nich:
‘Smutna jest moja dusza aż do śmierci. Zostańcie tu – i czuwajcie’.
I odszedłszy nieco dalej, upadł na ziemię i modlił się,
żeby – jeśli to możliwe – ominęła Go ta Godzina. I mówił:
Abbá! Ojcze ! Dla Ciebie wszystko jest możliwe. Zabierz ten kielich ode Mnie.
Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty – niech się stanie” (Mk 14,33-36).

Obecnie, już na krzyżu i z krzyża, Jezus pieczętuje w „żarliwej modlitwie swojej męki” (DeV 40) krwią własną odkupienia wyrażany w tym stanie – ukrzyżowania – swój nieodwołalny, Bożo-Ludzki ‘akt zgody’ :
wzięcia za małżonkę – swoją Oblubienicę: Kościół, rodzinę człowieczą całą.

Syn Boży i Człowieczy jednocześnie zawiera z nią w tej chwili przymierze małżeńskie.
Jest to przymierze na kształt tego ludzkiego, małżeńskiego – z nad życie własne umiłowaną Oblubienicą:
założonym swoim Kościołem, a w nim z każdym poszczególnym człowiekiem: mężczyzną i kobietą ...


(0,38 kB)  Wypada sobie uświadomić, że całkiem szczególną ‘cząstką’ Kościoła-Oblubienicy, którego Jezus stał się Oblubieńcem-z-Krzyża, stają się każdorazowi mąż i żona jako małżonkowie Z nich będzie się rozwijała rodzina. Małżonkowie stają się przez sam fakt zawartego Sakramentu małżeństwa odzwierciedleniem Kościoła-Oblubienicy ‘w-miniaturze’. Stają się oni – wraz ze swoją rodziną – ‘Kościołem Domowym’.

Sami jednak małżonkowie powinni sobie uświadamiać, że fakt sakramentalności ich małżeństwa jest już tylko czymś wtórnym w ich zestawieniu z Kościołem, Oblubienicą Odkupiciela-z-Krzyża.

Znaczy to, że nie ‘małżeństwo’ dwojga ludzi jest punktem wyjścia dla sakramentalności ich przymierza. Przeciwnie, ludzkie małżeństwo czerpie swą świętość i moc sakramentalną z faktu, że najpierw Oblubieńcem jest sam Trójjedyny. Z tym że Ojciec Niebieski posłał na świat swojego Jednorodzonego Syna, swoje Słowo, które stało się Ciałem. W Nim – Bóg Trójjedyny zawarł Nowe i Wieczne Przymierze – typu oblubieńczego.

Tak dopiero, jako w Bożym znaczeniu rozumiane podobieństwo-analogia tej więzi Boga z rodziną człowieczą całą – zostało ludzkie małżeństwo podniesione do rangi sakramentu. Tak też dopiero stało się narzędziem otrzymywania szczególnych łask oblubieńczego Odkupienia Syna Bożego, dostosowanych do życia dwojga w małżeństwie i rodzinie.

(8,5 kB)

RE-Lektura: cz.VI, rozdz. 1b.
Stadniki, 19.V.2015.
Tarnów, 5.VI.2022.


(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)




C. ZAPOWIEDZI DRAMATYCZNEGO KRESU ŻYCIA JEZUSA

1. Uczta na tej Górze: z tłustego mięsa, wybornych win ...
2. Zgoda na przerażające okoliczności oczekiwanego spełnienia
3. Dramat tortur czy radość Uczty Weselnej
4. Bóg który daje człowiekowi wszystko co z siebie dać mógł
5. Cena Nieskończoności – za Życie ... wieczne Umiłowanej
6. Modlitwa Męki Chrystusa

D. ZAŚLUBINY BOŻEGO OBLUBIEŃCA-Z-KRZYŻA Z KOŚCIOŁEM
-OBLUBIENICĄ


1. Show Ukrzyżowania – a Jezus jednoczący się w dwoje-
Jednym-ciałem z Kościołem

Tekst J 17,27: By Miłość którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była
i Ja w nich

Tekst J 18,37: Jezus Król - Prawda
Tekst Pnp 3,11: Matka ukoronowała Króla Salomona w dniu
Jego Wesela-Radości

Tekst J 17,26: Objawiłem Imię Twoje ludziom
2. Akt urzędowych Zaślubin Syna Bożego z Kościołem
-Oblubienicą

Tabela. Małżonkiem ci jest Twój Stworzyciel (Iz 54,5)
Tabela. Kocham Cię, Ty Moja... Odkupiona: Poślubiam Cię
3. Brzmienie Zgody ‘małżeńskiej’-z-Krzyża
Tabela. Zgoda ‘małżeńska’ Oblubieńca-z-Krzyża

E. „A JA, GDY ZOSTANĘ NAD ZIEMIĘ WYWYŻSZONY,
PRZYCIĄGNĘ WSZYSTKICH DO SIEBIE”


1. „Zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał Krzyż ...”
2. Pełnia przytomności i panowanie nad sytuacją u Oblubieńca
-z-Krzyża

Tabela. Ślubuję Ci ... Miłość, Wierność ... Oraz że Cię
nie opuszczę ...

Tabela. Dziś ze Mną będziesz w raju
Tabela. Ojcze przebacz im...
Tabela: Oto syn Twój! Oto Matka Twoja (J 19.26n)


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Spustoszenia po powodzi
Ryc.2. Ciężko wystraszony wnuczek naraz w łóżku przy dziadku
Ryc.3. Powódź - Polska 2010: wszystko pod wodą
Ryc.4. Powódź, Polska maj 2010 r.: Piekary pod Krakowem
Ryc.5. Ufny uśmiech dziecka: uobecnianie Nieba
Ryc.6. Ptak drapieżny gotów do skoku na ofiarę