(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura

Ozdobnik

Rozdział Trzeci

DZIECKO  BÓLU!
GDZIE
JESTEŚ ...?
*       *       *
Kto pierwszy wyjdzie naprzeciw?

Ozdobnik

Słowo wprowadzenia

W dwóch następnych rozdziałach wypada zająć się wnikliwiej dramatem grzechu od strony człowieka. Jednocześnie chcielibyśmy zadać sobie pytanie, czy istnieją względnie nie istnieją szanse ponownego nawiązania zerwanych kontaktów z Bogiem – ale i pokrzywdzonymi ludźmi.

Sprawy te dotyczą w zasadzie wszystkich ludzi niezależnie od wieku i stanu życiowego. Niemniej zgodnie z ogólnym ukierunkowaniem niniejszej strony będziemy nawiązywali w szczególniejszy sposób do sytuacji, w jakiej znajdują się osoby związane z sobą więzią przymierza małżeńskiego. Bo i tutaj, gdzie wyznacznikiem wszelkich działań winna być miłość i komunia osób, nie tak trudno o grzechy, niekiedy wręcz zbrodnie tak przeciw miłości, jak i przeciw życiu.

A.
RZECZYWISTOŚĆ
GRZECHU

Ozdobnik

1. Gorycz
zerwania
z Bogiem
i człowiekiem

Dar dla POJEDNANIA

Życie każdego, kto jest wszczepiony w Jezusa Chrystusa poprzez sakrament chrztu świętego, powinno być w obliczu Trójjedynego święte i nieskalane. Bóg przyjął nas w chrzcie świętym za „synów w Synu”, tj. za synów ‘przybrania’ w swym Jednorodzonym Synu, Jezusie Chrystusie.
– Zdajemy sobie jednak sprawę, że rzeczywisty styl życia poszczególnego ‘ochrzczonego’ nierzadko daleko odbiega od tego, do czego się przy chrzcie świętym uroczyście zobowiązał: wyrzeczenia się grzechu, szatana i jego dzieł, do wiary w Boga Trójjedynego, w Odkupienie, w Kościół święty ...

(10 kB)
Spoglądam w górę – na korony wysokich drzew: a tam przeziera słońce. – „Wznoszę swe oczy ku górom: skądże nadejdzie mi pomoc? Pomoc moja od Pana, co stworzył niebo i ziemię ...” (Ps 121 [120],1n).

To samo dotyczy małżonków, którzy przyjęli kolejny sakrament podarowany rodzinie ludzkiej przez Jezusa Chrystusa, Bożego Oblubieńca-z-krzyża: sakrament przymierza małżeńskiego. A wcześniej – osób przygotowujących się dopiero do życia w małżeństwie i rodzinie, którzy na tym etapie życia uświadamiają sobie coraz jaśniej Boże propozycje związane z intensywnym oczekiwaniem na dar sakramentu małżeństwa.

Życie małżonków jest wprawdzie objęte bez reszty przekształcającą mocą sakramentu małżeństwa i powinno być święte i uświęcające. W rzeczywistości jednak tak mąż, jak i żona, podobnie jak każdy człowiek, potrzebują nieustannie Bożego miłosierdzia i przebaczenia. Nierzadko bowiem odstępują od wielokrotnie proklamowanej przynależności do Chrystusa i przyjętych zobowiązań: trwania w łasce uświęcającej. Dzieje się to czy to pod wpływem wrodzonej słabości moralnej, czy też ilekroć poddają się zwodzącemu wszystkich ludzi temu, który jest ZŁY.
– To samo dotyczy osób w okresie ‘chodzenia z sobą’ i przygotowywania się do życia w małżeństwie i rodzinie.

Po upadku w grzech, czyli wyraźnego ‘wyproszenia Boga’ ze swego serca, Bóg przymierza – wbrew niepojętej, doznanej zniewadze, nie opuszcza swego żywego Obrazu: mężczyzny i kobiety. Staje się ich Odkupicielem z niewoli, w którą oni dobrowolnie się oddali.
– Dotyczy to nawet zbrodniarzy i morderców, jak to widzimy w przypadku Kaina po zabójstwie Abla. Bóg nie przerywa swego z nim dialogu mimo popełnionej zbrodni (zob. EV 9). Bóg proponuje każdemu grzesznikowi – w tym również małżonkom w razie ich upadku, a nawet zbrodni – łaskę pojednania z Bogiem oraz pomiędzy sobą nawzajem i innymi ludźmi. Zbliża się do nich i ofiaruje im swoje Miłosierdzie. Całkiem szczególnym tego wyrazem staje się sakrament przebaczenia:

„Istotnym i stałym elementem zadania uświęcenia rodziny chrześcijańskiej jest przyjęcie ewangelicznego wezwania do nawrócenia, skierowanego do wszystkich chrześcijan, którzy nie zawsze pozostają wierni ‘nowości’ chrztu, który ich uczynił ‘świętymi’ ...
– Skrucha i wzajemne przebaczenie w łonie rodziny chrześcijańskiej, odgrywające taką rolę w życiu codziennym, znajdują szczególny wyraz sakramentalny w sakramencie pokuty chrześcijańskiej ...
– Sprawowanie tego sakramentu nabiera szczególnego znaczenia dla życia rodzinnego: odkrycie w duchu wiary tego, że grzech sprzeciwia się nie tylko przymierzu z Bogiem, ale i przymierzu małżeńskiemu oraz komunii rodzinnej, prowadzi małżonków i wszystkich członków rodziny do spotkania Boga ‘bogatego w miłosierdzie’, który rozszerzając swą miłość potężniejszą niż grzech, odbudowuje i udoskonala przymierze małżeńskie i komunię rodzinną” (FC 58; zob. LR 14).

Posiew grzechu

Małżeństwo i rodzina są rzeczywistością osnutą wokół tajemnicy miłości i życia. Miłość jest jednak słowem trudnym: „dobrem ‘trudnym’, a tym bardziej fascynującym” (LR 11). Niełatwo trwać w życiu na co dzień w postawie bezinteresownego obdarowywania, charakteryzującego się OD-środkowym dynamizmem miłości, jakiego styl ukazuje swemu żywemu Obrazowi Trójjedyny w Osobie Jezusa Chrystusa.

Wraz z powtarzanymi od raju próbami arbitralnego ustalania, co winno być dobrem, a co złem (por. Rdz 3,5), grzech wszedł na świat. Wbrew złudnemu poczuciu bycia ‘wolnymi’ oraz: ‘jak Bóg’ – z chwilą gdy człowiek odrzuci i złamie Boże przykazania, staje się on odtąd „niewolnikiem grzechu” (J 8,34). Jednocześnie zaś człowiek daje sobie wmówić temu który jest Zły: szatanowi, że dobrowolne spętanie się „pożądliwością ciała, pożądliwością oczu i pychą tego życia” (1 J 2,16) jest szczytem autonomicznego samostanowienia o sobie, czyli osiągniętej wolności. Nierzadko dopiero PO upadku w grzech, który przecina nici łączące Boży Obraz z Bogiem – Jego źródłem, człowiek spostrzega się, jak to gorzko znaleźć się w pustce grzechu. Oto Słowo Boże, jakie przekazuje prorok Jeremiasz (ok. 590 przed Chr.):

„Bo podwójne zło popełnił mój naród:
opuścili Mnie, Źródło żywej wody,
żeby wykopać sobie cysterny,
cysterny popękane,
które nie utrzymują wody.

Czy Izrael jest może sługą
albo niewolnikiem z urodzenia? Dlaczego stał się łupem,
nad którym ryczą lwy, wydając swój głos? ...

Zamieniono ziemię jego w pustkowie ...
Nawet synowie Nof i Tachpanches [Egipt; nieprzyjaciele Boga: Szatan]
ostrzygli ci głowę [znak hańby i zniewolenia].
Czy nie sprawiły tego
twoje odstępstwa od Pana, Boga twego?...
Twoja niegodziwość cię karze,
a twoje niewierności cię osądzają.

Wiedz zatem i przekonaj się,
jak przewrotne i pełne goryczy jest to,
że opuściłaś [ty Jeruzalem, Ludu Boży] Pana, Boga swego,
a nie odczuwałaś lęku przede Mną ...” (Jr 2,13-19).

Często też dopiero po grzechu człowiek spostrzega się, jak przerażający jest żołd wypłacany przez Szatana. Zauważa to w postaci wygaszenia radości, zduszenia „promieniowania radością miłowania” (FC 52) oraz zdolności widzenia:

„... siebie wzajemnie jakby wzrokiem tajemnicy stworzenia ...
– z całym pokojem wewnętrznego wejrzenia,
które właśnie stwarza pełnię osobowej intymności” (MiN 53n).

Oto posiew grzechu: dogłębne zakłócenie ładu serca i międzyosobowych więzi. Apostoł Narodów ujmuje to zwięźle w słowach: „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć” (Rz 6,23). Życie w małżeństwie i rodzinie przy wciąż siłowo przez grzech wygaszanym życiu Bożym schodzi w doświadczeniu wewnętrznym i zewnętrznym nawet niewierzących do samego tylko ‘odbywania życia’. Wspólnota małżeńsko-rodzinna staje się pustym byciem-z-sobą i obok-siebie, przeplatanym chwilami seksualnego eksploatowania siebie nawzajem jako dwóch egoizmów niezwiązanych głębszą więzią duchową. To znów życie małżonków staje się wzajemnym wykłócaniem się, a także zagłuszaniem pogłębiającej się pustki życia przez ucieczkę z domu i od problemów rodziny, urządzanie zabaw, zaliczanie coraz innych wrażeń, ewentualnie zalewanie skrytej frustracji mniej lub więcej oszołamiającymi używkami.

2. Głos Boga
a
przewrotny
„Geniusz podejrzeń”

Budzący się głos sumienia

Po grzechu budzi się prędzej czy później głos sumienia. Dzieje się to zwykle w postaci nieustępliwych wyrzutów sumienia. Jest to całkiem szczególny dar Trójjedynego dla swego żywego Obrazu – mężczyzny i kobiety. Nie ku ich złu, lecz wielorakiemu dobru. Albowiem:

„Owocem prawego sumienia jest przede wszystkim
nazywanie po imieniu dobra i zła” (DeV 43).

W sumieniu swoim:

„... człowiek odkrywa Prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny. Sumienie nie jest więc autonomicznym i wyłącznym źródłem stanowienia o tym, co dobre i złe; głęboko natomiast jest w nie wpisana zasada posłuszeństwa względem normy obiektywnej, która uzasadnia i warunkuje słuszność jego rozstrzygnięć nakazami i zakazami u podstaw ludzkiego postępowania ...
– W tym właśnie znaczeniu jest sumienie owym ‘wewnętrznym sanktuarium’, w którym ‘rozbrzmiewa głos Boga’.
– Jest to ‘głos Boga’ nawet wówczas, gdy człowiek uznaje w nim tylko zasadę ładu moralnego, po ludzku niepowątpiewalną, bez bezpośredniego odniesienia do Stwórcy; właśnie w tym odniesieniu sumienie zawsze znajduje swą podstawę i swoje usprawiedliwienie” (DeV 43; zob. obszerniej: VSp 54-83).

(9 kB)
Kochające się (na razie!) rodzeństwo. Czyżby Bóg miał zaprzestać swego mówienia do człowieka: mężczyzny i kobiety, gdy ten od Boga się oddali i przyspieszającym tempem podąża do swej ostatecznej zguby?

W zdolności podjęcia głosu Bożego – albo i wzgardy nim, z czym wiąże się nieuniknione uzdolnienie człowieka do podejmowania odpowiedzialności sprawozdawczej wobec „miłującej Wszechmocy Stwórcy” (DeV 33) – wyraża się, wbrew pozorom, zdumiewająca wielkość człowieka. Bóg czyni człowiekiem nieodstępnie „podmiotem przymierza [z Bogiem] ” i „partnerem Absolutu” (MiN 28). Niestety człowiek, nieustannie „zwodzony” przez tego który jest Zły (Ap 12,9), wciąż niesłychanie łatwo wycofuje swoje zawierzenie Bożej miłości, a przenosi je (por. DeV 37) na „Ojca kłamstwa” (J 8,44). Szatan zaś nie dąży do niczego innego, jak oderwania człowieka od Bożej miłości (por. Łk 8,12; J 13,27; 1 P 5,8) i konsekwentnie wtrącenia go w męki ognia wiecznego (Łk 12,5; Mt 25,41.46; 18,9.42; J 15,6; Ap 20, 14n).

Szatanowi, „przewrotnemu geniuszowi podejrzeń” (DeV 37), udaje się w ramach przerażającej „tajemnicy bezbożności” (2 Tes 2,7) często niezwykle łatwo wsączyć w serce człowieka nieufność do Boga oraz:

„... ‘zakłamać’ samo Dobro, absolutne Dobro – wówczas,
kiedy w dziele stworzenia objawiło się ono jako niewypowiedzianie obdarowujące ...,
jako Stwórcza Miłość” (DeV 37).

Stawszy się „przez swój grzech ‘rządcą świata tych ciemności’ ...” (DeV 28), Szatan niestrudzenie i zawzięcie:

„... od początku wykorzystuje dzieło stworzenia
przeciw zbawieniu, przeciw przymierzu
i zjednoczeniu człowieka z Bogiem” (DeV 27).

Co więcej, nierzadko udaje mu się wmówić człowiekowi, jakoby Bóg był jego stałym zagrożeniem. Przekonuje człowieka, że Bóg powoduje jego ‘alienację’, bo nie dozwala człowiekowi rozwinąć się jako właśnie człowiekowi:

„Oto bowiem wbrew całemu świadectwu stworzenia oraz zbawczej ekonomii z nim związanej, ‘duch ciemności” potrafi ukazać Boga jako przeciwnika człowieka, jako źródło niebezpieczeństwa i zagrożenia dla człowieka. W ten sposób zostaje zaszczepiony przez szatana w psychice człowieka bakcyl sprzeciwu wobec Tego, który ‘od początku’ ma być przeciwnikiem człowieka – a nie Ojcem. Człowiek został wyzwany, aby stawał się przeciwnikiem Boga!” (DeV 38).

Zostać przy Bogu czy odejść od Niego

Konsekwencją takiego zakłamania Bożej miłości jest zbuntowane dążenie do odrzucenia Boga i zniszczenia Go, a nawet zadania Mu śmierci. Śmierć Boga jest oczywiście absurdem:

„Niedorzeczność pojęciowa i słowna! Ale ideologia ‘śmierci Boga’ zagraża człowiekowi ...
‘Stworzenie bowiem bez Stworzyciela znika ...
Co więcej, samo... zapada w mroki przez zapomnienie o Bogu’.
Ideologia ‘śmierci Boga’ łatwo może się w skutkach okazać
na płaszczyźnie teoretycznej i praktycznej ideologią ‘śmierci człowieka’ ...” (DeV 38; tamże, 56).


Należało jeszcze raz zdać sobie sprawę z tego, Kim jest Bóg – i czym staje się zbuntowane odejście od Niego i Jego przykazań. W sercu i uszach powinno nam nieustannie brzmieć słowo Jezus o przykazaniach – o przykazaniu:

„A wiem, że przykazanie Jego [Ojca Niebieskiego]
jest życiem wiecznym” (J 12,50; por. Łk 10,28).

Trudno zrozumieć grzech jako „tajemnicę bezbożności” (2 Tes 2,7), jeśliby w świadomości naszej nie było jasnego odniesienia do Tego, Kim i jakim jest Bóg. Podkreśla to Jan Paweł II:

„Trzeba odkryć poczucie grzechu, a żeby to osiągnąć, trzeba odkryć poczucie Boga!
Grzech jest bowiem obrazą Boga sprawiedliwego i miłosiernego,
która wymaga odpowiedniej ekspiacji w tym lub przyszłym życiu” (APR 8).

Oraz:

„Należy odkryć na nowo poczucie grzechu;
zatracenie poczucia grzechu jest złączone z innym, bardziej radykalnym i tajemnym
zatraceniem poczucia Boga” (APR-PK 5).

3. Podstawowe
przypomnienia

W życiu wielu chrześcijan, i oczywiście nie-chrześcijan, a także w życiu na co dzień wielu małżeństw i rodzin dochodzi do wielu grzechów; nie tylko powszednich-lekkich. Jeślibyśmy mieli zawężyć niniejsze rozważania głównie do rzeczywistości małżeńsko-rodzinnej (choć poruszane tu zagadnienia dotyczą życia w każdym stanie i w każdym przedziale wieku), trzeba by stwierdzić, że wcale nie o każdym małżeństwie i rodzinie można powiedzieć, że to jest „... rodzina ‘szczęśliwa’ i uszczęśliwiająca. Arka przymierza” (Jan Paweł II, Szczecin, Jasne Błonia, Przemówienie do Rodzin, 11.VI.1987, p. 8).

Nie wszystkie rodziny mogłyby stwierdzić z radością i ufnością: „Jest z [nami] Oblubieniec” (LR 18-23): Jezus Chrystus – Oblubieniec z krzyża! Wiele rodzin zaprasza Boga do siebie niezmiernie rzadko – i na jedynie bardzo krótko. W takich wypadkach nasuwa się zaraz wątpliwość, czy to zaproszenie jest rzeczywiście zaproszeniem, czy z góry założonym świętokradztwem. Tak bywa, gdy ktoś z okazji wielkich świąt zdobywa się wprawdzie na spowiedź świętą, ale właściwie głównie dlatego, że nie wypada nie pójść wtedy do spowiedzi i Komunii świętej.
– Równocześnie ten ktoś nie ma poważnego zamiaru uporządkowania spraw swego sumienia. W związku z czym pojawia się od razu zasadnicze pytanie: czy ewentualna spowiedź święta, ta ‘okresowa’ była w ogóle ważna, czy z góry nieszczera i konsekwentnie świętokradzka?

Chcielibyśmy podsunąć w niniejszym rozdziale oraz rozdziałach następujących, tym wszystkim którzy mimo swych upadków „... szukają Oblicza Pana” (por. Ps 27 [26], 8; Oz 5,15; itd.), nieco sugestii pod kątem spowiedzi świętej.

Będziemy uwzględniali zgodnie z zasadniczą tematyką niniejszej strony sytuację w pierwszym rzędzie małżonków. Jak w każdej innej sytuacji, w małżeństwach zdarzają się grzechy praktycznie przeciw wszystkim Bożym przykazaniom. Tutaj zwrócimy uwagę w pierwszym rzędzie na grzechy małżeńskie z zakresu VI i IX oraz V przykazania. Należy zapewne uwzględnić również przykazanie IV – chociażby w oparciu o przypomnienia z Listu do Rodzin Jana Pawła II (zob. np. LR 16).

Sądzimy, że pomimo pewnego zawężenia poniższych rozważań do życia w pierwszym rzędzie w małżeństwie i rodzinie, osoby każdego innego stanu i wieku będą mogły skorzystać z niejednej ukazanej tu sugestii ku dobru swej duchowej formacji w obliczu Bożym i ludzkim.

W poniższych rozważaniach postaramy się przedstawić różne aspekty wymienionych przykazań. Jednocześnie chcielibyśmy zgodnie z przyjętym na naszej strony stylem ukazać garść głębszych uzasadnień ‘grzeszności’ zdarzających się grzechów w omawianym zakresie.

Wypada przypomnieć, że zobowiązujący charakter któregokolwiek z Bożych przykazań nie zależy od ludzkiej argumentacji (por. VSp 110). Bogu, który nagląco prosi, żeby przestrzegać ładu, jaki wpisał w godność osobową mężczyzny i kobiety, należy zawierzyć, ufając Jego miłości również wtedy, gdy przestrzeganie określonego przykazania wiąże się z trudem panowania sobie samemu.
– „Posłuszeństwo świętemu przykazaniu Bożemu” (VSp 102) może wymagać niekiedy gotowości złożenia nawet życia:

„Harmonia między wolnością a prawdą na pewno wymaga niekiedy niezwykłych ofiar
i trzeba za nią płacić wysoką cenę: może prowadzić nawet do męczeństwa ...” (VSp 102).

Bóg jest Ojcem kochającym – ale i wymagającym. Ostrzega swój żywy Obraz poważnie, odwołując się do podarowanego mu uzdolnienia: dokonywania wyboru pomiędzy dobrem a lepszem, pomiędzy dobrem a złem, życiem a śmiercią. Jednocześnie daje człowiekowi do zrozumienia, że nigdy go nie zmusi do zachowywania przykazań, a zawsze jedynie bardzo prosi, by nie tylko słuchać, ale i wypełnić Słowo Boże (por. Łk 8,21).

W swych ostrzeżeniach nie uchyla się Bóg od ukazywania przerażających, wiecznych konsekwencji z tytułu łamania Przykazań: „Jeśli spożyjesz z tego drzewa, śmiercią umrzesz” (Rdz 2,17)! Perspektywa potępienia wiecznego nie jest nigdy wyrazem Bożego zamierzenia. Potępienie wieczne byłoby w przypadku odrzucenia Bożego przykazania jedynie spełnieniem wyraźnej woli człowieka, który w grzechu – chce życia wiecznego w nie-miłości i nie-życiu.

Z kolei zaś Bóg nie może nie stwarzać człowiekowi sposobności, by się wykazywał z jakości swojej miłości. Zarówno przed sobą samym, jak wobec bliźnich – w tym wypadku wobec tego drugiego w małżeństwie, a tym bardziej samego Boga. Znając ludzką słabość, Bóg daje człowiekowi niemało sposobności do pełnienia czynów miłości.

Na tym też ostatecznie polega sens życia podarowanego człowiekowi w przedziale czasu pomiędzy poczęciem a chwilą śmierci. Trójjedynemu na niczym tak bardzo nie zależy, jak na tym, by Jego żywy Obraz dokonywał w pełni wolności wyboru za życiem, które jest miłością. Za tą bowiem rzeczywistością kryje się sam On – Bóg!

Również małżonkom oraz przygotowującym się do niego, daje Bóg proste i zrozumiałe przykazania. Żeby nie było wątpliwości, jak je rozumieć, obdarzył swój Lud darem Kościoła świętego. Mianowicie Syn Boży wyposażył Kościół w charyzmat prawdy w sprawach, które w jakikolwiek sposób wkraczają w zagadnienie zbawienia człowieka.
– Do tego samego celu służy podarowany każdemu człowiekowi „zmysł wiary”. Zmysł wiary wymaga jednak czujnej pielęgnacji: należy go rozwijać. Autentycznym i autorytatywnym tłumaczem „zmysłu wiary” nie jest bowiem pojedynczy człowiek, lecz z woli Chrystusa jedynie Urząd Nauczycielski Kościoła. Małżonkowie wiedzą więc, jaka jest i winna być ich droga miłości i rodzicielstwa.

Każdy człowiek: mężczyzna i kobieta – jest przez Boga chciany-kochany-zamierzony „dla niego samego”. Ponieważ Bóg jest Prawdą, czyli nieustannie Wierny raz swej – żywemu Obrazowi zaproponowanej oblubieńczej miłości, nawet grzech nie jest w stanie zniweczyć Boga jako właśnie Prawdy-Wierności. Boża miłość jest stale „potężniejsza od grzechu” (DeV 39), potężniejsza też niż śmierć. Boża miłość która cała jest odkupieniem, jest wciąż większa nawet od grzechu największego z możliwych: okrutnego zamordowania samego Dawcy życia Jezusa Chrystusa (por. DeV 31.39; DiM 8; Dz 3,15). Każdy bowiem grzech człowieka: mężczyzny i kobiety, jest w krzyżu Chrystusa „grzechem zbawionym” (zob. DeV 28). Jest ‘zbawionym’ w sensie oczywiście na razie jedynie obiektywnym. Ono zaś woła o jego przyjęcie w sensie subiektywnym.

B.
ZAOFIAROWANE
ODKUPIENIE

Ozdobnik

1. Okup za grzech
Bożego OBRAZU

W Jezusie Chrystusie Bóg stał się Człowiekiem. Jezus przyjął człowieczeństwo po to, by swemu upadłemu obrazowi jako „Sługa sług”, miłując – udzielić swej wszechmocnej duchowej pomocy. Dzięki niej człowiek będzie mógł ponownie stać się z niewolnika grzechu – Dzieckiem Bożym (por. J 1,12; Ga 4,5nn; Rz 8,14-23; 1 J 3,1n; VSp 103; EV 29-51.78-101).

Jednocześnie Bóg daje swemu żywemu Obrazowi do zrozumienia grozę grzechu. Rzeczywistość grzechu musi być przerażająca, skoro zadośćuczynienie za grzech i konsekwentnie: odkupienie – będzie się musiało dokonać za cenę niewyobrażalnie wysoką: nieskończoną.
Nikt z ludzi nie jest w stanie przebłagać Boga za zło grzechu. Grzech jest ze strony człowieka buntem i wzgardą Dobrem Najwyższym. Jest odtrąceniem Bożej oblubieńczej dłoni. Wyborem zakłamanej ‘miłości’ Szatana – w miejsce „miłującej Wszechmocy” Stworzyciela”.
– A rozumiemy: tylko ktoś równy może przeprosić równego. Tymczasem pomiędzy Bogiem a człowiekiem istnieje niewyrównalna przepaść, jaka dzieli Stworzyciela od stworzenia.

W tej sytuacji beznadziejności dla człowieka Bóg w swym zdumiewającym zamyśle postanowił sam wyrwać człowieka z zagrożenia śmierci wiecznej. Sam Stwórca i Odkupiciel podejmuje się dzieła zadośćuczynienia za nieskończone zło grzechu – w miejsce człowieka. W Jezusie Chrystusie Trójjedyny staje się Odkupicielem człowieka! Jezus Chrystus podejmuje się tego dzieła z jednej strony w swym synowskim oddaniu względem Ojca, a z drugiej mocą swej żarliwej miłości ku swym ludzkim braciom i siostrom.

W śmierci Jezusa Chrystusa na krzyżu dochodzi do szczytu Boże miłosierdzie. Bóg kocha człowieka niezmiennie: również tego grzesznego. Pragnie wyrwać go za wszelką cenę z objęć tego, który jest Zły. Jezus Chrystus nie uchyli się od podjęcia niewyobrażalnych tortur i poniżenia, jakie Mu zgotuje człowiek, Jego Obraz: Jego Mistyczna, wciąż swego Bożego Oblubieńca zdradzająca Oblubienica! Sterowany przez Złego – Szatana, człowiek będzie z furią znęcał się nad swoim Stworzycielem i Odkupicielem, wciąż nie wierząc, że On – i tylko On – jest Miłością!

Jednakże jak już poprzednio powiedziano, Duch Święty, który w łonie bóstwa jednoczy osobowo Ojca i Syna w tej samej, absolutnie jednej naturze:

„... przetwarza sprawę grzechu ludzkiego w nowe obdarowanie zbawczą miłością.
Z niego [Ducha Świętego], w jedności Ojca i Syna, rodzi się owa zbawcza ekonomia,
która napełnia dzieje człowieka darami Odkupienia” (DeV 39).

(5 kB)
Starczy łask odkupienia dla każdego człowieka: epoki przed- i po-Chrystusowrej. Również dla tej Babcinki, uradowanej na tym etapie życia, które zostawiło na jej twarzy głębokie bruzdy trudnych przejść.

Jezus Chrystus, „który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę” (Hbr 9,14), przeżywa na krzyżu po ludzku, ale i jako Bóg – niewyrażalny dla człowieka ból swego odrzucenia przez człowieka. W ukrzyżowaniu Boga – człowiek odrzuca Bożą Miłość, która obdarowuje samym tylko dobrem: dobrem zbawczym, definitywnym.

Jezus niejako dłużej nie wytrzymał, by się nie poskarżyć swemu stworzeniu z tego właśnie bólu. Zwierzył się z tego na krótko przed śmiercią. Obiecywał wtedy swym ludzkim braciom i siostrom, że im ześle Ducha Świętego. On stanie się ich „drugim” Pocieszycielem. Sam bowiem Jezus Chrystus pozostaje zawsze Pocieszycielem „pierwszym” (DeV 3; 1 J 2,1), tzn. Pocieszycielem głównym i niezawodnym.

Jednakże przyjście obiecanego Ducha Świętego, który będzie kontynuował dzieło odkupienia Jezusa Chrystusa po Jego ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu, będzie okupione ceną niezwykle wysoką: Chrystusowego „odejścia”, tzn. Jego straszliwej śmierci jako zakatowanego Boga-Człowieka. Ta jednak śmierć krzyżowa Odkupiciela otworzy drogę, by za tę cenę mógł przyjść Duch Święty. Wtedy też dopiero Duch Święty będzie mógł w pełni spełniać zleconą sobie przez Ojca i Syna misję:

„On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie.
O grzechu – bo nie wierzą we Mnie ...” (J 16,8n).

Nad tą wypowiedzią Chrystusa o Duchu Świętym zastanawialiśmy się już poprzednio, korzystając obficie z nauczania Jana Pawła II zawartego w Jego encyklice o Duchu Świętym (zob. wyż.:  Przywrócenie statusu oblubieńczości – cały ten podpunkt aż do końca rozdziału). W następnej, piątej części wypadnie nam podjąć to zagadnienie jeszcze raz – tym razem w nawiązaniu do Bożego miłosierdzia.

Ludzcy bracia i siostry Odkupiciela, niedowierzający Jego miłości, przystąpią niejako do wyeksperymentowania Go: czy poddany torturom – będzie nadal jeszcze kochał? Będą chcieli wypróbować jakość Jego miłości: czy ona istotnie jest miłością Boga, która zatem nie załamie się w obliczu grzechu zdrady, pogardy i sadystycznie zadawanej, przerażająco preparowanej śmierci?

Jezus Chrystus zwraca się jednak do swego Ludu wówczas niejako w takich słowach:

Możecie Mnie nawet zatorturować! Ja was mimo to kocham!
I wam z góry przebaczam!
Gdybyście rzeczywiście wiedzieli, co czynicie, nie zabijalibyście swego Boga:
Stworzyciela, ale i Odkupiciela!
Nie chcę, byście podążali do zguby – wiecznej!
Pragnę zabrać was ‘do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja – Jestem’!
Przyjmijcie Bożą Miłość! Przyjmijcie odkupieńczą śmierć!
... I już ... nie grzeszcie...!

2. Grzech
odrzuconej
MIŁOŚCI Trójjedynego

Odkupiciel wie w swej miłości, która jest wciąż „potężniejsza niż grzech” niewiary w tę miłość, że ludzie nie są w pełni ‘sobą’, gdy swego Boga ... krzyżują. Ludzie są wtedy połowicznie, albo i całkowicie opętani przez Złego. Ten zaś w taki sposób mści się na swym Stworzycielu. Mści się jednak również na ludziach. Usiłuje ich zniszczyć z całą swoją zajadłością, odrywając ich od perspektywy przyobiecanego im wiecznego szczęścia. W tym celu zwodzi ich i wmawia im, że dopiero on – Zły – obdarza ich wolnością. A ta będzie w tym wypadku polegała na wyzwoleniu się ‘od’ tego ‘NIE-dobrego’ Boga, którego trzeba kochać przez nieszczęsne pełnienie Jego ‘... nieludzkich przykazań’!

Toteż konający Odkupiciel woła do Ojca z wysokości krzyża, w szaleństwie swej do szczytu dochodzącej, siebie do ostateczności darowującej miłości, która nie poniża, a podnosi: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34)!

W ten sposób Duch Święty, którego Odkupiciel w dzień Zmartwychwstania poda Apostołom „jakby w ranach swojego ukrzyżowania” (DeV 24; J 20,20nn) – wyraźnie „na odpuszczenie grzechów” (J 20,23), przekształca niewyrażalny Boży ból odtrącenia – w tym większe, całkiem od nowa podjęte obdarowanie człowieka możnością przyjęcia odkupienia – za darmo:

„Duch Święty jest ‘ogniem z nieba’ działającym w głębi tajemnicy krzyża ...
Jeśli grzech zrodził cierpienie, to teraz ból Boga
... zyskuje poprzez Ducha Świętego
swój ostateczny ludzki wyraz w Chrystusie ukrzyżowanym ...

... w Chrystusie cierpi Bóg odrzucony przez swe stworzenie: ‘nie wierzą we Mnie’!
I równocześnie z głębi tego cierpienia – a pośrednio: z głębi grzechu, że ‘nie uwierzyli’
– Duch wyprowadza nową miarę obdarowania człowieka i stworzenia od początku.
W głębi tajemnicy krzyża działa miłość, która przywodzi człowieka na nowo do
uczestnictwa w życiu, jakie jest w Bogu samym” (DeV 41).

Ból Bożo-ludzkiego Serca Jezusa Chrystusa jest oczywiście jedynie odzwierciedleniem bólu Trójjedynego, którym Boży Obraz: mężczyzna i niewiasta – wzgardził jako niegodnym uwagi w zestawieniu z zakłamaną ‘miłością’ tego ZŁEGO. Ale właśnie ten ból Trójjedynego, skondensowany w bólu Serca Ojca Niebieskiego:

„... zrodzi nade wszystko całą
przedziwną ekonomię miłości odkupieńczej w Jezusie Chrystusie,
ażeby ... miłość mogła się okazać ‘potężniejszą’ od grzechu w dziejach człowieka.
Ażeby zwyciężył ‘dar’ ...!” (DeV 39).

Boży zamysł zbawienia-odkupienia nie tylko nie zwraca się przeciw człowiekowi, lecz jest jedną wielką Bożą walką ‘o’ człowieka. Odkupienie zmierza nieustannie do jednego:

„... odcina niejako człowieka od ‘sądu’, czyli od potępienia,
jakim porażony został grzech Szatana, ‘władcy tego świata’ ...” (DeV 28).

Bóg Trójjedyny, który jest Miłością (1 J 4,8.16), okazuje się w ten sposób w Jezusie Chrystusie Bogiem pełnym Miłosiernej Miłości względem swego żywego Obrazu – człowieka. W Nim Boża miłość ujawnia swoją właściwą istotę. Polega ona na nieustannym obdarowywaniu człowieka, zgodnie z OD-środkowym dynamizmem Bożej miłości. Ale dlatego właśnie Boża miłość staje się zarazem niezwykle wymagającym wyzwaniem:

„Tak bowiem Bóg [Ojciec] umiłował świat ludzi],
że Syna swego Jednorodzonego dał [wydał; dynamizm OD-środkowy miłości w samym Bogu],
aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął [w potępieniu wiecznych mąk],
ale miał życie wieczne [dodatnie przeciwieństwo wiecznej zguby ognia wiecznego; por. SD 14](J 3,16).

Boże miłosierdzie wyrażające się w Odkupieniu, jest całe oblane krwią własną Jezusa Chrystusa, Boga i Człowieka w Jego jedynej, Bożej Osobie. Miłosierdzie i odpuszczenie grzechu kosztuje niewyobrażalnie drogo.
– Nam ludziom, którzyśmy się nie trudzili nad naszym odkupieniem, pozostaje jedno: przyjąć Boży dar Odkupienia! Dopiero wtedy staje się ono użyteczne.


Samo w sobie Odkupienie przyszło na grzesznego człowieka całkiem darmo. Ściśle mówiąc przyszło wbrew temu, co mu się należało:

„Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to,
że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami...
Jeśli ... będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, tym bardziej, będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie” (Rz 5,8.10).

„... Jesteśmy potomstwem z natury zasługującym na gniew ...
A Bóg, będąc bogaty w Miłosierdzie,
przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował,
i to nas, umarłych na skutek występków,
razem z Chrystusem przywrócił do życia ... Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę.
A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił ...” (Ef 2,3-5.8n).

„Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska,
aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią,
tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość
wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego” (Rz 5,20n).

(24 kB)
Z Indonezji: z okazji pielgrzymki do Polski – zwiedzenie słynnej kopalni soli w Wieliczce. W tle: w soli wyrzeźbiona ucieczka Rodziny świętej do Egiptu.

W ten sposób przed człowiekiem staje szansa:

„... aby przez ten nadzwyczajny ruch przyciągania [tajemnica odkupienia]
dał się porwać w kierunku odkupienia” (APR-PK 3).

„To nie człowiek ma się odkupić z własnych grzechów,
ale ma być zbawiony,
przyjmując przebaczenie ofiarowane przez Odkupiciela(tamże, 5).

Warunkiem wstępnym skorzystania z dokonanego już odkupienia jest ze strony człowieka „stały wysiłek, który z założenia domaga się zerwania z grzechem” (APR 8).

3. Jedyna
zwyczajna droga
odzyskania ŁASKI

Odkupienie przyszło zupełnie darmo. Odkupiciel woła do swego Ludu, jednocześnie ofiarowując mu Ducha Świętego:

„Kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie,
kto chce, niech wodę życia darmo zaczerpnie” (Ap 22,17; por. J 7, 37; Iz 12,3).

Człowiekowi pozostaje jedno: podejść i „otworzyć się na Odkupiciela” (APR 1). Jako odkupiony, człowiek otrzymuje zaproszenie, by stawił się osobiście, indywidualnie – na „audiencji prywatnej” u swego Odkupiciela (por. RH 20). I żeby wtedy poprosił o odpuszczenie popełnionych grzechów ...

Sposobność do udania się na tak osobistą audiencję stwarza nieco trudny, ale błogosławiony sakrament, ustanowiony przez Odkupiciela dla pocieszenia i regeneracji swych grzesznych braci i sióstr: sakrament spowiedzi świętej. Bywa on różnie nazywany: sakrament pokuty, trybunał miłosierdzia, sakrament pojednania, sakrament przebaczenia, sakrament pracy nad sobą, itp.

Bóg może oczywiście odpuszczać grzechy w sposób sobie tylko wiadomy, tj. niezależnie od sakramentu spowiedzi, a po prostu patrząc w ludzkie serce. Jednakże nam nie wolno ‘dyktować’ Odkupicielowi, co by nam bardziej odpowiadało jako środek dla uzyskiwania odpuszczenia grzechów:

„Byłoby zatem niedorzecznością, a także zarozumiałością
chcieć arbitralnie ignorować narzędzia łaski i zbawienia ustanowione przez Boga,
i jednocześnie, w tym wypadku ubiegać się o przebaczenie z pominięciem sakramentu
ustanowionego przez Chrystusa właśnie dla przebaczenia” (RP 31/I).

Jest wolą Chrystusa, by owoce Jego odkupieńczej śmierci, mocą której uzyskuje się zgładzenie grzechów, docierały do poszczególnego człowieka poprzez instytucjonalne narzędzie, jakim jest kapłańskie rozgrzeszenie.

Jezus Chrystus nie ustanowił sakramentu spowiedzi bezcelowo! Po zapowiedzi pod Cezareą Filipową, iż udzieli Piotrowi i Apostołom władzy „kluczy królestwa niebieskiego” oraz „związywania i rozwiązywania na ziemi i w niebie” (Mt 16,19; 18,18), Jezus Chrystus zrealizował tę obietnicę w dniu Zmartwychwstania.
– Ustanowił wtedy sakrament przebaczenia i udzielił Apostołom władzy rozgrzeszania w mocy Ducha Świętego. Kościół rozumiał słowa Jezusa Chrystusa od samego początku jako skierowane do wszystkich kapłanów:

„Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im:
‘Weźmijcie Ducha Świętego!
Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone,
a którym zatrzymacie, są im zatrzymane’ ...” (J 20,22n).

Odtąd nie ma innej zwyczajnej drogi uzyskiwania odpuszczenia-zgładzenia grzechów, jak tylko poprzez posługę Kościoła Chrystusowego w sakramencie spowiedzi-pojednania:

„Dla odzyskania stanu łaski, w zwyczajnych okolicznościach nie wystarcza wewnętrzne uznanie własnej winy, ani zewnętrzne zadośćuczynienie. Chrystus Odkupiciel bowiem, ustanawiając Kościół i czyniąc go powszechnym sakramentem zbawienia, postanowił, by zbawienie pojedynczego człowieka dokonywało się wewnątrz Kościoła i za pośrednictwem posługi tegoż Kościoła ...
– ... ‘droga’, którą Chrystus pozwolił nam poznać, biegnie przez Kościół, który za pośrednictwem sakramentu (a przynajmniej ‘pragnienia’ sakramentu) ustanawia nowy kontakt osobisty między grzesznikiem i Odkupicielem.
– Ten ożywczy kontakt wskazany także przez znak sakramentalnego rozgrzeszenia, w którym Chrystus przebaczający, w osobie swojego sługi, dociera do wszystkich z osobna, którzy potrzebują Jego przebaczenia, umacnia w nich to przeświadczenie wiary,
od którego zależy wszelkie inne przeświadczenie:
wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie’ ...” (APR 5).

Jan Paweł II wypowie się o sakramencie pokuty-pojednania w następujących, charakterystycznych słowach. Ujmie w nich zarówno aspekt dokonującego się tu aktu liturgii, jak i ogarnięcie grzesznika przez Boże miłosierdzie:

„Jest to akt liturgiczny, uroczysty w swojej dramatyczności, prosty i skromny przy całej wzniosłości swego znaczenia.
Jest to akt marnotrawnego syna, który wraca do Ojca i zostaje przez niego powitany pocałunkiem pokoju; akt lojalności i odwagi;
akt zawierzenia siebie samego, pomimo grzechu, miłosierdziu, które przebacza” (RP 31/III).

Samo sprawowanie sakramentu spowiedzi świętej dokonuje się w chwili indywidualnego przystąpienia do sakramentu pokuty. Jedynie wyjątkowo, zwłaszcza w sytuacji zagrożenia śmiercią, Kościół wszystkich czasów przyjmował również możliwość jednorazowego uzyskiwania rozgrzeszenia tzw. ‘ogólnego’ (absolucji generalnej). Przypadki takie były jednak od zawsze obwarowane określonymi warunkami, bez których uzyskanie rozgrzeszenia w tak nadzwyczajnych okolicznościach byłoby niemożliwe.

Ten właśnie aspekt sakramentu pojednania: absolucja generalna – stał się od dłuższych lat przedmiotem kontrowersji, a raczej jedynie wielu nadużyć i konieczności interwencji Stolicy Apostolskiej w kwestię sprawowania sakramentu pokuty, szczególnie w pewnych określonych krajach.

Z tego powodu wypada omówić w tej chwili najpierw problem absolucji generalnej, żeby w tym względzie nie było niedomówień. Umożliwi to głębsze zrozumienie istoty sakramentu pojednania, tzn. na czym polega łaska tego sakramentu: Bożego podarowania zarówno wiecznej winy, jak i wiecznej kary, gdyby penitent podszedł po dar rozgrzeszenia z świadomością popełnionego chociażby tylko jednego grzechu ciężkiego.

Ozdobnik

RE-lektura: cz.IV, rozdz.3a.
Stadniki, 10.XI.2013.
Tarnów, 27.VIII.2023.

(0,7kB)        (0,7 kB)      (0,7 kB)

Powrót: SPIS TREŚCI



Rozdz. 3. DZIECKO BÓLU ! GDZIE JESTEŚ ... ?
!empt (0 kB)Kto pierwszy wyjdzie naprzeciw?

!empt (0 kB)Słowo wprowadzenia

A. RZECZYWISTOŚĆ GRZECHU

1. Gorycz zerwania z Bogiem i człowiekiem
!empt (0 kB)Dar dla POJEDNANIA
!empt (0 kB)Posiew grzechu
2. Głos Boga a przewrotny a przewrotny „Geniusz podejrzeń”
!empt (0 kB)Budzący się głos sumienia
!empt (0 kB)Zostać przy Bogu czy odejść od Niego
3. Podstawowe przypomnienia

B. ZAOFIAROWANE ODKUPIENIE

1. Okup za grzech Bożego OBRAZU
2. Grzech odrzuconej MIŁOŚCI Trójjedynego
3. Jedyna zwyczajna droga odzyskania ŁASKI


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Korony drzew w słońcu
Ryc.2. Rodzeństwo przekazuje sobie tajemnice
Ryc.3. Uśmiechnięta babcia z pooraną twarzą
Ryc.4. Indonezja w Wieliczce: rzeźba Ucieczki Rodziny świętej do Egiptu