(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura


(14 kB)

b. Sąd Jahwéh nad bogami Egiptu

Nic dziwnego, że Jahwéh zapowiada jeszcze przed samym Wyjściem Hebrajczyków z Egiptu, gdy tej właśnie nocy miała się spełnić zapowiedź śmierci wszystkich pierworodnych w Egipcie, jednocześnie też sąd nad ‘bogami Egiptu’:

„Tej nocy przejdę przez Egipt,
zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej od człowieka aż do bydła,
i odbędę sąd nad wszystkimi bogami Egiptu – Ja, Jahwéh ...” (Wj 12,12; por. Lb 33,4; So 2,11; Jr 10,15; 51,52).

Trudno nie dostrzec tu paraleli tego, co kiedyś powie Jezus o sobie – w dniach poprzedzających spełnienie dzieła zwierzonego Mu przez Ojca: odkupienia człowieka: mężczyzny i kobiety. Z ust Jezusa padną wtedy – już niejako z perspektywy odniesionego zwycięstwa nad grzechem i śmiercią, niezwykle ważkie słowa. Działo się to w chwili, gdy do Jezusa podeszła delegacja pogan, którzy chcieli „ujrzeć Jezusa” (J 12,21). Jezus powiedział w tej chwili, gdy rozległ się głos z Nieba – od Boga Ojca, potwierdzający misję Syna Człowieczego:

„Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was.
Teraz odbywa się sąd nad tym światem.
Teraz Władca tego świata zostanie precz wyrzucony.
A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12,30nn).

Jezus wyjdzie w swojej odkupieńczej męce, która będzie przede wszystkim Jego Bożym oblubieńczym darem siebie całego dla swej nad życie umiłowanej Oblubienicy: Kościoła i każdego poszczególnego mężczyzny i kobiety, „na spotkanie tego, co stanowi sam korzeń zła w dziejach człowieka: na spotkanie grzechu i śmierci” (DiM 8a). Tak grzech, jak śmierć jest owym dwojakim złem, „które dotyka i osacza człowieka, które wdziera się również do jego serca i może go ‘zatracić w piekle’ [Mt 10,28] ...” (DiM 7: końcówka). Jan Paweł II powie kiedyś:

„I oto właśnie w Nim, w Chrystusie, zostaje wymierzona sprawiedliwość grzechowi
za cenę Jego ofiary, Jego posłuszeństwa ‘aż do śmierci’ ...
Zostaje również wymierzona sprawiedliwość śmierci, która od początku dziejów człowieka
sprzymierzyła się z grzechem.
Sprawiedliwość śmierci zostaje wymierzona za cenę śmierci Tego,
który był bez grzechu, i który jeden mógł – przez swoją śmierć –
zadać śmierć – śmierci” (DiM 8a)

(6.5 kB)
Stan zdrowia Ojca Świętego i powikłania po zamachu pogłębiają się z roku na roku. Od 1992 r. pojawiały się objawy choroby Parkinsona, chociaż trudno do końca określić to jako parkinsonizm: umysłowo zachował on nieprawdopodobną trzeźwość i pamięć do ostatka. Co jakiś czas musiał przebywać w szpitalu, przeszedł szereg operacji. Od 2004 wzmagają się problemy z oddychaniem. Dnia 24 lutego 2005, półtora miesiąca przed śmiercią, został poddany przykremu zabiegowi tracheotomii w poliklinice Gemelii. Oznaczało to praktycznie koniec zdolności mówienia. Dnia 27 lutego modlitwa na ANIOŁ PAŃSKI została odczytana w jego imieniu. Papież zapewniał o duchowej łączności z pielgrzymami i prosił o modlitwę: POPRZEZ wpatrywanie się w Chrystusa i naśladowanie Go z cierpliwą ufnością jesteśmy w stanie zrozmieć, że każda ludzka postać bólu zawiera w sobie boską obietnicę zbawienia i radości. Chciałbym, aby to orędzie pocieszenia i nadziei dotarło do wszystkich, zwłaszcza przeżywających chwile trudne, cierpiących na duchu i na ciele.
– Papież ze szpitalnego okna pobłogosławił wiernych zebranych przed szpitalem. Wskazywał ręką na operowane miejsce, dając do zrozumienia, że nie może mówić. – I jeszcze z artykułu: „Ten Papież od wielu lat pokazuje, czym jesteśmy naprawdę. Jak bardzo człowiek jest kruchy, podatny na ciosy. Poprzedni Papieże umierali w samotności. Jan Paweł II chce być do końca z nami, bo podobnie jak my czuje się uczestnikiem naszych radości, ale chce uczestniczyć również w naszych rozstaniach. Umiera dzień za dniem i pokazuje to z odwagą, która nie zna porównań. - Jan Paweł II pragnie cierpienie pokazywać nam wszystkim, abyśmy coś zrozumieli, mówi: MUSZĘ przewodzić Kościołowi z cierpieniem. Papież musi cierpieć, aby każda rodzina na świecie zobaczyła, że istnieje, rzec by można, wyższa Ewangelia: Ewangelia cierpienia, którą trzeba głosić, by przygotować przyszłość każdej rodzinie. - Kilka lat temu pytany o możliwość rezygnacji z pełnienia funkcji Papieża odpowiedział dziennikarzom: Czy Chrystus zszedł z krzyża? Teraz pytany o to samo mówi: Z ojcostwa się nie rezygnuje....”.

Przy zawieraniu przymierza pod Synaj nie znalazło to jeszcze tak jasno wyrażonego sformułowania. Niemniej zdecydowana i ostro uwydatniona wzmianka o „sądzie” nad „bogami Egiptu” (Wj 12,12) jest w swej wymowie jednoznaczna.
– Cześć składana ‘bogom cudzym’ jest zawsze służbą w zniewoleniu przez Szatana, który szafuje tylko jedną monetą: grzechu – i śmierci.
– Jahwéh wprowadza w rozumienie sensu zawartego przymierza stopniowo, poszerzając w miarę jak zbliżała się „pełnia czasu” (Ga 4,4) poprzez coraz hojniej udzielany ‘zmysł wiary’ i ‘analogię wiary’ – sens zaofiarowanego Rodzinie Człowieczej przymierza, ale i warunków nieodzownych do osiągnięcia pełnej komunii z sobą jako Bogiem Życia, które całe jest Miłością.

Same w sobie słowa przymierza zawartego pod Synaj przypominają do złudzenia Chrystusowe słowa ustanowienia Eucharystii, która staje się Ofiarą Nowego i Wiecznego Przymierza (por. Łk 22,20; 1 Kor 11,25; Hbr 13,20) przypieczętowanego w krwi Syna Bożego.
– Zapis przymierza pod Synajem zawartego po złożeniu ofiary całopalnej i biesiadnej z cielców (Wj 24,5) wraz z pokropieniem krwią ofiar Ołtarza oraz Ludu Bożego (Wj 24,8), brzmi:

„Mojżesz wziął krew i pokropił nią Lud, mówiąc:
‘Oto Krew Przymierza, które Jahwéh zawarł z wami
na podstawie wszystkich tych słów” (Wj 24,8; por Mt 26,28; Hbr 9,18nn; 10,29).

Jezus dopowie jedynie przy wzmiance o swojej krwi:

„Bo to jest moja Krew Przymierza,
która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów ...” (Mt 26,28; por. Mk 14,24; Łk 22,20).

Św. Paweł stwierdzi kiedyś jasno: „Niemożliwe jest bowiem, aby krew cielców i kozłów usuwała grzechy ...” (Hbr 10,4).
– W przeciwieństwie do niej, Krew Syna Bożego Jezusa Chrystusa będzie miała moc gładzenia grzechów:

„... Ale Chrystus, zjawiwszy się jako Arcykapłan dóbr przyszłych ... nie przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne Odkupienie.
– Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej Krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu Żywemu. I dlatego jest Pośrednikiem Nowego Przymierza ...” (Hbr 9,11-14).

Wypada przytoczyć tu fragment z encykliki Evangelium Vitae Jana Pawła II, który jest komentarzem do wzmianek o Krwi Przymierza. Ojciec święty nawiązuje w sam raz do ‘głośno krzyczącej krwi’, która została niesprawiedliwie przelana, poczynając od krwi Abla [zob. Rdz 4,10; Hbr 12,24]:

„Jest to krew pokropienia. Jej symbolem i proroczym znakiem była krew ofiar Starego Przymierza, poprzez które Bóg ukazywał ludziom, że pragnie przekazać im swoje Życie, oczyszczając ich i uświęcając (por. Wj 24,8; Kpł 17,11).
– Otóż wszystko to spełnia się i urzeczywistnia w Chrystusie: Jego Krew jest krwią pokropienia, która dokonuje odkupienia, oczyszcza i zbawia; jest to Krew Pośrednika Nowego Przymierza, ‘za wielu (...) wylana na odpuszczenie grzechów’ (Mt 26,28).
– Krew płynąca z przebitego boku Chrystusa na krzyżu (por. J 19,34) ‘przemawia mocniej niż krew Abla’: ta Krew wyraża bowiem i domaga się głębszej ‘sprawiedliwości’, przede wszystkim jednak błaga o miłosierdzie, oręduje przed obliczem Ojca za braćmi (por. Hbr 7,25), jest źródłem doskonałego odkupienia i darem nowego Życia.
– Krew Chrystusa objawia, jak wielka jest Miłość Ojca, a zarazem ukazuje, jak cenny jest człowiek w oczach Boga i jak ogromna jest wartość jego życia.
Przypomina nam o tym apostoł Piotr: ‘Wiecie bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach złego postępowania zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną Krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy’ (1 P 1,18n).
– Właśnie kontemplując drogocenną Krew Chrystusa, znak Jego ofiarowania się z miłości (por. J 13,1), człowiek wierzący uczy się dostrzegać i cenić niemalże Boską godność każdej osoby i może wołać pełen wdzięczności i radosnego zdumienia: jakąż wartość musi mieć w oczach Stwórcy człowiek, skoro ‘zasłużył na takiego i tak potężnego Odkupiciela’ (por. Exsultet z Wigilii Paschalnej), skoro ‘Bóg Syna swego Jednorodzonego dał’, ażeby on, człowiek, ‘nie zginął, ale miał życie wieczne’ (por. J 3,16)!" (EV 25).

W przypadku przymierza zawieranego przez Boga z Ludem Hebrajczyków pod Synajem jesteśmy jeszcze w epoce Starego Testamentu. Lud Boży dopiero kroczył – z trudem, ku „pełni czasu”. Był stale wielorako uwarunkowany przemożnie oddziałującymi wpływami otaczającego politeistycznego środowiska. Chociaż jednak Lud Boży tamtej epoki prawdopodobnie nie rozumiał jeszcze w pełni kierunku Bożego zamysłu: zbawienia człowieka – mężczyzny i kobiety w Synu Bożym, przyszłym potomku Abrahama, zdawał sobie przecież doskonale sprawę, że ofiary ze zwierząt, zwłaszcza zaś przelewana wówczas krew owych ofiar, miała symbolizować w oczach Bożych akt przebłagania za grzechy osoby składającej tę ofiarę, względnie nawet za grzechy całego Ludu Bożego.

Bóg za żadną cenę nie chciał dopuścić do składania ofiar całopalnych z ludzi. Najlepszym tego dowodem była interwencja Boga, który uniemożliwił Abrahamowi złożenia w ofierze całopalnej swego syna Izaaka (Rdz 22,11).
– Ileż razy Bóg w najbardziej stanowczy sposób odrzucał składanie ofiar z ludzi – w całkowitym przeciwieństwie do przyjętych tego rodzaju praktyk: ofiar z ludzi – w środowisku kananejskim, z którym Hebrajczycy, a później Izraelici, stykali się na co dzień (por. Kpł 18,21; 20,2-5; Pwt 18,10; Jr 7,31; 19,4n; 32,35) i niestety naśladowali ten okrutny zwyczaj składania dziecka bożkowi Molochowi (por. np. odbudowa Jerycha: 1 Krl 16,34; złożenie syna w ofierze przez króla Achaza: 4 Krl 16,3; itd.).


W związku z tematem niniejszego odcinka naszych rozważań: Bożych ‘wynurzeń’ przed człowiekiem, swym żywym Obrazem – ze swej miłości, która nie może być inna jak tylko oblubieńcza, wypada w nawiązaniu do przymierza pod Synajem uwydatnić szereg charakterystycznych wypowiedzi Słowa-Bożego-Pisanego o tym przełomowym wydarzeniu w dziejach Izraela.

Wciąż aktualny jest parokrotnie już wypunktowane stwierdzenie, że sama w sobie propozycja ze strony Boga, któremu nagląco zależy na zawarciu przymierza z Ludem swego Wybrania, jest czymś tak niesłychanym, że trudno wobec tej Bożej inicjatywy wyjść ze zdumienia. Czegoś podobnego nie spotkamy w żadnej innej religii.

Przegląd każdego z przymierzy, jakie Bóg zawierał względnie odnawiał z kolejnymi pokoleniami, świadczy jednoznacznie o tym, że ten Bóg ... jest Miłością. Jest to Bóg, który będąc Bogiem-Absolutem, tzn. Bogiem dalekim, jest jednak tym bardziej Bogiem nieustannie przez Niego poszukiwanej i wdrażanej bliskości z człowiekiem, tym „jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego” (GS 24).

Jest to zatem Bóg, któremu „... zależy na was” (1 P 5,7), jak to kiedyś napisze św. Piotr, pierwszy Namiestnik Chrystusa na ziemi. Bóg ten wciąż nie myśli o sobie, lecz o tym, co by ‘jeszcze’ zrobić, by ludzi uczynić „uczestnikami Boskiej natury” (2 P 1,4). To zaś jest chcąc nie chcąc istotą ... oblubieńczości: zaofiarowania i dopuszczenia do komunii życia i miłości.
– Na tym poziomie dokonuje się „dar osoby dla osoby’ (LR 11): swoiste ‘dwoje-jednym-ciałem’ – w sensie duchowym.
Tym samym stajemy natychmiast obiema nogami na gruncie małżeństwa. Ono zaś z woli i ustanowienia Bożego, również już na swym etapie pierwotnego sakramentu stworzenia, winno było przenosić w widzialność świata tajemnicę Boga w Jego nigdy nie zaspokojonym byciu Osobą-darem dla stworzenia swego umiłowania, mężczyzny i kobiety.

Gdy prześledzimy zapis biblijny przymierza zawartego u stóp Synaju, trudno nie zauważyć szeregu charakterystycznych uwydatnień, które świadczą o zdumiewającej niemal tkliwości i radości Jahwéh w swym staniu się niejako „dwoje-jednym-ciałem”  z Ludem swego Wybrania, któremu zaofiarował przymierza z sobą.
– Bóg zdawał sobie aż nadto dobrze sprawę, co to będzie za ‘Oblubienica’! Jaka ona będzie trudna do kochania! Jak trudno będzie doczekać się od niej miłości odwzajemnionej za nieustanny ciąg oczywistych znaków i cudów, poprzez które nie można było nie dostrzec Jego miłującego prowadzenia w kierunku przyobiecanej Ziemi Obietnicy, która z kolei miała się stać początkiem stałej komunii „w doli i niedoli” (GS 49) Boga ze swym Ludem.

Bóg dobrze wiedział, jak ten Lud – Jego Umiłowana i ‘Oblubienica’ – będzie niezwykle skłonny do odchodzenia od ‘ślubowanej wierności’. Z lada powodu będzie się dopuszczał formalnej ‘zdrady’ dopiero co zawartego, swoiście ‘małżeńskiego’ przymierza z Bogiem, który go wyprowadził z Egiptu „wyciągniętym ramieniem” (Wj 6,6; Pwt 5,15; 9,29; 26,8). Wystarczy, że zetkną się z ponętnym, orgiastycznie uprawianym kultem bogów lokalnych, a wielu dopuści się ... apostazji od przymierza z Jahwéh.

Ileż razy w ciągu chociażby tych 3 miesięcy od wyprowadzenia Hebrajczyków z Egiptu aż do dojścia pod Synaj musiał Jahwéh znosić ten Lud „twardego karku” (Wj 32,9; 33,5; 34,9). Buntowali się przeciw Mojżeszowi za sam fakt wyprowadzenia ich z Egiptu (zob. Wj 14,11n), z powodu braku wody (Wj 15,24), braku jedzenia (Wj 16,2nn). Mojżesz tłumaczył się w takich okolicznościach przed Ludem:

[Jahwéh ]... Słyszał Jahwéh szemranie wasze przeciw Niemu.
Czymże bowiem my jesteśmy [Mojżesz i Aaron, brat jego]?
Nie szemraliście przeciwko nam, ale przeciw Jahwéh” (Wj 16,8.9-12).

Chociaż Jahwéh za każdym razem zaspokajał potrzeby kolejno dokonanym cudem, Lud zapominał o Bogu swym Zbawcy i ponownie szemrał, jak np. w Refidim, gdzie ponownie dotkliwie dawał się we znaki brak wody (Wj 17,1). Rozjątrzenie Ludu było tak gwałtowne, że o mało Mojżesza nie ukamienowano (Wj 17,4).

Któryż Bóg by tak niewdzięcznego Ludu, Ludu prawdziwie o „twardym karku”, nie porzucił i nie zostawił samemu sobie?
– Jednakże Jahwéh to Bóg-Prawda, czyli bezwzględnej Wierności raz przyrzeczonemu Słowu. Czyżby tyle razy w przeszłości zawierane przymierza i obietnice dane przodkom miały ulec z tego powodu zniweczeniu, chociaż ich potomkowie do tego właśnie prowokują?

Bóg mimo wszystko niejako nie zniechęca się i nadal niezmiennie kocha ten „swój Lud”, nabyty za tak wielką cenę. Co więcej, Jahwéh nie poczytuje sobie za ujmę, gdy wynurzy się przed tym Ludem ze swoich jednocześnie ojcowskich i oblubieńczych ‘uczuć’ do nich. Oto słowa, z jakimi Jahwéh zwraca się do tego chronicznie buntowniczego i nie zawierzającego Ludu w swym ‘wprowadzeniu’ do przymierza pod Synajem, które ma się stać podwaliną dla odniesień Ludu Bożego do swego Boga przymierza:

„... Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich
i przywiodłem was do Mnie.
Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu Mego i strzec Mojego Przymierza,
będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów,
gdyż do Mnie należy cała ziemia.
Lecz wy będziecie mi królestwem kapłanów i Ludem świętym ...” (Wj 19,4nn).

(3.5 kB)
Dopiero w obliczu ostatecznego cierpienia Jana Pawła II media stonowały swoje wypowiedzi i zaczęły dostrzegać i szanować tajemniczą siłę cierpienia połączonego z miłością.
– Rok 2005 jest rokiem Męki Karola Wojtyły. Nikt go nie zdradził, nikt go nie wyszydził. W chwili próby - Jana Pawła II otaczają najbliżsi, a z Placu Świętego Piotra do jego uszu docierają wyrazy miłości - jest obecny we wszystkich mediach. - Mimo wszystko Papież Wojtyła pozostawiony jest sam wobec swego bólu i swej niemocy. Podniosłe ceremonie w bazylice jego już nie dotyczą. W Niedzielę Wielkanocną wystarczyło mu spojrzeć na Plac, który kiedyś wypełniał swoim głosem, wędrówką i gestem, a jego oczy wypełniły się łzami. Jeszcze nigdy nie widzieliśmy, żeby Papież tak płakał. A przez ten swój płacz jest nam bliski jak nigdy. Chwyta za serce wierzących i niewierzących. Porusza tych, którzy kiedykolwiek widzieli śmierć bliskich, i tych, których przeraża koszmar pustki. Na ostatnim odcinku swej nadzwyczajnej podróży - Karol Wojtyła przemawia wyłącznie ciałem. Mówi, okazując cierpienie. Dodaje odwagi, obwieszczając milczącymi i wykrzywionymi boleśnie ustami, że ból ma sens, że nie jest jałowy, lecz urodzajny. - Jan Paweł II świadomie postanowił pić z kielicha goryczy, kropla po kropli, do ostatka. I nie kryje się z tym, nie chowa w zakamarkach Watykanu jak pokonany władca. Chorych Papieży zawsze odsuwano od tłumów. Rządom musiała towarzyszyć aktywna obecność. Tych, których dotykała niemoc, od razu spowijał woal tajemnicy. W przypadku Karola Wojtyły jest inaczej.
– Papież, który przybył z daleka, postanowił odsłonić rany, na wzór Ecce Homo. Ze swojej Kalwarii, na którą wstępuje dzień za dniem z paradoksalnym spokojem, Jan Paweł II mówi światu, że nie boi się codziennego cierpienia, upokarzającej niemocy ani tego, że zaciera się jego dawny wizerunek. Jego oczy wystarczą, by zaświadczyć patrzącym na niego ludziom, że nikt nie żyje i nie umiera dla siebie. Ponieważ wewnętrzne oczyszczenie pokona słabość ciała i każdą słabość człowieka. Papież to wie. Cierpienie, które przeżywa w tym Wielkim Tygodniu, dramatycznie rozświetlonym jego nieobecnością, jest przykładem oczyszczenia i pokory. A równocześnie przywraca godność bezimiennym cierpieniom milionów mężczyzn i kobiet, którzy żyją w udręce choroby bez żadnej sławy, pomocy czy współczucia. - Atleta wstrzymał swój bieg. Aktor zawiesił głos. Dłoń, która pisała, nie ma siły nawet utrzymać kartki. A jednak swoim wycieńczonym ciałem Jan Paweł II wciąż głosi proroctwo. Ciałem i milczeniem Karol Wojtyła pisze być może najpiękniejszą swą encyklikę.
– Papież wcale nie boi się śmierci. To inni się niepokoją i martwią. On jest pogodny. A pewnego dnia, w kręgu najbliższych przyjaciół, uniesiony wiecznym pięknem Rzymu, wyznał, cytując Horacego: „Non omnis moriar... Nie wszystek umrę” ! (Źródło: art. - brak notatki o autorze: http://www.sciaga.pl/tekst/35968-36-cierpienie_jana_pawla_ii_a_etyka_mediow ).

Bóg uświadamia tutaj nabytemu przez siebie Ludowi swą intensywnie przeżywaną więź uczuciową, z jaką przez cały czas niejako „nosił” go na swych „skrzydłach orlich”. Lud doskonale rozumiał użyte tu porównanie.
– Orzeł zaprawia w ten sposób dorastające pisklęta do próbnych lotów i nabywania odwagi do zmagania się z niebezpieczeństwami. Obraz ten świadczy zatem o ojcowsko-macierzyńskiej trosce nad jeszcze nie samodzielnym potomstwem.
– Trudno jednak zaprzeczyć, że obraz ten wyraża jednocześnie w wyjątkowo poglądowy sposób uczuciową więź, jaką Jahwéh czuje się związany z nabytym przez siebie Ludem.

Ale Bóg nie poprzestaje na wylewie swych uczuć, lecz ukazuje dobro, jakie przygotował dla swego Ludu. Jest ono widocznie czymś tak zasadniczym, że Jahwéh poczytuje sobie doznawaną chroniczną niewdzięczność Ludu za niegodną wspomnienia. Dobrem tym jest przymierze, które było odwiecznym zamierzeniem Boga względem swego Ludu.

Ma się ono wyrażać w dobrowolnym przyjęciu Dziesięciorga Przykazań. Bóg prosi z naglącym zatroskaniem o dobrowolną zgodę na jego przestrzeganie:

„... A teraz, jeśli pilnie słuchać będziecie
głosu mego i strzec mojego przymierza ...” (Wj 19,5).

Nasuwają się same przez się paralelne słowa, w jakich kiedyś Jezus Chrystus zwróci się do młodzieńca, który postawi Mu dramatyczne pytanie o sens życia, ważne przede wszystkim w wieku młodzieńczym [taka jest według Jana Pawła II treść pytania: LM-1985, 3.4.5.7.13]: „Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie – wieczne” (Mt 19,16; or. Łk 18,18)?
– Jezus nie podaje młodzieńców żadnej nowej ‘recepty’ na szczęście i udane życie, a przypomina znany mu od dziecięctwa, na Synaju przez Boga Ludowi swojemu zaofiarowany Dekalog: „... A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj Przykazania ...” (Mt 19,17) – i wylicza przykładowo kilka z nich. Istotną wartość ma uwydatnione: „A jeśli chcesz ... osiągnąć życie ...”.
– Przez Mojżesza mówi ten sam Bóg i przedkłada problem w identyczny sposób: „Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza ...” (Wj 19,5).

Bóg przymierza nie pozwoli sobie na zmuszenie kogokolwiek do ‘posłuszeństwa’ swym przykazaniom. Przez Mojżesza, który był pośrednikiem przy zawieraniu przymierza pod Synaj, powie Bóg pod koniec jego życia całkiem jednoznacznie, że przyjęcie względnie odrzucenie przykazań jest kwestią życia czy śmierci:

„Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować twego Boga, Jahwéh, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył, mnożył się, a Twój Bóg, Jahwéh, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść ...
– Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo.
Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Boga swego Jahwéh, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Jahwéh poprzysiągł dać przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi” (Pwt 30,15-20).

Nie chodzi tu zatem o jakikolwiek ‘kaprys’ ze strony Boga, lecz o dobro – ostateczne Ludu Bożego i każdego z osobna członka tegoż Ludu. W dalszej perspektywie okaże się, że akceptacja dekalogu i kierowanie się nim na co dzień jest warunkiem osiągnięcia życia – wiecznego w „Domu Ojca” (J 14,2).
– Bóg Prawdy objawienia jest zbyt poważny, by miał kogokolwiek wprowadzać w błąd odnośnie do ostatecznego sensu życia. A jeśli nawet wiedza o Bogu Prawdy nie była wtedy jeszcze zanadto pogłębiona, podaje Bóg w tym swoim naglącym zaofiarowaniu przymierza motywy, które powinny Lud Wybrania zdecydowanie skłonić do zawierzenia Mu.

Motywem tym jest dotychczasowa cudowna, wciąż zbawcza opieka nad Hebrajczykami. Wyraziła się ona w wyprowadzeniu ich z „jarzma egipskiego ... wyciągniętym ramieniem” (Wj 6,6n), a potem w przeprowadzeniu ich przez Morze Sitowia. Jedno i drugie było fizycznie i politycznie biorąc rzeczą zupełnie nieprawdopodobną, tak iż niemożliwe było nie dostrzec w tych faktach „miłującej Wszechmocy Stwórcy” (DeV 33), który realizował wiernie [= Bóg-Prawda-Wierność] obietnice przyrzeczone Patriarchom.

Oto prawdziwy Jahwéh: On-Jest, który w imię wierności swemu przymierzu miłości uruchamia swą Wszechmoc, wiodąc rodzinę człowieczą zdecydowanie ku realizacji swego zamysłu: zbawienia człowieka w Chrystusie.
– Wszystko to byłoby oczywiście nierealne, gdyby Bóg Prawdy nie był Bogiem-Miłością, tj. Bogiem kochającym miłością oblubieńczą.

Trudno z kolei nie wyczytać z relacji biblijnej o Przymierzu pod Synajem szczególnego rozradowania Boga w Jego miłości w obliczu oczekiwanej akceptacji ze strony Ludu Bożego warunków ofiarowanego mu Przymierza. Bóg daje wyraźnie do zrozumienia, że fakt wyboru Hebrajczyków, potomków Patriarchów, z którymi Bóg zawierał Przymierze: Noe, potem Abraham-Izaak-Jakub, jest wyborem darmowym.

Nikt z ludzi nie jest w stanie ‘dodać’ Bogu czegokolwiek: „... Gdyż do Mnie należy cała ziemia ...” (Wj 19,5). Pomijając pośrednio w tym stwierdzeniu zawartą odpowiedź na temat ewentualnego politeizmu [= wielości bóstw], ujawnia tu Bóg naturę swojej miłości jako darmowego daru własnej Osoby ‘dla’ Ludu swego wybrania. Jeśli mianowicie Lud Boży przyjmie warunki przymierza i będzie się nim na co dzień kierował, gwarantuje Bóg kolejną obietnicę:

„... będziecie szczególną Moją własnością pośród wszystkich narodów ...
Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i Ludem świętym ...” (Wj 19,5n).

Bóg określa tu Lud swego wybrania tylko wyjątkowo używanym rzeczownikiem: segulláh = osobista własność króla, z zasady niedostępna dla jakiegokolwiek publicznego celu. W odniesieniu zaś do Jahwéh, chodzi o Izraela jako Jego ‘klejnot’ i osobiście pielęgnowaną własność (Wj 19,5: Pwt 7,6; 14,2; 26,18; Ps 135 [134],4). Określenie to ma w ustach Jahwéh zabarwienie niemal nazwy-zawołania w znaczeniu ‘zakochania’: ‘Moja Pieszczotka, Moje Ukochanie’.
– Trudno nie dostrzec tu tej samej ‘złotej nici’, która wyrazi się kiedyś u Deutero-Izajasza równie pieszczotliwymi określeniami Ludu Bożego:

„Będziesz prześliczną koroną w rękach Jahwéh, królewskim diademem w dłoni twego Boga ...
Nie będą więcej mówić o tobie: ‘Porzucona’, o krainie twej już nie powiedzą ‘Spustoszona’.
Raczej cię nazwą ‘Moje-w-niej-Upodobanie’, a krainę twoją ‘Poślubiona’ ...” (Iz 62,3nn).

W ten sposób stajemy jeden raz więcej na gruncie Boga, który Lud swego wybrania, swoją „segulláh”, kocha miłością oblubieńczą – i nie czyni z tego tajemnicy. Jest to jednak ‘miłość’ wciąż bardzo wymagająca, zmierzająca ku ukształtowaniu u ukochanej maksymalnej czystości serca.
– Bóg daje i w tym wypadku wyraźnie do zrozumienia, że miłość Jego ma jedno na celu: żeby ta Jego, umiłowana darmowo i wbrew temu co by się jej należało, była „święta” (Wj 19,6). Zupełnie tak samo, jak to kiedyś wyrazi Apostoł Narodów, który ukazuje panoramę zamysłu Bożego w stosunku do człowieka już „sprzed założenia świata” (Ef 1,4). Z tym tylko, że św. Paweł ukaże ten zamysł już w jego odkupieńczej realizacji przez Syna Bożego Jezusa Chrystusa:

„W Nim [= Jezusie Chrystusie, Syn Bożym] wybrał nas przed założeniem świata,
abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego Obliczem ...” (Ef 1,4; por. Ef 5,27).

Jest jasne: Boży zamysł nigdy nie ulegnie zmianie, ani przedawnieniu. Nic zatem dziwnego, że również Lud Bożego wybrania zostaje w przymierzu pod Synajem wezwany do świętości etycznej, do której wiedzie jedna droga: przez przyjęcie w „posłuszeństwie wierze” (Rz 1,5; 16,26) Bożych przykazań.

Konsekwentnie zaś, tak postępujący Lud Boży zostaje w oczach Bożych wywyższony do poziomu kapłaństwa powszechnego: „Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów ... i Ludem świętym” (Wj 19,6).
– W bardzo podobnych słowach wyrazi się kiedyś Pierwszy Namiestnik Chrystusa, św. Piotr Apostoł (zob. 1 P 2,5.9). Jako wybrana cząstka spośród wszystkich narodów zostaje Lud Bożego wybrania powołany do spełniania roli ‘kapłanów’ wśród i w stosunku do wszystkich pozostałych narodów.

Kapłani są z wezwania i powołania przeznaczeni do najbliższej posługi przy Bogu. Tym uzasadniony jest postulat czujnego pielęgnowania czystości serca i świadomego dążenia do świętości, żeby ich życie było po ludzku godne nieustannej bliskości z Bogiem.
– Nic dziwnego, że zbiór prawny trzeciej Księgi Pentateuchu Mojżeszowego – Księgi Kapłańskiej, określany jako „Kodeks Świętości” (Kpł 17-27), będzie się koncentrował na przepisach rytualnych i etycznych, dotyczących w pierwszym rzędzie stanu kapłańskiego.

Ostatecznie okaże się, że określanie Ludu Bożego Wybrania jako „królestwa kapłanów” [względnie: królewskiego kapłaństwa] jest od strony merytorycznej swoistym synonimem, tj. określeniem równoważnym do określenia Ludu Bożego jako „Córy Jeruzalem”, lub w innym wypadku Bożej Oblubienicy, za którą Nowy Testament określi Kościół Święty, tj. Lud Boży Nowego Przymierza przypieczętowanego w Krwi Chrystusa, który przez dar swego życia stał się Oblubieńcem-z-Krzyża założonego przez siebie Kościoła (zob. Ef 5,23-26.29-32; 2 Kor 11,2).

Innymi słowami interpretowanie z kolei przymierza, jakie Bóg zawarł z Ludem wybrania pod Synajem – jako przymierza oblubieńczego nie jest zadawaniem relacji biblijnej gwałtu. Chociaż aspekt ‘oblubieńczości’ ze strony Boga nie wysuwa się tutaj zanadto na czoło, jest on niejako ‘w tle’ wciąż obecny.

Z biegiem dalszych etapów Bożego objawienia znajdzie on coraz wyraźniejsze sformułowanie, aż po Apokalipsę włącznie, ostatnią Księgę Nowego i Wiecznego Przymierza Boga ze swym Ludem.
– To zaś rzutuje wprost na małżeństwo, które zostało stworzone „od początku” jako pierwotny sakrament stworzenia, znajdując w nim właśnie – małżeństwie, swój artykułowany wyraz.

(10 kB)

D.   „SŁUCHAJ IZRAELU:
BĘDZIESZ MIŁOWAŁ BOGA
CAŁYM SERCEM ...” (Pwt 6,5)

(7 kB)

1. Odniesienia Boga do swego Ludu według Księgi
Powtórzonego Prawa

(6,8 kB)

a. Motywacja wstępna

Szczególnie znamienne na temat ‘miłości’ Boga względem Izraela i na odwrót są w ramach Pentateuchu Mojżeszowym [= Pięcioksiąg: 5 Ksiąg występujących pod imieniem Mojżesza] wypowiedzi księgi Powtórzonego Prawa [Pwt; Piąta Księga Mojżesza]. Księga ta zawiera wiele określeń, w których pośrednio lub bezpośrednie jest mowa o zdumiewającej miłości Boga do swego Ludu Izraela.

(13 kB)
Kapłan przy zawieraniu ślubu małżeńskiego jedynie asystuje - z ramienia i upoważnienia Boga. Sakramentu małżeństwa udzielają sobie wzajemnie ci dwoje: oni sami stają się szafarzami tego sakramentu względem siebie nawzajem. Odtąd chcą przeżywać na co dzień Słowo Boże skierowane do nich:
– „BĄDŹCIE sobie WZAJEMNIE poddani w bojaźni Chrystusowej ... Mężowie, MIŁUJCIE żony, BO i Chrystus UMIŁOWAŁ Kościół i WYDAŁ za niego samego siebie, aby go uświęcić ...” (Ef 5,21.26n).

Jak w kontekście zawarcia przymierza w Księdze Wyjścia, tak i w Księdze Deuteronomium [Powtórzonego Prawa: Pwt] występują słowa przedstawiające Boga jako najczulszego rodzica, który osobiście nosi Izraela jak nieporadne, małe dziecko. Jest to tym samym kolejne nawiązanie do obrazów zaczerpniętych z życia małżeńskiego i rodzinnego, i tym samym do miłości – męża i żony, matki i Ojca.

Jednocześnie przypomina Mojżesz postawę chronicznego buntu Izraela i jego nieufności w stosunku do Jahwéh (np. Pwt 1,26-32). Izrael wciąż nie umie, a może nie chce wyprowadzić wniosków z raz po raz cudami potwierdzanych interwencji, którymi Bóg wykazywał swoją bliskość i bezinteresowną miłość względem Ludu swego wybrania. Były to cuda Jego Wszechmocy, której Bóg używa dla wykazania się wiernością [= Prawdy] obietnicom, które przyrzekł Patriarchom:

„... Widziałeś [Ty, Izraelu] też i na pustyni: Jahwéh niósł cię, jak niesie ojciec swego syna, całą drogę, którą szliście, aż dotarliście do tego miejsca.
Jednak mimo to nie ufaliście Bogu waszemu, Jahwéh ...” (Pwt 1,31n).

Można sobie jedynie wyobrazić, jak Boga musiała ‘boleć’ ta wciąż dokumentowana postawa niedowierzania Jego miłości. Kiedyś poskarży się Bóg z tego właśnie ‘bólu’ w Jezusie Chrystusie – przez św. S. Faustynę Kowalską, m.in. w słowach:

„Nieufność dusz rozdziera wnętrzności Moje... Pomimo niewyczerpanej miłości Mojej – nie dowierzają Mi, nawet śmierć Moja nie wystarcza im.
Biada duszy, która ich nadużyje” (DzF 50; por. tamże, 1076).

Tutaj w grę wchodziły w sensie najdosłowniejszym cuda, zdziałane przez Boga dla zrealizowania obietnic przyrzeczonych niegdyś Patriarchom. Lud cały widział i przeżywał te Boże ‘znaki’, a mimo to za chwilę ponownie buntował się przeciw doznawanemu i realizowanemu z dnia na dzień ich wykupieniu z niewoli Egipskiej.
– Mimo to Bóg nie wycofywał się z wierności raz swemu Ludowi przyrzeczonej bezinteresownej miłości.

Zachęcając Lud do postępowania zgodnie z warunkami zawartego przymierza pod Synaj, przypomina Mojżesz stałe zniżenie się Jahwéh do swego Ludu. Postawa Boga, nie spotykana w żadnej innej religii, świadczy o Bożej zdumiewającej, nie zasłużonej miłości.

Posłuszeństwo poleceniom Boga stanie się podstawą szczególnego błogosławieństwa, jakim Bóg otoczy swój Lud, wzbudzając u otaczających narodów podziw. Widok ten stanie się jednocześnie drogą do poznania Boga Prawdy. Ten właśnie Bóg jest łatwo dostępny w Izraelu. Toteż Mojżesz mówi:

„Patrzcie, nauczałem was praw i nakazów, jak mi rozkazał czynić Bóg, Jahwéh ...
Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów,
które usłyszawszy o tych prawach powiedzą:
‘Z pewnością ten wielki naród to Lud mądry i rozumny’.
Bo któryż naród wielki ma bogów tak Bliskich [= Boży wybór oraz Przymierze],
jak Bóg nasz, Jahwéh, ilekroć Go wzywamy ...” (Pwt 4,5nn)?

Mojżesz przypomina Hebrajczykom ciągle fakt wyboru oraz zawartego z nimi przymierza jako podstawę zobowiązań, zaakceptowanych przez Izraela wobec Boga, który jest miłością. Przestrzega z całym naciskiem przed uleganiem pokusie czci bożków, uprawianej przez wszystkie otaczające narody. Bałwochwalstwa nie da się pogodzić z wyznawaniem Jahwéh, Boga Życia i Miłości. Ponieważ jest to Bóg jedyny [zob. Pwt 6,4], jest On jednocześnie Bogiem ‘zazdrości’ – w znaczeniu biblijnym. Mówiliśmy o tym już kilkakrotnie (zob. dokładniej:  Bóg ‘zazdrosny’):

„Strzeżcie siebie, ... byście nie postąpili niegodziwie i nie uczynili sobie rzeźby przedstawiającej podobiznę mężczyzny lub kobiety, podobiznę jakiegokolwiek zwierzęcia...
[= aluzje do kultu bóstw egipskich i zarazem mezopotamskich: bogowie w postaci pół-człowieka, pół-zwierzęcia] ...
Gdy podniesiesz oczy ku niebu i ujrzysz słońce, księżyc i gwiazdy, i wszystkie zastępy niebios, obyś nie pozwolił się zwieść, nie oddawał im pokłonu i nie służył [= aluzja do kultu astralnego: Mezopotamia, Egipt],
bo Bóg twój, Jahwéh, przydzielił je wszystkim narodom pod niebem.
– A was Jahwéh wybrał sobie, wyprowadził was z pieca do topienia żelaza, z Egiptu,
abyście się stali Jego Ludem, Jego własnością ...
Strzeżcie się, byście nie zapomnieli przymierza waszego Boga, Jahwéh, które zawarł z wami, i nie uczynili sobie wyobrażenia w rzeźbie tego wszystkiego, co wam zabronił Bóg wasz, Jahwéh.
Bo Bóg wasz, Jahwéh, jest Ogniem trawiącym [= aluzja do objawień Jahwéh poprzez ogień; oraz kar w postaci ognia].
On jest Bogiem Zazdrosnym” (Pwt 4,15.16n.19n.23n).

Trudno nie dostrzec tu, jeden raz więcej, języka ‘miłości’ małżeńskiej, który w sposób bardzo poglądowy przemawia do wszystkich, również ludzi nie wykształconych. Tym samym jednak jesteśmy ponownie w symbolice małżeństwa – tym razem w odniesieniu do Boga, choć oczywiście zdajemy sobie wciąż sprawę, iż jest to język tylko analogii.
Boże odniesienia do Ludu Jego wybrania kształtują się na zasadzie poślubienia go poprzez zaofiarowane mu przymierze. Tym samym wytwarza się nierozerwalna więź na kształt więzi małżeńskiej, gdzie rzeczą samą przez się zrozumiałą jest wyłączność i nierozwiązalność zadzierzgniętej miłości.

Nic dziwnego, że tak pojętemu przymierzu grozi ze strony chronicznej nędzy człowieczej i niestałości Ludu Bożego grzech ... ‘cudzołóstwa’. Tak będzie się działo, ilekroć ktoś da się ‘zwieść’
(Pwt 4,19; zob. słowa Jezusa o Szatanie: kłamcy i mordercy od początku – J 8,44n; oraz: Ap 12,9)
i ulegnie szałowo uprawianemu kultowi bogów lokalnych, czczonych przez mieszkańców wszystkich otaczających ludów. Mianem ‘cudzołóstwa” będą objęte grzechy popełniane przeciw pierwszemu Bożemu Przykazaniu:

„Ja jestem Jahwéh, twój Bóg, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.
Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!” (Wj 20,2n; Pwt 5,7).

Tym samym nietrudno zrozumieć wypowiedzi Słowa-Bożego-Pisanego o Bożej „zazdrości”, jak o tym mowa jest m.in. w dopiero co przytoczonym tekście (Pwt 4,24;oraz np. 5,9; itd.).

(7 kB)

2. „Słuchaj, Izraelu ...!”

(6,8 kB)

a. Słowa bezprecedensowe

Tak rozumiane odniesienia Jahwéh do swego Ludu wiodą wprost do ich kulminacyjnego sformułowania – w postaci nakazu miłowania Boga z całego serca i ze wszystkich sił. Autor biblijny wkłada ten nakaz w usta Mojżesza, który z perspektywy już kończącej się wędrówki po pustyni, w czasie blisko poprzedzającym wkroczenie Hebrajczyków do Kanaanu – przypomina Ludowi Bożemu główne zbawcze wydarzenia, jakie Izraelici przeżyli od wyjścia z Egiptu po zawarcie przymierza z Bogiem pod Synajem i po dojście obecnie w pobliże Ziemi Obietnicy od jej wschodniej strony (zob. Pwt 1,1-5; 4,44-49).

Mojżesz poleca Izraelowi odnosić się do Jahwéh ze czcią – po linii „bojaźni Pańskiej” (Prz 1,7; 9,10; Iz 11,3) i przestrzegać wszystkich Jego nakazów i poleceń. Wierne wprowadzanie ich w życie doczeka się ze strony Boga nagrody w postaci wielorakiego szczęścia i darów warunkujących rozwój na co dzień:

„Słuchaj, Izraelu, i pilnie tego przestrzegaj, aby ci się dobrze powodziło
i abyś się bardzo rozmnożył, jak ci przyrzekł Jahwéh, Bóg ojców twoich,
że ci da ziemię opływającą w mleko i miód ...” (Pwt 6,4n).

Jeśli Bóg oczekuje, a nawet nakazuje wypełnianie warunków przymierza, tzn. każe przestrzegać Dekalogu, czyni to nie ze względu na siebie i swoją arbitralną wolę, lecz wciąż skoncentrowany na dobru Ludu swego wybrania. Chodzi o jego dobro doczesne, a w dalszej perspektywie oczywiście o życie wieczne każdego z osobna, mimo iż ten aspekt nie wysuwa się w Starym Testamencie zbyt wyraźnie na czoło. Nie ulega jednak wątpliwości, że dzięki darowi Ducha Świętego: wciąż hojnie użyczanemu ‘zmysłowi wiary’, Lud Boży dobrze sobie zdawał sprawę, że chodzi o życie w znaczeniu o wiele bardziej intensywnym, aniżeli samo tylko życie ziemskie-doczesne.

(6,8 kB)

b. Tekst nakazujący miłowanie Boga

Po omówionych słowach następuje bezprecedensowy z punktu widzenia dziejów religii fragment dotyczący ‘miłowania’ Boga:

„Słuchaj, Izraelu, Jahwéh jest naszym Bogiem – Jahwéh jedyny.
Będziesz miłował twojego Boga, Jahwéh, z całego swego serca,
z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił
.
Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu ...
Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na twoich bramach ...” (Pwt 6,4-9).

Słowa te są bardzo znamienne. Mojżesz zwraca się do Izraela w słowach wzywających go zarówno do uważnego słuchania Słowa Bożego, jak i rzeczywistego posłuszeństwa Bożym przykazaniom.
– Ich początek brzmi po hebrajsku – w przekładzie dosłownym:

Szemá’  Jiśraél !  Jahwéh  –  Elohénu!
 Jahwéh  –  echád !
Słuchaj, Izraelu! Jahwéh to Bóg nasz!
Jahwéh [On] Jedyny!

(Pwt 6,4)

Słowa te wejdą odtąd w skład codziennej porannej i wieczornej modlitwy wierzącego Izraelity. Modlitwa ta będzie określana od pierwszych słów z przytoczonego fragmentu Księgi Deuteronomium: „Szemáh Jiśrael ... – Słuchaj, Izraelu” ! Sama w sobie owa modlitwa będzie się składała z trzech fragmentów Pentateuchu [Pięcioksięgu]. Treści tej modlitwy tutaj jednak nie omawiamy.


UWAGA do modlitwy ‘Shemáh Jiśraél’:
Tekst tej Modlitwy składa się z następujących fragmentów Pentateuchu:
Pwt 6,4-9. Są to dopiero co przytoczone słowa, wzywające do ciągłej pamięci o podanej treści.
Pwt 11,13-21. Ten fragment wymienia obietnice Boże: zesłanie oczekiwanego deszczu i obfitości pokarmu, ostrzeżenie przed bałwochwalstwem; stałą pamięć o Przymierzu.
Lb 15,37-4. Ten fragment Modlitwy zawiera polecenie dotyczące frędzli, które winny przywodzić pamięć o Bożych przykazaniach.
– Zwięźle na temat Modlitwy ‘Szema Jiśrael’ zob. np. http://pl.wikipedia.org/wiki/Szema_Jisrael).


(3.4 kB)
Cieszę się bardzo, bo staję się coraz większa. Mogę przechodzić z klasy do klasy. Za niedługo będę mogła pójść do Liceum ...!
– „(Jezus) POTEM (po znalezieniu Go w świątyni) poszedł z nimi (Józefem i Maryją) i wrócił do Nazaretu. I był Im poddany. Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2,51n).

Pierwsze słowo tej modlitwy, tj. Mojżeszowych słów omawianego fragmentu, poleca Izraelowi uważne i pełne skupienia ‘słuchanie’ treści Słowa Bożego. Istotnie, Żydzi modlący się słowami „Szemá Jiśrael” odmawiają je bardzo powoli i z zastanowieniem, by niejako wchłonąć w siebie treść owych słów. Są one najzwięźlejszym „Credo”, czyli Wyznaniem Wiary dla Izraela, podobnie jak „Credo” Apostolskie dla Izraela Nowego Przymierza.

W przeciwieństwie do innych narodów – pogańskich, które czciły ‘swoich’ różnych ‘bogów’, przy czym każde bóstwo było ‘specjalistą’ od coraz innego zakresu działań i kompetencji, Izraelita wyznaje tu, że ‘naszym Elohim’ [= Bogiem] jest Jahwéh (por. charakterystyczne: Hbr 11,16: „Bóg nie wstydzi się nosić imienia ich Boga”). Jest to ten ‘Elohim’ [Bóg], który ma Wszechmoc do dyspozycji, bo po prostu jest Bogiem Żywym, i tym samym zdolnym działać, szczególnie działać zbawczo. Ponadto zaś jest to Bóg Przymierza, jakie zaofiarował Izraelowi.

Nic dziwnego, że Izraelita chlubi się samym już Bożym Imieniem ‘Jahwéh’. Oznacza ono: „On JEST” (zob. Wj 3,14n; 6,2.6). Nie jest to jakiś ‘bóg’ fikcyjny, bóg-nicość-marność [por. np. 2 Krl 17,15: „... Szli za Nicością – i stali się nicością”: taki jest los podążania za Bogami nie-życia; por. też Jr 2,5]. Bóg Izraela to ten, który „stworzył niebo i ziemię” (Ps 124[123],8), niejako ‘bawiąc się’ przy stwarzaniu, które w każdym razie nie wymagało żadnego szczególnego Jego wysiłku.
– Podczas gdy jednak całe stworzenia jest dziełem samych tylko „palców” Bożych (Ps 8,4), to w dzieło wyprowadzenia Izraela z Egiptu zaangażował Bóg – w imię wierności [Bóg-Prawda Objawienia] swemu Przymierzu oraz swej ‘ślubowanej’ miłości do Izraela – potęgę swego „wyciągniętego ramienia” (Wj 6,6). Wyprowadzenie Izraela z Egiptu stało się zarazem przeprowadzeniem „sądu” nad „bogami Egiptu” (Wj 12,12) i ościennych narodów (zob. do tego wyż.: Jahwéh przeprowadza sąd nad Bogami Egiptu).

Ponadto jednak Izraelita wyznawał w modlitwie „Szemá Jiśraél” wiarę w jedyność Boga Jahwéh: „Jahwéh – Elohénu! Jahwéh – echád”: „Jahwéh – oto Bóg nasz! Jahwéh [On – to ten] Jedyny!”

Uświadomienie Hebrajczykom jedyności Jahwéh, Boga który objawiał się poprzednio Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi, było jedną z zasadniczych misji Mojżesza. W omawianym tekście (Pwt 6,4) jest owa jedyność wyrażona i postawiona bardzo jasno.
– Równie jasno, jeśli nie jeszcze bardziej ostro i kontrastowo, kwestia jedyności Boga wyrażona jest w ‘Hymnie Mojżesza” (Pwt 32,12.16nn.21.37.39n).

Problematyka jedyności Boga w przeciwieństwie do politeizmu rozgorzała jako zagadnienie nie tylko praktyczne, ale i teoretyczne, szczególniej w okresie niewoli Judejczyków w Babilonie w 6 w. przed Chr. Echem prowadzonych wtedy dyskusji, zaostrzonych pobytem w zniewoleniu w środowisku pogańsko-politeistycznym, jest przede wszystkim druga i trzecia część Księgi Izajasza (Deutero-Iz 40-55; Trito-Iz 56-66) – a z drugiej strony pisemne ujęcie Rdz 1 (stworzenie świata oraz człowieka).


Wypada jeszcze zauważyć, że kiedyś w sposób do złudzenia przypominający omawiany właśnie fragment Księgi Powtórzonego Prawa (Pwt 6,4-9; zob. wyż.: Słuchaj Izraelu: tekst pełny) sformułuje podstawowe polecenie etosu Nowego Przymierza Jezus Chrystus. Działo się to w chwili, gdy pewna kobieta wyraziła na swój kobiecy sposób szczęście Matki Jezusa, która miała zaszczyt nosić Go i karmić (Łk 11,27). Jezus na to odpowiedział:

„Lecz On rzekł: ‘Owszem, ale przecież błogosławieni ci,
którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują je’ ...” (Łk 11,28; oraz: 8,21).

Mojżesz wprowadza omawiane, naglące polecenie właśnie od słów nawołujących do uważnego ‘słuchania’ Bożego Słowa. Cały zaś kontekst wypowiedzi Mojżesza dotyczy ponadto ‘czynienia’  tegoż Bożego Słowa.

Nadarzyła się jednak jeszcze inna sposobność. Donosi o niej Ewangelista Marek (Mk 12,28-34) oraz Mateusz (Mt 22,34-40). Według wersji Marka do Jezusa podszedł pewien uczony w Piśmie i postawił Jezusowi pytanie: „Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań” (Mk 12,28). A oto odpowiedź Mistrza z Nazaretu:

„Jezus odpowiedział:
Pierwsze jest:
Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest Jedyny.
Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem,
całą swoją duszą całym swoim umysłem i całą swoją mocą.
Drugie jest to:
Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.
Nie ma innego przykazania większego od tych’ ...” (Mk 12,29-31).

Jezus ukazuje tu syntezę dotąd oddzielnie istniejących dwu Bożych przykazań. Oba mieszczą się jako Słowo-Boże-Pisane w Pentateuchu.
– Pierwsze z przytoczonych Bożych przykazań, od którego nie ma większego (Mk 12,31), przytacza Jezus dosłownie z Księgi Deuteronomium, którą właśnie omawiamy (Pwt 6,3-5). Dotyczy ono miłowania Boga z całego serca i ze wszystkich sił.
– Jezus scala jednak to przykazanie z innym przykazaniem, dotyczącym miłości bliźniego. To zaś mieści się w zapisie Słowa-Bożego-Pisanego Pentateuchu w Księdze Kapłańskiej (Kpł 19,18). Jest ono tam końcowym podsumowaniem wymienionych wielu obowiązków względem bliźnich, przy czym tymi ‘bliźnimi’ według kontekstu są w zasadzie rodacy tego samego narodu. Końcowe zdanie tego fragmentu z Księgi Kapłańskiej brzmi:

„... Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu,
ale będziesz kochał bliźniego jak siebie samego.
Ja jestem Jahwéh” (Kpł 19,18).

Jezus podkreśla tu jedność miłości Boga – a bliźniego. Zaś w przypowieści o dobrym Samarytaninie podaje Jezus autorytatywną wykładnię kwestii, kogo należy uważać za ‘bliźniego’. Jest nim każdy człowiek, który aktualnie pojawia się na horyzoncie i wymaga jakiejkolwiek pomocy (zob. Łk 10,30-37; oraz List Apostolski Jana Pawła II Salvifici Doloris [1984], zwł. nr 28-30).

Innymi słowy Jezus daje wyraźnie do zrozumienia, że nie ma mowy o miłowaniu Boga, jeśli w parze z nim nie pójdzie czynne miłowanie bliźniego – obojętne kto by nim był, nie wyłączając nieprzyjaciela. Jezus dokonuje tu zdecydowanego przełomu w pojmowaniu etosu obowiązującego w epoce odkupienia. Kryterium rozpoznawczym Jego uczniów stanie się miłość bliźniego nie tylko względem współplemieńców, ale również nieprzyjaciół (zob. jednoznaczne wskazania Jezusa w tym względzie: Mt 5,43-48; Łk 6,27-36).

Sam też Jezus Chrystus da osobisty przykład praktyczny dosłownego wprowadzenia swego nauczania w czyn. Mianowicie z wysokości krzyża będzie swych oprawców usprawiedliwiał przed obliczem Ojca i prosił dla nich o przebaczenie (Łk 23,34).
– Za Odkupicielem pójdą odtąd odważnie rzesze Jego uczniów przez wszystkie wieki. W czasach krwawych prześladowań sami nawet poganie nie mogli się nadziwić postawie miłości bliźniego, jaką cechowali się ‘chrześcijanie’: przebaczali oni również swoim nieprzyjaciołom i modlili się za nich.

Umiłowany uczeń Chrystusa, św. Jan Apostoł, da jednoznaczny wyraz stylowi życia swego Mistrza w tym względzie, gdy napisze w swym Liście:

„My miłujemy Boga, ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował.
Jeśliby ktoś mówił: ‘Miłuję Boga’ a brata swego nienawidził, jest kłamcą,
albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi.
Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten kto miłuje Boga, miłował też i brata swego” (1 J 4,19nn).

(6,8 kB)

c. Pytanie uczonego w Prawie

Po tych uwagach wracamy jeszcze raz do odpowiedzi Jezusa na pytanie, postawione mu przez owego uczonego w Piśmie o „pierwsze ze wszystkich przykazań” (Mk 12,28). Nie możemy nie zauważyć, że pierwsze zdanie odpowiedzi Jezusa jest dosłownym przytoczeniem zarówno fragmentu z omawianego przemówienia Mojżesza (Pwt 6,4n), jak i samej w sobie modlitwy każdego wierzącego Izraelity: „Szemá Jiśraél ...” (Pwt 6,4). Widocznie i Jezus dobrze ją znał – i jej słowami codziennie się modlił.

(14 kB)
Dialog miłości rodzicielskiej dużego niedźwiedzia polarnego ze swym potomstwem. Jak te zwierzęta między sobą zachwycająco potrafią się porozumiewać! A wielki Bóg ... czyżby z synami swego Przybrania miał nie umieć się tym dogłębiej porozumieć?'

Sama owa modlitwa „Szemá Jiśraél” mieści się w kontekście, który jest jedną wielką anamnezą (przypomnieniem zbawczych dzieł Boga dla Izraela). Polega ona na przypominaniu dotychczasowych zbawczych interwencji Jahwéh na rzecz ludu swego Wybrania – i ukazywaniu skuteczności doznanych Bożych zmiłowań w aktualnie przeżywanej chwili dalej się toczących dziejów zbawienia. Na tym polega istotna różnica między pojmowaniem ‘historii-dla-historii’ w piśmiennictwie świeckim, a ‘historii’ jako zbawczego, opartego na prawdziwych wydarzeniach działania tego Boga, który poprzez owe zbawcze fakty prowadzi swój lud do pełni odkupienia w Chrystusie.

Wypada jeszcze zwrócić uwagę, że pytanie postawione przez uczonego w Piśmie mieści się w kontekście zaciętych dyskusji doktrynalnych natury dogmatyczno-etycznej, jakie coraz inne grupy ówczesnych duchowych sfer rządzących stawiały Jezusowi, zamierzając Go wciągnąć w pułapkę przemyślnie skonstruowanych pytań, na które niełatwo było znaleźć właściwą odpowiedź.
– Zarówno Mateusz, jak Marek umieszczają te dyskusje na dni pomiędzy ‘Niedzielą Palmową’ a Wielkim Czwartkiem (Mt 22,34-40; Mk 11,1-11), czyli tuż przed dopełnieniem dzieła odkupienia przez ofiarę Boga-Człowieka na krzyżu.
– Według Marka działo się to po wypędzeniu przekupniów z świątyni (Mk 11,15-18). Rozjątrzeni duchowi przywódcy nasyłali na Jezusa coraz inną grupę osób, które miały Go podchwycić na jakimś niezręcznym słowie.

Jezus wychodzi obronną ręką z sytuacji, gdy zażądano od Niego, by się wytłumaczył, jakim prawem rządzi się w Świątyni (Mk 1,27-33).

W przypowieści o przewrotnych rolnikach w winnicy doprowadza do pasji przywódców duchowych narodu, którzy się zorientowali, że przypowieść ta jest skierowana do nich właśnie (Mk 12,1-12).

W tym kontekście nasłali na Jezus grupę zwolenników Heroda. Mieli oni doprowadzić Jezusa do potknięcia się w trudnej odpowiedzi na pytanie o podatek dla Cezara (Mk 11,27-33).

Nadeszła z kolei grupa saduceuszów, zatem ludzi ze sfery osób wpływowych – bogatych, którzy nie wierzyli w zmartwychwstanie. Postawili oni chytrze spreparowane pytanie o zmartwychwstanie w związku z kobietą, która miała po kolei 7 mężów i każdy z nich umierał bezdzietnie (Mk 12,18-27).

Po rozprawieniu się Jezusa z tą grupą, ukazuje Marek wspomnianego uczonego w Piśmie, który stawia Jezusowi pytanie: „Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań” (Mk 12,28). Pytanie dotyczyło więc samej istoty „Credo” Izraelitów. Jezus nie mógł tu nie udzielić odpowiedzi jasnej i precyzyjnej – i tak też istotnie postąpił. Odpowiedź w pełni usatysfakcjonowała owego „uczonego w Piśmie”, który pochwalił Jezusa mówiąc:

„Rzekł Mu uczony w Piśmie: ‘Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział,
bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego.
Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą
i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary” (Mk 12,32n).

Podsumowanie dyskusji owego uczonego w Piśmie spodobało się z kolei Jezusowi, który dodał:

„Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego:
Niedaleko jesteś od Królestwa Bożego’.
I nikt już nie odważył się więcej Go pytać” (Mk 12,34).

(7 kB)

3. „Słuchaj Izraelu”
a nasz wątek myślowy

(6,8 kB)

Nasuwa się jeszcze refleksja w nawiązaniu do tematu niniejszego paragrafu i rozdziału. Śledzimy wypowiedzi Słowa-Bożego-Pisanego – w tej chwili Starego Testamentu, które mogą rzucić jakieś światło na sakramentalność małżeństwa. Zdajemy sobie wciąż sprawę z Bożego – a nie ludzkiego ustanowienia małżeństwa jako szczególnego wyrazu sakramentu samego w ogóle stworzenia.
– Całe stworzenie, ale tym bardziej człowiek: mężczyzna i kobieta, miało poprzez swoją widzialność przybliżyć tajemnicę Niewidzialengo Boga w Jego zaangażowaniu oblubieńczą miłością we wszystko, co dotyczy człowieka, żywego Obrazu Boga w kosmosie.

Człowiek w swojej dwoistości zostaje „od początku” wezwany do wchodzenia w związek małżeński. W przymierzu małżeńskim otrzymują małżonkowie szczególne błogosławieństwo do przekazywania daru życia i miłości z pokolenia w pokolenie. Dla jak najdoskonalszego wywiązywania się z tej misji zostają małżonkowie wyposażeni poprzez pra-sakrament małżeństwa w pierwotną świętość i nieskalaność, która pomimo grzechu w raju przetrwała i była stałą podstawą do otrzymywania od Boga szczególnych pomocy nieodzownych do wywiązywania się z podjętych zobowiązań w chwili zawierania przymierza małżeńskiego.

Widzialność małżonków w ich obopólnej miłości, w przeżywaniu wzajemnej godności i wzrastaniu w świętości miała pełnić w widzialnym świecie funkcję przybliżania Ludowi Bożemu oraz samym małżonkom tej Miłości, z jaką sam Bóg odnosi się do człowieka jako stworzenia swojego umiłowania. Miłość zaś Boga nie może być inna jak tylko ... oblubieńcza – w Bożym znaczeniu tego słowa: w stałym zapraszaniu człowieka do uczestniczenia w własnym Życiu i zjednoczenie z własną Miłością.

Na tym tle trudno nie dostrzec raz po raz pojawiających się wypowiedzi, a raczej pełnych ‘uczucia’ wynurzeń Boga o swej miłości do człowieka, w tym wypadku poczynając od zaangażowanej Bożej miłości do Ludu Jego wybrania – Izraela.
– Przyglądaliśmy się zdumiewającemu ‘nakazowi’ i poleceniu, jaki Mojżesz przekazał w imieniu Boga Izraelowi:

„Słuchaj Izraelu [Szemá Jiśraél] ...
Będziesz miłował twojego Boga, Jahwéh, z całego swego serca,
z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił ...” (Pwt 6,4n).

Jeśli jako uczniowie Chrystusa, żyjący zatem w okresie już dokonanego odkupienia przez Krzyż, jesteśmy przyzwyczajeni do mówienia o ‘miłości’ Boga do człowieka, skoro ten Bóg „tak ... umiłował świat [ludzi], że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął ale miał życie wieczne” (J 3,16), wypada przecież zdać sobie sprawę, że w zestawieniu z jakąkolwiek inną religią jest to czymś zupełnie niesłychanym.

Bóstwo kojarzyło się z koniecznością oddawania mu czci uwielbienia oraz składania ofiar – zwykle krwawych, niekiedy krwawych ofiar ludzkich, żeby przez nie zażegnać ‘zły humor’ bóstwa, rozgniewanego nierzadko z niewiadomego powodu.
– Któraż zaś religia zdobyłaby się na tyle śmiałości, żeby przytaczać z całą prawdą wypowiedzi samego bóstwa, które by się ‘wynurzało’ w sposób autobiograficzny ze swoich uczuć miłości do człowieka? I któraż z kolei religia ośmieliłaby się wyrazić polecenie, iż na odwrót człowiek powinien Boga ... miłować miłością odwzajemnioną?
Co więcej, iż człowiek powinien kochać swego Boga „z całego serca ... i ze wszystkich swych sił” (Pwt 6,5)?

Tymczasem w religii rozwijającej się na gruncie objawiania się samego Boga stajemy regularnie twarzą w twarzą wobec wypowiedzi, w których jest mowa zarówno o Jego ‘miłości’ w stosunku do człowieka jako swego żywego Obrazu, jak i na odwrót: miłości człowieka do Boga.
– Z tego rodzaju wypowiedziami, zapisanymi pod charyzmatem tchnienia Ducha Świętego w Słowie-Bożym-Pisanym, jesteśmy oswojeni na co dzień. Nie znaczy to jednak, że mówienie o ‘miłości’ w obydwu kierunkach nie jest czymś z istoty swej niesłychanym.

Jeśli w omawianym tekście (Pwt 6,4-9) mowa jest o nakazie „miłowania” Boga – i to „z całego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił”, chodzi już oczywiście o odpowiedź ze strony człowieka i całego Ludu Bożego na miłość, która jako pierwsza już dotarła i ciągle nadal dociera do niego od tego Boga, który najwidoczniej rzeczywiście JEST „Miłością”.
– Jakżeż by można było ‘kochać’ Boga, który by ... MIŁOŚCIĄ nie był? I który by swej miłości wpierw nie okazał poprzez niewytłumaczalne wkroczenia, których nie dało się rozumieć inaczej jak właśnie jako wyrazów Jego uprzedzającej miłości?
– Jeśli zaś Bóg miałby być ‘miłością’ w jakim bądź znaczeniu, nie może nią być inaczej, jak tylko miłością oblubieńczą – oczywiście na swój Boży, absolutnie duchowy sposób.

Lud Boży rozumiał Boże ‘zwierzanie się’ ze swej miłości do człowieka bardzo dobrze – jako miłość na kształt tej istniejącej pomiędzy małżonkami. Ten Bóg „nasz”, ten „Jedyny” (Pwt 12,4) występuje przecież przez cały czas jako Bóg Przymierza.
– Gdzie zaś jest przymierze, jest ... małżeństwo: związanie się dwojga i zadzierzgnięte zobowiązanie, które nie może być inne jak tylko nierozerwalne, dozgonne, i oczywiście wyłączne.

Izrael doskonale sobie zdawał sprawę, że ten Bóg ‘nasz’, ten ‘Jedyny’, jest Bogiem Prawdą, czyli niezachwianie wiernym [= biblijne znaczenie ‘prawdy’: niezachwianej stałości-wierności raz danemu słowu].
– Stąd pewność Izraela wszystkich czasów, że jeśli nawet oni jako Lud Boży i każdy poszczególny człowiek ‘zawiodą’, dopuszczając się zatem ‘cudzołóstwa’ z innymi, obcymi ‘bogami’, wierności ponad wątpliwość dochowa Jahwéh.

On bowiem sam siebie związał przymierzem, zaofiarowanym Izraelowi. Do tego stopnia, że już Abrahamowi przyrzekał wierność danym mu obietnicom, potwierdzając je uroczystą przysięgą na siebie samego, skoro nie było nikogo ‘wyższego’ dla potwierdzenia prawdy-wierności raz danemu słowu (por. Rdz 22,16).
– Jednocześnie zaś ta właśnie wierność Boga zawartemu przymierzu będzie dla Izraela i każdego poszczególnego człowieka: mężczyzny i kobiety, nieustanną rękojmią, że ten Bóg – wielokrotnie znieważany grzechami ‘cudzołóstwa’ z obcymi Bogami, przyjmie tę ‘swoją’, wciąż niewierną Oblubienicę, ponownie, gdy tylko okaże ona skruchę, odrzuci dotychczasowy ‘cudzołożny’ styl życia i szczerym sercem ponownie ukocha swego Boga przymierza ‘miłością z całego serca i ze wszystkich swych sił.

Przekonujemy się, że zarówno dla Ludu Bożego epoki poprzedzającej „pełnię czasu”, jak i dla nas żyjących po już dokonanym odkupieniu człowieka, Boże ‘wynurzenia’ o swej miłości względem Izraela i każdego poszczególnego człowieka krążą stałe wokół obrazów zaczerpniętych z życia oblubieńczo-małżeńskiego. Izrael dobrze rozumiał, co użyte wyrażenia znaczą.
– Rozumiał z kolei aż nadto doskonale, co na tym tle oznaczają Boże skargi na Izraela, formułowane jako grzechy „zdrady” i „cudzołóstwa”, popełniane z innymi bogami na oczach Jahwéh. Podobnie też Izrael bardzo dobrze wiedział, co znaczą wyrażenia Słowa-Bożego-Pisanego o Bożej „zazdrości”.

Niemożliwe, by małżeństwo stworzone przez Boga „od początku” jako szczególnie intensywny wyraz pierwotnego sakramentu stworzenia, nie cieszyło się „od początku” szczególnym uprzywilejowaniem ze strony Boga, związanym z samym zawieraniem przymierza małżeńskiego.
– Jak małżonkowie chcąc nie chcąc uczyli się swych małżeńskich odniesień w wierności miłości od Bożej wierności w raz człowiekowi: mężczyźnie i kobiecie ‘ślubowanej’ miłości, tak z kolei uczyli się – oni sami oraz cały Lud Boży, lepiej rozumieć samego w ogóle Boga na podstawie własnej, obopólnej miłości, jej wzlotów i być może zaniżeń. Przymierze małżeńskie stawało się wraz z coraz bardziej przyspieszającym się rozwojem Bożego objawienia – coraz pełniej przygotowaniem do przymierza małżeńskiego już jako sakramentu ustanowionego przez Chrystusa w okresie „pełni czasu”.

(12 kB)

RE-lektura: część VI, rozdz. 6d
Stadniki, 25.IV.2015.
Tarnów, 3.VI.2022.


(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



b. Sąd Jahwéh nad bogami Egiptu
Jahwéh przeprowadza sąd nad Bogami Egiptu

D. „SŁUCHAJ IZRAELU: BĘDZIESZ MIŁOWAŁ BOGA CAŁYM SERCEM ... ” (Pwt 6,5)

1. Odniesienia Boga do swego Ludu według Księgi Powtórzonego Prawa
a. Motywacja wstępna

2. „Słuchaj, Izraelu ...”
a. Słowa bezprecedensowe
b. Tekst nakazujący miłowanie Boga
Słowa ‘Słuchaj Izraelu’
UWAGA do modlitwy Shemáh Jiśraél
c. Pytanie uczonego w Prawie
3. „Słuchaj Izraelu” a nasz wątek myślowy


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Papież wypowiada słowo za słowem z najwyższym trudem
Ryc.2. Jan Paweł II - Niemożność wydobycia z siebie głosu: ciągłe duszenie się
Ryc.3. Nowożeńcy z kapłanem pośrodku oraz rodzicami
Ryc.4. Zaczynam dorastać
Ryc.5. Dialog rodzicielski niedźwiedzia polarnego z swym potomstwem