(0,7kB)    (0,7 kB)

UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.Literatura

Ozdobnik

Rozdział Drugi

„Z”  PIOTREM
I  „POD” PIOTREM
*       *       *
Magisterium Kościoła

Ozdobnik

Wprowadzenie do tego rozdziału

W obecnych rozważaniach będziemy bardziej niż w innych fragmentach naszej strony internetowej odwoływali się do nauczania Kościoła Katolickiego w zakresie etyki małżeńskiej i jej ‘pochodnych’. Wypada podać przynajmniej zarysowe uzasadnienie argumentów z powołaniem się na to właśnie ‘nauczanie’. W grę będą wchodziły argumenty z „wiary”.

Może również ci spośród Drogich Czytelników, którym nie było dane zetknąć się z tego typu argumentacją, albo i w ogóle z chrześcijaństwem, zechcą przyjrzeć się im i ‘zobaczyć’, czy zmierzają do zła, czy też wiodą ku dobru?

Moc zobowiązująca, ale i pewność nie-błądzenia w przypadku rozwiązań ‘wiary’ nie zależy od siły przekonującej ludzkiej argumentacji. Rozwiązania te pochodzą z Bożego objawienia i Bożych zabezpieczeń ich wiążącego rozumienia. W rozrachunku ostatecznym, czyli w aspekcie celu życia mieszczącego się poza granicą ziemskiego życia, rozwiązania wiary mają za sobą pewność poza- i ponad-naukową.

Czym innym natomiast są same w sobie tutaj ukazane argumenty, jakimi usiłujemy uzasadnić proponowane rozwiązania ‘wiary’. Nie ulega wątpliwości, że inny autor zaprezentowałby inną, być może znacznie bardziej ‘poglądową’ i głębszą argumentację rozumową. Wszelka ‘argumentacja rozumowa’ spełnia z punktu widzenia wiary rolę jedynie pomocniczą, chociaż niewątpliwie użyteczną.


Rozpoczynający się rozdział drugi podzielimy na trzy podpunkty:

A. Intymność: Czyżby mogła być wyjęta spod etyki?
B. Drogowskaz dla zachowań moralnych
C. W poszukiwaniu Chrystusa – dziś

A.
 INTYMNOŚĆ: CZYŻBY MOGŁA BYĆ
WYJĘTA SPOD  ETYKI ?

Ozdobnik

Miłość zagrożona ...

Człowiek posiada przy całej swej wielkości przedziwną ‘anty-zdolność’: potrafi gruntownie popsuć nawet najpiękniejsze Boże dary. Jednym z darów szczególnie kruchych jest cały zakres intymności płciowej. Rozumiemy Boga, który mobilizuje człowieka – swój żywy Obraz, by ciągle przerastał samego siebie. Bóg pobudza go, by w działaniu kierował się prymatem ducha nad materią i ciałem (por. FC 8) i nieustannie piął się wzwyż. Taka jest cena umacniania człowieczego podobieństwa do ... Boga, a nie do „świata rzeczy” (LR 13).

Przeżywanie wzajemnej intymności powinno stawać się dla małżonków każdorazowo od nowa podejmowaną sposobnością do wzrastania w miłości jako całkowitego daru, a zarazem oczyszczania intencji podejmowanych wówczas działań. Obserwacja życia na co dzień wykazuje jednak, iż miłość – rzeczywistość zdumiewająca i wzniosła, jest stale wystawiona na zagrożenie ze strony pożądliwości i przymusu ciała. Dla nich osoba – własna oraz tego drugiego, jest nieważna. Pożądliwość dąży do maksymalnego eksploatowania seksu jako seksu, a nie świadczenia sobie miłości jako „daru osoby dla osoby” (LR 11; zob. EV 13.23.88.97).

<i>(27 kB)</i>
Indonezja. Jedno z rozważań na rekolekcjach o Miłosierdziu Bożym. W tym kraju mahometańskim - uczestników było wielu: osób świeckich, zakonnic, kapłanów, a także biskup miejscowy.

Teren intymności płciowej niezwykle wciąga przeżyciem. Ogarnia ono dramatycznie całe ciało i całego ducha i może wyzwalać oszołamiające doznania. Łatwo budząca się pożądliwość wywiera nacisk w kierunku wznawiania podobnych doznań. Doznania te są jednak oczekiwane w pierwszym rzędzie jako tylko orgazm – z pominięciem prawdziwego dobra tego drugiego oraz swojego własnego, a tym bardziej możliwości rodzicielskich.

Tymczasem nie da się podjąć zjednoczenia płciowego bez wyzwalającego się wtedy dynamizmu aktu. Przy spełnianiu aktu obopólna miłość, jednocząc mężczyznę i kobietę, otwiera się sama przez się na możność wzbudzenia życia. Związek między zjednoczeniem płciowym a otwartością na rodzicielstwo jest wpisany w płciowość człowieka jako rzeczywistość zastaną, a nie dopiero wymyśloną przez kogokolwiek. Zwróciliśmy już na to uwagę (zob. wyż., Akt małżeński jako rzeczywistość zastana ).

Współżycie płciowe winno być według Bożego zamysłu wyrazem całkowitości obopólnego darowania się sobie – w miłości, która stała się dla tych dwojga dozgonnym przymierzem. Prawdziwa miłość jest jednak zawsze tylko innym imieniem życia. Tak jest u Boga – i tak jest u mężczyzny i kobiety, ‘Bożego Obrazu’. Akt małżeński cieszy głębią przeżycia, gdy ci dwoje pozwolą rozwinąć się w sposób niezakłócony jego naturalnemu przebiegowi. Jednocześnie oboje czuwają wtedy nad swymi odruchami i odnoszą się do siebie z pełnią subtelności. A ta nastawia się nie na egoistyczne przeżycie maksimum doznań, lecz zważa wciąż na dobro tego drugiego. Chodzi zawsze o dobro ludzkie – na ile jednak jest ono naświetlone dobrem wiecznym.


Nie ulega wątpliwości, że w przeżywanie wspólnoty małżeńskiej, zwłaszcza na jej osi: Bóg a ci dwoje – usiłuje wedrzeć się za wszelką cenę zawzięty wróg Boga i Bożego Obrazu na ziemi: Szatan. Czyni on wszystko, by człowieka w pierwszym rzędzie odciągnąć od Boga i skierować go przeciwko Bogu. W następnej zaś fazie niszczy on wprost człowieka. Duża część ludzi nie zastanawia się w ogóle nad konsekwencjami swego zawierzenia Szatanowi.

Szatan wykorzystuje dla przeciwstawienia ludzi Bogu w pierwszym rzędzie samo Boże dzieło stworzenia. Narzuca mianowicie zastanej rzeczywistości sens sprzeczny w stosunku do tego, jaki w nią wpisał Bóg. W tym wypadku przedmiotem nadania przewrotnej interpretacji staje się dla szatana struktura i dynamizm aktu współżycia. Szatan przedstawia je człowiekowi perfidnie w oderwaniu od Bożego zamysłu, by następnie zwrócić je przeciwko człowiekowi. Znamię przewrotności i perfidii cechuje szatana począwszy od raju. Oto znamienne słowa Papieża św. Jana Pawła II:

„Od początku [szatan] wykorzystuje dzieło stworzenia
przeciw zbawieniu
przeciw przymierzu
i zjednoczeniu człowieka z Bogiem ... ” (DeV 27).

Szatan wmawia partnerom, że Bóg nie ma racji, stwarzając akt płciowy jako rzeczywistość otwartą na życie. Jako „przewrotny geniusz podejrzeń” (DeV 37) przedstawia partnerom, że Bóg na ‘miłości’ najwyraźniej się nie zna i jest w tym zakresie nie-kompetentny. Wobec tego muszą oni wziąć losy swej ‘miłości’ sami we własne ręce, by skorygować Boże dzieło stworzenia. Konsekwentnie sugeruje on tym dwojgu, że mają niezbywalne ‘prawo’, którego Bóg nie może im odebrać – do samostanowienia oraz autonomicznego ustalania tego, co w chwilach gdy się ‘kochają’ – powinno być ‘miłością’.

Dla Szatana jest często rzeczą bardzo nietrudną przeforsować podstępną sugestię, że naczelnym prawem jest tu zaznanie rozkoszy. Na to oboje są dla siebie – wmawia im, by służyć sobie w tym zakresie i zaznać ‘coś od życia’. Skoro zaś ten Ktoś: Bóg, który na ludzkiej miłości się nie zna, wpadł na ‘nie-ludzki’ pomysł, by orgazm kończył się zasiewem, z którego może wyłonić się dziecko, trzeba z takimi konsekwencjami raz na zawsze skończyć! Otwartość szczytowania na potencjalność rodzicielską jest sprzeczna z wymogiem ‘pokochania się’. Wobec tego trzeba tę celowość aktu znieść. Ponieważ zaś nie da się tego przeprowadzić łatwo, trzeba tu będzie użyć siły. Taka jest ostateczna geneza działań przeciw-rodzicielskich.

<i>(24 kB)</i>
Indonezja. To samo rozważanie rekolekcyjme o Miłosierdziu Bożym - w innym ujęciu uczestników. Jak widać, uczestników rekolekcji jest wielu w tym kraju z zasady całkiem mahometańskim: osób świeckich, zakonnic, kapłanów, a także biskup miejscowy. Rok 2017.

Niestety znaczna część małżonków i partnerstw nie-małżeńskich włącza takie działania do stałego repertuaru swych ‘technik uprawiania miłości’. Trzeba zaś przyznać, że ilekroć sprawa dotyczy zła, przemyślność ludzka bywa zdumiewająco niestrudzona i wynalazcza. Trudno nie dostrzec kryjącej się za tym inteligencji Złego: Szatana.

Duża ilość par uprawia stosunki przerywane. Sądzą, że w ten sposób unikną ‘niepożądanych’ następstw uprawianej ‘miłości’. Umawiają się, że rozłączą się przed szczytowym przeżyciem mężczyzny-męża. Mają nadzieję, że wytrysk na zewnątrz (jakież to ubliżające dla godności człowieka: osoby!) pozwoli doznać przeżyć seksualnych – bez obciążania się kategorycznie wykluczoną ideą o dziecku.
– Inni uciekają się do technik zastępczych. Nie podejmują samego stosunku – jako ‘ryzykownego’ w danym dniu ze względu na sygnały fazy płodności. Natomiast wymuszają u siebie przeżycie szczytowania. Zalicza się tu petting, tzn. samogwałt we dwoje; ewentualnie inne techniki zastępcze, zdążające do wyzwolenia silnego podniecenia – bez stosunku w pochwie. Ewentualnie podejmują stosunek przedsionkowy, uprawiają seks ‘oralny’, lub gdziekolwiek indziej.
– Jeszcze inni uciekają się do wyrafinowania technologicznego. Podejmują stosunek wprawdzie normalny – w pochwie, ale ‘zabezpieczają się’ przed jego ‘niepożądanymi’ skutkami za pomocą środków mechanicznych, chemicznych, bądź też zabiegu chirurgicznego dla definitywnego wykluczenia możliwości poczęcia.

Komu uwierzyć ?

Zasygnalizowane postawy małżonków, a tym bardziej ‘wolnych’ partnerów seksualnych, wyzwalają nieuniknione pytanie o ich ocenę etyczną. Na naszej stronie internetowej staramy się ukazać – jako naglące, ale zawsze tylko propozycję a nie mus – stanowisko Kościoła Katolickiego wobec poruszanej tematyki. Zapewne są tacy, którzy by chętnie posłuchali głębszego uzasadnienia tegoż stanowiska. Chcielibyśmy wyjść naprzeciw takim oczekiwaniom. Wielu innych denerwuje się natychmiast, ilekroć ktoś uświadamia konieczność kierowania się przy uaktywnianiu intymności jakąkolwiek ‘etyką’, czy też sprawozdawczością wobec kogokolwiek poza nimi samymi. Wmawiają sobie i innym, że w grę wchodzi ich pełna ‘prywatność’, w którą nie pozwolą komukolwiek zaglądnąć, ani nawet Bogu samemu, ani tym bardziej dyktować im, jak w tym zakresie winni postępować.

Nie chcielibyśmy w tej chwili podejmować próby odpowiedzi na sygnalizowane zarzuty-trudności. Zdajemy sobie jedynie sprawę, że wszelkie wysiłki ignorowania Bożego Prawa są z góry skazane na niepowodzenie, a nie daj Boże: na klęskę wieczną. Jesteśmy sobie świadomi, że poniższe rozważania mogą nie zadowolić niejednego z Drogich Czytelników. Będą przede wszystkim wydawały się trudne. Próbujemy odwoływać się wciąż do ‘myślenia i rozumu’. Ponadto zaś rozważania nasze stawiają raz po raz w obliczu konieczności podejmowania określonych decyzji woli, co jest innym trudnym aspektem naszej Homepage.

Niezależnie zaś od tego, poruszane tu zagadnienia wiążą się nierozdzielnie z całokształtem Bożego Objawienia i ludzkiej na nie odpowiedzi w postaci zawierzenia Słowu Bożemu. Dotknięcie jednego zagadnienia wiary wyzwala wiele dalszych pytań, na które wypadałoby po kolei odpowiadać. Oto niektóre z nich:

KIM jest Bóg. Boży zamysł względem człowieka – stworzenia Bożego Umiłowania. Czym jest Boże mówienie. Jaka jest jego treść. Czym jest dar Słowa-Bożego-Pisanego czyli Pisma świętego. Co to znaczy: Boże objawienie. Prawda Bożego objawienia. Boża gwarancja jego właściwego rozumienia. Tajemnica wcielenia Syna Bożego – zrodzonego a nie stworzonego. Co to jest odkupienie człowieka: mężczyzny i kobiety. Czym jest Kościół założony i ustanowiony przez tegoż Syna Bożego. Czym jest Urząd Nauczycielski Kościoła działający z Bożego mandatu i przy nieustannej asystencji Ducha Świętego. Czym jest żywa tradycja Kościoła, która również jest Słowem Bożym – w tym wypadku przekazywanym. Czym jest analogia wiary i zmysł wiary, których autentycznym i autorytatywnym wyrazicielem jest sam tylko Urząd Nauczycielski Kościoła, itd. itd..

Każde z wymienionych zagadnień Bożego objawienia i zawierzenia objawiającemu się Bogu jest ściśle powiązane z wszystkimi pozostałymi tajemnicami depozytu tegoż objawienia. Trudno oczywiście mówić o wszystkim naraz. Zapuszczenie się w głąb któregokolwiek z zagadnień wiary staje się zawsze tylko próbą dotknięcia rzeczywistości, której korzenie są ponad wątpliwość spójne w Sercu Boga. On to zechciał objawić siebie oraz swój zamysł człowiekowi – mężczyźnie i kobiecie: zaofiarowane człowiekowi przymierze w postaci komunii miłości i życia ze sobą. Tenże Bóg niestrudzenie miłosiernie zaprasza do świadomego i dobrowolnego przyjęcia tej swojej propozycji. Od jej przyjęcia – lub nie daj Boże: odrzucenia, będzie zależało spełnienie się poszczególnego człowieka już tu na ziemi, a tym bardziej w jego życiu-na-zawsze: po znalezieniu się na ‘drugim brzegu’.

Z góry zaś trzeba wykluczyć, żeby Bóg w objawieniu siebie i swego zamysłu wprowadzał człowieka w błąd w aspekcie jego ostatecznych przeznaczeń. Bóg jest zbyt poważny!
– Byłoby z kolei zbyt dojmującym dla Boga Jego ‘dotknięciem’ i zarazem bluźnierstwem posądzać Boga, iż wpisując w człowiecze serce swoje przykazania, chciałby się jedynie ‘zabawić kosztem człowieka’. Bóg jest całkiem inny! On – człowieka, któremu objawia siebie i swój przedziwny zamysł względem niego – kocha! Prawdziwa zaś miłość – nie łudzi (por DzF 29), jak Pan Jezus powiedział do św. S. Faustyny.

Pozostaje zatem rozważyć spokojnie argumenty ‘za’ i ‘przeciw’ i nie uchylać się od jednoznacznej odpowiedzi na pytanie:

B.
 DROGOWSKAZ
DLA ZACHOWAŃ MORALNYCH

Ozdobnik

BÓG – Ten Poważny

Odwołujemy się do przesłanek religijnych, choć wciąż z pomocą i poprzez rozum. W dziedzinie etyki – przesłanki religijne odgrywają rolę kluczową. Są one zarazem każdorazowo poszerzeniem i wydźwignięciem na wyższy poziom przesłanek płynących z ‘rozumu’, tzn. naturalnego poznania umysłowego.
Zadaniem religii jest dopomóc w skontaktowaniu się z Bogiem żywym. Nie fikcją, lecz rzeczywistością: Kimś – Osobą.
– Religia podpowiada też, jak postępować, by znaleźć się w pasmie napromieniowanym Bożą łaską. A ta oznacza życie w „blasku Prawdy” opromienionej „Ewangelią życia”.

Bóg – to nie światopogląd. Szczególnie zaś chrześcijaństwo i Kościół – to wszystko inne, a nie „światopogląd”! To rzeczywistość, która – gdy człowiek jej się dobrze przyjrzy – urzeka, ponieważ jest właśnie rzeczywistością!
– Ponadto zaś Kościół to jakość życia przeżywanego jako żywe świadectwo przylgnięcia do Tego – Takiego Boga.

Trzeba się oczywiście liczyć z ludzką niekonsekwencją: nierzadko spotykanym anty-świadectwem wielu przedstawicieli tegoż Kościoła. Są to ludzie, którzy twierdzą, że są (rzekomo) „wierzącymi”, a tylko: „nie praktykują” ... Tym samym przekreślają swoją pozorowaną ‘wiarę’. Takim jest bowiem ... Szatan. On oczywiście w Boga – ‘wierzy’: jakżeż mogłoby być inaczej! A tylko: on „... nie praktykuje”!

Tak wyraża się o Szatanie Apostoł Jakub, mówiąc: „...Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz – lecz także i Złe Duchy ... wierzą, i drżą” (Jk 2,19)! Sama ‘wiara’ – bez uczynków, im zupełnie nic nie pomoże!
– Taka sytuacja świadczy jednak tym bardziej o godności człowieka. Nawet Bóg nie wymusza synowskiego oddania. Bóg czeka natomiast na dobrowolną odpowiedź ze strony swego żywego Obrazu.
Czegoś podobnego nie ma w stosunku Boga do świata materii ani zwierząt.
– Niechby przemówił ‘Piotr’ naszych czasów, św. Jan Paweł II:

„Trzeba ponownie odnaleźć i ukazać prawdziwe oblicze chrześcijańskiej wiary, która nie jest jedynie zbiorem tez wymagających przyjęcia i zatwierdzenia przez rozum. Jest natomiast poznaniem Chrystusa w wewnętrznym doświadczeniu, żywą pamięcią o Jego przykazaniach, Prawdą którą trzeba żyć.
– Słowo zresztą jest prawdziwie przyjęte dopiero wówczas, gdy wyraża się w czynach i urzeczywistnia w praktyce. Wiara to decyzja, która angażuje całą egzystencję. Jest spotkaniem, dialogiem, komunią miłości i życia między wierzącym a Jezusem Chrystusem: Drogą, Prawdą i Życiem [J 14,6](VSp 88).

Chociażby zaś ktoś podejmował niebotyczne wysiłki, by wykazać sobie i innym, że Boga „nie ma”, na nic się to w końcu nie zda. Nie przedawni się słowo Chrystusa, Tego który „ma – Słowa życia – wiecznego” (J 6,68):

<i>(23 kB)</i>
Kraków-Łagiewniki. S.Elżbieta Siepak przekazuje dwie relikwie dla Kościoła w Indonezji: rok 2008. Odbiera je i zawozi do Indonezji, w uzgodnieniu z tamtejszymi Biskupami, misjonarz SL, niestrudzony orędownik Bożego Miłosierdzia. Postarał się o przekład Dzienniczka Duchowego św. Faustyny i podejmuje wszelkie wysiłki, by Boże Miłosierdzie było w tamtejszym Kościele i przez Lud Boży tamtejszy poznane, ukochane i wprowadzane w czyn.

„Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? ...
Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swymi,
i wtedy odda każdemu według jego postępowania ...” (Mt 16,26n; por. VSp 92).

Można zignorować Boga jako rzeczywistość. Bóg daje człowiekowi, swemu żywemu Obrazowi i tę wolność, że może Boga wyprosić ze swego życia, ze swego serca. Człowiek może zerwać z Bogiem – oczywiście: do czasu! Bóg nie zmusza swego żywego Obrazu do zachowania nawet swoich przykazań. Ani nawet do tego, żeby obrał drogę wiodącą do nieba: do życia wiecznego. Bóg oczekuje, żeby miłość względem bliźniego i Boga płynęła z decyzji wolnej woli, a nie musu.

Czy ten, kto Boga mimo wszystko zignoruje w sensie spraw definitywnych – wygra? Można „Boga” odrzucić [w myśli; w teorii]. Nie da się odrzucić ... istnienia życia wiecznego. Czyżby Ten, który JEST – Miłością, miał łudzić lub wprowadzać w ‘błąd’, ostrzegając jedynie ‘dla żartu’ całą swą powagą – Bożą i ludzką:

„Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych,
którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą.
Pokażę wam, kogo się macie obawiać:
bójcie się Tego, który po zabiciu
ma moc wtrącić do piekła.
Tak, mówię wam: Tego się bójcie!” (Łk 12,4n).

Przy innej zaś okazji wypowiedział Chrystus znamienne słowa, do których wypadnie jeszcze wrócić:

„Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi ...
Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha Słowa Mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą ...
Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego [Syna Człowieczego]: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia ...
Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał” (J 5,22-30).

Jakżeż miałoby Boga ‘nie być’, skoro „On JEST” i nie może Go ‘nie’ być?
Na co też się zda sądzić-mniemać, że Bóg to w najlepszym wypadku ktoś ‘daleki’, kto rzucił świat w przestworza i więcej się nim nie przejmuje?
Albo z kolei: cóż pomoże wysilać się na wmówienie sobie, że Bóg to najwyżej ‘dobrotliwy ojczulek’ – tak bardzo pobłażliwy, iż byłoby absurdem sądzić, by mógł dopuścić do potępienia kogokolwiek w piekle?
– Bóg rzeczywisty jest zgoła inny. Jest On – oczywiście – Miłością! Ale Miłość Jego stawia człowiekowi wysokie wymagania, odpowiadające człowiekowi jako osobie! Miłość Boga wyraża się w swoistym nie-myśleniu o dobru ‘własnym’. Bóg jest natomiast zatroskany o dobro – przede wszystkim to ostateczne – stworzenia swego umiłowania: człowieka!

Stąd też Bóg jest w swej Miłości i w swym Miłosierdziu niezmiernie poważny.
Nie na darmo ukazuje mężczyźnie i kobiecie drogowskazy wiodące do życia – wiecznego. Są nimi Jego Przykazania. Jednakże do ich przestrzegania Bóg nigdy nie zmusza. Prosi natomiast poważnie, by człowiek nimi rzeczywiście się kierował. Wprowadzanie Przykazań w życie staje się warunkiem dla osiągnięcia życia – wiecznego: „Jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj Przykazania ... ” (Mt 19,17).
– Przykazania Boże nie są Bożym ‘wyżywaniem się’ na ‘biednym człowieku’, lecz propozycją – naglącą, by człowiek dokonał dobrowolnego wyboru ku własnemu dobru – temu definitywnemu.

Tenże Bóg ukazuje z całą powagą perspektywę utraty życia wiecznego w razie nie-posłuchania Jego Słowa. W takim świetle Przykazania stają się dla człowieka mobilizującą go szansą, by jako Boży Obraz istotnie podjął propozycję zostania „podmiotem Przymierza i partnerem Absolutu” (MiN 28).

Wszystko to nie jest ‘ideologią’! To Rzeczywistość. Stąd też nie da się zignorować tego, co było i jest faktem. Innymi słowa: trzeba wziąć poważnie pod uwagę co najmniej następujące stwierdzenia:

„A gdy odejdę [tortury męki i śmierć na Krzyżu:
cena odkupienia naszych grzechów i otwarcia nieba]

i przygotuję wam miejsce,
przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie,
abyście i wy tam byli, gdzie Ja JESTEM.
Znacie drogę, dokąd Ja idę ... ” (J 14,3n).

Jedyny Odkupiciel ...

Skoro człowiek jest żywym „Obrazem Boga” – niezależnie od tego, czy o tym wie czy nie, nie ma szans rozwikłania z kolei „tajemnicy człowieka”, jak tylko poprzez Boga, który jest Pra-Wzorem dla swego żywego Obrazu.
– Tenże Bóg, sam w sobie Trójjedyny, objawił samego siebie, ale i swój zdumiewający zamysł względem człowieka: mężczyzny i kobiety – w Osobie swego Jednorodzonego Syna. Mianowicie Druga Osoba Trójcy Świętej stała się prawdziwym Człowiekiem, przybierając do swej natury Bożej – ponadto naturę drugą: człowieczą. Stało się to w Tajemnicy Wcielenia. Ktoś może w to wszystko ... nie wierzyć. Niemniej taka jest radosna rzeczywistość: Bóg stał się w Jezusie Chrystusie – Człowiekiem, w najmniejszej mierze nie przestając być prawdziwym Bogiem!

Odtąd Jezus Chrystus, „osobiście” Bóg i Człowiek, uświadamia swym ludzkim braciom i siostrom w sposób wiążący i definitywny ich przedziwną godność oraz ich wezwanie do życia – wiecznego. Nie ma – i nie będzie nigdy innego Odkupiciela – poza Nim jednym. Imieniem tegoż Odkupiciela jest „Jezus = Odkupiciel”:

„I nie ma w żadnym innym zbawienia,
gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego Imienia,
w Którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12).

Na nic się nie przyda dać posłuch coraz innym i nowym odmianom haseł i mieszaniny religii-filozofii typu „New Age”. Nie ma się co łudzić, ani dawać posłuchu temu ‘co modne’, co zdaje się oryginalne i egzotyczne, i na co wielu współczesnych bezkrytycznie się otwiera. Byle tylko to nie był ... Chrystus:

„Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili,
ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią –
będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania Prawdy,
a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom ...” (2 Tm 4,3n).


Nie będzie żadnej „Nowej Ery” [New Age] ! Nie ma też – i być nie może – reinkarnacji ! Gdyby była re-inkarnacja, tzn. gdyby moje ‘ja’ miało być: niegdyś orłem, potem świnią, potem wężem, po kolejnym wcieleniu z kolei sępem, myszą, szczurem, małpą – i wreszcie „człowiekiem”, a potem wszystko od nowa, Bóg by był niepoważny! Bóg stwarza mnie – i każdego człowieka, „dla mnie” – a ciebie „dla ciebie” samego! Odkupienie mnie z grzechów, dokonane aż przez Boga-Człowieka Jezusa Chrystusa, byłoby ze strony tegoż Boga tragiczną, a przede wszystkim: totalnie niepotrzebną pomyłką, gdybym miał nie istnieć w życiu – wiecznym! Oczywiście: Ja jako ten określony człowiek, a nie ‘świnia-szczur’ ...

Chrystus dokonał na krzyżu odkupienia człowieka – i tylko człowieka! Nie Szatan został odkupiony męką i śmiercią Jezusa Chrystusa, lecz człowiek. I nie jakiekolwiek „ogniwo” kolejnych „reinkarnacji”, lecz Ja: żywy Boży Obraz, zniekształcony przez grzech – zostałem odkupiony:

<i>(14)</i>
Chrystus, Syn Boży: na krzyżu: Odkupiciel człowieka, jedyny Zbawiciel: Droga-Prawda-Życie. Kto Jemu zawierzy, zbawiony będzie w życiu-na-zawsze.

„Wiecie bowiem, że... zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem,
ale drogocenną krwią Chrystusa, jako Baranka Niepokalanego i bez zmazy ...” (1 P 1,18n).

Nie ma się co niepokoić: nie ma i nie może być reinkarnacji! Bóg jest poważny. I poważnie traktuje mężczyznę i kobietę, swój żywy Obraz.
– Nie ma też i nie będzie innego Odkupienia, jak tylko to jedno jedyne: dokonane przez Boga-Człowieka Jezusa Chrystusa. On zaś, Syn Ojca Przedwiecznego, ale i Syn swej Dziewiczej Matki Maryi, po to stał się prawdziwym Człowiekiem, by nas wprowadzić do „Domu Ojca” (J 14,2n). Jako Odkupiciel człowieka ukazał człowiekowi zarówno „ludzki”, jak i „Boski” wymiar jego godności i powołania.

Stąd też Sobór Watykański II woła do współczesnego świata głosem zachęty, pełnym radosnego zawierzenia:

„Tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero
w tajemnicy Słowa Wcielonego ...
Chrystus, nowy Adam,
już w samym objawieniu tajemnicy Ojca i Jego Miłości
objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi
i ukazuje mu najwyższe jego powołanie ...” (GS 22).

Stąd rodzi się zachwyt nad samą w ogóle tajemnicą „życia”, którego Właścicielem i Panem jest Trójjedyny. Bo ten Trójjedyny proponuje swemu żywemu Obrazowi uczestnictwo w swym Bożym życiu:

„Wysławiać Ewangelię życia znaczy oddawać cześć Bogu życia – Bogu, który daje życie ...
Od Niego otrzymuje życie, stosownie do swojej miary, każda istota, która w jakiś sposób ma udział w życiu. To Boskie życie, które jest ponad wszelkim innym życiem, ożywia i zachowuje życie... To jemu zawdzięczają dusze swą niezniszczalność ...
– Ludziom ..., życie udziela życia. Gdy potem nadchodzi czas, aby je porzucić, wtedy życie, mocą swojej przeobfitej miłości do człowieka, przemienia nas i przywołuje do siebie. Nie tylko: obiecuje doprowadzić nas z duszą i ciałem do życia doskonałego, do nieśmiertelności. Nie dość powiedzieć, że to życie żyje: ono jest początkiem życia... Z tego życia tryska życie.
– Doprawdy, ‘to śmiertelne życie – mimo jego trudów, jego niezbadanych tajemnic, cierpień i nieuniknionej przemijalności – jest czymś niezwykle pięknym, cudem zawsze nowym i zachwycającym, wydarzeniem godnym tego, by opiewać je z radością i uwielbieniem’.
Co więcej, człowiek i jego życie jawią się nam nie tylko jako jeden z najwspanialszych cudów stworzenia: Bóg obdarzył bowiem człowieka niemal Boską godnością [Ps 8,6n] ...
– Jesteśmy powołani, aby wyrażać zachwyt i wdzięczność za życie otrzymane w darze oraz by przyjmować z radością i przekazywać Ewangelię życia nie tylko w modlitwie osobistej i wspólnotowej, ale przede wszystkim przez celebrację roku liturgicznego..." (EV 84).

Droga Bożych Przykazań

Ten właśnie Bóg, jedyny Odkupiciel, ukazuje mężczyźnie i kobiecie jasny drogowskaz, żeby nie pobłądzili w drodze do „Domu Ojca” (por. J 14,2). Drogowskazem tym jest dziesięcioro Bożych przykazań (dekalog). Bóg prosi bardzo, a nawet nakazuje, by ich przestrzegano. Zawsze jednak jako naglący apel do wolnej woli, a nie jakikolwiek ‘mus’. Człowiekowi wypada zawierzyć Bogu, iż jest miłością również wtedy, gdy mu „zadaje” Przykazania – również te ‘trudniejsze’ do wprowadzenia w czyn.

U myślącego człowieka budzą się w obliczu Bożych Przykazań pytania natury ogólnej. Jednym z podstawowych jest zobowiązujący charakter jakiejkolwiek normy moralnej, której wyrazem będą Przykazania dekalogu.

Rozum podpowiada, że norma postępowania etyczno-moralnego jako wyraz podstawowej wytycznej działania: ‘Unikaj złego – czyń dobrze’, musi obowiązywać jako rzeczywistość obiektywna i uniwersalna.

Cechy te muszą przysługiwać oczywiście również Bożemu drogowskazowi, który reguluje działania w zakresie intymności płciowej. Norma moralna musi mieć charakter rzeczywistości obiektywnej. Znaczy to, że nie może zależeć od wiedzy o niej, ani ‘widzimisię’ jej osobistej oceny kogokolwiek. Norma etyczna musi obowiązywać jednakowo przełożonego i podwładnego.

Wszelka norma moralna musi być ponadto powszechna i niezmienna w czasie. Dotyczy to w pierwszym rzędzie norm etycznych tzw. „negatywnych”, tzn. zabraniających podejmowania określonych działań. Posłuchamy, co na ten temat mówi Jan Paweł II:

„Wobec norm moralnych, które zabraniają popełniania czynów wewnętrznie złych, nie ma dla nikogo żadnych przywilejów ani wyjątków. Nie ma żadnego znaczenia, czy ktoś jest władcą świata, czy ostatnim ‘nędzarzem’ na tej ziemi: wobec wymogów moralnych wszyscy jesteśmy absolutnie równi ...” (VSp 96; tamże nr 97.43; por. EV 68-74).

„Tylko Bóg, najwyższe Dobro, stanowi niewzruszoną podstawę i niezastąpiony warunek moralności, to znaczy przykazań, zwłaszcza przykazań negatywnych, które zabraniają zawsze i w każdym przypadku postępowania i czynów sprzecznych z osobową godnością każdego człowieka.
– Tak więc najwyższe Dobro i dobro moralne spotykają się w Prawdzie: w Prawdzie Boga Stwórcy i Odkupiciela oraz w prawdzie człowieka przez Niego stworzonego i odkupionego” (VSp 99).

Dla niezmienności normy etycznej i oceny moralnej nie ma innego fundamentu poza wewnętrznym ładem bytu, tak jak go stworzył i ubogacił Stworzyciel. Bóg jest Ojcem i kocha swój żywy Obraz. Kościół zaś jedynie broni godności człowieka przed czynnikami, które by ją poniżały, chociażby nawet owemu ‘poniżonemu’ się wydawało, że na swej własnej godności mu wcale nie zależy:

Rach <i>(55 kB)</i>
Grupa dziewcząt-koleżanek z wyspy Bali, Indonezja.

„Uświadamianie sobie i innym nienaruszalnej godności każdej osoby ludzkiej stanowi istotne, a poniekąd centralne i jednoczące zadanie tej posługi na rzecz rodziny ludzkiej, do sprawowania której Kościół, a w nim katolicy świeccy, są powołani...” (ChL 37).

„Pośród wszystkich stworzeń tylko człowiek jest ‘osobą’, podmiotem świadomym i wolnym, i właśnie dlatego stanowi ‘ośrodek i szczyt’ wszystkiego, co istnieje na ziemi.
Osobista godność jest najcenniejszym dobrem człowieka, który dzięki niej przewyższa
swoją wartością cały świat materialny” (ChL 37).

„Dzięki swej osobistej godności istota ludzka zawsze jest wartością w sobie i przez się i wymaga, by traktowano ją jako taką, nigdy zaś jako przedmiot, który można użyć, narzędzie czy rzecz.
... Osobista godność stanowi podstawę równości wszystkich ludzi...
... godność osobista jest równocześnie źródłem ich [ludzi] współuczestnictwa i wzajemnej solidarności...
Osobowa godność jest niezniszczalną własnością każdej ludzkiej istoty. Ważne jest tutaj zdanie sobie sprawy z potęgi tego stwierdzenia, które opiera się na jedyności i na niepowtarzalności każdej osoby.
Wynika z tego, że jednostki absolutnie nie można sprowadzić do tego, co mogłoby ją zmiażdżyć i unicestwić w anonimowości kolektywu, instytucji, struktury czy systemu ...
Najbardziej radykalnej i wzniosłej afirmacji wartości każdej ludzkiej istoty dokonał Syn Boży przez swoje wcielenie w łonie niewiasty ...” (ChL 37).

A może droga alternatywna ?

Można by zapytać, czy w miejsce ukazywanej tu wizji etycznej dałoby się ukazać do wyboru drogę inną, może łatwiejszą, która by odgrywała rolę argumentacji alternatywnej? Oczywiście że tak! Z przeciwstawną wizją człowieka i sensu płciowości, zdecydowanie odrzucającą drogę Przykazań – spotykamy się niemal na każdym kroku. Co więcej, jesteśmy nierzadko świadkami niezwykłej zaciekłości, z jaką usiłuje się przeforsować typy zachowań etycznych diametralnie sprzecznych w stosunku do tutaj prezentowanego, ogólnoludzkiego odczucia ładu moralnego zachowań intymnych (przynajmniej w sensie zasad, za którymi może nie nadążać praktyka życiowa).

Walka wypowiadana Bogu i Bożym przykazaniom, a w szczególności przykazaniu VI regulującemu odniesienia w zakresie płciowości, toczy się coraz częściej na najwyższych szczeblach władzy ustawodawczej – zarówno naszego kraju, jak i w skali międzynarodowej, szczególnie zaś w państwach konsumpcyjnych. Z inicjatywami siłowego wprowadzenia ‘odmiennej’ etyki, proklamowanej często pod sofistycznie wypaczonymi hasłami rzekomego humanizmu, występują zwykle nieduże, ale krzykliwe i wpływowe grupy osób, które usiłują wywalczyć dla siebie za wszelką cenę całkowitą wolność od wszelkich rygorów w tym względzie. Zaliczają się do nich m.in. feministki-feminiści, homoseksualiści, ideolodzy typu ‘gender’, przemysłowcy żerujący na ludzkiej słabości domagającej się natarczywie środków technicznych celem zapewnienia sobie ‘bezpiecznego instant-seksu’, a z kolei wydawcy, którzy czerpią nieprawdopodobne zyski z porno-biznesu.

Naczelnym kryterium działań ‘etycznych’ względnie raczej działań ‘anty’-etycznych staje się lansowana przez przywódców „nowej moralności” zasada absolutnej swobody w zakresie seksualizmu. Chodzi o zdecydowane odrzucenie Bożych przykazań oraz nauczania Kościoła w tym względzie, a kierowania się ‘wyzwoloną’ wolnością-swawolą czynienia wszystkiego, cokolwiek rozbudzona pożądliwość zdolna jest wymyślić.

Nietrudno dostrzec niemal natychmiastowo pojawiające się dramatyczne konsekwencje tak pojętej „swobody seksualnej”.
– Pierwszą ceną takiej argumentacji stają się nie-urodzone dzieci: poczęte i wzrastające w łonie matek zwykle na przekór zastosowanych, coraz bardziej wyrafinowanych technologii przeciw-poczęciowych, a raczej: przeciw-ciążowych. Pod bluźnierczymi hasłami w rodzaju: „Mój brzuch jest moją własnością[wbrew prawdzie bytu: nikt nie jest właścicielem siebie samego, ani swej płciowości; jest jedynie odpowiedzialnym zarządcą siebie i swej płciowości i będzie musiał rozliczyć się z owego zarządu ...], wymienieni promotorzy odrzucają wszelkie normy moralne i jakąkolwiek odpowiedzialność sprawozdawczą, domagając się bezwzględnego ‘prawa’ do samostanowienia, w sensie nawet prawa do zabijania owocu swego łona. Nierzadko domagają się ponadto anty-medycznej posługi Służby Zdrowia finansowanej z środków publicznych.
– Dalszymi ofiarami ‘strząśnięcia z siebie jarzma przykazań’ są tragedie rozbitych małżeństw, osieroconych dzieci, zabójstwa i samobójstwa, wzrost przestępczości na tle seksualnym, demoralizacja dzieci i młodzieży, trudna do powstrzymania produkcja i konsumpcja narkotyków, choroby weneryczne z wiodącą dziś klęską choroby AIDS, świadectwa osłabienia immunologicznego w ślad za osłabieniem pionu moralnego.

Strząśnięcie z siebie prawa moralnego Bożego jest oczywiście zabiegiem tylko czasowym: do chwili nieuniknionego spotkania z Jezusem Chrystusem przy przechodzeniu „na drugi brzeg”. Jego to ostatecznie – zwolennicy ‘nowej moralności’ w dzieciach nie urodzonych – zabijają, krzywdzą, uwodzą, terroryzują, osierocają (por. Mt 25,40.44n; LR 22: druga połowa).

Feministki są zapewne podjudzane do wykrzykiwania wspomnianych haseł tak zwanymi ‘potrzebami’ seksualizmu męskiego. A jemu – zwykle nietrudno posłużyć się aktywistkami ruchów feministycznych dla tym łatwiejszego zniewolenia ... kobiety, która się łudzi, iż wywalczyła sobie ... swobodę na ‘seks’ oraz wyzwolenie spod ... prawa Bożego.
– Nieposłuszeństwo Bogu owocuje jeden raz więcej postępującym – w najdosłowniejszym znaczeniu: niszczeniem tak mężczyzny, jak kobiety. Odrzucenie Bożej propozycji przymierza – staje się pieczętowaniem niepohamowanego wykorzystywania kobiety w charakterze już tylko podniecającego obiektu, który w każdym razie zostaje zredukowany do rzędu ‘nie-osoby’.

A że wszelki grzech, jednakże tym łatwiej ten w zakresie seksualizmu, daje niemal natychmiast ‘przerzuty’ na inne zakresy życia moralnego, z jednego zwyrodnienia wyrastają i tutaj wielorakie inne: wymuszanie publicznej i prawnej akceptacji dla zboczeń seksualnych w rodzaju ‘małżeństw’ homoseksualnych i związków lesbijek, łącznie z przyznawaniem odnośnym osobom pierwszeństwa w uzyskiwaniu mieszkania oraz adopcji dziecka – chyba jedynie po to, żeby dla wyżywania się seksualnego rzeczywiście nie było już żadnych hamulców ...


Przypis-Uwaga: Odnośnie do problematyki homoseksualizmu, nieodzownych rozróżnień między skłonnością do homoseksualizmu a podejmowaniem działań po tej linii oraz tworzeniem stowarzyszeń-związków, które dla gay’ów itd. walczą o uzyskanie statusu pełnoprawnych ‘małżeństw’ – z jednoczesnym spychaniem na margines społeczny rodziny jako naturalnego środowiska rozwojowego dla człowieka i dzieci, zob. wnikliwe studium: Red. Bp Andreas Laun, „Homosexualität aus Katholischer Sicht”, Eichstädt, Franz-Sales-Verlag 2001; tamże przyczynek Bpa A. Launa, str. 208-264. – Strona Internetowa Bpa Launa – zob.: http://kirchen.net/bischof/laun.
– Problematyce homoseksualizmu: gejów i lesbijek oraz wolnych związków heteroseksualnych jest poświęcony na naszej stronie – w części VI, rozdz. 2; sięgnij tam poprzez: PORTAL (lp33.de), SPIS TREŚCI. – Ewentualnie otwórz bezpośredni link: Homoseksualizm i wolne partnerstwa heteroseksualne: żałosna imitacja małżeństwa.
Następny rozdział poświęcony jest ideologii gender wraz z finalnym zwyrodnieniem LGBTIQ. Zob. cz.VI, rozdz.3; bezpośrednio: W ideologii gender: wszechogarniającego gender-queer-mainstreaming)
.


Kolejnym etapem ‘wyzwolenia się’ spod Chrystusa, czyli spod Bożych przykazań, Prawdy i Kościoła, to wmawianie sobie totalnej autonomii w ustalaniu ‘prawdy’ w zakresie odniesień płciowych. Odrzucenie nierozerwalności małżeńskiej i ślubowanej wierności wydaje gorzkie owoce w postaci zawiązywania coraz innego kontraktu rzekomo małżeńskiego, czyli w majestacie prawa pieczętowanego cudzołóstwa, ewentualnie w postaci całkowitej samowoli w rozwiązywaniu uprzednio zawartego związku.

Dalszym etapem systematycznego wyzwalania się spod Bożego Prawa moralnego staje się coraz jawniej wprowadzane prawo ‘siły i pięści’ oraz arbitralna selekcja tych, którym wolno żyć, względnie którym żyć nie wolno: nierozwiniętym, niepełnosprawnym, niewydolnym, a z kolei osobom w podeszłym wieku, których granicę życia reguluje w coraz to innych krajach – w oczach Bożych, ale i ludzkich, z góry nie-ważne i do niczego nie upoważniające anty-prawo eutanazji (z greckiego: ‘miłej, dobro czyniącej śmierci’), będące jeden raz więcej wyzwaniem Boga do pojedynku ze sobą: zwyrodniałym Bożym Obrazem-Podobieństwem.

Trudno nie przytoczyć tu fragmentu encykliki Evangelium Vitae św. Jana Pawła II, w którym doszukuje się on przyczyn upowszechniającej się „kultury śmierci”:

„Możemy je odkryć poprzez całościową ocenę zjawisk w dziedzinie kultury i moralności, poczynając od tej mentalności, która doprowadzając do skrajności, a nawet wypaczając pojęcie subiektywności, uznaje za posiadacza praw tylko tego, kto dysponuje pełną albo przynajmniej zaczątkową autonomią i wychodzi już ze stanu całkowitej zależności od innych ...
– Jest oczywiste, że w takich warunkach nie ma na świecie miejsca dla kogoś, kto – jak na przykład nie narodzone dziecko albo człowiek umierający – jest podmiotem strukturalnie słabym, wydaje się zupełnie zdany na łaskę innych osób ...
– Tak więc czynnikiem kształtującym decyzje i działania w sferze relacji między osobami i współżycia społecznego staje się siła. Jest to jednak dokładne zaprzeczenie tego, do czego dążyło w ciągu dziejów państwo prawa jako wspólnota, w której ‘racja siły’ zostaje zastąpiona przez ‘siłę racji’.
– Chociaż prawdą jest, że do eliminacji życia poczętego czy dobiegającego kresu dochodzi w niektórych przypadkach pod wpływem źle pojętego altruizmu albo zwykłej ludzkiej litości, nie można zaprzeczyć, że tego rodzaju kultura śmierci jako taka jest wyrazem całkowicie indywidualistycznego pojęcia wolności, która staje się ostatecznie wolnością ‘silniejszych’, wymierzoną przeciw słabszym, skazanym na zagładę” (EV 19; por. 66.70).

Ozdobnik

Re-lektura. Część II, rozdz.2a:
Stadniki, 4.XI.2013.
Tarnów, 14.V.2023.

<i>(0,7kB)</i>        <i>(0,7 kB)</i>      <i>(0,7 kB)</i>

Powrót:SPIS TREŚCI



Rozdz.2. „Z” PIOTREM I „POD” PIOTREM. Magisterium
Kościoła


Wprowadzenie do tego rozdziału

A. INTYMNOŚĆ: CZYŻBY MOGŁA BYĆ WYJĘTA SPOD
ETYKI ?


Miłość zagrożona ...
Komu uwierzyć ?

B. DROGOWSKAZ DLA ZACHOWAŃ MORALNYCH

BÓG – Ten Poważny
Jedyny Odkupiciel ...
New Age – Reinkarnacja
Wysławiać tajemnicę życia
Droga Bożych przykazań
Cechy właściwie normom etycznym
Normy etyczne negatywne
A może Droga alternatywna ?
Przypis: homoseksualizm – bibliografia


Obrazy-Zdjęcia

Ryc.1. Rozważanie o Bożym Miłosierdziu – Indonezja (a)
Ryc.2. Rozważanie o Bożym Miłosierdziu – Indonezja (b)
Ryc.3. Przekazanie relikwii św. Faustyny dla Kościoła
w Indonezji

Ryc.3. Krucyfiks na szlaku górskim
Ryc.4. Grupa dziewcząt z Bali, Indonezja