(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura

Ozdobnik

H.   „Z MIŁOŚCI ...
KU CHWALE MAJESTATU SWEJ ŁASKI ...”

Ozdobnik

1. Czy mimo wszystko
bezinteresownie?

Wypada jeszcze raz podjąć zagadnienie ‘motywu’ Trójjedynego w Jego decyzji stworzenia kosmosu, a w nim swego żywego Obrazu: człowieka-mężczyzny, człowieka-kobiety, których Bóg „chce dla nich samych” (GS 24).
– Z góry wykluczyć u Boga trzeba jakikolwiek cień samolubstwa-egoizmu jako ‘motywu’ czy ‘celu’ podjętego dzieła stwarzania. Jeśli Chrystus mógł powiedzieć do tych, którzy Go wciąż podpatrywali i nie szczędzili trudu, by Go na czymkolwiek ‘podchwycić’ (zob. np. Mt 19,3; 22,15.35; itd.): „Kto z was udowodni Mi grzech?” (J 8,46), o ileż bardziej wykluczyć trzeba jakąkolwiek niedoskonałość etyczną u Trójjedynego, który jest świętością i miłością samą!

(11 kB)
Stara, rosła lipa. Ilu artystom służy to drzewo do pięknych rzeźb: lipa poddaje się rzeźbiarzowi, choć ją to ... boli. - I Przykazanie Twoje, Boże, może troszkę boleć. Jakże jednak jest ono zbawienne: rodzi owoce samego tylko dobra - ku życiu wiecznemu.

Zdążyliśmy sobie już jaśniej uzmysłowić, że tym jedynym, właściwie zamierzonym stworzeniem, które Bóg prawdziwie chciał stworzyć, to człowiek: Boży żywy Obraz wobec kosmosu. Człowiek istotnie zostaje wywołany z nicości do istnienia z wewnętrznego ‘dynamizmu’ Trójjedynego. Bóg nie jest ‘Miłością’ jedynie ‘w teorii’! On naprawdę niejako ‘nie potrafi’ pomieścić w sobie radości z obdarowywania – życiem, swoistą ‘drugą stroną’ tajemnicy miłości. Miłość jest sobą, gdy się staje ‘byciem-dla’ – oczywiście jakiejś osoby, a nie ‘rzeczy’.

Mimowoli jednak nasuwa się pytania – albo i swoiste małe zawahanie się: jak ów dynamizm OD-środkowy miłości pogodzić z jej oczekiwaniem na wzajemność? Od dotknięcia i tego aspektu omawianego zagadnienie nie chcielibyśmy się uchylić. Bóg jest cały ‘dla’ swego żywego Obrazu, a przecież jakżeż żarliwie – i nieprawdopodobnie pokornie i cierpliwie – czeka na gest miłości odwzajemniającej tę Jego miłość ze strony tego swego Obrazu!
– Pytamy: czy wobec tego można mówić w przypadku Boga o bezinteresowności Jego miłości? Czy też to określenie: „Bóg stworzył człowieka ... dla niego samego”  nie kryje w sobie jakiegoś sofistycznego zakłamania?

Wypada sobie z góry powiedzieć, że nasze ludzkie myślenie o Bogu i Jego wewnętrznych decyzjach nie dorasta do ich wyczerpującego zrozumienia. A jednak ośmielamy się bodaj w nieznacznym stopniu zrozumieć lepiej i to zagadnienie. U niektórych bowiem zdaje się ono wyzwalać pewne zaniepokojenie, gdyby nie znalazło zadowalającej odpowiedzi.

Ozdobnik

2. Wypowiedzi
Słowa-Bożego-Pisanego
i Magisterium

Odnośnie do rozważanego w tej chwili aspektu można przytoczyć szereg jednoznacznych wypowiedzi biblijnych. Niechby wystarczyło przytoczyć jedną z nich – z początkowych wierszy Listu św. Pawła do Efezjan:

„Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa ...
W Nim wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego Obliczem.
Z miłości – przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli [= Boży zamysł], ku Chwale Majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym” (Ef 1,3-6).

Z kolei zaś w Katechizmie Kościoła Katolickiego występuje sformułowanie:

„Bóg wszystko stworzył dla człowieka, ale on został stworzony,
aby służyć Bogu i kochać Go oraz by ofiarować Mu całe stworzenie” (KKK 358).

Nieco wcześniej znajdujemy w ‘Katechizmie’ wypowiedź podobną do przytoczonego fragmentu z Ef 1:

„Podstawowa prawda, której Pismo święte i Tradycja
nie przestają nauczać i wysławiać,
głosi, że ‘świat został stworzony dla Chwały Bożej’.
Bóg stworzył wszystko – wyjaśnia św. Bonawentura –
‘nie po to, by powiększyć chwałę, ale by ją ukazać i udzielić jej’ ...” (KKK 293).

Po czym ‘Katechizm’ przytacza ważne określenie Soboru Watykańskiego I-go (1870 r.):

„Jedyny i prawdziwy Bóg, w swojej dobroci i swoją wszechmocną potęgą, nie dla powiększenia lub osiągnięcia własnego szczęścia, ale dla objawienia swojej doskonałości przez dobra, jakich udziela stworzeniom, całkowicie wolną decyzją, od początku czasu, stworzył z nicości dwa rodzaje stworzeń: stworzenia duchowe i materialne” (KKK 293: druga część fragmentu).

Ozdobnik

3. Próba wyjaśnienia

Problem dotyczy naszej nieporadności w rozumieniu niepojętości Boga i jej poprawnego wyrażenia.

Takie właśnie znaczenie przysługuje użytym w ‘Katechizmie’ wyrażeniom: „... Człowiek ... został stworzony, aby służyć Bogu i kochać Go oraz by ofiarować Mu całe stworzenie” (KKK 358). Każde ze stworzeń jest w sensie totalnym nieustannie zależne od swego Stworzyciela. Nie mogłoby ono nawet ułamek sekundy istnieć ‘samo’ – w uniezależnieniu od Tego, który je z przeogromnej swojej miłości wywołał z nie-istnienia do istnienia.
– Sama w sobie owa totalna ‘zależność’ nie tylko nie jest upokorzeniem dla danego stworzenia, lecz stwarza mu właśnie szansę dla ‘bycia-sobą’ i radosnego rozwijania podarowanych sobie przez Stworzyciela możliwości.

Tę samą rzeczywistość można by wyrazić kontrastowo. Mianowicie niemożliwe, by dane stworzenie mogło być ‘sobą’ i znalazło jakiekolwiek możliwości własnego rozwoju – w odcięciu od swego Stworzyciela. Również to stwierdzenie nie zawiera nawet cienia jakiegokolwiek upokorzenia odnośnego ‘bytu’, a tylko wyraża stan faktyczny.
– W tym sensie Bóg chcąc nie chcąc ujawnia siebie jako Stworzyciela wraz z pełnią swej troskliwej Opatrzności względem każdego ze stworzeń, kochając je nie tylko w akcie wywołania z nie-istnienia, lecz i ciągle podtrzymując je w dalszym istnieniu i rozwoju.

W przypadku człowieka, którego Bóg stwarza jako osobę, tzn. obdarza wolną wolą, rozumem i zdolnością podejmowania odpowiedzialności – dołącza się do tej ani przez moment nie ustającej, wspólnej wszystkim stworzeniom totalnej zależności w istnieniu od Stworzyciela – ten jeszcze aspekt, który zagadnienie niezwykle wikła – tak Bogu, jak i człowiekowi.

W tym sensie określenie katechizmowe, iż człowiek został stworzony po to, by „służyć Bogu i kochać Go” (KKK 358), nie tylko nie niesie w sobie żadnego wydźwięku negatywnego, jakoby tu chodziło o ‘przymus służenia’ Bogu, tzn. gwałt zadany jego ludzkiej naturze. Przeciwnie, określenie to wyraża promocję osobistej ‘wygranej’, gdy człowiek zależność swoją od Stworzyciela uzna, ukocha ją i będzie wszystko czynił, by podtrzymywać możliwie nigdy nie słabnący kontakt z Nim – na ‘fali’ godnej tak Boga, jak i siebie samego jako ‘osoby’: ‘fali miłości’ przyjętej – i natychmiast odwzajemnianej.

Ten też aspekt zagadnienia wyraża ponad wątpliwość wyżej przytoczona wypowiedź Słowa-Bożego-Pisanego. Jest w nim mowa o tym, iż Bóg Ojciec „z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa ... ku Chwale Majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym” (Ef 1,3-6).

Uwydatniona tu jest miłość stworzycielska Boga Ojca. Nie samolubstwo, nie dążenie do wywyższenia się wyzwoliło u Boga dynamizm OD-środkowy: radość stwarzania – w tym wypadku człowieka: istoty „chcianej dla niej samej” (GS 24), lecz miłość, tzn. stanie się całkowitym darem-‘dla’ człowieka jako Jego żywego Obrazu.

Mowa jest o „przybranym synostwie”, jakie Ojciec ofiaruje w momencie stwarzania każdemu człowiekowi bez wyjątku w formie daru szczególnie cennego, najdroższego z możliwych: odkupienia dokonanego mocą krwi Jezusa Chrystusa – „na odpuszczenie grzechów”. Jego przyjęcie całym sercem i miłością odwzajemniającą zaofiarowane sobie synostwo przybrania – nie przysparza Bogu żadnej nowej „Chwały Majestatu Jego Łaski”, której by już ‘przedtem’ nie miał. „Chwała Majestatu Jego łaski” staje się natomiast uzewnętrznieniem prawdy bytu zarówno ze strony Boga, jak i człowieka, czyli jest jedynie proklamacją stanu faktycznego.

Ozdobnik

4. Wezwanie do uczestnictwa
w życiu Trójjedynego

W tym miejscu wypadałoby ponownie skorzystać z rozważań Jana Pawła II nawiązujących do człowieka jako przez Boga „chcianego dla niego samego” – „Obrazu”, któremu Bóg ofiaruje wezwanie do uczestnictwa w życiu samego Trójjedynego. Skoro Bóg obdarza człowieka, swój żywy Obraz – wolnością ku wybieraniu dobra, wymogiem jego godności staje się działanie z wewnętrznego wyboru, który by z chwili na chwilę potwierdzał zaangażowane odwzajemnianie Bożej stworzycielskiej miłości.

(13 kB)
Do małżeństwa i już istniejącej sporej rodziny zapukało kolejne dziecko: mały Chrystus dopraszający się o Jego przyjęcie z sercem i radością, mimo przewidywanych wielu trudności.

Jan Paweł II podkreśla:

„Ukształtowana na wzór wolności Bożej – wolność człowieka nie zostaje zniesiona przez jego posłuszeństwo Bożemu Prawu. Wprost przeciwnie: jedynie dzięki temu posłuszeństwu trwa w prawdzie i w pełni odpowiada ludzkiej godności ...
Godność człowieka wymaga, aby działał ze świadomego i wolnego wyboru, to znaczy osobowo, od wewnątrz poruszony i naprowadzony, a nie pod wpływem ślepego popędu wewnętrznego lub też zgoła przymusu zewnętrznego. Taką zaś wolność zdobywa człowiek, gdy uwalniając się od wszelkiej niewoli namiętności, dąży do swego celu drogą wolnego wyboru ...[cytat: GS 17]’ ...” (VSpl 42).

Spontaniczne, z motywu miłości-wdzięczności płynące wypełnianie Bożych przykazań jest dla człowieka zasadniczą drogą wyrażenia Bogu w warunkach doczesnych miłości odwzajemnionej. Przez ich ochocze wcielanie w życie człowiek spełnia sens swego istnienia, który tym samym służy jego własnemu ‘spełnieniu’, jak i staje się uzewnętrznionym sposobem wyrażenia Chwały Majestatu Bożej łaski.

W nawiązaniu do pytania o „dobro” ku życiu wiecznemu, które Jezus podkreśla w swym spotkaniu z bogatym młodzieńcem, mówi Jan Paweł II:

„Istotnie, zadać pytanie o dobro znaczy w ostatecznej analizie zwrócić się ku Bogu ...
... Dobroć, która pociąga człowieka a zarazem go zobowiązuje, ma swoje źródło w Bogu, a wręcz jest samym Bogiem: Tym, który jedynie jest godzien, by Go kochać ‘całym swoim sercem ...’.
Jezus sprowadza pytanie o ... postępowanie ... moralnie dobre ... do uznania Boga, jedynego dobra, pełni życia, ostatecznego celu ludzkiego działania, doskonałego szczęścia.
Kościół ... wierzy, że najwyższym celem życia człowieka, uczynionego na Obraz Stworzyciela, odkupionego krwią Chrystusa i uświęconego obecnością Ducha Świętego, jest istnieć ‘ku Chwale Majestatu’ Boga [por. Ef 1,12], postępując tak, by każdy czyn odzwierciedlał Jego blask.
Poznaj zatem samą siebie, o piękna duszo: jesteś Obrazem Boga ... Poznaj samego siebie, człowiecze: jesteś Chwałą Boga [1 Kor 11,7; cytat z św. Ambrożego]’ ...” (VSpl 10).

Wypowiedzi te stawiają na jednej płaszczyźnie przeżywanie siebie jako Bożego Obrazu – a Bożej Chwały. Na innym miejscu podkreśla Jan Paweł II ponadto konieczność wyraźnego ukierunkowania na Boga czynów spełnianych po linii Bożych przykazań:

„... Ludzki czyn dobry ... jest zarazem przyporządkowany ostatecznemu celowi. Ten sam czyn osiąga następnie swą ostateczną i istotną doskonałość, gdy wola rzeczywiście zwraca go ku Bogu poprzez miłość.
... ‘Aby nasze czyny były dobre i doskonałe, musimy je spełniać jedynie z tą myślą, by podobać się Bogu’ [cytat: św. Alfons z Liguori] ...” (VSpl 78).

Ozdobnik

5. „Chciany dla niego samego”
– a dla Trójjedynego

Trudno wreszcie oprzeć się przytoczeniu fragmentu rozważania Jana Pawła II o wezwaniu człowieku do uczestnictwa w życiu Trójjedynego jako „chcianego przez Boga dla niego samego” – z wspomnianego Listu do Rodzin:

„ ... Nowy człowiek od chwili poczęcia ... przeznaczony jest do tego, ażeby w pełni wyraziło się jego człowieczeństwo ...
‘Być człowiekiem’ – to podstawowe powołanie człowieka ... na miarę daru, ... tego ‘talentu’, którym jest samo człowieczeństwo. ... W tym znaczeniu Bóg chce każdego człowieka ‘dla niego samego’.
Jednakże w zamyśle Boga powołanie ludzkiej osoby sięga dalej, poza granice czasu. Wychodzi na spotkanie tego zamierzenia Ojca Przedwiecznego, które zostało objawione w Słowie Wcielonym: Bóg chce człowieka obdarzyć uczestnictwem w swym Boskim życiu. Chrystus mówi: ‘przyszedłem, aby życie mieli, i mieli je w obfitości’ [J 10,10] ...” (LR 9).

W tym miejscu Jan Paweł II podejmuje pytanie o możliwość pogodzenia tych dwóch celowości:

„Czy to ostateczne przeznaczenie człowieka nie sprzeciwia się stwierdzeniu, iż Bóg chce człowieka ‘dla niego samego’ ? Jeśli przeznaczeniem człowieka jest życie Boże, to czy bytuje on istotnie ‘dla siebie samego’? Jest to pytanie kluczowe ...
– Czy Bóg, przeznaczając człowieka do życia Bożego, nie odrywa go ostatecznie od tego, że bytuje on ‘dla siebie samego’ ? Jaki jest stosunek między życiem osobowym, a uczestnictwem w życiu Trynitarnym?
– Św. Augustyn pisze: ‘niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie’. To ‘niespokojne serce’ oznacza, że między jedną a drugą formą życia nie ma przeciwieństwa, owszem, zachodzi głęboka spójność. Do samej genealogii osoby stworzonej na Obraz i podobieństwo Boga należy to, że uczestnicząc w życiu Bożym, bytuje ona ‘dla siebie samej’ i urzeczywistnia siebie. A kresem tego urzeczywistnienia jest pełnia życia w Bogu – ta, o której mówi Chrystus [J 6,37-40]. Ta, do której On sam nas odkupił [Mk 10,45] ...” (LR 9).

Rozważanie Jana Pawła II nawiązuje w przytoczonym fragmencie do intencji małżonków-rodziców, gdy sami przekazują życie potomstwu:

„... W miłość małżeńską i rodzicielską wpisuje się ta prawda o człowieku, którą tak zwięźle, a tak dogłębnie zarazem wyraził Sobór, mówiąc, że Bóg ‘chce człowieka dla niego samego’. Trzeba, ażeby w to chcenie Boga włączało się ludzkie chcenie rodziców: aby oni chcieli nowego człowieka, tak jak go chce Stwórca.
– Ludzkie chcenie zawsze poddane jest prawu czasu, prawu przemijania. Boże – jest odwieczne. ‘Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię ...’ [Jr 1,5]. Genealogia osoby jest naprzód związana z wiecznością Boga, a potem dopiero z momentem ludzkiego rodzicielstwa. Już w samym poczęciu człowiek jest powołany do wieczności w Bogu” (LR 9).

Ozdobnik

I.   NIEODZOWNE PODDANIE PRÓBIE
NA JAKOŚĆ MIŁOŚCI

Ozdobnik

1. Weryfikacja szczerości w miłowaniu

Przechodzimy do kolejnego etapu rozważań niniejszej części naszej strony: Jak się to stało, że Bóg objawił się jako miłosierdzie? Rozumiemy, że ‘miłosierdziem’ ze strony Boga jest samo w sobie wywołanie z nie-istnienia do istnienia. Jest to dla stworzeń obdarowanych istnieniem podarunek, za który nigdy należycie się nie odwdzięczą. Jedynym spośród stworzeń zdolnym w ogóle pojąć, że jest podarowane w pierwszym rzędzie sobie samemu, to człowiek: jest on bowiem żywym Obrazem samego Boga, i konsekwentnie – osobą.

Bóg odnosi się do swego żywego Obrazu: mężczyzny i kobiety – przez cały czas na zasadzie odniesień osobowych. Proponuje mu, poprzez podarowaną mu samo-świadomość i władzę samo-stanowienia – niesłychaną promocję osobową: „komunię” z sobą jako Trójjedynym. Chodzi o rzeczywistość, która w formie analogii jest treścią przymierza małżeńskiego, mianowicie jedno-w-życiu, jedno-w-miłości.
– Z taką propozycją nie mógł Bóg wyjść do żadnego innego ze stworzeń. Bo tylko „osoba może miłować i tylko osoba może być miłowana” (MuD 29). Boży zamysł takiej propozycji jest z istoty swej czymś zupełnie nieprawdopodobnym, a przecież ... rzeczywistym! A przy tym: dla samego Boga dramatycznie ... ‘ryzykownym’! Z czego Trójjedyny nie mógł nie ‘zdawać’ sobie sprawy.



(22 kB)
Ten p.Fritz - wystarał się o domenę dla niniejszej strony internetowej, wspomagał autora w wielu staraniach internetowych, opłacał początkowo miejsce na serwerze ...! Wielki Dobroczyńca: wszystko gratis. Ewangelik ... - Spraw Boże Dobroci i Miłosierdzia, żeby i ta para, i tyle innych, doszła do głębszego poznania Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa (J 17,3). Chociażby tylko za tyle dobra, ile bezinteresownie dokonali !

Bóg nie mógł nie poddać ‘miłości’ swego żywego Obrazu: mężczyzny i kobietypróbie.
– Z jednej strony ‘miłość’ nie byłaby sobą, tzn. nie byłaby żadną w ogóle ‘miłością’, gdyby była siłowo wymuszona. Działanie jej trzeba by wówczas określić jako gwałt zadawany jej naturze, niezbywalnie i nieodstępnie uzdolnionej do samo-stanowienia o sobie.
– Jeśli Bóg – niewątpliwie z ‘zapartym tchem’ i jednoczesną ‘obawą’ czeka, czy umiłowane przez Niego stworzenie: człowiek-mężczyzna, człowiek-kobieta, które tak nieprawdopodobnie wyróżnił spośród wszelkiego pozostałego stworzenia, wyrazi Mu swoje: „Kocham Cię, Boże”, nie może przecież takiego aktu miłości siłowo narzucić, jakoby ślepego ‘fatum-przeznaczenia’.

Bóg nie może z kolei odebrać swemu żywemu Obrazowi: mężczyźnie i kobiecie – podarowanego mu owego ryzykownego uzdolnienia: władzy samo-stanowienia (wolnej woli). Gdyby tak uczynił, człowiek przestałby być ... człowiekiem. Nie byłby osobą, której ontologiczną właściwością, ale i zobowiązaniem etycznym – jest miłować i być miłowanym. Bóg zniszczyłby swoje własne stworzenie: tego Bóg ponad wątpliwość nie uczyni.

A od ‘kosmosu’, z istoty swej nie wyposażonego w zdolność samo-świadomości, samo-stanowienia, podjęcia odpowiedzialności – Bóg w ogóle nie może się ... spodziewać jakiejkolwiek wzajemności. Miłość wzajemna może wyrosnąć dopiero na glebie wolności woli.

Innymi słowa gdyby Bóg akt miłości u człowieka wymusił, postąpiłby przeciw sobie samemu: byłby sprzeczny sam ze sobą. To oczywiście u Boga się nie zdarzy!

Ozdobnik

2. Dwustronne ‘PRAWO’
poddania MIŁOŚCI próbie

‘Miłość’ jest sobą dopiero wtedy, gdy płynie z wewnętrznej decyzji swej wolności, wiernej sobie samej, iż kochać chce i pozostaje „niezłomnie wierna fizycznie i duchowo w doli i niedoli” (GS 49). Miłość odpowiadająca naturze osoby nie może być inna, jak „darem osoby dla osoby” (LR 11): „dla niej samej” jako osoby, a nie dla takiej czy innej jej jedynie ‘cechy’.

Czas istnienia w warunkach doczesności, tzn. od powołania z nicości do życia aż po ostatnie tchnienie – jest podarowany człowiekowi dla rozwinięcia i doprowadzenia do pełnego zaowocowania zaszczepionych sobie uzdolnień, składających się na jego godność osobową. Czas ten siłą rzeczy jest dla człowieka okresem nieustannej ‘próby’, albo raczej szansą do ‘zagospodarowania’ otrzymanych talentów, doprowadzenia ich do rozkwitu i zaowocowania.
– U podstaw tych talentów tkwi zdolność miłowania Boga i bliźniego. Podłożem na którym może ona być ‘zasiana’ jest wolność woli: uzdolnienie do samo-stanowienia.

Stajemy w tej chwili w obliczu dwu-strumieniowego ‘prawa’ do weryfikacji jakości miłości, jaka może pojawić się u człowieka – mężczyzny i kobiety:

Do takiego dwustrumieniowego ‘prawa’ lubi nawiązywać w swych wielorakich rozważaniach Jan Paweł II. O tego rodzaju sytuacji wspomina bardzo wyraźnie już w swej pierwszej encyklice – w nawiązaniu do sakramentu spowiedzi świętej jako dwustronnego ‘prawa’:

„Jest to prawo do najbardziej osobistego spotkania się człowieka z Chrystusem ukrzyżowanym i przebaczającym ...
Jest to ... równocześnie prawo samego Chrystusa do każdego z tych, których odkupił, prawo do spotkania się z każdym z nas w tym kluczowym momencie życia duszy, jakim jest moment nawrócenia i zarazem odpuszczenia ...” (RH 20; inne sytuacje podwójnej wzajemności zob. np.: NMI 33; EdE 22).

Czy zaś ta sama rzeczywistość nie znajduje swój wyraz na niejednym miejscu Słowa-Bożego-Pisanego Starego i Nowego Testamentu? Oto co mówi sam Boski Nauczyciel:

„... Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować.
Nawet przed namiestników i królów będą was prowadzić
z Mego powodu, na świadectwo im i poganom ...
Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna ...
Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu Mego Imienia.
Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony ...” (Mt 10,17n.21n).

„Wtedy wydadzą was na udrękę i będą was zabijać, i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów z powodu Mego Imienia. A wówczas wielu zachwieje się w wierze: będą wzajemnie się wydawać i jedni drugich nienawidzić. Powstaną liczni fałszywi prorocy i wielu w błąd wprowadzą;
a ponieważ wzmoże się nieprawość, ostygnie miłość wielu.
Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony ...” (Mt 24,9-13).

W ostatniej Księdze Słowa-Bożego-Pisanego mówi jeszcze ten sam Odkupiciel człowieka przez swego Umiłowanego Ucznia Jana, który był wtedy internowany na wyspie Patmos:

„... To mówi Pierwszy i Ostatni, który był martwy, a ożył:
Znam twój ucisk i ubóstwo – ale ty jesteś bogaty ...
Przestań się lękać tego, co będziesz cierpiał.
Oto diabeł ma niektórych spośród was wtrącić do więzienia,
abyście zostali poddani próbie, a znosić będziecie ucisk przez dziesięć dni.
Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia ...
Zwycięzcy – śmierć druga na pewno nie wyrządzi szkody ...” (Ap 2,8-11).

Słowa te wypowiada Ten, który pierwszy pozostał wierny „aż do końca” (J 13,1) – raz swemu żywemu Obrazowi wypowiedzianemu „Kocham cię ...”:

„Nikt nie ma większej miłości od tej,
gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13).

To Ten, o którym wyraża się Słowo-Boże-Pisane:

„Jezus Chrystus –
wczoraj i dziś, ten sam także na wieki ...” (Hbr 13,8).

Ozdobnik

J.   PIERWSZA PRÓBA
NA JAKOŚĆ MIŁOŚCI ... NIE ZDANA

Ozdobnik

1. Wzajemność w miłości
względem Stworzyciela ... wycofana

Wiemy dobrze, jak się potoczyły dzieje pierwszej próby na jakość daru-wzajemności w miłości względem Stworzyciela, jakiej poddany został pierwszy człowiek na ziemi, a raczej: pierwsza para ludzka.
– Autor biblijny umieszcza tę scenę w swym opisie w „Ogrodzie Eden” (Rdz 2,15), który pierwszy człowiek, jako jego zarządca, miał „uprawiać i doglądać” (Rdz 2,15). Użyty przez autora biblijnego, z naciskiem podkreślony szczegół, iż pierwszy człowiek utworzony przez Boga poza ogrodem Eden, został tamże dopiero „umieszczony” (Rdz 2,8.15) – wyraża trudny do opisania, a rzeczywisty fakt niezasłużonego, i nie będącego ‘wymogiem natury’ człowieczej wyniesienia do stanu życia nadprzyrodzonego: życia w łasce uświęcającej.

‘Ogród’ ten jest przecież miejscem Bożego ładu-pokoju oraz zdumiewającej żyzności, idącej ściśle w parze z bliskością samego Stworzyciela. Ogród ten jest dostępny dla samego tylko Pana Stworzenia oraz Jego niejako najbliższej ‘świty’.
– Do niego jednak Bóg wyraźnie „przeniósł” utworzonego człowieka z ziemi znajdującej się ‘poza’ owym ogrodem (zob. Rdz 2,8.15). Potem zobaczymy już tylko wzmiankę o „cherubach”, którzy będą strzegli dostępu do „drzewa życia” w ogrodzie w Eden (Rdz 3,24).

Pod tchnieniem Ducha Świętego przedstawia autor biblijny pierwsze sformułowane Boże polecenie dla człowieka:

„Jahwe-Elohim wydał też człowiekowi polecenie, zwracając się doń w słowach:
– ‘Z każdego drzewa ogrodu wolno ci spożywać.
Jednakże z drzew poznania tego, co Dobre, i tego, co Złe, nie wolno ci spożywać.
Wiedz dobrze, że z chwilą, gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz’ ...” (Rdz 2,16n; zob. do tego: VSpl 35).

(10 kB)
Nad czym ta dziewczynka się zastanawia? Co ją tak zaciekawiło? Dzieci potrafią być bardzo bystrymi obserwatorami zachowań i słów osób starszych: chłoną łatwo zarówno dobro, jak zło - także. Jakaż odpowiedzialność wychowawców!

Zauważamy, że autor biblijny najwyraźniej sam nie znał szczegółów dramatu pierwszego grzechu, jaki się tu miał rozegrać. Bóg nie musiał mu tych szczegółów objawić. Służyłoby to najwyżej zaspokojeniu ludzkiej ciekawości, nie wnosząc nic do istoty tego, co się tu miało dokonać.
– A poza tym: Bóg jest w swym objawieniu zbyt delikatny! Chroni On swoistej ‘tajemnicy spowiedzi” również już w przypadku pra-rodziców, nie zdradzając szczegółów samego upadku, które pozostaną sprawą tych zainteresowanych – i Jego jako Stworzyciela, dla którego niebawem ‘rozpocznie się’ rola ... Odkupiciela.

Toteż Boże Objawienie obdarzyło autora biblijnego samą tylko pewnością wiary co do faktu zaistnienia pierwszego grzechu i jego wielorakich konsekwencji, łącznie z pieczęcią Prawdy objawienia co do tajemnicy dziedziczenia odtąd „grzechu pierworodnego” (zob. m.in. DeV 33-38; MuD 9; KKK 387nn.396-409; itd.).
– W braku wiedzy co do szczegółów – autor biblijny przedstawi opis tego co się wydarzyło, jedynie jako swoistego prototypu wszelkiego w ogóle grzechu.

Możemy jedynie podziwiać finezyjnie opisane ‘dokonywanie się” owego pierwszego grzechu rodziny człowieczej: człowieka jako Bożego Obrazu. Trudno nie ‘zobaczyć’, jak Duch Święty, który sprawia iż Słowo-Boże, Druga Osoba Trójcy Świętej – staje się Słowem-Bożym-Pisanym: słowem Bożo-Ludzkim utrwalonym, niejako prowadzi autora biblijnego, którym się posługuje dla dokonania tego zapisu.
– Mowa jest o „wężu, najbardziej przebiegłym spośród wszystkich zwierząt, jakie uczynił Jahwe-Elohim” (Rdz 3,1). W ostatniej Księdze biblijnej wróci inny autor biblijny do omawianego w tej chwili wydarzenia z Raju, i zdemaskuje go wyraźnie:

„I został strącony wielki Smok, Waż Starodawny,
który się zwie Diabeł i Szatan,
zwodzący całą zamieszkałą ziemię,
a z nim strąceni zostali jego aniołowie ...” (Ap 12,9).

Jako „przewrotny ‘geniusz podejrzeń’ ...” (DeV 37) i „ojciec kłamstwa” (J 8,44), Szatan nie szczędzi trudu, by odciąć żywy Boży Obraz od jego pra-wzoru. W tym celu po mistrzowsku:

„... wykorzystuje dzieło stworzenia –
przeciw zbawieniu, przeciw przymierzu
i zjednoczeniu człowieka z Bogiem ...” (DeV 27).

W swej chytrości stosuje dobrze przemyślaną taktykę: usiłuje podważyć u pierwszego człowieka zawierzenie Bożej Miłości, której wyrazem stało się pierwsze Boże polecenie dotyczące jednej tylko restrykcji: by nie spożywać z drzewa poznania tego co jest i ma być Dobrem względnie Złem. Bóg wydał to polecenie w formie promocji człowieka, któremu ukazuje perspektywę stania się „partnerem Absolutu i podmiotem przymierza” (MiN 28).

Tymczasem ‘Wąż Starodawny’ stawia Ewie pytanie ukierunkowane na wzbudzenie podejrzenia co do Bożej dobroci:

„Jakżeż to! Elohim wam powiedział:
Nie wolno wam spożywać z żadnego spośród drzew ogrodu’ ?
Niewiasta odpowiedziała wężowi:
Wolno nam spożywać owoce z drzew ogrodu.
A tylko o owocach z drzewa, rosnącego w środku ogrodu, powiedział Elohim:
Nie wolno wam z niego spożywać!
A nawet nie wolno wam go dotknąć, żebyście nie musieli umrzeć’
...” (Rdz 3,1b-3).

To Szatanowi najzupełniej wystarczyło. Niewiasta odpowiedziała zrazu zgodnie z prawdą, prostując sformułowanie Szatana.
– Po czym jednak dodała sama od siebie szczegół nieprawdziwy, jakoby Bóg nie pozwolił drzewa tego „dotknąć”. Bóg mówi jedynie o „spożywaniu” z „drzewa poznania tego, co Dobre, i tego, co Złe” (Rdz 2,17).

Szatanowi, „Ojcu kłamstwa” i „zwodzicielowi” udało się w 100% „wykorzystać dzieło stworzenia przeciw zbawieniu ... przymierzu, zjednoczeniu z Bogiem” (DeV 27)!
– Mistrzowie życia wewnętrznego zauważają, że ‘wystarczy podać szatanowi koniec paluszka, a niebawem wciągnie i pochłonie on dłoń, rękę, całego człowieka’!
– Wniosek: z Szatanem nie wolno rozmawiać i dyskutować! Bo człowiek ... upadnie!

Opis biblijny ukazuje niedwuznacznie, iż niezależnie od tego, jakie były szczegóły dokonującego się grzechu w ogrodzie Eden, których Bóg autorowi biblijnemu najwidoczniej nie objawił, rozgrywka między człowiekiem, Bożym Obrazem – a Stworzycielem potoczyła się o kompetencje ściśle Boże: określanie tego co jest Dobrem – a co jest Złem.
– Szatan sformułował z punktu widzenia ontycznego i teologicznego niezwykle celnie swój dalszy anty-dialog z pierwszym człowiekiem. Tym razem ukazuje Boga, „samo Dobro, absolutne Dobro – wówczas, kiedy w dziele Stworzenia objawiło się ono jako niewypowiedzianie obdarowujące, jako ‘bonum diffusivum sui’ [= Dobro które siebie rozlewa-darowuje], jako stwórcza Miłość” (DeV 37) – w sposób perfidny i całkowicie przewrotny:

„... jako przeciwnika swego stworzenia, a przede wszystkim przeciwnika człowieka,
jako źródło niebezpieczeństwa i zagrożenia dla człowieka.
W ten sposób zostaje zaszczepiony przez Szatana w psychice człowieka bakcyl sprzeciwu wobec Tego, który ‘od początku’ ma być przeciwnikiem człowieka – a nie Ojcem.
Człowiek został wyzwany, aby stawał się przeciwnikiem ... Boga!” (DeV 38).

Szatan wmawia pra-rodzicom, że Bóg nie ma racji, wydając tego rodzaju zakaz! Oraz że wobec tego oni sami powinni upomnieć się o swoje prawo do samo-stanowienia o Dobru i Złu, uniezależniając się od ustaleń tego ‘Nie’-Dobrego Stworzyciela, który najwidoczniej ‘nie zna się’ na ludzkich potrzebach i ambicjach stania się ‘sobą’:

Wcale nie musicie umrzeć!
A tylko Elohim jest sobie świadom, że z chwilą gdy spożyjecie z niego,
otworzą się wam oczy i staniecie się jak Elohim, zdolni poznawać,
co jest Dobrem, a co Złem!”
(Rdz 3,4n).

Chytrze przez Szatana zarzucona ‘harpuna’, wycelowana na podważenie Bożej dobroci i miłości – osiągnęła w 100% swój cel. Boży Obraz przestał wierzyć „miłującej Wszechmocy Stwórcy” (DeV 33). Grzech tej niewiary dotyczy wprost nie-uwierzenia, lub dokładniej: nie-zawierzenia Bożemu Słowu, czyli Drugiej Osobie Trójcy Przenajświętszej. Chodziło o Słowo „które było Bogiem” (J 1,1) i „świat stał się przez Nie” (J 1,1.10).
– Również ta pierwsza ludzka para stała się, tzn. została stworzona przez to właśnie Słowo Boże. Z kolei zaś Słowo to objawiło w wymienionym pierwszym Bożym Przykazaniu (Rdz 2,16n) miłujący zamysł Boga:

„... Prawda ta [= człowiek jako Obraz Boży] ukazuje stworzenie człowieka jako szczególne obdarowanie ze strony Stwórcy, w którym zawierają się nie tylko podstawa i źródło istotnej godności człowieka – mężczyzny i kobiety – w stworzonym świecie, ale także ‘początek’ powołania obojga do uczestniczenia w wewnętrznym życiu Boga samego. W świetle Objawienia stworzenie oznacza zarazem początek dziejów zbawienia ...” (MuD 9).

Człowiek ... przestał ufać, tzn. zawierzać Bożej miłości. Nie zawahał się natomiast przenieść dotychczasowego zawierzenia pokładanego w Słowie Tego, który Jeden tylko jest dobry (por. Mt n19,17) – na tego, który „nie wytrwał w prawdzie, bo prawdy w nim nie ma. ... Bo jest kłamcą i ojcem Kłamstwa” (J 8,44; zob. DeV 37).

Ozdobnik

2. Co teraz ?

Opis Słowa-Bożego-Pisanego, zrozumiany niewątpliwie nieco głębiej w świetle unoszącej go żywej Tradycji Kościoła przypieczętowanej nauczaniem Urzędu Nauczycielskiego, pozwala nam pojąć głębię katastrofy stworzenia Bożego Umiłowania, jaka się tu rozegrała. Pierwszy człowiek, Boży Obraz, stworzony jako ta jedyna w świecie istota „chciana dla niej samej”, nie zdał już pierwszej próby, na jaką wystawiona została jego wzajemna miłość względem niewysłowionej, „miłującej Wszechmocy Stwórcy” (DeV 33). Bóg-Miłość został w grzechu Bożego Obrazu odrzucony. Człowiek zdecydował się w grzechu być stworzeniem uniezależnionym od swego Stworzyciela.

Wytworzona sytuacja stała się oczywiście zaprzeczeniem faktów. Żadne ze stworzeń nie może nawet przez ułamek sekundy istnieć w uniezależnieniu od Stworzyciela. W przypadku człowieka, zatem osoby, tragedia rozegrała się przede wszystkim na poziomie jego wolnej woli: jego uzdolnienia do samo-stanowienia o sobie.

Kosmos cały, wciąż solidarnie biorący udział w tym co dotyczy wywyższenia czy poniżenia Bożego żywego Obrazu, zamarł w obliczu i w konsekwencji tego, co się tu dokonało. Boży Obraz dokonał wyboru za ... nie-życiem, za nie-miłością. Czyli za ... wiecznym – potępieniem. Czy to będzie koniec ... już definitywny?


Na tym kończymy rozważanie pierwszego rozdziału niniejszej V-tej części. Przyświeca nam docelowo szukanie odpowiedzi na pytanie: Jak doszło do tego, że Bóg zaczął ujawniać się jako Miłosierdzie?

Ozdobnik

RE-lektura: część V, rozdz. 1d.
Stadniki, 15.XI.2013.
Tarnów, 21.IV.2022.

(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



H. „Z MIŁOŚCI ... KU CHWALE MAJESTATU SWEJ ŁASKI ...”
1. Czy mimo wszystko bezinteresownie?
2. Wypowiedzi Słowa-Bożego-Pisanego i Magisterium
3. Próba wyjaśnienia
4. Wezwanie do uczestnictwa w życiu Trójjedynego
5. „Chciany dla niego samego” – a dla Trójjedynego

I. NIEODZOWNE PODDANIE PRÓBIE JAKOŚCI MIŁOŚCI
1. Weryfikacja szczerości w miłowaniu
2. Dwustronne ‘prawo’ poddania miłości próbie

J. PIERWSZA PRÓBA NA JAKOŚĆ MIŁOŚCI ... NIE ZDANA
1. Wzajemność w miłości względem Stworzyciela ... wycofana
2. Co teraz ?

Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Stara rosła lipa
Ryc.2. Kolejne dziecko zapukało do wielodzietnej rodziny
Ryc.3. Wielki Dobroczyńca niniejszej strony internetowej
Ryc.4. Nad czym ta dziewczynka tak intensywnie się zastanawia